"Śmierć jest niczym. To tak, jakbym się wymknął do sąsiedniego pokoju.
Jestem wciąż sobą i Ty jesteś sobą. Czymkolwiek dla siebie byliśmy, tym
jesteśmy nadal. Nazywaj mnie moim dawnym imieniem, mów do mnie tak, jak
zawsze. Nie zmieniaj tonu, nie przybieraj na siłę poważnej i smutnej
miny. Śmiej się; tak jak zawsze śmialiśmy się z żartów, które bawiły
nas oboje. Módl się, uśmiechaj, myśl o mnie.
Niech moje imię zawsze będzie wymawiane zwyczajnie, bez śladu cienia.
Życie znaczy to samo, co zawsze znaczyło. I jest takie samo, jak było
dotąd, istnieje nieprzerwana ciągłość. Dlaczego miałbym zniknąć z
twojego serca, skoro zniknąłem tylko z oczu? Czekam na ciebie, aż
przyjdzie twój czas. Jestem gdzieś blisko, pamiętaj. W sąsiednim
pokoju, lub tuż za rogiem. Wszystko jest w porządku."
Twoje słowa to dziś miód na moje serce. Dziś dokładnie mija 2 miesiące a ja zabrałam się za regulowanie części spraw jednak nasz kraj nie ułatwia wielu spraw. To nic dam radę jak nie takim sposobem to innym.
Tak mam takie uczucie że zaraz wróci, nauczył mnie czekać na siebie swoimi wyjazdami być może dlatego jest mi łatwiej, bo rzadko miałam go na co dzień.
Brakuje mi jego. Jego uśmiechu, głosu, bliskości ale da się z tym żyć. Nie jest to łatwe ale dostrzegam też że inni nie mają łatwo.
Codziennie się modląc powtarzam te słowa "Czekam na ciebie, aż przyjdzie twój czas" Zabierz mnie do siebie gdy nadejdzie mój czas.
Mój mąż mi się nie śni, wiem że gdy mi się przyśni to już się nie obudzę, bo to będzie czas gdy zabierze mnie ze sobą.
Uciekam się uczyć,
Przytulam was mocno wierzcie dalej, bo wiara to nasza siła.