Hey,
mam pewien problem, z którym nie umiem sobie poradzić.
Bardzo chciałabym stworzyć partnerski związek jeśli idzie o obowiązki domowe
Denerwuje mnie, że w 80 % przypadków muszę przypominać i zmuszać partnera do pewnych czynności...oboje pracujemy, on coprawda można powiedzieć ma o wiele cięższą pracę niż ja ale wydaje mi się, że mimo tego mógłby czasem wykazać większą inicjatywę.
Próbowałam kiedyś nawet z podziałem obowiązków, jakąś listą ale to tylko pogorszyło sprawę z jego strony...
On wykonuje to o co poproszę ale czasem chętniej a czasem bardzo opornie.
Mieszkamy jeszcze z trzecią osobą co jest ważne i razem korzystamy z niektórych pomieszczeń.
Ja gotuje obiady, troszkę częściej zmywam bo od razu na bieżąco przy gotowaniu obiadu np. a on w zlewie zostawia swoje niepozmywane naczynia i wzięłam się na sposób aby nie zmywać jego naczyń (pracujemy na zmianę czasami), wiem, że to brzmi może złośliwie ale uważam, że każdemu będzie łatwiej gdy będziemy na bieżąco zmywać po sobie. Raz nazbierało się bardzo dużo zmywania i zniechęcony powiedział, że on zmyje tylko naczynia a sztućce zostawi bo nie lubi ich zmywać... i tak tez zrobił... współlokator zaniedługo miał wrócić z pracy a jest wyczulony na punkcie braku porządku w kuchni więc musiałam dopozmywać te sztućce... zwróciłam partnerowi potem uwagę, aby zmywał od A-Z a nie wybiórczo...
Kiedy mamy na zmiany - ja wracam z pracy po 17 a on wychodzi do pracy po 13 to uważam, że ugotowanie obiadu choć co drugi dzień nie powinno być problemem, tym bardziej, że on dość dobrze gotuje... po prostu byłoby miło też czasem zjeść i byc odciążoną. On wtedy zabiera jedynie kanapki do pracy i brak obiadu nie stanowi dla niego problemu, natomiast ja bym chętnie zjadła coś ciepłego...
Ja często piorę w weekend (mamy wolne) ale rzadko słyszę aby sam wyszedł z inicjatywą i powiesił pranie... tylko mówi - są moje rzeczy do prania z pracy, wypierzesz je proszę kochanie? I tu znowu muszę mówić - ale Ty wieszasz pranie. I w końcu to nieszczęsne pranie wisiało ze 4 dni ale on nawet nie pomyślał aby przed pracą rano je zdjąć sam od siebie. Ja czekałam z nadzieją, że je zdejmie nic nie robiąc ale nic to nie dało. Wolał grać w grę i ani obiadu ani prania zdjętego a w pokoju bajzel...
Jeśli ja np. sprzątam łazienkę to robię to sama i nie proszę go o pomoc. Jest to dla mnie proste i nie robię z tego tragedii ani nie angażuje innych aby mi pomagali... On z kolei jeśli mamy coś więcej do sprzątania,sygnalizuje że musimy to zrobić razem ale ja robię to a on tamto albo że muszę mu pomóc w danej czynności a mnie się wydaje, że lepiej byłoby się podzielić jakimiś innymi obowiązkami... Brakuje mi takiej pełnej współpracy, inicjatywy z jego strony.
Nie powiem bo wynosi śmieci, w sumie robi to o co go poproszę ale nie ma takiej naturalnej, płynnej współpracy, nie umie się przestawić aby coś sam zrobić bez mojego 'popchnięcia'...
Nie chce doprowadzić, że będę wszystko za niego robić i walczę z tym łagodnie ale czasem nie jest łatwo. Nie chcę też się kłócić ani robić sobie na złość.
Jak go bardziej zachęcić lub jak podzielić obowiązki bądź jakieś rady / sposoby bez tego całego gderania
Będę wdzięczna za odpowiedzi