Nie wiem, czy wybrałam dobry dział - w razie czego proszę o przeniesienie.
W przyszłe wakacje mam być świadkiem na ślubie mojej siostry. Nie było jeszcze żadnych zaproszeń ani nic takiego, ale przygotowania powoli trwają. To będzie tylko ślub i obiad, bez wesela. Dziś moja mama mi powiedziała, że prawdopodobnie nie będę mogła przyprowadzić mojego partnera jako osoby towarzyszącej. Że niby świadek pana młodego nikogo nie ma, więc jeżeli on przyjdzie sam, to ja będę w parze z nim... itp gadanie.
Zrobiło mi się strasznie przykro, ale po namyśle już sama nie wiem, co mam o tym myśleć.
Czy to jest normalne? Czy wypada własną siostrę zaprosić na ślub bez partnera?
Będzie mi strasznie głupio powiedzieć mojemu mężczyźnie, że "sorry, ale jednak nie idziesz"...
Dodam jeszcze, że moi rodzice nie lubią mojego partnera (jesteśmy razem od roku, ale mieszkamy dosyć daleko, w związku z czym on widział się tylko przelotnie z moją mamą). Nie wiedzą o nim wiele, oprócz tego, że rzucił studia, aby założyć firmę i od kilku lat pracuje. Zarabia bardzo dobrze, więc jak na razie nie widzi sensu w studiowaniu, choć mówi, że kiedyś na pewno zrobi sobie "papierek". A oni go nie akceptują, uważają go za głupszego i gorszego.
Oczywiście wiem, że to para młoda wybiera, kogo zaprasza na ślub, więc nie mogę wywierać na nich żadnej presji. Po prostu jest mi przykro. Co o tym myślicie?