Nie panuję nad emocjami (borderline?) - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Nie panuję nad emocjami (borderline?)

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 37 ]

Temat: Nie panuję nad emocjami (borderline?)

Potrzebuje pomocy psychologa od zaburzeń.

Nie wiem kiedy to się zaczęło, zawsze byłam jakaś przewrażliwiona, miałam takie depresyjne myśli.
Od pięciu lat jestem w związku (właściwie to nie wiem czy ten związek jeszcze istnieje), na początku było ok, mój partner ma wiele nałogów, o które się czepiałam, ale jest ciepłym, wrażliwym facetem.
Niestety ja ciągle go o coś podejrzewam, ciągle mu coś wypominam, po jakiejś pierdole, potrafię go calkowicie zmieszać z błotem.
Schemat jest zawsze taki sam - coś  się stało np. wypił za dużo i siedział do późna, we mnie coś strasznego wtedy dzieje, po prostu w jedenej chwili przekreślam wszystko, jestem pewna, że nie chce z nim być, mówię mu okrutne rzeczy
potem go przepraszam i błagam o wybaczenie,
już raz się rozstaliśmy, w emocjach go wyrzuciłam z mieszkania, wybaczył mi, ale nie wrócił wtedy,

teraz sytuacja się powtarza, nie umiem kontrolować emocji,

byłam u psychologa, nawet kilku, ale to nic mi nie dało,nie wiem  może nie trafiłam na odpowiedniego, a może ja do tego źle podeszłam

Moje zachowanie jest podobne do zachowania osób z borderline, objawia  się w kontaktach z partnerem, pewnie dla emocjonalnie jestem zaangażowana, nigdy nie zdarzył  mi się taki wybuch emocji w domu rodzinnym, w stosunku do przyjaciół.

Jeszcze jakiś czas temu myślałam, że kiedyś chciałabym mieć dziecko, ale teraz wiem, że nie dam rady, panicznie boję się, że mogłabym je skrzywdzić, że np. za jakieś kłamstwo zostałoby zdeptane przeze mnie.

Mój partner już nie wytrzymuje, mówi, że kocha, ale nie może tak żyć. Mówi, że jestem dwiema różnymi osobami.
Pewnie się rozstaniemy, nawet chce tego, bo widzę, że wszystkie jego szanse zmarnowałam.

może kogoś mi polecicie, osobę, terapię, nie wiem szpital? cokolwiek, bo nie daję rady

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez grenade (2016-11-09 15:29:11)

Odp: Nie panuję nad emocjami (borderline?)

Trzeba odwiedzić psychiatrę a nie psychologa. Psychiatra przepisze odpowiednie leki. Na moje oko to może być jakaś nerwica a może depresja. Lekarz psychiatra będzie wiedział jak do tego podejść.

3

Odp: Nie panuję nad emocjami (borderline?)

Diagnozę może postawić zarówno psychiatra, jak i psycholog. Na pewno nie forum...
Trzeba tylko dać szansę i czas na postawienie diagnozy, a tymczasem Ty kończysz szybko terapie. Swoją drogą takie podejście do terapii, częste zmiany, przerwy są charakterystyczne dla tego typu zaburzeń osobowości... Niekoniecznie masz borderline. Być może spełniasz tylko niektóre kryteria.
Cokolwiek co Ci nie pasowało w poprzednich terapiach i terapeutach spisz sobie i rozpoczynając kolejną terapię uczul swojego terapeutę na rzeczy, które Ci przeszkadzają i przez które rezygnujesz. W czasie gdy będzie trwała terapia mów od razu co Ci nie pasuje i nie rezygnuj. Nikt nie postawi żadnej diagnozy (a zwłaszcza dotyczącej tego typu zaburzeń) po jednej wizycie.

4 Ostatnio edytowany przez grenade (2016-11-09 15:55:05)

Odp: Nie panuję nad emocjami (borderline?)

Psycholog nie jest lekarzem i nie przepisuje leków, poza tym autorka była u kilku psychologów i nic to nie dało, dlatego taka była moja rada. Skoro psycholog sobie nie radzi to może psychiatra będzie wiedział jak do tego podejść.

5

Odp: Nie panuję nad emocjami (borderline?)

Leki na razie nie są potrzebne, bo jak na razie nie wiadomo co jej jest. Ani psycholog, ani psychiatra jej tego nie powiedzą o ile nie spędzi z nimi nieco więcej czasu.
Przy okazji dobrze byłoby zrobić sobie najpierw kompleksowe badania pod kątem hormonów.

6

Odp: Nie panuję nad emocjami (borderline?)

Autorko napisz coś więcej. Chodziłaś do psychologa regularnie czy kończyło się na jednej, dwóch wizytach? Jak to wyglądało? Co mówili?

Odp: Nie panuję nad emocjami (borderline?)

Dziękuje Klio i grenade,
rzeczywiście chyba zbyt szybko się zniechęcałam
czy wiecie jak wyglądają takie terapie?

moje ostatnie wizyty wyglądały tak, że opowiadałam o tym co mnie boli, pani psycholog zadawała pytania typu co wtedy czułaś? czy uważasz, że to dobrze? itp sama mi nie mówiła nic, że dobrze, że źle,
ja tam szłam, mówiłam i wychodziłam, kosztowały mnie te spotkania wiele emocji, płaczu i pieniędzy,

8

Odp: Nie panuję nad emocjami (borderline?)

Czyli miałaś przeprowadzany wywiad i nie był doprowadzony do końca. Tak diagnozy się nie doczekasz. Idź na NFZ i pozwól na dokonanie diagnozy. Jeżeli sama uważasz, że spełniasz kryteria borderline możesz podzielić się tą obserwacją. Będziesz miała przeprowadzony wywiad i zrobisz kwestionariusz. Tak czy siak nie rezygnuj.

9

Odp: Nie panuję nad emocjami (borderline?)

Daj sobie szansę. Nie rezygnuj z wizyt u psychologa. Psycholog musi mieć czas, żeby postawić diagnozę. Zdecyduje wtedy czy potrzebujesz psychoterapii czy może potrzebne będzie leczenie farmakologiczne.

Odp: Nie panuję nad emocjami (borderline?)
grenade napisał/a:

Autorko napisz coś więcej. Chodziłaś do psychologa regularnie czy kończyło się na jednej, dwóch wizytach? Jak to wyglądało? Co mówili?

Do jednej pani chodziłam ok 3 lat temu, była bardzo miła, ale raczej dawała rady jak przyjaciółki np. poćwicz techniki relaksacji, nie bądź zazdrosna bo to i tamto, wyjdź do koleżanek i się zdystansuj, nigdy nie mówiła, że jakoś mnie diagnozuje, dopiero jak się rozstałam z tym facetem i widziała, że jej "nie przejmuj się" nie pomaga to mnie pokierowała do psychiatry, która z kolei stwierdziła depresję sytuacyjną i kazała brać leki, brałam te leki może trochę mnie uspokoiły, potem stanęłam na nogi i zakończyłam leczenie farmakologiczne.

A ostania Pani psycholog- ok 2 miesięcy chodziłam, to od dopytywania, ale bardzo droga była a tak jak pisałam nic się nie zadziało, nie widziałam efektów, tylko w portfelu niestety

11

Odp: Nie panuję nad emocjami (borderline?)

W Polsce tylko psychiatra stawia diagnozę i dobiera sposób leczenia. Część zaburzeń wymaga wręcz wspomagania lekami ,te również tylko psychiatra przepisuje.
Możesz zajrzeć na "pogranicza.pl" , autorski blog  zaburzonej. Poradzą gdzie szukać pomocy, jest już parę przychodni i szpitali zajmujących się przyzwoicie podobnymi tematami.

12

Odp: Nie panuję nad emocjami (borderline?)
apologises napisał/a:

W Polsce tylko psychiatra stawia diagnozę i dobiera sposób leczenia.

O ile co do leczenia farmakologicznego się zgodzę, o tyle twierdzenie, że tylko psychiatra stawia diagnozę jest nieprawdą.


Jaka była podstawa do zdiagnozowania depresji reaktywnej?

Odp: Nie panuję nad emocjami (borderline?)
Klio napisał/a:
apologises napisał/a:

W Polsce tylko psychiatra stawia diagnozę i dobiera sposób leczenia.

O ile co do leczenia farmakologicznego się zgodzę, o tyle twierdzenie, że tylko psychiatra stawia diagnozę jest nieprawdą.


Jaka była podstawa do zdiagnozowania depresji reaktywnej?


Klio, to była depresja sytuacyjna i była spowodowana ówczesnym rozstaniem, jego wyprowadzką itp To inna sytuacja była, chociaż może gdybym miała silniejsza psychikę to bym sama powoli z tego wyszła a nie robiła dramaty.

Teraz z kolei moje życie niby jest stabilniejsze, chociaż też jest dużo stresu zawodowego, ale powinno być  ok, ale jak już się miarka przelewa to wybucham i nie panuję kompletnie nad sobą, a jak wtedy kiedy ja jestem zła i oczekuję jakiejs skruchy mnie on ignoruje to nie ma zmiłuj, zapominam o wszystkim dobrym, liczy się  to co się stało przed chwilą i inne złe rzeczy i wtedy nie wiem co to szacunek niestety.

14

Odp: Nie panuję nad emocjami (borderline?)

Skąd  wiesz  że  Twoje  zachowanie  to  tylko  Twoja  wina? Być  może  partner  na  tyle  prowokuje  Cie  swoim  zachowaniem  że nie  jesteś  w stanie  powstrzymywać  emocji.
Inaczej  jest  jakbyś się  wściekła  o głupoty,  żaden  by  tego  nie  wytrzymał  a tak  może  są  konkretne  powody  do  tych  wybuchów?

15

Odp: Nie panuję nad emocjami (borderline?)

Musisz ukoić nerwy. Możesz poprosić lekarza ogólnego o jakieś tabletki na problemy dnia codziennego. Ja od lekarza rodzinnego czasami dostawałam w gorszych okresach swojego życia asertin i on mnie szybko stawiał na nogi. Idź do lekarza rodzinnego i opowiedz mu to co nam. Uwierz, że mają mnóstwo pacjentów z podobnymi problemami. To nie musi być psychiatra. Nie masz lekko. Pewnie nie masz żadnego oparcia w partnerze. Wszystko się na siebie nałożyło i zwyczajnie nie wytrzymujesz.

16

Odp: Nie panuję nad emocjami (borderline?)

Droga Klio, nawet w przypadku tak prostej sprawy jak alkoholizm diagnozę wraz z numerem chorobowym stawia psychiatra. Psycholog prowadzi jedynie terapię, nie wydaje żadnego papieru, zaświadczenia o jednostce chorobowej. Na każdą terapię grupową czy indywidualną z NFZ idziesz po wizycie u psychiatry. Po każdej zakończonej terapii dostajesz wypis podpisany przez psychiatrę. Jedynie terapie prywatne obywają się bez psychiatry i oficjalnej diagnozy. Trochę inaczej jest na zachodzie, u nas dokładnie tak.

17 Ostatnio edytowany przez Klio (2016-11-09 17:55:25)

Odp: Nie panuję nad emocjami (borderline?)

Jest różnica pomiędzy diagnozą medyczną, psychiatryczną, a psychologiczną... Wszystko to diagnozy, więc wydaje mi się, że kruszymy kopie o głupoty.

18

Odp: Nie panuję nad emocjami (borderline?)

Pewnie tak. Chociaż na jedną rzecz zwracam uwagę. Po różnych traumach typu śmierć w rodzinie, strata pracy i podobne pół biedy kto przeprowadzi terapię. Przy konkretach jak borderline leczenie trwa wiele lat, jest wspomaganie farmakologiczne, nawet mało który psycholog nie wysiądzie przy borderze. Sprawa o tyle paskudna, że nawet 30% borderów podejmuje próby samobójcze. A autorka jeśli szuka dobrego rozwiązania na swoje problemy emocjonalne może podjąć się typowej terapii grupowej. Najczęściej to terapie w ośrodkach otwartych typu przychodnie zdrowia psychicznego, na NFZ co istotne, bo prywatnie można zbankrutować, jest l4 więc wymęczenie terapią nie przenosi się do pracy, można jakoś odpocząć i przepracować problem. Ważne jest też odpowiednie certyfikowanie psychologów. Psychologia to też biznes, mam wrażenie że część prywatnych tylko kasę robi. Choć nie powiem paru przyzwoitych znam.

19 Ostatnio edytowany przez Iceni (2016-11-09 18:55:49)

Odp: Nie panuję nad emocjami (borderline?)

Zanim doszukasz sie u siebie choroby psychicznej ja bym chciala zwrocic uwage na cos innego...


Od pięciu lat jestem w związku (właściwie to nie wiem czy ten związek jeszcze istnieje), na początku było ok, mój partner ma wiele nałogów, o które się czepiałam, ale jest ciepłym, wrażliwym facetem.
Niestety ja ciągle go o coś podejrzewam, ciągle mu coś wypominam, po jakiejś pierdole, potrafię go calkowicie zmieszać z błotem.
Schemat jest zawsze taki sam - coś  się stało np. wypił za dużo i siedział do późna, we mnie coś strasznego wtedy dzieje, po prostu w jedenej chwili przekreślam wszystko, jestem pewna, że nie chce z nim być, mówię mu okrutne rzeczy
potem go przepraszam i błagam o wybaczenie,
już raz się rozstaliśmy, w emocjach go wyrzuciłam z mieszkania, wybaczył mi, ale nie wrócił wtedy....


Mój partner już nie wytrzymuje, mówi, że kocha, ale nie może tak żyć. Mówi, że jestem dwiema różnymi osobami.


Pewnie się rozstaniemy, nawet chce tego, bo widzę, że wszystkie jego szanse zmarnowałam.

Nalogi? Rozumiem zyc i walczyc o kogos kto ma jeden nalog, ale nalogi?  Jakie ma inne nalogi poza piciem?

Twoj partner nie wytrzymuje? Bo nie chcesz zyc z pijakiem?

Zmarnowalas wszystkie szanse? To znaczy on przestal pic a ty dalej szalejesz czy te jego szanse wygladaja w stylu "pije bo lubie a ty przestan swirowac bo mam cie juz dosc"

Kiedy wypije mowisz mu straszne rzeczy i chcesz odejsc? Bo tak działawoj instynkt samozachowawczy. Jedyne, co trzyma twoja psychike jeszcze w pionie i nie daje sie stłamsić.

Napisalas wyraznie, ze taka jestes tylko PRZY  NIM. To nie ty jestes wariatka tylko zyjesz w toksycznym zwiazku. W domu rodzinnym zachowywalas sie ok... bo nie bylo przy tobie toksycznego faceta z nalogami

To nie ty jestes wariatką i dlatego po wizycie u psychologa czujesz tylko ze zmarnowalas czas... zanim zaczniesz sie faszerowac prochami i zmieniac kolejnego psychiatre ... zmien faceta na normalnego..



P.s. kazda zona alkoholika powie ci, ze jej maz kiedy nie pije tez potrafi byc cieply, czuly i kochany... I to nie jest ZADEN argument smile

Nie jestes border line, zostaw faceta, poczekaj rok w spokoju i bez nerwow... a potem ... zyj spokojnie dalej smile

20 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-11-09 18:52:04)

Odp: Nie panuję nad emocjami (borderline?)

Jeśli można to tytuł wątku, poprawnie powinien brzmieć

"Emocje mnie opanowały"

Panowanie nad emocjami, to np tłumienie, a to niezbyt zdrowe na dłuższą metę

Może warto określić, co ma wpływ na co, na początek

Idąc do psychologa, czy psychoterapeuty, w moim odczuciu
To warto zacząć od zaufania, może warto zaufać na początek smile

Nawet mówiąc o tym że te wyznania sprawiają większy "ból'

Odp: Nie panuję nad emocjami (borderline?)
anicorek87 napisał/a:

Skąd  wiesz  że  Twoje  zachowanie  to  tylko  Twoja  wina? Być  może  partner  na  tyle  prowokuje  Cie  swoim  zachowaniem  że nie  jesteś  w stanie  powstrzymywać  emocji.
Inaczej  jest  jakbyś się  wściekła  o głupoty,  żaden  by  tego  nie  wytrzymał  a tak  może  są  konkretne  powody  do  tych  wybuchów?

Oczywiście, że nie tylko moja wina, ale moim problemem jest jak na to reaguje - bardzo gwałtownie, oprócz moich emocji nie ma nic, nie mogę jeść, nie mogę pracować, no po prostu ta wściekłość mi uszami wychodzi, wypełnia całą

Ostatnim powodem było picie alkoholu. Od zawsze on lubił piwo, jak zaczęliśmy znowu razem mieszkać zauważyłam, że pije więcej. Rozmawiałam z nim, upił się najpierw w noc przed moim ważnym spotkaniem, gdzie siedziałam w nocy, kończyłam pracę, żeby dobrze wypaść. Byłam zła, bo do 3 się kręcił po mieszkaniu z piwem i nie mogłam spać, a na spotkanie jechałam rano 250 km autem. Rozmawialiśmy, a dwa dni później to samo, tydzień później zaczął w sobotę w południe, jak się zaczęłam złościć i mu to piwo wylewać to wyszedł jak się potem okazało do kumpla pić i wrócił następnego dnia, potem obiecał, że przestanie i wytrzymał 3 dni. Wtedy poczułam się oszukana i się tak wściekłam, w złości kazałam mu się wynosić, tak mnie nosiło, że jeszcze wypomniałam mu wszystkie inne sprawy. Jak po czasie czytam np smsy to jest mi wstyd, że nie potrafiłam tego powstrzymać, że znowu zachowałam się jak furiatka bez żadnej klasy.

22 Ostatnio edytowany przez Iceni (2016-11-09 19:01:38)

Odp: Nie panuję nad emocjami (borderline?)

No tak... oczywiscie tobie jest wstyd bo zachowujesz sie jak furiatka... ale  Jemu wolno pic i zawalac twoj czas i pic z kumplami smile

To juz jest ok i on nie ma powodu do wstydu.

Owszem, reagujesz gwaltownie, ale powtarzam ci, ze twoje nerwy to objaw wtorny. Zacznij od terapii dla osob wspoluzaleznionych smile

Mozesz sie zdziwic jak zdrowa jestes wink

23

Odp: Nie panuję nad emocjami (borderline?)
Iceni napisał/a:

Zanim doszukasz sie u siebie choroby psychicznej ja bym chciala zwrocic uwage na cos innego...


Od pięciu lat jestem w związku (właściwie to nie wiem czy ten związek jeszcze istnieje), na początku było ok, mój partner ma wiele nałogów, o które się czepiałam, ale jest ciepłym, wrażliwym facetem.
Niestety ja ciągle go o coś podejrzewam, ciągle mu coś wypominam, po jakiejś pierdole, potrafię go calkowicie zmieszać z błotem.
Schemat jest zawsze taki sam - coś  się stało np. wypił za dużo i siedział do późna, we mnie coś strasznego wtedy dzieje, po prostu w jedenej chwili przekreślam wszystko, jestem pewna, że nie chce z nim być, mówię mu okrutne rzeczy
potem go przepraszam i błagam o wybaczenie,
już raz się rozstaliśmy, w emocjach go wyrzuciłam z mieszkania, wybaczył mi, ale nie wrócił wtedy....


Mój partner już nie wytrzymuje, mówi, że kocha, ale nie może tak żyć. Mówi, że jestem dwiema różnymi osobami.


Pewnie się rozstaniemy, nawet chce tego, bo widzę, że wszystkie jego szanse zmarnowałam.

Nalogi? Rozumiem zyc i walczyc o kogos kto ma jeden nalog, ale nalogi?  Jakie ma inne nalogi poza piciem?

Twoj partner nie wytrzymuje? Bo nie chcesz zyc z pijakiem?

Zmarnowalas wszystkie szanse? To znaczy on przestal pic a ty dalej szalejesz czy te jego szanse wygladaja w stylu "pije bo lubie a ty przestan swirowac bo mam cie juz dosc"

Kiedy wypije mowisz mu straszne rzeczy i chcesz odejsc? Bo tak działawoj instynkt samozachowawczy. Jedyne, co trzyma twoja psychike jeszcze w pionie i nie daje sie stłamsić.

Napisalas wyraznie, ze taka jestes tylko PRZY  NIM. To nie ty jestes wariatka tylko zyjesz w toksycznym zwiazku. W domu rodzinnym zachowywalas sie ok... bo nie bylo przy tobie toksycznego faceta z nalogami

To nie ty jestes wariatką i dlatego po wizycie u psychologa czujesz tylko ze zmarnowalas czas... zanim zaczniesz sie faszerowac prochami i zmieniac kolejnego psychiatre ... zmien faceta na normalnego..



P.s. kazda zona alkoholika powie ci, ze jej maz kiedy nie pije tez potrafi byc cieply, czuly i kochany... I to nie jest ZADEN argument smile

Nie jestes border line, zostaw faceta, poczekaj rok w spokoju i bez nerwow... a potem ... zyj spokojnie dalej smile


Podpisuje się rękami i nogami pod tym !!!

24 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-11-09 19:17:05)

Odp: Nie panuję nad emocjami (borderline?)
Iceni napisał/a:

poczekaj rok w spokoju i bez nerwow... a potem ... zyj spokojnie dalej smile

A na "wylizane" samodzielnie rany, nie szukaj czasem nowej "toksyki", zdecydowanie droga na "ślepo", długa, kręta, niebezpieczna, z podwyższonym ryzykiem ponownej "wpadki"

Iceni, za dużo dziś kofeiny, czy tylko mam błędny odbiór wink

Odp: Nie panuję nad emocjami (borderline?)
Iceni napisał/a:

Zanim doszukasz sie u siebie choroby psychicznej ja bym chciala zwrocic uwage na cos innego...


Od pięciu lat jestem w związku (właściwie to nie wiem czy ten związek jeszcze istnieje), na początku było ok, mój partner ma wiele nałogów, o które się czepiałam, ale jest ciepłym, wrażliwym facetem.
Niestety ja ciągle go o coś podejrzewam, ciągle mu coś wypominam, po jakiejś pierdole, potrafię go calkowicie zmieszać z błotem.
Schemat jest zawsze taki sam - coś  się stało np. wypił za dużo i siedział do późna, we mnie coś strasznego wtedy dzieje, po prostu w jedenej chwili przekreślam wszystko, jestem pewna, że nie chce z nim być, mówię mu okrutne rzeczy
potem go przepraszam i błagam o wybaczenie,
już raz się rozstaliśmy, w emocjach go wyrzuciłam z mieszkania, wybaczył mi, ale nie wrócił wtedy....


Mój partner już nie wytrzymuje, mówi, że kocha, ale nie może tak żyć. Mówi, że jestem dwiema różnymi osobami.


Pewnie się rozstaniemy, nawet chce tego, bo widzę, że wszystkie jego szanse zmarnowałam.

Nalogi? Rozumiem zyc i walczyc o kogos kto ma jeden nalog, ale nalogi?  Jakie ma inne nalogi poza piciem?

Twoj partner nie wytrzymuje? Bo nie chcesz zyc z pijakiem?

Zmarnowalas wszystkie szanse? To znaczy on przestal pic a ty dalej szalejesz czy te jego szanse wygladaja w stylu "pije bo lubie a ty przestan swirowac bo mam cie juz dosc"

Kiedy wypije mowisz mu straszne rzeczy i chcesz odejsc? Bo tak działawoj instynkt samozachowawczy. Jedyne, co trzyma twoja psychike jeszcze w pionie i nie daje sie stłamsić.

Napisalas wyraznie, ze taka jestes tylko PRZY  NIM. To nie ty jestes wariatka tylko zyjesz w toksycznym zwiazku. W domu rodzinnym zachowywalas sie ok... bo nie bylo przy tobie toksycznego faceta z nalogami

To nie ty jestes wariatką i dlatego po wizycie u psychologa czujesz tylko ze zmarnowalas czas... zanim zaczniesz sie faszerowac prochami i zmieniac kolejnego psychiatre ... zmien faceta na normalnego..



P.s. kazda zona alkoholika powie ci, ze jej maz kiedy nie pije tez potrafi byc cieply, czuly i kochany... I to nie jest ZADEN argument smile

Nie jestes border line, zostaw faceta, poczekaj rok w spokoju i bez nerwow... a potem ... zyj spokojnie dalej smile

Tak, tylko ja się tak zatracam w tej złości, że nam nią nie panuje, najczęściej on wtedy mnie ignoruje, więc piszę smsy, nie tylko z krytyką jego, ale też jego znajomych, a jak to we mnie narasta to już płynę z tym  bez opamiętania
A o tym borderline kiedyś poczytałam, on też i rzeczywiście tam były takie zdania bardzo dobrze pasujące i on też stwierdził, że to mu bardzo przypomina co się dzieje. W kłótniach mi też mówi, żebym się uspokoiła i nie pozwoliła, żeby borderline wzięło mnie opanowało.

26 Ostatnio edytowany przez anicorek87 (2016-11-09 19:29:52)

Odp: Nie panuję nad emocjami (borderline?)

ICENI ma  rację.
Wmawiasz  sobie  że  Twoje zachowanie  jest  powodem  problemów  w związku  .Problemem  jest  prawdopodobnie  zachowanie  Twojego  chłopaka, który  dużo  pije  i lekceważy  Twoje  potrzeby.Jeżeli  dałaś  sobie  wmówić  że  jesteś  ,,nienormalna  furiatka,,to  on  zawsze  będzie  Cię  lekceważyć  i nie traktować  poważnie. Myslę  że  najlepszą  terapią  dla  Ciebie  będzie  zmiana  chłopaka  na  kogoś  normalnego  lub  przynajmniej  rzucenie  go  dla własnego  świętego spokoju. Zobaczysz  wtedy  że  Twoje  zachowanie  się  zmieni zwłaszcza  że  piszesz  iż  wpadasz  w złość  tylko  w sytuacjach  w związku  z nim  nie  innych  sprawach  więc  coś w tym  jest.
Autorko  jesteś  zupełnie  normalna  moim zdaniem. Wcale się  nie  dziwię  że  wpadasz  w szał  po zachowaniach  chłopaka  mało  tego  nie  dziwią  mnie  okropne  smsy  dlatego, że  jeżeli  ktoś  nas  lekceważy  nie  ma  rozmowy  potęguje  to  większa  frustrację  i złość.
Jak  wyżej  radzą  szukaj  normalnego  gościa  nie  nałogówca.

27

Odp: Nie panuję nad emocjami (borderline?)
Amethis napisał/a:

Iceni, za dużo dziś kofeiny, czy tylko mam błędny odbiór wink


Sorry, pisalam to w pospiechu przed wyjsciem z domu smile

Odp: Nie panuję nad emocjami (borderline?)

Dziękuje Wam bardzo,
tak czy inaczej chciałabym porozmawiać z kimś o tym,
On z picia chce się leczyć, ale z trawy już nie, powiedział, że nie zrezygnuje, papierosy to potrzebuje miłej atmosfery a ja jej nie zapewniam, itd

Spróbuję tak jak pisaliście na nfz coś znaleźć - warsztaty, terapię. Chciałbym, żeby jednak ktoś mi pomógł się z tego wygrzebać, bo nie wiem czy sama sobie poradzę.

29 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-11-09 19:59:17)

Odp: Nie panuję nad emocjami (borderline?)
Iceni napisał/a:
Amethis napisał/a:

Iceni, za dużo dziś kofeiny, czy tylko mam błędny odbiór wink

Sorry, pisalam to w pospiechu przed wyjsciem z domu smile

ja czysta ciekawość, nie masz za co przepraszać smile wybaczam wink



dziewczyny tu zlinczowały gościa na podstawie poszlak, do tych poszlak dopisałaś właśnie "dowody" no cóż pewnie gdzieś racja jak zwykle po środku

w moim odczuciu jak przeczytałem Twe posty, to widzę paniczną potrzebę ulgi, szybkie oczekiwanie efektów,
być może nie potrzebne, szukanie na własną rękę "zaburzenia"

samemu sterem i okrętem?, jak możesz poprawnie przeprowadzić własny wywiad, skoro jak sama piszesz, nie panujesz!!!
to tak jakbyś w "potrzebie" dopasowywała sama się do danego zaburzenia, daruj sobie, większość zaburzeń ma podobne składowe
rozumiem że jest Ci niezmiernie ciężko, być moze samotnie w tym wszystkim

pomoc w tym właśnie, w grupowej terapii można znaleść, efekty często uwarunkowane są od zaangażowania zainteresowanego, poza tym "grupowość" działa, ludzie mają podobne problemy, i mówią jak sobie z tym radzą/nie radzą

z tego co pisałaś, oczekiwałaś odpowiedzi, czy "dobrze czy nie", nie sądzę żebyś gdzie kolwiek taką odpowiedź dostała, ewentualnie wsparcie i motywacje
poprawny kierunek, zależy od Ciebie

niewiemcosiedzieje napisał/a:

Dziękuje Wam bardzo,
tak czy inaczej chciałabym porozmawiać z kimś o tym,
On z picia chce się leczyć, ale z trawy już nie, powiedział, że nie zrezygnuje, papierosy to potrzebuje miłej atmosfery a ja jej nie zapewniam, itd

tylko przyjąć trzeba, zaakceptować, że To jest dorosła osoba które dokonuje wyborów, jego wybory nie powinny aż tak wpływać na Ciebie, mówiąc wprost, Ty też odpowiadasz tylko i wyłącznie za siebie

dorośli ludzie rzekomo mają tak, że jak IM coś nie odpowiada to zmieniają/rezygnują/zastępują/proszą o pomoc, itd itp big_smile

niewiemcosiedzieje napisał/a:

Spróbuję tak jak pisaliście na nfz coś znaleźć - warsztaty, terapię. Chciałbym, żeby jednak ktoś mi pomógł się z tego wygrzebać, bo nie wiem czy sama sobie poradzę.

jest to bardzo ryzykowne, i sądzę że jest stratą czasu, krzywdą dla siebie samego
wygrzebać się i tak będziesz musiała osobiście, ale nie sama big_smile

30

Odp: Nie panuję nad emocjami (borderline?)

Amethis... to nie byl zaden lincz. Borderline jest zaburzeniem ocierajacym sie o chorobe psychiczna.

A choroba psychiczna nie objawia sie tylko przy jednwj osobie. Natomiast zaburzenia emocjonalne osoby wspoluzaleznionej - tak.

I takie zachowanie kobiet jak na przyklad autorki w zwiazkach z osoba uzalezniona nie jest normalne, ale jest typowe. Jak katar przy przeziębieniu.

A jak mawiaja lekarze - jak slyszysz tętent kopyt na ulicy Nowego Yorku - spodziewaj sie widiku konia, a nie zebry.

Czyli inaczej mowiac - najpierw warto zadbac o terapie uzaleznien (bo polaczenie trawy i alko daje czasem po glowie uzaleznionego) , a jak to nie da rezultatow to mozna sie zastanowic nad choroba psychiczna.

Bo faszerowanie sie psychotropami dlatego ze facet pije... wink no sorry


A autorka ma ewidentny syndrom ofiary skoro szuka problemu w sobie mimo, ze to facet pali zielsko i pije.

(A o ile trawa sama w sobie w palme nie bije, to juz polaczenie tych dwoch nalogow bywa uciazliwe dla otoczenia jak cholera)

31

Odp: Nie panuję nad emocjami (borderline?)
Iceni napisał/a:

Amethis... to nie byl zaden lincz. Borderline jest zaburzeniem ocierajacym sie o chorobe psychiczna.

A choroba psychiczna nie objawia sie tylko przy jednwj osobie. Natomiast zaburzenia emocjonalne osoby wspoluzaleznionej - tak.

I takie zachowanie kobiet jak na przyklad autorki w zwiazkach z osoba uzalezniona nie jest normalne, ale jest typowe. Jak katar przy przeziębieniu.

A jak mawiaja lekarze - jak slyszysz tętent kopyt na ulicy Nowego Yorku - spodziewaj sie widiku konia, a nie zebry.

Czyli inaczej mowiac - najpierw warto zadbac o terapie uzaleznien (bo polaczenie trawy i alko daje czasem po glowie uzaleznionego) , a jak to nie da rezultatow to mozna sie zastanowic nad choroba psychiczna.

Bo faszerowanie sie psychotropami dlatego ze facet pije... wink no sorry


A autorka ma ewidentny syndrom ofiary skoro szuka problemu w sobie mimo, ze to facet pali zielsko i pije.

(A o ile trawa sama w sobie w palme nie bije, to juz polaczenie tych dwoch nalogow bywa uciazliwe dla otoczenia jak cholera)

co do "palmy" oraz "połączenia" nie chlubnie stwierdzam, że coś na ten temat wiem

nie neguję tego co piszecie, jednak trochę to jak szybka rozprawa i wyrok

też często słyszę "tętent kopyt" dziś jednak wiem, że każde "kopytne" taki "dźwięk" generuje, a projektować szkoda czasem co się zobaczy, lepiej zobaczyć smile
dobra poza filozofię własną wychodząc

warto pójść do specjalisty, jeśli to terapia będzie, ona ileś trwa, efekty jak wiemy nie przychodzą od razu, a i stan "pacjenta" zmienia się
zawsze są to osoby, które świadome tego co robią, mogą skierować do psychiatry, to innego specjalisty, łącznie z przepisaniem leków

w takiej formie, jak autorka pisze, to żaden specjalista "cudów" nie wygeneruje

w kontekście "używkowego faceta", jak najbardziej typowe,
zresztą jak sama piszesz "tętent kopyt" jest typowy
jak i to ze tylko ograniczona grupa "wydaje taki dźwięk", można jeszcze próbować naśladować wink

Odp: Nie panuję nad emocjami (borderline?)
Amethis napisał/a:
Iceni napisał/a:
Amethis napisał/a:

Iceni, za dużo dziś kofeiny, czy tylko mam błędny odbiór wink

Sorry, pisalam to w pospiechu przed wyjsciem z domu smile

ja czysta ciekawość, nie masz za co przepraszać smile wybaczam wink



dziewczyny tu zlinczowały gościa na podstawie poszlak, do tych poszlak dopisałaś właśnie "dowody" no cóż pewnie gdzieś racja jak zwykle po środku

w moim odczuciu jak przeczytałem Twe posty, to widzę paniczną potrzebę ulgi, szybkie oczekiwanie efektów,
być może nie potrzebne, szukanie na własną rękę "zaburzenia"

samemu sterem i okrętem?, jak możesz poprawnie przeprowadzić własny wywiad, skoro jak sama piszesz, nie panujesz!!!
to tak jakbyś w "potrzebie" dopasowywała sama się do danego zaburzenia, daruj sobie, większość zaburzeń ma podobne składowe
rozumiem że jest Ci niezmiernie ciężko, być moze samotnie w tym wszystkim

pomoc w tym właśnie, w grupowej terapii można znaleść, efekty często uwarunkowane są od zaangażowania zainteresowanego, poza tym "grupowość" działa, ludzie mają podobne problemy, i mówią jak sobie z tym radzą/nie radzą

z tego co pisałaś, oczekiwałaś odpowiedzi, czy "dobrze czy nie", nie sądzę żebyś gdzie kolwiek taką odpowiedź dostała, ewentualnie wsparcie i motywacje
poprawny kierunek, zależy od Ciebie

niewiemcosiedzieje napisał/a:

Dziękuje Wam bardzo,
tak czy inaczej chciałabym porozmawiać z kimś o tym,
On z picia chce się leczyć, ale z trawy już nie, powiedział, że nie zrezygnuje, papierosy to potrzebuje miłej atmosfery a ja jej nie zapewniam, itd

tylko przyjąć trzeba, zaakceptować, że To jest dorosła osoba które dokonuje wyborów, jego wybory nie powinny aż tak wpływać na Ciebie, mówiąc wprost, Ty też odpowiadasz tylko i wyłącznie za siebie

dorośli ludzie rzekomo mają tak, że jak IM coś nie odpowiada to zmieniają/rezygnują/zastępują/proszą o pomoc, itd itp big_smile

niewiemcosiedzieje napisał/a:

Spróbuję tak jak pisaliście na nfz coś znaleźć - warsztaty, terapię. Chciałbym, żeby jednak ktoś mi pomógł się z tego wygrzebać, bo nie wiem czy sama sobie poradzę.

jest to bardzo ryzykowne, i sądzę że jest stratą czasu, krzywdą dla siebie samego
wygrzebać się i tak będziesz musiała osobiście, ale nie sama big_smile

Nie chodziło mi, żeby sobie zrobić wywiad z waszą pomocą, po prostu ja już jej szukałam i nie chce znowu tracić nerwów i chodzić do jakiegoś psychologa, bo to już przerabiałam i ja z tego niewiele wyniosłam. Pewnie dlatego, że jak piszesz osobiście nie przerobiłam tego odpowiednio.

I również się z Tobą zgodzę, że racja leży pośrodku. Ja nie jestem bez winy, mogłam to inaczej załatwić. On się też stara, może za dużo od niego chce, za dużo wymagam, mówi, że frustruje go moje niezadowolenie. Tylko, że on wie co jest dla mnie priorytetem w związku - spokój i stabilność, a nie że kwiaty przyniesie, czy zakupy zrobi od czasu do czasu.

33 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-11-09 21:01:24)

Odp: Nie panuję nad emocjami (borderline?)
niewiemcosiedzieje napisał/a:

I również się z Tobą zgodzę, że racja leży pośrodku. Ja nie jestem bez winy, mogłam to inaczej załatwić. On się też stara, może za dużo od niego chce, za dużo wymagam, mówi, że frustruje go moje niezadowolenie. Tylko, że on wie co jest dla mnie priorytetem w związku - spokój i stabilność, a nie że kwiaty przyniesie, czy zakupy zrobi od czasu do czasu.

nie "wybielaj" gościa to raz, nie wchodź w rolę jego "matki"
dorosły facet, sam wie co ma robić, no chyba że chcesz całe życie komuś, mówić co ma robić

biorąc pod uwagę, Twoje "Tylko, że on wie co jest dla mnie priorytetem w związku - spokój i stabilność"
i opis tego jak reagujesz, na sytuacje różne, też te niepokojące, patologiczne, to coś tutaj w tym równaniu się nie zgadza, Prawa strona, nie równa się, Lewej stronie, ja to przynajmniej widzę
nie sądzisz??

to gdzieś, coś nie tak to też zła komunikacja, a komunikacja jest podstawą, załatwiania spraw w związku, nawet rozwiązywania związków

polecam terapię współuzależnieniową, nie dla związku, nie dla niego, dla samej SIEBIE!!!

użyj egoizmu, do zdrowych celów smile


Iceni napisał/a:

A jak mawiaja lekarze - jak slyszysz tętent kopyt na ulicy Nowego Yorku - spodziewaj sie widiku konia, a nie zebry.

Iceni, "słowo na niedzielę" wink joke, jakby to jednak zebra miała być, tylko bez "pasków" smile

"Jeżeli jest jakaś droga ku Lepszemu, to wymaga ona bezwzględnie przyjrzenia się Najgorszemu", I. Yalom, yikes

34

Odp: Nie panuję nad emocjami (borderline?)

Dopiero praca nad sobą i swoimi emocjami przyniesie przynajmniej nazwanie problemu. Jest pełno podobnych schematów, od dda/ddd, przez współuzależnienie,  po syndrom ofiary i depresję. Na borderline trochę za mało, to diabelstwo rozwija się latami od dzieciństwa, ciężko przeoczyć objawy, więc też myślę, że to zaledwie próba ucieczki w chorobę, taki krzyk o pomoc. Ciężko też samemu mierzyć się z takim życiem, pora iść do ludzi po pomoc.

Odp: Nie panuję nad emocjami (borderline?)

Iceni,
miałaś rację żeby uciekać z tego związku, wczoraj przyszedł pijany i mnie pobił, bo do niego mówiłam
wyszedł, bo powiedziałam, że zadzwoniłam na policję a miał ze sobą dużo zielska, oczywiście tym ze mnie pobił się nie przejął, ja nie zadzwoniłam, bo nie chciałam mu problemów robić, taka głupia byłam, zamknęłam się w łazience, a on ukradł/wyrzucił/schował mój telefon i klucze, nawet nie mam jak się skontaktować z rodziną, chyba do sąsiadów muszę pójść...

36

Odp: Nie panuję nad emocjami (borderline?)

anicorek87
Porównując Twoje wypowiedzi w tym wątku i w tym:
http://www.netkobiety.pl/viewtopic.php?id=100524
biało na czarnym widać, że masz dwa wielkie problemy sama ze sobą: hipokryzję i mizoandrię. Może zamiast uprawiać chore doradztwo, sama poszukaj terapeuty?

37

Odp: Nie panuję nad emocjami (borderline?)
Klio napisał/a:

Jest różnica pomiędzy diagnozą medyczną, psychiatryczną, a psychologiczną... Wszystko to diagnozy, więc wydaje mi się, że kruszymy kopie o głupoty.

Psycholog to humanista, psychiatra to lekarz polecam psychoterapeutów są terapię behawioralno-poznawcze , czy humanistyczno-egzystencjalne, czy terapię systemowe każda z nich ma odmiany. Ważne by lekarz wybrał właściwie tyle iż zazwyczaj lekarz ma swoją jedną ulubioną metodę.  Trochę wiem ponieważ kiedyś maiłem kryzys i czytałem różne książki. Znalazłem dobrego lekarza który postawił mnie na nogi. Niestety zmarł rok temu na atak serca wiem to stąd iż chciałem polecić go mojej koleżance z pracy ale takich lekarzy na pewno trochę jest.

Posty [ 37 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Nie panuję nad emocjami (borderline?)

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024