Od 4 miesięcy spotykam się z pewną dziewczyną, od 2 jesteśmy razem. Zazwyczaj spotykamy się raz, dwa razy w tygodniu najczęściej we wtorki, czasem w niedzielę (wtedy wygląda to tak że widzimy się wieczorem, bo popołudniu ona wraca z domu lub miasta gdzie studiowała) od samego początku denerwowało mnie to że nie możemy się jakoś spotkać w weekend. Każdy weekend albo jechała do domu, albo do miasta gdzie studiowała albo ktoś wpadał do niej na weekend. O ile początkowo liczyłem, że to się zmieni to po tym weekendzie zaczynam tracić nadzieję. Była o tym poważna rozmowa prawie 3 tygodnie temu, ale niewiele zdziałałem (najpierw był długi weekend, potem była chora i pojechała do rodziców, teraz jej się wbiły koleżanki na weekend). Czy ja przesadzam?
Z góry dziękuje za wszystkie odpowiedzi i podpowiedzi.
Ja bym na Twoim miejscu podszedł na luzie do tej znajomości. Dasz radę?
Ja rozumiem, że może Cię to denerwować, ale wyluzuj, nie nakręcaj się, nie proponuj niczego. Nie może tak być, że tylko Tobie zależy.
Jak dla mnie trochę dziwna sytuacja, ale odczekaj na spokojnie jakiś czas.
A może na spędzenie wspólnego weekendu jest jeszcze zbyt wcześnie ?
Ale trochę dziwne są te konkretne dni w które się spotykacie tak trochę przepraszam ale ,, zajęcia dodatkowe " wiesz zrozumiałe obowiązki macie ale to taka trochę rutyna w tym przypadku przynajmniej jak dla mnie.
Możesz wyjśc z propozycją raz, drugi czy dziesiąty ale nie proś się o każde spotkanie.
Bo mi się wydaje że owszem my kobiety chcemy i uwielbiamy jak faceci zabiegają proponują spotkania itd ale czasem też odrobina inicjatywy musi wyjśc od kobiety
Ja bym na Twoim miejscu podszedł na luzie do tej znajomości. Dasz radę?
Ja rozumiem, że może Cię to denerwować, ale wyluzuj, nie nakręcaj się, nie proponuj niczego. Nie może tak być, że tylko Tobie zależy.
Jak dla mnie trochę dziwna sytuacja, ale odczekaj na spokojnie jakiś czas.
Problem w tym, że to nie jest tak, że tylko mi zależy. Wręcz przeciwnie jeśli chodzi o same spotkania czy przechodzenie przez kolejne etapy relacji to tak w 60-70 % jej robota. Ja pierwsze 2 miesiące kompletnie luźno do tego podchodziłem, dlatego nie przywiązywałem wagi do tego że ona się chce umawiać np głownie we wtorki.
A może na spędzenie wspólnego weekendu jest jeszcze zbyt wcześnie ?
Ale trochę dziwne są te konkretne dni w które się spotykacie tak trochę przepraszam ale ,, zajęcia dodatkowe " wiesz zrozumiałe obowiązki macie ale to taka trochę rutyna w tym przypadku przynajmniej jak dla mnie.Możesz wyjśc z propozycją raz, drugi czy dziesiąty ale nie proś się o każde spotkanie.
Bo mi się wydaje że owszem my kobiety chcemy i uwielbiamy jak faceci zabiegają proponują spotkania itd ale czasem też odrobina inicjatywy musi wyjśc od kobiety
Nie mówię o spędzaniu wspólnego weekendu, ale np o randce (czy wspólnym wyjściu) w piątek czy sobotę wieczorem. To nie jest tak, że to są ściśle określone dni, ale jeśli jej odpadają zawsze piątki i soboty, ja z reguły w czwartek pracuje dłużej, to pole manewru zawęża się nam do 4 dni w tygodniu i żeby spotkać się 2 razy w dni i nie wyszło to codziennie to wypada niedziela i wtorek (czasem środa).
No właśnie nie proszę się o spotkanie, bo nie licząc tego co napisałem wyżej to nie ma z tym większego problemu. Czasami sama wychodzi z inicjatywą, a czasami zgadza się na moją propozycję spotkania.
Jak widać teraz nie podchodzisz do tego luźno więc możesz chcieć odrobinę wyjść poza te określone ramy czasowe, ale z drugiej strony jeśli wiesz że ona może tylko wtedy a inaczej nie ma opcji bo np ma prace lub naukę to uszanuj to aczkolwiek jeśli ma wtedy czas np. dla znajomych to również może go mieć dla Ciebie. Pamiętając o swoich uczuciach licz się z jej emocjami.
Wiesz tak dokładnie trudno coś radzić, czy podpowiadać bo dość okrojony opis sytuacji przedstawiłeś
Jak człowiek nie ma problemu, to go wymyśli.
Jak widać teraz nie podchodzisz do tego luźno więc możesz chcieć odrobinę wyjść poza te określone ramy czasowe, ale z drugiej strony jeśli wiesz że ona może tylko wtedy a inaczej nie ma opcji bo np ma prace lub naukę to uszanuj to aczkolwiek jeśli ma wtedy czas np. dla znajomych to również może go mieć dla Ciebie. Pamiętając o swoich uczuciach licz się z jej emocjami.
Wiesz tak dokładnie trudno coś radzić, czy podpowiadać bo dość okrojony opis sytuacji przedstawiłeś
Oboje pracujemy mniej więcej w systemie pon-pt 8-16 więc o to żadne z Nas nie ma pretensji, tyle że moglibyśmy spędzić trochę czasu np w piątek wieczorem czy sobotę, niestety zawsze jest wtedy albo na wyjeździe albo przyjmuje kogoś u siebie.
Wiesz najlepszym rozwiązaniem w takiej sytuacji byłoby porozmawiać szczerze. Ale skoro jak napisałes rozmawialiście w ostatnim czasie to może warto odczekać jakiś czas, poczekaj jak się będzie sytuacja klarowała jak nic się nie zmieni to podejmij temat na nowo
Wiesz najlepszym rozwiązaniem w takiej sytuacji byłoby porozmawiać szczerze. Ale skoro jak napisałes rozmawialiście w ostatnim czasie to może warto odczekać jakiś czas, poczekaj jak się będzie sytuacja klarowała jak nic się nie zmieni to podejmij temat na nowo
Rozmawialiśmy na początku listopada. Skutków żadnych.
Pierwszy weekend czyli długi weekend pojechała do domu.
Drugi weekend, zaczęło się od tego że była z powrotem od wtorku w domu bo była na zwolnieniu i nawet coś przebąkiwała o powrocie w piątek albo sobotę, ale mama zaproponowała jej zakupy w sobotę i wróciła w niedzielę.
Trzeci weekend (czyli obecny) wstępnie planowaliśmy razem iść do mojego kolegi na imieniny, ale je odwołał, kilka dni później dowiaduje się, że przyjeżdżają do niej koleżanki.
Wiesz, spotykacie sie dopiero od 2 miesiecy, wiec na tym etapie związku to moim zdaniem zupelnie normalne widywać się "tylko" 2 razy w tygodniu. Dużo par nie ma czasu częściej, bo np. za długo pracują.
Poza tym w jakim jestescie wieku? Jeśli dziewczyna dopiero niedawno wyprowadziła sie od rodziców (np. na studia) to zupełnie normalne, że chce ich na razie dość często odwiedzać w weekendy.
Kobieta w swiecie ma rację, jesli za parę tygodni nic się nie zmieni, podejmij temat na nowo, najlepiej wyjdź z jakąś konkretną propozycją - np. znajdź koncert, który jest akurat w weekend albo poproś, żeby poszła z tobą jako osoba towarzysząca na imprezę do kolegi.
12 2016-11-26 00:38:38 Ostatnio edytowany przez Jacenty89 (2016-11-26 00:40:04)
Wiesz, spotykacie sie dopiero od 2 miesiecy, wiec na tym etapie związku to moim zdaniem zupelnie normalne widywać się "tylko" 2 razy w tygodniu. Dużo par nie ma czasu częściej, bo np. za długo pracują.
Poza tym w jakim jestescie wieku? Jeśli dziewczyna dopiero niedawno wyprowadziła sie od rodziców (np. na studia) to zupełnie normalne, że chce ich na razie dość często odwiedzać w weekendy.
Kobieta w swiecie ma rację, jesli za parę tygodni nic się nie zmieni, podejmij temat na nowo, najlepiej wyjdź z jakąś konkretną propozycją - np. znajdź koncert, który jest akurat w weekend albo poproś, żeby poszła z tobą jako osoba towarzysząca na imprezę do kolegi.
Spotykamy się od 4 miesięcy. Dla mnie też jest normalne spotykać się 2 razy w tygodniu, bo sami tak razem ustaliliśmy. Problem nie leży w częstotliwości tylko w wyłączeniu weekendów z tego.
Ja mam 27 lat, ona 25, od rodziców wyprowadziła się 6 lat temu.
Teraz zaproponowałem imieniny kolegi, niestety coś mu wypadło i musiał je odwołać, ale liczyłem że w to miejsce czas spędzimy razem jakoś inaczej, niestety dowiedziałem się dosyć szybko że przyjeżdżają koleżanki.
Jak człowiek nie ma problemu, to go wymyśli.
Dla Ciebie może to być wymyślony problem, dla mnie i wielu osób nie jest.
Jacenty, niech się ta znajomość rozwija bez nakręcania z Twojej strony. Dasz radę podejść do tego na luzie?
Jacenty, niech się ta znajomość rozwija bez nakręcania z Twojej strony. Dasz radę podejść do tego na luzie?
Pewnie, że tak tylko tyle, że z drugiej strony są inne oczekiwania.
16 2016-11-26 11:46:01 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2016-11-26 11:57:58)
Rozumiem, że opisana sprawa jest dla Ciebie problemem.
Odpowiedz (sobie) na pytanie: dlaczego? Dlaczego tak ważną sprawą jest dla Ciebie możliwość spotkania z dziewczyną w piątek lub sobotę?
Moja odpowiedź na pytanie zawarte w tytule i pierwszym poście? Tak, przesadzasz.
17 2016-11-26 11:52:24 Ostatnio edytowany przez On-WuWuA-83 (2016-11-26 11:53:07)
Trochę dziwne Jacuś , że plan imieninowy nie wypalił a ona załatwiła sobie już "zastępstwo" na tą okazję tak jakby nie uwzględniając ciebie w tej sytuacji (w tym dniu). Mieliście spędzić ten wieczór razem i ty liczyłeś na to co na pewno nie jest trudne do wydedukowania. Nie wiem co zrobisz ale ja bym pewnie był deko wkurzony na tą sytuację będąc na twoim miejscu.
Trochę dziwne Jacuś
, że plan imieninowy nie wypalił a ona załatwiła sobie już "zastępstwo" na tą okazję tak jakby nie uwzględniając ciebie w tej sytuacji (w tym dniu). Mieliście spędzić ten wieczór razem i ty liczyłeś na to co na pewno nie jest trudne do wydedukowania. Nie wiem co zrobisz ale ja bym pewnie był deko wkurzony na tą sytuację będąc na twoim miejscu.
Dzięki Wuwuś i siemka. To nie jest tak, że sobie załatwiła tylko dziewczyny dwa czy trzy dni póżniej do niej się odezwały że przyjadą. Ja byłem wkurzony, od soboty mamy z tego powodu mały kryzys i przez to narósł jeszcze ten szerszy problem. Ona mnie przepraszała i twierdzi, że zdaje sobie sprawę z tego, że zawaliła, ale nie wpadła na pomysł przełożenia ich na kolejny tydzień, bo "je już 2 razy przekładała". Tyle, że po pierwsze ja byłem pierwszy, więc kultura wymaga czegoś, a po drugie podjęła się jakiegoś zobowiązania 3 tygodnie wcześniej (notabene na jej prośbę), a teraz olewa to ciepłym moczem.
Rozumiem, że opisana sprawa jest dla Ciebie problemem.
Odpowiedz (sobie) na pytanie: dlaczego? Dlaczego tak ważną sprawą jest dla Ciebie możliwość spotkania z dziewczyną w piątek lub sobotę?Moja odpowiedź na pytanie zawarte w tytule i pierwszym poście? Tak, przesadzasz.
Tak, jest dla mnie problemem.
Bo to dla mnie naturalne dni, gdy pary się spotykają.
Rzecz w tym, że Twa partnerka nie uznaje tego stereotypu za własny. Dla niej każdy inny dzień jest dobry na spotkanie z Tobą, bo jak sam napisałeś piątki i soboty przeznacza na wyjazdy, które w pozostałe dni są niemożliwe do zrealizowania.
Jacenty przesadzasz. Sam napisałeś, że wasz związek to w dużej mierze wynik jej inicjatywy. Nie ma tu braku zaangażowania z jej strony, a tylko Twoje przewrażliwienie i chęć spijania sobie z dzióbków, a raczej wolałbyś gdyby ona miała parcie na Ciebie jak boa dusiciel. Wtedy to byłbyś w skowronkach jakby biegała za Tobą non stop. Trochę pokory i spokoju. Trafił Ci się normalny człowiek z własnym życiem, a chciałbyś żeby rzucała dla Ciebie wszystko. Kobiet kochających za bardzo jest w bród. Jeśli takiej szukasz to znajdziesz. Myślę, że jednak większa satysfakcję daje związek z kochającym zarówno Ciebie, jak i siebie.
Po pierwsze uznaje, bo rozmawialiśmy o tym jakiś czas temu na początku (wtedy jeszcse nie wiedziałem, że będzie taki problem), po drugie nie tylko na wyjazdy ale i na przyjazdy innych do niej. Po trzecie Sylwester wypada w sobotę, więc też mam założyć już że mam go samotnie planować? Po czwarte w piątek i sobotę mamy dużo więcej czasu niż jak w tygodniu od 19/20-22/23 , po piąte jest dużo różnych możliwości kompromisowych typu goście przyjeżdzaja w sobote, a my mamy dla siebie piatek etc.
Gdyby nie to, że widzę prawdziwe zaangażowanie z jej strony to temat byłby zamknięty.
Jacenty podobnie jak Klio nie widze za bardzo problemu. Dziewczyna jak sam piszesz jest zaangazowana i to ona wychodzi z inicjatywa spotkan tak naprawde a nie Ty. A skoro tylko ona je inicjuje to robi to w terminach i dniach dla siebie dogodnych. Widocznie jej te wtorki i niedziele pasuja. Jesli chcesz by bylo troche "po Twojemu" to tez daj cos z siebie, okaz zainteresowanie i zaangazowanie. Wkurzajace jest troche ze masz oczekiwania i wymagania a tak naprawde sam okreslasz swoja postawe w tej relacji jako luzna. Troche z boku to wyglada tak jakbys chcial zeby ona nie dosc ze skakala non stop wokol Ciebie to jeszcze na Twoich warunkach.
Moim zdaniem ważnym jest znalezienie odpowiedzi na pytanie "Co możemy zrobić, by nasze spotkanie były dla nas obojga satysfakcjonujące?".
Według Ciebie: "Co zrobić, by ona spotykała się ze mną w piątek i sobotę?".
Ale jęczysz...
Jak się spotkacie to omówicie plany na Sylwestra i tyle. A Ty już zakładasz, że sobota i ona w sobotę się nie spotka i płacz...
Dopiero początek związku, a ty suszysz jej głowę o to, że nie biegnie potykając się w każdej wolnej chwili A może rzeczywiście chce mieć nieco wolnych chwil, ale bez Ciebie. Czy to grzech w związku?
Jacenty przesadzasz. Sam napisałeś, że wasz związek to w dużej mierze wynik jej inicjatywy. Nie ma tu braku zaangażowania z jej strony, a tylko Twoje przewrażliwienie i chęć spijania sobie z dzióbków, a raczej wolałbyś gdyby ona miała parcie na Ciebie jak boa dusiciel. Wtedy to byłbyś w skowronkach jakby biegała za Tobą non stop. Trochę pokory i spokoju. Trafił Ci się normalny człowiek z własnym życiem, a chciałbyś żeby rzucała dla Ciebie wszystko. Kobiet kochających za bardzo jest w bród. Jeśli takiej szukasz to znajdziesz. Myślę, że jednak większa satysfakcję daje związek z kochającym zarówno Ciebie, jak i siebie.
No właśnie nie chciałbym żeby rzucała wszystko (bo ja nie mam czasu ani ochoty na niańczenie kobiety) tylko żebyśmy np. raz w miesiącu mogli mieć spokojnie dla siebie czas (tym bardziej, że w jej przypadku wygospodarowanie tego to banalna sprawa), a nie na zasadzie biegnę z pracy z wywieszonym jezorem, zeby sie ogarnac , wpadam na 2 godziny i uciekam.
Jacenty podobnie jak Klio nie widze za bardzo problemu. Dziewczyna jak sam piszesz jest zaangazowana i to ona wychodzi z inicjatywa spotkan tak naprawde a nie Ty. A skoro tylko ona je inicjuje to robi to w terminach i dniach dla siebie dogodnych. Widocznie jej te wtorki i niedziele pasuja. Jesli chcesz by bylo troche "po Twojemu" to tez daj cos z siebie, okaz zainteresowanie i zaangazowanie. Wkurzajace jest troche ze masz oczekiwania i wymagania a tak naprawde sam okreslasz swoja postawe w tej relacji jako luzna. Troche z boku to wyglada tak jakbys chcial zeby ona nie dosc ze skakala non stop wokol Ciebie to jeszcze na Twoich warunkach.
Nie napisałem nigdzie, że tylko ona je inicjuje tylko ze przewaga jest delikatnie po jej stronie (powiedzmy 60:40), nigdzie nie napisałem że teraz jestem luzny w tej relacji (było tak przez pierwsze 2 miesiace).
Ło Jezu. To jej powiedz, że w przyszłym miesiącu niech zorganizuje sobie wolny dzień, weekend , bo masz dla was plany i niech to się stanie wasza tradycją po wieki, wieków amen. Cóż Ty taki nieogarnięty?
Moim zdaniem ważnym jest znalezienie odpowiedzi na pytanie "Co możemy zrobić, by nasze spotkanie były dla nas obojga satysfakcjonujące?".
Według Ciebie: "Co zrobić, by ona spotykała się ze mną w piątek i sobotę?".
Jedno wynika z drugiego. Nie są satysfakcjonujące, bo są w tygodniu gdzieś między pracą, zakupami, hobby, znajomymi i snem.
Ło Jezu. To jej powiedz, że w przyszłym miesiącu niech zorganizuje sobie wolny dzień, weekend , bo masz dla was plany i niech to się stanie wasza tradycją po wieki, wieków amen. Cóż Ty taki nieogarnięty?
3 tygodnie temu wspólnie to już ustaliliśmy. Jak możesz wyżej przeczytać kompletnie nie wyszło.
feniks35 napisał/a:Jacenty podobnie jak Klio nie widze za bardzo problemu. Dziewczyna jak sam piszesz jest zaangazowana i to ona wychodzi z inicjatywa spotkan tak naprawde a nie Ty. A skoro tylko ona je inicjuje to robi to w terminach i dniach dla siebie dogodnych. Widocznie jej te wtorki i niedziele pasuja. Jesli chcesz by bylo troche "po Twojemu" to tez daj cos z siebie, okaz zainteresowanie i zaangazowanie. Wkurzajace jest troche ze masz oczekiwania i wymagania a tak naprawde sam okreslasz swoja postawe w tej relacji jako luzna. Troche z boku to wyglada tak jakbys chcial zeby ona nie dosc ze skakala non stop wokol Ciebie to jeszcze na Twoich warunkach.
Nie napisałem nigdzie, że tylko ona je inicjuje tylko ze przewaga jest delikatnie po jej stronie (powiedzmy 60:40), nigdzie nir napisałem że teraz jestem luzny w tej relacji (było tak przez pierwsze 2 miesiace).
Ok to minely dopiero kolejne dwa msce w ramach ktorych byc moze nieco bardziej sie zaangazowales i w zwiazku z tym juz masz wymagania.
Po drugie sam piszesz ze czwartki odpadaja u Ciebie wiec tez stwarzasz jakies limity co do dni spotkan a masz o to pretensje do niej. Z sylwestrem to juz wogole czarnowidztwo uprawiasz bo nie sadze zeby majac chlopaka wolala go spedzic z rodzicami.
Jedno z drugiego nie wynika.
Klio napisał/a:Ło Jezu. To jej powiedz, że w przyszłym miesiącu niech zorganizuje sobie wolny dzień, weekend , bo masz dla was plany i niech to się stanie wasza tradycją po wieki, wieków amen. Cóż Ty taki nieogarnięty?
3 tygodnie temu wspólnie to już ustaliliśmy. Jak możesz wyżej przeczytać kompletnie nie wyszło.
Różne okoliczności na to wpłynęły. Życie. Była to pierwsza propozycja, w początkach związku. Po jednej propozycji, która nie wyszła tym razem Ty już wpadasz w czarną dziurę... Kto by pomyślał, że nasz Jacenty jest takim jęczkiem. Bierz się w garść. Nie wyszło wcześniej, wyjdzie później. Dogrywacie się i wszystko wyjdzie z czasem. Panikujesz za bardzo jak na mój gust, albo zachciało Ci się wątku własnego na forum, bo w domu nuda
Ale jęczysz...
Jak się spotkacie to omówicie plany na Sylwestra i tyle. A Ty już zakładasz, że sobota i ona w sobotę się nie spotka i płacz...
Dopiero początek związku, a ty suszysz jej głowę o to, że nie biegnie potykając się w każdej wolnej chwiliA może rzeczywiście chce mieć nieco wolnych chwil, ale bez Ciebie. Czy to grzech w związku?
Ale ja nie chce zajmować jej każdej wolnej chwilii, bo sam mam dużo zajęć. Nie jestem bluszczem, jeśli o to chodzi. Sama mi smęci, że chce spędzać więcej, ale nie mamy gdzie tego upchnąć jeśli na dobrą sprawę mamy po 2-3 godziny 4 dni w tygodniu na znajomych, pracę, hobby i Bóg wie co jeszcze.
Jacenty89 napisał/a:feniks35 napisał/a:Jacenty podobnie jak Klio nie widze za bardzo problemu. Dziewczyna jak sam piszesz jest zaangazowana i to ona wychodzi z inicjatywa spotkan tak naprawde a nie Ty. A skoro tylko ona je inicjuje to robi to w terminach i dniach dla siebie dogodnych. Widocznie jej te wtorki i niedziele pasuja. Jesli chcesz by bylo troche "po Twojemu" to tez daj cos z siebie, okaz zainteresowanie i zaangazowanie. Wkurzajace jest troche ze masz oczekiwania i wymagania a tak naprawde sam okreslasz swoja postawe w tej relacji jako luzna. Troche z boku to wyglada tak jakbys chcial zeby ona nie dosc ze skakala non stop wokol Ciebie to jeszcze na Twoich warunkach.
Nie napisałem nigdzie, że tylko ona je inicjuje tylko ze przewaga jest delikatnie po jej stronie (powiedzmy 60:40), nigdzie nir napisałem że teraz jestem luzny w tej relacji (było tak przez pierwsze 2 miesiace).
Ok to minely dopiero kolejne dwa msce w ramach ktorych byc moze nieco bardziej sie zaangazowales i w zwiazku z tym juz masz wymagania.
Po drugie sam piszesz ze czwartki odpadaja u Ciebie wiec tez stwarzasz jakies limity co do dni spotkan a masz o to pretensje do niej. Z sylwestrem to juz wogole czarnowidztwo uprawiasz bo nie sadze zeby majac chlopaka wolala go spedzic z rodzicami.
Czwartki odpadają u nas oboje (ja mam dłużej pracę, ona z reguły siłownię), więc u mnie odpada jeden dzień, u niej z miejsca trzy. Nie mowiac juz o tym, ze czym innym jest praca, a czym innym ciagle dwudniowe przyjazdy i wyjazdy znajomych. Z pirwszego sie nigdy nie da zrezygnowac, z drugiego jeden raz na jakis czas mozna odpuscic.
Co do Sylwestra tak samo myślałem z Andrzejkami i jak widać to wcale nie było czarnowidztwo.
Jacenty89 napisał/a:Klio napisał/a:Ło Jezu. To jej powiedz, że w przyszłym miesiącu niech zorganizuje sobie wolny dzień, weekend , bo masz dla was plany i niech to się stanie wasza tradycją po wieki, wieków amen. Cóż Ty taki nieogarnięty?
3 tygodnie temu wspólnie to już ustaliliśmy. Jak możesz wyżej przeczytać kompletnie nie wyszło.
Różne okoliczności na to wpłynęły. Życie. Była to pierwsza propozycja, w początkach związku. Po jednej propozycji, która nie wyszła tym razem Ty już wpadasz w czarną dziurę... Kto by pomyślał, że nasz Jacenty jest takim jęczkiem. Bierz się w garść. Nie wyszło wcześniej, wyjdzie później. Dogrywacie się i wszystko wyjdzie z czasem. Panikujesz za bardzo jak na mój gust, albo zachciało Ci się wątku własnego na forum, bo w domu nuda
Ej no popsułaś mi zabawę, ja się tak nie bawię!!! Cholera, niektórzy tutaj znają mnie prawie jak własna matka :-D
37 2016-11-26 13:39:14 Ostatnio edytowany przez Igrek (2016-11-26 13:43:37)
Ale ja nie chce zajmować jej każdej wolnej chwilii, bo sam mam dużo zajęć. Nie jestem bluszczem, jeśli o to chodzi. Sama mi smęci, że chce spędzać więcej, ale nie mamy gdzie tego upchnąć jeśli na dobrą sprawę mamy po 2-3 godziny 4 dni w tygodniu na znajomych, pracę, hobby i Bóg wie co jeszcze.
Ja wiem, że dziś Andrzejki i chciałbyś je spędzić z laską, ale jak nie da rady to rób swoje i spędź ze znajomymi.
Na jej smęcenie, że chce spędzać więcej czasu z Tobą nie zwracaj uwagi. Już to pisałem, ale powtórzę - podejdź do tej znajomości na luzie. Ona już widzi, że się zaangażowałeś. Teraz Ty jej pokaż, że potrafisz świetnie spędzać czas gdy jej nie ma. Nie truj, nie smęć, po prostu rób swoje.
Jak kobieta będzie Ci kiedykolwiek mówić, że spędzasz z nią za mało czasu i nie robisz tego czego ona chce, to też nie zwracaj na to uwagi, bo każdy facet musi mieć czas na swoje życie, hobby, pasje. Myślę, że o tym wiesz
Wtedy choć czasem kobieta będzie narzekać, smęcić to w gruncie rzeczy taki facet ją podnieca i kręci. Przestaje kręcić taki, który jest na każde skinienie i zawołanie.
Trochę offtopu się wdarło
Mnie może tylko trochę, ale jednak dziwi ta sytuacja. Jesteście umówieni na imieniny, nie wypalają, a ona już ma nowe plany. Na podstawie własnych doświadczeń wypracowałem taką zasadę, że zazwyczaj umawiam się w sobotnie (ewentualnie piątkowe) wieczory. Chodzi o znajomości właśnie w okolicach 2-3 miesięcy. Dlaczego akurat tak? Wychodzę z założenia, że sobota jest "najcenniejszym" dniem dla osób pracujących. Takim w którym można np. spokojnie wypić zarówno drinka jak i wrócić do domu bardzo późno. W tygodniu zawsze jest ciśnienie pokroju "o 22 muszę być w domu, bo jutro do pracy". Podobna sytuacja ma miejsce z niedzielą. Dodatkowo zdarzyło mi się kilka sytuacji, gdy dziewczyna wolała sobie poszaleć w sobotę na imprezach, a w niedzielę przychodziła jak na ścięcie, niewyspana, skacowana, zmęczona i najchętniej pewnie zupełnie zrezygnowałaby z tego spotkania. To pokazuje trochę podejście i chęci drugiej osoby, czy woli zorganizować sobie intensywną sobotę z innymi, a ciebie wrzucić "na potem" (jak taką zapchajdziurę). Jeśli Ty wiecznie dostosowujesz się do niej, to odwróć sytuację i zakomunikuj, że w tygodniu nie dasz rady. Zobaczysz czy będzie wolała wyjechać na weekend, czy jednak postanowi zostać na miejscu dla Ciebie.
Mnie może tylko trochę, ale jednak dziwi ta sytuacja. Jesteście umówieni na imieniny, nie wypalają, a ona już ma nowe plany. Na podstawie własnych doświadczeń wypracowałem taką zasadę, że zazwyczaj umawiam się w sobotnie (ewentualnie piątkowe) wieczory. Chodzi o znajomości właśnie w okolicach 2-3 miesięcy. Dlaczego akurat tak? Wychodzę z założenia, że sobota jest "najcenniejszym" dniem dla osób pracujących. Takim w którym można np. spokojnie wypić zarówno drinka jak i wrócić do domu bardzo późno. W tygodniu zawsze jest ciśnienie pokroju "o 22 muszę być w domu, bo jutro do pracy". Podobna sytuacja ma miejsce z niedzielą. Dodatkowo zdarzyło mi się kilka sytuacji, gdy dziewczyna wolała sobie poszaleć w sobotę na imprezach, a w niedzielę przychodziła jak na ścięcie, niewyspana, skacowana, zmęczona i najchętniej pewnie zupełnie zrezygnowałaby z tego spotkania. To pokazuje trochę podejście i chęci drugiej osoby, czy woli zorganizować sobie intensywną sobotę z innymi, a ciebie wrzucić "na potem" (jak taką zapchajdziurę). Jeśli Ty wiecznie dostosowujesz się do niej, to odwróć sytuację i zakomunikuj, że w tygodniu nie dasz rady. Zobaczysz czy będzie wolała wyjechać na weekend, czy jednak postanowi zostać na miejscu dla Ciebie.
Nie miała od razu nowych planów, ale dziewczyny się wprosiły ze 2-3 dni później. Widzę, że trafiłem na osobę, która trochę rozumie mój dylemat. To nie jest dokładnie tak, że wiecznie się dostosowuje, ale z góry zostawia mi niewielkie pole manewru co do spotkania. Jeśli zakomunikuje, że nie mogę w żaden dzień w tygodniu to będzie na tyle nienaturalne, że ona złapie, że to jakiś rodzaj zemsty czy odgrywania się.
mrbart napisał/a:Mnie może tylko trochę, ale jednak dziwi ta sytuacja. Jesteście umówieni na imieniny, nie wypalają, a ona już ma nowe plany. Na podstawie własnych doświadczeń wypracowałem taką zasadę, że zazwyczaj umawiam się w sobotnie (ewentualnie piątkowe) wieczory. Chodzi o znajomości właśnie w okolicach 2-3 miesięcy. Dlaczego akurat tak? Wychodzę z założenia, że sobota jest "najcenniejszym" dniem dla osób pracujących. Takim w którym można np. spokojnie wypić zarówno drinka jak i wrócić do domu bardzo późno. W tygodniu zawsze jest ciśnienie pokroju "o 22 muszę być w domu, bo jutro do pracy". Podobna sytuacja ma miejsce z niedzielą. Dodatkowo zdarzyło mi się kilka sytuacji, gdy dziewczyna wolała sobie poszaleć w sobotę na imprezach, a w niedzielę przychodziła jak na ścięcie, niewyspana, skacowana, zmęczona i najchętniej pewnie zupełnie zrezygnowałaby z tego spotkania. To pokazuje trochę podejście i chęci drugiej osoby, czy woli zorganizować sobie intensywną sobotę z innymi, a ciebie wrzucić "na potem" (jak taką zapchajdziurę). Jeśli Ty wiecznie dostosowujesz się do niej, to odwróć sytuację i zakomunikuj, że w tygodniu nie dasz rady. Zobaczysz czy będzie wolała wyjechać na weekend, czy jednak postanowi zostać na miejscu dla Ciebie.
Nie miała od razu nowych planów, ale dziewczyny się wprosiły ze 2-3 dni później. Widzę, że trafiłem na osobę, która trochę rozumie mój dylemat. To nie jest dokładnie tak, że wiecznie się dostosowuje, ale z góry zostawia mi niewielkie pole manewru co do spotkania. Jeśli zakomunikuje, że nie mogę w żaden dzień w tygodniu to będzie na tyle nienaturalne, że ona złapie, że to jakiś rodzaj zemsty czy odgrywania się.
Słuchaj, a jak Ty ją poinformowałeś o tych odwołanych imieninach to powiedziałeś jej, że w takim razie spędzicie wspólny wieczór w inny sposób? Czy myślałeś tylko, że tak będzie? Bo wiesz.. Ty mogłeś tak myśleć, a ona pomyślała inaczej i jak się nawinęły dziewczyny to się z nimi dogadała. Zamiast rezygnować ze spotkań w tygodniu powiedz jej dlaczego tak Ci zależy na tym piątku czy sobocie, jak dziewczyna trochę myśli to trafią do niej Twoje argumenty. Nie oczekuj jednak od niej, że zainicjuje spotkanie weekendowe, to Tobie na tym zależy, jej zależy na spotkaniach w inne dni.
Jacenty89 napisał/a:mrbart napisał/a:Mnie może tylko trochę, ale jednak dziwi ta sytuacja. Jesteście umówieni na imieniny, nie wypalają, a ona już ma nowe plany. Na podstawie własnych doświadczeń wypracowałem taką zasadę, że zazwyczaj umawiam się w sobotnie (ewentualnie piątkowe) wieczory. Chodzi o znajomości właśnie w okolicach 2-3 miesięcy. Dlaczego akurat tak? Wychodzę z założenia, że sobota jest "najcenniejszym" dniem dla osób pracujących. Takim w którym można np. spokojnie wypić zarówno drinka jak i wrócić do domu bardzo późno. W tygodniu zawsze jest ciśnienie pokroju "o 22 muszę być w domu, bo jutro do pracy". Podobna sytuacja ma miejsce z niedzielą. Dodatkowo zdarzyło mi się kilka sytuacji, gdy dziewczyna wolała sobie poszaleć w sobotę na imprezach, a w niedzielę przychodziła jak na ścięcie, niewyspana, skacowana, zmęczona i najchętniej pewnie zupełnie zrezygnowałaby z tego spotkania. To pokazuje trochę podejście i chęci drugiej osoby, czy woli zorganizować sobie intensywną sobotę z innymi, a ciebie wrzucić "na potem" (jak taką zapchajdziurę). Jeśli Ty wiecznie dostosowujesz się do niej, to odwróć sytuację i zakomunikuj, że w tygodniu nie dasz rady. Zobaczysz czy będzie wolała wyjechać na weekend, czy jednak postanowi zostać na miejscu dla Ciebie.
Nie miała od razu nowych planów, ale dziewczyny się wprosiły ze 2-3 dni później. Widzę, że trafiłem na osobę, która trochę rozumie mój dylemat. To nie jest dokładnie tak, że wiecznie się dostosowuje, ale z góry zostawia mi niewielkie pole manewru co do spotkania. Jeśli zakomunikuje, że nie mogę w żaden dzień w tygodniu to będzie na tyle nienaturalne, że ona złapie, że to jakiś rodzaj zemsty czy odgrywania się.
Słuchaj, a jak Ty ją poinformowałeś o tych odwołanych imieninach to powiedziałeś jej, że w takim razie spędzicie wspólny wieczór w inny sposób? Czy myślałeś tylko, że tak będzie? Bo wiesz.. Ty mogłeś tak myśleć, a ona pomyślała inaczej i jak się nawinęły dziewczyny to się z nimi dogadała. Zamiast rezygnować ze spotkań w tygodniu powiedz jej dlaczego tak Ci zależy na tym piątku czy sobocie, jak dziewczyna trochę myśli to trafią do niej Twoje argumenty. Nie oczekuj jednak od niej, że zainicjuje spotkanie weekendowe, to Tobie na tym zależy, jej zależy na spotkaniach w inne dni.
Nie powiedziałem, bo chciałem coś konkretnego zorganizować i dopiero powiedzieć, a poza tym zakładałem że to naturalne. Ja jej to powiedziałem już i argumenty do niej trafiły i dowiedziałem się tylko tyle że ona nie jest w stanie zrezygnować z wyjazdów do domu i miasta gdzie studiowała i przyjazdów dziewczyn, więc w tej kwestii jednak chyba nie może mi niczego obiecać.
Bardzo dobrze, że nie chce rezygnować z przyjazdu dziewczyn i wyjazdów do rodzinnego domu.. no ale może mimo tego znajdzie raz na jakiś czas miejsce dla Ciebie. Umówienie się na konkretną datę, nawet ze sporym wyprzedzeniem pokaże Ci jak ona to potraktuje. Jak się zacznie migać, bo kumpelki postanowią wpaść to będziesz miał jasność sytuacji, a jak nie to się spotkacie. Zależnie od tego będziesz mógł podejmować decyzję na twardym gruncie, wiedząc na co się piszesz.
Z tym zakładaniem i naturalnym to wiesz różnie bywa.. dla jednego naturalnym jest spotkanie w weekend, dla drugiego spotkanie w tygodniu, chociaż często w takich przypadkach tydzień obejmuje również piątek. Ja na przykład preferuję piątki, sobotę lubię mieć na jakieś porządki w domu, a niedzielę na luzie totalnym, odpoczynek, jakieś spotkania, więc dla każdego co innego jest naturalne. Chodzi o to, żeby się dogadać, a jak nie idzie się dogadać to poważnie się zastanowić.
Bardzo dobrze, że nie chce rezygnować z przyjazdu dziewczyn i wyjazdów do rodzinnego domu.. no ale może mimo tego znajdzie raz na jakiś czas miejsce dla Ciebie. Umówienie się na konkretną datę, nawet ze sporym wyprzedzeniem pokaże Ci jak ona to potraktuje. Jak się zacznie migać, bo kumpelki postanowią wpaść to będziesz miał jasność sytuacji, a jak nie to się spotkacie. Zależnie od tego będziesz mógł podejmować decyzję na twardym gruncie, wiedząc na co się piszesz.
Z tym zakładaniem i naturalnym to wiesz różnie bywa.. dla jednego naturalnym jest spotkanie w weekend, dla drugiego spotkanie w tygodniu, chociaż często w takich przypadkach tydzień obejmuje również piątek. Ja na przykład preferuję piątki, sobotę lubię mieć na jakieś porządki w domu, a niedzielę na luzie totalnym, odpoczynek, jakieś spotkania, więc dla każdego co innego jest naturalne. Chodzi o to, żeby się dogadać, a jak nie idzie się dogadać to poważnie się zastanowić.
No właśnie na razie jej z tym idzie bardzo słabo, a i z jej strony nie ma zapewnień że coś się zmieni, wręcz przeciwnie.
Jak będę próbował umowic sie na dzien weekendowy ze sporym wyprzedzeniem to usłyszę, że ona nie może niczego obiecać, bo nie wie co się będzie wtedy działo. Ok, ja to wszystko rozumiem, tyle że chyba naturalniejsze jest luzne spotkanie w piatek po pracy, mając świadomość że jutro nie trzeba wstawać do pracy rano niż we wtorek.
Mamidełko napisał/a:Bardzo dobrze, że nie chce rezygnować z przyjazdu dziewczyn i wyjazdów do rodzinnego domu.. no ale może mimo tego znajdzie raz na jakiś czas miejsce dla Ciebie. Umówienie się na konkretną datę, nawet ze sporym wyprzedzeniem pokaże Ci jak ona to potraktuje. Jak się zacznie migać, bo kumpelki postanowią wpaść to będziesz miał jasność sytuacji, a jak nie to się spotkacie. Zależnie od tego będziesz mógł podejmować decyzję na twardym gruncie, wiedząc na co się piszesz.
Z tym zakładaniem i naturalnym to wiesz różnie bywa.. dla jednego naturalnym jest spotkanie w weekend, dla drugiego spotkanie w tygodniu, chociaż często w takich przypadkach tydzień obejmuje również piątek. Ja na przykład preferuję piątki, sobotę lubię mieć na jakieś porządki w domu, a niedzielę na luzie totalnym, odpoczynek, jakieś spotkania, więc dla każdego co innego jest naturalne. Chodzi o to, żeby się dogadać, a jak nie idzie się dogadać to poważnie się zastanowić.No właśnie na razie jej z tym idzie bardzo słabo, a i z jej strony nie ma zapewnień że coś się zmieni, wręcz przeciwnie.
Jak będę próbował umowic sie na dzien weekendowy ze sporym wyprzedzeniem to usłyszę, że ona nie może niczego obiecać, bo nie wie co się będzie wtedy działo. Ok, ja to wszystko rozumiem, tyle że chyba naturalniejsze jest luzne spotkanie w piatek po pracy, mając świadomość że jutro nie trzeba wstawać do pracy rano niż we wtorek.
Dla Ciebie jest naturalniejsze, dla mnie też, ale ewidentnie jej to nie odpowiada. Tak z tego co piszesz, to raczej bym się nie nastawiała optymistycznie. Stwierdzenie, że ona nie może niczego obiecać, bo nie wie co się będzie wtedy działo oznacza, że stawia Ciebie w kolejce na którymś tam miejscu, a nie na równi z pozostałymi organizatorami jej weekendów. Zauważ, że jakby się z Tobą umówiła, to już by wiedziała co się będzie działo. Co powoduje, że są najpierw oni a potem Ty, trudno wyrokować, może dla niej to jest luźna relacja, może za krótko na to, żeby podnieść Twoją rangę, a może taka już jest i nic tego nie zmieni.
Jacenty89 napisał/a:Mamidełko napisał/a:Bardzo dobrze, że nie chce rezygnować z przyjazdu dziewczyn i wyjazdów do rodzinnego domu.. no ale może mimo tego znajdzie raz na jakiś czas miejsce dla Ciebie. Umówienie się na konkretną datę, nawet ze sporym wyprzedzeniem pokaże Ci jak ona to potraktuje. Jak się zacznie migać, bo kumpelki postanowią wpaść to będziesz miał jasność sytuacji, a jak nie to się spotkacie. Zależnie od tego będziesz mógł podejmować decyzję na twardym gruncie, wiedząc na co się piszesz.
Z tym zakładaniem i naturalnym to wiesz różnie bywa.. dla jednego naturalnym jest spotkanie w weekend, dla drugiego spotkanie w tygodniu, chociaż często w takich przypadkach tydzień obejmuje również piątek. Ja na przykład preferuję piątki, sobotę lubię mieć na jakieś porządki w domu, a niedzielę na luzie totalnym, odpoczynek, jakieś spotkania, więc dla każdego co innego jest naturalne. Chodzi o to, żeby się dogadać, a jak nie idzie się dogadać to poważnie się zastanowić.No właśnie na razie jej z tym idzie bardzo słabo, a i z jej strony nie ma zapewnień że coś się zmieni, wręcz przeciwnie.
Jak będę próbował umowic sie na dzien weekendowy ze sporym wyprzedzeniem to usłyszę, że ona nie może niczego obiecać, bo nie wie co się będzie wtedy działo. Ok, ja to wszystko rozumiem, tyle że chyba naturalniejsze jest luzne spotkanie w piatek po pracy, mając świadomość że jutro nie trzeba wstawać do pracy rano niż we wtorek.Dla Ciebie jest naturalniejsze, dla mnie też, ale ewidentnie jej to nie odpowiada. Tak z tego co piszesz, to raczej bym się nie nastawiała optymistycznie. Stwierdzenie, że ona nie może niczego obiecać, bo nie wie co się będzie wtedy działo oznacza, że stawia Ciebie w kolejce na którymś tam miejscu, a nie na równi z pozostałymi organizatorami jej weekendów. Zauważ, że jakby się z Tobą umówiła, to już by wiedziała co się będzie działo. Co powoduje, że są najpierw oni a potem Ty, trudno wyrokować, może dla niej to jest luźna relacja, może za krótko na to, żeby podnieść Twoją rangę, a może taka już jest i nic tego nie zmieni.
To samo mi przyszło do głowy i chciałem sprawdzić czy ktoś też na to wpadnie. Napisałem jej o tym, że stawia mnie niżej. Niestety sama mi powiedziala, ze jej na mnie zależy i że to co robi jest silniejsze od niej, nieswiadomie to robi (walczy z tym) , ze ma wrodzony talent do psucia. Coś było jeszcze o braku asertywności w stosunku do koleżanek.
Napisałem jej o tym, że stawia mnie niżej. Niestety sama mi powiedziala, ze jej na mnie zależy i że to co robi jest silniejsze od niej, nieswiadomie to robi (walczy z tym) , ze ma wrodzony talent do psucia. Coś było jeszcze o braku asertywności w stosunku do koleżanek.
Brzmi jak rasowy kit i chyba nim jest...
Co niby jest silniejsze od niej? Skąd Ty ja wytrzasnąłeś?
Jacenty89 napisał/a:Napisałem jej o tym, że stawia mnie niżej. Niestety sama mi powiedziala, ze jej na mnie zależy i że to co robi jest silniejsze od niej, nieswiadomie to robi (walczy z tym) , ze ma wrodzony talent do psucia. Coś było jeszcze o braku asertywności w stosunku do koleżanek.
Brzmi jak rasowy kit i chyba nim jest...
Co niby jest silniejsze od niej? Skąd Ty ja wytrzasnąłeś?
No właśnie widzisz, to samo pomyślałem, gdyby nie to, że to była pora gdzie normalnie mózg nie pracuje do tego jakieś ilości alkoholu i że pierwszy raz coś takiego przeczytałem od niej, to chyba bym się zastanawiał nad tym w którą stronę uciekać.
Dla mnie to jest trochę dziwne - w żadnym wypadku nie beznadziejna stytuacja, ale jest to zastanawiające.
Każdy jest inny, to prawda, ale nie znam w sumie osoby, która 6 lat mieszkałaby poza domem i wciąż jeździłaby tam w zasadzie co weekend. Nie znam też żadnej, która po dwóch miesiącach "poważnego" związku (takiego, że się zaczyna myśleć o jakiejś stałości i stabilizacji) nie byłaby w stanie wygospodarować 1 weekendu w miesiącu na spotkanie z facetem. To jest przecież genialny czas na rozwijanie związku. Wieczorne wyjścia do knajpy, kina, teatru czy randki w domu to jedno, ale zupełnie czymś innym jest razem spędzić cały dzień, albo wręcz cały weekend. Przecież masa rzeczy wychodzi dopiero, jak się z człowiekiem spędza dużo czasu ciągiem, jak się go widzi w codziennych sytuacjach.
Także jak dla mnie, to dziewczyna ewidentnie trzyma dystnas - a jej tłumaczenia są mało przekonujące. Koleżanki koleżankami, ale mama i tato przeżyliby bez wątpienia 1 weekend co jakiś czas bez córki. No chyba, że oni potrzebują pomocy i ona tam jeździ z poczucia obowiązku. To by trochę zmieniało sytuację.
Dla mnie to jest trochę dziwne - w żadnym wypadku nie beznadziejna stytuacja, ale jest to zastanawiające.
Każdy jest inny, to prawda, ale nie znam w sumie osoby, która 6 lat mieszkałaby poza domem i wciąż jeździłaby tam w zasadzie co weekend. Nie znam też żadnej, która po dwóch miesiącach "poważnego" związku (takiego, że się zaczyna myśleć o jakiejś stałości i stabilizacji) nie byłaby w stanie wygospodarować 1 weekendu w miesiącu na spotkanie z facetem. To jest przecież genialny czas na rozwijanie związku. Wieczorne wyjścia do knajpy, kina, teatru czy randki w domu to jedno, ale zupełnie czymś innym jest razem spędzić cały dzień, albo wręcz cały weekend. Przecież masa rzeczy wychodzi dopiero, jak się z człowiekiem spędza dużo czasu ciągiem, jak się go widzi w codziennych sytuacjach.
Także jak dla mnie, to dziewczyna ewidentnie trzyma dystnas - a jej tłumaczenia są mało przekonujące. Koleżanki koleżankami, ale mama i tato przeżyliby bez wątpienia 1 weekend co jakiś czas bez córki. No chyba, że oni potrzebują pomocy i ona tam jeździ z poczucia obowiązku. To by trochę zmieniało sytuację.
Nie jeździ do domu co weekend.
Jej weekendy w miesiącu wyglądają tak: 1 u rodziców, 1 w mieście gdzie studiowała, 1 koleżanki przyjeżdżają do niej i 1 inne sytuacje (w jednym miesiącu przyjechała do niej przyjaciółka z Anglii, w innym przyjechał tata bo miał coś załatwić itd.)
Co do reszty generalnie się zgadzam.
A tam gdzie studiowała to jeździ do koleżanek? Czy po co?
51 2016-11-26 18:44:10 Ostatnio edytowany przez Jacenty89 (2016-11-26 18:57:44)
A tam gdzie studiowała to jeździ do koleżanek? Czy po co?
Tak, do koleżanek ze studiów. System jest zazwyczaj taki sam bez względu na to gdzie jedzie. W piątek po pracy wyjeżdża i wraca w niedzielę popołudniu.
No to wiesz, można zawsze zracjonalizować swój plan wyjazdów - np. koleżanki wszystkie zaprosić do siebie na ten sam weekend od czasu do czasu. Czy jeździć do domu/koleżanek ze studiów raz na 5 tygodni a nie raz w miesiącu. Był taki okres w moim życiu, że w weekendy musiałam obskoczyć mamę w jednym mieście, ojca w innym, faceta jeszcze w innym i wygospodarować czas na naukę. Dało się, choć wymagało to pewnej gimnastyki, także z jednej strony rozumiem tę dziewczynę, a z drugiej rozumiem i Ciebie.
4 miesiące znajomości, 2 intensywniejszego związku to jeszcze nie jest niewiadomo jak dużo, ale to jest taki czas, że zwykle ludzie z własnej woli zaczynają w swoje życie wprowadzać pewne zmiany, żeby mieć więcej czasu dla związku. I to nie musi być nic drastycznego, typu w ogóle nie jeździć do koleżanek ze studiów, do rodziców raz na pół roku, a w zamian "przeprowadzać się" do faceta na wszystkie weekendy - przecież można to zrobić stopniowo.
No to wiesz, można zawsze zracjonalizować swój plan wyjazdów - np. koleżanki wszystkie zaprosić do siebie na ten sam weekend od czasu do czasu. Czy jeździć do domu/koleżanek ze studiów raz na 5 tygodni a nie raz w miesiącu. Był taki okres w moim życiu, że w weekendy musiałam obskoczyć mamę w jednym mieście, ojca w innym, faceta jeszcze w innym i wygospodarować czas na naukę. Dało się, choć wymagało to pewnej gimnastyki, także z jednej strony rozumiem tę dziewczynę, a z drugiej rozumiem i Ciebie.
4 miesiące znajomości, 2 intensywniejszego związku to jeszcze nie jest niewiadomo jak dużo, ale to jest taki czas, że zwykle ludzie z własnej woli zaczynają w swoje życie wprowadzać pewne zmiany, żeby mieć więcej czasu dla związku. I to nie musi być nic drastycznego, typu w ogóle nie jeździć do koleżanek ze studiów, do rodziców raz na pół roku, a w zamian "przeprowadzać się" do faceta na wszystkie weekendy - przecież można to zrobić stopniowo.
No ja to wiem doskonale co Ty piszesz i o to mi głównie chodziło. Ja nigdy nie będę od niej wymagał rezygnacji z jakichś wizyt czy przyjazdów koleżanek, bo to jej życie i jej sprawa. Była na długim weekendzie zrozumiałem nie widzieliśmy się wogóle, potem od wtorku do niedzieli "chorowała" no ok, ale po obecnej akcji powoli brakuje mi do tego cierpliwości. Wymagam poważnego traktowania, a to trochę tak nie wygląda niestety.
A może ona nie do rodziców i koleżanek jeździ, tylko do swojego faceta?
55 2016-11-26 20:10:31 Ostatnio edytowany przez Jacenty89 (2016-11-26 20:40:59)
A może ona nie do rodziców i koleżanek jeździ, tylko do swojego faceta?
Początkowo wpadłem na taki zamysł, ale po analizie raczej odrzucałbym go, bo jesteśmy w stałym kontakcie. Jak wyjeżdza to dzwoni, pisze, dzisiaj wymieniliśmy już kilkanaście smsów.
Swoją drogą to wygląda głupio jak ona siedzi z koleżankami i stuka w tą klawiaturę co chwila.
Cyngli napisał/a:A może ona nie do rodziców i koleżanek jeździ, tylko do swojego faceta?
Początkowo wpadłem na taki zamysł, ale po analizie raczej odrzucałbym go, bo jesteśmy w stałym kontakcie. Jak wyjeżdza to dzwoni, pisze, dzisiaj wymieniliśmy już kilkanaście smsów.
Swoją drogą to wygląda głupio jak ona siedzi z koleżankami i stuka w tą klawiaturę co chwila.
Widuję sporo osób z telefonami non stop przy sobie, nic mnie już nie zdziwi...
Jacenty89 napisał/a:Cyngli napisał/a:A może ona nie do rodziców i koleżanek jeździ, tylko do swojego faceta?
Początkowo wpadłem na taki zamysł, ale po analizie raczej odrzucałbym go, bo jesteśmy w stałym kontakcie. Jak wyjeżdza to dzwoni, pisze, dzisiaj wymieniliśmy już kilkanaście smsów.
Swoją drogą to wygląda głupio jak ona siedzi z koleżankami i stuka w tą klawiaturę co chwila.Widuję sporo osób z telefonami non stop przy sobie, nic mnie już nie zdziwi...
Ani ona ani ja do nich nie należymy, ale o ile ja siedząc w domu spoko, to ona popijając drinki z koleżankami i pisząc co kilkanaście minut smsa tak dziwnie.
No właśnie widzisz, to samo pomyślałem, gdyby nie to, że to była pora gdzie normalnie mózg nie pracuje do tego jakieś ilości alkoholu i że pierwszy raz coś takiego przeczytałem od niej, to chyba bym się zastanawiał nad tym w którą stronę uciekać.
Wiesz co Jacenty, nie ma chyba takiej pory, która usprawiedliwiałaby powstanie takiego kwiatka. Alkohol może już bardziej i to może on jest silniejszy...
O ile mówiłaby po polsku to powiedziałabym tak jak wcześniej, że panikujesz i nie ma się czym jeszcze tak przejmować. Jako, że jej tłumaczenia wyglądają tak, a nie inaczej to dochodzę do wniosku, że jesteś regularnie wypychany sianem Może się to zmieni z czasem, a może nie, ale niesmak jest.
59 2016-11-26 22:46:07 Ostatnio edytowany przez Jacenty89 (2016-11-26 22:46:50)
Jacenty89 napisał/a:No właśnie widzisz, to samo pomyślałem, gdyby nie to, że to była pora gdzie normalnie mózg nie pracuje do tego jakieś ilości alkoholu i że pierwszy raz coś takiego przeczytałem od niej, to chyba bym się zastanawiał nad tym w którą stronę uciekać.
Wiesz co Jacenty, nie ma chyba takiej pory, która usprawiedliwiałaby powstanie takiego kwiatka. Alkohol może już bardziej i to może on jest silniejszy...
O ile mówiłaby po polsku to powiedziałabym tak jak wcześniej, że panikujesz i nie ma się czym jeszcze tak przejmować. Jako, że jej tłumaczenia wyglądają tak, a nie inaczej to dochodzę do wniosku, że jesteś regularnie wypychany sianemMoże się to zmieni z czasem, a może nie, ale niesmak jest.
No właśnie problem w tym, że jeśli tam był alkohol to raczej minimalne ilości, bo u niej poziom alkoholu we krwi mierzy sie iloscia literowek, a w tym nie bylo ich chyba wogole.
Regularnie wypychany sianem? Bardzo dziwna sytuacja, nigdy się z taką nie spotkałem, dlatego pomyślałrm że napiszę i ktoś mi rozjaśni umysł.
Co proponujesz zrobić?
W prosty sposób powiedzieć, że nie pasuje Ci spotkanie na pięć minut i byłoby miło gdyby zorganizowała dzień dla was, a już bardzo byłoby miło gdyby działo się to mniej więcej regularnie. Jeżeli wygospodaruje dla Ciebie taki czas to jest dobrze. Jeżeli nie bo koleżanki, rodzina, aura, zbyt silny wiatr itp to trzeba zwijać żagle Jacenty.
W prosty sposób powiedzieć, że nie pasuje Ci spotkanie na pięć minut i byłoby miło gdyby zorganizowała dzień dla was, a już bardzo byłoby miło gdyby działo się to mniej więcej regularnie. Jeżeli wygospodaruje dla Ciebie taki czas to jest dobrze. Jeżeli nie bo koleżanki, rodzina, aura, zbyt silny wiatr itp to trzeba zwijać żagle Jacenty.
To już chyba mogę zwijać żagle. Bo taki dzień ze względu na pracę możemy organizować tylko w weekend, a jaka jest sytuavja z weekendami można przeczytać wyżej.
62 2016-11-26 23:05:38 Ostatnio edytowany przez Klio (2016-11-26 23:05:51)
A nie mówiłam, że jęczysz i wpadasz w czarną dziurę, zanim tak naprawdę cokolwiek się wydarzy... Spokojnie. Okaże się. Zaproponuj i powiedz, że uważasz, że dajecie sobie za mało czasu i spotkania z doskoku to nie to. Odpowiedź w stylu nie wiem co będzie, bo to przyszłość jest
podsumuj stwierdzeniem, że jak zaplanuje, to będzie. Jak nie zaplanuje, to nie będzie. A jak nie będzie, to to nie ma sensu. I niech myśli intensywnie. A jak sprzeda Ci tekst o czymś co jest silniejsze od niej, to daj jej namiary na egzorcystę
A nie mówiłam, że jęczysz i wpadasz w czarną dziurę, zanim tak naprawdę cokolwiek się wydarzy... Spokojnie. Okaże się. Zaproponuj i powiedz, że uważasz, że dajecie sobie za mało czasu i spotkania z doskoku to nie to. Odpowiedź w stylu nie wiem co będzie, bo to przyszłość jest
![]()
podsumuj stwierdzeniem, że jak zaplanuje, to będzie. Jak nie zaplanuje, to nie będzie. A jak nie będzie, to to nie ma sensu. I niech myśli intensywnie. A jak sprzeda Ci tekst o czymś co jest silniejsze od niej, to daj jej namiary na egzorcystę
A masz jakiegoś dobrego pod ręką ;-) ? Bo coś mi się wydaje że będzie niezbędny :-D Jutro mamy spotkać się i pogadać, wykorzystam twój pomysł, zobaczymy co z tego będzie.
64 2016-11-26 23:16:09 Ostatnio edytowany przez Klio (2016-11-26 23:16:25)
Jak dobrze zapłacisz to mogę się przekwalifikować z wróżki na egzorcystę Pomogie, oj pomogie...
Daj znać jak poszło i czy po polsku było
Jacek, korzystając z tego forum mogę zadać pytanie tej twojej dziewczynie
. Czy koleżanki są ważniejsze czy jej chłopak? ^^ To jest analogincza sytuacja do dość sporej ilości wątków, przy czym wy ze sobą kręcicie od niedawna.
Ja rozumiem, że chciała pojechać do rodzinnego domu i nie mogła się spotkać ale następnym razem będąc na miejscu wybrała "wariant A" zamiast ciebie
A w opowieści Klio to nie wierz..., następna "wszystko wiedząca wyrocznia" xDDD