Cześć wszystkim.
Przyszłam tutaj po poradę. A więc zacznę od tego, że jestem w toksycznym związku od 7 lat. Mieszkam z moim M. Od 6 lat. Chciałam napisać, że ogólnie układa nam się... jednak niekoniecznie... M. stosuje przemoc psychiczną. Wszystko musi być po jego myśli, a jeśli nie jest tak jak on chce to znaczy,ze jestem..... zła. Jakieś 1,5 roku temu podczas kłótni "pchnął " mnie, a ja polecialam i uderzyłam o róg szafki - chyba straciłam przytomność albo nie wiem co to był za stan. Bardzo się wtedy wystraszył i powiedział, że już więcej tak nie zrobi. Wybaczylam. Moich znajomych nie lubi.
Gdy ostatnio zaproponowalam wypad do kina, bo może juz jestem "zmęczona" praca i domem. Cały czas to samo. On siedzący na kanapie z pilotem z dłoni. Nie, pomysł mu sie nie spodobał ... bo wymyślam, bo w dupie mi się przewraca.
Ostatnio zrozumiałam, że ten związek to zwiazek toksyczny. Gdzie ja jestem pod pantofelkiem swojego Pana. Ale co z tego? Nie mam gdzie pójść, nie mam nic. Nie stać mnie na wynajęcie mieszkania.