czyli happy end, no i wporzo. Piątek, już w sumie weekend się zaczął, lepiej nastroić się pozytywnie
Hura
Pozdrawiam
Ja tam autorkę rozumiem. Bo przeżyłam coś podobnego. I to g... prawda, że facet się nie rozwiedzie. Rozwiedzie się, rozwodzie. Jak to się mówi, ,,każda żmija, mija''. Tylko faktycznie trzeba się uzbroić w cierpliwość. Co ja przeżywałam tylko sama wiem, ale nie żałuje.
Co do potępiania takich związków i kochanek. Czasem tak w życiu bywa, że ludzie się nie dobiorą i na przestrzeni lat będzie tylko gorzej, wzajemne kłótnie pretensje kto komu życie zmarnował. Więc czy nie lepiej rozstać się z godnością? Bez scen awantur, wzajemnej zawiści. No wytłumaczcie jakiś jest scenę tkwić w związku na siłę? W starożytnych czasach gdzie ludzie żyli po 50 lat max to faktycznie nie opłacało się rozwodzić, i trzeba był zacisnąć żeby i doczekać do cmentarza. Ale teraz ludzie po 50, 60 to jeszcze są młodzi ludzie i dużo przed nimi. Na miłość nigdy nie jest za późno, zaś na samotność zawsze jest za wcześnie. Owszem, że to najwspanialsza opcja za pierwszym razem trafić na miłość życia, przejść przez życie razem w miłości i wzajemnym wsparciu. Ale udaje się nielicznym.
Wspomnieliście o szpitalu. Jak mój W trafił do szpitala, jak jeszcze wtedy miał żonę i ją powiadomili skomentowała że pewien jeździć wolnej i ona teraz nic na to nie poradzi. A ja myślałam, że umrę jak się dowiedziała, rzuciłam wszystko i do niego pojechałam. Opiekowałam się nim najlepiej jak byłam w stanie. Chyba też wtedy trochę przemyślał na kogo naprawdę może liczyć w chorobie. Po 50 zmienią się priorytety człowiek myśli kategoriami na kogo będzie mógł liczyć w razie choroby, czy druga osoba go szybko nie zostawi, w takim wieku to już jest ukształtowany człowiek którego trudno zmienić czy zmanipulować ma swoje przyzwyczajania. I albo trzeba to zaakceptować, starać się wspólnie wypracować pewne kompromisy. Albo dać spokój. Co do rozwodu głupio to zabrzmi ale chłop po 50 musi do tego ,,dorosnąć'', albo jego żona. Skoro razem nie mieszkają znaczy widzą problem. Tylko być może jedno ogląda się na drugie. Takie małżeństwa są już nie do odratowania. Rozwód to kwestia czasu.
No tak. to prawda. Po 50 ce człowiek myśli już o tym kto się nim zaopiekuje na starość.
Więcej energii i siły ma jak wiadomo ta młodsza. Dlatego awansowałaś z kochanki do roli żony-opiekunki.
68 2016-07-08 19:49:42 Ostatnio edytowany przez pannapanna (2016-07-08 19:59:06)
Klara Wadera napisał/a:Ja tam autorkę rozumiem. Bo przeżyłam coś podobnego. I to g... prawda, że facet się nie rozwiedzie. Rozwiedzie się, rozwodzie. Jak to się mówi, ,,każda żmija, mija''. Tylko faktycznie trzeba się uzbroić w cierpliwość. Co ja przeżywałam tylko sama wiem, ale nie żałuje.
Co do potępiania takich związków i kochanek. Czasem tak w życiu bywa, że ludzie się nie dobiorą i na przestrzeni lat będzie tylko gorzej, wzajemne kłótnie pretensje kto komu życie zmarnował. Więc czy nie lepiej rozstać się z godnością? Bez scen awantur, wzajemnej zawiści. No wytłumaczcie jakiś jest scenę tkwić w związku na siłę? W starożytnych czasach gdzie ludzie żyli po 50 lat max to faktycznie nie opłacało się rozwodzić, i trzeba był zacisnąć żeby i doczekać do cmentarza. Ale teraz ludzie po 50, 60 to jeszcze są młodzi ludzie i dużo przed nimi. Na miłość nigdy nie jest za późno, zaś na samotność zawsze jest za wcześnie. Owszem, że to najwspanialsza opcja za pierwszym razem trafić na miłość życia, przejść przez życie razem w miłości i wzajemnym wsparciu. Ale udaje się nielicznym.
Wspomnieliście o szpitalu. Jak mój W trafił do szpitala, jak jeszcze wtedy miał żonę i ją powiadomili skomentowała że pewien jeździć wolnej i ona teraz nic na to nie poradzi. A ja myślałam, że umrę jak się dowiedziała, rzuciłam wszystko i do niego pojechałam. Opiekowałam się nim najlepiej jak byłam w stanie. Chyba też wtedy trochę przemyślał na kogo naprawdę może liczyć w chorobie. Po 50 zmienią się priorytety człowiek myśli kategoriami na kogo będzie mógł liczyć w razie choroby, czy druga osoba go szybko nie zostawi, w takim wieku to już jest ukształtowany człowiek którego trudno zmienić czy zmanipulować ma swoje przyzwyczajania. I albo trzeba to zaakceptować, starać się wspólnie wypracować pewne kompromisy. Albo dać spokój. Co do rozwodu głupio to zabrzmi ale chłop po 50 musi do tego ,,dorosnąć'', albo jego żona. Skoro razem nie mieszkają znaczy widzą problem. Tylko być może jedno ogląda się na drugie. Takie małżeństwa są już nie do odratowania. Rozwód to kwestia czasu.No tak. to prawda. Po 50 ce człowiek myśli już o tym kto się nim zaopiekuje na starość.
Więcej energii i siły ma jak wiadomo ta młodsza. Dlatego awansowałaś z kochanki do roli żony-opiekunki.
Ale może spadeczek i odszkodowanko tez jej wpadnie
Pierwsze, co pomyślałam jak tylko przeczytałam tytuł, to to, że to nie jest Twój facet, tylko jej, żony, skoro jest żonaty. Przeczytaj sama ten tytuł i zobacz jak absurdalnie to brzmi.
Dwa, nic go nie łączy, w separacji, czekają z rozwodem na właściwy moment bla bla bla... Takie teksty słyszała każda kobieta, któa się chciała wiązać z żonatym. Żona mnie nie rozumie. Nie kochamy się. Już niedługo rozwód, tylko czekamy na właściwy moment. Ten "właściwy" moment może nigdy nie nastąpić. Jakby nic ich nie łączyło, to już dawno by się rozwiedli. 50-letni facet boi się, co jego ciotki, wujki i babki powiedzą?? Wierzysz w to?
Jeżeli pozwolicie mi dojść do słowa.
Od dawna mam swoje mieszkanie, pracuje, jestem w stanie się utrzymać. Ale mąż, dzieci to nie moja bajka. Nie wyobrażam sobie gnieździć się z mężem i dziećmi w 2 pokojach, albo odejmować sobie coś z pensji żeby było dla rodziny. Wiem, że to egoistyczne podejście, ale chyba mam prawo zdecydować jak chce żyć. Moja praca jest taka, że wymaga pełnej dyspozycyjności. Tak więc założenie rodziny w moim przypadku byłoby szczytem egoizmu i głupoty.
Jako jedynaczka wychowywałam się wśród starszych, byłam najmłodsza w rodzinie. Dlatego też dużo lepiej dogaduje się z ludźmi starszymi ode mnie.
Nie chce żeby ktoś myślał, że jestem z nim dla pieniędzy. Ale będę szczera nie jest mi to obojętne.
Ja tak nie chce jak inni harować, dorabiać się latami, ratami, kredytami, liczyć każdą złotówkę.
Nie zamierzam go okradać bo po co i dla kogo? Dzieci nie mam i nie zamierzam mieć. Więc po co mi więcej niż mam. Dla mnie wystarczy.
Po prostu mam potrzebę kogoś kochać, mieć dla kogo się starać. We dwoje zawsze raźniej. Ja uwielbiam jego poczucie humoru, wieloma rzeczami mi zaimponował swoimi podróżami, znajomością historii, ciekawymi pasjami, osiągnięciami zawodowymi. Poza wszystkim możemy na siebie liczyć w każdej sytuacji, jesteśmy przyjaciółmi.
I ja od początku traktowałam tę znajomość poważnie. Nigdy wcześniej w żadną znajomość nie włożyłam tyle serca i zaangażowania. To nie jest tak, że on nagle się z choinki urwał i mieszka z żoną, nie, od lat mieszkają osobno. On tu teraz nawet jest zameldowany w dowodzie ten adres widnieje i listy też tu przychodzą. Ta konfrontacja, polegała na tym że on wziął telefon na głośnomówiący, i rozmawiali o rozwodzie itd., raz też jego nie było, a ona coś chciała przekazać i ja jej otworzyłam i nie była zaskoczona tylko zapyta czy jest X, i żeby do niej oddzwonił. A raz ja od niej odebrałam i też nie ruszyło ją to. Tak osobiście z nią o tym nie rozmawiałam. To byłoby niezręczne dla nas obie. Ogólnie pogodziłam się z sytuacją, że jesteśmy razem ale muszę zaczekać na rozwód. W lipcu mam w rodzinie dużo uroczystości, śluby, chrzciny wcześniej w maju była komunia chrześnika. I jakoś tak zaczęłam przeżywać, jak mówię ja tak wybrałam, ale jakoś tak przeżyłam to że wszyscy już dawno pozakładali rodziny, że mieli takie śluby, już dzieci mają. Starzeje się najwidoczniej
Oj obawiam się, ze nic z tego rozwodu nie będzie, żywcem przypomina mi się układ o którym wcześniej pisałam. Z żoną miał 5 dzieci (już dorosłe) z kochanka bliźniaki (tez już dorosłe), każda z tych kobiet mieszkała w mieszkaniu kupionym specjalnie dla niej i ich dzieci on mieszkał w trzecim domu i był takim wpadającym raz do jednej raz do drugiej. Żona godziła się na kochankę, doszło do tego że nawet zabierała na wycieczkę, jadąc ze swoimi dziećmi (była niepracująca zawodowo), dzieci kochanki (kochanka pracowała w ich firmie). Tak się to kręciło i kręci dalej. Tam tez były rodzinne imprezy i raz był jako przykładny mąż z żona, a raz z kochanką jako partner długoletni. W twoim przypadku żona godzi się na taki układ bo może maja jakąś umowę pomiędzy sobą, ty o niej się nie dowiesz tylko będziesz tkwiła w tym związku i nie wiadomo jak to się kiedyś dla ciebie skończy.
A tak się jeszcze zastanawiam czy ty aby jesteś pewna że rozmawiałaś z żoną, a nie inna jego jakąś kochanką lub podstawiona koleżanką?
Wedle prawa polskiego to jeśli rozpad małżeństwa jest z jego winy/ a jest bo zdradę łatwo mu żona może udowodnić/ to wspólny majątek dzieli się na pół a żona dodatkowo może wystąpić o alimenty na siebie nawet jeśli jest zamożna. Bo jej stan finansowy pogorszył się w stosunku do tego jaki był w małżeństwie.
A po drugie on zdaje sobie sprawę, ze jest znacznie starszy od kochanki, teoretycznie może umrzeć wcześniej no to być może woli aby jego majątek dostały dzieci w spadku a nie młoda kochanka jako druga żona. I potem ta druga żona po jego śmierci te jego pieniądze będzie wydawać z innym, którego sobie znajdzie.
Po co mu rozwód i nowy ślub jak to tylko dla niego problem.
72 2016-07-09 00:13:15 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2016-07-09 00:15:02)
Wedle prawa polskiego to jeśli rozpad małżeństwa jest z jego winy/ a jest bo zdradę łatwo mu żona może udowodnić/ to wspólny majątek dzieli się na pół a żona dodatkowo może wystąpić o alimenty na siebie nawet jeśli jest zamożna. B
Nie do końca tak, ale mniej więcej się zgadza. Mniej więcej. Podział majątku nie ma nic wspólnego z orzeczeniem o winie. Natomiast o alimenty może wystąpić każda strona, jeśli nie jest wyłącznie winna rozkładu pożycia. Czyli w uzasadnionych przypadkach można je nawet dostać, gdy rozwód nastąpił bez orzekania o winie lub z winy obu stron. Uzasadnione przypadki to na pewno nie te, kiedy "żona jest zamożna" Tylko nie do końca rozumiem, jaki to ma związek z tym, że Autorka tematu daje d... komuś, kto rozwodzić się nie zamierza?
alez wy wszyscy jestescie kategoryczni....
zostac czy uciekac?
zostac....
moze jeszcze moment tydzien moze miesiąc moze rok
jesli jestes z nim szczęśliwa to ciesz sie tym szczęsciem
jesli wiesz ze nikogo nie krzywdzisz tym bardziej
facet nie do końca jest w porządku
ale nie wiadomo jak to wygląda z jego strony
moze sie wszystko jakos wyjasni niedlugo skoro sie juz wydało i juz wiesz czego nie miałas wiedziec
moze nie...
74 2016-07-09 00:39:52 Ostatnio edytowany przez Kleoma (2016-07-09 00:46:29)
Podałam powody dla których on nie zamierza się rozwodzić.
Nie opłaci mu się to finansowo.
Po co ma mieć pół majątku jak może mieć cały.
Po co ma płacić pierwszej żonie alimenty jeśli ona tego zażąda bo zacznie jej brakować na to do czego do tej pory była przyzwyczajona.
Po co dzieci mają go przeklinać, że zamiast im coś się dostało kochance.
Po co sobie robić problemy.
Oszukiwał długo autorkę, że nie jest żonaty, oszukuje dalej, że kiedyś tam się rozwiedzie.
Autorka nie jest szczęśliwa.
Do pełni szczęścia brakuje jej świadomości, że facet dla niej rozwiedzie się.
Nie była powodem rozpadu jego małżeństwa ale dowartościuje ją fakt, gdy on zada sobie trud rozwodu. Gdy zrobi to dla niej mimo, że tyle z tym problemów, skandal i w ogóle.
75 2016-07-09 00:52:25 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2016-07-09 00:54:59)
Podałam powody dla których on nie zamierza się rozwodzić.
Nie opłaci mu się to finansowo.
Po co ma mieć pół majątku jak może mieć cały.
Po co ma płacić pierwszej żonie alimenty jeśli ona tego zażąda bo zacznie jej brakować na to do czego do tej pory była przyzwyczajona.
Po co dzieci mają go przeklinać, że zamiast im coś się dostało kochance.
Po co sobie robić problemy.Oszukiwał długo autorkę, że nie jest żonaty, oszukuje dalej, że kiedyś tam się rozwiedzie.
Autorka nie jest szczęśliwa.
Do pełni szczęścia brakuje jej świadomości, że facet dla niej rozwiedzie się.
Nie była powodem rozpadu jego małżeństwa ale dowartościuje ją fakt, gdy on zada sobie trud rozwodu. Gdy zrobi to dla niej mimo, że tyle z tym problemów, skandal i w ogóle.
Sęk właśnie w tym, że on się nie rozwiedzie Gdyby naprawdę się zakochał i miał taki zamiar, to poinformowałby Autorkę znacznie wcześniej, że jest w ogóle żonaty
A tu mamy biedne dziewczątko, które chciało związku z żonatym, więc cóż dziwnego, że facet korzysta? Sama bym korzystała na jego miejscu
Kleoma - mnie chodziło tylko o wyjaśnienie pewnych spraw prawnych. Bo może przeczytać ktoś zupełnie niezaangażowany akurat w ten temat i próbować potem na tej podstawie, co napisałaś. A ja naprawdę nic do Ciebie nie mam, mimo że na razie jakoś się nie przyjaźnimy i wychodzi na to, że ja się Ciebie czepiam
alez wy wszyscy jestescie kategoryczni....
zostac czy uciekac?
zostac....
moze jeszcze moment tydzien moze miesiąc moze rok
jesli jestes z nim szczęśliwa to ciesz sie tym szczęsciem
jesli wiesz ze nikogo nie krzywdzisz tym bardziej
facet nie do końca jest w porządku
ale nie wiadomo jak to wygląda z jego strony
moze sie wszystko jakos wyjasni niedlugo skoro sie juz wydało i juz wiesz czego nie miałas wiedziec
moze nie...
Cóż, ja dołączę jednak do grupy kategorycznie negujących taki układ i dostrzegających nieuchronna katastrofę, która tym bardziej bedzie tragiczną dla Autorki im dłużej będzie tkwić w tym "układzie".
Czekać i owszem, mozna - tylko ...na co? Pragnę tu przypomnieć, Flover, że życie płynie, czas ucieka... Mnie byłoby najnormalniej szkoda zycia na cos tak niepewnego. Już nie wspomnę tu o emocjach i bólu (niewątpliwym), gdy okaże się - a okaże się z pewnoscią - że tego rozwodu jednak nie bedzie. Nie ma sensu powtarzać tu wypowiedzi dowodzacych masę atutów takiego układu dla tego faceta. Same korzyści... Skoro dla Autorki nie postradał na tyle zmysłów by wbrew wszelkim korzyściom ...rozwód przeprowadzić - jest ewidentnie wygodnym i wyrachowanym samcem korzystającym z naiwności (i wdzięków) Autorki. Przykro mi...
Dal zainteresowanych "jak to moze wyglądać z jego strony" polecam już kultowy chyba wątek, który wyjątkowo ...nago ukazuje takiego faceta: http://www.netkobiety.pl/t69484.html
Szczególnie polecam to Autorce i tym, którzy ...dostrzegają cokolwiek pozytywnego w postawie tego facecika
Sęk w tym, że dziewczyna jest NOWOCZESNA i dla poczucia tego zgodzi się nawet na bycie w niekomfortowym związku.
Tylko od kiedy bycie kochanką to bycie nowoczesna i nie w nudnym sztampowym związku???
Przeciez to do bólu schematyczne.....
78 2016-07-09 11:04:43 Ostatnio edytowany przez Kleoma (2016-07-09 11:05:23)
Santapietruszka
Wiem, że może pomyślałaś że mnie się wydaje, że podział majątku to na sprawie o orzeczeniu rozwodu od razu jest bo tak jakby wynika z mojego postu.
Napisałam tak w skrócie. Wiem, że podział majątku to tak nie wygląda, może nieraz ciągnąć się latami, kosztować sporo bo opinie rzeczoznawców itp.
Ale sens mojej wypowiedzi jest prawidłowy. Podczas podziału majątku wspólnego, każde z małżonków dostaje jego połowę nawet jeśli jedno z nich jest całkowicie winne rozpadu związku i jest to w orzeczeniu rozwodu.
To samo z alimentami na małżonka niewinnego.
Moja kuzynka po rozwodzie z orzeczeniem o winie męża mimo, że można powiedzieć, że jest zamożna bo ma dużej wartości dom z działką, dobrej klasy auto to na swój wniosek do sądu dostała alimenty od byłego męża. Bo w wyniku rozwodu jej sytuacja finansowa uległa pogorszeniu, nie stać ją na to co miała podczas małżeństwa jak wczasy, zatrudnianie gosposi i inne.
Sąd przyznał jej 1600zl miesięcznie alimentów na nią bo dzieci nie mają. Ona ma 55 lat, pracuje ale zarabia najniższą krajową.
79 2016-07-10 10:21:39 Ostatnio edytowany przez żabaaaaaaa! (2016-07-10 10:24:22)
Śledząc dyskusje widzę, że poruszane sa tu zagadnienia, które ...miałyby usprawiedliwiać tego "faceta? Bo tak własnie odbieram tu informacje o niuansach finansowo-prawnych podjęcia decyzji o rozwodzie.
Ok, rozumiem taki pragmatyzm w przypadku osób, które żyją oddzielnie i są SAMOTNE. Jednak, gdy decyzja o kontynuowaniu (brak woli do definitywnego rozstania się) fikcyjnego małżeństwa z tak prozaicznych powodów dotyczy kogoś, kto jest w kolejnym związku - jest mocno nie fair wobec partnera (-ki). Owszem, mozna ustalić, że "jest się nadal" oficjalnie czyimś mężem (żoną) i ciągnąć nowy związek jesli nowy partner to akceptuje. Jednak wątpię, by taka akceptacaja stanu rzeczy była w 100%, bo oznacza zgodę na sporo potencjalnych problemów. Wypadek, choroba i w efekcie szpital - kto ma prawo do informacji, do odwiedzenia? Ano własnie! Kwestia majątku, ewentualnego zabezpieczenia - kto ma do tego prawo? Ano własnie! Kwestia poczucia własnej wartości jako pełnoprawnego partnera - w obliczu spraw urzedowych, lokalowych itp. Kto jest brany pod uwagę? Ano własnie!
Autorka tkwiąc w takim "związku" jest TYLKO ZABAWKĄ, czasoumilaczką - nikim wiecej. Jesli jej to pasuje i satysfakcjonuje rola takiej ...nałoznicy - jej wybór. Jednak zaręczam, ze za jakiś czas zacznie ją rola "podrzędnej" uwierać, ale wówczas będzie już zbyt emocjonalnie związana z tym człowiekiem i z tego sie juz nie uwolni ani niczego nie zmieni - status quo będzie tym obowiązujacym.
Moim zdaniem tkwienie w takim układzie (bo związkiem tego jednak nie nazwę) jest dowodem braku poczucia własnej wartości...
Autorko - ceń się trochę, zasługujesz na mężczyznę, dla którego pod każdym względem będziesz na pierwszym miejscu. Na "pierwszym miejscu" ...BEZ WZGLĘDU NA KOSZTY i KONSEKWENCJE!
Witam!
Od ponad roku jestem w związku z facetem mojego życia. Ja po 30, on po 50.
Kochamy się, wspieramy, możemy na siebie liczyć, lubimy spędzać razem czas, seks jest nieziemski, mimo różnicy wieku świetnie się dogadujemy.
Na moje urodziny zaprosił mnie do restauracji, wręczył przepiękne pudełko i kwiaty, byłam na 100% pewna, że tam jest pierścionek zaręczynowy. Były przepiękne kolczyki. Wyjątkowe, w moim stylu, ale byłam rozczarowana i trudno mi było to ukryć. Ale nie rozmawialiśmy o tym w tamtym momencie. Zaczęliśmy świętować, tort, szampan. Potem był ślub naszych znajomych. Po powrocie do domu leżeliśmy w łóżku i i relacjonowali sobie wrażenia z imprezy, zapytałam kiedy poprosi mnie o rękę, był pijany więc zebrał się na odwagę i wyznał, że na razie nie, bo on nie ma oficjalnie rozwodu. Byłam w szoku, nie wiedziałam co powiedzieć. Jego wersja była taka, że od dawna nie mieszka z żoną, nic ich nie łączy, ona wie o mnie i ona też prawdopodobnie ma kogoś. Nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Powiedziałam mu, że to jest koniec. On szybko doprowadził do konfrontacji, z żoną. I ona potwierdziła jego wersje, że ją nie obchodzi co on robi i z kim. Ale z rozwodem muszą się wstrzymać, nie chcą robić skandalu w rodzinie, akurat teraz, i jest jeszcze coś. Ale za jakiś czas zorganizują taki cichy rozwód.
Ok, tak więc wyrzutów sumienia nie mam, że rozbijam małżeństwo, że ktoś przeze mnie cierpi.
Ale to nie jest dla mnie komfortowa sytuacja. Kocham go, więc zaakceptowałam ten fakt obiecałam, że poczekam. Niby dopiero kilka miesięcy minęło, ale temat przycichł. Nie ukrywam, że chciałabym go zmobilizować do tego rozwodu. Bo ja też chciałabym, żebyśmy wzięli ślub. No i jakoś tak mi niezręcznie przed rodziną i znajomymi. Obiecałam, że nie będę się mieszać w ich rodzinne sprawy. Ale teraz lecimy razem na wakacje i chce jakoś poruszyć ten temat. Ale brak mi strategii i argumentów. Może macie jakiś pomysł? Czy może za bardzo pospieszam sprawę?
Smutne to wszystko. Widzę 20-latkę zakochaną w czyimś mężu i faceta żerującego na jej naiwności. Obejrzyj się, życie ci się ucieka przez palce. Gdyby cię kochał, zostawiłby wszystko dla ciebie i nie oszukiwał, taka jest miłość.
Dasz się przekupić drogimi prezentami, to twoja sprawa. Pytasz, jak go przekonać?Najlepiej pustymi obietnicami:) Żartuję Po co przekonywać kogoś do tego, czego nie chce? Ślub nie zmieni charakteru. A jego rodzinę musisz poznać, to nieuniknione, jeśli masz zamiar kontynuować taki związek przez następne lata. Teraz nie chcesz dzieci, a za 10 lat może się to zmienić, bo nie chcesz chyba żyć w izolacji od znajomych, a oni będą opowiadać o własnych dzieciach i znów może ci być przykro tak jak w przypadku ślubu kuzynki.
81 2016-07-10 13:52:08 Ostatnio edytowany przez Judyta123 (2016-07-10 13:52:38)
Nie chce być niegrzeczna, ale komentarzy w stylu ,,czasoumilacz'' ,,zabawka'' nawet nie analizuje i nie biorę pod uwagę. Nie rusza mnie to. Jestem dorosłą osobą która ma swoje wyrobione zdanie. I nie zerwę z facetem dlatego, że jakimś ludziom z internatu się tak wydaje. Powiem więcej nawet jak się rodzice na początku czepiali, powiedziałam, że jak jeszcze raz usłyszę coś na ten temat to wychodzę i nie będę ich odwiedzać. Więc z czasem odpuścili. Ogólnie to tak daje nam 3 lata na to żeby wziął rozwód i na nasz ślub. W sumie mam czas, nie pali się. Ale nie ukrywam, że chciałabym żeby to było szybciej. Dla mnie to nie jest ktoś na raz, na dwa, to jest ktoś na całe życie.
Ale mam takie dziecinne marzenia o zaręczynach, ślubie, weselu. Może to zwyczajnie głupie. Żeby dla jednego dnia, robić tyle szumu. Ale zależy mi na tym. Co do dziecka, ja tak naprawdę nie mam potrzeby być mamą, tylko czasem mi ciotki czy ktoś daje dziecko na ręce i komentują, że mi do twarzy i mi przykro. Zastanawiam się jak wyglądają taki związki bez dzieci, po latach. Czy rzeczywiście osoby bezdzietne są skazane na samotność?
Nie wiem ale jeszce nie słyszałam żeby ktoś mówił że żałuje że ma dziecko. A z racji zawodu widziałam wiele kobiet (tylko kobiet, o ironio) płacących że nie mają dzieci.
Jedna kobieta, bardzo bogata (bardzo!)płakała ze oddalaby każdy szczebel swojej kariery i swoje pieniądze żeby mieć dzieci i że nawet te biedne samotne matki nie wiedzą jakie mają szczęście.
Ja mam i to jest największe szczęście jakie mi w życiu spotkało. Tylko że ja zawsze wiedziałam że chcę mieć dzieci. Więc nie wiem jak to jest w przypadku osoby która czuje że nie chce.
Szczerze mówiąc sama nie jestem osobą, która jakoś wyjątkowo ulega cudzym wpływom i poglądom, ale fakt, że odmiennych opinii zupełnie nie bierzesz pod uwagę jest trochę niepokojący... bo jest jednak pewne prawdopodobieństwo, że nie jesteś tak ważną osobą w życiu swojego partnera, jak uważasz Oczywiście nie oceniam Twojego związku, bo Was nie znam. Prawda jest tylko taka, że wiele zakochanych kobiet ślepnie, głuchnie i traci umiejętność logicznego myślenia. Nie wiem jakie zarzuty z ust Twoich rodziców, padały pod adresem lubego... ale jeżeli zarzucali mu coś więcej niż tylko "niestosowany" wiek, to jednak spróbowałabym się temu przyjrzeć. Nasze otoczenie jako emocjonalnie niezaangażowane, często dostrzega więcej...
Aktualnie mam podobny problem z zakochaną przyjaciółką, która totalnie ogłuchła na opinie z zewnątrz, a siedzi dziewczyna w gównie po uszy. Niestety nawet niepytana, wszystkim wmawia, iż są ze swoim partnerem w cudownym związku. Problem polega na tym, że ona jest jedyną osobą, która widzi ten związek w tak różowych barwach. Osobiście czekałam dwa lata, zanim przykleiłam facetowi łatkę cwaniaka, który żyje na cudzy koszt. Cały czas liczyłam, że facet się jednak ogarnie. Niestety teraz widać jak na dłoni, że nawet nie próbuje... i żebym ja chociaż widziała, że on ją kocha... to może oślepłabym na jedno oko Dla mnie jako jej przyjaciółki jest to nieprawdopodobnie smutne, bo naprawdę zależy mi na jej szczęściu, ale moje delikatne próby rozmowy zawsze kończyły się jej agresją i jakimś kłamstwem, żebym nie drążyła już tematu. Nie pozostało mi nic innego jak pogodzić się z faktem, że przyjaciółka ma prawo do swoich wyborów
84 2016-07-10 15:02:38 Ostatnio edytowany przez pannapanna (2016-07-10 15:04:00)
Szczerze mówiąc sama nie jestem osobą, która jakoś wyjątkowo ulega cudzym wpływom i poglądom, ale fakt, że odmiennych opinii zupełnie nie bierzesz pod uwagę jest trochę niepokojący... bo jest jednak pewne prawdopodobieństwo, że nie jesteś tak ważną osobą w życiu swojego partnera, jak uważasz
Oczywiście nie oceniam Twojego związku, bo Was nie znam. Prawda jest tylko taka, że wiele zakochanych kobiet ślepnie, głuchnie i traci umiejętność logicznego myślenia. Nie wiem jakie zarzuty z ust Twoich rodziców, padały pod adresem lubego... ale jeżeli zarzucali mu coś więcej niż tylko "niestosowany" wiek, to jednak spróbowałabym się temu przyjrzeć. Nasze otoczenie jako emocjonalnie niezaangażowane, często dostrzega więcej...
Aktualnie mam podobny problem z zakochaną przyjaciółką, która totalnie ogłuchła na opinie z zewnątrz, a siedzi dziewczyna w gównie po uszy. Niestety nawet niepytana, wszystkim wmawia, iż są ze swoim partnerem w cudownym związku. Problem polega na tym, że ona jest jedyną osobą, która widzi ten związek w tak różowych barwach. Osobiście czekałam dwa lata, zanim przykleiłam facetowi łatkę cwaniaka, który żyje na cudzy koszt. Cały czas liczyłam, że facet się jednak ogarnie. Niestety teraz widać jak na dłoni, że nawet nie próbuje... i żebym ja chociaż widziała, że on ją kocha... to może oślepłabym na jedno oko
Dla mnie jako jej przyjaciółki jest to nieprawdopodobnie smutne, bo naprawdę zależy mi na jej szczęściu, ale moje delikatne próby rozmowy zawsze kończyły się jej agresją i jakimś kłamstwem, żebym nie drążyła już tematu. Nie pozostało mi nic innego jak pogodzić się z faktem, że przyjaciółka ma prawo do swoich wyborów
Volver - sama byłam po obu stronach. Żyłam z kolesiem o którym wszyscy mi mówili ze ch** z niego, na rodziców się obraziłam na 2 lata. No i post factum wyszło ze faktycznie ch** a ja to chyba zapadłam na jakąś chorobę psychiczną.
I podobnie moja przyjaciółka jak Twoja. Ja widziałam że to szmaciarz (hahahah- swoją drogą miał żonę, historia identyczną jak tu - też nie brali rozwodu bo coś tam a nie żyli ze sobą ze 20 lat) też od niej starszy ze 25 lat. Właściciel formy nota bene.
Po kilku latach została sama, i tak ją zostawił, w sumie wrak z niej psychiczny a najgorsze jest to że straciła opinię do tego stopnia że ludzie nie chcą jej znać. Bo jego żona zrobiła z niej ostatnią kurwę. A fakt że z niego stary dziad w stosunku do niej też jej nie pomógł.
Serio - nie znam jednej takiej historii coby się dobrze skończyła.
85 2016-07-10 15:39:24 Ostatnio edytowany przez aannaa (2016-07-10 16:09:24)
Nie chce być niegrzeczna, ale komentarzy w stylu ,,czasoumilacz'' ,,zabawka'' nawet nie analizuje i nie biorę pod uwagę. Nie rusza mnie to. Jestem dorosłą osobą która ma swoje wyrobione zdanie. I nie zerwę z facetem dlatego, że jakimś ludziom z internatu się tak wydaje. Powiem więcej nawet jak się rodzice na początku czepiali, powiedziałam, że jak jeszcze raz usłyszę coś na ten temat to wychodzę i nie będę ich odwiedzać. Więc z czasem odpuścili. Ogólnie to tak daje nam 3 lata na to żeby wziął rozwód i na nasz ślub. W sumie mam czas, nie pali się. Ale nie ukrywam, że chciałabym żeby to było szybciej. Dla mnie to nie jest ktoś na raz, na dwa, to jest ktoś na całe życie.
Ale mam takie dziecinne marzenia o zaręczynach, ślubie, weselu. Może to zwyczajnie głupie. Żeby dla jednego dnia, robić tyle szumu. Ale zależy mi na tym. Co do dziecka, ja tak naprawdę nie mam potrzeby być mamą, tylko czasem mi ciotki czy ktoś daje dziecko na ręce i komentują, że mi do twarzy i mi przykro. Zastanawiam się jak wyglądają taki związki bez dzieci, po latach. Czy rzeczywiście osoby bezdzietne są skazane na samotność?
Uwielbiam takie odpowiedzi! Teraz to jesteśmy "jakimistam ludźmi z internetu" bo przeczytałaś kilka zdań nie po Twojej myśli. A prawda jest taka, że z tego co mi wiadomo administracja nie rozsyła zaproszeń do zwierzeń! Także, dziewczynko, minimum pokory. To, że u podstarzalego męża swojej żony nie masz posluchu nie znaczy, że możesz próbować naszym kosztem leczyć kompleksy i się tu ponoszyc! Piszesz, że jesteś dorosłą kobieta. Dorosła kobieta, to taka, co ponosi odpowiedzialność za swoje decyzje. Ty zdecydowalaś się tutaj otworzyć i prosić o radę, także uszanuj fakt, że nie wszystkie mogą Ci przypaść do gustu. Nie przepraszaj, że jesteś niegrzeczna- bo nie jesteś. Jesteś infantylna. Masz cechę idealnej kochanki. Za dzieciaka chyba naogladalas się za dużo niewolnicy Isaury i wierzysz, że i Ciebie dostrzeże dobry Pan i wprowadzi na salony. A Panisko się nie chce rozwodzić. Bo co rodzina pomyśli... No tak, lepiej mieć dwie baby- jedna oficjalna, druga mniej, wtedy jest moralnie. Rodzina napewno szczęśliwa. Tu Ci Amorosso pokazał Twoje miejsce. Przed kolegami się pochwali młodsza kochanka, ale do Rodziny weźmie Żonę.
Kolczyki Ci kupił... A Ty dzieciaku liczyłas na pierścionek... Nic się Tobie przetłumaczyć nie da. Nawet sama napisałaś, że już zgodziłaś sie na bycie w nieformalnym związku. Napisz mi szczerze - wierzysz w to, że chłop, który swoje przeżył, zna się na życiu, podejmie choć minimum wysiłku, żeby się rozwieść i wziąć kolejny ślub ze wszystkimi konsekwencjami (wspólnota majątkowa), dla czegoś co już dostał? Co mu możesz więcej zaoferować, niż to, co już posiadł? Twoje zadowolenie z noszenia tytułu żony? Ty już jesteś zadowolona z dzierzenia tytułu kochanicy. Jeszcze przed rodziną się tym chwalisz, jakby było czym. I jeszcze o tym piszesz z taką lekkością. Ojciec to Cię powinien przełożyć przez kolano i Cie spraw po tym tyłku. Jak gowniara się zachowujesz... A zaraz będzie placz
Co do dzieci- skoro tak ich nie chcesz mieć to czemu sie zastanawiasz jak się żyje bez nich? No i czemu Ci przykro, jak Ci ciocie mówią, że ładnie wyglądasz z dzieckiem. Mnie moje ciocie namawiają na rude włosy, bo podobno byłoby mi ładnie, ale że rudego nie lubię, to w ogóle takie gadanie do mnie nie trafia. Coś mi się wydaje, że specjalnie takie poglądy głosisz by się temu mężczyźnie bardziej Przypodobać.
Judyta123 napisał/a:Nie chce być niegrzeczna, ale komentarzy w stylu ,,czasoumilacz'' ,,zabawka'' nawet nie analizuje i nie biorę pod uwagę. Nie rusza mnie to. Jestem dorosłą osobą która ma swoje wyrobione zdanie. I nie zerwę z facetem dlatego, że jakimś ludziom z internatu się tak wydaje. Powiem więcej nawet jak się rodzice na początku czepiali, powiedziałam, że jak jeszcze raz usłyszę coś na ten temat to wychodzę i nie będę ich odwiedzać. Więc z czasem odpuścili. Ogólnie to tak daje nam 3 lata na to żeby wziął rozwód i na nasz ślub. W sumie mam czas, nie pali się. Ale nie ukrywam, że chciałabym żeby to było szybciej. Dla mnie to nie jest ktoś na raz, na dwa, to jest ktoś na całe życie.
Ale mam takie dziecinne marzenia o zaręczynach, ślubie, weselu. Może to zwyczajnie głupie. Żeby dla jednego dnia, robić tyle szumu. Ale zależy mi na tym. Co do dziecka, ja tak naprawdę nie mam potrzeby być mamą, tylko czasem mi ciotki czy ktoś daje dziecko na ręce i komentują, że mi do twarzy i mi przykro. Zastanawiam się jak wyglądają taki związki bez dzieci, po latach. Czy rzeczywiście osoby bezdzietne są skazane na samotność?Uwielbiam takie odpowiedzi! Teraz to jesteśmy "jakimistam ludźmi z internetu" bo przeczytałaś kilka zdań nie po Twojej myśli. A prawda jest taka, że z tego co mi wiadomo administracja nie rozsyła zaproszeń do zwierzeń! Także, dziewczynko, minimum pokory. To, że u podstarzalego męża swojej żony nie masz posluchu nie znaczy, że możesz próbować naszym kosztem leczyć kompleksy i się tu ponoszyc! Piszesz, że jesteś dorosłą kobieta. Dorosła kobieta, to taka, co ponosi odpowiedzialność za swoje decyzje. Ty zdecydowalaś się tutaj otworzyć i prosić o radę, także uszanuj fakt, że nie wszystkie mogą Ci przypaść do gustu. Nie przepraszaj, że jesteś niegrzeczna- bo nie jesteś. Jesteś infantylna. Masz cechę idealnej kochanki. Za dzieciaka chyba naogladalas się za dużo niewolnicy Isaury i wierzysz, że i Ciebie dostrzeże dobry Pan i wprowadzi na salony. A Panisko się nie chce rozwodzić. Bo co rodzina pomyśli... No tak, lepiej mieć dwie baby- jedna oficjalna, druga mniej, wtedy jest moralnie. Rodzina napewno szczęśliwa. Tu Ci Amorosso pokazał Twoje miejsce. Przed kolegami się pochwali młodsza kochanka, ale do Rodziny weźmie Żonę.
Kolczyki Ci kupił... A Ty dzieciaku liczyłas na pierścionek... Nic się Tobie przetłumaczyć nie da. Nawet sama napisałaś, że już zgodziłaś sie na bycie w nieformalnym związku. Napisz mi szczerze - wierzysz w to, że chłop, który swoje przeżył, zna się na życiu, podejmie choć minimum wysiłku, żeby się rozwieść i wziąć kolejny ślub ze wszystkimi konsekwencjami (wspólnota majątkowa), dla czegoś co już dostał? Co mu możesz więcej zaoferować, niż to, co już posiadł? Twoje zadowolenie z noszenia tytułu żony? Ty już jesteś zadowolona z dzierzenia tytułu kochanicy. Jeszcze przed rodziną się tym chwalisz, jakby było czym. I jeszcze o tym piszesz z taką lekkością. Ojciec to Cię powinien przełożyć przez kolano i Cie spraw po tym tyłku. Jak gowniara się zachowujesz... A zaraz będzie placz
Szczerze mówiąc,miałam napisać dokładnie to samo co aannaa.
Dorosły człowiek,potrafi przemyśleć czyjeś odmienne zdanie.Czasami trzeba zdjąć różowe okulary i popatrzeć chłodnym okiem,zamiast taplać się w wydumanej, życzeniowej rzeczywistości.
Nie chce być niegrzeczna, ale komentarzy w stylu ,,czasoumilacz'' ,,zabawka'' nawet nie analizuje i nie biorę pod uwagę. Nie rusza mnie to. Jestem dorosłą osobą która ma swoje wyrobione zdanie. I nie zerwę z facetem dlatego, że jakimś ludziom z internatu się tak wydaje. Powiem więcej nawet jak się rodzice na początku czepiali, powiedziałam, że jak jeszcze raz usłyszę coś na ten temat to wychodzę i nie będę ich odwiedzać. Więc z czasem odpuścili. Ogólnie to tak daje nam 3 lata na to żeby wziął rozwód i na nasz ślub. W sumie mam czas, nie pali się. Ale nie ukrywam, że chciałabym żeby to było szybciej. Dla mnie to nie jest ktoś na raz, na dwa, to jest ktoś na całe życie.
Ale mam takie dziecinne marzenia o zaręczynach, ślubie, weselu. Może to zwyczajnie głupie. Żeby dla jednego dnia, robić tyle szumu. Ale zależy mi na tym. Co do dziecka, ja tak naprawdę nie mam potrzeby być mamą, tylko czasem mi ciotki czy ktoś daje dziecko na ręce i komentują, że mi do twarzy i mi przykro. Zastanawiam się jak wyglądają taki związki bez dzieci, po latach. Czy rzeczywiście osoby bezdzietne są skazane na samotność?
Judyta, tyle dziewczyn marzy o zaręczynach i ślubie, więc się nie dziwię. Za trzy lata wszystko się może zmienić i twoje zapatrywania także. Miałam to na myśli, że widząc dzieci znajomych, mogłabyś też zamarzyć o własnym. Jak żyją pary bezdzietne? Nie znam takich. Najbardziej znana osoba przyznająca się otwarcie do niechęci bycia matką to nieżyjąca już p. Czubaszek, która realizowała się w innych dziedzinach życia.
88 2016-07-10 16:41:22 Ostatnio edytowany przez diana-1971 (2016-07-10 16:43:07)
Nie chce być niegrzeczna, ale komentarzy w stylu ,,czasoumilacz'' ,,zabawka'' nawet nie analizuje i nie biorę pod uwagę. Nie rusza mnie to. Jestem dorosłą osobą która ma swoje wyrobione zdanie. I nie zerwę z facetem dlatego, że jakimś ludziom z internatu się tak wydaje. Powiem więcej nawet jak się rodzice na początku czepiali, powiedziałam, że jak jeszcze raz usłyszę coś na ten temat to wychodzę i nie będę ich odwiedzać. Więc z czasem odpuścili. Ogólnie to tak daje nam 3 lata na to żeby wziął rozwód i na nasz ślub. W sumie mam czas, nie pali się. Ale nie ukrywam, że chciałabym żeby to było szybciej. Dla mnie to nie jest ktoś na raz, na dwa, to jest ktoś na całe życie.
Ale mam takie dziecinne marzenia o zaręczynach, ślubie, weselu. Może to zwyczajnie głupie. Żeby dla jednego dnia, robić tyle szumu. Ale zależy mi na tym. Co do dziecka, ja tak naprawdę nie mam potrzeby być mamą, tylko czasem mi ciotki czy ktoś daje dziecko na ręce i komentują, że mi do twarzy i mi przykro. Zastanawiam się jak wyglądają taki związki bez dzieci, po latach. Czy rzeczywiście osoby bezdzietne są skazane na samotność?
Oczywiście że, trudno Ci przełknąć niektóre komentarze, oczekiwałaś pocieszenia, wsparcia, tysięcy rad, jak usidlić ukochanego, a tu zonk. Czytasz w necie, dokładnie to samo, co słyszysz w realu.
Dajesz Wam 3 - letni okres karencji, pewnie jesteś młoda i myślisz, że masz czas. Dla Twojego partnera, niestety ten czas już inaczej płynie, człowiek im starszy, tym mniej poddany na zmiany w swoim życiu.
Jeśli nie był gotowy na rewolucyjne zmiany wcześniej, z latami też gotowy nie będzie.
Chcesz jak każda młoda kobieta romantyczności, zaręczyn, ślubu, pięknego wesela. Być może, za jakiś czas zapragniesz dziecka i prawdziwej rodziny.
Twój kochanek już to wszystko ma za sobą, gdyby jego małżeństwo, rodzina, życie jakie zbudował nie miały znaczenia, dawno by się rozwiódł i ułożył sobie życie na nowo.
Z tego co opisujesz, pomimo " osobnego życia " z żoną, darzy żonę, wielkim szacunkiem. Kiedy musi wybierać, romantyczne spotkanie z Tobą, a towarzyszenie żonie, wybiera ją. Kiedy są uroczystości rodzinne, Ona stoi u jego boku.
Ty na swoje uroczystości chodzisz sama, choć rodzina wie o Twoim facecie, jednak On nie ma zamiaru, udzielać się z Tobą towarzysko. Zdaje sobie sprawę, że Twoi bliscy zaczną dopytywać o jego zamiary i plany, wobec Ciebie. Nie towarzyszy Ci, nie musi się tłumaczyć, szukać wymówek, ani " bratać się " z Twoją rodziną.
Wyjazd z kochanką na wakacje - klasyk. Daleko od domu, daleko od bliskich i znajomych, można przez chwilę pobawić się w dom.
Wiem, że cokolwiek tutaj napiszemy i tak będziesz żyła fantazjami, wyobrażeniami i liczyła na haapy end.
Judyta123 napisał/a:Nie chce być niegrzeczna, ale komentarzy w stylu ,,czasoumilacz'' ,,zabawka'' nawet nie analizuje i nie biorę pod uwagę. Nie rusza mnie to. Jestem dorosłą osobą która ma swoje wyrobione zdanie. I nie zerwę z facetem dlatego, że jakimś ludziom z internatu się tak wydaje. Powiem więcej nawet jak się rodzice na początku czepiali, powiedziałam, że jak jeszcze raz usłyszę coś na ten temat to wychodzę i nie będę ich odwiedzać. Więc z czasem odpuścili. Ogólnie to tak daje nam 3 lata na to żeby wziął rozwód i na nasz ślub. W sumie mam czas, nie pali się. Ale nie ukrywam, że chciałabym żeby to było szybciej. Dla mnie to nie jest ktoś na raz, na dwa, to jest ktoś na całe życie.
Ale mam takie dziecinne marzenia o zaręczynach, ślubie, weselu. Może to zwyczajnie głupie. Żeby dla jednego dnia, robić tyle szumu. Ale zależy mi na tym. Co do dziecka, ja tak naprawdę nie mam potrzeby być mamą, tylko czasem mi ciotki czy ktoś daje dziecko na ręce i komentują, że mi do twarzy i mi przykro. Zastanawiam się jak wyglądają taki związki bez dzieci, po latach. Czy rzeczywiście osoby bezdzietne są skazane na samotność?Oczywiście że, trudno Ci przełknąć niektóre komentarze, oczekiwałaś pocieszenia, wsparcia, tysięcy rad, jak usidlić ukochanego, a tu zonk. Czytasz w necie, dokładnie to samo, co słyszysz w realu.
Dajesz Wam 3 - letni okres karencji, pewnie jesteś młoda i myślisz, że masz czas. Dla Twojego partnera, niestety ten czas już inaczej płynie, człowiek im starszy, tym mniej poddany na zmiany w swoim życiu.
Jeśli nie był gotowy na rewolucyjne zmiany wcześniej, z latami też gotowy nie będzie.
Chcesz jak każda młoda kobieta romantyczności, zaręczyn, ślubu, pięknego wesela. Być może, za jakiś czas zapragniesz dziecka i prawdziwej rodziny.
Twój kochanek już to wszystko ma za sobą, gdyby jego małżeństwo, rodzina, życie jakie zbudował nie miały znaczenia, dawno by się rozwiódł i ułożył sobie życie na nowo.
Z tego co opisujesz, pomimo " osobnego życia " z żoną, darzy żonę, wielkim szacunkiem. Kiedy musi wybierać, romantyczne spotkanie z Tobą, a towarzyszenie żonie, wybiera ją. Kiedy są uroczystości rodzinne, Ona stoi u jego boku.
Ty na swoje uroczystości chodzisz sama, choć rodzina wie o Twoim facecie, jednak On nie ma zamiaru, udzielać się z Tobą towarzysko. Zdaje sobie sprawę, że Twoi bliscy zaczną dopytywać o jego zamiary i plany, wobec Ciebie. Nie towarzyszy Ci, nie musi się tłumaczyć, szukać wymówek, ani " bratać się " z Twoją rodziną.
Wyjazd z kochanką na wakacje - klasyk. Daleko od domu, daleko od bliskich i znajomych, można przez chwilę pobawić się w dom.
Wiem, że cokolwiek tutaj napiszemy i tak będziesz żyła fantazjami, wyobrażeniami i liczyła na haapy end.
Dokładnie! A skoro już jesteśmy przy Twoich fantazjach z okresu bycia mała dziewczynka, to czy naprawdę swoją przyszłość widziałaś u boku mężczyzny w wieku swego ojca, oficjalnie żonatego? Jesteś po 30., rozumiem, że rodzina naciska, kolezanki juz mają Dzieci. Czy to oby nie presja otoczenia stoi za Twoimi wyborami? Lepiej zgrywać emancypantke u boku jakiegokolwiek faceta niż przyznać się, że nie zdążyłas wsiąść na innego przebiegającego konia?
Nie chce być niegrzeczna, ale komentarzy w stylu ,,czasoumilacz'' ,,zabawka'' nawet nie analizuje i nie biorę pod uwagę. Nie rusza mnie to. Jestem dorosłą osobą(...) nie zerwę z facetem dlatego, że jakimś ludziom z internatu się tak wydaje (...) Dla mnie to nie jest ktoś na raz, na dwa, to jest ktoś na całe życie.
(...)
Jestem wdzięczny Paniom za ...wyręczenie mnie i ustosunkowanie się do zacytowanej wypowiedzi Autorki. Ja chyba zrobiłbym to ...mniej taktownie
Jako "jakiś ludź z internetu" użyłbym mniej subtelnych sformułowań i napisałbym to dosadniej, bo aż się prosi...
Droga Autorko, jak widzisz są "jacyś ludzie z internetu", którzy mają odmienne, mniej optymistyczne (mniej ...infantylne?) spojrzenie na Twoją sytuację. Jak sądzisz, Dorosła Kobieto, na czego podstawie mają odmienne zdanie? Na podstawie WŁASNYCH, ŻYCIOWYCH DOŚWIADCZEŃ! I jako "jacyś ludzie z internetu" dzielimy sie swoimi przemyśleniami i doświadczeniami tutaj, na Forum. Także i w stosunku do Ciebie. Skoro tak do naszych słów - tak Tobie niekorzystnych - podchodzisz, to ...krzyżyk na drogę. Życzę powodzenia i szczęścia
Od siebie sugeruję "na zapas" kupowanie duzych ilości środków uspokajających i chusteczek - będą niezbędne w niedługim czasie, gdy wybranek zmieni swój stosunek (sic!) do Ciebie.
P.S.
Jak widać na załączonym obrazku wiek nie jest wyznacznikiem rozumu. Niektórzy muszą przeżyć trochę lat i zebrać trochę razów po dupsku by: nauczyć się szanować odmienne zdanie, nauczyć się pokory wobec zyciowego doświadczenia i nauczyć się trzeźwego spojrzenia na własne położenie.
Może i dobrze, że to poboli... Widać tak trzeba.
A ja uwielbiam, ja po raz setny te same osoby w podobnych wątkach za każdym razem jarają się jak małolaty i na siłę narzucają swoje zdanie. Spodziewałam się różnych argumentów ale ten mnie zaskoczył ,,Ojciec to Cię powinien przełożyć przez kolano i Cie spraw po tym tyłku. Jak gówniara się zachowujesz'' – pełen szacun za profesjonalizm, priorytetowy argument dla osoby lat 30 Ale nie no wszystkiego trzeba spróbować. Ja Wam powiem u mnie to działało, im więcej osób mnie zniechęcało tym bardziej byłam zmotywowana. A teraz my nadal jesteśmy razem i mamy wspólne plany, wszyscy mówią, że przecież oni mnie wspierali i kibicowali. Także ludzie są różne
Bardzo łatwo zniszczyć człowieka. Mam taki przykład w otoczeniu. Kasia lat temu ponad 20 na jakiejś zabawie poznała takiego powiedzmy Janka. Przetańczyli całą noc, potem cały czas spędzali ze sobą. Tylko Janek nie powiedział, że ma narzeczoną i jest już termin ślubu. W każdym razie, narzeczona wróciła, wszystko się wydało. Jak się rodzina dowiedziała...sami sobie dopowiedzcie. Zmusili ich do zakończenia znajomości. Potem oczywiście zeswatali Kasię z takim Wojtkiem. On całkiem sensowny facet, jak to się mówi nie pijak, nie chuligan. Ale to od początku było nieszczęśliwe małżeństwo. Ale nikt jej nie rozumiał, wszyscy mówi, ze jest głupia bo ma wszystko i wymyśla. Ona z czasem coraz bardziej zamykała się w sobie. Ponoć miała depresje, ataki furii. To było wołanie o pomoc, ale nikt nie słyszał. Pewnego dnia, po iluś latach ten Janek się rozwiódł i przyszedł pod jej stary adres, ale jak na nieszczęście jej nie zastał tylko mnie, jej matkę i siostry. One zabroniły mi mówić że tu był, że się rozwiódł, okłamały go co do niej, tak żeby nie miał jak się skontaktować. No a farsa ciągnęła się dalej. Pewnego dnia, dostałam telefon, że ona nie żyje, popełniła samobójstwo. Zostawiła długi list, który łamie najtwardsze serca. Rodzina i wszyscy doradzający do dziś rzucają się sobie do gardeł, zrzucają nawzajem winę. Ja do dziś jak chodzę na cmentarz to przepraszam, że byłam taką podłą wredna małpą i nie powiedziałam jej, że Janek wrócił. Sam Janek ma do dziś ogromny żal do wszystkich i słuszny. Powiedzcie czy musiało dojść do tragedii, czy ludzie zawsze muszą się wpierdalać bo wiedzą najlepiej ja żyć? Zadowoleni są? Triumfują? W końcu osiągnęli swój cel. Zniszczyli przy tym człowieka. Niech by ona była z tym Jankiem, niech by się na nim przewiozła, sparzyła, być może by razem byli, być może sama by odeszła, ale dziś by żyła, ludzie nie dali, ludzie zniszczyli.
Także czasem każdy powinien się zastanowić co robić, zanim zniszczy drugiemu życie.
Klara Wadera to nie ta historia, tu jest żonaty i jego kochanka, a nie młodzi ludzie rozdzieleni przez rodzinę.
A ja uwielbiam, ja po raz setny te same osoby w podobnych wątkach za każdym razem jarają się jak małolaty i na siłę narzucają swoje zdanie.
Śmieszna jesteś, jeśli te same osoby, w wątkach o pokrewnej tematyce wyrażają podobne zdanie, znaczy że, są osobami o ugruntowanych poglądach. Tylko niedoświadczone małolaty, zmieniają zdanie z częstotliwością karabinu maszynowego.
Autorka sama i bez naszego przymusu, napisała na publicznym forum, prosząc obcych ludzi o zdanie. Nikt jej niczego nie narzuca, a mi osobiście wisi, czy będzie dożywotnią kochanką, wyjdzie za niego za mąż, czy poszuka kogoś innego. Zrobi i tak, jak będzie chciała, jedynie może rozważyć, wpisy do niej skierowane.
Ty za to, opisałaś jakąś rzewną historyjkę, która ni jak ma się do tematu.
Klara Wadera, chcialabym, zeby bylo tak, jak mowisz. bo fajnie jest widzieć szczesliwe, zgodne zwiazki.
ale obawiam sie, ze wrócisz tu za jakis czas. moze za rok, moze za pol. a jak wszystko dobrze pojdzie, to mnie juz tu nie bedzie, zeby to zobaczyc.
a moze nie wrocisz, bo Ci bedzie wstyd.
95 2016-07-10 21:56:55 Ostatnio edytowany przez pannapanna (2016-07-10 22:00:45)
Także czasem każdy powinien się zastanowić co robić, zanim zniszczy drugiemu życie.
sorry, ale co Ty pierdo**sz??
Tu laska się bzyka z żonatym i ma jakieś śmieszne oczekiwania, robi za kochanicę bo w sumie jej men zapomniał jej wspomnieć o żonie. I pyta nas co ma zrobić żeby on się rozwiódł i wziął ślub z nią, co u kilkudziesięciu osób to czytających wywołało salwy śmiechu.
i jeszcze myśli że jest lepsza niż ci debile co nie oszukali systemu i się spotykają z kawalerami, albo mają normalne małżeństwa albo dzieci - bo ona niestandardowa.
To jej mówimy że jest standardowa do obrzygania
bzyka ją dwa razy starszy fagas - bo może - bo ona mu daje.
i my jej niszczymy życie? hahahaha
Nie zapominajmy że coś tam wspomniała że to ona go wychodziła chyba w robocie - szef? Prosta droga do awansu czyli obcią***** staremu? Może jej dal podwyżkę?
Wspomniała też że ma od dawna SWOJE mieszkanie - może poprzedni szef jej kupił bo też mu dawała? W sumie coś tam gadała że rówieśnicy jej nie jarają - może są za biedni?
Dla mnie to jest zwykła dupodajka tylko tym razem myśli że upupiła frajera na stałe, za tu taki numer - to on z niej korzysta bez zobowiązań
Nie,no czasami warto tu przyjść,aby poprawić sobie nastrój
A śmieszne jest to,że staramy się pochylić nad "problemem",którego nie ma.Nie ma,bo Autorka i tak nie bierze pod uwagę zdania,które różni się od jej własnego.W zasadzie,to nie wiem po co ten wątek zamieściła na forum,jaki miała w tym ce,l czy czego oczekiwała?Bo chyba nie chłodnej oceny z boku.
Wiążąc się z żonatym facetem i dowiadując się o tym drobnym szczególe po roku znajomości,już daje do myślenia,kim dla tego pana jest Autorka.
Czy zabawką?Tak.
Czy czasoumilaczem?Owszem.
Gdyby było inaczej,powiedziałby od razu.A może powiedział?Nie,nie...na taki ostracyzm narazić sie nie wolno...nawet człowiekom z internetów.
Żałosne to,śmieszne i infantylne do porzygu.
Kiedyś przeczytałam taka myśl,że małżeństwo po kilkunastu latach zamienia się w przedsiębiorstwo i ma być opłacalne dla wszystkich udziałowców.Jak widać,panu to odpowiada bo czuje,ze jeszcze żyje i dycha.... a nawet sprawnie kopuluje.Żonie chyba też.
Wszyscy są szczęśliwi...oprócz Autorki.Scenariusz z księżniczką,rączym koniu,welonie,gościach i big love...bierze w łeb.Bo Pan żonaty...zwyczajnie nie chce doprowadzić przedsiębiorstwa do plajty!Ale dlaczego,skoro tak kocha?
Czyżby traktował Autorkę jak zwykła nałożnicę,całkowicie bez zobowiązań?
Wszystko co chciał od niej dostać to ma,po co więc cokolwiek zmieniać?
Jest zabawa,jest fun.
Więc bez dorabiania ideologii,o zniszczonym życiu, czy innych pierdolameno .Chciała to ma,na własne życzenie.
Witam się i żegnam, właściwie. Wyczytałam w internecie, że to jest forum eksperckie, gdzie uzyskam rzetelne, profesjonalne porady. Ale rejestrowałam się na własną odpowiedzialność i pisałam o sobie również z własnej woli. Powiem szczerze, żałuje. I to jest bardzo dobra nauczka, żeby nie wierzyć we wszystko to co jest napisane w internecie.
Bardzo przepraszam Wszystkich Tych których obraziły słowa ,,ludzie z internetu'', jak również za to, że nie byłam wystarczająco wdzięczna za ich porady, tak więc przepraszam za to, że niepotrzebnie zawróciłam Wam głowę swoim problem i zajęłam cenny czas.
Owszem chciałam poznać opinie innych nawet te odmienne, ale chamstwa nie toleruje, a w ten właśnie sposób napisane jest większość postów wulgarnie i z wyzwiskami. Nie przemawia więc do mnie i nie zamierzam być równie wulgarna.
To smutne, że pisałam tu raptem 2 dni, uważam nikomu nie ubliżałam, za to ja zostałam tu wiele razy obrażona, potraktowana z góry. Chyba niektórym naprawdę lżej, jak się wyżyją i wyleją swoje frustracje chociażby na forum. Tak dla jasności mój facet nie jest moim szefem, i nie ma żadnej możliwości decydowania o moim awansie czy pensji, my nawet nie pracujemy razem. To już Wy napisaliście. Szkoda mi trochę, bo chciałam poznać opinię osób które żyją w związkach z różnicą wieku, które nie maja dzieci. Ale tak owe nie odpisały. Nie lubię wzbudzać niepotrzebnych kontrowersji i zamieszania. Dlatego nie chce żebyśmy się tu zajadle użerali na argumenty przez ileś tam stron. Widzę, że nie ma tu dla mnie miejsca na tym forum, więc się stąd ewakuuje. Dziękuje jednej osobie za ciepłe słowa.
Nie ma sensu żebym dalej tu pisała, bo cokolwiek nie napisze będzie użyte przeciwko mnie, chyba, że napisze że zerwałam z facetem i mieliście racje. No ale przecież nie będę Was kłamać, bez sensu.
Chyba mam już za dużo lat żeby dać sobą manipulować, czy zajadle wmuszać komukolwiek swoją racje. Jednak jednego nie żałuje to forum dało mi lekcje życia UWAŻAJ NA INTERNET I NA TO CO W NIM ZAMIESZCZASZ, NIGDY NIE WIESZ KTO JEST PO DRUGIEJ STRONIE I JAKIE MA ZAMIARY. Człowiek stary i głupi, uczyć się na własnych błędach musi. Co poradzić takie życie. Żegnam się z państwem. Pozdrawiam.
A ja uwielbiam, ja po raz setny te same osoby w podobnych wątkach za każdym razem jarają się jak małolaty i na siłę narzucają swoje zdanie. Spodziewałam się różnych argumentów ale ten mnie zaskoczył ,,Ojciec to Cię powinien przełożyć przez kolano i Cie spraw po tym tyłku. Jak gówniara się zachowujesz'' – pełen szacun za profesjonalizm, priorytetowy argument dla osoby lat 30
Ale nie no wszystkiego trzeba spróbować. Ja Wam powiem u mnie to działało, im więcej osób mnie zniechęcało tym bardziej byłam zmotywowana. A teraz my nadal jesteśmy razem i mamy wspólne plany, wszyscy mówią, że przecież oni mnie wspierali i kibicowali. Także ludzie są różne
Bardzo łatwo zniszczyć człowieka. Mam taki przykład w otoczeniu. Kasia lat temu ponad 20 na jakiejś zabawie poznała takiego powiedzmy Janka. Przetańczyli całą noc, potem cały czas spędzali ze sobą. Tylko Janek nie powiedział, że ma narzeczoną i jest już termin ślubu. W każdym razie, narzeczona wróciła, wszystko się wydało. Jak się rodzina dowiedziała...sami sobie dopowiedzcie. Zmusili ich do zakończenia znajomości. Potem oczywiście zeswatali Kasię z takim Wojtkiem. On całkiem sensowny facet, jak to się mówi nie pijak, nie chuligan. Ale to od początku było nieszczęśliwe małżeństwo. Ale nikt jej nie rozumiał, wszyscy mówi, ze jest głupia bo ma wszystko i wymyśla. Ona z czasem coraz bardziej zamykała się w sobie. Ponoć miała depresje, ataki furii. To było wołanie o pomoc, ale nikt nie słyszał. Pewnego dnia, po iluś latach ten Janek się rozwiódł i przyszedł pod jej stary adres, ale jak na nieszczęście jej nie zastał tylko mnie, jej matkę i siostry. One zabroniły mi mówić że tu był, że się rozwiódł, okłamały go co do niej, tak żeby nie miał jak się skontaktować. No a farsa ciągnęła się dalej. Pewnego dnia, dostałam telefon, że ona nie żyje, popełniła samobójstwo. Zostawiła długi list, który łamie najtwardsze serca. Rodzina i wszyscy doradzający do dziś rzucają się sobie do gardeł, zrzucają nawzajem winę. Ja do dziś jak chodzę na cmentarz to przepraszam, że byłam taką podłą wredna małpą i nie powiedziałam jej, że Janek wrócił. Sam Janek ma do dziś ogromny żal do wszystkich i słuszny. Powiedzcie czy musiało dojść do tragedii, czy ludzie zawsze muszą się wpierdalać bo wiedzą najlepiej ja żyć? Zadowoleni są? Triumfują? W końcu osiągnęli swój cel. Zniszczyli przy tym człowieka. Niech by ona była z tym Jankiem, niech by się na nim przewiozła, sparzyła, być może by razem byli, być może sama by odeszła, ale dziś by żyła, ludzie nie dali, ludzie zniszczyli.
Także czasem każdy powinien się zastanowić co robić, zanim zniszczy drugiemu życie.
W tej swoim wyciskaczu łez jest taka sprawa, że to Janek spieprzyl na początku. Na potancowie tak go poniosło, ze zapomniał o Bożym świecie, w tym i o swojej narzeczonej. Widać Janek tez lubi ilość, bo na rozwód zdecydował się po paru latach. Nie wiem albo ten Janek taka ciamajda, albo jednak miłość nie była taka prawdziwa. Sorry, ale ta historia jest tak nieadekwatna, że jej powoływanie tu nie wiem czemu miało służyć. Spranie po tyłku, to nie jest argument, to tylko moje myślenie życzeniowe. W mojej wypowiedzi przytoczylam argumenty, ale jakoś je taktownie pominelas. Jak to się mowi- jeden lubi jak mu Cyganie grają, inni jak mu nogi śmierdzą. Nasza bohaterka zadała się z żonatym i liczy, że obecna tu gawiedz przyklasnie, zaciśnie kciuki i będzie kibicować. A tu jednak nie. Nie wszyscy popierają takie romanse i skoro nasza droga Autorka, zapytuje, my wywołani do tablicy, spieszymy z odpowiedzią. Te schematy są stare jak świat, z tym, że kiedyś nie było internetów i takie kokoty siedziały w swoich garsonierach i nie wychowały się za nadto, bo społeczeństwo nie było takim zjawiskom zbyt przychylne. Teraz mamy takie net kobiety i Ty jak i Autorka możecie sobie przybic piątkę, a ja i reszta Pań przyglądamy się temu z zaciekawieniem czekając na znany i częsty schemat zakończenia. Ot cała różnica. Serdeczności
. Co do dziecka, ja tak naprawdę nie mam potrzeby być mamą, tylko czasem mi ciotki czy ktoś daje dziecko na ręce i komentują, że mi do twarzy i mi przykro. Zastanawiam się jak wyglądają taki związki bez dzieci, po latach. Czy rzeczywiście osoby bezdzietne są skazane na samotność?
DO TWARZY ci z dzidziusiem??? buahaha kup se broszkę, też ci będzie, ale sory on ci już dał piękne kolczyki zamiast, co ciotunie na to, do twarzy ci w nich też???
100 2016-07-10 23:02:56 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2016-07-10 23:03:27)
chciałam poznać opinię osób które żyją w związkach z różnicą wieku, które nie maja dzieci.
No, normalnie to wygląda, za te parę lat siedzisz i zmieniasz pampersa swojemu dziadziusiowi zamiast dziecka. Bo chyba nie oddasz go żonie wtedy? Przecież wtedy będzie cały Twój
Szkoda, że już nie czytasz
Witam się i żegnam, właściwie. Wyczytałam w internecie, że to jest forum eksperckie, gdzie uzyskam rzetelne, profesjonalne porady. Ale rejestrowałam się na własną odpowiedzialność i pisałam o sobie również z własnej woli. Powiem szczerze, żałuje. I to jest bardzo dobra nauczka, żeby nie wierzyć we wszystko to co jest napisane w internecie.
Bardzo przepraszam Wszystkich Tych których obraziły słowa ,,ludzie z internetu'', jak również za to, że nie byłam wystarczająco wdzięczna za ich porady, tak więc przepraszam za to, że niepotrzebnie zawróciłam Wam głowę swoim problem i zajęłam cenny czas.
Owszem chciałam poznać opinie innych nawet te odmienne, ale chamstwa nie toleruje, a w ten właśnie sposób napisane jest większość postów wulgarnie i z wyzwiskami. Nie przemawia więc do mnie i nie zamierzam być równie wulgarna.
To smutne, że pisałam tu raptem 2 dni, uważam nikomu nie ubliżałam, za to ja zostałam tu wiele razy obrażona, potraktowana z góry. Chyba niektórym naprawdę lżej, jak się wyżyją i wyleją swoje frustracje chociażby na forum. Tak dla jasności mój facet nie jest moim szefem, i nie ma żadnej możliwości decydowania o moim awansie czy pensji, my nawet nie pracujemy razem. To już Wy napisaliście. Szkoda mi trochę, bo chciałam poznać opinię osób które żyją w związkach z różnicą wieku, które nie maja dzieci. Ale tak owe nie odpisały. Nie lubię wzbudzać niepotrzebnych kontrowersji i zamieszania. Dlatego nie chce żebyśmy się tu zajadle użerali na argumenty przez ileś tam stron. Widzę, że nie ma tu dla mnie miejsca na tym forum, więc się stąd ewakuuje. Dziękuje jednej osobie za ciepłe słowa.
Nie ma sensu żebym dalej tu pisała, bo cokolwiek nie napisze będzie użyte przeciwko mnie, chyba, że napisze że zerwałam z facetem i mieliście racje. No ale przecież nie będę Was kłamać, bez sensu.
Chyba mam już za dużo lat żeby dać sobą manipulować, czy zajadle wmuszać komukolwiek swoją racje. Jednak jednego nie żałuje to forum dało mi lekcje życia UWAŻAJ NA INTERNET I NA TO CO W NIM ZAMIESZCZASZ, NIGDY NIE WIESZ KTO JEST PO DRUGIEJ STRONIE I JAKIE MA ZAMIARY. Człowiek stary i głupi, uczyć się na własnych błędach musi. Co poradzić takie życie. Żegnam się z państwem. Pozdrawiam.
Forum eksperckie?
Oj dziewczyno...sorrki,ale masz nawalone w głowie jak imigrant w tobole
Czekałaś na rady,jak zmusić łosia do rozwodu i ślubu z kochanką?
Seriously?
I jakiego traktowania oczekiwałaś?Głaskania po główce i mówienia jaka Ty biedna jesteś,bo Cię misiu tak zwodzi?
No ale jeden wniosek wysnułaś przypadkowo całkiem..."człowiek stary i głupi"...weź to do serca i przemyśl, zanim strzelisz kolejnego focha.
Bye,bye.
Ale JEDNA osoba jej przyklasnęła, całe szczęście bo juz myślała ze świat się kończy i same debile na internetach
Ok. mam dobre serce i nie zależnie od tego co myślę o tym układzie, dam Autorce, garść dobrych rad.
Droga Judyto, oto jak zasugerować subtelnie Ukochanemu czego pragniesz.
Gdy jesteś z Nim na mieście, zatrzymuj się przy każdej wystawie jubilerskiej, długo i tęsknie oglądaj pierścionki. Koniecznie też, zatrzymuj się przed każdą wystawą, sukni ślubnych.
W domu porozkładaj czasopisma, o tematyce ślub i wesele, koniecznie zacznij oglądać filmy romantyczne, ze scenami zaręczyn i ślubów, przy każdej takiej scenie, wymownie chlip na jego ramieniu.
Za skutki zastosowanych rad, odpowiedzialności nie ponoszę.
Dziewojo, to nie to forum eksperckie! Jeśli chcesz rzetelnej informacji o życiu ze starszymi ludzmi wpisz hasło GERONTOLOGIA
Ale brak mi strategii i argumentów. Może macie jakiś pomysł? Czy może za bardzo pospieszam sprawę?
A separacja (orzeczona przez sąd) nie urządzałaby obu stron?
106 2016-07-10 23:20:49 Ostatnio edytowany przez Bulka (2016-07-10 23:21:56)
Judyta123 napisał/a:Ale brak mi strategii i argumentów. Może macie jakiś pomysł? Czy może za bardzo pospieszam sprawę?
A separacja (orzeczona przez sąd) nie urządzałaby obu stron?
Nie, bo im (panu małżowi i jego małżonce) nigdy nie chodziło o to, żeby się rozstawać. Dali sobie wolną rękę "na wygibasy" bo były nudy, a potem do siebie wrócą. I "co by rodzina na to powiedziała"??? SKANDAL byłby
Nie Naprędce,bo małżeństwu pasuje być małżeństwem, jak widać...nawet takim zdychającym.
Ja. oprócz rad Diany,dodałabym jeszcze "złapanie na dziecko"
Tylko,żeby się misiu alimentami nie wykpił
Judyto, zupełnie niepotrzebnie się obrażasz Faktycznie, czasami kogoś z użytkowników forum trochę poniesie w kwestii wyrażania swoich opinii, ale weź proszę pod uwagę, że historii takich lub bardzo podobnych do Twojej, pojawia się na forum sporo i niestety w 99,9% kończą się one tak samo. Kiedy patrzy się na to zjawisko jakby z boku, to pewna schematyczność owych historii, aż bije po oczach. Reakcja na "krytykę" jaką aktualnie zaprezentowałaś, też jest niestety standardem
Piszę to bez złośliwości, bo poniekąd rozumiem, że nie każdy lubi dosadność wypowiedzi... ale ten wbrew pozorom, dość niewybredny język, nie zawsze oznacza wrogość. Taki ton wypowiedzi pojawia się najczęściej w sytuacji, kiedy mimo zaprezentowania sensownych argumentów druga strona reaguje kompletnym wyparciem niewygodnych faktów. Trzymaj się !
Nie Naprędce,bo małżeństwu pasuje być małżeństwem, jak widać...nawet takim zdychającym.
Ja. oprócz rad Diany,dodałabym jeszcze "złapanie na dziecko"
Tylko,żeby się misiu alimentami nie wykpił
no ale ona deklaruje, że dzieci mieć nie chce, chyba że "wpadnie", no ale on wtedy słusznie może się obrazić, bo oszukała go Poza tym nie może stawiać spraw na ostrzu noża, bo musiałaby mieć wypad z jego chaty, a choć te kilka m2 jest teraz "jej":)
majkaszpilka napisał/a:Nie Naprędce,bo małżeństwu pasuje być małżeństwem, jak widać...nawet takim zdychającym.
Ja. oprócz rad Diany,dodałabym jeszcze "złapanie na dziecko"
Tylko,żeby się misiu alimentami nie wykpiłno ale ona deklaruje, że dzieci mieć nie chce, chyba że "wpadnie", no ale on wtedy słusznie może się obrazić, bo oszukała go
Poza tym nie może stawiać spraw na ostrzu noża, bo musiałaby mieć wypad z jego chaty, a choć te kilka m2 jest teraz "jej":)
Poświęci się...widać nie pierwszy i nie ostatni raz .Może bardziej od broszki podpasuje?
A on jak się obrazi to trudno...będzie 1:1,on też rok oszukiwał.
No cóż...próbować cza...czego się nie zrobi w imię miłości
Złapania na dziecko bym nie polecała w tej sytuacji, bo to kolejny kandydat do ewentualnego spadku i bohater opowiastki może się zdenerwować, paść na zawał i nici ze ślubu...
Bardzo mi żal.....
Złapania na dziecko bym nie polecała w tej sytuacji, bo to kolejny kandydat do ewentualnego spadku i bohater opowiastki może się zdenerwować, paść na zawał i nici ze ślubu...
O jeny...zapomniałam o tym
No cały plan w pisdziec.
santapietruszka napisał/a:Złapania na dziecko bym nie polecała w tej sytuacji, bo to kolejny kandydat do ewentualnego spadku i bohater opowiastki może się zdenerwować, paść na zawał i nici ze ślubu...
O jeny...zapomniałam o tym .
Nie przejmuj się, od tego jesteśmy wszyscy ekspertami przecież, żeby w razie zapomnienia uzupełniać informacje
115 2016-07-10 23:48:02 Ostatnio edytowany przez Bulka (2016-07-10 23:49:23)
spadek najważniejszy! znam dziada po 50, jak ten też zyje kilka lat z trzydziestką, nawet wpadkę zaliczyła żeby sprawy popchnąć i ni chu chu!!! żona i dzieciaki dla spadku go twardo w małżeństwie trzymają
nawet wielkie rodzinne (obu rodzin) CHRZCINY były i nic!
Autorko, a może pokombinuj z tym swoim jedynym, i odeślijcie gdzieś zonę, na wakacje w Afryce, tylko poczytać doniesienia o jakiś epidemiach, albo może się zakocha i zostanie, jak Rutkowski nie znajdzie to zaginiona i droga wolna.
Naprawdę zamiast lamentować to lepiej pomyśleć dla chcącego nic trudnego ;]
No nie wiem, wydaje mi się jednak, że formalna separacja byłaby jakimś rozwiązaniem, dzieci dorosłe, "pożycia" nie ma, sprawy majątkowe już pewnie sobie tamci poukładali, nie mieszkają ze sobą więc jego rodzina i tak wie o co chodzi przecież, a w separacji jest przecież jakiś "obowiązek wzajemnej pomocy".
Ale OK- żartujecie sobie ze starszych ludzi to idę stont :/
;)
Ja też jestem starszy też idę, ale jak żartują, mogłem przeoczyć.
AA właśnie autorko, a dziwna sprawa, coś mi się zdaje, nie chcesz dzieci i tak dalej, nie masz przypadkiem jakiejś awersji do zbliżeń, w końcu partner pierwszej młodości nie jest, wiem że są medykamenty, ale mimo wszystko będzie coraz starszy.
Może masz jakieś dodatkowe zaburzenia, niż tylko halucynacje.
Pozdrawiam
Może niemądra i naiwna ale przecież go kocha....może dotrą do niej wasze rzeczowe argumenty ale przestańcie juz drwić .....
120 2016-07-11 06:18:41 Ostatnio edytowany przez żabaaaaaaa! (2016-07-11 06:39:57)
Przykro mi, że nasze wypowiedzi zostały odebrane jako chamskie ataki sfrustrowanych, źle życzących Autorce ludzi. Nie będę ukrywać, że wypowiedź o nas, cyt.: "za każdym razem jarają się jak małolaty i na siłę narzucają swoje zdanie" wprawiła mnie w zakłopotanie Bo ani nikt chyba się tu nie "jara" tematem, ani nie próbuje "narzucić" swojego zdania - bo jak? Nie mamy wpływu na decyzje Autorki, to ona sama podejmuje decyzje dotyczące jej własnego życia. A jesli dla kogoś nasze wypowiedzi zawierajace dość dosadne sformułowania - ale trafne - adekwatne do sytuacji to "jaranie się" i "narzucanie zdania" ...to ręce opadają jak płetwy.
Czasami (jak tutaj) widać, ze nie warto poswiecać czasu i uwagi. Owszem, głaskając po główce i użalając się byłoby się sprzymierzeńcem - nie głaskając i wydając opinie bedące odmiennymi od oczekiwanych zostaje sie wrogiem Jak to się mówi? "Chcieliśmy dobrze, a wyszło jak zawsze"
Aaaaaa, ważne: nasze negatywne opinie o połozeniu Autorki nie biorą się z ...zazdrości, bynajmniej
Na zakończenie przytoczę stare, znane powiedzenie, które tu pasuje jak ulał i które szczególnie polecam Autorce pod rozwagę: "Jak bóg chce kogoś pokarać to mu rozum odbiera".
Ludzie trochę pokory to Wam by się przydało Jakby ktoś nie zauważył, autorka się pożegnała z forum. Więc komu to piszecie? Tak dla siebie, dla odreagowania własnych emocji?
Wiem, że liczycie na to, że autorka nadal to czyta, więc to jest ostatni moment, żeby jej narzucić swoje zdanie. A, że posłuchać nie chce i ma swoje zdanie, stąd to gorączkowe prześciganie się w wulgarnych postach. Te posty pod ostatnim wpisem autorki wiele mówią o forum i o użytkownikach, nie o autorce. Wam się to wydaje zabawne, popisujecie się jeden przed drugim, dołączają kolejni. W rzeczy dorośli ludzie.Nie wiem co tak niektórzy się nakręcają i przeżywają to się najwyżej dziewczyna sparzy i poniesie konsekwencje, ale co Wy na tym stracicie? Jeszcze jedna rzecz, widać niektórym tak forum spowszedniało, że już nie rozróżniają obiektywnych opinii od zwykłego chamstwa. Człowiek zdrowego pokroju w każdej sytuacji będzie umiał wystawić chociaż krytyczną ale kulturalną opinie i przyjmie opinie odmienne, a także to że osoba która prosi o radę, być może nie skorzysta z jego pomocy. Argument, ,,że inaczej się nie da żeby dotarło'' jest najzwyczajniej w świecie usprawiedliwiam dla własnego chamstwa i braku umiejętności prowadzenia dyskusji, bez narzucania swojego zdania. Ale ja mam taką radę dla co niektórych, żeby zrobili sobie dłuższą przerwę od forum, i za jakiś czas przeczytali swoje posty. I spojrzeli obiektywnie na siebie i innych Osobiście uważam, że temat jest wyczerpany i tylko ewentualny powrót autorki byłby powodem prowadzenia dalszej dyskusji. Ale to jest tylko moje zdanie.
Ludzie trochę pokory to Wam by się przydało
Jakby ktoś nie zauważył, autorka się pożegnała z forum. Więc komu to piszecie? Tak dla siebie, dla odreagowania własnych emocji?
Wiem, że liczycie na to, że autorka nadal to czyta, więc to jest ostatni moment, żeby jej narzucić swoje zdanie. A, że posłuchać nie chce i ma swoje zdanie, stąd to gorączkowe prześciganie się w wulgarnych postach. Te posty pod ostatnim wpisem autorki wiele mówią o forum i o użytkownikach, nie o autorce. Wam się to wydaje zabawne, popisujecie się jeden przed drugim, dołączają kolejni. W rzeczy dorośli ludzie.Nie wiem co tak niektórzy się nakręcają i przeżywają to się najwyżej dziewczyna sparzy i poniesie konsekwencje, ale co Wy na tym stracicie? Jeszcze jedna rzecz, widać niektórym tak forum spowszedniało, że już nie rozróżniają obiektywnych opinii od zwykłego chamstwa. Człowiek zdrowego pokroju w każdej sytuacji będzie umiał wystawić chociaż krytyczną ale kulturalną opinie i przyjmie opinie odmienne, a także to że osoba która prosi o radę, być może nie skorzysta z jego pomocy. Argument, ,,że inaczej się nie da żeby dotarło'' jest najzwyczajniej w świecie usprawiedliwiam dla własnego chamstwa i braku umiejętności prowadzenia dyskusji, bez narzucania swojego zdania. Ale ja mam taką radę dla co niektórych, żeby zrobili sobie dłuższą przerwę od forum, i za jakiś czas przeczytali swoje posty. I spojrzeli obiektywnie na siebie i innychOsobiście uważam, że temat jest wyczerpany i tylko ewentualny powrót autorki byłby powodem prowadzenia dalszej dyskusji. Ale to jest tylko moje zdanie.
Swoją cenna rade zacznij stosować od siebie.
123 2016-07-11 11:00:27 Ostatnio edytowany przez zabpth (2016-07-11 11:01:18)
Klara Wadera- jesteś tylko ludziem z internetu, nie wiem skąd czelność aby mówić innym ludziom z internetu co maja pisać.
Temat wyczerpany więc można troszkę pożartować na zakończenie, a odpoczynek faktycznie takie forum może siąść na psychikę, jest tu smutno bo i smutni ludzie tu zaglądają, do tego oporność i tępota niektórych skrzywdzonych jest porażająca i poziom cierpliwości może lekko opaść, wszyscy jesteśmy ludźmi, może i z internetu ale ludzie, no i żeby nie było tak smutno to warto pożartować, rozładować i można dalej wrócić do przejmowania się niektórymi problemami z dupy wziętymi
Pozdrawiam, więcej dystansu, może przerwa?
124 2016-07-11 11:02:32 Ostatnio edytowany przez Bulka (2016-07-11 11:05:00)
Ludzie trochę pokory to Wam by się przydało
Jakby ktoś nie zauważył, autorka się pożegnała z forum. Więc komu to piszecie? Tak dla siebie, dla odreagowania własnych emocji?
Wiem, że liczycie na to, że autorka nadal to czyta, więc to jest ostatni moment, żeby jej narzucić swoje zdanie. A, że posłuchać nie chce i ma swoje zdanie, stąd to gorączkowe prześciganie się w wulgarnych postach. Te posty pod ostatnim wpisem autorki wiele mówią o forum i o użytkownikach, nie o autorce.
(...) Osobiście uważam, że temat jest wyczerpany i tylko ewentualny powrót autorki byłby powodem prowadzenia dalszej dyskusji. Ale to jest tylko moje zdanie.
Klara Wadera napisał/a:Ludzie trochę pokory to Wam by się przydało
Jakby ktoś nie zauważył, autorka się pożegnała z forum. Więc komu to piszecie? Tak dla siebie, dla odreagowania własnych emocji?
Wiem, że liczycie na to, że autorka nadal to czyta, więc to jest ostatni moment, żeby jej narzucić swoje zdanie. A, że posłuchać nie chce i ma swoje zdanie, stąd to gorączkowe prześciganie się w wulgarnych postach. Te posty pod ostatnim wpisem autorki wiele mówią o forum i o użytkownikach, nie o autorce.
(...) Osobiście uważam, że temat jest wyczerpany i tylko ewentualny powrót autorki byłby powodem prowadzenia dalszej dyskusji. Ale to jest tylko moje zdanie.A ty do kogo piszesz? wogóle co robisz na tym forum, intensywnie, przecież swój szczytny cel osiągnełaś! a może jednak nie jest tak fajowo u ciebie
?
Do tego ta kochanica nie jest pępkiem świata, jeśli myślisz że wypowiadanie się jest tu wyłącznie dla niej, to jesteś w błędzie. Niestety jest dużo takich naiwniaczek, niejedna studiuje temat, może jej się przyda "porada". vide użytkowniczka zacytowana;) a że śmiertelnie się obraziła i nie czyta też nie wierzę, brak jej konsekwencji i silnej woli, jak widać.
(...)jeśli myślisz, że wypowiadanie się jest tu wyłącznie dla niej, to jesteś w błędzie. Niestety jest dużo takich naiwniaczek (...)
Dobrze, że o tym wspomniałaś. To jest forum publiczne i cała dyskusja w tym - jak i w innych - wątku jest dostępna każdemu, kto zawita. I wiele osób tkwiących w analogicznych układach jak Autorka wątku - może wyciągnąć dla siebie wnioski czytając nasze wywody, nawet pisane już "w eter" pod nieobecność zainteresowanej...
Temat wyczerpany więc można troszkę pożartować na zakończenie, a odpoczynek faktycznie takie forum może siąść na psychikę, jest tu smutno bo i smutni ludzie tu zaglądają, do tego oporność i tępota niektórych skrzywdzonych jest porażająca i poziom cierpliwości może lekko opaść, wszyscy jesteśmy ludźmi, może i z internetu ale ludzie, no i żeby nie było tak smutno to warto pożartować, rozładować i można dalej wrócić do przejmowania się niektórymi problemami z dupy wziętymi
Pozdrawiam, więcej dystansu, może przerwa?
Zabpth, ja jestem pod wrażeniem Twojego poczucia humoru, ale jeśli miałbym cos nieśmiało zasugerować (bo to co napisałeś można traktować jako swego rodzaju Twój "problem") to na forum jest sporo "luźniejszych" tematów, gdzie "skrzywdzeni/oporni/tępi" itp nie zaglądają i gdzie można świetnie odreagować ten przytłaczający niektórych (w tym mnie czasem) klimat, bez pogłębiania schiz ludzi, którzy są na jakimś zakręcie życiowym.
Ot, refleksja przy kawie. Zrobisz jak uważasz.
zabpth napisał/a:Temat wyczerpany więc można troszkę pożartować na zakończenie, a odpoczynek faktycznie takie forum może siąść na psychikę, jest tu smutno bo i smutni ludzie tu zaglądają, do tego oporność i tępota niektórych skrzywdzonych jest porażająca i poziom cierpliwości może lekko opaść, wszyscy jesteśmy ludźmi, może i z internetu ale ludzie, no i żeby nie było tak smutno to warto pożartować, rozładować i można dalej wrócić do przejmowania się niektórymi problemami z dupy wziętymi
Pozdrawiam, więcej dystansu, może przerwa?Zabpth, ja jestem pod wrażeniem Twojego poczucia humoru, ale jeśli miałbym cos nieśmiało zasugerować (bo to co napisałeś można traktować jako swego rodzaju Twój "problem") to na forum jest sporo "luźniejszych" tematów, gdzie "skrzywdzeni/oporni/tępi" itp nie zaglądają i gdzie można świetnie odreagować ten przytłaczający niektórych (w tym mnie czasem) klimat, bez pogłębiania schiz ludzi, którzy są na jakimś zakręcie życiowym.
Ot, refleksja przy kawie. Zrobisz jak uważasz.
Ależ jak najbardziej masz racje, przy czym zaznaczyłem że chodzi o niektórych nieszczęśliwców a oporność i tępota wychodzi dopiero po jakimś czasie, wcześniej często staram się normalnie wymienić poglądy doświadczenia, coś doradzić.
Co do tego że masz racje, cóż nie jako po to jestem na tym forum, moja obecna Partnerka zarzuciła mi nie dostateczny poziom wrażliwości, empatii, mało uczuciowy, nieraz zbyt szorstki w odniesieniu do innych ludzi, tym razem trochę mi zależy więc postanowiłem popracować nad sobą.
A gdzie lepiej można się uwrażliwić, podnieść poziom empatii, i stać się mniej szorstki poprzez pochylanie się nad problemami miłosnymi. Takie forum wydaję mi się idealnym miejscem, można pomóc sobie nawzajem.
Pozdrawiam
Uprzedzam że rady typu psycholog i tak dalej, to jeszcze nie jest tak źle ze mną, nie przekraczam pewnych granic.
pozdrawiam
Może niemądra i naiwna ale przecież go kocha....może dotrą do niej wasze rzeczowe argumenty ale przestańcie juz drwić .....
to nie ja, ja nigdzie nie pisalam ze chamskie komentarze
kazdy pisze co mysli, zreszta chamstwa nie dostrzeglam
tylko mi tej dziewczyny troche juz zal...
niestety czesto milosc odbiera zdolnosc racjonalnego myslenia
i w pewnym momencie juz wlasciwie skonczyly sie pomysly na rady (no bo wszytsko mądre juz powiedziano)
i tylko takie drwiny zostały i podśmiewanie
a to przeciez moze boleć i ranic dodatkowo....i po co....
tak tylko napisalam....
ps cytowac siebie to juz szczyt narcyzmu
Flowerbykenzo- jak mądrze się prawi, to warto to powtarzać innym.
Co do zakochanych głupców ja też raz taki byłem przez chwilę. Często o tym pisze właśnie tym zakochanym głupcom żeby uwiarygodnić się, może wtedy posłuchają, zresztą często pisze o sobie, także nie jest tak że cisnę po ludziach bo przed komputerem to można, samemu nie będąc lepszy.