Walczę o dobro mojego dziecka, przysięgam, ze dam z siebie wszystko!!! Módlcie się za mnie... Jutro o 11:30...
Nie daj się wyprowadzić z równowagi - cokolwiek by się działo. Stawka jest zbyt wysoka. Trzymam kciuki!
Snake, jeszcze brakuje teraz, żebyś mi napisał, ze pedant dobrze robił, ze mnie bił, ze i do tego miał prawo...
Sama pisałaś co ci powiedziała sędzia na ten temat prawda? Nie miał prawa cię bić ale ma prawo walczyć o swoje, nawet jeśli robi to z czystej złośliwości czy żeby nie płacić alimentów. Tak, właśnie ma takie prawo.
199 2017-01-25 20:15:08 Ostatnio edytowany przez Marvie (2017-01-25 21:14:12)
A ja mu udowodnię, ze mu się to nie uda, Snake! A Ty mnie jeszcze motywujesz do walki! :-) Robisz to celowo? ;-) Ze mną się nie zadziera. 10 lat siedziałam pod miotłą... 10 lat za długo...
Po prostu nikt w wymiarze sprawiedliwości i pokrewnych służbach nie będzie przed tobą rozkładał czerwonych dywanów, bo przyszłaś pochlipać, że to taki drań. Oni niejedno widują..., a prawo jest zawsze dla obu stron. Każda ze stron może z tego korzystać, a tu jak wyczuwam niektóre panie oczy by wydrapywały adwokatowi, który reprezentuje podłego drania. W postępowaniu dotyczącym opieki nad dzieckiem sąd kieruje się dobrem dziecka i ocena sądu co jest dobre dla dziecka nie musi się pokrywać z oczekiwaniami jego ale też twoimi. Właśnie dlatego, że sąd ma rozstrzygać sprawę pod kątem oceny obiektywnie ustalonych faktów, a nie kierując się emocjami. Nie bez powodu Temida jest ślepa...
Aż mi się przypomniało jak była żona mojego kolegi walczyła o dziecko ,które było przez nią traktowane jak służący... Na złość byłemu mężowi chciała opieki nad dzieckiem.
Wybrali się więc z owym dzieckiem do RODK ,które wydalo opinię korzystną dla ojca.
Wiecie co powiedziała sędzina na rozprawie? "Dziecko zawsze należy do matki" więc kolega przytoczył jakieś słowa z opinii RODK ,że syn nie chce przebywać z matką.
A sędzina na to "Przyzwyczai się"...
Taka to ślepa Temida
Skończyło się tak,że syn od matki uciekł ,a jakiś czas później do ojca uciekłą rownież starsza córka ,która początkowo wolała zostać przy matce.
A sędzina na to "Przyzwyczai się"...
Taka to ślepa Temida
Nie, to akurat przykład Temidy głupiej, czyli jak to wydziały rodzinne w polskich sądach są opanowane przez sędziów płci żeńskiej kierujących się w orzekaniu solidarnością jajników czy też mlecznej wyższości piersi kobiecej nad męską
Możecie gratulować :-) Szczegóły jutro! Jestem najszczęśliwszą mamą we wszechświecie! Tańczę i śpiewam ze szczęścia! :-)
Gratuluję!
Super ! Cieszymy się razem z Tobą
Ale, że jak to szczegóły jutrooo...
Wczoraj padalam z nóg :-) A wiec... Od czego zaczac... Sedzia byla ta sama, co na ostatniej rozprawie. I o dziwo tym razem w ogóle nie rozdrapywala przeszlosci ani nie stawiala mi zarzutów jak ostatnim razem. Wczoraj rozmawiala wlasciwie wylacznie z kuratorka i z pania z Jugendamtu. Wlasciwie prawie tylko one zabieraly glos. A teraz konkrety:
W naszym przypadku model 50:50 nie wchodzi w gre, gdyz nie ma miedzy nami w ogole zadnej checi komunikacji i kooperacji. W tamtej chwili wlasciwie moglam juz wyjsc z sali sadowej, gdyz nic wiecej nie bylo dla mnie wazne - to byl ten punkt, który od miesiecy spedzal mi sen z powiek :-) Za okolo 4-6 tygodni bedziemy chodzic (razem z Mala, gdzie ojciec bedzie sie z nia mogl wtedy widywac) do specjalnej poradni zajmujacej sie sprawami wychowywania dzieci. Do tego czasu bedzie ja widywal 2 godziny na tydzien. Jutro spotykamy sie w McDonaldzie - oni beda bawic sie na górze w specjalneh "strefie dla dzieci", ja bede czekac na dole. W nastepnych tygodniach bedzie odbieral ode mnie Mala o 10:00, o 12 musi mi ja znow przywiezc do domu. Potem specjalisci z poradni beda decydowac, czy kontakt moze zostac wydluzony. Z czasem pedant bedzie mogl moze zabierac Mala na caly dzien, a kiedy bedzie wieksza, bedzie mogla spedzac z nim co drugi weekend. Ale do tego ona musi jeszcze dojrzec (i ja w tym czasie tez;-)).
Od wczoraj stawiam pytanie: i co komu chciales udowodnic? I co na tym wygrales? Mogles widziec dziecko kiedy chciales, nie bronilam ci kontaktów z nia. Ale twoja mania wyzszosci wziela gore. Teraz wszyscy udowodnili ci, ze nie jestes pepkiem swiata i nie wszystko krecic bedzie sie tylko wokól ciebie. Moze teraz nauczysz sie doceniac to co masz, równiez te male drobne rzeczy...
Teraz czeka mnie jeszcze ustalenie alimentów (bedzie bronil sie rekoma i nogami, zeby tylko mi ich nie placic), podzial majatku, splata domu i rozwod. A pozniej bede zyla dlugo, szczesliwie i w blogim spokoju... Mam przynajmniej taka nadzieje... :-)
Może zauważ, że na to szczęśliwe życie nie musisz czekać?
To, co przed Tobą do załatwienia, to tylko drobnostki. Doceń to, co masz DZISIAJ, bo jutro będzie to tylko przeszłością.
Wielokropek, masz racje... Moje serce po wczorajszym dniu kwitnie :-) Bardziej szczesliwa juz byc nie moge :-)
Cieszę się ,że tak to zostało rozstrzygnięte
Kto wie - może te ograniczone kontakty z dzieckiem coś w nim zmienią? Może doceni to ,że ma córkę i z czasem będzie dla niej fajnym tatą?
Najważniejsze ,ze obie macie spokój i możecie cieszyć sie zyciem -czego Wam z całego serca życzę
Marvie super, że najgorsze masz już za sobą, odwaliłaś kawał dobrej roboty, gratuluję. Szkoda, że jeszcze szarpanina z rozwodem i sprawami majątkowymi przed Tobą, jeszcze nerwów trochę stracisz, ale to nic, dałaś radę do tej pory, poradzisz sobie i teraz.
Tak sobie myślę, że Twoja postawa może być inspiracją dla innych kobiet ,,uwięzionych'' przy przemocowcach... łał, mocna z Ciebie babka:).
Dziekuje Wam za te slowa :-* Najgorzej zrobic ten pierwszy krok. Kiedy ruszy sie z miejsca, potem juz idzie samo jedno za drugim. Tak, wiele jeszcze przede mna, ale jak wiele juz za mna :-) Teraz sprawa bedzie dotyczyc rzeczy materialnych: waznych, ale nie najwazniejszych. Co ma byc to bedzie. To co najcenniejsze - moja Córeczka - zostanie przy mnie i nic wiecej nie ma dla mnie az takiego znaczenia.
PS. Bez Was chyba nie dalabym rady :-*
wiedzialam, pisalam, ze dasz rade, bos silna babeczka! Najtrudniejszy pierwszy krok, zanim innych zrobisz sto...najtrudniejszy pierwszy gest, przy drugim juz latwiej jest... lala la...
Fajnie widziec, jak w koncu sie usmiechasz
(...) Kiedy ruszy sie z miejsca, potem juz idzie samo jedno za drugim. (...)
Bez Was chyba nie dalabym rady :-*
Nie odbieraj sobie zasług. Mogłaś ruszyć z miejsca i wrócić do starych schematów. Zdecydowałaś jednak inaczej. Jesteś mądra, zdecydowana i zdeterminowana, umiesz słuchać i wyciągać wnioski, wiesz co w życiu jest naprawdę ważne. Bądź dumna z siebie.
(...) Tak, wiele jeszcze przede mna, ale jak wiele juz za mna :-) (...)
Tak, jak w przypadku innych osób.
(...) Co ma byc to bedzie. (...)
Mam dla Ciebie złą wiadomość. Ani rozwód, ani alimenty same do Ciebie nie przypełzną, tym bardziej że jeszczemąż nie jest tym zainteresowany.
Marvie napisał/a:(...) Kiedy ruszy sie z miejsca, potem juz idzie samo jedno za drugim. (...)
Bez Was chyba nie dalabym rady :-*Nie odbieraj sobie zasług. Mogłaś ruszyć z miejsca i wrócić do starych schematów. Zdecydowałaś jednak inaczej. Jesteś mądra, zdecydowana i zdeterminowana, umiesz słuchać i wyciągać wnioski, wiesz co w życiu jest naprawdę ważne. Bądź dumna z siebie.
![]()
(...) Tak, wiele jeszcze przede mna, ale jak wiele juz za mna :-) (...)
Tak, jak w przypadku innych osób.
(...) Co ma byc to bedzie. (...)
Mam dla Ciebie złą wiadomość. Ani rozwód, ani alimenty same do Ciebie nie przypełzną, tym bardziej że jeszczemąż nie jest tym zainteresowany.
W takim razie będę walczyć dalej! A on niech drży!!!! :-D
215 2017-02-19 00:10:17 Ostatnio edytowany przez Marvie (2017-02-19 00:11:10)
W soboty ma odbierać Mała o 10, o 12 ma mi ja przywozić. Wiem doskonale, ze dwie godziny tygodniowo to niewiele, ale wcześniej nawet tych dwóch godzin z Nią nie spędzał... Nie chce tez być zbyt drobiazgowa, ale według mnie dwie godziny to dwie godziny... W ostatnia sobotę przyjechał sobie o 10:30 (fakt, ze 2 godziny wcześniej mnie o tym poinformował)... A dzisiaj przyjechał z zaciśnięta szczęką, nawet na mnie nie popatrzył, tylko poinformował, że przywiezie Małą o 13! "O KTÓREJ?!"-tyle zdążyłam powiedzieć... i pojechał... Przyjechał 35 minut później... Znów z nienawiścią w oczach... Nie chcę się czepiać, ale o wydłużaniu czasu ma decydować poradnia, gdzie od przyszłego tygodnia zaczynamy wizyty, a nie on!
Podejrzewam, że wczoraj musiał dostać list od mojej adwokatki. I znów chodzi o pieniądze. O to, ze ma mi oddać za meble i rzeczy, które musiałam kupić do nowego mieszkania, bo z domu nie wzięłam nic poza meblami z pokoiku Małej i naszymi rzeczami osobistymi. I o ostateczne ustalenie wysokości alimentów. Aż boje się pomyśleć, co to będzie, kiedy będzie musiał spłacić moja część udziałów domu...
Doła mam... Ostatni czas miałam wrażenie, ze będziemy mieć szanse - jeśli nie na normalną rozmowę - to chociaż na to, że będziemy w stanie się na siebie patrzeć i powiedzieć choć "dzień dobry" i "do widzenia", lecz jednak się myliłam....
Przerażają mnie też koszta sądowe i adwokackie... Ale muszę przez to przebrnąć... Muszę... Muszę... Muszę... Mam dla kogo...
216 2017-02-19 01:13:02 Ostatnio edytowany przez josz (2017-02-19 01:14:35)
Marvie, jeśli między Wami panuje takie napięcie, to nie próbuj rozmawiać z nim "na żywo". Po co masz się narażać na lekceważenie, lub agresję z jego strony.
Kontaktuj się z nim drogą mailową, tylko w sprawach formalnych. Zwróć mu grzecznie uwagę, że jego obowiązkiem jest przestrzeganie postanowień sądu w kwestii opieki nad dzieckiem, chyba, że te niewielkie przesunięcia w czasie nie dezorganizują Ci planu dnia, to, moim zdaniem, nie ma sensu wkładać kija w mrowisko.
Wygrałaś opiekę nad dzieckiem i to najważniejsze. Dziwi mnie, że tak długo trwa sprawa ustalenia wysokości alimentów (myślałam, że w Niemczech te sprawy załatwia się szybciej i sprawniej), czy on w ogóle w tej chwili łoży na dziecko?
Jak do tej pory, wszystko układa się po Twojej myśli, oby tak dalej.
217 2017-02-19 09:32:40 Ostatnio edytowany przez Marvie (2017-02-19 09:35:02)
Zgadza się, narazie idzie wszystko po mojej myśli. Myślę, że wizja przyszłości spędza pedantowi sen z powiek, dlatego zachowuje się tak a nie inaczej. To jego typowa strategia: ja jej pokażę, do czego jestem zdolny. Tylko, że on jest na straconej pozycji.
Zapisuję sobie co tydzień dokładne godziny, kiedy on odbiera i przywozi Małą. Mi nie chodzi tyle o te pół godziny, co o zasadę. Miał dużo więcej, a chciał mi Ją zabrać. Teraz sąd powiedział: dwie (a narazie jeszcze nie trzy!), to niech będą dwie godziny! Przyjdzie czas, będzie ją zabierał na cały dzień. Ale na to niech sobie najpierw zapracuje.
Ustalenie wysokości alimentów trwa chyba tylko w naszym przypadku tak długo, gdyż mój szanowny jeszcze mąż od około trzech miesięcy nie jest w stanie dostarczyć mojej adwokatce odpowiednich zaświadczeń o dochodach i wydatkach... i się przeciąga... ale z wielkim bólem przelewa mi przynajmniej to konieczne minimum...
Dziś spotkaliśmy się w poradni, gdzie mieliśmy uzgadniać, co dalej z jego kontaktami z Małą (aktualnie 2 godziny w tygodniu). Zanim doszło do spotkania z doradca, pedant oznajmił mi, ze przyszedł rachunek za ulice, która odnawiana była jakieś 2 lata temu i mam zapłacić polowe (około 5 tys. euro oczywiście). Zagotowało mnie do takiego poziomu, ze wydusiłam z siebie tylko tyle, żeby oddał mi najpierw pieniądze, za rzeczy z domu, których nie wzięłam ze sobą (do dziś ich nie dostałam).
Następnie podczas rozmowy z doradca (na która nie miałam już żadnej ochoty), poinformował nas, ze życzy sobie wydłużenia czasu widzeń z Małą do 42 godzin tygodniowo... Tak, nie pomyliłam się - 42 godzin tygodniowo... Czyli zaczynam od punktu wyjścia, od zera: on po raz kolejny żąda " pół na pół"... mimo wszystko. Mimo tego, ze sąd zdecydował inaczej, ze Jugendamt i kurator są przeciw temu, mimo tego, ze jego własny adwokat odradza mu to, on próbuje teraz przekonać wszystkich w poradni, ze to będzie dobre rozwiązanie...
Ten człowiek mnie wykończy... :-(
Dziś spotkaliśmy się w poradni, gdzie mieliśmy uzgadniać, co dalej z jego kontaktami z Małą (aktualnie 2 godziny w tygodniu). Zanim doszło do spotkania z doradca, pedant oznajmił mi, ze przyszedł rachunek za ulice, która odnawiana była jakieś 2 lata temu i mam zapłacić polowe (około 5 tys. euro oczywiście). Zagotowało mnie do takiego poziomu, ze wydusiłam z siebie tylko tyle, żeby oddał mi najpierw pieniądze, za rzeczy z domu, których nie wzięłam ze sobą (do dziś ich nie dostałam).
Następnie podczas rozmowy z doradca (na która nie miałam już żadnej ochoty), poinformował nas, ze życzy sobie wydłużenia czasu widzeń z Małą do 42 godzin tygodniowo... Tak, nie pomyliłam się - 42 godzin tygodniowo... Czyli zaczynam od punktu wyjścia, od zera: on po raz kolejny żąda " pół na pół"... mimo wszystko. Mimo tego, ze sąd zdecydował inaczej, ze Jugendamt i kurator są przeciw temu, mimo tego, ze jego własny adwokat odradza mu to, on próbuje teraz przekonać wszystkich w poradni, ze to będzie dobre rozwiązanie...
Ten człowiek mnie wykończy... :-(
Marvie pamiętaj że on może sobie życzyć czego tylko chce, ba! Listy do świętego Mikołaja może pisać, ale ważne jest postanowienie sądu i opinia, która została wydana, że nie ma takiej opcji.
Jest nauczony że ma być tak jak on chce i nie wolno mu się sprzeciwiac, więc próbuje dalej. Ale to nic mu nie da! Ty jesteś na to za silna, a on chyba jeszcze się z tym nie pogodził i próbuje Cie przestraszyć.
Nadal się nie dawaj, a będzie dobrze!
Wlasnie takich slow od Was potrzebuje.... Zle sie dzisiaj z tym wszystkim czuje, w nocy nie moglam wcale spac... Ciagle tylko staje przede mna wizja tego, ze kiedys on osiagnie to, czego chce. Bo przeciez zawsze tak bylo, to czemu tym razem ma sie nie udac... Oczywiscie, ze sie nie poddam, bede walczyc ile sie da, do konca, do utraty tchu... Ale lekko nie jest... Nie zapomne momentu, kiedy on mnie po raz kolejny pobil... Szlam po schodach do spiacej Malej i krzyczalam: jeszcze tego pozalujesz... I sprawie to, ze bedzie zalowal, ze mnie poznal... nie wie jeszcze, z kim ma do czynienia...
Ojciec Twego dziecka jest toksycznym człowiekiem. Pamiętając o tym nie wchodź w rolę ofiary, stawiaj granice i nie pozwalaj na ich przekraczanie.
222 2017-03-07 23:19:12 Ostatnio edytowany przez Marvie (2017-03-07 23:19:47)
Wielokropek, masz rację. Teraz to ja dyktuję warunki. Czy mu się to podoba, czy nie. Muszę tylko w tym wszystkim wytrwac do końca... a gdzie ten koniec?... :-( Oczywiście, że przechodzę ciężkie chwile, chwile załamania, chwile płaczu, chwile ogromnej nienawiści, chwile ogromnego strachu. Ale na pewno się nie poddam. NIGDY! Nie mogę, mam dla kogo walczyć... I nie pozwolę temu toksycznemu psychopacie zniszczyć życia ani mi ani mojemu dziecku... bo on właśnie do tego dąży... :-(
PS. Bardzo Was potrzebuję...
223 2017-03-07 23:29:31 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2017-03-07 23:30:08)
Nie musisz niczego i nikomu dyktować. Wystarczy, że dbać będziesz o zaspokojenie potrzeb swoich i dziecka. Proponuję też, byś przestała 'musieć', bo to 'muszę' skutecznie osłabia motywację. Podjęłaś jakiś czas temu decyzję o życiu godnym, życiu szczęśliwym, życiu bezpiecznym i działasz tak, by spełnić swe marzenia. To, własna decyzja i działanie, daje siłę.
Jesteś silną (co nie znaczy, że nie masz prawa bać się, płakać, być zmęczoną, prosić o pomoc).
224 2017-03-11 15:46:59 Ostatnio edytowany przez Marvie (2017-03-11 15:48:33)
Dziś pedant, kiedy przywiózł mi Mała, powiedział do mnie, ze może są rzeczy, które moglibyśmy wyjaśnić bez adwokatów, może moglibyśmy się dogadać, zarzucając mi jednocześnie, że to ja pierwsza zaczęłam z adwokatami... Oczywiście, że ja, ponieważ nigdy nie zgodzę się na jego warunki. A jego dogadywanie się będzie polegać na tym, że on będzie próbował zmusić mnie, żebym przystała na jego żądania i mu ustąpiła. A tego nigdy nie zrobię. Nie wiem, czy w ogóle z nim rozmawiać, czy po prostu dalej robić swoje... Po tym wszystkim nie mam ochoty na niego patrzeć, a co dopiero z nim rozmawiać... W zeszłym tygodniu musiał zapłacić rachunki za kuratora i adwokata i chyba strach go ogarnął, że na koniec zostanie z niczym. Jedyne co mogłabym zrobić, to napisać do niego maila, na co ja jestem gotowa się zgodzić i czekać co on na to. Ale przez to zdradzę mu po części mój plan działania, a nie wiem, czy to w tej sytuacji dobra strategia...
To może skonsultuj najpierw z adwokatem w jakiej kwestii możesz się z nim porozumieć, jakie ewentualnie oczekiwania mu przedstawić, żebyś potem nie zaliczyła jakiejś wpadki.
Marvie, ja bym Ci radziła rozmawiać z nim tylko przez adwokatów. Nie narażaj się na to, że będzie próbował na Tobie coś wymusić brudnymi zagrywkami, że zacznie Ci wmawiać, że z nim nie wygrasz i spróbuje podkopać Twoje siły. To jest pewne, że on teraz chce z Tobą rozmawiać, bo liczy, że dasz się zmanipulować, zastraszyć, że nie będziesz tak agresywna w negocjacjach, jak adwokat. Dlatego nie zdradzaj mu swoich planów i nie wchodź w bezpośrednie negocjacje. Masz od tego prawniczkę, która się go nie boi i która dba o Twój interes, bo za to ma płacone. A on miał wcześniej duuużo czasu, żeby chcieć rozmawiać. Teraz to niech się wypcha. Teraz to on chce rozmawiać, bo widzi, że jesteś godnym przeciwnikiem i trzęsie portkami, bo się boi o swój majątek. Nie daj się podejść Kochana i walcz dalej.
227 2017-03-12 10:46:15 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2017-03-12 11:06:47)
(...) Jedyne co mogłabym zrobić, to napisać do niego maila, na co ja jestem gotowa się zgodzić i czekać co on na to. Ale przez to zdradzę mu po części mój plan działania, a nie wiem, czy to w tej sytuacji dobra strategia...
Cwany człowiek. Brawo dla niego! Manipulowanie, jak każdy psychopata, ma opanowane do perfekcji. Nie udało się na ostro, z krzykiem, to spróbował 'na miękko' i jakie już osiągnął efekty. Po chwili oporu, już wymyśliłaś treść mail'a ze swymi warunkami. On, zgodnie z objętą taktyką, po krótkich targach, zgodzi się na wszystko i... cichcem, krok po kroku, niemal niezauważalnie (bo nie dowierzać będziesz swoim wrażeniom) wróci 'stare'. Co prawda, 'stare' samo nie wróci, wróci z Twym pozwoleniem.
Dla swego dobra i dla dobra dziecka, czytaj ze zrozumieniem swoje posty, te, w których opisałaś jego zachowania wobec was. Jak widać szybko zapominasz o tym, jakim jest człowiekiem.
jest dokladnie tak jak pisze Wielokropek. to typowa, klasyczna taktyka psychopaty. od Ciebie tylko zalezy czy sie na nia nabierzesz czy nie.
Nie nabiorę się, obiecuje... moi rodzice mówią mi to samo, co Wy. Nie dam się zmanipulować. Może nie myślę racjonalnie, ponieważ ta sytuacja dotyczy mnie, ale właśnie Wasze obiektywne opinie pomagają mi popatrzeć na całą sytuację "trzeźwym" okiem. A jak sobie pomyślę, że próbował zrobić ze mnie wariatkę, żeby odebrać mi dziecko, to już wiem, że nie mam o czym z nim rozmawiać...
230 2017-03-14 16:23:38 Ostatnio edytowany przez Marvie (2017-03-14 16:25:58)
Dziś moja adwokatka przesłała mi list od moich teściów, którzy żądają kontaktów z Małą, 2 godziny w tygodniu (tyle ma teraz ojciec!). A pomyśleć, że jeszcze w sobotę, patrząc mi prosto w oczy, chciał się dogadywać.... Nie zamienię z nim już nigdy żadnego słowa!!! Dziadkowie Małej, ludzie, którzy zostawili mnie z tygodniowym dzieckiem tuż po cesarce przed samym Bożym Narodzeniem i pojechali na urlop. Ludzie, którzy nie spytali mnie ani razu, jak bylam w ciąży, czy dobrze się czuję. Kiedy przyzwyczajalam Małą do przedszkola (miała roczek), akurat w tym czasie wyjechali na trzytygodniowy urlop (3 tygodnie jeździłam z dzieckiem popołudniami do pracy). Ludzie, którzy mieszkając obok, nie zaproponowali ani razu, że zajmą się roczną wnuczką, żeby takie maleństwo nie musiało codziennie jeździć do przedszkola.... Zresztą czemu mieli by to zrobić, skoro odmówili tego własnej córce... :-(
Codziennie zadaję sobie pytanie, czego ja tutaj jeszcze od nich doświadczę...
Druga sprawa - pozytywna dla mnie - alimenty zostały wyliczone - pedant ma płacić nie tylko na Małą, lecz również na mnie... Tak bardzo żałuję, że nie zobaczę jego miny, kiedy będzie czytał ten list!
Wkrótce rusza następny rozdział: podział domu i majątku... Wszystko TYLKO przez adwokatów. Nie chcę mieć z tymi ludźmi nic więcej do czynienia!
(...) Wszystko TYLKO przez adwokatów. Nie chcę mieć z tymi ludźmi nic więcej do czynienia!
I tak trzymaj! Powodzenia.
Dopiero jutro po południu będę mogła porozmawiać z moja adwokatką... mam nadzieję, że nie będzie miała dla mnie złych informacji co do dodatkowych widzeń z dziadkami... :-(
233 2017-04-12 20:03:58 Ostatnio edytowany przez Marvie (2017-04-12 20:07:10)
Zaraz po świętach mam się stawić w sądzie jako świadek w sprawie o pobiciu. Przedwczoraj dostałam smsa od pedanta, czy "przypadkiem nie chcę wycofać tego GLUPIEGO oskarżenia. Przecież można sobie oszczędzić te głupie koszty a pieniądze za sprawę sądową wrzucić do skarbonki Małej...". Głupi to był on, że podnosił na mnie rękę i znęcał się nade mną psychicznie... Napisałam mu tylko, że nie wiem, co mu na to odpowiedzieć. Odpisał, że nie chce i nie może mnie do niczego namawiać, ale jest jeszcze trochę czasu, żebym to sobie przemyslala... Manipulant? Oczywiście! Jeszcze tydzień temu żądał ode mnie pieniędzy za drogę, która była remontowana przy naszym domu. Gdy powiedziałam, ze nie mam zamiaru placic za drogę, na której moja noga więcej nie postawi, poinformował mnie tylko, ze skieruje ta sprawę do swojego adwokata. Jeszcze miesiąc temu dziadkowie domagali się widzeń z Mała (choć widzą ją regularnie co tydzień). Jeszcze 2 tygodnie temu dostałam list od jego adwokata o treści: właściwie to nie wiem, czemu nagle nie zarabiasz już tak dużo jak wcześniej, zarobki powinny być naliczane według twoich starych zarobków i to ty mi powinnaś płacić alimenty a nie ja tobie... I tak dalej i tak dalej...
Napisałam mu, że pomyślę o tym... Niech się łudzi nadzieją... I niech cierpi...
Zaraz po świętach mam się stawić w sądzie jako świadek w sprawie o pobiciu. Przedwczoraj dostałam smsa od pedanta, czy "przypadkiem nie chcę wycofać tego GLUPIEGO oskarżenia. Przecież można sobie oszczędzić te głupie koszty a pieniądze za sprawę sądową wrzucić do skarbonki Małej...". Głupi to był on, że podnosił na mnie rękę i znęcał się nade mną psychicznie... Napisałam mu tylko, że nie wiem, co mu na to odpowiedzieć. Odpisał, że nie chce i nie może mnie do niczego namawiać, ale jest jeszcze trochę czasu, żebym to sobie przemyslala... Manipulant? Oczywiście! Jeszcze tydzień temu żądał ode mnie pieniędzy za drogę, która była remontowana przy naszym domu. Gdy powiedziałam, ze nie mam zamiaru placic za drogę, na której moja noga więcej nie postawi, poinformował mnie tylko, ze skieruje ta sprawę do swojego adwokata. Jeszcze miesiąc temu dziadkowie domagali się widzeń z Mała (choć widzą ją regularnie co tydzień). Jeszcze 2 tygodnie temu dostałam list od jego adwokata o treści: właściwie to nie wiem, czemu nagle nie zarabiasz już tak dużo jak wcześniej, zarobki powinny być naliczane według twoich starych zarobków i to ty mi powinnaś płacić alimenty a nie ja tobie... I tak dalej i tak dalej...
Napisałam mu, że pomyślę o tym... Niech się łudzi nadzieją... I niech cierpi...
Brawo Marvie. Dzielna i madra kobieto
Wpadłam tylko po to, by napisać, że trzymam za Ciebie kciuki i podziwiam. Twoja córeczka ma szczęście, że ma tak dzielną mamę
Dziękuję Wam, potraficie dodać sił :-) Życzę Wam wesołych Świąt! :-*
Gratulacje !
Obyś tylko przy następnym związku nie czekała 10 lat znajomości i 8 małżeństwa aby się przekonać, ze partner to świr.
238 2017-04-16 10:11:39 Ostatnio edytowany przez Marvie (2017-04-16 10:12:33)
Facetów nie chcę widzieć na oczy :-D Plan jest taki: najwcześniej jak Mała skończy 18 lat, najpóźniej na rencie, wracam do Polski :-)
239 2017-04-20 20:35:56 Ostatnio edytowany przez Marvie (2017-04-20 20:37:53)
Jestem po kolejnym spotkaniu z moim Jeszcze-Mężem w sądzie... To było jeszcze gorsze przeżycie niż samo pobicie... Tym bardziej, że prawie do końca "niewinnie" próbował mnie przekonać, żebym wycofała to "głupie oskarżenie o pobicie", wzbudzając we mnie wyrzuty sumienia... Nawet dostałam od niego upominek
wielkanocny! Ale nie ugięłam się... W sądzie byłam pół godziny przed rozprawą... Te pół godziny spędziłam w sądowej łazience, z płaczem... Nie myślałam, że będzie mi tak źle.... Gdy wchodziliśmy na salę sądową, spojrzał mi głęboko w oczy i powiedział cześć... Miał jeszcze nadzieję, że nie będę zeznawać? Serce kołatało mi, jak jeszcze nigdy w życiu... Był ze mną w jednej sali. On. Facet, którego kochałam ponad wszystko, za którego poszłabym w ogień. Ojciec mojej najcudowniejszej Córeczki. Mężczyzna, z którym spędziłam jedną trzecią mojego życia. On, który krzywdził mnie latami. Który podniósł na mnie rękę. Który tak bardzo mnie skrzywdził... Tak bardzo... Odpowiedziałam na wszystkie pytania sędziego, ławnika i jego adwokata... Na niego nie spojrzałam ani razu... Za bardzo bolało... Myślałam, że chwile pobicia były czymś najgorszym w moim życiu... Ale wczorajszy dzień był od nich zdecydowanie gorszy.... :-(
Dałaś radę! Gratuluję!
Dzis moja dawna sasiadka wyslala mi artykul z gazety: sad uznal pedanta za winnego... moje zeznania byly wiarygodne. Trzecie spotkanie w sadzie - 3:0 dla mnie!
No i popatrz Marvie, jak to się wszystko zmienia. Jeszcze nie tak dawno w ogole nie wierzylas w siebie, we własne siły, bylas zrezygnowania i bezwolna a dzisiaj... Dzisiaj jesteś innym człowiekiem. Po dawnej Marvie nie ma juz śladu. Jest silna i zdeterminowana kobieta. Jeszcze cienie przeszłości majaczą Ci nad glowa i burzą nieco spokoj, to zrozumiale, ale dzisiaj wiesz i przede wszystkim czujesz, ze masz w sobie sile. Zawsze miałas. Sciskam i gratulejszyn!
Marvie! Kolejny raz: jestem z Ciebie dumna! Walcz i się nie poddawaj
Dziękuję Wam Kochane! Wiecie, tak mi ciężko z tym wszystkim... Niby powinnam się cieszyć, że wszystko idzie po mojej myśli... Ale jest mi jakoś tak bardzo przykro... że wszystko, że całe te nasze wspólne życie tak się potoczyło... wczoraj odbierał Małą, zero kontaktu jakiegokolwiek, jakbym była powietrzem... właściwie to niczego innego nie oczekiwałam, po takim wyroku, jaki dostał... :-( muszę zacisnąć zęby i dalej robić swoje. I przede wszystkim skoncentrować się na moim Maluchu...
Dalej robić swoje? Tak.
Skoncentrować się na Małej? A ona ma dość siły na to, by unieść ciężar Twej koncentracji? Na pokładach wszystkich samolotów instrukcja jest taka sama: matka (inny dorosły) w pierwszej kolejności sobie zakłada maskę tlenową, dopiero później dziecku.
Marvie, znam to uczucie.
Ale nie dotyczy psychola, a mojego przedostatniego partnera. Też mi było i czasem jeszcze się robi przykro, że ten człowiek swoimi czynami tak naprawde skazil ten caly zwiazek, a nawet wczesniejsze, dobre wspomnienia.
Ale prawda jest taka, że przez chwilę jest mi przykro, a potem wracam do swego życia i żyje dalej najlepiej jak umiem
Właśnie tak, skoncentrować się na Małej. Ona potrzebuje mojej uwagi, a ja - przez te wszystkie sprawy i problemy - zbyt bardzo koncentruję się na walce niż na tym, co najważniejsze. A do tego jeszcze coraz częściej wracają do mnie myśli: a mogło być tak pięknie.... i wspomnienia, również te piękne wspomnienia... lecz wtedy szybko je ucinam i wracam do bolesnej rzeczywistości. Ludzie potrafią skomplikować sobie życie. Mając wszystko, potrafią w jednej chwili wyzbyć się dosłownie wszystkiego...
Dobrze myślisz, zerwij z nim. Będziesz chronić przyszłość Twojej córki.
249 2017-04-27 16:46:44 Ostatnio edytowany przez Makigigi (2017-04-27 16:47:22)
Mlyensko, jesteś bardzo nie temacie, nie czytałaś wątku?
250 2017-05-03 19:18:06 Ostatnio edytowany przez Marvie (2017-05-03 19:23:28)
Pan z poradni zaproponował, żeby pedant zabierał Małą w soboty albo w niedziele od 10 do 18... Z dwóch godzin przeskoczył do ośmiu... Po trzech tygodniach znów się u niego spotkamy, żeby omówić, czy to dobre rozwiązanie, czy nie... Będą to dla mnie bardzo długie dni... Ale akceptuję to, jeśli to ma być dobre rozwiązanie dla Małej, to niech tak będzie... Z drugiej strony mam dwie obawy... Może bardzo głupie, niedojrzałe i dziecinne... Po pierwsze boję się, że im więcej czasu Mała będzie z nim przebywać, tym bardziej będzie za nim a nie za mną... Ze w pewien sposób ją stracę. A po drugie, jeśli ona napsoci, on ją będzie szarpał albo nawet uderzy... :-( I tak w głębi serca czuję, że ten bydlak na to nie zasługuje...
Marvie, nie hoduj złości, zacznij się jej pozbywać.
Wielokropek, naprawdę się staram... ale w tej sytuacji naprawdę nie jest to proste... chociaż dzisiaj czuję bardziej smutek i rozczarowanie niż złość...:-(
Potrzebuję Waszej rady. Od 01. do 18 czerwca jadę do Polski. Z wielkimi wyrzutami otrzymałam zezwolenie pedanta. Bilety kupione. A dzisiaj on mi pisze, żebym wróciła 3 dni wcześniej, bo jego siostra chrzci syna (150 km stąd) i on chce wziąć Małą. Napisałam mu, że się nie da, bo mam kupiony bilet. Na co on mi odpowiedział, żebym mu ten bilet dała, on mi go przepisze na inny dzień (wątpię, żeby to było możliwe). A poza tym mam już inne plany. Po raz pierwszy od 10 lat akurat w ten dzień mam zamiar świętować moje urodziny z przyjaciółmi. Za którymi tak bardzo tęsknię. Dlaczego mam wszystkich odmawiać tylko ze względu na niego i jego rodzine??? Poza tym na chrzcinach Małej nie było nikogo z mojej rodziny, bo on sobie tego nie życzył... Więc przepraszam bardzo, dlaczego ja mam rezygnować z mojego cennego czasu z rodziną???
Co Wy na to???... Co byście zrobiły na moim miejscu? :-(
Jedź i wróć w ustalonym przez siebie terminie, zaplanowałaś, ustaliłaś z nim. Skracać pobyt dlatego, bo jego siostra urządza chrzciny? Jemu żadnego biletu nie dawaj niezależnie od tego, czy może cokolwiek załatwić, czy nie.
Dziękuję Ci Kochana... Właśnie tak samo myślę. Ale ten strach siedzi we mnie: co się stanie, jeśli powiem mu NIE? Jaka będzie tym razem jego reakcja?... Ogarnia mnie wtedy paraliż... Ale on niczego mi już nie może zrobić... A jeśli nagle zmieni zdanie i wycofa zgodę na mój tak długi wyjazd? Pójdę wtedy do sądu :-P
Wycofa? Pójdziesz do sądu.
Masz silne argumenty: poinformowałaś go z wyprzedzeniem, wyraził zgodę, ustaliłaś z innymi osobami terminy spotkań (bo nie tylko o podróż przecież chodzi).
Możesz mu współczuć tak niefortunnego zbiegu w czasie chrzcin jego siostrzenicy/siostrzeńca, możesz też zaproponować, by jego siostra zmieniła datę chrztu dopasowując do twego powrotu., możesz zastanowić się nad innym terminem jego wyjazdu do rodziny z waszą córką. Nic na ostro, łagodnie, ze współczuciem.
też wymyślił. To niech jego siostra przełoży chrzciny
Wielokropek już napisała wszystko w temacie, więc nie będę powtarzać.
Dziękuje Wam! Ja jakos nie potrafię myśleć racjonalnie, wiec Wasz opinia jest dla mnie naprawdę ważna. Napisałam mu smsa. Na pewno będzie jeszcze coś wymyślał, ale nie będę więcej reagować. Jak wycofa pozwolenie na mój wyjazd, załatwię to sądownie. Raz na moje wszystkie wyjazdy. Uff... Nie jest łatwo!
Twój Pedant manipulował Tobą przez wiele lat i wciąż próbuje. To już chyba nie pierwsza sytuacja, kiedy żąda od Ciebie wcześniejszego powrotu. Nie daj się. Myśl o sobie i dziecku. Nie jest łatwo ale z czasem będzie łatwiej przychodziło Ci stawianie granic, zobacz jak wiele dokonałaś w ciągu ostatnich kilku miesięcy
Potrafisz myśleć racjonalnie i robisz to. Przykładem są Twoje wątpliwości co do obecnej jego propozycji, ale też wiele innych - choćby (dobre, choćby ) ten wątek, Ty go przecież założyłaś. A że nie masz jeszcze do siebie zaufania i wolisz podeprzeć się rozumem innych, też jest zrozumiałe.
Masz prawo do dbania o siebie i swoje dobro.
Masz prawo do stawiania granic i braku zgody do ich przekraczania.