Ciekawe czy wyborcy Trumpa dziś nadal są tak zachwyceni, jak to miało miejsce tuż po wyborach.
Zacytuję, bo nie chce mi się streszczać. Tak, wiem, wyborcza.pl jest stronnicza, ale to akurat są stwierdzenia faktów:
Pierwszy wywiad Donalda Trumpa po wyborach, który nadała w niedzielę wieczorem telewizja CBS, musiał być traumatycznym przeżyciem dla jego wyborców.
Ze zdumieniem przecierali uszy, słysząc, że „Obama jest fantastyczny”, „Clintonowie to dobrzy ludzie i nie chcę im szkodzić”, „nielegalni imigranci są fantastyczni” (z wyjątkiem ok. 2 mln przestępców, których trzeba deportować), „zachowamy niektóre elementy Obamacare, czyli reformy służby zdrowia Obamy”, „mur na granicy z Meksykiem w niektórych miejscach będzie murowany, a w innych wystarczy płot”, „małżeństwa gejów zatwierdził sąd najwyższy, sprawa zamknięta, nie mam z tym żadnego problemu”, a „jeśli sąd najwyższy zmieni prawo w sprawie aborcji, to kobieta, która będzie chciała usunąć ciążę, najwyżej pojedzie sobie do innego stanu”.
Wystarczyło pięć dni, żeby zdezaktualizował się „Obama, najgorszy prezydent w historii, który nielegalnie jest w Białym Domu, bo sfałszował akt urodzenia”, „oszustka Hillary, która powinna siedzieć za kratkami”, „zero amnestii dla nielegalnych imigrantów, wszyscy bez wyjątku muszą wyjechać z kraju, bo złamali prawo imigracyjne”, „katastrofalna reforma Obamacare, którą anuluję pierwszego dnia”, „piękny, wysoki i szczelny mur na granicy z Meksykiem”, „jestem przeciwko małżeństwom gejów”, „tragedia dzieci wyciąganych z łona matki na kilka dni przed porodem i mordowanych”.
Ze wszystkiego, co Trump wczoraj powiedział, jego zwolennikom mogła się podobać tylko obietnica, że nie będzie pobierał pensji prezydenta. Jedynie symbolicznego dolara na rok.
Con man
Im dłużej oglądałem CBS, z tym większym trudem walczyłem z atakami śmiechu. W Ameryce takich ludzi określa się „con man”, co na polski tłumaczone jest jako blagier, hochsztapler, naciągacz, macher. Ale wszystkie przekłady są niedoskonałe, bo mają jedynie znaczenie pejoratywne, tymczasem w określeniu „con man” jest też podziw. To nie pospolity oszust, tylko artysta, którego oszustwa składają się w dzieło sztuki. (...)
Szczerze mówiąc z punktu widzenia własnego podwórka wtorkowy wynik mnie zdruzgotał, bo facet wydawał się nieobliczalny, dlatego miałam najgorsze przeczucia, zwłaszcza w kwestii bezpieczeństwa, za to dziś jakby nieco odetchnęłam.