No coz, mielismy niemila sytuacje. Na weselu bylo 118 osob. Gdy weszlismy na sale weselna okazalo sie, ze dla kilku osob zabraklo miejsca... Nawet mamy to nagrane na plycie, jak goscie weselni spiewaja nam 100 lat na poczatku, a my zamiast patrzec sobie gleboko w oczy, liczymy stoly i krzesla, nieco zdezorientowani. Okazalo sie, ze ktos zle zapisal liczbe gosci (nie wiem, czy to z oblslugi, czy to sama wlascicielka) i na kartce na kuchni bylo 108... Teoretycznie 10 osob nie mialo miejsca, ale kilku mlodziencow przyszlo bez osob tow., o czym nie raczyli poinformowac wczesniej i ''tylko'' 6 gosci nie mialo gdzie usiasc. Na szczescie kelnerki zaraz dostawily stol, nakryly go. Jedzenia tez wystarczylo, o co martwilam sie najbardziej. Tata mi opowiadal, ze gdy rodzice przyjechali wczesniej do domu weslenego, by nas przywitac chlebem i sola, to kelnerki nie chcialy dac kieliszkow na rozbicie. A ja to wczesniej ustalalam z wlascicielka i mowila mi, ze ona te kieliszki daje od siebie. Na szczescie z moimi rodzicami przyjechala rowniez moja ciotka, ktora ma ''gadane'' i nie ustapi poki nie bedzie po jej mysli cos...;) Podobno zrobila mala rozrobe i kieliszki sie znalazly. Takze na nasz przyjazd juz wszystko bylo gotowe... Jednak na naszym weselu mialy miejsce jeszcze inne sytuacje: podobno mlodzi mezczyzni, nasi goscie, wdali sie w klotnie z tubylcami, rowniez mlodymi i niepokornymi. Bic sie nikt nie bil, ale sztachety zaczely latac na teren domu weselnego i moj tata musial przestawiac szybko samochod
. Moj jeden wujek poszedl na''wies'' i...kupil konia. Po pijaku, za 3 tys. Do transakcji oczywiscie nie doszlo, ale do tej pory nie wiem (i on tez raczej nie) od kogo chcial tego konia kupic... Moj inny wujek tak byl tak zrozpaczony na weselu (przyjechal do nas na slub ze swa zona, kawalek drogi mieli, bo jakies 300 km, wiec byli wczesniej i w czwartek ta ciotka dostala ataku padaczki i zabralo ja pogotowie, wesele spedzila w szpitalu), no wiec byl tak zrozpaczony, ze upil sie i...zgubil swoja sztuczna szczeke... Po weselu szukalismy jej, ale nie znalezlismy... W dodatku dopiero w tamtym roku wyrobil sobie druga, a wesele nasze bylo w 2012
. Ogolnie, pomimo tych wszystkich wpadek, slub i wesele byly bardzo udane. Poprawiny zorganizowalismy w domu, u mojego meza w przechowalni owocow. Mialo byc tylko dla najblizszej rodziny przyjecie i wszystkich gosci przyjezdnych, a okazalo sie, ze prawie wszyscy przyszli;). Ale co najwazniejsze- miejsca starczylo dla wszystkich. Tylko jedna sytuacja na weselu byla dosc nieprzyjemna, o ktorej mysle z niechecia. Otoz mam bardzo fajna chrzestna, tylko 16 lat ode mnie starsza. Kobieta zadbana, dosc atrakcyjna. Podobno na weselu strasznie poklocila sie z mezem i moj tata widzial, jak plakala. Slyszal, ze wujek z ciotka klocili sie o...stanik, korego ciotka na sobie nie miala. Znaczy sie ogolnie miala, ale potem gdzies zniknal. Ona twierdzila, ze jej przeszkadzal, ale sluchy chodzily, ze poszla ''w tango'' z...naszym swiadkiem... Kilkoro ludzi widzialo ich, jak sie calowali.Ja nie widzialam, ale ewidentnie cos bylo na rzeczy. Mamy na nagraniu, jak ciotka z nim tanczy i kokieteryjnie w tancu zaklada mu krawat na szyje, ktorego wczesniej swiadek sie pozbyl;). A gdy kiedys zaproponowalam chrzestnej, ze obejrzymy sobie wesele, powspominamy, to nie chciala. Stwierdzila, ze nie lubi ogladac wesel... 