Witam, nazywam sie Piotr. Zaglądam tu od dawna, ale dziś zdecydowałem sie napisać o swoim problemie. Otóż moja żona oznajmiła mi ze chce rozwodu, jesteśmy ze sobą od 9 lat a od 4,5 małżeństwem mamy 6 letnia córeczkę. Juz w te wakacje zrobiliśmy sobie przerwę ale wróciliśmy do siebie po 2 miesiącach i od tego czasu moja żona podróżowała co chwile do Polski, przez co nie wiedziałem jak mamy zabrać sie za naprawę naszego związku.. Bywałem o nią zazdrosny, często chodziła tam na imprezy, a gdy wracała siedziała ciagle na telefonie. W czasie naszej przerwy tez prowadziła dość intensywny singielski tryb zycia. Powinienem opisać dlaczego nastał kryzys w naszym małżeństwie, otóż trwało to od kilku lat.. gdy ona opiekowała sie naszym domem i dzieckiem ja tylko pracowałem, zanim wróciłem do do u odwiedzałem kolegę z pracy potem spałem w domu.. jedyna nasza rozrywka było palenie wieczorem gdy dziecko spało nie many tutaj żadnych znajomych z którymi mogli byśmy sie spotykać razem. Byłem młody i dość nieodpowiedzialny ograniczyliśmy sie do wspólnie spędzanych wieczorów na kanapie i tak to trwało kilka lat.. może nasz związek nie był idealny ale strasznie mocno ja kocham..Oczywiście chciałem żebyśmy robili cos wiecej lecz turaj gdzie jesteśmy jest to ciężkie do osiągnięcia żadnych restauracji eventow czy koncertów.. Żona zaczęła szukać szczęścia w naszym rodzinnym mieście w Polsce spędzając godziny na telefonie. No i tak spędzaliśmy czas, czasem lepiej czasem gorzej.. oczywiście było jeszcze kilka innych czynników o których może napisze pózniej. Lecz ostatnio żona oznajmiła ze nie kocha mnie juz tak jak powinna, szanuje mnie i uważa ze jestem świetnym ojcem ale nie czuje tego co powinna. Oczywiście prosiłem ja żebyśmy nie brali rozwodu tylko naprawili to zaczęli randkowac, zaproponowałem zeby wyjechała z dzieckiem do polski a ja będę pracował i utrzymywał dom i przyjeżdżał co 3 tygodnie i spędzał dwa w domu. Stwierdziła ze możemy spróbować dłuższej separacji. I tutaj nie wiem co zrobic.. bo ciagle mieszkamy razem mogę wyprowadzić sie do znajomego ale wtedy ona musiała by sie wyprowadzić do rodziców bo nie stać jej samej na utrzymanie mieszkania. Ale boje sie ze jak tak zrobie to bardziej sie oddalimy, z kolei mieszkając z nią nie chce jej naciskać w żaden sposób co jest dość trudne, gdy rozmawiamy o kupnie mieszkania w Polsce rozmawiamy w taki sposób jak by to miało być nasze mieszkanie wspólne, rozmawiamy o wspólnych wyjazdach i innych, gdzie cały czas ona mowi mi ze chce sie rozstać.. gdy pytałem w miedzy czasie czy jesteśmy na dobrej drodze do naprawy to mówiła ze tak ze jest poprawa, zerwałem z nałogiem i widać ze sie staram, zeby potem usłyszeć ze ona jednak wczesniej nie była zadowolona z naszych postępów..
Proszę was o pomoc, bo nie wiem co mam robić, nie chce stracić rodziny, zony która kocham i mojego małego skarba na codzień. Wszelkie rady są miłe widziane.. nie chce popełnić błędu który spowoduje ze oddale ja od siebie..
Pozdrawiam was ciepło i z góry dziękuje Pior
1 2016-12-07 19:55:11 Ostatnio edytowany przez Petopit (2016-12-07 19:58:44)
A cóż to za nałóg o którym ledwo słówkiem rzuciłeś?
Czy przypadkiem to nie on spowodował, że żona oddaliła się od ciebie?
Co paliliscie wieczorem ?maryche ?
A cóż to za nałóg o którym ledwo słówkiem rzuciłeś?
Czy przypadkiem to nie on spowodował, że żona oddaliła się od ciebie?
Pewnie nie tyle co oddalił lecz wprowadził pewna rutynę wieczorna.. w której ona brała udział z nie mniejsza chęcią.. Nałogiem oczywiście było palenie "marychy". Lecz sam poradziłem sobie z tym nałogiem, oczywiście uzależnionym pozostajesz do konca zycia lecz skutecznie udaje mi sie omijać to gowno przez które tyle straciłem szerokim łukiem..