Czesc,
Trafiłam tutaj bo chyba potrzebuje się ,,wygadać" w tym wypadku wypisac.. Nie wiem co robić, co myslec, jak sie zachować.
Zacznę moze od początku...
Mam 26 l mój chłopak 31. Jesteśmy razem 6 lat... Byłt to lata lepsze gorsze. Różnie ale zawsze trafilismy mimo wielu przeszkód...
Kocham i wiem ze to ten jedyny. On tez mnie zapewniał ze ja jestem ta jedyna....
Ale od pewnego czasu czuje się mu nie potrzebna, spotkania raz na tydzien, telefony rzadko, mało rozmów mało wszystkiego...
Kiedys tak nie było...
Pracujemy wiec, tez nie mamy tego czasu duzo, ale mimo wszystko kiedys byly nawet niespodzianki w postaci wizyty jego. I nie musiałam sie dopominac...A teraz czuje sie jak ,,obca" On mówi ze przesadzam, ze nic sie nie dzieje, ze nie bedzie tak jak kiedys zawsze. ZE on mysli o mnie.... Ja mu zarzuciałam ze sie mna nie interesuje, ze mu nie zalezy. Denerwuje mnie jego brak zainteresowania....
I tak stało sie - moje pretensje. On mówi ze juz ich nie moze słuchac, ciagle mam do niego pretensje....
Ale ja tylko chce bym była 1!!! Czemu on tego nie rozumie...
Chciał wyjechac, ale przestiwstawiłam sie powiedziałam poczekaj skoncze studia pojedziemy... Bo on chce juz zaczac nowe wspolne zycie. I mi nie wierzy ze tak zrobie....Od tej sytuacji jest dla taki ,,inny" to czuje. A on twierdzi ze przesadzam.
Oczywiscie powiedzialam mu co czuje, mysle. Skomentowałam przemysl sobie to i dopiero zadzwon.... Powiedziałam mu ze nie chce byc ,,piątym kołem" i jak ma tak byc to niech szuka ,,lepszej " która doceni.. ODpowiedział nie ,,strasz mnie".
I od tej rozmowy koniec nic nie odzywa sie ja tez, bo to ja zawsze mowilam ,,nie klocmy sie, jestes wszystkim dla mnie" Nie wiem czy jest tak pewny mnie i dlatego sie zachowuje czy o co chodzi. Mineło 5 dni... A on nic cisza.
Co robic?