Jeszcze nie ochlonelam, ciagle jestem w szoku.
Okazalo się dzisiaj, ze była mojego Misia (rozstali się jakies 7 lat temu) ciagle go szpieguje, dzwoni do jego pracy, wszystkie nieme telefony jakie dostawałam w domu były od niej. Dostalam dziś telefon od teściowej, która opowiedziała o tej całej sytuacji, bo sama jest ciagle atakowana jej mailami i telefonami i miała dość. Misiek przyznal, ze przez CALY NASZ ZWIAZEK była się z nim kontaktowala, namawiala go do powrotu. Co zabolało mnie najbardziej, to to, ze on ciagle jest wlascicielem domu w którym mieszka ona, od lat- domu o którym nie miałam pojęcia, ze istnieje.
Porozmawialam z nim. Powiedzialam mu jak ch****o się czuje, ze nie powiedział mi prawdy o, jak by nie było, emocjonalnie niestabilnej osobie w naszym zyciu. Już nie mowiac o inwestycji finansowej, jaka jest wolno stojący dom za kilkaset tysięcy funtow, w którym ona mieszka. Stwierdzil, ze nie chciał jej destabilizować i, ze nie jest taka niebezpieczna. Really??? Kobieta co dzwoni mi kilka razy w tygodniu nic nie mowiac, która nagabuje jego rodzine, której się ciagle wydaje, ze maja związek?
Szczerze mowiac, to boje się tej kobiety, ale bardziej jestem zdolowana tym, ze mój Misiek nie powiedział mi prawdy przez szesc lat