od razu zaznaczam, że mam problem z klawiaturą w komputerze i nie mogę pisać dużych liter - za to przepraszam.
chciałam się spytać państwa jak nie przejmować się innymi ludźmi, jak nie być zależną od opinii innych.
może powiem o co mi chodzi. 2 lata temu poznałam pewną grupę znajomych przez koleżankę. przedstawiła mi ich jako zakompleksionych imprezowiczów - jej słowa- osoby, które tylko imprezują, balangują, robią swoje, ale z drugiej strony mają kompleksy bo są niscy. nie mówiła nic o ich wykształceniu, nie mówiła nic o sposobie życia.
automatycznie nie chciałam z nimi mieć nic wspólnego- jeśli wiedziałam, że mają taką opinię- nie dlatego, że jestem jakąś zakonnicą metnalną, ale ja tak dużo nie imprezuję, nie jestem aż taka 'balangująca'.
problem w tym, że spodobałam się jednemu największemu imprezowiczowi, spotykaliśmy się przez chwilę, doszło do czegoś więcej, widziałam, że przy mnie staje się inny, otwiera się- jest miły, normalny. wiedziałam, że ma kompleksy, starałam się go naprowadzić, dobrze się czuł przy mnie. jest imprezowiczem, ale w głębi duży bardzo inteligentnym introwertykiem.
kiedy dowiedziała się o tym ta znajoma, zaczęła mi wypominać, że jest to jej przyjaciel, że ona wie jaki jest, że na pewno przy mnie kłamie. była bardzo zdziwiona kiedy on przy mnie stawał się miły, łagodny... miałam wrażenie, że jest zazdrosna. bo to ona mnie z nim poznała, to jest jej przyjaciel- to ona wcześniej się z nim kolegowała...
a sama ma 27 lat i chłopaka...
nam nie wyszło, okazało się, że on ma dużo problemów ze sobą, zbyt dużo jak na moją głowę, że jest jej uległy, bierny- kiedy ona kiwnie palcem, on idzie- jakby matrona, taka kobieta wamp. odpuściłam. on nie walczył. olałam. kiedy olałam. on zaczął za mną biegać - w cudzysłowiu- nie chciał mnie stracić- ale pokazywał tylko wtedy kiedy ona nie widziała, kiedy byliśmy na imprezach sami, kiedy rozmawialiśmy itp.
nieudolnie prosił mnie o drugą szansę- w bardzo dziwny sposób gdzieś w okolicach wiosny ale kiedy ja zaczęłam wypytywać- zamilkł i nie chciał ze mną rozmawiać. później i tak kontaktował się z grupą znajomych, wychodził z tą przyjaciółką, tzn ona go wyciągała, wstawiała zdjęcia na fb jak to cudownie im razem, jak to świetnie się trzymają w grupie- każdy widział, że on jest jej pieskiem... co dla mnie było upadlające..
przez następnych kilka miesięcy dużo się zdarzyło. zaczęłam spotykać się z innymi.poznałam innych ludzi- w tym też nie wiedząc- jego znajomych z liceum, podstawówki. problem polegał na tym, że w momencie kiedy on się dowiedział, że ja zaczynam się zadawać z jego kolegami- stawał się zazdrosny, miałam wrażenie, że jest psem ogrodnika. kiedy na mieście widział mnie w towarzystwie jakiegoś faceta- stawał na baczność przy mnie, brał mnie za rękę z tłumu, ale nic innego poza tym nie robił.
kiedy do niego pisałam w następne dni- jak gdyby nigdy nic. jakby chciał chwilowej atencji i to wszystko- a później wszystko się ulatniało.
ostatnio pojechaliśmy do znajomych za miasto do domku. wracaliśmy razem- pierwszy raz z nim normalnie porozmawiałam. spytałam się już tak dosadnie, dlaczego nam nie wyszło, o co chodziło. powiedział, że możemy to nadrobić. byłam ucieszona. w następnych dniach zaczął mnie ignorować. nie dawać znaku życia- jakby zmienił zdanie- przestraszył się- po dniu, dwóch dniach... nie rozumiem...
zaczęłam korzystać z tindera. moja koleżanka na niego natrafiła na tinderze - rozmawiali dwa razy. powiedzaił, jej że sam niewie po co założył konto. że sam nie wie czego chce. że na razie robi to co on chce. nawet nie wie czy chce kogoś mieć. ale jak ktoś się napatoczy to jasne.sam nigdy nie napisze pierwszy. tzn do mnie 2-3 razy w życiu.
i widzę, że do niego dziewczyna musi wykonać krok.
zaczęłam do niego pisać. chwalić jego osiągnięcia- był miły- ale chyba 3 rozmowy w tygodniu to za dużo bo zaczyna mnie ignorować. co robić/ odpuścić człowieka czy jakoś się z nim kolegować nadal. wiem, że nasze chodzenie ze sobą było pod wpływem chwili. wiem, że może on potrzebuje dłuższego poznania osoby.
ja jestem osobą bardzo szybką, charakterną załatwiam wszystko na już, podniecam się wszystkim za szybko. on pomimo maski osoby imprezowej jest bardzo racjonalny i 'powolny' jeśli chodzi o uczucia.
co sądzicie/
czy mam sobie kogoś znaleźć a jego bardziej poznawać koleżeńsko jak kolegę czy odpuścić i nie robić żadnych gierek bo jednak jakby był zainteresowany to jednak jakiś tam ruch by wykonał...
ja mam wrażenie, ze dopiero po naszym zerwaniu, dopiero w tym roku poznałam go lepiej- wtedy emocje grały rolę a teraz racjonalność i logika.
wiem, już nigdy nie zacznę związku ani niczego od dupy strony za przeproszeniem...
powiedzcie mi. nie o to chodzi , że się nie odzywa. ale mam wrażenie, że zmarnowałam pół roku na analizy jego zachowania. wiem, że nie byłam i nie jestem mu obojętna. nie wiem dlaczego zachowuje się jak pies ogrodnika kiedy widzi mnie z innymi. a kiedy jesteśmy razem jest 'spina' nawet kłótnie. napięcie. dlaczego nic nie może być normalnie. czuję że tracę nawet mozłiwość z nim pogadania.
mam wrażenie, że on nie walczy, i że dziewczyna wtedy panikuje i robi się dramat. a on od dramatu ucieka...