Rozumiem, że facet, ktory planuje spedzic reszte zycia z kobieta, zataja przed nia posiadanie domu - materialista nie jest?
No, moze tylko tchorzem.
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Szok. Byla mojego faceta jest stalkerka :O
Strony Poprzednia 1 2 3 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Rozumiem, że facet, ktory planuje spedzic reszte zycia z kobieta, zataja przed nia posiadanie domu - materialista nie jest?
No, moze tylko tchorzem.
No już bez przesady z tymi oskarżeniami o materializm
Nie wiem czy można uznać niektóe posty jako oskarżenia o materializm ale mi się "dziwnie robi" jak najpierw czytam:
O ten sakramencki dom mi wcale nie chodzi
A później:
To ja sobie zyly wypruwalam, żeby dolozyc się do naszego wspólnego kredytu, a on chowal kilkaset tysięcy za pazucha, no jasna, bo mnie trafi za raz! A co by było po slubie (o którym coraz częściej rozmawialiśmy), zatajalby przede mna wspólny majatek?
Ładny kontrast xD. I pytanie takie - jaki wspólny majątek do jasnej ciasnej?
Nie wiemy co działo się w momencie rozstania bohatera z tamtą kobietą. Może zawarli jakąś "transkację biznesową", może facet nie chciał się szarpać z babką aby się rozstać i dlatego tak wyszło. Wszystko jest możliwe. Dla mnie uznał że nie potrzeba wiedzieć następnej partnerce o tym fakcie jako, że było to przed nią i jako, że zarządzał swoim majątkiem to krzywdy nikomu nie czynił a za jej dzwonienie też nie może brać odpowiedzialności bo i bez tego domu mogła by dzwonić do autorki
Wuwuś, byłeś Ty w związku?
Nie wiemy co działo się w momencie rozstania bohatera z tamtą kobietą. Może zawarli jakąś "transkację biznesową", może facet nie chciał się szarpać z babką aby się rozstać i dlatego tak wyszło. Wszystko jest możliwe. Dla mnie uznał że nie potrzeba wiedzieć następnej partnerce o tym fakcie jako, że było to przed nią i jako, że zarządzał swoim majątkiem to krzywdy nikomu nie czynił a za jej dzwonienie też nie może brać odpowiedzialności bo i bez tego domu mogła by dzwonić do autorki
Rozumiem autorkę, też poczułabym się w takiej sytuacji nieswojo.
Tak z ciekawości, jakbyś się poczuł, jakbyś miał od 5 lat kobietę, miał się z nią żenić, a okazało by się, że ma ona nieopodal mieszkanie, w której mieszka jej były ex, na dodatek łązczą ich jeszcze jakieś zawiłości finansowe od 5 lat , a ponadto ten ex wykonywał by do Ciebie głuche telefony i był ciągle w kontakcie z matką Twojej potencjalnej narzeczonej?
Co byś zrobił w takiej sytuacji?
Wuwuś, byłeś Ty w związku?
No WRESZCIE się pokapowałaś
Zakład, że nie? O wszystko.
Skąd wiem?
Po tym co Ty TERAZ, plus dodaj do tego jego wypowiedzi w innych wątkach.
Gość nie by NIGDY w związku.
Koledzy z osiedla się nie liczą.
Dlatego jak ktoś bierze na poważnie wypowiedzi tego gościa to...
Mnie zastanawia tu cos innego - Beyond i (ekhm...) Misio są razem sześć lat, tak? Matka tez jest stalkowana, tak? I matka tez pary z ust nie puscila, ze Misio ma druga chate? I wszyscy krewni i znajomi Prosiaczka tez geba na klodke?
Wyjscia sa dwa - albo ukrywal to przed wszystkimi, albo wszyscy mieli nakaz ukrywania tego przed Beyond... no bo na zdrowy rozum - kiedy sie kupuje wspolny dom to nie jest to jak zakup nowego odkurzacza. To trwa miesiacami, gada sie o tym ze znajomymi, szuka porad, wymienia opinie... i co? Zaden znajomy w trakcie tych rozmow nie walnal "Ty to sie stary nie masz co martwic o kredyt, bo przeciez masz druga chalupe"
Przeciez takie stwierdzenie byloby logiczne i naturalne. To nie jest codzienna sytuacja, ze ktos kupuje DRUGI dom.
Rozumiecie sytuacje, ze NIKT pary z ust nie puscil? To nie jest normalna sytuacja. To bylo lepiej ukrywane przez wszystkich (lub przed wszystkimi) jak realna kochanka.
ha!
Iceni zwróciła uwagę na bardzo istotny aspekt całej sprawy.
bo milczeli nie tylko o domu, ale też o eks.
robi się coraz ciekawiej...
To taka rodzina, ze nic nie mowia, chyba, ze się przyciśnie. Misiek ma tylko matke, jego ojciec nie zyje, a kontakty z bratem i szwagierka sa dosyć napięte, jako, ze on za bratem nie przepada, a ja nie lubie szwagierki. Tak relistycznie, to widzimy ich raz na kilka miesięcy.
Niewazne czy jest się w malzenstwie czy w dlugotrwalym związku, ukrywanie finansowej przeszlosci nie jest OK. Bo jeżeli facet przede mna ukrywa nieruchomość i zawile finansowe relacje z była, to kto wie co jeszcze może chowac w zanadrzu? On- WuWuA, ciekawe jakbys spiewal gdyby kobieta z która mieszkasz kilka dobrych lat i z która planujesz slub miała sekretne mieszkanko w centrum Wawy, w którym mieszka jej były facet. Super, nie?
Ale porozmawialiście? Co powiedział? Czy utkwiło w martwym punkcie?
Nie powiedział, że macie więcej nieruchomości? Macie czy On ma? Dlaczego cały czas podkreślasz "dom za pół miliona"? Co ma to do sprawy ile ten dom jest wart? Jesteś materialistką? Wybaczcie drogie Panie, ale skoro to jego dom ,to ma prawo decydować kto w nim mieszka, to tak jakby ktoś mnie narzucał kto ma mieszkać w moim domu. A może On zrobił jej jakąś krzywdę i dlatego Ona tam może mieszkać, zwyczajnie się dogadali. Widocznie ma powody by Ona tam mieszkała. Poza tym ta kobieta to taki sam człowiek jak każdy z nas więc, jeśli jest biedna i może cierpi na jakąś depresję to rozumiem, że ma ją wyrzucić na ulicę bo Pani się to nie podoba? Bo to nie człowiek tylko jego ex. Ludzie więcej empatii. To, że wydzwania to widocznie znak, że ma problem ze sobą, źle ulokowała uczucia z czym nie może się pogodzić, a która z Nas nie była w takiej sytuacji? Pomyśl jaka była zakochana skoro 6 lat nadal ma go w głowie. A nie myśl o sobie jak typowa egoistka, której facet nie powiedział, że ma dom za pół miliona ! Rozumiem, że głównie chodzi Ci o ten dom ;-)
Hahah a co kogo obchodzi, że jakaś laska była w kimś 6 lat temu zakochana. To niech się odkocha. Jej problem i jej zaburzenie. Tu juz tylko specjalista pomoże. Może Ty ja zaproś do siebie na wspólne mieszkanie, skoro tak jej żałujemy, co?
Nie wyzywaj Autorki od materialistek, bo sama się podniecasz tym domem, z którym to Ty akurat nie masz nic wspólnego. Az dwa razy wspomniałas ile jest wart. Po tonie wypowiedzi widać, że siedzisz na stołku i z zazdrości przebierasz nóżkami, źe to nie Twój Misiek ma takie majątki. Dom to nie jest zawieruszona zabawka, o której parter zapomina wspomnieć. Oni planują wspólna przyszłość, być może wspólnotę majątkowa. To są poważne zobowiązania, gdzie nie ma miejsca na niedopowiedzenia.
Porozmawialismy. Zgodzil się na to, ze powinien rozwiazac sytuacje tego domu. Zadzwonil do niej i w trakcie następnych miesięcy będzie się z nia kontaktowal tylko przez prawnika.
Zobaczymy jak to pojdzie.
Nie do końca rozumiem problemu. Dom jest jego własnością, nawet po ślubie byłby jego odrębnym majątkiem. Oprócz tego jak pisałaś poza stroną formalną jego była poniosła rzeczywisty wkład finansowy w zakup tego domu więc w sumie, to ona jest najbardziej stratna, bo mimo tego wkładu nie ma tytułu własności czy formalnego udziału we własności. Partner zapewne aby wyjść z relacji z byłą machnął ręką na nieruchomość, być może na zasadzie, że jest to i tak niewielka cena na uwolnienie się od byłej. Może miał jakieś poczucie winy wobec niej i w ten sposób poczuł się lepiej? Rozumiem pretensje, że nie powiedział ale wielu tak ma, że a to stara sprawa, może kiedyś się "sama rozwiąże" i z obrzydzeniem myślą o tym aby się za problem zabrać odkładając sprawę z miesiąca na miesiąc, z roku na rok...
Najprościej?
Autorka robiła dużo aby kupić razem z nim dom.On, twierdził że jest problem u niego z kasą.Okazało się że miał skąd, tylko mu się nie chciało.
Taka prawda.Zataił byłą, zataił to że miał z czego.Gdyby chciał.
Przerobiłem podobną sytuację.
Tyle że ja jestem...drastyczny.U mnie skończyło się rozwodem.
To że się ułoży?... to nie jest argument...
Nie był uczciwy.I to nie przez miesiąc, dwa... przez 6 lat.
Szczerość i uczciwość to nie jest mocna strona tego Pana...
Snake, jak Pirx pisze, to jest kwestia normalnej ludzkiej uczciwości. Gdyby mi powiedział o tej sytuacji na początku związku, jak zaczelismy razem mieszkac i efektywnie dzielic finanse, to nie miałabym zadnych pretensji. Ale wytłumacz mi jak można przez lata, kiedy druga strona się katuje, żeby zarobić na wspólny kredyt, nie wspomnieć: "Kochanie, nie musisz tak harować. Mamy ekstra kase na zapleczu"? Już nie wspominając ta była kobiete z która miał kontakt, za MOIMI PLECAMI.
Snake, jak Pirx pisze, to jest kwestia normalnej ludzkiej uczciwości. Gdyby mi powiedział o tej sytuacji na początku związku, jak zaczelismy razem mieszkac i efektywnie dzielic finanse, to nie miałabym zadnych pretensji. Ale wytłumacz mi jak można przez lata, kiedy druga strona się katuje, żeby zarobić na wspólny kredyt, nie wspomnieć: "Kochanie, nie musisz tak harować. Mamy ekstra kase na zapleczu"? Już nie wspominając ta była kobiete z która miał kontakt, za MOIMI PLECAMI.
No, ale chyba Ona Mu nie płaci za wynajem?
.
(Postanowilem ugryzc sie w jezyk )
Nie macie ekstra kasę, tylko on ma i może nie chcieć jej wykorzystywać w związku z tobą. To kasa związana z życiem z inną kobietą.
Snake,wiele da się zaakceptować... o ile się wie.
Ja mam długi i zobowiązania po małżenstwie. I córkę.Wnoszę dziecko do związku z kimś.
I nigdy tego nie ukrywam.Elemetarna uczciwość.Komplet informacji.
Ja też sobie żyły wypruwałem.I stoję po stronie autorki.
Wiele da się znieść.Ale działania za plecami? Nie...
Snake, tu nie chodzi o kasę.Tylko o wykorzystanie i dziecięce wygodnictwo.
Nie macie ekstra kasę, tylko on ma i może nie chcieć jej wykorzystywać w związku z tobą. To kasa związana z życiem z inną kobietą.
Tak też może być i wszystko by było (prawie)dobrze, gdyby nie to , że tam mieszka ta jego była żona czy była partnerka i nie dość, że mieszka 6 lat, on nadal ma z nią kontakt, ona wydzwania głuchaczami do Autorki, wszystko się ciągnie tyle lat a on nic nie powiedział. Ja bym się zdenerwowała.
Beyond, bez sensu ta cała sytuacja. Ta chałupa musi być ich wspólna. Czy Ty widziałaś kiedykolwiek (przeczytałam cały wątek i nie znalazłam informacji na ten temat) dokumenty dotyczące tego domu? Mnie się wydaje, że Twój partner jest współwaścicielem tego domu, a nie wyłącznym właścicielem i dlatego ta kobieta tam mieszka. Po prostu zostawił jej ten dom. Nie ma innego wytłumaczenia, biorąc pod uwagę, że nie zakładamy że jest totalnie zakłamanym draniem. Żadna rozsądna osoba nie zostawia wartościowej nieruchomości w posiadanie komuś z kim nic ale to kompletnie nic go już nie łączy, i do której ta osoba nie ma żadnych praw ani roszczeń. To się inaczej kupy nie trzyma.
Sony, to nie do końca tak.
Zostawia się np. dom , kiedy np. w grę wchodzi dziecko.
Kiedy są rozszczenia pół/na pół bez dziecka - sprzedaje się dom, dzieli pieniędzmi.Lub ustala spłatę "udziału".
Problemem wątku nie jest że ma dom itp.
Tylko że zataił tyle lat informacje.Kluczowe,kiedy autorka dała z siebie dużo kiedy w grę wchodził wspólny dom...
Nie mówiąc o ex.Zmowa milczenia.Wpuszczanie w kanal.
A najgorsze to jest, że Autorka zawsze ciepło się wypowiadała pisemnie o swoim Misiu na forum, a tutaj taki szok.
Nie dziwię się wcale, że to tak przeżywa.
Oszukała Ją najważniejsza Osoba i to w tak prymitywny sposób.
Sony, to nie do końca tak.
Zostawia się np. dom , kiedy np. w grę wchodzi dziecko.
Kiedy są rozszczenia pół/na pół bez dziecka - sprzedaje się dom, dzieli pieniędzmi.Lub ustala spłatę "udziału".Problemem wątku nie jest że ma dom itp.
Tylko że zataił tyle lat informacje.Kluczowe,kiedy autorka dała z siebie dużo kiedy w grę wchodził wspólny dom...
Nie mówiąc o ex.Zmowa milczenia.Wpuszczanie w kanal.
Czym innym jest własność a dokładnie prawo własności a czym innym posiadanie, stan faktyczny. Właściciel nie musi być jednocześnie posiadaczem. Nie wiem skąd wziąłeś to dziecko i dzielenie pół na pół ale pewnie Ci sie obiło o uszy o jakimś rozwodzie, dzieleniu majątku itd.
Beyond powinna dopaść papiery dotyczące tego domu, nieruchomości na której stoi i wszystko będzie jasne, czyje to jest, czy jego tylko i wyłącznie, czy ich wspólne. W Anglii są chyba rejestry nieruchomości.
Bo jeżeli rzeczywiście facet ma dom i pozwolił byłej mieszkać tam 6 lat a z nią kombinował kredyt, to ja bym go zabiła na jej miejscu.
Nie o jakimś .O swoim...;-)
I zgadzam się co do "zabicia".
Nie o jakimś .O swoim...;-)
I zgadzam się co do "zabicia".
Rozumiem,ale współwasność czegokowiek może istnieć pomiedzy zupełnie obcymi osobami w sensie nie związanymi małżeństwem. I oni, tzn. jej partner i jego była mogli na spółkę kupić ten dom, a że sie rozstali, to może on położył na to lagę i tak to trwało, a nic nie traci jeśli cały czas pozostaje współwaścicielem.
Dom jest na niego, bo chociaż kupili go za pieniądze obojga, owa kobieta miała swoja firme i nie chciała by dom byl w jej imieniu, by w razie np. klapy biznesu, go nie stracic. A Misiek, jak to Misiek- bo pazerny z niego człowiek- pomyslal, poczekamy, zobaczymy i może cos na tym ugram. To, zaznaczam, jest pozytywny twist jaki daje jego wersji wydarzen.
Ja w tym momencie zazadalam całkowitej jasności w temacie. Chce zobaczyć papiery, chce by sprawa została rozwiazana do końca, ze jego była albo go ma wykupić, albo maja nieruchomość sprzedać i podzielić kase. Gadal już z nia przez telefon i skontaktowal się z prawnikiem. Powiedzialam mu tez, co przekazal eks, ze jeżeli od niej dostane choć jeden telefon, to bez wahania pojde z tym na policje- on wie, ze ja nie zartuje.
Generalnie wygląda teraz jak zbity pies i ciagle mi powtarza, ze nie wiedzial, ze dla mnie to była az tak wazna sprawa. On se chyba jaja robi. Zatajanie podstawowych informacji w związku nie jest wcale ani normalne ani lekkie. Dlugo będzie musial pracować nad tym by odzyskac moje zaufanie.
Generalnie wygląda teraz jak zbity pies i ciagle mi powtarza, ze nie wiedzial, ze dla mnie to była az tak wazna sprawa. On se chyba jaja robi. Zatajanie podstawowych informacji w związku nie jest wcale ani normalne ani lekkie. Dlugo będzie musial pracować nad tym by odzyskac moje zaufanie.
Dobrze wiedział, że to ważna sprawa dla Ciebie. Na tyle dobrze że świadomie Ci o tym nie mówił.
Stąd zachowanie "zbitego psa" teraz.
Chociaż nie raz mógłbym się pożreć z Elle nie raz- TRUE.
Teraz jest biedny zbity Miś...
Takiego...:-P
Elle, polozylam totalny szlaban na glowna sypialnie, przestalam robic cokolwiek w domu i stwierdziłam, ze jak chce by było lepiej, to musi się wykazac i pozalatwiac te sprawy z przeszlosci. Ja się na jego mine biednego zuczka nie nabieram- za stara na to jestem.
Dom jest na niego, bo chociaż kupili go za pieniądze obojga, owa kobieta miała swoja firme i nie chciała by dom byl w jej imieniu, by w razie np. klapy biznesu, go nie stracic. A Misiek, jak to Misiek- bo pazerny z niego człowiek- pomyslal, poczekamy, zobaczymy i może cos na tym ugram. To, zaznaczam, jest pozytywny twist jaki daje jego wersji wydarzen.
Ja w tym momencie zazadalam całkowitej jasności w temacie. Chce zobaczyć papiery, chce by sprawa została rozwiazana do końca, ze jego była albo go ma wykupić, albo maja nieruchomość sprzedać i podzielić kase. Gadal już z nia przez telefon i skontaktowal się z prawnikiem. Powiedzialam mu tez, co przekazal eks, ze jeżeli od niej dostane choć jeden telefon, to bez wahania pojde z tym na policje- on wie, ze ja nie zartuje.
Generalnie wygląda teraz jak zbity pies i ciagle mi powtarza, ze nie wiedzial, ze dla mnie to była az tak wazna sprawa. On se chyba jaja robi. Zatajanie podstawowych informacji w związku nie jest wcale ani normalne ani lekkie. Dlugo będzie musial pracować nad tym by odzyskac moje zaufanie.
Wiesz co, dla mnie to jest dalej grubymi nićmi szyte. Jeżeli to jest jego dom, formalnie, nawet jeżeli część pieniedzy faktycznie dała ona, to przecież ona i tak nie ma nic do tego. Jakie wykupywanie, jakie sprzedawanie i dzielenie kasy? W jaki sposób ona udowodni teraz że "dała" część kasy? A może dała mu matka lub ojciec a nie ona? A może ona szantażuje go fiskusem. Czy jego w ogóle było stać na taki dom, żeby oficjalnie sobie kupić ze swoich zarobków? Moźe to jest to.
Elle, polozylam totalny szlaban na glowna sypialnie, przestalam robic cokolwiek w domu i stwierdziłam, ze jak chce by było lepiej, to musi się wykazac i pozalatwiac te sprawy z przeszlosci. Ja się na jego mine biednego zuczka nie nabieram- za stara na to jestem.
I tego się trzymaj.
Wiesz co, dla mnie to jest dalej grubymi nićmi szyte. Jeżeli to jest jego dom, formalnie, nawet jeżeli część pieniedzy faktycznie dała ona, to przecież ona i tak nie ma nic do tego. Jakie wykupywanie, jakie sprzedawanie i dzielenie kasy? W jaki sposób ona udowodni teraz że "dała" część kasy? A może dała mu matka lub ojciec a nie ona? A może ona szantażuje go fiskusem. Czy jego w ogóle było stać na taki dom, żeby oficjalnie sobie kupić ze swoich zarobków? Moźe to jest to.
Loj, stac to bylo. Przed tym jak mnie poznal mial tez wlasny biznes. Co do fiskusa, to byla jest ksiegowa i przekrety to tam podobno byly na maksa. Oczywiście z udowadnianiem to guzik można teraz zrobić, bo faktycznie jakby ja chciał wykopac na bruk, to ona kompletnie nie ma argumentow, prawnie mowiac. Mnie się wydaje, ze on się boi, ze owa pani ma na niego wlasnie jakiegoś fiskalnego haka Co nie zmienia faktu, ze POWINNIEN był mnie o tej całej sytuacji poinformować lata do tylu.
Elle, polozylam totalny szlaban na glowna sypialnie, przestalam robic cokolwiek w domu i stwierdziłam, ze jak chce by było lepiej, to musi się wykazac i pozalatwiac te sprawy z przeszlosci. Ja się na jego mine biednego zuczka nie nabieram- za stara na to jestem.
Jasne, rozumiem w 100% że nie masz ochoty na seks w tej sytuacji. Ale obawiam się, tak pod kątem dynamiki relacji czysto, że brak seksu i ogólnie brak zaufania może 'rozsadzić' tą relację.
Sytuacja dla Ciebie trochę patowa, bo z 1 strony musisz pokazać granice i konsekwentnie się tego trzymać, z drugiej strony trudno by dobrze wam się żyło, jeśli on będzie żył w poczuciu, że musi Ci coś udowodnić - zwłaszcza, że szansa że w przyszłości okaże się, że ma 3 i 4 dom, o którym nic nie wiesz jest bliska zeru
Chodzi o pewien 'precedens' jakby nie było.
Potrzebujecie bliskości żeby relacja trwała i się nie rozjechała.. lipa trochę.
Tez rozumiem Cię, że nie chcesz go ODRAZU wywalić z domu po 6 latach.
Nie wiem co bym zrobiła, bo kaliber kłamstwa jest duży, powód dla którego to zrobil hmm..dośc wyrachowany (?) tak to odbieram, ale prawdopodobieństwo powtórki akurat z czymś podobnym bardzo niskie..
SonyXperia napisał/a:Wiesz co, dla mnie to jest dalej grubymi nićmi szyte. Jeżeli to jest jego dom, formalnie, nawet jeżeli część pieniedzy faktycznie dała ona, to przecież ona i tak nie ma nic do tego. Jakie wykupywanie, jakie sprzedawanie i dzielenie kasy? W jaki sposób ona udowodni teraz że "dała" część kasy? A może dała mu matka lub ojciec a nie ona? A może ona szantażuje go fiskusem. Czy jego w ogóle było stać na taki dom, żeby oficjalnie sobie kupić ze swoich zarobków? Moźe to jest to.
Loj, stac to bylo. Przed tym jak mnie poznal mial tez wlasny biznes. Co do fiskusa, to byla jest ksiegowa i przekrety to tam podobno byly na maksa. Oczywiście z udowadnianiem to guzik można teraz zrobić, bo faktycznie jakby ja chciał wykopac na bruk, to ona kompletnie nie ma argumentow, prawnie mowiac. Mnie się wydaje, ze on się boi, ze owa pani ma na niego wlasnie jakiegoś fiskalnego haka
Co nie zmienia faktu, ze POWINNIEN był mnie o tej całej sytuacji poinformować lata do tylu.
Szantaż? Ale co miałby mieć wspólnego domniemany fiskalny hak z kupnem domu, na który było go stać? Może on po prostu faktycznie wyświadczył jej przysługę typu "dom będzie na mnie". I dlatego ona tam została. I dlatego jej stamąd nie rusza. Jest po prostu w stosunku do niej lojalny. Kasa jej, dom na niego. I tak zostało. I cóż, jeśli tak było, to nie było o czym mówić, bo faktycznie dla niego mogło nie być tematu. No bo co miał powiedzieć. Jak kombinowali z byłą w interesach.
Bo inaczej to naprawdę nie ma na razie racjonalnego wytłumaczenia.
Szantaż? Ale co miałby mieć wspólnego domniemany fiskalny hak z kupnem domu, na który było go stać? Może on po prostu faktycznie wyświadczył jej przysługę typu "dom będzie na mnie". I dlatego ona tam została. I dlatego jej stamąd nie rusza. Jest po prostu w stosunku do niej lojalny. Kasa jej, dom na niego. I tak zostało. I cóż, jeśli tak było, to nie było o czym mówić, bo faktycznie dla niego mogło nie być tematu. No bo co miał powiedzieć. Jak kombinowali z byłą w interesach.
Bo inaczej to naprawdę nie ma na razie racjonalnego wytłumaczenia.
Sluchaj, to nie o to biega, i to w kolko powtarzam, ze miał jakies biznesy z była, jakies ugody finansowe i ten teges. Chodzi o to, ze mi o nich NIE POWIEDZIAL. Bo w momencie kiedy mamy wspólny budżet i wspólny kredyt, to takie informacje sa niezbędne. Zreszta, jeżeli faktycznie to taka daleka przeszlosc i "pikus", to przecież nie musial tego ukrywać, nie?
Wylazło to w prawdziwie kluczowym momencie, kiedy jesteśmy w trakcie kupna nowego domu na wsi, co nas dosyć finansowo przycisnelo, bo dom duzy to i kredyt większy. Były rozmowy o wyrzeczeniach, zaciskanie pasa, branie nadgodzin (tak, to ja je brałam w postaci dodatkowych zlecen) i generalnie liczenie się z każdym groszem. A tu nagle takie finansowo- fiskalne kwiatki wychodzą Nie dziw się, ze jestem podwojnie wkurzona: jako oszukana partnerka i jako wprowadzony w blad inwestor.
SonyXperia napisał/a:Szantaż? Ale co miałby mieć wspólnego domniemany fiskalny hak z kupnem domu, na który było go stać? Może on po prostu faktycznie wyświadczył jej przysługę typu "dom będzie na mnie". I dlatego ona tam została. I dlatego jej stamąd nie rusza. Jest po prostu w stosunku do niej lojalny. Kasa jej, dom na niego. I tak zostało. I cóż, jeśli tak było, to nie było o czym mówić, bo faktycznie dla niego mogło nie być tematu. No bo co miał powiedzieć. Jak kombinowali z byłą w interesach.
Bo inaczej to naprawdę nie ma na razie racjonalnego wytłumaczenia.
Sluchaj, to nie o to biega, i to w kolko powtarzam, ze miał jakies biznesy z była, jakies ugody finansowe i ten teges. Chodzi o to, ze mi o nich NIE POWIEDZIAL. Bo w momencie kiedy mamy wspólny budżet i wspólny kredyt, to takie informacje sa niezbędne. Zreszta, jeżeli faktycznie to taka daleka przeszlosc i "pikus", to przecież nie musial tego ukrywać, nie?
Wylazło to w prawdziwie kluczowym momencie, kiedy jesteśmy w trakcie kupna nowego domu na wsi, co nas dosyć finansowo przycisnelo, bo dom duzy to i kredyt większy. Były rozmowy o wyrzeczeniach, zaciskanie pasa, branie nadgodzin (tak, to ja je brałam w postaci dodatkowych zlecen) i generalnie liczenie się z każdym groszem. A tu nagle takie finansowo- fiskalne kwiatki wychodzą
Nie dziw się, ze jestem podwojnie wkurzona: jako oszukana partnerka i jako wprowadzony w blad inwestor.
Beyond, to czy zostałaś oszukana, w dosłownym tego słowa znaczeniu, jako partnerka, czy wprowadzona w błąd jako inwestor (podziwiam Twoje na wskroś pragmatyczne podejście do życia ) będziesz wiedziała jeżeli poznasz PRAWDZIWE okoliczności kupna tego domu. Bo wiedza o tym, że Twój obecny partner miał "jakieś tam biznesy", "ugody finansowe" i "ten teges" z byłą niczego nie wyjaśnia. Bo mnie się wydaje, że Tobie nie rozchodzi się o to, że partner nie informował Cię jak na spowiedzi o wszystkich interesach, które w życiu kręcił i z kim, tylko o to, że formalnie (teoretycznie) jest dom o dużej wartości, ale okoliczności faktyczne są takie, że praktycznie domu nie ma.
Glownie jestem wkurzona, bo zatail przede mna tak istotna informacje. W końcu to nie jest jakiś ogrodek działkowy, który jego była sobie uprawia, ale wypasione domiszcze, którego stan prawny powinien był dawno temu już rozwiazac. Dopóki ta sprawa nie jest zalatwiona formalnie, ja mam ciagle wrazenie, ze ta kobieta jest w naszym zyciu. No bo jest, nieważne, ze 30 km od nas, ale jest.
Po prostu jestem zla, ze cos tak ważnego przede mna zatail. Rownie dobrze mogłabym się dowiedzieć, ze tak naprawdę to jest zonaty.
Glownie jestem wkurzona, bo zatail przede mna tak istotna informacje. W końcu to nie jest jakiś ogrodek działkowy, który jego była sobie uprawia, ale wypasione domiszcze, którego stan prawny powinien był dawno temu już rozwiazac. Dopóki ta sprawa nie jest zalatwiona formalnie, ja mam ciagle wrazenie, ze ta kobieta jest w naszym zyciu. No bo jest, nieważne, ze 30 km od nas, ale jest.
Po prostu jestem zla, ze cos tak ważnego przede mna zatail. Rownie dobrze mogłabym się dowiedzieć, ze tak naprawdę to jest zonaty.
Chcesz znać historię interesów, które prowadził z byłą?
Sony, oczywiście, ze chce.
Beyond... po ostatnim zdaniu to obawiam sie, ze wkrótce mozesz sie stac wieksza stalkerka od niej samej. Wyluzuj troche, kobieto, bo watek zaczyna znacznie odbiegac trescia od tytulu.
W tym momencie nakrecilas sie jedynie na ten dom i interesy bylego, a pani stalkerka stala sie jedynie pretekstem ...
Na nic się nie nakrecilam. Chce mieć tylko jasność w temacie i zamkniecie tych wszystkich przeszłych interesow.
Wiesz jakie to przyjemne uczucie, kiedy nie tylko partner zatail przed Toba cos istotnego, ale jeszcze jakas kobieta z jego przeszlosci zipie Ci nad uchem? No sorry, ale ja uważam, ze w związku nie ma miejsca ani na tajemnice, ani na osoby trzecie (oczywiście z wyjątkiem byłych zon z którymi ktoś miał dzieci- ale to zupełnie nie ta historia).
Sony, oczywiście, ze chce.
Chcesz znać szczegóły ich np. kreatywnej księgowości? Wątpię, żeby chciał Ci o tym opowiadać. Sama pomyśl, jakby to wyglądało, gdyby facet zaczął Ci opowiadać o sposobie prowadzeniu biznesu z byłą kobietą. I to jeszcze w jakiś szczegółach kwalifikujących się do ukrycia np. z uwagi na jakąś ewentualną odpowiedzialność. Facet raczej nie jest samobójcą. Byli parą, łączyły ich różne sprawy, mieli do tego prawo. Każdy z nas ma jakąś przeszłość, nie każdy chce się nią chwalić,bo czasem zwyczajnie nie ma czym.
Boisz się, ze oprócz ukrytwych aktywów, będących w posiadaniu byłej, są jakie ukryte zobowiązania ? To zrozumiem.
Na nic się nie nakrecilam. Chce mieć tylko jasność w temacie i zamkniecie tych wszystkich przeszłych interesow.
Wiesz jakie to przyjemne uczucie, kiedy nie tylko partner zatail przed Toba cos istotnego, ale jeszcze jakas kobieta z jego przeszlosci zipie Ci nad uchem? No sorry, ale ja uważam, ze w związku nie ma miejsca ani na tajemnice, ani na osoby trzecie (oczywiście z wyjątkiem byłych zon z którymi ktoś miał dzieci- ale to zupełnie nie ta historia).
I Ty wiedząc to wszystko, czego się dowiedzialas chcesz wyjść za mąż za być może przestepce podatkowego?! Sorry, brałam Cię za rozsadniejsza kobietę.
Teraz to się módl, żeby panowie w garniturach nie przyszli do Waszego sielskiego domku na wsi. Ręce opadają..
Oczywiście, ze chce mieć pelna jasność w tym jak szemrane i jak niebezpieczne mogly być te interesy. Co było w przeszlosci, do przeszlosci należy, ale ja chce by wszystkie wiezy z była kobieta i nieruchomoscia zostały przerwane. Niech to miedzy sobą zalatwia, ale ja musze mieć dowody na papierze, ze ta przeszlosc pozostanie tam gdzie jej miejsce- w przeszlosci, a nie będzie snula się jak smrod po gaciach przez następnych iles lat.
Mój facet dostal ultimatum i wie co ma robic. Nie chce przekreslac kilku lat jakie spedzilismy jako bardzo dobrze dobrana, kochajaca się para. Popelnil blad- zgodze się. Ale ten blad można naprawić. Oczywiście pod warunkiem, ze on naprawić go chce, jak się zarzeka- musze jednak zobaczyć konkretne ruchy w tej sytuacji, a nie tylko gadanie.
Oczywiście, ze chce mieć pelna jasność w tym jak szemrane i jak niebezpieczne mogly być te interesy. Co było w przeszlosci, do przeszlosci należy, ale ja chce by wszystkie wiezy z była kobieta i nieruchomoscia zostały przerwane. Niech to miedzy sobą zalatwia, ale ja musze mieć dowody na papierze, ze ta przeszlosc pozostanie tam gdzie jej miejsce- w przeszlosci, a nie będzie snula się jak smrod po gaciach przez następnych iles lat.
Mój facet dostal ultimatum i wie co ma robic. Nie chce przekreslac kilku lat jakie spedzilismy jako bardzo dobrze dobrana, kochajaca się para. Popelnil blad- zgodze się. Ale ten blad można naprawić. Oczywiście pod warunkiem, ze on naprawić go chce, jak się zarzeka- musze jednak zobaczyć konkretne ruchy w tej sytuacji, a nie tylko gadanie.
Ale czego Ty właściwie od niego oczekujesz konkretnego w związku z tym domem?
Dom jest formalnie jego, nawet jeśli ona dała, powiedzmy, większą część kasy. On jako jej ówczesny partner wyświadczył przysługę i wziął dom na siebie, żeby w razie fiaska jej interesów nie stracić domu. Tak? Ironia całej sytuacji polega chyba na tym, że on zachował się w stosunku do niej fair pozwalając jej mieszkać w tym domu ( w końcu dała cześć kasy, w jakiś sposób mu zaufała, że jej nie przerobi potem). Czy chciałabyć tego, aby teraz on wykorzystał fakt, że dom formalnie jest jego i może ją z niego bez skrupułów wyrzucić?
Czy znasz prawdziwe okoliczności kupna tego domu?
Tak sie zastanowilam ze moze pozwolenie bylej na mieszkanie w prawnie i legalnie jego domu oraz ukrywanie jej przed obecna partnerka jest niewielka cena w porownaniu do tej jaka moglby zaplacic gdyby zaczal z ex koty drzec...?
Moze ona istotnie cos na niego ma i to takiego ze go na 20 latek moze poslac. Przestepstwa podatkowe sa scigane skrupulatnie i doglebnie....
Oczywiście oni mieli jakiś tam układ, ale ja nie chce być powiazana w żaden sposób z niekoszernymi interesami. Ustalilismy dzisiaj, ze dom zostanie przepisany na nia, z ustaleniem premiowej kwoty za ta przysluge. Będzie to niejako darowizna.
Nie chce, żeby ja wyrzucal i robil ferment lata po temacie. Wiem od teściowej, ze to babsko jest mega pamiętliwe i wredne. I do czegosmy doszli jest chyba najlepszym rozwiązaniem sytuacji.
No dobra, z domem załatwiłaś, a co z tymi "atakami telefonicznymi"? Mailami do teściowej itp.? Ustały?
Tak pytam z ciekawości, bo śledzę wątek od początku i była mowa, że szok jest z tego powodu, że była Misia jest stalkerką i są głuche telefony, a jakoś temat zamilkł i wszyscy materialistycznie zajęli się domem?
Jeszcze gdzieś mi mignęło chyba, że ona nie przyjmuje do wiadomości końca ich związku, ale mogę się mylić, bo jakoś teraz tego nie mogę znaleźć, tyle że niezbyt szczególnie szukam. Może edytowane. Ale znalazłam, że ona go namawia do powrotu. To co, ten problem już uznałaś za rozwiązany po wyjaśnieniu sprawy z domem czy ona odpuściła?
Santapietruszka, jakiekolwiek gluche telefony bede zglaszac na policje jako nekanie, o czym juz Misiowi powiedzialam. Ta kobieta może (?) i jest niezrownowazona, ale dosadnie rozumie jezyk policyjny. Jeżeli chodzi o tesciowa, to poradzę jej to samo: najpierw odmowe kontaktu, a potem zagrozenie policja.
Nie mam sentymentow- nie stać mnie na nie. Co ona czuje jest dla mnie nieistotne. To jest dorosla baba i jeżeli nie ruszyla z życiem do przodu, to wyłącznie jej wina. Misiek się z nia cackal jak ze zgniłym jajem, ja nie mam problemu podkrecic srube. W końcu żaden z moich eksow, nawet były maz, nie wtrynia się do naszego zycia. Mielismy z bylym mezem mieszkanie, które sprzedaliśmy i podzieliliśmy 50/50- koniec sprawy.
Najbardziej mnie teraz wkurza, ze okres wakacji, kończenia projektów, zamiast być chilloutowa bonanza, jest ciaglym zarciem się z moim partnerem i wojna o dominacje. Ja chce mieć tylko spokojne zycie, podczas gdy wychodzi na to, ze musze w tym celu trzymać go za, przepraszam, morde i dzwonic po prawnikach.
Nie mogę spac wiec oglądam sobie cale osiem książek z tapetami Williama Morrissa (pozyczylam za kaucja ze sklepu). Moja slodka zemsta za ten caly bajzel, to tapety w naszym nowym domu na wsi, wszystkie cztery sypialnie, jadalnia i 30 metrow kwadratowych salonu, wszystkie z tymi tapetami, £58-64 za jedna rolke. Dokladnie w moim stylu i z ekstra rachunkiem od designera wnętrz. Niech Misiek wie ile kosztuje robienie mnie w bambuko.
Według mnie autorka "nie chciała wiedzieć", że w szafie jest trup. Takie głuche telefony przykładowo, to po jednym dniu już wiele mówią, a co po 6 latach... Zastanawiające jest również dlaczego akurat teraz mamusia chłopczyka dostała pozwolenie na puszczenie farby i zwierzanie się ze "stalkingu". Może ma to związek z zakupem tego domu z autorką, bo on wcale nie chce i ma nadzieję, że ta sytuacja to za niego załatwi. Ponadto, jeśli trwa to tyle czasu, w żadną niemoc miska i strach przed ex nie wierzę, chyba jest już duży no i miał wyobraźnie, co wolno a czego nie, żeby potem móc się rozejść jakby co. No i co za dobroduszność... da jej dom! a Ty "musisz trzymać go teraz za mordę i dzwonić po prawnikach". Coś mi się wydaje, że nastąpił jakiś punk zwrotny w relacji misia i ex, może będą mieli dzidziusia i stąd ten prezent w postaci domu?
a no i nie muszę dodawać, że pewnym jest zażyłość miśka i ex, a nie "jego strach przed nią że da mu lanie"
(...) Ja chce mieć tylko spokojne zycie, podczas gdy wychodzi na to, ze musze w tym celu trzymać go za, przepraszam, morde i dzwonic po prawnikach. (...)
I na takim życiu Ci zależy? Na związku, w którym musisz trzymać 'partnera' za mordę i zamiast niego dzwonić i rozmawiać z prawnikami? Czy nie zauważyłaś, że żyjesz pod jednym dachem z wyrośniętym dzieckiem?
(...) Niech Misiek wie ile kosztuje robienie mnie w bambuko.
Walka podjazdowa? Wet za wet? Odgrywanie się?
Pomyśl spokojnie i przytomnie.
Najbardziej mnie teraz wkurza, ze okres wakacji, kończenia projektów, zamiast być chilloutowa bonanza, jest ciaglym zarciem się z moim partnerem i wojna o dominacje. Ja chce mieć tylko spokojne zycie, podczas gdy wychodzi na to, ze musze w tym celu trzymać go za, przepraszam, morde i dzwonic po prawnikach.
Żartujesz, prawda? .
Była już tu taka na forum - Talerzyk chyba się nazywała.
Kompletnie nie radziła sobie z tym, że mąż inaczej niż ona postąpił.
Myślała, że im więcej kar, obostrzeń, reguł ustali, tym lepiej skontroluje jego poczynania (i myślenie ) i uzyska, to co by chciała.
Strach się bać .
Nie mogę spac wiec oglądam sobie cale osiem książek z tapetami Williama Morrissa (pozyczylam za kaucja ze sklepu). Moja slodka zemsta za ten caly bajzel, to tapety w naszym nowym domu na wsi, wszystkie cztery sypialnie, jadalnia i 30 metrow kwadratowych salonu, wszystkie z tymi tapetami, £58-64 za jedna rolke. Dokladnie w moim stylu i z ekstra rachunkiem od designera wnętrz. Niech Misiek wie ile kosztuje robienie mnie w bambuko.
Proponuję zaparzyć sobie dobrej herbaty i pojechać np. samotnie w góry.
Nie wiem co ci da takie konfrontatywne nastawienie.
Kompletnie się zatracasz i odsuwasz od męża w ten sposób.
Ja bym się zmęczyła.
Moje pytanie do ciebie: zrozumiałaś motywy partnera? Dowiedziałaś się dlaczego tak to wygląda?
Cholera, Beyondblackie, no zakatrupiłabym go na miejscu. Pamiętam, jak pisałaś o urządzaniu swojego domu, chyba nawet zdjęcia wklejałaś...i o tych rolkach tez pisałaś, pokazywałaś te wzory w innym dziale! (zapomnijmy o chęci ratowania sąsiadów ). Strasznie ci współczuje! Ja bym dokupiła jeszcze kremowy szezlong, żeby mi się w wygodzie przeżywało to wszystko
A tak poważnie, to co masz zamiar zrobić teraz? Bo jakoś to musicie rozwiązać, chociaż szczerze, obiektywnie patrząc, wcale nie kupiłam tej bajeczki o strachu przed ex i jego współczuciu do niej. Bo z tego wychodzi, ze to nie Ty jesteś najważniejsza. NIKT normalny przez sześć lat nie ukrywa takich okoliczności, że on ma dom na spółkę z ex. Ona tam mieszka a jemu to rybka. To "tylko" bagatelne 250 tys funtów, skoro wkład był po połowie, a 6 lat głuchych telefonów przecież znosisz, co tam... a i on nie zwracał uwagi na jej amory.
Nie no, nie ogarniam tego.
Mój ci misiek jest jedyny, dla mnie przeznaczony, myślami ,ciałem i majątkiem.
Ile ze swej przeszłości dziewczyno swojemu miśkowi opowiedziałaś? Ile misiek byłby wart dla ciebie bez swojego majątku? Tak na dobre i na złe? Jak bajzel z tapetami, rachunkami zastąpi rozmowę i szacunek dla jego decyzji?
Misiek wpakował się w związek z wariatką. Jedynym przewinieniem jest brak informacji od niego, gdy wybryki stalkerki zaczęły dotyczyć Ciebie również. Za to otrzymuje eleganckie"wsparcie" z Twojej strony. Czemu mają służyć babskie gierki? Misiek telepatycznie zrobi czego chcesz? Jak misiek odetnie się od Ciebie tak jak od poprzedniej pani będzie po Twojej myśli? Misiek dla świętego spokoju zniesie utratę części swojego majątku, dokładnie jak przy poprzedniej damie.
Oj uczepiłyście się tego domu. Tymczasem prawda jest taka, że to są tylko jego pieniądze jeszcze sprzed związku z Beyond i mógł z nimi zrobić, co chciał. Mógł nawet podarować ten dom swojej eks podczas rozstania. Tutaj się zgadzam, że to jest sprawa pomiędzy nimi i "trzymanie za mordę oraz dzwonienie po prawnikach" jest dość upokarzające. Dla mnie problemem byłaby właśnie ta niezakończona relacja, bo to nie jest normalne, że kobieta przez tyle lat robi głuche telefony i kontaktuje się z rodziną faceta, a on na to wszystko pozwala i nie umie powiedzieć "stop". Jakoś nie wierzę, że eks będzie potrafiła tak z dnia na dzień urwać kontakt (choć tego życzę Beyond) i pozbyć się nadziei, skoro tyle czasu ją w sobie pielęgnowała. To by mnie najbardziej martwiło, a nie ten dom. Po prostu dziwne są te wszystkie okoliczności. Natomiast osobiście nie rozkazywałabym facetowi odnośnie jego pieniędzy, bo przecież nie znamy historii ich związku, historii finansów itp. Zgadzam się, że to powinno być uregulowane prawnie, ale to akurat bardziej kłopot tej kobiety, bo dom nie jest na nią i gdyby facetowi coś się stało, to co wtedy? Te kary dla faceta też raczej są średnio zdrowe dla związku, chyba że Beyond pisała to tak pół żartem, pół serio, to wtedy ok.
Ach, nakrecilam się bo spac nie mogłam i bylam wkurzona
Tak, pieniądze sprzed związku sa jego i może sobie robic z nimi co mu się podoba- nawet zwinąć w ruloniki i zapalac nimi cygara. Dlatego tez przystałam na to by po prostu zrzekl się domu na jej korzyść, żeby te ich wspólne interesy się za nami nie ciagnely. Uwazam, ze to nie jest normalne, żeby w związku ciagle się bujal ktoś z przeszlosci.
I nie, urządzanie wojny podjazdowej nie jest zadnym rozwiązaniem. Z takim podejściem, to już mogłabym skonczyc związek teraz. Po prostu musze zamknąć ten rozdzial i przestać do tego wracac. Oczywiście, pod warunkiem, ze mój facet zrobi co obiecal.
I tak już lepiej. Majątek na zachodzie jest odbierany jako indywidualny dorobek, podobnie jak jego wydawanie. Wydajesz swoje i tyle.
Czysto hipoteczne. Misiek zwraca uwagę na Twoje gospodarowanie się i różne fochy. Zaczyna główkować co jest ważniejsze dla Ciebie, kasa ,urażona duma czy on ? Naprościej wystawić przynętę w postaci dodatkowego majątku.
Apologises, nie chodzi o majatek, ale o ZATAJANIE tegoz majątku i koneksji z była. Chcialbys się dowiedzieć, po latach, ze Twoja kobieta ma gdzies dom, w którym mieszka jej eks i ze ten eks ciagle się z nia kontaktuje?
Apologises, nie chodzi o majatek, ale o ZATAJANIE tegoz majątku i koneksji z była. Chcialbys się dowiedzieć, po latach, ze Twoja kobieta ma gdzies dom, w którym mieszka jej eks i ze ten eks ciagle się z nia kontaktuje?
Ciężka sprawa, a tak z ciekawości co on na to powiedział, tzn nie chodzi mi o dom, tylko o jego Ex, z którą od 6 lat jest jakiś dziwny układ?
Albo mi umknęło gdzies wyżej.
On twierdzi, ze wyłącznie ich kontakty dotyczyly byłych interesow. Mam tylko jego słowa na to, ale już nie chce mi się grzebać.
On twierdzi, ze wyłącznie ich kontakty dotyczyly byłych interesow. Mam tylko jego słowa na to, ale już nie chce mi się grzebać.
No tak. W sumie co miał powiedzieć.
Ale dziwne mi się wydaje 6 lat i nic, nikt, żadna siostra, koleżanka, matka, znajomi się nie wygadali? No brzmi nieprawdopodobnie.
Rozumiem, że chodzi ci o zatajenie informacji i nic więcej. Tyle, że sama na chwilę przestałaś sobie radzić. Nawet szybko się obudziłaś i wyszłaś z negatywnych emocji. Misiek w podobny sposób nie poradził sobie z byłą. Babsko ma jakieś problemy, bo nikt normalny nie załatwia poważnych spraw głuchymi telefonami. On najzwyczajniej uciekł od niej. Jeśli możesz, daj mu czas by dojrzał do sensownego działania. Tam różowo na bank nie było. Przez te doświadczenia z byłą może alergicznie reagować na Twoje poczynania. On już dostał po dupie i boi się powtórki. Cały wielki temat.
A że strach ma wielkie oczy? Przykład wśród moich znajomych i też pozornie poszło o majątek. Obydwoje po paskudnych związkach, po 50 latek dawno na karku. Dzieciaki poszły w świat i zostało jego mieszkanie. Presja olbrzymia, bo sprzedać bez dyskusji, podzielić i gotowe. Facet postawił na ostrzu noża temat. Był w stanie się rozwieść i iść w cholerę. Dlaczego? Bo się bał, że nie ma nic swojego; nawet miejsca, gdzie mógłby się znaleźć gdyby coś . A w życiu różnie bywa. Wynajęli to mieszkanie i po sprawie. Jego strach został uszanowany.
Życie z wariatką dało w kość miśkowi. Nawet nie dziw się ,że o tamtym czasie się nie zająknął. Daj mu czas i zrozumienie. Nic więcej.
Rossanka, oni maja bardzo chlodne stosunki w rodzinie. Jego matka jest osoba, która w sumie nigdy nic nie mowi na temat ani Miska ani jego brata, wiec ja bylam w totalnym szoku, ze ona wogole mi to wszystko wyspiewala. Podejrzewam, ze po prostu już miała dosyć.
Apologises, tez mi się wydaje, ze ktoś kto zostawia głuche telefony, jest delikatnie mowiac, niezrownowazony. Ale przecież nie wiem w jakim nastroju się rozstali. Może on wcale taki bialy w tym scenariuszu nie był? Może zle ja potraktowal? Niewazne, jedyne co chce to zamknąć ten rozdzial.
Beyondblackie
Osoba, która zajmuje się stalkingiem na pewno ma nierówno pod kopułą. W przypadku kobiet może być zaburzenie osobowości (borderline, psychopatia) , choroba psychiczna (dwubiegunowa, schizofrenia) i parę innych nieciekawych rzeczy. Jeśli misiek był w jakimkolwiek związku z tą damą, to co teraz robi nie jest w żadnym wypadku skierowane przeciwko Tobie. Naturalnym jest całkowite odcięcie się, nawet jak to teraz jest kosztem jakiegoś majątku. Zawsze psycholodzy, psychiatrzy doradzają ofiarom typową ucieczkę. Prawne uregulowania mogą nie przynieść żadnego efektu. Wręcz zaburzona kobieta może się poczuć bardziej odrzucona i wykazać większą agresją. Wy nie macie problemu z jakąś chałupą, a z kimś niezrównoważonym. Pogadaj z "teściową" do porządku i z kimś z psychiatrii czy ruszać ten bajzel, czy lepiej zostawić jak jest. Gdyby nie tytuł nie zajrzałbym tutaj. Trochę siedzę w zaburzeniach i nie jest to nic ciekawego. Nie ma też skutecznej obrony przed takimi ludźmi.
Dla mnie dziwne jest to, że przez 6 lat dorosły mężczyzna daje się zastraszać jakiejś swojej ex kobiecie.. niepojęte.
Wystarczyło by ze 2 razy zgłosić w odpowiednie miejsca i po sprawie gdyby rzeczywiście tylko o stalking chodziło.
Coś mi się tu nie klei i to mocno.
Strony Poprzednia 1 2 3 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Szok. Byla mojego faceta jest stalkerka :O
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024