Witam wszystkich - ciekawe miejsce.
Nie sądziłem, że będę pisał w takim miejscu, ale też kilka dni temu (od czasu jak czytam to forum) myślałem, że moja sytuacja jest wyjątkowa. Frajer.
Po kilkunastu latach wspólnego mieszkania - z tego połowa w małżeństwie i z dzieckiem, dowiaduje się człowiek "że już cię nie kocham" i chcę odejść, że od lat było mi źle itp. bzdury - w moim mniemaniu.
Kiedyś słyszałem, że "Kobieta jest jak tajfun. Zjawia się ciepła i wilgotna, odchodząc zabiera dom i samochód." Sporo w tym prawdy, zawsze chce zabrać to co najcenniejsze, często niematerialne. Tak, też się stało - nagle.
Czy w związku w którym nie było problemów, przemocy, patologi (jest zdrowie, jakaś kasa, fajne dziecko, zwierzak itp.) może dochodzić latami do powolnej erozji ?? Ale czy to tak może się z dnia na dzień w ciągu kilkunastu godzin przekreślić kilkanaście lat. Co kieruje kobietą chcącą zniszczyć rodzinę poprzez jej rozdzielenie ??
Drogie Panie jak to rozumieć ??
Czy Wy naprawdę jesteście aż tak dziwne i nieracjonalne ??