Normalnie nie dodawałabym tego nigdzie ale po dzisiejszym dniu muszę się komuś wyżalić . Niedawno skończyłam 21 lat i tak naprawdę nigdy nie byłam w takim prawdziwym związku. Jestem ładna (wg opinii wielu więc chyba coś w tym jest
), mam atrakcyjne ciało. Zdarzało się nie raz że chłopacy zaczepiali mnie na ulicy. Gorzej jednak z osobowością. Wydaje mi się, że jestem po prostu nudna i stąd ten problem...
Ogólnie to nie miałam zbyt dużego kontaktu z facetami. Ale od początku:
Jako nastolatka byłam bardzo nieśmiała i nie miałam wielu znajomych. Chłopacy (także ci przystojni) interesowali się mną, ale głównie dlatego że byłam niedostępna a to ponoć ich nakręca. Były więc tam jakieś całusy w policzek czy przytulanie ale ja byłam zbyt nieśmiała by coś zrobić w tym kierunku. Pierwszy pocałunek przeżyłam mając 17 lat z chłopakiem którego znałam i rozmawiałam przez parę godzin. A stało się to spontanicznie, podszedł i mnie pocałował a ja nie wiedziałam co mam robić i uciekłam do domu. Później już się do niego nie odezwałam bo pewnie pomyślał sobie że kiepsko się całuję jak na te 17 lat... Drugą sytuację z płcią przeciwną przeżyłam jako 18-latka, niestety okazało się to rozczarowaniem. To było na imprezie. Przez cały czas rozmawiałam (wiadomo, po alko) z pewnym chłopakiem, nie powiem, podobał mi się, rozmowa też się kleiła. Jednak już wtedy dało się wyczuć czego ów chłopak chce. A to poklepywanie po pupie a to jakieś podteksty.. W końcu nie pamiętam jak wylądowaliśmy razem w ubikacji i przyznam że miałam wtedy mega stracha ale na szczęście moja koleżanka przyszła i szybko z stamtąd uciekłam. Więcej się nie odezwał bo okazało się że ma dziewczynę... Kolejna sytuacja i chyba najgorsza... Również miałam 18 lat i pojechałam na imprezę z koleżanką, jej chłopakiem i jego kuzynem. Niestety nie miałam jak wrócić więc wszyscy poszliśmy spać na jednym dużym łóżku. I kuzyn tego chłopaka zaczął się do mnie dobierać. Pamiętam że strasznie bolała mnie głowa i ledwo mogłam się ruszyć, ale resztkami sił próbowałam go odpychać, bo niestety na moje "nie" nie reagował. Chyba przez 20 min musiałam z nim walczyć, a i tak miałam szczęście bo już rozpinał spodnie i chyba tylko cudem mi się udało. I ta bezsilność że jestem daleko od domu i nie mam nawet gdzie sobie pójść i muszę tu zostać... Po tym incydencie jakby zamknęłam się w sobie, moja koleżanka z którą chodziłam na imprezy wyjechała i od tego czasu prawie nigdzie nie wychodziłam bo bałam się podobnych akcji... Po jakimś roku wszystko wróciło do normy, jakby zapomniałam o tym. Znalazłam pracę i poznałam chłopaka. Naprawdę dobrze mi się z nim rozmawiało, on też był mną zainteresowany. Zaczęliśmy się spotykać. W końcu doszło do pierwszego razu, miałam 20 lat. Potem przez jakiś czas się spotykaliśmy ale miałam wrażenie że jego zainteresowanie spada. On był bardzo wygadany, towarzyski, a ja zawsze trzymałam się z boku, nie mówiłam wiele, do tego miałam niską samoocenę i byłam zazdrosna o inne dziewczyny. W łóżku szło nam też kiepsko, leżałam wtedy jak kłoda i nie chciałam nic robić, bo wstydziłam się swojego niedoświadczenia. No i się rozpadło, nawet nie wiem czy tak naprawdę byliśmy razem czy nie, trwało to pół roku... Dwa miesiące później, dokładnie teraz w listopadzie poznałam innego chłopaka na urodzinach koleżanki. Nie byłam przekonana co do tego i nawet nie chciałam się z nim umówić ale on tak nalegał więc się zgodziłam. I rzeczywiście, chłopak okazał się być fajny, widać było jego zainteresowanie mną. Spędziliśmy ze sobą kilka dni i nigdy nie pomyślałabym że mogłabym być tak blisko z chłopakiem. Jak tamtego bałam się dotknąć, tak do tego cały czas się przytulałam, dużo się całowaliśmy, siedzieliśmy razem. W końcu po tygodniu spotykania się zrobiliśmy to... Teraz zastanawiam się dlaczego to tak szybko poszło, ale chyba mam w sobie jakiś kompleks że już 21 lat stuknęło a ja tak rzadko uprawiałam seks (z poprzednim 3 razy i tyle). Potem były jeszcze 2 razy, kilka spotkań. Od jakiegoś czasu chłopak ten ma dwie prace. Mówił jednak że to tylko tak do świąt a potem znów będzie normalnie. Dzisiaj jednak napisał mi że mnie lubi i traktuje poważnie ale jednak boi się związku, że w związku trzeba poswięcać czas drugiej osobie a on ma go tak mało i takie tam... Jak się domyślacie przy nim też byłam mało rozmowna i to głównie on mówił. Być może go to znużyło... Ale ja nie potrafię inaczej. Ostatnio odkryłam że mogę się przytulać, nawet uprawiać seks ale kiedy mam rozmawiać jestem do niczego... Nie wiem czy ta znajomość ma jeszcze sens... A najbardziej szkoda mi tego że miałam tak mało kontaktów z facetami i teraz z tego żalu będę rzucać się w ramiona pierwszego lepszego...
O matko dziewczyno, masz 21 lat i kompleks braku doswiadzenia w seksie? Daj spokoj, to chyba zart... Wolałabyś mieć przebieg 'starego mercedesa?'(taki żart:))
A poważnie, to masz chyba za duże parcie na faceta i zwiazek. Jest naprawde masa osob ktore o wiele pozniej niz Ty weszły w swoje pierwsze zwiazki w tym ja, ale jakos nie przyszło mi nigdy do głowy by mieć kompleks z powodu braku doswiadzenia. A juz zupełnie nie próbuj sie rzucać na byle kogos, byle był, naprawde masz mnóstwo czasu. Tylko nie miej takiego ciśnienia. No i moze znajdź sobie lepiej jakies fajne hobby, dzieki temu będziesz miło spędzać czas a i pozbędziesz sie poczucia, ze jestes nudna
O matko dziewczyno, masz 21 lat i kompleks braku doswiadzenia w seksie? Daj spokoj, to chyba zart... Wolałabyś mieć przebieg 'starego mercedesa?'(taki żart:))
A poważnie, to masz chyba za duże parcie na faceta i zwiazek. Jest naprawde masa osob ktore o wiele pozniej niz Ty weszły w swoje pierwsze zwiazkiw tym ja, ale jakos nie przyszło mi nigdy do głowy by mieć kompleks z powodu braku doswiadzenia. A juz zupełnie nie próbuj sie rzucać na byle kogos, byle był, naprawde masz mnóstwo czasu. Tylko nie miej takiego ciśnienia. No i moze znajdź sobie lepiej jakies fajne hobby, dzieki temu będziesz miło spędzać czas a i pozbędziesz sie poczucia, ze jestes nudna
Nie chciałabym mieć przebiegu "starego mercedesa" , nie chodzi mi o to żeby uprawiać dużo seksu z pierwszym lepszym. Raczej o to, że moje rówieśniczki żyją już w kilkuletnich związkach i jest mi przykro że ja przez większość życia nie miałam kogoś tak bliskiego. Trudno mi określić z czego wynika ten kompleks. Do 20 roku życia odrzucałam praktycznie każdego zainteresowanego mną chłopaka bo nie dość że miałam zerowe doświadczenie to nawet nie potrafiłam się dobrze całować (a to już dość kiepskie w wieku 18,19 lat). W końcu umówiłam się z tym jednym chłopakiem bo w miarę swobodnie się przy nim czułam i stwierdziłam że kiedyś w końcu będę musiała zaryzykować. Po za tym seks to też wspaniałe doznania i tutaj też jest mi przykro że tak późno tego doświadczyłam.
Nie należy się tym przejmować. Moja szwagierka pierwszy związek stworzyła w wieku 23 lat, dziś ma 28, on jest jej mężem i mają dziecko. Pewnie kiedyś jej było smutno, przykro i czuła się samotna. Ale dziś o tym zapewne już nie myśli. Dla Ciebie ten aktualny okres, gdy masz wrażenie, że Twoje życie nie toczy się tak jakbyś chciała, kiedyś będzie tylko wspomnieniem złych czasów. Tak do tego podejdź. Otwórz się na nowe i cierpliwie czekaj.
Ojej, późno ? Masz DOPIERO 21 lat, całe zycie przed Tobą, naprawde, jestes bardzo młoda! Kiedy chciałaś zacząć, w wieku 18 lat? Na wszystko w zyciu jest czas. Według mnie, naprawde nie jest to powod do zmartwień.