anicorek87 napisał/a:Jeszcze chyba mało przepija żeby się otrząsnąć.Musi sam chcieć przestać pić bo gadanie proszenie nic nie pomoże. Jak się coś mu nie odmieni po urodzeniu dziecka to go zostaw. Taki związek nie ma sensu. On dla świętego spookoju może nie będzie pić tydzień dwa a potem znowu zacznie piwkować. Powiem Ci ,że u mnie jest podobnie partner popija po pracy w wekend też często imprezy.U mnie hamulcem jest dziecko w roku szkolnym bo jeżdżę na studia to on nie pije . Od razu zobaczyłam na koncie różnice bo coś zaczeło zostawać .Kiedyś mu naliczyłam 150 zł tygodniowo na alkohol i papierosy co z wódką daje sumę 700 zł msc. Też ma ten hamulec ,że jak idzie do pracy to nie pije ale okazji jest dużo. Mój np dużo pracuje wkoło domu ,żeby potem mieć pretekst do picia bo mu się przecież należy bo ciężko pracuje ale też jest po 5-6 piwek po pracy potem dzień przerwy lub kilka jak jest kac lub dla świętego spokoju i potem dalej bo się należy. On nie będzie alkoholikiem nigdy bo go męczy strasznie,życie nieraz kończy , ma hamulce i jak wie ,że ma być z dzieckiem czy jechać do pracy nie pije co nie zmienia faktu ,że tego alkoholu jest za dużo
Tak sie zastanawiam, czy rozmawialaś tylio z jednym alkoholikiem, ktory po 10 latach trzeźwości mogl sie tylko wyczynami za czasow picia pochwalic??
Bo sobie trochę obraz tym zakłucasz, wedlug mnieStąd moze tez przesąd/pewność że Twoj partner nie bedzie, a tym to mnie rozmawiłaś, naprawdę "bo go strasznie męczy"
Strasznie go meczy bo pije ponadmiare!! Jedyna oznaka jest tego ze wprowadza taka dawke ze organizm sie buntuje, czytaj podnosi tolerancję
Dalej sadze ze juz wiesz o co kamaAlbo inaczej co robi czlowiek jak go cos boli, np jakas czynnosc sprawia mu ból
Generalnie jej nie powtarza, naturalne co?
Wiec po co sie powtarza cos co boli
Bo wieksza przyjemnosc chwilowa niz koszt/ból/kac
Pewnie masz rację przyjemność jest ważniejsza.Co jesteś byłym alkoholikiem ,że masz o ty pojęcie i oceniasz to co napisałam?. Ten gość opowiadał mi od początku sytuacje, która trwała latami i miał konkretny powód który pchał go na dno. To nie była jedna rozmowa tylko kilka ponieważ spotkałam go w szpitalu w którym spędzał dwa tygodnie. Może u każdego rozwój choroby jest inny. Wg mnie alkoholizm jest wtedy jak on panuje nad człowiekiem , jak człowiek nie potrafi sobie odmówić, traci kontakt z rzeczywistością zawalając przy tym pracę, rodzinę, nie wywiązuję się z obowiązków. Miałam zajęcia z psychologiem klinicznym ,który twierdził ,że nie każdy będzie alkoholikiem bo nie ma tolerancji na alkohol. Niektórzy piją bo lubią i nic im się nie dzieje także nie wszyscy co piją więcej są alkoholikami.