Cóż pojawił się ostatnio program w telewizji o tej właśnie nazwie. Obcy sobie ludzie, którzy przechodzą szereg testów psychologicznych i prób, dobierani są w pary według swoich upodobań i oczekiwań, a następnie.. biorą ślub. I na ślubie widzą się po raz pierwszy. Co o tym sądzicie? W dzisiejszych czasach, gdzie ludzie przed ślubem znają się latami, mieszkają razem i mają w ten sposób szansę na "przetestowanie się", to dosyć szokujące i odważne zarazem, może nawet głupie..? A z drugiej strony - aranżowane małżeństwa istnieją od wieków i kiedyś były normą, i trwały latami, małżonkowie zakochiwali się w sobie po pewnym czasie. Jak oceniacie decyzję osób, które podejmują takie ryzyko? znacie takie małżeństwa aranżowane? Myślicie, że takie pary mogą być szczęśliwe? Program pokazał, że te trzy pary się rozpadły - dlaczego się tak szybko poddali..?
Oglądałam podobał mi się program zwłaszcza Magda i Krystian. Słyszałam że na zachodzie kilka małżeństw z tych programów przetrwało.
Nie dopasowali ich dobrze. Gdzieś wyczytałam że wybierali ludzi bez zaplecza : kredytu, dzieci, nałogów i wcale tych ludzi nie było tak dużo żeby było z czego wybierać.
Myslę że przy wyborze partnera musi być ta chemia ,która powoduje że ludzie się zakochuja. Tam tego nie było.Ci ludzie byli dla siebie kompletnie obcy. Trudno wymagać ,że druga osoba zmieni całkowicie swoje zycie w miesiac dla kogos obcego .
Programowi chyba zależało na oglądalności a nie szczęściu tych ludzi wręcz mogę powiedzieć że ich skrzywdzili bo mają koleje rozczarowanie na koncie i to jak spektakularne. Zamysł swój spełnini bo mimo niepowodzenia druga seria będzie.
Jak pierwszy raz usłyszałam o tym programie to sobie pomyślałam, że chyba ich pogniotło, że to chore i że tylko desperaci się na to zdecydują. Ale później zaczęłam oglądać i doszłam do wniosku, że choć sama nie wzięłabym udziału w takim eksperymencie to trochę rozumiem ludzi, którzy się zdecydowali.
Program nie był tak głupi jak się spodziewałam, choć mam świadomość, że to telewizja i pewnie wiele rzeczy zostało tam zmanipulowanych i pokazanych tak, aby było ciekawe dla oglądających. Przecież program w tv puszcza się dla oglądalności, a nie w czynie społecznym.
Moim zdaniem na prawdę źle dobrali te pary, a szkoda bo zamysł sam w sobie nie był zły i może miał szansę powodzenia. Czy mieli w kim wybierać to nie wiem; może faktycznie nie było wielu odpowiednich kandydatów.
A odnośnie dobierania to można przeprowadzać dziesiątki testów i na papierze może się wydawać, że ludzie idealnie do siebie pasują, a w rzeczywistości okazuje się, że niekoniecznie. Może właśnie chodzi o to szukanie ideału, a przecież w życiu rzadko wiążemy się z ideałami.
Aranżowane małżeństwa, z których się później rodzi miłość na cale życie, to motyw, który sprawdza się w historycznych romansach - w życiu bywa różnie. Owszem, czasem jest to miłość, ale częściej przyzwyczajenie czy wręcz brak możliwości rozstania - zauważ, że w czasach, gdy aranżowane małżeństwa były u nas powszechne, rozwody nie były dostępne, a kobieta bez mężczyzny ekonomicznie nie funkcjonowała, miała bardzo ograniczone możliwości samodzielnego utrzymania i właściwie najlepszą opcją był dla niej klasztor.
Mnie ten program przeraża, bo dla mnie to jes eksperymentowanie na emocjach, psychice i życiu prawdziwych ludzi żeby podnieść sobie oglądalność. Nie mogę też zrozumieć "ekspertów", którzy się w programie pojawili - bo że telewizja chce kasy i że zawsze znajdą się ludzie wystarczająco zdesperowani, by w danym programie wystartować, to mnie nie dziwi. Ale, że się znalazł psycholog, który się pod tą hucpą podpisał, choć musiał sobie zdawać sprawę z ryzyka i możliwych konsekwencji dla uczestników, to mnie szokuje.
Trochę mnie zastanawia dlaczego ci ludzie zgłosili się do programu, skoro nawet nie brali pod uwagę możliwości przeprowadzki do innego miasta. Liczyli, że znajdą drugą połówkę w tym samym mieście? Program pokazał, że to głównie kobiety (przynajmniej w 2 przypadkach) generowały problemy i dramy w związkach. Ewa była histeryczką, a Natalia mocno zaburzoną osobą. Obie pokazały się jako roszczeniowe księżniczki, które w pewnych momentach wręcz poniżały facetów na wizji. Magda była względnie normalna i ponoć zakochana, a jednak nie zrobiła niczego ze studiami, żeby przenieść się do męża.
Myślę, że współcześnie ciężko byłoby, aby zaaranżowane małżeństwa się udały. Do tego trzeba chyba dużo cierpliwości, ugodowego charakteru, pokory i akceptowania ludzi takimi, jakimi są. Na temat chemii się nie wypowiadam, bo to oddzielna kwestia, a poza tym o chemię dużo łatwiej niż o tzw. "zgodność charakterów". Obecnie ludzie są roszczeniowi, mają szereg określonych wymagań, oczekują, że partner jest od tego, aby im sprostać itp. Bardzo mało jest empatii oraz słuchania ze zrozumieniem, co druga osoba do nas mówi. To utrudnia powodzenie nie tylko małżeństw aranżowanych, ale też zwykłych małżeństw, których bardzo wiele się rozpada.
Kolejną rzeczą, którą pokazał program, jest to, że najpierw trzeba porozwiązywać własne problemy emocjonalne, by mieć szansę stworzyć dobry związek. Emocje emocjami, ale niezrównoważenie, fochy i histerie to nie jest coś, co będzie dobre dla związku - zwłaszcza świeżego. Moim zdaniem nad takimi rzeczami powinno pracować się przed szukaniem drugiej połowy, a nie szukać i liczyć, że jakoś to będzie.
Cieszę się, że jest odzew
Anicorek zgadzam się z Tobą, że jednak ta chemia musi być.. przynajmniej w odniesieniu do mnie. Jestem osobą emocjonalną, wrażliwą, trochę szaloną, miłość bez chemii , jedynie z rozsądku jest nie dla mnie. Ale nie zgadzam się z tym, że program ich skrzywdził. Te osoby wiedziały, że decydując się na udział muszą liczyć się z ewentualną porażką. Jak dla mnie wynieśli cenną lekcję z tego i lepiej mogli poznać siebie samych. I masz rację, że po miesiącu nie można wymagać nagłej zmiany życia od kogoś. .a nie uważasz, że np. w przypadku Magdy i Krystiana za szybko się poddali? w ich przypadku małżeństwo aranżowane naprawdę miałoby szansę..
89karoline napisałaś: "A odnośnie dobierania to można przeprowadzać dziesiątki testów i na papierze może się wydawać, że ludzie idealnie do siebie pasują, a w rzeczywistości okazuje się, że niekoniecznie. Może właśnie chodzi o to szukanie ideału, a przecież w życiu rzadko wiążemy się z ideałami."bardzo trafne spostrzeżenie.. może oczekiwania kandydatów były tak wysokie, wręcz nierealne, że eksperci znajdą ich ideał, i dlatego im się nie powiodło?
Ruda trudno się nie zgodzić z Tobą, że rzeczywiście wiele lat temu bardzo często byt kobiety zależał od męża.. wręcz taka babka była gorsza i napiętnowana , jeśli owego męża znaleźć nie mogła. W takich sytuacjach często wkraczała rodzina i po prostu znajdowała kandydata dla panny.. jednak miejmy świadomość, że nawet małżeństwa zawierane z miłości nie dają gwarancji powodzenia i przetrwania, dlatego zastanawiam się, że jeśli tych emocji jest mniej, ludzie się dogadują na zasadzie takiego rozsądku, to może wcale nie oznacza że są nieszczęśliwi? może taki związek oparty jedynie na przyjaźni ma większe szanse powodzenia.. jest przez to mniej burzliwy a bardziej partnerski? jak Ty sądzisz?
Cslady "..do tego trzeba chyba dużo cierpliwości, ugodowego charakteru, pokory i akceptowania ludzi takimi, jakimi są.." w pełni się zgadzam. To podstawowe wymogi jakie trzeba by spełnić, żeby takie małżeństwo się udało i chyba każde. Znasz osobiście kogoś z aranżowanego związku? Może starsze pokolenia w rodzinie?
Co do samego programu - ja rozumiem motywację osób , które się tam zgłosiły. Samotność, brak czasu na nowe znajomości, ludzie często pracują od samego rana do nocy, a jednak chciałoby się stworzyć rodzinę.. z drugiej strony patrząc na uczestników to mam ja osobiście takie wrażenie, że oni chcieli mieć wszystko od razu na tacy - eksperci wybrali nas idealnie to nie musimy się starać. Pęd, bieg za dobrami materialnymi, wszystko dostępne na "już" chyba rozleniwia ludzi w dzisiejszych czasach.. a sama idea programu wydaje się z jednej strony przerażająca, a z drugiej strony taka naturalna i dostosowana do tego co dzieje się obecnie w społeczeństwie.
... a może to nie oto chodzi? Jest szok, dyskusja, a co pary potem zrobią...? kogo to tak naprawdę obchodzi!
Na pewno mają zapisane jakieś magiczne klauzule, co mogą publicznie zrobić, powiedzieć, a co prywatnie.
Lata temu "randka w ciemno" wzbudzała kontrowersję, a teraz musi być coś więcej "ślub w ciemno" , za kilka lat może będzie "pierwszy raz..." z losowo wybranym partnerem/partnerką, który ma np. taki sam kolor oczu.
Znasz osobiście kogoś z aranżowanego związku? Może starsze pokolenia w rodzinie?
Chyba nie do końca można to nazwać zaaranżowanym małżeństwem, ale moi dziadkowie pobrali się z rozsądku, żeby połączyć swoje gospodarstwa i dzięki temu móc je potem rozwinąć. Nie wiem jednak na ile to był rozsądek, a na ile była między nimi jakaś chemia, bo nie zdążyłam zapytać. W każdym razie kochali się i babcia do końca życia przeżywała wcześniejszą śmierć dziadka. Dziadek łatwego charakteru nie miał, ale babcia była bardziej ugodowa i nie pamiętamy między nimi żadnych kłótni. Jednak nie wyobrażam sobie początków ich związku w obecnych czasach, bo to jednak był zupełnie inny model rodziny.
Co do samego programu - ja rozumiem motywację osób , które się tam zgłosiły. Samotność, brak czasu na nowe znajomości, ludzie często pracują od samego rana do nocy, a jednak chciałoby się stworzyć rodzinę.. z drugiej strony patrząc na uczestników to mam ja osobiście takie wrażenie, że oni chcieli mieć wszystko od razu na tacy - eksperci wybrali nas idealnie to nie musimy się starać. Pęd, bieg za dobrami materialnymi, wszystko dostępne na "już" chyba rozleniwia ludzi w dzisiejszych czasach.. a sama idea programu wydaje się z jednej strony przerażająca, a z drugiej strony taka naturalna i dostosowana do tego co dzieje się obecnie w społeczeństwie.
Moim zdaniem to się nieco gryzie. Jeśli ktoś naprawdę czuje się samotny, to czy rzeczywiście stawia drugiej osobie szereg wymagań i nie jest w stanie dążyć do kompromisów? I bynajmniej nie mylę tego z desperacją i braniem wszystkiego, co nie ucieka. Chodzi mi raczej o danie drugiej osobie takiej prawdziwej szansy, otwarcie się i zobaczenie, co będzie. Tego tam nie widziałam. Być może cały program jest wyreżyserowany od początku do końca, ale jednocześnie jest bardzo prawdopodobny, bo umiem wyobrazić sobie takie relacje w prawdziwym życiu.
chomik9911 napisał/a:Znasz osobiście kogoś z aranżowanego związku? Może starsze pokolenia w rodzinie?
Chyba nie do końca można to nazwać zaaranżowanym małżeństwem, ale moi dziadkowie pobrali się z rozsądku, żeby połączyć swoje gospodarstwa i dzięki temu móc je potem rozwinąć.
Moi dziadkowie podobnie. Babci mąż zmarł, miała już szóstkę dzieci i gospodarstwo na głowie, więc wyszła za brata męża, z tego związku urodziło się jeszcze dwoje dzieci. Niby małżeństwo z rozsądku, połowicznie z poczucia braterskiego obowiązku, a jednak kochali się do późnej starości i kiedy babcia zmarła, dziadek już nigdy nie odzyskał dawnej radości życia.
Widziałam tylko jeden odcinek programu, o którym tutaj mowa, to było gdzieś w połowie edycji, ale pamiętam, że to co rzuciło mi się w oczy, to że tam nie tylko nie było uczuć (na te zresztą było zbyt wcześnie), nie było nawet chęci na stworzenie związku, były za to jakieś gierki, urażona duma, fochy - nie bardzo widziałam możliwość, aby wyszło z tego coś trwałego. Osobiście nigdy nie zdecydowałabym się na udział w takim eksperymencie, dla mnie związek, małżeństwo to zbyt ważne sprawy, aby zdać się na cudze opinie. Uczucia są sferą tak intymną i indywidualną, że na pewno nie da się związku stworzyć na siłę. Coś zadziała lub nie, a ryzyko jest zbyt duże, z kolei układy nigdy mnie nie interesowały.
Cslady no rzeczywiście tu się zgodzę, że brakowało uczestnikom tej rzeczywistej chęci otwarcia się na drugą osobę i nową relację. Właśnie tak obstawiałam, że w czasach naszych dziadków i wstecz małżeństwa z rozsądku były rzeczą naturalną, jak to u Ciebie w rodzinie było - trzeba było połączyć gospodarstwa. Tu mi się też nasuwa myśl, że kiedyś zwłaszcza na wsi małżeństwo rzecz święta nierozerwalna - trzeba było żyć razem
Ale miło czyta się, że dziadkowie mimo to się pokochali , tak jak to było i u Olinki tak w programie było mnóstwo fochów i niedopowiedzeń - ale to pokazuje dobitnie także jak ludzie nie potrafią się komunikować, rozmawiać o swoich oczekiwaniach i emocjach. A tych nie brakowało
Ja znam 2 osoby, które były w związku małżeńskim aranżowanym. Pierwsza z nch , czyli moja ś.p prababcia - nakazano jej wyjść za mąż by połączyć gospodarstwo rolne, ona miała około 18 lat - on 40 czy więcej. Zmarł dosyć szybko, natomiast domyślam się że dla młodej dziewczyny to był dramat.. Drugie aranżowane - nieudane. Dziewczyna 17 lat, mąż więcej sporo, bogaty. Rozwód po kilku latach.
Ogladalam ten program. Po pierwsze bylam.ciekawa czy sie uda aa po drugie nie jestem pewna co do dopasowania par. Ogolnie myslalam ze Magda i Krystian to sa te dwie polowki jablka. Mozliwe cos sie zgubili. Trudno od razu przejsc na poziom małżeństwa. Wiedzieli na co sie pisali. Jednak dla mnie to w jakims stopniu pokazane swojej intymnosci na oczach milionow osob.
Mysle ze aranzowane małżeństwa sa jeszcze w jakims stopniu organizowane w Afryce czy niektorych panstwach islamskich. Niestety dla nich moze byc to normalne bo robia to z pokolenia na pokolenie. Nie istnieja tam rozwody czy nawet niedopasowanie..
Oni mieli mozliwosc sprobowania iii po miesiacu rozwodu.. niestety w prawdziwym naszym zyciu tak nie ma.
Aga ja też kibicowałam Magdzie i Krystianowi, ale chyba zabrakło im motywacji, chyba nie chciało im się wkładać wysiłku w to, chociaż tak naprawdę Magdzie zostało tylko pół roku studiów, a wiemy że ostatnie pół roku to sporadyczne odwiedzanie uczelni, tak więc mogłaby i dojechać czasem od Krystiana. Niestety żadne nie chciało ustąpić.. tak więc wniosek nasuwa się, że w tym przypadku małżeństwa aranżowane nie wypaliły.
A jak myślicie, co by musiało się wydarzyć/zadziać żeby takie małżeństwa wypaliły?
Troche wiecej staran, pokazanie sie od kazdej strony..
Mysle ze Magda wolala byc w swoich stronach i sciagnac tam Krystiana.. najbardziej rozsmieszyl mnie tekst Magdy ze Krystian chce zrobic sobie przerwe na miesiac dwa aa ona za ten czas moze kogos poznac.. Wiec mysle ze to dla nich byl tez eksperyment niz chcec budowania i dbania o relacje
A jak myślicie, co by musiało się wydarzyć/zadziać żeby takie małżeństwa wypaliły?
Trudne pytanie . Są takie związki, w których zaiskrzy już na pierwszym spotkaniu, a w tych z rozsądku chyba oboje musieliby tego równo mocno chcieć i oboje się postarać. Zamiast walczyć o swoje pozycje szukać kompromisów, wychodzić drugiemu na przeciw, wykonywać jakieś gesty, które nie oddalają, a zbliżają, starać się wzajemnie sprawiać sobie przyjemność, szukać ze sobą bliższego kontaktu, nie bawić się w gierki, a szczerze ze sobą rozmawiać. Tu tego nie było, a jeśli było, to zbyt mało.
Olinka nic dodać nic ująć. Można by powiedzieć, że należy "po prostu" otworzyć się na drugą połówkę, słuchać a nie tylko słyszeć co mówi, wspierać się wzajemnie, widzieć coś więcej niż tylko własne potrzeby i szanować siebie i drugą osobę. Coś co mi się jeszcze nasuwa .. zauważyłam, że pary często zwyczajnie się nie lubią. Niby kochają, a jednak nie lubią, brakuje przyjaźni, bo chemia to nie wszystko. I tu myślę, że związek z rozsądku mógłby mieć przewagę
Coś co mi się jeszcze nasuwa .. zauważyłam, że pary często zwyczajnie się nie lubią. Niby kochają, a jednak nie lubią, brakuje przyjaźni, bo chemia to nie wszystko. I tu myślę, że związek z rozsądku mógłby mieć przewagę
Słuszna uwaga. Kiedy z mężem zdarzy nam się o coś posprzeczać, a on, jak już mu przejdzie, zadziornie pyta czy go jeszcze kocham, to odpowiadam, że kocham, ale chwilowo nie lubię . Bardzo długo nie mógł tego zrozumieć
.
A już tak całkiem poważnie - rzeczywiście ludzie w związku powinni się szanować i po prostu lubić, nie wiem czy nie jest to nawet ważniejsze od miłości. Miłość z czasem może (choć oczywiście nie musi) ustąpić miejsca na przykład przyzwyczajeniu, ale jeśli dwie osoby wzajemnie się szanują i ze sobą przyjaźnią, to nadal mogą tworzyć satysfakcjonujący związek.
... a może to nie oto chodzi? Jest szok, dyskusja, a co pary potem zrobią...? kogo to tak naprawdę obchodzi!
Na pewno mają zapisane jakieś magiczne klauzule, co mogą publicznie zrobić, powiedzieć, a co prywatnie.Lata temu "randka w ciemno" wzbudzała kontrowersję, a teraz musi być coś więcej "ślub w ciemno"
, za kilka lat może będzie "pierwszy raz..." z losowo wybranym partnerem/partnerką, który ma np. taki sam kolor oczu.
nie może, ale na pewno. Mnie już nic nie zdziwi. Przypomniał mi się film Uciekinier ze Schwarzeneggerem. Takie "rozrywki" dla mas to też kwestia przyszłości. Ludzie są popieprzeni a stacje zrobią wszystko, żeby podnieść oglądalność.
chomik9911 napisał/a:Coś co mi się jeszcze nasuwa .. zauważyłam, że pary często zwyczajnie się nie lubią. Niby kochają, a jednak nie lubią, brakuje przyjaźni, bo chemia to nie wszystko. I tu myślę, że związek z rozsądku mógłby mieć przewagę
Słuszna uwaga. Kiedy z mężem zdarzy nam się o coś posprzeczać, a on, jak już mu przejdzie, zadziornie pyta czy go jeszcze kocham, to odpowiadam, że kocham, ale chwilowo nie lubię
. Bardzo długo nie mógł tego zrozumieć
.
A już tak całkiem poważnie - rzeczywiście ludzie w związku powinni się szanować i po prostu lubić, nie wiem czy nie jest to nawet ważniejsze od miłości. Miłość z czasem może (choć oczywiście nie musi) ustąpić miejsca na przykład przyzwyczajeniu, ale jeśli dwie osoby wzajemnie się szanują i ze sobą przyjaźnią, to nadal mogą tworzyć satysfakcjonujący związek.
Olinka dokładnie tak. Ja jestem od wczoraj na etapie "nielubienia" męża , bo mocno mi za skórę zalazł
Adiaphora stacje podnoszą oglądalność, ale ludzie za nią odpowiadają, a im mocniejszy i bardziej intymny program tym ciekawiej. Nic tak nie podnosi na duchu jak ludzkie brudy i porażki - piszę to z przekorą oczywiście. Ekshibicjonizm w każdej postaci.
A Dziewczyny czy Wy byłyście może w relacji, gdzie nie kochałyście partnera, ale o byciu z nim zadecydowały inne czyniki, np. litość, namowa otoczenia, próba dowartościowania, samotność, pieniądze cokolwiek innego? Liczę na szczere odpowiedzi , a nie slogany
Ja byłam w relacji pozbawionej miłości, ale za wszelką cenę chciałam udowodnić sobie że to nieprawda, że ja też mogę kogoś mieć i się dowartościować. Efekt? do bani. Wytrzymałam miesiąc czy dwa.