Kiedys niewierzono w istnienie ADHD .sama nie wiem co myslec moze to jest to.terapeuta ozekl ze syn jest perfekcjonalista.albo cos zrobi na 100procent albo wogle z leku ze zrobi zle.mi sie to wydawalo dziwne ,ze woli 5godz przesiedziec w lesie niz isc na klasowke.jego paralizuje strach.ostatnio siedzial w piwnicy zamiast jechac na kurs,bo mial zaleglosci.to nie jest zwykle lenistwo uwierzcie.Prokrastynacja.Czytam i czytam i coraz bardziej glupieje co robic.
Chetnie bym cos zrobila ale co .wystawic walizke za drzwi niech idzie pod most to chyba marne rozwiazanie
68 2016-06-23 10:45:09 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-06-23 10:45:40)
Nie musisz go wyrzucać z domu, ale NIE POWINNAŚ go wyręczać.
Jest dorosły.
Kupę rad już padło, wystarczy poczytać i podjąć decyzję.
Dobra, ja się już nie będę wypowiadać w tym wątku Autorko, pomocy się szuka, jak się chce ją uzyskać, a nie jak się chce tylko ponarzekać
70 2016-06-23 10:52:39 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-06-23 10:54:46)
Odkladanie na później, inaczej, czyli zwykle lenistwo
występuje jeszcze pod pseudonimem
kunktatorstwo
zastanawiające jest skąd to się bierze
Autorko, niewazne co jest podstawa jego inercji i leku przed podejmowaniem dzialan. On jest dorosłym facetem i jak widzi, ze ma problemy, to sam powinien podjąć decyzje o radzeniu sobie z nimi. Ty nie jesteś od tego, żeby nianczyc pełnoletniego byczka. Wlasnie takim nianczeniem POGLEBIASZ jego nieprzystosowanie, bo jak widzi, ze mama zawsze wszystko załatwi, to po co on ma cokolwiek ze sobą robic? To jest tak jakbys narkomanowi dawala wikt, opierunek i jeszcze dragi kupowala, żeby tylko się bidulek nie stoczyl
Sorry, ale tu trzeba zastosować twarda milosc: albo się weźmiesz porządnie za niemiecki, zaczniesz szukac pracy (szukac, nie udawac, ze szukasz!), albo masz wypowiedzenie miejsca w domu.
Tak wlasnie z robie.wykopalam go z lozka choc warczal na mnie,teraz stawiam ulimatom ze ma 2 tyg na podjecie pracy jak nie podejmie dzialan ma wracac do polski do dziadka ,albo gdzie chce.
Autorko
Ja jeszcze 2 lata temu zachowywałam się normalnie. Pracowałam zawodowo, prowadziłam dom, prowadziłam życie towarzyskie, udzielałam się społecznie, charytatywnie..
Potem przyszła choroba fizyczna. I zaraz potem choroba psychiczna.
Mam zdiagnozowaną dystymię, która objawia się poirytowaniem, niechęcią do działania i silnym rozdrażnieniem gdy ktoś mnie do działania namawia. Dystymia idzie w parze z prokrastynacją.
Walczę z tym ale jest trudno.
Dystymia, prokrastynacja......nowe pojecia.od 3 godz popedzam zeby zadzwonil jest oferta pracy w gazecie.nawet akwarium zaczal myc pierwszy raz w zyciu byle tylko nie zadzwonic.wlasnie odkrylam ze dostal w szpitalu recepte i ona lezy 3tyg spokojnie w gazetach.szlag mnie trafil to po co byc w szpitalu .....wykopalam do apteki a on sie pyta gdzie jest apteka....jezu to nie do wytrzymania .
75 2016-06-23 14:06:46 Ostatnio edytowany przez Kleoma (2016-06-23 14:08:16)
Dystymia, prokrastynacja......nowe pojecia.od 3 godz popedzam zeby zadzwonil jest oferta pracy w gazecie.nawet akwarium zaczal myc pierwszy raz w zyciu byle tylko nie zadzwonic.wlasnie odkrylam ze dostal w szpitalu recepte i ona lezy 3tyg spokojnie w gazetach.szlag mnie trafil to po co byc w szpitalu .....wykopalam do apteki a on sie pyta gdzie jest apteka....jezu to nie do wytrzymania .
Autorko, a może rozmawiajcie w domu po niemiecku aby mu ten język szybciej wszedł do głowy jakoś.
On da radę porozumieć się podczas rozmowy telefonicznej?
Newwi, ja Ci powiem jak było u mnie, bo ja miałam podobne problemy z córką. Przez lata całe to była masakra. Ani do szkoły ani do pracy. A potem jeszcze nasz rozwód, choć już była dorosła to przecież nią także to wstrząsnęło.
Po rozwodzie córka mieszkała ze mną. Ile ja nerwów przez nią zjadłam to tylko ja wiem. Teraz wiem że to częściowo była moja wina, bo dawałam się prowokować, a wiadomo agresja rodzi agresję i tak dalej. Uznałam że terapia wstrząsowa najbardziej na nią podziała. Powoli ucinałam jej wszystko co mogłam, zablokowałam telefon domowy żeby nie mogła dzwonić na komórki (bo rachunki były kosmiczne), przestałam kupować jedzenie, do pracy szłam bez śniadania, kupowałam sobie po drodze, tak samo lunch i kolację, tak że w lodówce było tylko światło. Chciałam żeby się ode mnie wyprowadziła, więc dałam jej nawet pieniądze na dwa miesiące na mieszkanie. Oczywiście wszystko rozpieprzyła, a potem powiedziała wszystkim że ja kłamię, że nic jej nie dałam.
Córka w międzyczasie znalazła pracę barmanki, ale ani śmiała się dokładać do rachunków, wszystko wydawał na pniu na swoje potrzeby. Oczywiście ciągle chodziła głodna bo na jedzenie już jej nie wystarczało. Ja ledwo przędłam.
W lipcu zeszłego roku poszłam na terapię, bo nie mogłam sobie poradzić sama z sobą. Z jednej strony chciałam dla dziecka jak najlepiej, a z drugiej miałam jej dość, nienawidziłam jej, nie mogłam znieść ani chwili kiedy ona była w domu. Ciągłe awantury, ciągły stres. Terapia bardzo mi pomogła. Uspokoiłam się, zaczęłam z córką inaczej rozmawiać. Przez "inaczej" mam na myśli że zaczęłam być bardziej stanowcza, opanowana i konsekwentna.
Oznajmiłam jej że owszem, dam radę jeszcze utrzymać ją przez kilka miesięcy, ale dałam czas do końca marca na wyprowadzkę, bez żadnych negocjacji, bo ja chcę w końcu zacząć układać sobie życie, a i dla niej samej będzie lepiej jak stanie na nogi samodzielnie. I że nie dam jej już ani grosza bo już dałam, jak chce niech idzie do ojca.
W czasie tych kilku miesięcy nie interesowałam się jej sprawami, nie wchodziłam do jej pokoju, o nic nie pytałam, po prostu tak jakby jej nie było. A ona chyba była z tego powodu zadowolona. W końcu oznajmiła mi że się wyprowadza i poprosiła o kilka dni zwłoki, na co ja się zgodziłam pod pewnymi warunkami. Muszę powiedzieć że warunków dotrzymała (mniej więcej). Teraz mieszkamy osobno, ona jakoś sobie radzi, już raz zadzwoniła aby pożyczyć pieniądze więc pożyczyłam i jakie było moje zdumienie, kiedy oddała na czas! Czy jest zadowolona? Nie wiem, chyba tak skoro się nie skarży.
Ja za to odżyłam. Podrzucam jej jakieś drobnostki od czasu do czasu, znacznie mi jest przyjemniej dawać coś ot tak, bez przymusu. A ona wie że zawsze może na mnie liczyć i w miarę moich możliwości zawsze jej pomogę, pod warunkiem że nie będę wykorzystywana, a na to mam alergię.
Oczywiście że czasami się o nią martwię, ale to chyba nieuniknione.
Autorko, nie opisałam tu wszystkiego bo dużo by opowiadać, ale przeszłam z córką swoje, nie życzę tego nikomu. Też zastanawiałam się nad terapią dla niej, nad psychiatrą i inną pomocą, miała tych wizyt zamawianych kilkanaście, na żadną się nie stawiła. A przecież jest dorosła, w tym roku kończy 23 lata, więc siłą zaciągnąć jej nie mogę. W końcu się poddałam i zrobiłam to co wyżej. Ale na pewno najbardziej w tym wszystkim pomogła mi terapia, zrozumienie siebie, swoich potrzeb, popatrzenie na problem z innej strony. U Ciebie jest rroszkę inna sytuacja bo syn nie zna języka i to go jeszcze bardziej paraliżuje, ale ja myślę że to wszystko to tylko wymówka, bo tak jak jest jest mu wygodnie, po co ma się wysilać? Moja córka dopiero wtedy zaczęła brać sprawy w swoje ręce kiedy zostawiłam ją samej sobie. Myśle że Twój syn też by sobie poradził, bo by musiał. I nie mówię tu o wywaleniu go na zbity pysk, ale o tym że musisz znaleźć takie rozwiązenie, żeby mu pomóc jak najmniejszym kosztem oderwać się od Ciebie.
A terapia dla Ciebie - jak najbardziej wskazana.
Wyzywanie matki jest dla mnie niedopuszczalne i na to nie powinnas NIGDY pozwolic, ale troche stane w obronie chlopaka. Jestem chora, pisalam o tym w innym temacie, wiec nie bede sie na ten temat rozpisywac. Kilka lat temu cierpialam z powodu artretyzmu, bol czasmi byl nie do wytrzymania. Moja radosc jak mi przeszlo byla nie do opisania. Nie kazda chorobe da sie latwo zdiagnozowac, moze Twoj syn jest na cos chory. Zmeczenie tez moze byc objawem choroby. Moze on wcale nie jest leniwy, tylko zmeczony. Zdrowy czlowiek nie zrozumie chorego. Jesli nie to moze miec depresje. Powinnas z nim spokojnie porozmawiac, co sie z nim dzieje. Bo moim zdaniem chlopakowi cos jest.
A dodam jeszcze, ze zmeczenie i artretyzm jest czestym objawem chorob autoimmunologicznych. Wypytaj syna czy ma jeszcze jakies objawy. Np. bole glowy, czy ma problemy z nerkami, czy czesto sie przeziebia itp