Wracając do tematu, który swoją drogą źle zatytułowałam. Z babcią nie mam problemu, jest to starsza pani, nie narzuca się i wizyty są od czasu do czasu. Jest ok.
Moim problemem jest mieszkanie z teściem. Zaczyna mnie to frustrować i denerwować. Ogólnie jest ok, chce dobrze, ale jest to dla mnie irytujące, że wszystko chce wiedzieć o małym. Mam wrażenie, że wszyscy wszystko o nas wiedzą (teść lubi gadać do babci, czyli swojej matce, a także do sąsiadów i znajomych). Narzuca się z pomocą, a ja sobie doskonale sama radzę w opiece, kiedy mąż pracuje. Nie powiem, w razie ,,w" mi bardzo pomógł, kiedy mam potrzebę to go proszę, ale robię to rzadko. Czuję, że w ogóle nie mamy tutaj prywatności, rozmawiam o czymś z mężem, a teść się włącza w rozmowę i coś dogaduje, pyta gdzie jedziemy, po co, a czy mały zasnął, a czy długo śpi, a kupę zrobił, a co je itd. Traktuje mojego męża jak dziecko i nie ma w ogóle wyczucia w niektórych sytuacjach. Podobno się pytał mojego męża, czy ma budować garaż osobny, bo słyszał, że chcemy mieć kolejne dziecko, ale według mnie to nie jest rozwiązanie, bo wciąż będziemy mieszkać na jednym podwórku i nadal będziemy pod obstrzałem.
Rozmawiałam o tym z mężem i on stwierdził, żebym zadecydowała co robimy, czy wynajmujemy, czy kupujemy mieszkanie, czy budujemy (choć mi już zapowiedział, że on budowy nie będzie doglądał, więc ta opcja odpada) albo kupno domu do wykończenia. Jak na razie to przeglądam oferty z wynajmem mieszkań, choć już słyszałam od męża, że teścia za 2 miesiące nie będzie i dom będzie stał pusty. Tylko za parę miesięcy znów pojawi się ten sam problem. Szkoda mi tylko pieniędzy na wynajem, wolałabym ,,przeczekać" tutaj i remontować w międzyczasie coś swojego, ale ja chyba nie dam rady tu mieszkać, poza tym ewentualne urządzanie swojego lokum zajmie chwilę.