Witam Wszystkich serdecznie Jestem tutaj nowa bo jak zapewne większość z Was potrzebuje komuś opowiedzieć moja historie i dylematy z tym związane. Odszedł ode mnie mąż, od lipca już nie było tak jak powinno, wracał późno do domu, ciągle koledzy i praca. Ja byłam zajęta pomocą tacie, od zeszłego listopada chorował na nowotwór. Po Wszystkich Świetych porostu powiedział, ze się wyprowadza bo my jesteśmy ze sobą z przywiązania a nie z miłości. Dodam, że mój tata zmarł we wrześniu i naprawdę to był dla mnie bardzo ciężki rok. Mąz obwinia mnie o wszystko, nie widzi, żadnych swoich błedów jakie popełniał, zarzuca mi, ze pomagałam tacie(jeździłam do lekarzy, odwiedzałam w szpitalu, załatwiałam lekarzy itp), do tego dodam, że staraliśmy się zmężem o dziecko, bezskutecznie(niepłodnośc idiopadyczna). Mąz powiedział, ze chce się skupic na firmie bo wiadomo że ona pozwalała nam godnie żyć, ja oczywiscie zawsze powtarzałam ze to nie pieniadze daja szczeście a ludzie jak się kochają i szanują a tu zonk, jak zostałam sama bez grosza przy duszy. Przechodze dalej, mąz ma firmę w której razem pracowaliśmy(ja nawet rzuciłam prace w innej firmie aby pracować z mężem dla Nas), posiadam ogromny kredyt tylko na siebie i nie ukrywam, ze jestem głęboko w D...Mąz oczywiscie powiedział, że mnie tak nie zostawi i da mi umowe o prace i pensję taka abym mogła spokojnie spłacać ten kredyt tylko że ja nie chce z nim pracować. Po pierwsze jest mi ciężko, po drugie nie chce go oglądać a po tzrecie jak cokolwiek zrobię nie po jego myśli wylewa na mnie szambo swoich flustracji. Pracy szukam intensywnie ale wiadomo, że praca jest ale nie za takie wynagrodzenie za jakie byłabym w stanie spłacać swoje zobowiązania i żyć chociaz o chlebie i wodzie. Póki co nie mam wyjścia i pokornie przychodze dalej do pracy, raz mąz położył mi na biurku ulubionego batona a raz robił kanapki, które na siłę musiałam zjeść. Mąz wyprowadził się ale nie zabrał wszystkich swoich rzeczy, nie oddał kluczy(minął ponad tydzień). Wynajął mieszkanie gdzie nieopodal- jak zapytałam gdzie to tak mi odpowiedział.Jest mi tak strasznie źle, nie ufam nikomu, nie chce nawet z nikim o tym rozmawiać. Wiem, że ja tez popełniłam wiele błędów ale myślałam, ze mozna wszystko naprawic a nie tak uciec i mieć wszystko w d. Razem ze sobą 8 lat, jako małżeństwo 2 lata.
Miłość to odpowiedzialność, to nie uczucie, przywiązanie jest jednym z elementów miłości.
Faktycznie byłoby lepiej dla Ciebie, gdybyś nie musiała go oglądać, ale w tej sytuacji trzeba myśleć praktycznie. Nie ma wyjścia, jedyne rozwiązanie to jest to co robisz teraz - pracujesz u niego, a w międzyczasie szukasz dla siebie czegoś lepszego.
Na co jest kredyt? Może możecie rozważyć przejęcie przez niego tego zobowiązania?
Na początku jest źle, ale z czasem zobaczysz pozytywne strony tej sytuacji.
A to że Ciebie obwinia o wszystko, to typowe zachowanie porzucajacego, o ironio oni zawsze widzą siibiee bezkrytycznie i bez wad, to psychologicznie udowodnione, że sami przed soba w trosce o zachowanie własnej dobrej samooceny usprawiedliwiamy swoje wybory.
Dziekuje za dobre słowa.
Kredyt jest na mieszkanie, on posiada swoje mieszkanie zakupione przed ślubem a to było moje równiez zakupione przed ślubem tylko dla Nas stad tak duży kredyt(kupiłam go razem z tatem, który zmarł). Wiem, że obecnie nie mam wyjścia i muszę robić dobrą minę do złej gry dopóki nie znajde pracy i nie odetnę się od niego. Tylko nadzieje z każdym wysłanym CV i brakiem odpowiedzi, ze kiedykolwiek to nastapi umiera.
On ma mnie teraz w garści bo wie doskonale, jestem od niego zalezna i dlatego jest Panem całej sytuacji a ja czuje się fatalnie. Ciagle pyta się mnie czy mam pieniądze, odpowiadam mu, ze tak bo chociaż miałabym jeść suchy chleb nie chce od tego człowieka już nic.
Nie wiem, jak jesteś przywiązana do mieszkania, na które wzięty jest kredyt, ale wydaje mi sie, że możesz rozważyć sprzedaż tego mieszkania, spłatę kredytu i kupno czegoś mniejszego/tańszego. ROzumiem, że nic od męża nie chcesz, ale pozytywem w tej sytuacji jest to, że nie pozbawił cię znienacka równiez pracy i pyta się o Twoje finanse. Zdecydowanej większości odchodzących zupełnie to nie interesuje, jak się utrzyma porzucony małżonek. A skoro się pyta o Twoje pieniądze, najwidoczniej gnębi go poczucie winy za całą sytuację i tym zachowaniem oraz obarczaniem Cię wyłączną winą za rozstanie chce się przed sobą wybielić. Co do poszukiwania pracy nie zniechęcaj się, przeanalizuj swoj budżet przy ofertach, które może dostajesz, a nie są tak wysokie jak Twoje oczekiwania, może jednak jakoś przy zmianie mieszkania dałabyś radę.
Dziękuje te słowa wsparcia sa dla mnie bardzo ważne. Nie wiem o co chodzi ale dziś dostała wiadomośc na Fb od kogos nieznajomego że moja mąz ma dziecko z inna. Szczerze to nie wiem co mam o tym myśleć. Czy prawda czy jakas podpucha. Szczerze to już przeklinam go w myslach. Jestem zmotywowana znaleźć prace i uwolnic się od tego człowieka. Z drugiej strony tez tak myślę, że pyta o moje finanse bo wie, ze zostałam bez grosza a on chce pokazać jaki to jest dobroduszny, tak samo myślę, ze jest z praca, zaproponował abym dalej pracowała bo nie chce mnie zostawić na lodzie. O tej sytuacji nikt nie wie, bo nie chce obaraczać nikogo moimi problemami, tym bardziej że moja mama rozpacza po śmierci taty a brat ma swoja rodzinę. Musze stanać na nogi. Nie chciałabym sprzedawać tego mieszkania bo włożyłam serce w niego urządzanie z drugiej strony wszystko przypomina mi męża od którego chciałabym się odciąć, to jest kwestia do przemyślenia.