Monikad - nie po to miliony kobiet przed Toba walczyly o prawa do samostanowienia o sobie, zeby nastepne pokolenia kobiet pozwalaly na ponowne zrownanie z ziemia ciezko wywalczonych praw.
Prawa kobiet na tym swiecie sa nadal w wiekszosci krajow tego swiata tratowane buciorami szowinistycznych panow i wladcow, wiec tym wazniejsze jest chronienie ich tam, gdzie juz jest inaczej.
Ciesz sie, ze dane bylo Ci urodzic sie i zyc w miejscu, gdzie masz mozliwosci wolnego rozwoju i pod zadnym pozorem nie pozwol, zeby ktos manipulacyjnie ci ta wolnosc ograniczyl.
To jest Twoj wklad nie tylko dla siebie, ale i dla wszystkich innych kobiet, takze i dla Twoich potencjalnych corek.
Pieprzenie (za przeproszeniem) o "moralnych wartosciach" i straszenie "utrata szacunku" w ich oczach jest najlepszym srodkiem utrzymania wladzy nad kobieta, lepszym jeszcze niz bezposrednia przemoc, bo wtedy my same kontrolujemy siebie same i swoja wolnosc do samostanowienia - dokladnie wedlug kryteriow i zasad, jakie to wlasnie ci panowie i wladcy ustanowili, samozwanczo usadzajac sie na tronie, z ktorego chca kobietami rzadzic i je dominowac.
Najgorsze w tym wszystkim jest, ze kobiety to przejmuja jako rzekomo swoje wlasne wartosci. Bo w tym ocenianiu wedlug tego, ile ciala mozna pokazywac, czy z kim sie spi, chodzi zawsze tylko i wylacznie o to, zeby odpowiadac wymaganiom mezczyzn, zeby im sie podobac, zeby oni uznali kobiete za "godna" wyboru.
Czyz nie jest zastanawiajacym fakt, ze te kryteria dotycza przede wszystkim sfery seksu i maja zapewnic glownie mezczyznie wylaczne prawa do kobiety?
Kobiety przejely to jako wlasne kryteria i walcza takze miedzy soba, obrzucajac sie pogarda, jesli ktoras tych kryteriow nie spelnia, konkurujac miedzy soba o gust i uwage mezczyzny i jego "posiadanie", zamiast byc solidarnymi i rozwijac wspolnie kobiece wartosci, ktorych sednem jest akceptacja i wspolpraca, zamiast walki z rywalkami.
Moralnosc jest swietnym srodkiem kontroli, ktory niszczy solidarnosc kobiet miedzy soba, ulatwiajacym w ten sposob podporzadkowanie sobie pojedynczych jednostek. Kiedys przeforsowane przemoca, pasem cnoty i stosem, dzis tak umocnione w umyslach, ze dziala i bez tego. Ofiary same sie kontroluja na wzajem, nie potrzeba juz nawet straznikow.
To naroslo przez wieki, bo kazde nastepne pokolenie corek przejmowalo te formy zachowania jako naturalne od swoich matek, ktore podporzadkowywaly sie ich panom.
Tymczasem jest tak, ze mezczyzni zawsze beda sie interesowac kobietami, niezaleznie od tego, co te beda robic, bo tak to biologia juz urzadzila, wiec nie ma potrzeby dostosowywac sie do ich wymagan 
Moze zastanow sie, co jest Twoimi wlasnymi wartosciami i nie przejmuj bez zastanowienia sie narzucanych przez otoczenie ogolnie, a przez partnera szczegolnie jakichs kryteriow oceny w stosunku do siebie.
Kieruj sie przede wszystkim swoim wlasnym odczuciem, czy to, co robisz, jest w zgodzie z Toba sama, z Twoim glebokim poczuciem bycia w zgodzie z sama soba. Nikt inny nie moze i nie ma prawa Ci czegokolwiek w tym zakresie narzucic. Nigdy na to nie pozwol, jesli chcesz prowadzic zycie, w ktorym bedziesz mogla samostanowic o sobie i byc tym samym szczesliwa. Bowiem bez tego szczescia nie znajdziesz.
Mogloby tak byc, ze dla jakiejs innej kobiety dostosowanie sie do zyczen partnera byloby w zgodzie z nia sama.
Ale w Twoim przypadku i przedstawionej sytuacji tak nie jest, bo inaczej wogole nie byloby tego tematu.
W zwiazku z tym rozwiazanie jest jednoznaczne - nie rob absolutnie zadnych ustepstw w tym kierunku. Nie musisz go tez przekonywac o tym, ze nie jestes szmata i probowac walczyc o swoje prawa.
Po pierwsze masz swoje prawo do samostanowienia, wiec nie ma o co walczyc, tylko je po prostu wykorzystywac.
Po drugie jesli dotyka Cie jego zdanie o Tobie i chcesz go przekonywac o tym, ze tak nie jest i osiagnac inne nastawienie, to znaczy, ze tkwi w Tobie jakas niepewnosc i gdzies tez pewien brak poczucia pewnosci siebie i watpliwosci co do swojej wartosci.
Kto i czego zakazywal Ci w dziecinstwie, bo dobre dziewczynki sie tak nie zachowuja, albo czegos nie przystoi?
Ten partner pokazuje Ci teraz to, co tkwi w Tobie samej - jakies wewnetrzne zakazy, swoje wlasne ograniczanie sie, mimo, ze na zewnatrz wydaje Ci sie, ze ich nie ma. Po to on jest i dlatego jest w tej chwili tym wlasciwym, bo Cie czegos uczy.
Jednak bez zmiany jego nastawienia, i to doglebnie nie jest to partner odpowiedni dla Ciebie, z kim moglabys dobrze przezyc zycie.
Moze popatrz na to i z takiego punktu widzenia. Rozne punkty spojrzenia na sytuacje pomagaja w wyklarowaniu wlasnych stanowisk.
Zastanow sie, jak Ty sama osadzasz inne kobiety wedlug jakichs moralnych kryteriow? Ktore sa "dobre" a ktore "zle"? Ktore jeszcze "warte" szacunku, a ktore juz nie?
To jak oceniasz innych powie Ci absolutnie precyzyjnie, jakie rzeczy takze i w sobie samej potepiasz i oceniasz, a ktore uwazasz za godne szacunku i gdzie jest granica, ktora sobie sama wyznaczasz, gdzie zaczyna sie Twoja niepewnosc?
I dobrze jest wogole pomyslec nad tym "szacunkiem", co i kto na to "zasluguje" i jaki ma to wplyw na innych, gdy sie ludzi w takich kategoriach traktuje.
Dla podpowiedzi - ma podobny wplyw , jaki ma na Ciebie to, gdy Twoj partner Cie ocenia w takich kryteriach.....
I wiedz, ze to wszystko jest wzgledne, podlega zmianom, nie ma zadnych absolutnych granic, bo zycie sie ciagle zmienia i jestesmy i tak zmuszeni ciagle rewidowac wlasne przekonania. Bo przekonania to nie jest rzeczywistosc, tylko srodek pozwalajacy nam mozliwie dobrze egzystowac w swoim otoczeniu. Gdy zmienia sie otoczenia, zmieniaja sie tez przekonania.