Chciałabym podzielić się z Wami dość dziwną historią mojej miłości, która zaczęła się od „układu”. Być może będziecie w stanie coś mi poradzić, bo sama już nie wiem co robić.
Wszystko zaczęło się ponad rok temu, od zwyczajnej rozmowy dwójki znajomych, którzy dawno się nie widzieli. Taki stan utrzymywał się przez prawie trzy miesiące, aż pewnego dnia zaczęliśmy pisać na bardziej intymne tematy.
Przyznam szczerze – podobał mi się od zawsze. I z tego, co on mi powiedział – ja jemu również, tylko nie miał odwagi, by zrobić ten pierwszy krok.
Zasady były jasne: czysty układ, żadnego angażowania się. Pasowało mi to. Obydwoje jesteśmy wolni, ale mamy uraz do poważnych związków. Początkowo widywaliśmy się raz lub dwa w tygodniu, a nasze rozmowy były nieco wymuszone. Jednak po (dość krótkim) czasie zaczęło się to zmieniać.
Pisaliśmy ze sobą po kilka godzin dziennie, zaczął u mnie nocować, oglądaliśmy razem filmy, gotowaliśmy.
Ja się zakochałam.
Przyszły święta, które spędziliśmy osobno, ale na Sylwestra wyjechaliśmy na tydzień do Norwegii.
Wakacje również spędziliśmy razem, w Egipcie. W międzyczasie zdarzały się również inne, mniejsze wyjazdy.
Moi rodzice myślą, że jesteśmy parą. Jego tak samo.
On mówi, że tęskni, kiedy długo mnie nie widzi. Daje mi prezenty, często najróżniejsze drobiazgi bez okazji, jak czekoladki czy kwiaty.
Jednak gdy próbowałam delikatnie z nim porozmawiać o nas stwierdził, że „nie wyobraża sobie nas w związku”.
O co tak naprawdę chodzi? Ja czuję, że skoczyłabym za nim w ogień, a to, co mamy teraz chyba bez problemu można nazwać jako nieoficjalny związek.
Od momentu, gdy zaczęłam spotykać się z nim nawet nie spojrzałam na innego mężczyznę, o randkach i seksie nie wspominając.
Co mam zrobić? Cieszyć się tym co jest?
Proszę, pomóżcie, bo w głowie mam jeden wielki mętlik.
Ja mam 24, on 23 lata.