Witam, to mój pierwszy post. Chciałbym opowiedzieć Wam moją historię.
Swoją EX poznałem przez przypadek w pracy. Od razu między nami zaiskrzyło. Z racji tego że pracowałem w jej mieście codziennie się widywaliśmy, ale nasze kontakty głównie polegały na "pisaniu". Na początku od razu poinformowała mnie że ma męża, że jest w separacji i że chce zacząć układać sobie życie od nowa - może tu już był mój błąd, że się na to zgodziłem, ale uczucie było ważniejsze - byliśmy w sobie zakochani. Razem spędzaliśmy czas, przyjeżdzała do mnie na weekendy - widziałem że mnie kocha, była cholernie o mnie zazdrosna!. Ważną rzeczą jest to że bardzo lubiła (?) sex, nasze praktycznie każde spotkanie kończyło się stosunkiem.
Po 8 miesiącach takich spotkań uznaliśmy, że razem zamieszkamy - i tak się stało. Było nam cudownie, wszystko się układało...przez niecały miesiac - do czasu gdy poznała mojego "kolegę".
Teraz już wiem że zakochała się w nim od razu, ale jak to? Kochała mnie, mówiła mi to okazywała... byłem dla niej wszystkim.
Ale po kolei... Czysty przypadek sprawił, że zauważyłem że ze sobą piszą... zacząłem go unikać i od tego wszystko się zaczeło. Nagle moja EX zaczęła się dziwnie zachowywać, nagle ja spadłem na drugi tor... telefon był dla niej ważniejszy niż ja.
Zaczęła nagle wymyślać że np mam problem z alkoholem - bo pije po pracy jedno czy tam dwa piwa... codziennie. Z zawodu jestem kierowcą
Jak tylko nadarzyła się okazja wyjeżdzała do matki - teraz wiem że jeżdziła do niego... "Mieszkała" ze mna udawała że normalnie żyjemy, a spotykała się z nim...
Pewnie było by tak do tej pory, chyba żeby coś wymyślili. Ale pewnie chiała obrócić sprawe w ten sposob, ze to z mojej winy odchodzi. Pewnego dnia nie wytrzymałem.. napisałem jej że z kims sie spotyka i ciagle z nim pisze... To był punkt zapalny - wyprowadziła sie.
Napisała że do matki, ale wiem że do tej pory mieszkają razem...
Mała refleksja: Nie wiem czy ja sobie to dobrze tłumaczę, ale wydaje mi się że byłem z kobietą z problemami... natury uczuciowej i sexualnej.
Nie wiem tak naprawdę czego ona w życiu chce, bedac ze mna miała wszystko... Czy ona będzie zmieniac partnerów jak tylko jej się znudzi?
Czy "kolega" będzie teraz tym na całe życie? Czy ona się zmieni?
Po jakims czasie dowiedziałem się trochę o jej przeszłości, że lubiła ten "sport".
Nie ukrywam tego że zakochałem się w niej nie dlatego że lubi sex, tylko tak naprawdę w tym co ma sobie - nie wiedząc o jej przeszłości.
Wiem, że po tym co się o niej dowiedziałem, nie moglbym byc z taka osobą, ale myslalem ze ona chce sobie ułożyć życie na nowo... Czy ułoży? - zobaczymy.
Ciekawią mnie wasze odpowiedzi na moją historię...