Kochani, mam ogromny problem i kompletnie nie wiem jak sobie poradzić. Mam 22 lata, jestem z narzeczonym w związku od kiedy pamiętam. Dwa lata temu zamieszkaliśmy razem, początkowo wszystko było świetnie, odnoszę wrażenie, że zachłysnęłam się samodzielnością. Po kilku miesiącach oświadczył mi się, w maju mamy zaplanowany ślub. Choć ten termin co raz bliżej, przygotowania zakończyły się na rezerwacji sali, zespołu. Kompletnie nie mogłam się zabrać za pozostałe przygotowania, a on kompletnie nie dążył do tego, zostawiając wszystko na mojej głowie. Po jakimś czasie wspólnego mieszkania zrozumiałam, że wcale nie chcę brać wszystkiego na siebie. Przez dwa lata nigdy niczego nie ugotował, nie zmył naczyń, nie posprzątał. Każde z nas żyje w swoim kącie, mamy zupełnie inne sposoby spędzania wolnego czasu, zupełnie inne oczekiwania, potrzeby. Jako świeża narzeczona już drugi raz urlop wakacyjny za granicą spędziłam z siostrą i jej mężem, bo jemu nie udało się zorganizować urlopu, chęci.. Wiele razy prosiłam, wyciągałam, chociaż do kina, chociaż na weekend. Nigdy nie ma czasu. Zawsze "innym razem". To już nasz trzeci kryzys, po każdej poważnej kłótni zarzekałam się, że się wyprowadzę, za każdym razem coś się poprawiało. Na chwilę. Tym razem wydawało mi się że podchodzę do tematu chłodno, znalazłam mieszkanie które wynajęłam. W poprzednią niedziele powiedziałam mu, że już dłużej nie mam siły. Że jesteśmy za młodzi, by tak spędzać życie. Że żyje w pracy od poniedziałku do piątku, czekając na weekend, który przychodzi i odchodzi, i znowu jest kolejny tydzień, znowu obiadki, kolacyjki.. że trzeci taki kryzys przed ślubem, chyba nie wróży nic dobrego. Ja oczywiście płakałam, on zarzucał, że to ja się odsunęłam, zdystansowałam. I pewnie miał racje, w którymś momencie przestałam czekać na jego inicjatywę, seks też przestał mnie kompletnie interesować. On chyba miał wrażenie, że zaraz mi przejdzie. Że znowu wszystko rozejdzie się po kościach i wróci do normy. Kompletnie nie wiem co robić.. nie mam siły by się wyprowadzić, żyć tak dalej też nie umiem..am świetną pracę, wykształcenie, kursy.. w życiu radzę sobie całkiem dobrze, a nie mogę sobie poradzić ze swoim związkiem. Powinnam się poddać? Podpisać tą umowę? Wyprowadzić się?.. Czy może walczyć o coś, czego tak dawno między nami nie było?
Dlaczego w tak mlodym wieku chcesz wziac slub, tym bardziej, ze masz watpliwosci i sie roznicie od siebie
A on ile ma lat ?
25 lat, decyzja o ślubie była czymś naturalnym, jesteśmy ze sobą od lat, zamieszkaliśmy razem. Byłam pewna że wszystko jest na odpowiedniej drodze.. wspólne mieszkanie jednak zweryfikowało wiele rzeczy, czy jednak można przekreślić wspólne lata tak po prostu?..
25 lat, decyzja o ślubie była czymś naturalnym, jesteśmy ze sobą od lat, zamieszkaliśmy razem. Byłam pewna że wszystko jest na odpowiedniej drodze.. wspólne mieszkanie jednak zweryfikowało wiele rzeczy, czy jednak można przekreślić wspólne lata tak po prostu?..
Mozna...mozna przekreslic.
Jestes mloda, pelna zycia, cale zycie przed Toba.
Nie wiaz sie slubem zwlaszcza, ze masz watpliwosci.
Ciesz sie zyciem - na obiadki I wspolne kolacyjki masz cale zycie.
Uwierz mi... taka rutyna jakiej doswiadczasz potrafi zabic kazdy zwiazek, zwlaszcza w przypadku takich mlodych ludzi ja Wy.
A czy takie wątpliwości są normalne, czy nie powinnam być zdecydowana, pewna że chce zabrać swoje rzeczy i pożegnać się z tym życiem, zacząć wszystko inaczej? Dodam, że nasze rodziny się uwielbiają, kompletnie nie wiem jak im powiedzieć, że nic z tego nie będzie..
A czy takie wątpliwości są normalne, czy nie powinnam być zdecydowana, pewna że chce zabrać swoje rzeczy i pożegnać się z tym życiem, zacząć wszystko inaczej? Dodam, że nasze rodziny się uwielbiają, kompletnie nie wiem jak im powiedzieć, że nic z tego nie będzie..
Watpliwosci zawsze sa normalne - spedziliscie razem kawal zycia.
Sprobuj malymi krokami - moze Twoj partner sie troche ugnie - moze wypracujecie jakis kompomis.
To co "wywalczysz" teraz - to Twoje - po slubie bedzie tylko gorzej. W senise ze wtedy dopiero zaczyna sie rutyna I tkz. prawdziwe zycie.
Moze przeluzcie slub jesli masz watpliwosci - zawsze zdazycie sie pobrac.
Sprobuj znalezc na narzeczonego metode - u mnie sprawdza sie lista zadan do wykonania - faceci lubia wyzwania I zadania.
Albo na przyklad prosze go zeby odkurzyl w czasie, kiedy robie obiad.
Nie mozesz wziasc wszystkiego na siebie - czasy gospodyn domowych odeszly w przeszlosc. Ten model zreszta kompletnie sie nie sprawdza jesli oboje pracujecie.
Pomysl...jak bedzie wygladac wasze zycie za 5 lat... Ty uje..bana po pachy a Pan maz w postaci ozdoby salonu z funkcja straznika pilota I testera kanapy.