Olinka napisał/a:rakastankielia napisał/a:Ja wybieram wg charakteru i większość mężczyzn, których znam, również. Mamy o wiele mniejsze wymagania w kwestii wyglądu niż kobiety.
I to by było na tyle teorii, bo gadanie sobie, a życie pokazuje coś zupełnie innego.
Mam inne doświadczenia i obserwacje.
Mogę to samo napisać. Mam w otoczeniu całkiem sporo kobiet z fajnym charakterem, które są same i mężczyzn, których trudno nazwać przystojniakami, ale za to mają fajny, ujmujący styl bycia i są w związkach.
Tak się przy okazji zastanawiam, co rozumiesz pod pojęciem fajny charakter? Fajny, czyli dokładnie jaki? I co znaczy, że wybierasz, jeśli podobno w ogóle nie masz takiej możliwości?
A może jej to pasowało, on nieźle zarabiał, ona miała tylko siedzieć w domu-tak jej się wydawało, że on zapewni jej wysoki standard życia, a ona ogarnie dom, a wyszło jak wyszło. Na szczęście zawsze moze odejść, to nie niewolnik. Tylko pewnie nie odejdzie, bo zasłoni się tym, że sobie nie poradzi a mąż nie da rozwodu, to się często zdarza.
Dobry terapeuta pomógłby jej samej stanąć na nogi. Nie może całe życie polegać finansowo ba kimś, człowiek musi być niezalezny. Co jakby się coś mężowi stało?
A i głupio jest oddawać cała swoją pensje mężowi. Mąż to nie ojciec, nie musi go słuchać. Nie znam sytuacji, ale wygląda na to, że ona podświadomie czerpie jakąś korzyść z tego układu, że w nim tkwi, albo nabawiła się depresji i nie widzi wyjścia z sytuacji.
Najlepsze dla niej wyjście to by właśnie był psycholog, chyba, że ona to traktuje jak coś normalnego i nie widzi problemu, bo tak też moze być.
Ale dlaczego Ty mi to tłumaczysz? Dla mnie to jest jasne, że to była i pewnie wciąż jest relacja przemocowa, bez względu na to, jakie były tego początki. Ofiara takiego związku zwykle najpierw jest do niego w jakiś sposób przekonywana, tutaj faktycznie mogło chodzić o status materialny, a tym samym poziom życia, potem stopniowo uzależniana od oprawcy, a na koniec, kiedy wreszcie zaczyna orientować się, że coś jest nie tak i zdawać sobie sprawę z własnego położenia, do głosu dochodzi syndrom gotującej się żaby, czyli jej poczucie zupełnej bezradności.
Zapewne takie jak dla partnera. Żeby nie wstydziła się być widziana w jego towarzystwie.
Nawet nie wiem jak to skomentować, serio .