Witajcie.
Od jakiegoś czasu borykam się z trudnym dla mnie tematem.
Jestem z związku z facetem, który kiedyś miał żonę, byli ze sobą dłuższy okres życia, byli dla siebie pierwszymi partnerami w każdym aspekcie związku.
Jednak ona odeszła do innego faceta.
Mój problem polega na tym, że ich kontakt nadal się utrzymuje i w ostatnim czasie jest nawet dość częsty.
Nie przeszkadzam mi to, że ten kontakt utrzymuję, ale to że się widzą na kawę, na piwo...
On ma bardzo dobre serce, jednak ja nie pojmuje faktu, że stale powtarza "Przecież ona mi nie zrobiła żadnej krzywdy, to dlaczego mam z nią nie utrzymywać kontaktu?" Nie zrobiła krzywdy, hmm... odeszła do innego faceta, uraziła męską dumę a on twierdzi, że nie zrobiła mu krzywdy. Ok, to jego zdanie.
Nawet jego matka ostatnio ze mną rozmawiała mówić mi otwarcie, że ona jest przeciwna temu, że jej syn nadal się widzi ze swoją byłą żoną i wie, że mnie to może ranić. Jest po mojej stronie.
Są dni kiedy myślę o niej, mimo, że jej nie znam, myślę co ona by teraz zrobiła na moim miejscu, jakby się zachowała czy on nas porównuje.
Ciężko mi z tym. Fakt, faktem jestem zazdrosna bo uważam, że w takim układzie nigdy do końca nie będzie mój i tylko ze mną, nigdy dla niego nie będę się liczyła jako ta na pierwszym miejscu. A bardzo bym tego chciała, takiego zwykłego szczerego i prawdziwego związku dwojga ludzi. A nie związku gdzie zawsze występować będzie cień byłej...
Wiele osób - kobiet mówi mi, że na to potrzeba czasu, że w końcu ich kontakt się urwie, ale ja w to wątpię.
Z drugiej strony obudziły się we mnie uczucia dla niego, ale boję się mu o tym powiedzieć, bo boję się odrzucenia, albo zlekceważenia tego faktu z jego strony.
Jest dorosłym i dojrzałym mężczyzna i wiem, ze traktuje mnie i nas poważnie, ale zawsze jest to ale...
Pisząc tu chciałabym porozmawiać z kobietami, które są lub były w podobnych sytuacjach. Jak sobie z tym poradziłyście, jak z tym żyjecie?
Czekam na wasz odzew.
Kajlas.