Życie z pedantem - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 2 3 4 7 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 411 ]

66

Odp: Życie z pedantem
Marvie napisał/a:

Nigdy nie odważyłam się, żeby odejść... on tez nigdy nie nie błagał mnie na kolanach, żebym mu wybaczyłam. Właściwie to (prawie) zawsze ja go błagałam o to, żeby było tak, jak wcześniej. Ale teraz miarka się przelała. Wróciłam od jego cioci i wujka, powiedzieli, ze mi pomogą. W poniedziałek z urlopu wracają inni znajomi. Zawsze mogłam na nich liczyć, oni na pewno tez mi pomogą....

Dam rade, dam rade, dam rade... choć to wszystko jest jak sen... dam rade.... dla mojej córki....

Wiem ,że to Ci nie pomoże ale robiłaś bardzo źle bo ani się nie obrażałaś, nie próbowałaś odejść , nie strzelałaś fochów przez co Twój mąż nawet nie wiedział ,że jego zachowanie jest złe wręcz ty go przepraszałaś za swoje nieposłuszeństwo. On nie miał okazji dowiedzieć się od ciebie ,że wasze życie to piekło ,jeszcze to podsycał bo uważał ,że tak jest normalnie.
Podziwiam Cię w ogóle za to ,że nie zatraciłaś się na tyle i że zobaczyłaś co on Ci robi i że to nie jest normalne. Bo po tym co napisałaś wyżej to mogłabym przepuszczać ,że mamy do czynienia z kobietą, która uważa ,że ma dostosować siebie i dziecko do despoty jeszcze przepraszać za jego awantury i swoje nieposłuszeństwo.

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Życie z pedantem

Obrażać się obrażałam, bywało, ze mieliśmy trwające miesiąc ciche dni. Potem zaczynał się po słowie odzywać, a potem jakoś po czasie znów zaczynało być w miarę normalnie. Normalność ta trwała kilka dni, czasem tydzień, czasem dwa. Potem znów kłótnia o byle głupstwo i tak w kółko.  Nigdy nie usłyszałam słowa przepraszam. Nasza córka urodziła się przez planowane cesarskie cięcie. Dzień przed terminem miałam jechać do szpitala na ostatnie badania. Oznajmił mi, żebym jechała sama, bo on zrobił termin na zakładanie nowego routera do internetu i zaraz przyjdzie fachowiec. Wybuchlam płaczem, zrobiłam awanturę, wiec jakoś pojechał ze mną. W sylwestra - to miał być nasz pierwszy sylwester we trójkę - nasza córka miała dokładnie 3 tygodnie. W południe włączył głośna muzykę. Poprosiłam go żeby ściszył, bo nie wiem czy taka głośna muzyka nie szkodzi na słuch u takich maluszków. Zrobił mi o to straszna awanturę, wyszedł z domu, wrócił następnego dnia po południu. Do dziś nie wiem, gdzie i z kim spędził sylwestrowa noc. Ja ja przepłakałam wtulona w mojego Malucha. Po tygodniu ciszy błagałam go, żebyśmy spróbowali stworzyć prawdziwy dom dla naszego dziecka... i tak w kółko... od skrajności w skrajność....

68

Odp: Życie z pedantem

To jest to jeszcze gorszy typ niż myślałam bo zazwyczaj psychol przeprasza , obiecuje poprawę.

69

Odp: Życie z pedantem

Marvie, dajesz radę i dasz radę. Najgorzej zawsze zrobić pierwszy krok. A Potem idziesz. A Ty to właśnie zrobiłaś. Nie stoisz już w miejscu, tylko idziesz.   
Będzemy trzymać kciuki a Ty pisz tutaj.

70

Odp: Życie z pedantem

Ciągle mam wrażenie, że śnię.... Jutro ze znajomymi będę omawiać dalsze sprawy związane z przeprowadzką... Dam radę, dam radę, dam radę....

71

Odp: Życie z pedantem

śledzę wątek i wysyłam pozytywne wibracje smile
Dasz, dasz... Powtarzaj to sobie  z wiarą. Słowa mają moc.

72

Odp: Życie z pedantem

Średnio co dziesięć minut mam inne myśli... Z jednej strony cieszę się na samą myśl, że mogę żyć bez stresu i sama o wszystkim decydować, z drugiej strony zaczynam się bać przeprowadzki... Jestem tutaj sama, bez mojej rodziny. A dziś nie jestem pewna, czy otrzymam pomoc właśnie od tych (myślałam bliskich mi) ludzi, na których pomoc tak liczylam... :-/ Chodzi o to, że mieszkanie, które będę jutro oglądać, nie ma kuchni. Jesli w ogóle uda mi się je dostać, będzie kompletnie niewyposażone. A na początek potrzebowałabym koniecznie przynajmniej lodówkę i łóżko... Jeśli oni odmówią mi pomocy, to zostaję sama... :-/

73

Odp: Życie z pedantem

A nie masz mozliwosci z zwrócić sie do swojej rodziny?

Marvie napisał/a:

Średnio co dziesięć minut mam inne myśli... Z jednej strony cieszę się na samą myśl, że mogę żyć bez stresu i sama o wszystkim decydować, z drugiej strony zaczynam się bać przeprowadzki... Jestem tutaj sama, bez mojej rodziny. A dziś nie jestem pewna, czy otrzymam pomoc właśnie od tych (myślałam bliskich mi) ludzi, na których pomoc tak liczylam... :-/ Chodzi o to, że mieszkanie, które będę jutro oglądać, nie ma kuchni. Jesli w ogóle uda mi się je dostać, będzie kompletnie niewyposażone. A na początek potrzebowałabym koniecznie przynajmniej lodówkę i łóżko... Jeśli oni odmówią mi pomocy, to zostaję sama... :-/

74

Odp: Życie z pedantem

Moja cała rodzina mieszka jakieś 900 km stad... :-/ Teraz się okaże, czy mam tutaj dobrych znajomych... :-/ Dziś o 15:30 oglądam mieszkanie... trzymajcie za mnie kciuki... tak bardzo się boje... :-(

75

Odp: Życie z pedantem

Szkoda, że jesteś tak daleko od domu. Jakbyś miała oprcie w rodzinie, w sensie wiedziałabyś że są blisko i że mozesz się do nich zwrócić, to pewnie byłoby Ci łatwiej to wszystko przeprowadzić. Najważniejsze, że decyzję już podjęłaś. Nie poddawaj się.

Marvie napisał/a:

Moja cała rodzina mieszka jakieś 900 km stad... :-/ Teraz się okaże, czy mam tutaj dobrych znajomych... :-/ Dziś o 15:30 oglądam mieszkanie... trzymajcie za mnie kciuki... tak bardzo się boje... :-(

76 Ostatnio edytowany przez _Ramzes_ (2016-10-04 11:05:35)

Odp: Życie z pedantem

Hm. Zajrzałem do tego wątku, bo sam od dziecka jestem w pewnym stopniu pedantem. Z tym, że ja mam świadomość tego, że mogę kogoś zranić swoim zachowaniem i odpuszczam, zmieniam się dla kogoś tyle ile mogę.
Nigdy nie robiłem takich scen jak Twój mąż. To jest już patologia, a mąż kwalifikuje się do psychiatry.
Jak widzę temat się rozciągnął. Powodzenia w szukaniu mieszkania i rozwiązaniu tej sytuacji.

77

Odp: Życie z pedantem

Jedno mieszkanie obejrzałam. W piątek jeszcze jedno. Kurczę, tak bardzo się boje... :-( wszystkiego... ze nie dam rady... a muszę przecież! :-(

78

Odp: Życie z pedantem

Ale w czym nie dasz rady? Utrzymać się? Żyć samej? W czym on ci pomagał, że bez niego nie dasz rady. Do czego on ci jest potrzebny?Przecież to psychopata, trzymaj z dala od niego swoje dziecko!!!

79 Ostatnio edytowany przez Marvie (2016-10-04 22:38:37)

Odp: Życie z pedantem

Przypomniała mi się jeszcze jedna anegdota z życia pedanta: przyjechał do nas jego ojciec i wujek montować w ogrodzie huśtawkę dla Małej. Kiedy wujkowi chciało się siku ojciec pedanta (a mój teść) powiedział żeby szedł pod płot (a zarazem okna sąsiada) żeby mu nie brudzić w mieszkaniu (butami i ubraniem roboczym chyba)... Nawet jego ojciec skacze według pedanta i przesiąkł jego zasadami...

Dziś pedant przypomniał sobie, ze ma dziecko. Po 5 dniach! Bawił się z nia całe pół godziny! Mówił do niej: to nie, tamto nie, to nie tak... Po pół godz przyszła do mnie. A gdy przejechała samochodzikiem plastikowym po kaloryferze, zjawił się w pokoju w ciągu dwóch sekund, mało mu serce nie wyskoczyło :-D

Jak ja go zobaczyłam (również pierwszy raz od pobicia) cała zaczęłam się trząść, aż w żołądku mnie zapieklo... i to mi dodało odwagi! Dam rade! Będzie dobrze! Będzie lepiej!

80 Ostatnio edytowany przez Marvie (2016-10-04 22:40:06)

Odp: Życie z pedantem

Scarvive, można powiedzieć, ze ja utrzymywałam jego... Zarabiałam 3 razy tyle co on. Od października zredukowałam etat na polowe, ale będę w stanie bez problemu utrzymać siebie i dziecko. W żaden sposób nie jestem od niego zależna... ale w toksycznych związkach niby tak jest... ze jakas żelazna blokada w głowie nie pozwala nam się  wyrwać z tego bagna... ale ja dam rade, teraz na pewno dam rade!

81

Odp: Życie z pedantem

Marvie, powiadasz, że żelazna blokada nie pozwala wyrwać się z bagna? Hm... . Tylko tym osobom, które zdecydowały na pozostawienie blokady w spokoju. Dla wszystkich, którzy byli/są zdeterminowani żyć a nie taplać się w bagnie owa blokada była/jest tylko trudnością do pokonania.

Dasz radę! smile

82

Odp: Życie z pedantem

Marvie, D A S Z  R A D E!  smile
Jesteś silna i zdeterminowana. Będzie dobrze, pomimo chwilowych trudności. Idziesz w dobrym kierunku, pamiętaj o tym.

83

Odp: Życie z pedantem

Marvie,przebrnelam cały watek ;D napisalas,w którymś poscie,ze macie WSPÓLNY kredyt na dom,wiec dlaczego to Ty masz sie wyprowadzać z waszego domu?
Trzymam za Ciebie kciuki,Dasz radę!

84

Odp: Życie z pedantem

Marvie, napisałaś, że tym razem zgłosiłaś fakt pobicia Cię na policji. Czy on dostał już jakieś wezwanie, wie o tym, że złożyłaś na niego doniesienie?

85

Odp: Życie z pedantem
Marvie napisał/a:

Scarvive, można powiedzieć, ze ja utrzymywałam jego... Zarabiałam 3 razy tyle co on. Od października zredukowałam etat na polowe, ale będę w stanie bez problemu utrzymać siebie i dziecko. W żaden sposób nie jestem od niego zależna...

Byłam święcie przekonana, że znosisz to podłe traktowanie siebie i dziecka, ponieważ jesteś od niego uzależniona finansowo. Wprawdzie nie jestem zwolennikiem tkwienia w chorym związku ze względów ekonomicznych, ale potrafię zrozumieć, że kobietę z małym dzieckiem owe aspekty mogą powstrzymywać przed podjęciem decyzji o wyprowadzce. Ty na szczęście posiadacz swoje źródło utrzymania, dlatego przestań już tkwić w tym wynaturzonym związku i czym prędzej stwórz swojej córce spokojny dom. Z tej mąki chleba i tak by nie było...

Mam nadzieję, że przeprowadzkę planujesz na czas jego nieobecności w domu ? Pisz, co chcesz... ale jestem przekonana, że on tak łatwo nie wypuści Cię z rąk. Będzie bardzo zdziwiony...

86

Odp: Życie z pedantem

Utrzymasz się sama - to wspaniale!!! Proszę cię wiej od niego. Bo jak mi wyobraźnia zaczyna pracować, co on może z dzieckiem robić , to mi się słabo robi... I nigdy nie zostawiaj ich (córki z tym tzw.ojcem) samych!

87

Odp: Życie z pedantem

Zauważyłam, że strach ogarnia mnie wtedy, kiedy jestem sama (a sama jestem większość czasu :-()... Kiedy jestem w pracy lub kiedy chociażby pedant wróci do domu, zaczynam wierzyć, ze się uda.... Jutro wizyta u prawnika, w piątek oglądam drugie mieszkanie i rozmawiam z pedantem. Dam rade, dam rade, dam rade...

88

Odp: Życie z pedantem

Dasz radę tylko w miarę możliwości nie zwlekaj z tym mieszkaniem ,żebyś się jeszcze nie rozmyśliła.Myślę ,że porozmawiaj z nim po wyprowadzce , tu nie ma czego tłumaczyć bo inaczej cię otumani lub zastraszy na wstępie.

89

Odp: Życie z pedantem

Po pierwsze: to, ze niemiecki Jugenamt zabiera chetnie dzieci polskim (i tylko z tego powodu) rodzinom jest BZDURA.
Mieszkam od ponad 30 lat w D.Nie znam takich przypadkow, a pracuje rowniez jako tlumacz dla tego urzedu. uwierzvcie mi: zabiera sie dzieci TYLKO rodzinom, gdzie dzieci sa naprawde zagrozone. A niestety duzo znam polskich patologicznych, pijackich rodzin. To tyle.

Zglos sie koniecznie do instytucji SKF (Sozialdienst Katholischer Frauen), po porade (maja tam prawnikow, pedagogow itp). Oni ci za darmo doradza.
Jesli zabraknie ci na zycie, bo bedziesz miala z zarobkow zbyt malo pieniedzy, zeby utrzymac dzieci, siebie i mieszkanie- zloz wniosek w HartzIV-Amt o zasilek z tytulu SGBII. Oni sobie tez sciagna dla ciebie nalezne alimenty na dzieci wg. tzw.  Düsseldorfertabelle. Czyli nie z laski, ile on chce, tylko ile ci sie nalezy.
i uciekaj od tego oprawcy, bo on jest chory psychicznie. I powiem wiecej: bedzie jeszcze gorzej.
Nie wiem, jak to sie nazywa po polsku, ale on ma Zwangsneurose.

90

Odp: Życie z pedantem
Gosia1962 napisał/a:

Nie wiem, jak to sie nazywa po polsku, ale on ma Zwangsneurose.

Czyli, jak pan Monk miał, nerwica natręctw. Całkiem możliwe.

91 Ostatnio edytowany przez Marvie (2016-10-06 20:38:43)

Odp: Życie z pedantem

Tak, rzeczywiście, poczytałam trochę o nerwicy natręctw, pasuje całkiem nieźle! W takim razie niech on się leczy a nie wpędza w nerwicę innego rodzaju mnie!
Od wtorku dostałam umowę na stałe, wiec o finanse nie będę musiała się na szczęście aż tak bardzo martwić. Dziś byłam tez u prawnika, dużo dała mi ta rozmowa, jestem troszeczkę spokojniejsza. Wiem, na czym stoję. Ponieważ Córka jest jeszcze bardzo mała i przywiązana do mnie, nie będzie on sobie mógł ot tak jej zabierać kiedy będzie chciał, jak zabawkę. Oczywiście przyjdzie kiedyś czas, ze może ona będzie sama tego chciała, ale to będzie jej świadoma decyzja i będę musiała się z nią pogodzić. Po mojej wyprowadzce kredyty i rachunki on będzie placic sam, gdyż ja będę musiała utrzymać siebie i dziecko. Nie ma prawa zabrać mi mojego samochodu, chociaż zarejestrowany jest na niego, gdyż muszę dojeżdżać do pracy, wozić córkę do zlobka, a gdyby (odpukac) coś jej się w nocy stało, zawieźć szybko do szpitala. Musi płacić mi alimenty. Gdy on będzie bezrobotny, nie będę miała obowiązku spłacać kredytów, gdyż moja wypłata jest na to zbyt niska (pracuje na pół etatu). Za moje pieniądze w pierwszej kolejności muszę utrzymać dziecko. To tyle z grubsza. Wiec nie jest tak tragicznie...
Jutro przede mną wielki dzień... BARDZO się boje... Ale jak sobie przypomne, jak on mnie bił... Ten pierwszy raz, kiedy obok mnie leżało 4-miesięczne dzieciątko... Ten drugi raz, gdy bił mnie pięścią po twarzy... Ten trzeci raz, gdy kopał nogą po żebrach... :-(
Dam rade, dam rade, dam rade, dam rade... I będę szczęśliwa! Ja i moja Córeczka...

92

Odp: Życie z pedantem

Ciesz sie, ze w tym wypadku nie zyjesz w Polsce, tylko w kraju, ktory stoi murem za kobieta samotniewychowujaca. I prawodawstwo niemieckie rowniez rozstrzyga zawsze na rzecz matki. Dziecka nikt ci nie zabierze. TY okreslasz widzenie dziecka z ojcem.Nikt inny. A gdy powiesz, ze on uzywa przemocy i ty widzen nie chcesz- rowniez do tego sad rodzinny sie przychyli.Zycze ci powodzenia.

93

Odp: Życie z pedantem

Cześć Marvie, napisz, co u Ciebie. Jak sobie radzisz? Czy udało Ci się posunąć sprawy do przodu?

94

Odp: Życie z pedantem

Sprawy idą do przodu! Nawet nie miałam czasu, żeby pisać... w piątek oglądałam mieszkanie, nie byłam zadowolona, na poniedziałek zrobiłam kolejny termin na obejrzenie innego mieszkania. Kiedy wróciłam do domu, przelałam na moje konto prawie polowe naszych oszczędności, zanim pedantowi przyjdzie do głowy, żeby zablokować mi konto. A wieczorem chciałam poinformować go o mojej decyzji... Widocznie on stan konta sprawdza co godzinę, bo nagle wpadł do mnie do pokoju z ogromnym krzykiem, co to ma znaczyć, ze pieniądze zniknęły. Wiec go poinformowałam, ze się wyprowadzamy i potrzebuje te pieniądze na początek. Krzyczał, żebym mu je oddała, chciał pościągać tablice z mojego samochodu (zarejestrowany na niego), krzyczał, ze jutro zabiera dziecko na cały dzień.... Powiedziałam, żeby się uspokoił i pogadamy, jak Mała usnie. I tak zrobiliśmy. Zaczął wyliczać pieniądze, które mi się należą i okazało się, ze jeszcze musi mi dołożyć. Wybłagalam go, żeby nie zabierał mi dziecka sam, bo tego w takiej sytuacji bym nie zniosła. Zgodził się na to, wiec następnego dnia pojechaliśmy do moich teściów we trójkę i udawaliśmy, ze jest wszystko po staremu.
W niedziele rozdzieliliśmy mniej więcej rzeczy z domu, które ja chce wziąć a które muszę jeszcze dokupić. Rozmawiamy ze sobą. Razem bawimy się z nasza córka, oboje czujemy, ze już wkrótce będzie koniec, ale oboje tego chcemy. I razem się nawet wspieramy. Przedwczoraj spytał, czy przyjdę się położyć do niego do łóżka. Poszłam. Przytulał mnie bardzo mocno... Wiem, takie zachowanie kwalifikuje się tez do leczenia psychiatrycznego, ale ja to akceptuje, bo mi to pomaga, ułatwia mi to cała sprawę. A na pewno te jest to najlepsze dla naszej córki, która nie musi być świadkiem kłótni i awantur.
Mieszkanie wynajmuje od 1.11. Meble mam zamówione, najważniejsze rzeczy potrzebne na początek tez. Za 2 tygodnie zaczynam nowe życie :-)

95

Odp: Życie z pedantem

Jesteś silna, jesteś super smile. Wytrwaj w decyzji, choćby legion piekielny w Twojego męża wstąpił. A gdyby obiecywał zmiany, to nie wierz mu. Z wiekiem negatywne cechy charakteru się pogłębiają. Trzymam kciuki mocno za Ciebie i dzidzię.

96

Odp: Życie z pedantem

Śledze ten wątek z zapartym tchem i.. dasz radę dziewczyno! Jestem pełna podziwu dla Twojej siły i determinacji. No po prostu musi się udać! smile

97 Ostatnio edytowany przez Marvie (2016-10-13 21:56:16)

Odp: Życie z pedantem

Uda się! Z dnia na dzień nabieram siły i pewności, ze to była najlepsza decyzja, jaka ostatnio udało mi się podjąć. Jeszcze tylko 2 tygodnie i jadę do domu - to znaczy do rodziców natankować akumulatory. W tym czasie dobrzy ludzie, których tu poznałam, zatroszczą się o moje nowe mieszkanie, pomalują ściany, poskręcają najpotrzebniejsze meble. A ja wrócę odrazu do nowego mieszkania a potem tylko powoli będę przewozić moje rzeczy. I koszmar się skończy.
Ostatnie 2 dni Mała widział może z 5-10minut. I to tylko dlatego, bo ona za nim krzyczała, jak słyszała na dole odgłosy. Jest dla niej bardzo niemiły, każe jej cały czas iść na górę do swojego pokoju. Dzisiaj podszedł do lodówki, wziął do ręki kawałek kiełbasy. Mała mówi: kiełbaska - chciała, żeby mu kawałeczek dał. A on ja wsadził do geby, pogryzł i mówi: nie ma. Żeby czasem sobie nie potluscila buzi albo nie daj Boże raczek! Tak mi przykro, jak na to patrzę... Tak mi przykro, ze wybrałam jej na ojca takiego okropnego człowieka.... teraz Mala nie mogła usnąć, marudziła, chciała iść tu, chciała iść tam, kręciła się, sama nie wiedziała co chciała, płakała. Pedant wyskoczył do nas zdenerwowany z pretensjami, ze on chce spać a ja się rozczulam nad dzieckiem! Do pokoju z nią i spać! Ignorowałam go, już widziałam, jak ręka go swedziala, żeby znów uderzyć, ale jakoś się powstrzymał....
Nawet nie wiecie, jak się cieszę, ze decyzja o rozstaniu już zapadła i ze jest już "bliżej niż dalej"... :-)

98

Odp: Życie z pedantem

Dociera do niego że się wyprowadzacie?czy jeszcze nie i ciągle jest taki niemiły, może ci zrobi szopkę przed wyprowadzką?

99

Odp: Życie z pedantem

Cieszę się, że sprawy idą ku dobremu. Bardzo trzymam za Ciebie kciuki i mam nadzieję, że pedancik przełknie Twoje odejście i że szybko odżyjesz

100

Odp: Życie z pedantem

swietnie Marvie! Widzisz, a tak sie balas smile Najtrudniej zrobic pierwszy krok. Jestes silna, zawsze bylas tylko nie zdawalas sobie z tego sprawy. Bedzie dobrze smile

101 Ostatnio edytowany przez Marvie (2016-10-18 23:58:48)

Odp: Życie z pedantem

Umowa wynajmu mieszkania podpisana, jeszcze 9 dni i jadę do moich rodziców a potem wracam już na swoje

102

Odp: Życie z pedantem

Odeszłabym, niech sam sprząta swoje "brudy"

103

Odp: Życie z pedantem

Przede mną już ostatni weekend w tym zwariowanym domu... Uzyskałam tyle pomocy od obcych mi ludzi, ze aż łzy stają mi w oczach, gdy tylko o tym pomyśle.... a pedant... No cóż, chodzi za mną krok w krok, sprawdza, kontroluje, patrzy na rece... zabiera Małej zabawki, które on uważa za nieodpowiednie, gdyż mogą czasem zrobić ryske lub kropeczke w jego idealnym swieci. A mała budzi się rano i pierwsze co mówi: haja (nie nauczył jej mówić tata) zabrał zabawki.boimy się... utwierdza mnie to w przekonaniu, ze podjęłam najlepsza decyzje w naszym życiu... teraz będzie tylko lepiej :-)

104

Odp: Życie z pedantem

hop, hop! Marvie! Jak się sprawy mają?

105

Odp: Życie z pedantem

Sprawy maja sie tak, ze jestem z moim Maluchem na swoim :-) W nowym mieszkanku, w którym stoi jeszcze troche kartonów, ale juz powoli ogarniamy. :-) Mala jest zadowolona, szczesliwa, moze biegac swobodnie, robic co chce, wszystkim sie bawic :-) Ciagle sie smieje i szaleje :-)
Jednak problemy sie dopiero zaczna... W tym tygodniu moj maz dostanie list od adwokata... do którego ma wyslac potwierdzenia swoich zarobkow. Kiedy chcialam go na to przygotowac, powiedzial, ze on nie bedzie na zadne listy od jakichs moich adwokatow reagowac, gdyz dla niego to nie jest koniec naszego malzenstwa, a ja sie wyprowadzilam z domu, zebym miala blizej do pracy... Nie wiedzialam, czy smiac sie czy plakac... Kolejnym problemem jest dziecko... On twierdzi, ze ma takie same prawa do Malej jak ja, ze moze ja sobie zabierac kiedy chce i na jak dlugo chce, ze ona moze u niego nocowac i zostawac na dluzej. Ona ma dopiero 2 latka!!! I jest do mnie bardzo przywiazana, wiec dluzsza rozlaka ze mna bylaby dla niej dramatem... Adwokat zaznaczyl w liscie do niego, ze moze widziec Mala raz w tygodniu i najwyzej dwa razy do niej zadzwonic (na skypa)(teraz o dziwo terroryzuje mnie, wydzwania codziennie, codziennie chce widziec dziecko). Na to tez nie wiem, jak zareaguje... Bardzo sie boje, tego co jeszcze mnie czeka... Podzial majatku, ustalenie widzen z dzieckiem, alimenty.... On liczy ciagle na to, ze to ja bede dawac mu w dalszm ciagu na splate rat za nasz dom (do ktorego nie mam wstepu, bo zabral mi klucze...). Boje sie bardzo.... Boje sie o Mala, ze on po prostu przyjedzie i mi ja zabierze... :-(

106 Ostatnio edytowany przez Nigdy (2016-11-28 20:06:28)

Odp: Życie z pedantem

Droga Marvie, śledziłam Twój wątek od początku i tak mi się wydawało, że zbyt optymistycznie podchodzisz do tego, że on tak łatwo pozwoli wam odejść, że będzie mu na rękę, że znikniecie z jego czystego świata. Wyprowadziłaś się i to ogromy sukces ale to dopiero wygrana bitwa a przed Tobą jesżcze długa wojna:-(. Musisz mieć dużo sił i przede wszystkim nie bój się!!! on swoją ,,władzę'' nad Tobą opiera właśnie na Twoim strachu. Nie daj mu się.  Macie dziecko i to połączyło was już na zawsze i jakieś tam relacje będziecie mieć ale to Ty musisz mieć nad tym kontrolę i wybierać to co jest dla was ( Ciebie I córki) normalne i dobre, bo chyba o to walczysz- o normalne, spokojne życie. Trzymaj się mocno:-)

107

Odp: Życie z pedantem

Marvie, to normalne, że się boisz, ale przecież będąc z nim razem, też się bałaś a Twoja codzienność była znacznie gorsza, napięcie, stres, kłotnie, bezsilność, bo życie z despotą tak wygląda. Teraz przynajmniej macie swobodę a Ty świadomość, że nikt nie kontroluje każdego waszego kroku, nie musisz chodzić na palcach i jesteś panią we własnym domu. Dziecko może w końcu zachowywać się jak dziecko a nie jak eksponat w muzeum. Najważniejszy krok już zrobiłaś. On na razie będzie nadaktywny, pewnie jest w szoku, że się odważyłaś na taką decyzję, którą odbiera jako bunt. Może będzie chciał Cię złamać, strasząc, że zabierze dziecko. Nie przejmuj się. Tak długo jak będzie widział, że się boisz, tak długo będzie silny. Staraj się myśleć pozytywnie, zachowaj spokój, bądź opanowana. Dasz radę. Jesteś silną kobietą. Jeszcze parę miesiecy temu na pewno nie wierzyłaś, że stać Cię będzie na taki odważny krok a dałaś radę smile
Pisz, trzymamy kciuki!

108 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2016-11-28 21:27:38)

Odp: Życie z pedantem
Marvie napisał/a:

Sprawy maja sie tak, ze jestem z moim Maluchem na swoim :-) W nowym mieszkanku, w którym stoi jeszcze troche kartonów, ale juz powoli ogarniamy. :-) Mala jest zadowolona, szczesliwa, moze biegac swobodnie, robic co chce, wszystkim sie bawic :-) Ciagle sie smieje i szaleje :-)
Jednak problemy sie dopiero zaczna... W tym tygodniu moj maz dostanie list od adwokata... do którego ma wyslac potwierdzenia swoich zarobkow. Kiedy chcialam go na to przygotowac, powiedzial, ze on nie bedzie na zadne listy od jakichs moich adwokatow reagowac, gdyz dla niego to nie jest koniec naszego malzenstwa, a ja sie wyprowadzilam z domu, zebym miala blizej do pracy... Nie wiedzialam, czy smiac sie czy plakac... Kolejnym problemem jest dziecko... On twierdzi, ze ma takie same prawa do Malej jak ja, ze moze ja sobie zabierac kiedy chce i na jak dlugo chce, ze ona moze u niego nocowac i zostawac na dluzej. Ona ma dopiero 2 latka!!! I jest do mnie bardzo przywiazana, wiec dluzsza rozlaka ze mna bylaby dla niej dramatem... Adwokat zaznaczyl w liscie do niego, ze moze widziec Mala raz w tygodniu i najwyzej dwa razy do niej zadzwonic (na skypa)(teraz o dziwo terroryzuje mnie, wydzwania codziennie, codziennie chce widziec dziecko). Na to tez nie wiem, jak zareaguje... Bardzo sie boje, tego co jeszcze mnie czeka... Podzial majatku, ustalenie widzen z dzieckiem, alimenty.... On liczy ciagle na to, ze to ja bede dawac mu w dalszm ciagu na splate rat za nasz dom (do ktorego nie mam wstepu, bo zabral mi klucze...). Boje sie bardzo.... Boje sie o Mala, ze on po prostu przyjedzie i mi ja zabierze... :-(

Nie chcę Cię martwić ani dobijać, ale póki on ma pełnię władzy rodzicielskiej, i żaden sąd mu jej nie ograniczył ani nie odebrał całkowicie i nie wyznaczył sposobu i częstotliwości kontaktów z dzieckiem, to ma do niej "pełne" prawo sad Nie wiem na jakiej podstawie Twój adwokat, który na pewno chce dla Ciebie dobrze, wyznaczył mu takie granice. Nie ma ku temu podstawy prawnej. Ty musisz walczyć o odebranie mu władzy rodzicielskiej, opieki nad dzieckiem i  ograniczenie kontaktów z dzieckiem do minimum, najlepiej w Twojej obecności o ile te konakty uznajesz za potrzebne. Możesz to zrobić nawet teraz, z uwagi na zagrożone dobro dziecka. Ale to jest bardzo ciężka sprawa.

109

Odp: Życie z pedantem

Marvie, trzymam mocno za Ciebie kciuki. Z czasem sąd ustali widzenia, ale póki są nieustalone, to możesz córeczkę od niego izolować. Co z tego, że on ma pełnię praw rodzicielskich, jak jest ryzyko, że on ją skrzywdzi.
Nie poddawaj się i przyj naprzód. Jestem pewna, że sąd mu ograniczy prawa :-).

110

Odp: Życie z pedantem

masakra, nie wierzę w to co czytam yikes

111

Odp: Życie z pedantem

Hehe
Pierwszy raz jak mi gdzieś śmignął ten wątek to wyczytałem życie z pendrivem :]
nie wiem czemu, ale dalej jak widze to najpierw ten pendrive.
Później doczytałem pedanta, bo nie dawało mi spokoju jak to się żyje z pendrivem? to jakiś wibrator z wbudowaną pamięcią, czy co.
Szkoda że z pedantem lepiej z pendrivem, ciekawiej może, nie wiem w sumie.
Pozdrawiam

112

Odp: Życie z pedantem

zabpth, odstaw to ziolo. Albo przynajmniej sie podziel.

113

Odp: Życie z pedantem
adiaphora napisał/a:

zabpth, odstaw to ziolo. Albo przynajmniej sie podziel.

Nie to nie to, monitor miałem brudny, i słaba grafika była, jak umyłem to przynajmniej zobaczyłem co wypisuje hieha
Pozdrawiam

114

Odp: Życie z pedantem

Dostał list od mojej adwokatki, w którym pisze, ze może dziecko widywać raz w tygodniu, dwa razy dzwonić. Jeśli on się z tym nie zgadza,  niech idzie do sądu walczyc o swoje. Jego reakcja: jemu nie będzie żadna baba stawiać warunków kiedy on może widzieć swoje dziecko...
chciał się spotkać z Mała w piątek (zawsze była sobota), bo w sobotę mu nie pasuje. OK, poprzedtawialam moje plantami terminy na sobotę i niedziele, spotkałam się z nim u jego rodziców wedle jego życzenia w piatek. W sobotę on mi pisze, ze jutro o 10 odbiera Mała, mam mu ja i wszzystkie rzeczy przygotować. Powiedziałam, ze nie jest to mozliwe, bo mamy już inne plany. No i się zaczęło, ze ja mu nie będę rządzić, ze on ma takie same prawa do dziecka jak ja, ze on wcale się nie zgodził na to, żebym zabierała Mała, ze jak chciałam iść to mogłam iść ale sama...
powiedziałam, ze możemy spotkać się w poniedziałek.
Dzisiaj godzina 10:30: dzwonek do drzwi. On. Chce zabrać dziecko. Powiedziałam ze tylko jak ja tez jadę. A on ze bierze ja sama, ze mnie nie potrzebuje. Ze ja nie mam prawa. Powiedział, ze jak za 10 minut nie zniosę jej na dół to on dzwoni na policję. Poszłam do mieszkania, na policję zadzwoniłam ja. Powiedzieli mi, ze mam mu nie otwierać i nie dawać dziecka. Jak zacznie się włamywać, zadzwonić jeszcze raz, oni przyjada. Nie wiem,  czy on tez dzwonił czy nie. W każdym razie jest spokój. Jutro rano dzwonię do adwokatki niech wnosi jak najszybciej sprawę do sądu. Muszę uregulować widzenia. On nie ma prawa mnie nachodzić...
Rzeczywiście wojna dopiero się zaczyna...

115

Odp: Życie z pedantem

trzymaj sie,moze byc ciężko

116

Odp: Życie z pedantem

Nawet jak będzie ciężko, to dasz radę. Masz bliskich, ktorzy Cię wesprą. My też na forum dodamy Ci otuchy. Już dajesz sobie radę, więc dasz radę do końca :-) . Jesteś zdecydowana i masz w sobie siłę, którą czuć w Twoich postach.  Ten niedługo były mąż może się wić i miotać, ale to Ty będziesz dyktować warunki, bo to on jest tu czarnym charakterem.

117

Odp: Życie z pedantem

Jego rodzina już mnie nienawidzi... oni teraz będą wspólnie coś knuć przeciwko mnie. Zastanawiam się ciagle, czy iść jeszcze na policję i zgłosić tamto ostatnie pobicie. Będę teraz potrzebować mocnych kart... boje sie, ze wspólnie uda im się odebrać mi córeczkę.... :-(((( tak bardzo się boje... piszcie proszę ciagle, dużo... teraz tak bardzo potrzebuje wsparcia w każdej postaci i z każdej strony... :-(((

118

Odp: Życie z pedantem

Idź na policję. Koniecznie. Na wszystko zbieraj kwity. Jego rodzina jest stronnicza i sąd na pewno będzie miał to na uwadze, ale obdukcja i zeznania z policji będą miały większą wagę. Strach jest wto Twojej sytuacji uzasadniony, zwłaszcza po lekcjach strachu, których udzielił Ci tamten niby-mąż. Niemniej wierzę, że go pokonasz - i strach i tego okrutnika. Masz dla kogo walczyć

119

Odp: Życie z pedantem

Pewnie swojego męża znasz dosyć dobrze, musisz być o ,,pół kroku'' przed nim, przewidywać jego posunięcia żeby móc się obronić, włącz logiczne myślenie. Na jakie wsparcie od najbliższych Ty możesz liczyć, co radzi Ci adwokat, itd?Nie bój się, dasz radę. Niestety odejście od takiego osobnika, nie jest proste:-(((

120

Odp: Życie z pedantem

Wczoraj dzwoniłam z adwokatką. Poprosiłam ja, żeby złożyła wniosek do sądu o uregulowanie praw do dziecka. Nie może tak dłużej być, ze on sobie będzie ja widywał kiedy to jemu będzie pasować. Nie będzie mnie straszył ze ma takie same prawa do niej jak ja: 3,5 dnia u mnie, 3,5 dnia u niego. Ze będzie u niego spać i jeździć z nim na urlop. Ze będzie po prostu nagle dzwonić do drzwi i żądać, żebym mu dała teraz dziecko.
Nie wiem... jest mi tak ciężko... nie mogę spać, nie mogę jeść.... cała jestem "zaciśnięta"... strasznie się czuje...
Poza tym on do 9.12. ma przesłać adwokatce potwierdzenia swoich zarobków, żeby ona mogła wyliczyć wysokość alimentów i innych spraw finansowych. Z tego co wiem, on tego nie zrobi... ahh, pokomplikowało się... :-( a we wszystkim w środku moja Mała... :-(

121

Odp: Życie z pedantem

Mąż będzie musiał zarobki dostarczyć do sądu przy sprawie alimentacyjnej , nie ma wyjścia. Wtedy też ureguluj kontakty z dzieckiem i ogranicz prawa, puki co ma takie same do dziecka jak ty. Jeżeli udowodnisz ,że kontakty z dzieckiem zagrażają córce, mąż jest agresywny to na pewno ograniczą go do minimum albo będzie mieć dozór kuratora.
Prawdopodobnie adwokatka Ci o tym mówiła. Wiem ,że jest Ci ciężko ale musisz to wytrzymać i dać radę smile

122

Odp: Życie z pedantem

Tak bardzo sie wszystkiego boje... :-( Boje sie ruszyc dalej do przodu, zrobic kolejny krok, który doleje oliwy do ognia... :-( Ale musze... :-(

123

Odp: Życie z pedantem
Marvie napisał/a:

Tak bardzo sie wszystkiego boje... :-( Boje sie ruszyc dalej do przodu, zrobic kolejny krok, który doleje oliwy do ognia... :-( Ale musze... :-(

Koleżanka przy sprawie rozwodowej załatwiła 3 w 1 rozwód, alimenty i ograniczenie praw.Musisz jakoś przetrwać do rozprawy , na pewno nie będzie łatwo ale dasz radę, sama popatrz jak ogromny krok już zrobiłaś smile

124

Odp: Życie z pedantem

Marvie, musisz dać radę. Przetrwasz to, na 100% i wyjdziesz cało. Wyobrażasz sobie teraz powrót do niego i piekło, które Wam zrobi z zemsty? Jeśli się boisz, to pomyśl, że opcja wycofania się teraz jest jeszcze straszniejsza. Ja w Ciebie mocno wierzę i bardzo mocno trzymam kciuki za Ciebie, choć się nie znamy. Jesteś mocna, silna. Nie dałaś się stłamsić potworowi, mimo jego wysiłku, by Cię zniszczyć.  Jedna na wiele matek obroni dziecko przed mężem psycholem, pozostałe tkwią w bagnie i przyjmują pokornie ciosy, niszcząc życie swoim dzieciom. Ty jesteś tą, która ratuje swoje dziecko i daje mu szansę na poznanie, czym jest bezpieczny dom. Zasługujesz na respekt i podziw. Czekamy razem z Tobą na wyniki rozprawy.

125 Ostatnio edytowany przez Marvie (2016-12-07 23:54:19)

Odp: Życie z pedantem

Byłam u adwokatki. Powiedziała mi, ze jest pewna na 100%, ze nikt mi nie zabierze coreczki... Zakładam 3 sprawy w sądzie. Jutro wniosek zostaje wysłany o rozstrzygnięcie widzeń z Mała, potem będzie o alimenty a potem o to, ze adwokatka kazała wysłać mu zaświadczenia o zarobkach a on tego nie zrobił.
Wczoraj wysłałam mu wiadomość czy zgadza się, żebym jechała do Polski na święta od 25.12 do 11.01. Odpisał mi ze zgadza się na wyjazd do 07.01 pod warunkiem, ze potem zabiera dziecko do siebie same na 2 tygodnie... Jestem rozbita... Czego on ode mnie żąda?... On gra ze mną naszym maleńkim dzieckiem! Nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jaka krzywdę może tym wyrządzić Małej... :-( Boje się... Strasznie... Ale mam tez wielka nadzieje i liczę na rozsądek sędziego, który nie da skrzywdzić dziecka... :-( Wszystkie wiadomości pisze mi nagle w języku niemieckim, pierwszy raz od 10 lat. Zbiera dowody dla swojego adwokata.
Jutro lecę z rana na policję. Składam zeznania o pobicie. Jak się da, to wybiorę tą opcje z karą... Niech wie, że ze mną wojny się nie zaczyna... Mam nadziej, ze zrobię mu jeszcze tak kolo d..y, ze sie z tego nie podniesie...
Ludzie, dajcie mi otuchy!!!! Powiedzcie, ze on nie ma prawa na takie rozgrywki, 2 tygodnie tu, 2 tygodnie tam! Mała na dopiero 2 latka!!! :-((((( Umieram ze strachu... :-((((

126

Odp: Życie z pedantem

on wie, że dziecko to Twój najsłabszy punkt, więc będzie próbował od tej strony Cię podejść, właśnie dlatego, żebyś umierała ze strachu. Nie okazuj mu, że się boisz. On krzywdy dziecku nie zrobi, nie jest chyba aż takim psycholem. Obstawiam, że chce po prostu Ci dokopać. W inny sposób nie bardzo może. Wielka szkoda, że tyle czasu zwlekałaś ze zgłoszeniem na policję sprawy o pobicie. Zawsze to bardziej wiarygodnie wygląda, gdy zgłasza się takie rzeczy od razu a nie po jakimś czasie.
Trzymaj kurs. Dobrze będzie. W razie wszelkich wątpliwości kontaktuj się z adwokatem. W kontaktach z mężem bądz rozsądna i niech nie opuszcza Cię świadomosć, że wszystko co powiesz, może być użyte przeciwko Tobie. Bo, jak zauważyłaś, on zbiera materiały dla swojego adwokata.

127

Odp: Życie z pedantem

Marvie, jemu nie zależy na małej, tylko na uderzeniu w Twój słaby punkt. Zapytaj adwokatki, czy nie działa na Twoją korzyść jego zachowanie. Póki nie ma sadownie ustalonych widzeń, to jak mu nie wydasz dziecka, to nic Ci nie może zrobić. Nie zabierze Ci córeczki nijak. Sąd mu jej też nie da. Czy adwokatka rozważała wnioskowanie o całkowity zakaz kontaktu?
Idź na policję, jak mówisz, jesteśmy myślami z Tobą.
Myśl o tym, że wyrywasz dzidzię z rąk psychopaty. Niech to dodaje Ci sił.

128

Odp: Życie z pedantem

Byłam na policji, zgłosiłam go o pobicie. Właściwie o ostatnie pobicie, ale zaznaczyłam, ze to był trzeci raz. Rozpoczyna się postępowanie karne. Jeszcze mu pokażę, z kim ma do czynienia...
Adwokatka powiedziała, ze on nie ma prawa stawiać mi takich warunków: pozwolę ci jechać na 2 tygodnie do Polski jeśli potem wezmę dziecko na 2 tygodnie do siebie. Złożyłam wniosek do sądu o pozwolenie wyjazdu. Załatwię to legalnie.
Wniosek o ustalenie praw do dziecka tez jest już w drodze do sądu.
W sobotę Malutka ma drugie urodzinki. Boje się bardzo... Bardzo... Bardzo.... Bardzo... :-(

129

Odp: Życie z pedantem

Bój się, bój. I rób swoje.

130

Odp: Życie z pedantem

Marvie, Jak poszło na policji? Mowili coś, co może Ci się przydać?

Posty [ 66 do 130 z 411 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 7 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024