Witajcie.
Jakiś czas temu mój ukochany odwiedził klub gogo będąc na kawalerskim, w odwecie zrozpaczona poszłam na dyskotekę i wybrałam najprzystojniejszego faceta do tańca, całowaliśmy się, spędzilismy wspólnie czas do 6 rano, po czym wróciłam do domu, odprowadził mnie pod drzwi i tyle.
Czy zdradziłam? Narzeczony twierdzi, że to zdrada.
Dodam, że w przeszłości zdradzałam swoich chłopaków i byłam dość niemoralna w tej kwestii, cierpiałam na bulimię, jestem bardzo skupiona na sobie i wrażliwa pewnie przez trudne dzieciństwo (bił mnie ojczym). Mam niskie poczucie własnej wartości, próbuję na każdym kroku udowadniać sobie, że stać mnie na więcej i jestem okropnie zazdrosna o swojego faceta. Muszę mieć wszystko pod kontrolą, dzwonię, piszę, sprawdzam i nie ufam.
Pytanie czy pocałunek to zdrada i czy uważacie, że jestem w stanie stworzyć normalny związek będąc tak zazdrosna?