Witam, pisze ponieważ nie daje sobie z tym rady. Pół roku temu rozstałam się z moim pierwszym chłopakiem i wielka miłością, związek trwał 6 lat. Rozstslismy się, po kłótni, rozstanie było domniemane bardziej przez niego, nie pożegnaliśmy się, tylko poklocilismy, on odebrał to jako rozstanie. Nie odzywał się do mnie przez 1,5 miesiąca, ja czekałam na jego ruch ponieważ miałam wrażenie, że trochę jest zmęczony moja osoba, nie chciałam się narzucać, jednocześnie poprzez sms tak jak zawsze - wyznawalam mu miłość. Postanowiłam przyjechać do niego, a on był z inną kobietą
Byłam zrozpaczona i "pogonilam " ja, razem pracują, on powiedział ze mnie juz nie kocha, że żałuję że był ze mną, tłumaczyłam sobie iż może najzwyczajniej szukał pocieszenia po mnie, od tego czasu minęło 3 miesiące, a on nie odzywa się do mnie, wiem ze jest sam, ale nawet nie pyta jak się czuje, jak ja dzwonić nie odbiera. Czy czas może zmienić coś w tej relacji czy nie ma sensu bym walczyła? Co robić? Bardzo go kocham.