Bolesna zdrada emocjonalna - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Bolesna zdrada emocjonalna

Strony 1 2 3 9 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 543 ]

Temat: Bolesna zdrada emocjonalna

Potrzebuję wsparcia, by pozbierać się po zdradzie. Chciałabym żeby ktoś trzeźwym okiem spojrzał na mnie i moje życie. Potrzebuję tego. Potrzebuję chyba by ktoś wyraził opinię o mojej sytuacji...Głupie to, ale wstydzę się o tym porozmawiać z kimkolwiek. Czy jest sens walczyć ze sobą o ten związek? Czy jest sens zaufać choć trochę drugiej osobie po czymś takim? Czy kiedyś będę mogła popatrzeć sobie w twarz?



Wydawało mi się, że znam mojego męża. Wydawało mi się, że mogę mu ufać (i ufałam) bezgranicznie. Wydawało mi się w końcu, że nic takiego mi się nie przytrafi. Bywało między nami różnie. Dzieliliśmy wspólnie długie piętnaście różnych lat. Czułam się w tym czasie ogromnie szczęśliwa i czułam się też, wiele razy, samotna i zraniona. Płakałam i rozwodziłam się, bałam się, cierpiałam, klęłam, nienawidziłam, ale w tym wszystkim kochałam bezgranicznie. Oddałam się cała. Miałam tylko jego, najbliższą mi osobę, jedyną, która wiedziała o mnie wszystko – także to, że trudno jest mi wybaczyć pogardę, oszustwo, kłamstwo.
Mimo to zostałam sama. Obdarta ze złudzeń. Od tej pory nic nie jest takie samo. Nie ma mnie.
Poznałam w tym wszystkim siebie. Wiem, że nie wybaczę. Ja nie wybaczam. Jestem na to zbyt dumna...

Mój mąż mówił kiedyś, że nie wyobraża sobie życia beze mnie, że dla niego zdrada to definitywny koniec. Że, o ironio!, nie będzie miał innej kobiety prócz mnie jeśli odejdę. Byliśmy więc zgodni lecz nie ustaliliśmy chyba co dla każdego z nas znaczy zdrada. Dla mnie to nie tylko fizyczność, choć oczywiście też. Słowa, czyny, gesty które pojawiają się wobec innych osób, a które ranią w jakikolwiek sposób kogoś, komu wcześniej obiecywaliśmy uczciwość to dla mnie zdrada. Zdradą nazywam upokorzenie jakiego doznaje się na skutek działań bliskiej osoby. Zdradą jest dla mnie flirt, komplementowanie innych i nie chodzi mi o niewinny żart, zdrada to nadszarpnięte zaufanie.

Ja nie jestem zaborcza, nigdy chyba nie byłam – dziś wiem, że urodziłam się w czasach w których po prostu nie ma dla mnie miejsca. Jestem sama – ja i moja wiara w miłość, moje oddanie. Nigdy nie zabraniałam wyjścia na piwo. Nigdy nie zabraniałam wyjazdów – nawet wtedy gdy zostałam sama w zagrożonej ciąży z maleńkim, kilkumiesięcznym dzieckiem u boku, bo mój mąż miał okazję się doskonalić zawodowo. Wspierałam, wysyłałam go tam choć wewnętrzna część mnie błagała – ZOSTAŃ… POMÓŻ. Ale dla mnie nie liczyłam się ja. Szkoda było nie wykorzystać takiej szansy dla niego. Potem jego utracona pasja i znowu ja zostałam gdzieś z boku… Zawody, turnieje, wyjazdy. A ja sama, ale pełna wiary, miłości, naiwna i głupia…

Oddana rodzina – zżyta. Tak mówił mój mąż. Wyliczał zalety takiego układu – choć i ja je w pewnym sensie widziałam niektóre. To co, że nijak miały się one do mnie. Korzystał on, rozwijał się, realizował, miał wolną rękę, no i dzieci miały mnie na co dzień.
Były kryzysy. Większe i mniejsze. Byłam w pewnym momencie bardzo nieszczęśliwa, przytłoczona, zaniedbana. Widziałam, że znikam, ale podniosłam się. Byłam. Trwałam. Oczywiście wierna.

Nadeszły tez lepsze lata – ostatnio było dobrze, naprawdę dobrze. Znowu mnie przytulał, dotykał, kochał się ze mną jak kiedyś (jak zaraz na początku). Nie rozmawiał jak dawniej, ale myślałam, że to zmęczenie, praca, obowiązki. Jednak czas i siły na rozmowy były przeznaczone dla niej. Intymne, bliskie, upokarzające. Jego zdaniem tylko głupie rozmowy. Dla mnie strata: zaufania, poczucia własnej wartości, strata jego i nas. Strata mnie dla mnie. Byłam naiwna. Byłam ślepa choć podejrzewałam – widziałam, że go zaczepia, ale wierzyłam, że mój mąż nie jest taki. Widziałam w nim innego człowieka. Piętnaście lat spędziłam z kimś kogo tak naprawdę nie znałam. Zdałam sobie sprawę jaka ja jestem i byłam głupia. Zostałam sama. Zostałam bez części siebie. Nie ma we mnie już nic co cenię.

On twierdzi, że okłamał mnie raz umawiając się z nią. Ja widzę to kłamstwo wszędzie. Za każdym razem gdy z nią pisał, chwalił, komplementował i myślał o niej. Gdy marzył o niej i wtedy gdy pojechał do pracy wcześniej by zastąpić kolegę a tak naprawdę pił kawę z nią – TYLKO KAWĘ i aż kawę.
Widzę kłamstwo we wszystkim co dotyczyło NAS w tym czasie. W dotyku, w seksie. Czuję, że dla niego tam nie było już mnie. I choć on zaprzecza nie da się już tego uczucia wygasić. Ja po prostu wiem. Czuję się poniżona.
Widzę ich rozmowy, wyznania. Czuję, że rozmawiają o mnie i o nim (jej mężu) śmiejąc się. Widzę, jak usprawiedliwiając siebie wytykają sobie nasze wady i zastępują je swoimi zaletami. Widzę jego wyznanie: jesteś dla mnie jak narkotyk i wspólną radość, że żona i mąż się nie domyślili jak wymyślali dla nas wymówki. Widzę te uśmiechnięte buźki w wiadomościach, grę słów. Czuję wstyd gdy wyznaje jej, że mnie kocha jednocześnie opluwając mnie brnie w nią. Widzę w wyobraźni ich następne spotkania i nie wytrzymuję – dziękuję mu za to.
Dziękuję za kłamstwa. Poniżenie. Za wstyd, za cierpienie. Za zdradę – bo dla mnie to była zdrada. Ale tylko dla mnie. Dla niego to głupie pisanie, dla niej dowód jak świetnie się rozumieli. Dla mnie cios poniżej pasa po którym się najpewniej nie podniosę.
Dla nich nic się  nie wydarzyło się nic...

Mąż zmienił hasło do konta, żebym się nie domyśliła, kasował wiadomości, żebym  ich nie czytała, spotkał się z nią, kłamał mnie i twierdzi teraz, że to nic nie znaczy. Cały czas kłamał. Pomysł ponoć jej – i ona robiła to samo, mimo że jej mąż jest taki wyrozumiały (nie taki jak ja).

Jesteśmy po prostu innymi ludźmi. Dla mnie to nadto. Wiem, że tego nie udźwignę. Dla nich to nic.

Ona czuje się „przedmiotem wzgardzonym bo przecież chodzi i myśli”, on obwinia ją bo mu się narzucała. A winna jestem ja -  bo nakryłam. Jestem nieuprzedmiotowiona, niewzgardzona bo przecież nic się nie wydarzyło. Jest jeszcze on (jej mąż)– wyrozumiały, choć pewno w swojej łaski w ogóle nieświadomy.
Ona zarzuca, że stało się coś czego chciała uniknąć. Ja zarzucam im, że stało się coś do czego dążyli.

Wiem na pewno  - nie wybaczę. Nie zapomnę. Straciłam męża, godność, wiarę w człowieka i siebie. Zyskałam nauczkę na całe życie. Nikogo nie można być pewnym. Nigdy nie poznasz drugiego człowieka – nie wiesz co kryje pod swoją maską.

Boli mnie myśl o ilu słowach, które jej mówił po prostu nie wiem, o tym ile myśli  było poświęconych jej, w ilu była mną i stała na moim miejscu – lepsza, doskonalsza, wykreowana, obdarta z codzienności…i każda z nich rozrywa mnie na nowo. 


Nie mogę przestać myśleć o tym co spotkało mnie ze strony najbliższego mi człowieka. Śmiać mi się chce ze mnie i swojej naiwności.


Dziś już wiem, że w naszym życiu zawsze brakowało czegoś dla mnie – to czasu, to wsparcia, to wyrozumiałości, pieniędzy i w końcu zabrakło najważniejszego – szczerości i szacunku.






Kiedy się wydało mąż mnie przeprosił, ale twierdził, że nic się nie stało, bo jeszcze do niczego nie doszło. Że dobrze, że wydało się teraz, bo kto wie co z tego by było. Że nie wie dlaczego to zrobił. Że zaczepiała go a on w końcu uległ. Że nie ma w tym mojej winy. Że imponowała mu komplementami – pisała jaki jest wspaniały, pociągający, wysportowany. On jej się odwdzięczał i sam nie wie dlaczego... Po prostu chyba taki szlachetny z niego człowiek.
Bardzo mnie to boli. Żałuję, że się uniosłam i napisałam, że wiem. Żałuję, że nie pozwoliłam potoczyć się sprawie jej własnym torem. Może mój mąż opamiętałby się, przyznał a jak mogłabym mu łatwiej wybaczyć. Może sprawy wymknęłyby się z pod kontroli i łatwiej byłoby mi odejść. Nie wiem i ta niepewność mnie zabija.

Mąż błaga o wybaczenie, płacze, mówi, że kocha mnie nad życie i nie chce beze mnie żyć. A mnie boli, że był moment w jego życiu, że chciał, że nie byłam tak ważna jak mówi. Że pragnął innej kobiety, że mówił jej, że jest pociągająca, że się od niej uzależnia. Że podobała mu się gra, którą prowadzili od 2 miesięcy. Że ani przez moment nie pomyślał o mnie i dzieciach. Że twierdzi, że było tak idealnie a on to zepsuł (Nie było. Gdyby było ta sytuacja nie miałaby miejsca).

Wiem od kilku dni. I jest mi coraz gorzej. Analizuję, myślę i widzę wiele rzeczy. Duma nie pozwala mi o tym zapomnieć i porozmawiać o tym z kimś kto spojrzy na to obiektywnie. Wstydzę się.
Boję się usłyszeć od innych, że to co się stało to faktycznie NIC. Dla mnie to było bardzo dużo. Ja nie pozwoliłabym sobie na coś takiego nigdy. Bo kocham i ta miłość mi nie pozwala. Bo wiem ile smutku i cierpienia może z tego wyniknąć. Bo mój mąż na to nie zasługuje. Bo nie chcę.



On mówi, że dopiero ja uzmysłowiłam mu co zrobił. Że dla niego to było niewinne pisanie. Napisał mi dzisiaj, że bardzo mnie kocha. Napisałam mu, że ja też kocham go bardzo i dlatego tak bardzo mnie swoim zachowaniem skrzywdził. Napisałam też, że od teraz zawsze między nami będzie stać ONA.

Mąż błaga o wybaczenie i szansę. Ja nie mogę mu tego dać. Kocham go i dzieci i dlatego tu jestem. Choć głównie dla nich. Nie chcę by cierpiały. On wie, że gdyby nie one dawno bym odeszła. Jest gotowy trwać przy mnie i czekać na mnie. Mówi, że z całych sił będzie próbował zbudować nasze życie na nowo. Powiedziałam mu, że mogę spróbować z tym żyć, tylko że to zawsze będzie do nas wracało, często w najmniej odpowiednim momencie.

Nie wiem co zrobić ze swoim życiem. Kocham męża, ale mu nie ufam - czy to w ogóle ma sens?
On walczy, ale skąd mam wiedzieć, że to co robi i czuje jest prawdziwe? Czy to zwykły nie strach?

Ona nie daje za wygraną - ciągle pisze. W ostatnim smsie jest dużo ukrytej pogardy dla mnie. Ona ma mi chyba za złe, że to się skończyło. Myśli, że ja zmusiłam męża to zakończenia tej znajomości. Nie - ja dałam mu wolną rękę. Powiedziałam, że nie będę walczyć o nasze życie. Nie chcę. Mam mu za złe formę w jakiej jej odpisał. "Moja żona cierpi. Próbuję ułożyć życie na nowo. Proszę nie pisz" - nie satysfakcjonuje mnie to. Chcę by wykrzyczał jej jak bardzo mnie kocha! Chcę by ona to wiedziała! Chcę by wiedziała, że odeszłam od niego i pozwoliłam mu ciągnąć tą znajomość, że ja o niego nie walczę, że to on teraz walczy o mnie. Chcę by powiedział jej, że to nie miało dla niego sensu i znaczenia. Że liczę się tylko ja i dzieci.

Chcę za dużo?
Mąż twierdzi, że to właśnie miał na myśli odpisując. Dla mnie napisał co innego.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna

Wiesz czego chcesz. Oceń czy możesz to mieć.  I co zrobić, jeśli nie...

3

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna
talerz123 napisał/a:

Mam mu za złe formę w jakiej jej odpisał. "Moja żona cierpi. Próbuję ułożyć życie na nowo. Proszę nie pisz" - nie satysfakcjonuje mnie to. Chcę by wykrzyczał jej jak bardzo mnie kocha! Chcę by ona to wiedziała! Chcę by wiedziała, że odeszłam od niego i pozwoliłam mu ciągnąć tą znajomość, że ja o niego nie walczę, że to on teraz walczy o mnie. Chcę by powiedział jej, że to nie miało dla niego sensu i znaczenia. Że liczę się tylko ja i dzieci.

chcesz teraz stopniować, jak bardzo teatralne mają być jego gesty, by uzyskał przebaczenie?

Albo wierzysz w to, że jest w stanie się zmienić, akceptujesz myśl, że zdradził Cię emocjonalnie i jesteś w stanie dać mu szansę, albo nie.

4

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna

Są różni ludzie, jedni potrafią wybaczyć długoletni romans, który zaowocował dziećmi a inni nie potrafią nieskonsumowanej zdrady emocjonalnej. Zależy od człowieka. W każdym razie to ty musisz podjąć decyzje co z tym zrobisz. Może daj sobie trochę czasu? Bo na razie strasznie emocje tobą szarpią.

"Moja żona cierpi. Próbuję ułożyć życie na nowo. Proszę nie pisz". Odbieram to jako sms, który ma na celu nie zranić adresatki tylko dać jej sygnał, że ty już wiesz i czas troszkę przystopować a potem się zobaczy. Poza tym taki ochłap rzucony dla ciebie. Bo w końcu napisał tak jak chciałaś. No cóż ty go znasz najlepiej. Poznasz czy mówi prawdę czy zszedł do podziemia. Ale sms faktycznie fatalny w wymowie (przynajmniej dla mnie).

5

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna
Xymena napisał/a:

Wiesz czego chcesz. Oceń czy możesz to mieć.  I co zrobić, jeśli nie...


Chcę mojego poprzedniego życia - tego zanim pojawiła się ona. Tego nie mogę mieć. Chciałabym ufać mężowi, ale na razie nie umiem. I nie mogę tego mięć - nie będę mieć do niego nigdy takiego zaufania.  Mam wrażenie, nie - ja wiem, że nie mogę mieć tego co chcę. I nie wiem co zrobić, bo ja kocham tego człowieka bezgranicznie, mimo świństwa jakie mi zrobił. Chcę wierzyć w jego słowa, ale nie mogę. Uwierz mi, że gdyby nie dzieci odeszłabym bo moja duma nie pozwala mi tego znosić.

6

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna

Araquelle czas chyba nie działa na moją korzyść. Przynajmniej na razie. Myślę, dopowiadam to czego nie wiem. Boję się usłyszeć to czego nie wiem a cholernie tego potrzebuję. Mój mąż mówi, że powiedział mi wszystko, ale ja wiem, że nie. Nie chce mówić więcej bo boi się, że to pogorszy sprawę. Pytał, czy chcę się z nią spotkać. Odmówiłam. Teraz myślę, że może to nie byłoby takie złe, moze wtedy dowiedziałabym się wszystkiego i może ona usłyszałaby to co moim zdaniem powinna usłyszeć. Też odebrałam tego sms, w taki sposób - że nie chce jej zranić.

WaltonSimons nie akceptuję na razie i absolutnie nie chodzi o przebaczenie bo niestety nie stać mnie na taki gest. To pewne. I wiesz - tak, chciałabym by odegrał przed nią teatr taki, jaki teraz codziennie odgrywa przede mną. Może wtedy wiedziałabym, że jego uczucia faktycznie są prawdziwe. Bo jak na razie to mam wrażenie, że ona też nie wie na czym stoi. Czytając jej wiadomości wiem, że ona myśli, że to ja kazałam zakończyć tą znajomość. Chciałabym by wiedziała jednak, że chciał tego mój mąż. Byłoby mi chyba ciut lżej.

7

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna

Po przeczytaniu twojego posta mam tylko 1 refleksję i to taką, jakiej byś nie chciała.  Naprawdę rozumiem dlaczego facet odchodzi od swojej smutnej, nieszczęśliwej, sfrustrowanej żony do kochanki. Naprawdę sad
Przecież on tam nie będzie miał trucia tyłka tylko radość, śmiech i zabawę.
Każdy zdrowy żywy organizm ucieka od tego gdzie mu źle do tego gdzie mu dobrze.

8 Ostatnio edytowany przez Xymena (2016-06-03 17:25:50)

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna

Czyli jednak wolisz złudzenia...
Chcesz zostać z mężem, to zostań, ale nie zamęczaj was obojga.

9

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna
talerz123 napisał/a:

I wiesz - tak, chciałabym by odegrał przed nią teatr taki, jaki teraz codziennie odgrywa przede mną. Może wtedy wiedziałabym, że jego uczucia faktycznie są prawdziwe. Bo jak na razie to mam wrażenie, że ona też nie wie na czym stoi. Czytając jej wiadomości wiem, że ona myśli, że to ja kazałam zakończyć tą znajomość. Chciałabym by wiedziała jednak, że chciał tego mój mąż. Byłoby mi chyba ciut lżej.

Tylko że odstawienie przed Tobą szopki przez niego nie będzie dowodem miłości. Będzie tanim teatrem.

Jeśli chcesz cokolwiek naprawić, to musisz zacząć od siebie, a raczej - od tego, czy naprawdę interesuje Cię danie mu szansy, bo jeśli będziesz następne 10 lat wypominać mu to, będąc zgryźliwa i uciążliwa, to ucieknie po pół roku.

Nie myśl, że usprawiedliwiam tego faceta, ale nie ma ratowania związku, jeśli nie ma chęci z obu stron. Jeśli jego zapewnienia wydają Ci się nieszczere, bądź czujesz, że mu nie wybaczysz, to rozstanie brzmi znacznie lepiej, niż lata udawanego związku i wzajemnej męczarni.

10

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna

Po co ci cokolwiek wiedzieć. Przyjmij najgorszy scenariusz, że się w niej zakochał i zastanów się czy możesz z tym żyć . Kiedyś zapewne mu minie.

11

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna

Xymena ja nie chcę wierzyć, że te 15 lat mojego życia to tylko złudzenia. Męża nie zadręczam właśnie. Rozmawiam z nim i pytam. Wydaje mi się, że mam prawo pytać skoro zdecydował się jednak na mnie. A zadręczam siebie po prostu i Was (za co przepraszam). Ale naprawdę mi pomagacie trzeźwo na to spojrzeć. To jest świeża sprawa - sprzed tygodnia i jak na razie niestety uporanie się z tym to dla mnie priorytet. Nie potrafię w jednej chwili stwierdzić, że wybaczam, zapomnieć i nie wracać do tego. Rozdrapuję to (wewnętrznie) każdego dnia na nowo.

A wiedzieć wszystko chciałabym po prostu dla siebie. Myślę, że byłoby mi łatwiej zrozumieć i uwierzyć w jego słowa. Podświadomie zakładam taki scenariusz jaki opisałaś i chyba potrzebuję dowodów, że się mylę...




Pannapanna łatwo ci mnie oceniać. Ty już wiesz, że byłam sfrustrowana. Otóż nie byłam (teraz jestem). Nie jestem typem zrzędzącym, nie narzekam i nie sapię bez powodu. Owszem czasami byłam nieszczęśliwa, jak to w życiu. Różne są sytuacje. Z jednej strony łatwiej byłoby mi się pogodzić z całą tą sytuacją gdyby faktycznie było jak mówisz. Nie dziwiłabym się. Jak zapytałam męża dlaczego, odpowiedział, że nie wie sam, powiedział, że miał życie jak z bajki a je zniszczył. Że był głupi. Ale widzisz ja, tak samo jak ty, w to nie wierzę. Bo skoro było mu tak dobrze, to co do jasnej cholery pchnęło go w to wszystko? Mąż mówił, że bardzo imponowało mu jak prawiła mu komplementy - dla mnie to jest wręcz śmieszne, wiesz?. Mam takie poczucie, że mogłabym mu teraz zrzędzić do woli a on by to znosił, ale ja właśnie tego nie chcę.  Chcę zrozumieć i mieć święty spokój, chociaż wiem, że to będzie do mnie wracać.
Aha - i tak się zastanawiam jak by przyszło temu "żywemu organizmowi" razem z tą "radosną, wesołą i zabawową" kochanką zacząć dzielić codzienność to, czy ta ich Iddylla potrwała by długo?. Szczerze wątpię. Trochę niedojrzałe jest dla mnie to co piszesz.


WaltonSimons wiem. Dlatego poprosiłam go, by mnie nie przepraszał i nie błagał o to cholerne wybaczenie, bo mnie na tą chwilę na nie nie stać. I boję się, że nigdy nie będzie mnie na nie stać. Mój mąż wtedy powiedział, że będzie na nie czekał do końca życia, ale ja właśnie nie chcę zadręczać ani siebie ani jego. I chyba bardziej nie chcę zadręczać już siebie. Mamy też dzieci, które czują że stało się coś złego. Chcę im w głównej mierze tego oszczędzić. Mi się w głowie nie mieści po prostu, że można kogoś kochać tak szaleńczo (taką miłością rzekomo darzy mnie mój mąż) a z drugiej strony wywinąć taki numer. Nie idzie to dla mnie w parze. W ogóle. A takimi rzeczami karmi mnie teraz mój mąż i uwierz, że się o te wyznania nie proszę. Robi to sam i ciągle. Owszem, pytam o pewne rzeczy, ale tylko o to co daje mi na daną chwilę jakiś tam spokój.  Ale z drugiej strony brak mi w jego postępowaniu konsekwencji, bo rozmawiając ze mną płacze jak dziecko, a jej pisze, że ja cierpię a on układa nasze życie na nowo. Tyle że jej ja raczej nie obchodzę. Myślę, ona czeka na sygnał i jasną deklarację mojego męża odnośnie jego uczuć. Dla mnie wyrażenie tych uczuć byłoby przejawem właśnie tej konsekwencji, ale i uczciwości w stosunku do mnie i do niej. Nie ukrywam, że dzięki temu poczułabym się lepiej. Może to naiwne. Nie wiem.

Walczę - na razie o siebie, o poczucie własnej wartości, które zdeptał ktoś kogo kocham.

Żyjemy razem. Mieszkamy. Powiedziałam mężowi, że skoro było mu tak dobrze za mną to ja nie mam zamiaru nic w sobie zmieniać, ani też się starać. Nie uważam, żebym musiała. Jego zdaniem nie ma w tym wszystkim krzty mojej winy. Więc cały ciężar odbudowy mojego zaufania powierzam jemu. Podjął się tego. Więc czekam. Boję się tylko, że znowu mnie zawiedzie.

12

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna
pannapanna napisał/a:

Po przeczytaniu twojego posta mam tylko 1 refleksję i to taką, jakiej byś nie chciała.  Naprawdę rozumiem dlaczego facet odchodzi od swojej smutnej, nieszczęśliwej, sfrustrowanej żony do kochanki. Naprawdę sad
Przecież on tam nie będzie miał trucia tyłka tylko radość, śmiech i zabawę.
Każdy zdrowy żywy organizm ucieka od tego gdzie mu źle do tego gdzie mu dobrze.

A mogłabyś zacytować post Autorki, gdzie niby pisze to co Ty wyczytałaś, albo przeczytałaś "między wierszami"?

Zdumiał mnie Twój post po prostu.

13 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2016-06-03 19:27:53)

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna

Pamiętaj, że to nie zdrada pod wpływem chwili, ale długi flirt. Raczej brakiem świadomości czy chwilą słabości tego nazwać nie można. Przeanalizuj jeszcze jedną rzecz. Zaczynasz z nim od nowa. Wiesz, ze Ciebie zdradzał i teraz każde jego wyjście będzie gonitwą myśli. Wcale nie musi być tak, że nic do Ciebie nie czuję, ale.... Związek nie polega jedynie by dwie osoby coś do siebie czuły, ale sobie to okazywały. Jego wewnętrzne uczucie do Ciebie nic nie znaczy, jeśli jednocześnie flirtuje z inną, a w dalszej kolejności i zdradza. Związek do szacunek. Wcale nie chodzi, by nie pociągały go inne kobiety, ale właśnie, by umiał stawiać granicę.

No chyba, że ja żyje w innym świecie.

14

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna

Twoje odczucia są naturalne i uzasadnione, Twój mąż Cię zdradził. Jednak na ten moment nie uzyskasz odpowiedzi, co dalej?
To wszystko jest zbyt świeże. Mąż też nie ułatwia Ci zadania, bo jak widać nie rozumie lub nie chce zrozumieć tego co Ci zrobił. Mają rację Ci, którzy twierdzą, że dla wielu mężczyzn, pojęcie zdrady emocjonalnej nie istnieje, dla nich to abstrakcja, brak seksu = brak zdrady.
Niestety postawa Twojego męża w obliczu wykrycia tej zdrady nie jest jednoznaczna, a jego żal za grzechy nieszczery, sama to wyczuwasz. Zgadzam się, że ten nieszczęsny sms był bardzo zachowawczy, albo nie chce urazić kochanki, ewentualnie nie chce stracić przed nią twarzy.

talerz123 napisał/a:

Araquelle czas chyba nie działa na moją korzyść.

Tylko od Ciebie zależy, czy czas zadziała na Twoją korzyść, teraz jest jeszcze za wcześnie. Niekoniecznie ona zawsze będzie między Wami, ale z pewnością nie odzyskasz już zaufania do męża.

talerz123 napisał/a:

  Myślę, dopowiadam to czego nie wiem. Boję się usłyszeć to czego nie wiem a cholernie tego potrzebuję..

Po co Ci ta wiedza, lubisz się umartwiać? Zdradził, a szczegółom daj spokój dla własnego dobra.

talerz123 napisał/a:

Pytał, czy chcę się z nią spotkać. Odmówiłam. Teraz myślę, że może to nie byłoby takie złe, moze wtedy dowiedziałabym się wszystkiego i może ona usłyszałaby to co moim zdaniem powinna usłyszeć.
..........W ostatnim smsie jest dużo ukrytej pogardy dla mnie.

To zdecydowanie zły pomysł, nie rób tego. Propozycja Twojego męża jest idiotyczna. Czy on wyobraża sobie, że skoczycie sobie do oczu i będziecie o niego walczyć?
Naprawdę wierzysz, że dowiedziałabyś się prawdy od kobiety, która pogardliwie wyraża się o Tobie, zafundowała sobie z nim romans i nadal nie odpuszcza?
Cóż mogłabyś usłyszeć; wersję light (żeby uśpić Twoją czujność) - "to tylko przyjaźń", wersję hard (żeby Cie upokorzyć) - "widocznie nie jest z panią szczęśliwy".
Nie oczekuj prawdy od ludzi pozbawionych kręgosłupa moralnego.

talerz123 napisał/a:

I wiesz - tak, chciałabym by odegrał przed nią teatr taki, jaki teraz codziennie odgrywa przede mną. Może wtedy wiedziałabym, że jego uczucia faktycznie są prawdziwe. Bo jak na razie to mam wrażenie, że ona też nie wie na czym stoi.

...ale nie zrobił tego, dlatego wątpię w jego szczerość. Sugestie podaruj sobie.

talerz123 napisał/a:

Czytając jej wiadomości wiem, że ona myśli, że to ja kazałam zakończyć tą znajomość. Chciałabym by wiedziała jednak, że chciał tego mój mąż. Byłoby mi chyba ciut lżej.

W miarę możliwości, postaraj się nie koncentrować na niej. To mąż zadał Ci ból.
Trudno cokolwiek doradzić, ale czy myślałaś o tym, żeby zaproponować mężowi, aby wyprowadził się, przynajmniej na jakiś czas. Może zdystansowanie się do niego w jakiś sposób Ci pomoże?

15

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna
Miłycham napisał/a:

Związek do szacunek. Wcale nie chodzi, by nie pociągały go inne kobiety, ale właśnie, by umiał stawiać granicę.

No chyba, że ja żyje w innym świecie.







  Żyję w tym samym świecie co Ty. Mam takie samo zdanie, dlatego nie umiem się z tym co zaszło pogodzić.

16

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna

Twój mąż może mówić prawdę (z tym, ze Cię kocha), ale może jednocześnie czuć mocny pociąg do "inności", być znudzonym codziennością, szukać iskry. Bądź wyznaję poliamorię, do czego nie chce się przyznawać wink Oczywiście żadne to usprawiedliwienie, ale pewnie masz świadomość, że większość ludzi niezależnie od płci takie znudzenie odczuwa, jak i fascynację (krótkotrwałą) odmiennością. Grunt, by mieć hamulce i świadomość, że chemia przychodzi i odchodzi, a związek to przede wszystkim świadomy wybór.

Najgorsze w tym wszystkim jest to,że w tej odkrytej przez Ciebie korespondencji z niedoszłą kochanką mąż ewidentnie nawiązywał do cech, które postrzega w Tobie jako wady. oznacza to, siłą rzeczy, że tak do końca mu nie odpowiadasz. Jego płomienne deklaracje mogą być zwykłym tchórzostwem.

Naprawdę ciężko to niemniej ocenić przez internet. Równie dobrze może szczerze żałować szczeniackiego romansiku.

17

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna
WaltonSimons napisał/a:

Najgorsze w tym wszystkim jest to,że w tej odkrytej przez Ciebie korespondencji z niedoszłą kochanką mąż ewidentnie nawiązywał do cech, które postrzega w Tobie jako wady. oznacza to, siłą rzeczy, że tak do końca mu nie odpowiadasz. Jego płomienne deklaracje mogą być zwykłym tchórzostwem.

Naprawdę ciężko to niemniej ocenić przez internet. Równie dobrze może szczerze żałować szczeniackiego romansiku.



Twierdzi, że nigdy nie rozmawiali o mnie. Prócz tego spotkania w kawiarni. Zapytała go, czy mnie kocha a on niby powiedział, że bardzo. Zapytała, czy jest szczęśliwy i niby odpowiedział, że tak. Śmieszne co nie? Żałosne i śmieszne.

O tych wadach to pisałam w kontekście tego co dopowiada sobie moja chora wyobraźnia. Ja widziałam czarno na białym jak mój mąż wyznał jej, że jest dla niego jak narkotyk. Że się od niej uzależnia. I jak śmiali się, z tego, że się udało mnie i jej męża wkręcić tak łatwo i wyrwać się na spotkanie. Resztę mój mąż kasował na bieżąco. Twierdzi, że po prostu prawili sobie komplementy. Ona jemu a on jej niektóre odwzajemniał...Choć przyznał, że ona żaliła się na męża, mówiła, że niedawno się w kimś zadłużyła itp i o tym mu pisała. Wymyślili sobie hasełka na wypadek, gdybym to ja lub jej mąż zasiedli przed komputerem. Wiesz takie, żeby się upewnić, że rozmawiają ze sobą...Moja pierwsza wypowiedź jest strasznie zagmatwana. Pisałam w dużych emocjach. Przepraszam.

18

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna

Czytałam kiedyś taki artykuł dlaczego mężczyźni zdradzają. Było też o zdradzie, że tak nazwę ją na własny użytek - bo miał za dobrze. Jest małżeństwo od wielu lat (np 15), jest udane, są dzieci, zona zaspakajająca wszystkie potrzeby, nawet zbyt dobra tzn odciążająca męża aż za bardzo z domowych spraw, mają stabilną sytuację finansową i zawodową i  w ogóle w ten deseń. I nagle pan stwierdza: czy to juz wszystko co mnie w życiu ma spotkać? Juz osiągnąłem wszystko? Jest fajnie ale tak trochę bez dreszczy. I zaczyna szukać co by tu można jeszcze w życiu osiągnąć. Wtedy często się pakuje we flirt. Może u was tak było? Bo odbieram z twojego opisu was jako naprawdę dobre małżeństwo.
Przyznam że nie umiem doradzić, bo ja doświadczyłam innej zdrady. Ale jak czytałam tu na forum o takich przypadkach to jak facet kręcił albo prosił o czas przeważnie dalej spotykał się z kochanką. Jak od razu twierdził, że to błąd i kocha i odcinał się od niej to były szanse na odbudowę i wybaczenie. Twój tak jakoś po środku tego tkwi. A co ci podpowiada intuicja? Twoje ja? Ja wierzę w te podpowiedzi, bo znasz go prawie jak siebie i może podświadomie rejestrujesz inne zachowania niż zwykle (np jak mówi prawdę zawsze na początku patrzy w lewą stronę a jak kłamie w prawą - to są sekundy ale podświadomość może wychwycić - pouczał nas kiedyś psycholog o takich szczegółach).

19

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna

Josz myślałam o wyprowadzce. Byłoby mi pewno łatwiej, ale mamy male dzieci, dla których jesteśmy całym światem... Poza tym wiesz, że ja głupia się wstydzę, że zostałam zdradzona? Jakby mąż się wyprowadził musiałabym powiedzieć najbliższym....A się cholernie tego wstydzę...Wiem, że to śmieszne.

Z tym czasem macie rację, chyba muszę dać sobie go po prostu więcej. Może samo się ułoży jakoś...Ale ciężko mi teraz jakoś w to uwierzyć.

Ta propozycja o spotkaniu z nią wyszła w zasadzie wtedy gdy mój mąż nie widział w swoim postępowaniu nic złego. Kiedy stwierdził, że nic się nie stało, bo do niczego nie doszło jeszcze. Chciał. żebym uwierzyła, że nie spali ze sobą. Tyle, że ja wiem, że oni nie spali ze sobą. Nie zdążyli po prostu.

Zaufania na pewno nie odzyskam i boję się życia bez niego, bo jest cholernie ważne przecież.

20

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna

O matko.

Powiem tak - wina za zdradę zawsze leży po obu stronach. To dwie osoby, które są w związku tak pozwoliły temu związkowi się rozluźnić, rozpaść, obumrzeć, że znalazła się emocjonalna przestrzeń na trzecią osobę. Ta 'kochanka' to symptom tego, że w waszym związku było źle i to już od dłuższego czasu. Tylko wy tego nie widzieliście, nie chcieliście widzieć, a nawet jeśli widzieliście, to nie mieliście ochoty czy czasu, żeby reagować. I ani nie jest to jego w 100% winą, ani twoją (ani tej kochanki).

Prawda jest taka, że to wy dwoje zaniedbaliście do tego stopnia związek, że pojawiła się osoba, która spełniała niespełnione potrzeby.

Z tego co piszesz, wygląda to jakbyś nadużywała siebie. Rzuciłaś się cała, oddałaś się cała, w jego ramiona, wszystko mu oddałaś, wszystko poświęciłaś, wyrzekłaś się siebie. To miłość? Miłość to relacja dwóch dojrzałych jednostek, a nie "masz mnie całą, na wszystko ci pozwolę, tylko mnie nie opuszczaj!". Mam wrażenie, że coś takiego zastosowałaś - tak wynika z tego, co piszesz. Zamiotłaś swoje potrzeby pod dywan, nie dawałaś ich poznać, nie pokazywałaś ich, nie egzekwowałaś. Dziwi cię to, że jedna po drugiej twoje potrzeby zostały zniesione, aż do chwili, kiedy mąż odczuł, że nie masz żadnych potrzeb, żadnych odczuć? Takie mam wrażenie. Mówisz też o tym, że byłaś bierna. Widocznie nie widziałaś też jego potrzeb. A on o nich nie mówił. Nie walczył o ciebie, było mu wygodnie. I tak powoli sobie odpuszczaliście. Aż w końcu więź między wami była tak nikła, że łatwo trzeciej osobie było wejść między was.

Uważam, że oboje jesteście winni. Albo nikt.

W każdym razie - co teraz? Proponuje mediacje. Albo terapię par. Jeśli nie chcecie rezygnować. Ale jedno i drugie to walka o siebie nawzajem. To przyznanie się obu stron do błędu. To zrozumienie, że ta druga strona też jest winna. To chęć pójścia dalej.

21

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna
Araquelle napisał/a:

odbieram z twojego opisu was jako naprawdę dobre małżeństwo.

Mi też się tak wydawało właśnie. Ale myliłam się.

Araquelle napisał/a:

A co ci podpowiada intuicja? Twoje ja? Ja wierzę w te podpowiedzi, bo znasz go prawie jak siebie i może podświadomie rejestrujesz inne zachowania niż zwykle (np jak mówi prawdę zawsze na początku patrzy w lewą stronę a jak kłamie w prawą - to są sekundy ale podświadomość może wychwycić - pouczał nas kiedyś psycholog o takich szczegółach).

Moja intuicja mówi mi, że on jeszcze coś ukrywa...Niestety.  Dlatego chciałabym wiedzieć wszystko. Nie potrafię przejść do porządku dziennego z tym co się stało wiedząc, że jakiejś części prawdy nie znam.

Z drugiej strony wiem - widzę, że on żałuje. Widzę jak na mnie patrzy i zastanawiam się wtedy, co mogło go w to pchnąć.

22 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2016-06-03 21:10:36)

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna
talerz123 napisał/a:

dla mnie to była zdrada. Ale tylko dla mnie. Dla niego to głupie pisanie

Talerz, piszesz w bardzo rozemocjonowany sposób. Rozumiem, że twoje emocje są bardzo świeże i wyraziste. To dobrze, że je wyrzucasz z siebie, bo to najzdrowsze dla ciebie w tej chwili. To tak na wszelki wypadk, gdyby ci przyszło do głowy, żeby je tonować, albo co gorsza powstrzymywać i tłamsić w sobie.

Co do zachowania twojego małżonka, to zdrada była świństwem z jego strony, ale to, co zacytowałam powyżej świadczy o tym, że on emocjonalnie jest bardzo daleko od ciebie, brakuje mu empatii i wrażliwości na ciebie ponieważ:
1. NIE WIDZI, że masz poczucie, że stało się w twoim życiu coś strasznego (histeryzujesz?)
2. NIE UZNAJE twojego bólu (histeryzujesz?)

To nie wygląda dobrze, ale nie przekreślałabym małżeństwa, jeśli faktycznie było ono udane (choć nieidealne). Może faktycznie twojemu mężowi małżeńska nuda zbrzydła i poszukał łatwych emocji oraz podniesienia ego u napalonej koleżanki (chcącej wziąć odwet na mężu), a teraz sam jest w szoku do czego doprowadził w konsekwencji. Jest spore prawdopodobieństwo, że twój mąż "użył" koleżanki do zaspokojenia swoich egoistycznych potrzeb (chwilowej ekscytacji, podniesienia swojej samooceny) i zwyczajnie wykorzystał okazję, bo się nadarzyła a ty i my doszukujemy się w ich relacji elementów miłosnych. Oczywiście w żaden sposób nie usprawiedliwia to twojego męża, ale świadczy o tym, że tak naprawdę ani na tobie, ani na tamtej mu nie zależało, a teraz wybiera pewną i bezpieczną opcję w postaci ciebie.

Edit:
Fragment rozmowy profesora Wiesława Łukaszewskiego z Justyną Dąbrowską:
"Kurt Vonnegut w swoim dzienniku wspomina dzień, w którym żona powiedziała mu, że go nie kocha. I bardzo się zdziwiła, że się tym nie przejął. Tymczasem - pisze Vonnegut - bardzo by się przejął, gdyby mu powiedziała, że go nie szanuje. Doskonale to rozumiem. Bo związek między ludźmi to nie tylko eksplozje namiętności, dorodnych emocji, jakaś gra interesów osobistych, ale też umiejętność rzeczywistego szanowania drugiego człowieka. A szacunek oznacza traktowanie go jako autonomiczną wartość. Nie jako obiekt seksualny, nie jako wygodę towarzyską, nie jako instrument do załatwiania egoistycznych interesów."

23

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna
talerz123 napisał/a:

Josz myślałam o wyprowadzce. Byłoby mi pewno łatwiej, ale mamy male dzieci, dla których jesteśmy całym światem... Poza tym wiesz, że ja głupia się wstydzę, że zostałam zdradzona? Jakby mąż się wyprowadził musiałabym powiedzieć najbliższym....A się cholernie tego wstydzę...Wiem, że to śmieszne.

Z tym czasem macie rację, chyba muszę dać sobie go po prostu więcej. Może samo się ułoży jakoś...Ale ciężko mi teraz jakoś w to uwierzyć.

Ta propozycja o spotkaniu z nią wyszła w zasadzie wtedy gdy mój mąż nie widział w swoim postępowaniu nic złego. Kiedy stwierdził, że nic się nie stało, bo do niczego nie doszło jeszcze. Chciał. żebym uwierzyła, że nie spali ze sobą. Tyle, że ja wiem, że oni nie spali ze sobą. Nie zdążyli po prostu.

Zaufania na pewno nie odzyskam i boję się życia bez niego, bo jest cholernie ważne przecież.

Droga Talerz123. Mamy podobne doświadczenia. Wstyd to jest bardzo silne uczucie, które pojawia się u zdradzanego. Ja dobrze pamiętam to uczucie, zaraz po przyznaniu się, a raczej "wyduszeniu" prawdy o tym, co już dawno przeczuwałam. Piszesz inteligentnie, ale ja wytłuszczę dla Ciebie oczywistą prawdę, którą głośno powtarzali mi najbliżsi zaufani ludzie: To nie Ty powinnaś się wstydzić, bo to nie Ty zrobiłaś coś złego. Z punktu, w którym stoję teraz, pukam się w czoło, jak ja mogłam się wstydzić czy obwiniać za czyjeś sookińsyństwo.

Zdrada z seksem czy bez - to nie ma znaczenia. To kłamstwo, nielojalność, oszukiwanie drugiego człowieka z premedytacją - ja tam jakoś nie wierzę w historyjki to było silniejsze ode mnie - Bozia dała nam po to rozum i wolną wolę , aby podejmować decyzje.

I zawsze boli tak samo.

Rezolutna z Ciebie osóbka - wiesz, że "samo" się nie ułoży.

A Twój spostrzeżenie o tym, że nie zdążyli wskoczyć do łóżka - uważam za jedno z trafniejszych sformułowań na tym forum.

To jest oczywiste, że facet nie widział nic złego w swoim postępowaniu. Przecież to "tylko platoniczna przyjaciółka od kawek i rozmów". Słyszałam podobną bzdurę. Widzę, że masz bardzo trzeźwy osąd sytuacji.

I zgadzam się z Tobą odnośnie zaufania. Zdrada przekreśla właśnie to.

Pierwszą rzeczą też jest zrozumiały strach kobiet - jak ja sobie bez niego poradzę? Szczególnie jak są dzieci...

Ale kiedy pierwsze emocje opadną - okazuje się, że radzimy sobie - jak zwykle dobrze, o ile nie lepiej .

Trzymaj się Talerzu123 smile

24

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna
talerz123 napisał/a:

Poza tym wiesz, że ja głupia się wstydzę, że zostałam zdradzona? Jakby mąż się wyprowadził musiałabym powiedzieć najbliższym....A się cholernie tego wstydzę...Wiem, że to śmieszne.

Ty, akurat nie masz się czego wstydzić. Jeżeli masz pewność, że Twoi bliscy okażą Ci wsparcie - powiedz o tym, co Cię spotkało.
Nie masz obowiązku go chronić.
Może konieczność wyprowadzki spowodowałaby, że mąż zrozumiałby, że to nie jest chwilowy kryzys. Może dotarłoby do niego, że Twój obecny stan, to nie histeria, że nie straszysz go, że naprawdę może stracić rodzinę. Dzieciom trzeba będzie jakoś wytłumaczyć, nie broń go.
Ryzykujesz tym, że nie będziesz miała kontroli (o ile taką posiadasz), a on korzystając z "wolności" nadal będzie się "narkotyzował".
Jeśli możesz..skąd w ogóle wzięła się ta baba, pracują razem, znali się wcześniej?

25

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna
talerz123 napisał/a:
Xymena napisał/a:

Wiesz czego chcesz. Oceń czy możesz to mieć.  I co zrobić, jeśli nie...


Chcę mojego poprzedniego życia - tego zanim pojawiła się ona. Tego nie mogę mieć. Chciałabym ufać mężowi, ale na razie nie umiem. I nie mogę tego mięć - nie będę mieć do niego nigdy takiego zaufania.  Mam wrażenie, nie - ja wiem, że nie mogę mieć tego co chcę. I nie wiem co zrobić, bo ja kocham tego człowieka bezgranicznie, mimo świństwa jakie mi zrobił. Chcę wierzyć w jego słowa, ale nie mogę. Uwierz mi, że gdyby nie dzieci odeszłabym bo moja duma nie pozwala mi tego znosić.

Masz wybór, nie musisz być z mężem ze względu na dzieci. Natomiast jeśli prawdziwie kochasz, to swoją dumę (ego) stłamsisz dla idei miłości pomimo tego co zrobił tobie twój mąż (tzn.oddalił się emocjonalnie od ciebie, pożądał innej, nie był lojalny), poddał się pokusie swojej wyobraźni nt. tamtj kobiety.
Nie musisz podejmowac od razu żadnej decyzji, może lepiej  daj sobie czas na przemyślenie, obserwację siebie i swoich emocji, Niestety ty chyba kochałaś wyobrażenie a nie męza jako człowieka który szuka akceptacji i podziwiania siebie w oczach innych lecząc tym swoje kompleksy- to dała mu tamta kobieta dlatego tak bardzo wkręcił się w ta relacje tym samym oddalając się od ciebie. Stało się zakochał, zafascynował się inna, bo on jest "zwyczajnym człowiekiem" który poddał się emocjom, chwilom, wyobraźni, który chce i pragnie przezywac miłosne uniesienia. To co możesz to przyjąć to i wybrać 3 możliwości :
1. za jakiś czas gdy będziesz gotowa (bo to proces)-wybaczyć, rozmawiać o tym dlaczego to się stało, czego nie otrzymuje od ciebie jako kobiety, partnerki, czego mu brak, czego chce, próbować go zrozumieć, nie stawiac siebie w roli ofiary, nie wypominać, rozpocząć "nowy związek" na nowych warunkach, może wspólnie spotkać się z terapeutą
2. podziękować za wspólne lata i pójść w swoja stronę
3. nie robić nic

Jesteś w szoku, to traumatyczne wydarzenie, bo pokładałas nadzieje w tym małzeństwie, byłas pewna lojalności męża a on zawiódł na całej linii, targają tobą silne emocje, twój bezpieczny swiat legł w gruzach. Twój ideał podąża za swoimi pragnieniami, chodzi własnymi scieżkami, ma swój wlasny świat do którego ty nie jestes zapraszana. Teraz nie jesteś już niczego pewna, jest lęk, złość, zal, bezsilność. Wiedz, że cokolwiek wybierzesz, postanowisz ma pochodzić od ciebie, to ma być twój wybór. W tym wszystkim ważny jest tez czas, świadomość swoich emocji i tego co z nimi robisz, nie brania odpowiedzialności za meża tylko za siebie.

Wasze małżeństwo jest w kryzysie. Jeżeli oboje świadomie chcecie ze sobą być mimo tego, to przetrwacie to i właśnie "dzięki" temu co wydarzyło się bardziej zbliżycie się do siebie jako para, bo znacie siebie, swoje "słabości" i  już nic was nie zaskoczy. Natomiast jeśli któreś z was nie jest szczere wobec tego drugiego,bądź ma wątpliwości, coś mu nie pasuje , nie akceptujecie w pełni siebie, bądź gdy jest to w twojej ocenie zbyt ciężkie przewinienie i czujesz się z tym fatalnie, to nie rokuje dobrze i może lepiej przyjąć opcję pożegnania się ze sobą.

26 Ostatnio edytowany przez I_see_beyond 7176 (2016-06-03 21:22:32)

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna
Monoceros napisał/a:

O matko.

Powiem tak - wina za zdradę zawsze leży po obu stronach. To dwie osoby, które są w związku tak pozwoliły temu związkowi się rozluźnić, rozpaść, obumrzeć, że znalazła się emocjonalna przestrzeń na trzecią osobę. Ta 'kochanka' to symptom tego, że w waszym związku było źle i to już od dłuższego czasu. Tylko wy tego nie widzieliście, nie chcieliście widzieć, a nawet jeśli widzieliście, to nie mieliście ochoty czy czasu, żeby reagować. I ani nie jest to jego w 100% winą, ani twoją (ani tej kochanki).

Prawda jest taka, że to wy dwoje zaniedbaliście do tego stopnia związek, że pojawiła się osoba, która spełniała niespełnione potrzeby.

Uważam, że oboje jesteście winni. Albo nikt.

Jeszcze nigdy nie weszłam w ostry spór z kimkolwiek na tym forum, ale po Twoim poście zagotowałam. mad Oczywiście, że wiem, że każdy ma prawo pisać swoje opinie, bo od tego fora są, ale osobiście lubię prostować kłamstwa.

Tak, w małżeństwach z długim stażem zdarza się, że więzi się poluźniają i to jest doskonały grunt dla kogoś innego, aby sobie w te szczeliny wskoczyć, tu nie dyskutuję, bo to jest przyczyna zdrady. Tak, miłość i związek trzeba pielęgnować. Tak, ważne są partnerskie relacje i dbanie swoje potrzeby. Tak, ważna jest równowaga.

Ale nie wszyscy wybierają skok w bok, jak się źle dzieje - między innymi ja !

Winny zdrady jest jeden - mąż Autorki wątku! . Tyle w podsumowaniu!

Monoceros, Twoją wypowiedź potraktuję jako prowokację, aby podkręcić wątek Autorki.

A poza tym ,tak po ludzku, dziewczynie wali się świat na głowę, rana jest świeża, a Ty ją dobijasz na samym wstępie: To Twoja wina !

27

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna
talerz123 napisał/a:

Moja intuicja mówi mi, że on jeszcze coś ukrywa...Niestety.  Dlatego chciałabym wiedzieć wszystko. Nie potrafię przejść do porządku dziennego z tym co się stało wiedząc, że jakiejś części prawdy nie znam.

Z drugiej strony wiem - widzę, że on żałuje. Widzę jak na mnie patrzy i zastanawiam się wtedy, co mogło go w to pchnąć.

Przecież i tak nie poznasz jego myśli, a to one jedynie pokazałyby prawdę.
Co wtedy byś z tą prawdą zrobiła.
Żałuje, bo ma poczucie winy, że cię skrzywdził.
Nie chcesz się rozstać, to daj mu czas, spokój i obserwuj jak potoczy się wasza relacja.

28

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna

Winny zdrady jest tylko zdradzający i ta osoba,która wchodzi z buciorami w czyjeś życie,rodzinę a robi to z premedytacją.Nigdy osoba zdradzana! Nigdy!

29

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna

Dla zdrady, obojętnie jakiej czy to fizycznej czy emocjonalnej nie ma usprawiedliwienia.Zdrada zabija a podnoszenie się po czymś takim trwa wiele lat.Trauma dla całej rodziny.Piekło na ziemi i tyle w temacie.

30

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna
Inga11 napisał/a:

Dla zdrady, obojętnie jakiej czy to fizycznej czy emocjonalnej nie ma usprawiedliwienia.Zdrada zabija a podnoszenie się po czymś takim trwa wiele lat.Trauma dla całej rodziny.Piekło na ziemi i tyle w temacie.

Bo powinni się wtedy po prostu rozstać.
Ale nie mają odwagi. Albo możliwości.

31

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna

Jak by byli ze sobą na co dzień to czar by prysł i z dzióbków już by sobie nie pili i nie byli by dla siebie tacy czarujący.To jest skrajna nieodpowiedzialność i tchórzostwo,ponieważ zdradzacz to najwyższej klasy tchórz.Z daleka od takich.Brrrrrrrr

32

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna
Monoceros napisał/a:

O matko.

Powiem tak - wina za zdradę zawsze leży po obu stronach.

Nie zgadzam się. Słowo zawsze jest kłamstwem. Wiem to na własnym przykładzie. Byłam z babiarzem. Nie był to mój pierwszy zwiazek, więc juz jako dojrzała kobieta wiedziałam jakie błędy popełniałam wcześniej i w tym związku byłam idealna. W każdym aspekcie :-). A i tak byłam zdradzana. Dlaczego? Bo niestety wciąż miałam te same cycki i całą resztę a on potrzebował nowych bodźców. Tak, tak przebierałam się w seksie, kupowałam seksowne wdzianka, robiłam na lampie i pod lampą, były bodźce ale tej jednej rzeczy nie potrafiłam - zmienić się w inne ciało. I gdy sie rozstaliśmy nie poleciał do innej, pil, płakał, nękał mnie bo niby kochał az skończyło sie w sądzie bo nękał cała moją rodzine i groził. ta jedna rzecz tylko - potrzebował nowych ciał, nowych zaliczeń, poza tym nic mi nie miał do zarzucenia. Wypraszam więc sobie takich stwierdzeń jak cytowane.

33

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna
Monoceros napisał/a:

O matko.

Powiem tak - wina za zdradę zawsze leży po obu stronach.

Ja też się nie zgadzam. Nie bierz tego do siebie, ale mi to na jakieś gimnazjalne mądrości wygląda. Winny zdrady jest zdradzający. Po obu stronach to mogą być przyczyny rozpadu związku, a nie to, że ktoś nie umie dotrzymać słowa i utrzymać rozporka na wodzy.

34

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna
summerka88 napisał/a:

Talerz, piszesz w bardzo rozemocjonowany sposób. Rozumiem, że twoje emocje są bardzo świeże i wyraziste. To dobrze, że je wyrzucasz z siebie, bo to najzdrowsze dla ciebie w tej chwili. To tak na wszelki wypadk, gdyby ci przyszło do głowy, żeby je tonować, albo co gorsza powstrzymywać i tłamsić w sobie.

Co do zachowania twojego małżonka, to zdrada była świństwem z jego strony, ale to, co zacytowałam powyżej świadczy o tym, że on emocjonalnie jest bardzo daleko od ciebie, brakuje mu empatii i wrażliwości na ciebie ponieważ:
1. NIE WIDZI, że masz poczucie, że stało się w twoim życiu coś strasznego (histeryzujesz?)
2. NIE UZNAJE twojego bólu (histeryzujesz?)



Tak wiem, mieszam i piszę nie jasno. Po prostu sama się gubię w tym jeszcze. Ale piszę by poczuć ulgę. I czuję ją. Do męża też piszę i potem to omawiamy...
Tak łatwiej prowadzić mi konstruktywne rozmowy...



Mój mąż twierdzi, że dopiero teraz rozumie co zrobił. Że to ja i moje cierpienie uzmysłowiło mu jakie świństwo mi zrobił. A ja nie pojmuję jak on mógł nie widzieć tego wcześniej...Inaczej - ja nie wierzę,  bo dla mnie to wprost niepojęte...



Kiedy pytam go dlaczego, skoro niczego (jak twierdzi) mu nie brakowało mówi, że nie wie. I to też jest dla mnie niepojęte. Choć powiedział też, że podobało mu się, że dla kogoś jest jeszcze atrakcyjny. Że poczuł się jak macho. Czujesz??? Mi po prostu kopara odpadła...

Na prawdę moja logika tego nie pojmuje...

35

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna
talerz123 napisał/a:

Kiedy pytam go dlaczego, skoro niczego (jak twierdzi) mu nie brakowało mówi, że nie wie. I to też jest dla mnie niepojęte. Choć powiedział też, że podobało mu się, że dla kogoś jest jeszcze atrakcyjny. Że poczuł się jak macho. Czujesz??? Mi po prostu kopara odpadła...

Na prawdę moja logika tego nie pojmuje...

I pewnie mówi prawdę. Chciał poflirtować, zapragnął nowości, świeżej adoracji, nowego ciałka. To naprawdę bywa aż tak proste. Poczuł nudę i zachciało mu się nowych emocji, a gdy się pojawiły - popłynął.

36

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna

Niestety to jest niepojęte dla osób zdradzanych.Wiem tylko jedno,że jeśli się kocha taką prawdziwą i odpowiedzialną miłością to coś takiego jak zdrada nie ma miejsca.Kogoś kogo się kocha to się nie krzywdzi,ktoś kto kocha nie zniósłby cierpienia osoby zdradzanej.

37

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna
Inga11 napisał/a:

Niestety to jest niepojęte dla osób zdradzanych.Wiem tylko jedno,że jeśli się kocha taką prawdziwą i odpowiedzialną miłością to coś takiego jak zdrada nie ma miejsca.Kogoś kogo się kocha to się nie krzywdzi,ktoś kto kocha nie zniósłby cierpienia osoby zdradzanej.

No właśnie. To jest takie oczywiste. Ale wszyscy wolą się oszukiwać.

38 Ostatnio edytowany przez kejter (2016-06-03 22:33:42)

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna

Ja tu czegoś widać nie rozumiem. Autorko, chcesz, żeby ta babka wiedziała, że dałaś mężowi wolną rękę to jej po prostu to sama powiedz. A tak w ogóle to dziwię się, że po takich przebojach Twój mąż i ona mają jeszcze czelność wymieniać między sobą JAKIEKOLWIEK wiadomości. Ile oni zamierzają się jeszcze zasypywać gorzko-łzawymi smsami? Niech on do niej przy Tobie zadzwoni i to utnie raz na zawsze a jej numer najlepiej zablokuje i nie reaguje na nią, inaczej ciężko o jakąkolwiek poprawę sytuacji bo będą ten melodramat nakręcać w nieskończoność.

39 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2016-06-03 22:35:28)

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna
talerz123 napisał/a:

Kiedy pytam go dlaczego, skoro niczego (jak twierdzi) mu nie brakowało mówi, że nie wie. I to też jest dla mnie niepojęte. Choć powiedział też, że podobało mu się, że dla kogoś jest jeszcze atrakcyjny. Że poczuł się jak macho. Czujesz??? Mi po prostu kopara odpadła...

Na prawdę moja logika tego nie pojmuje...

Wasze pierwsze małżeństwo jest skończone. Czy chcielibyście stworzyć razem drugie? - to ostatnie zdanie z:

http://www.ted.com/talks/esther_perel_r … =en#t-4579
Można wybrać polskie napisy

40 Ostatnio edytowany przez I_see_beyond 7176 (2016-06-03 22:56:05)

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna

Czytam sobie ten Twój pierwszy post – nie ty jedna myślałaś, że znasz człowieka, z którym dzieliłaś te 15 lat. Tak się zaczyna wiele historii na tym forum. Te wszystkie zapewnienia, obietnice – niby dlaczego miałabyś nie wierzyć człowiekowi, którego pokochałaś?

Talerz123 napisał/a:

Słowa, czyny, gesty które pojawiają się wobec innych osób, a które ranią w jakikolwiek sposób kogoś, komu wcześniej obiecywaliśmy uczciwość to dla mnie zdrada. Zdradą nazywam upokorzenie jakiego doznaje się na skutek działań bliskiej osoby.

Tak, to jest właśnie zdrada. I niesie ona za sobą poniżenie i ból dla zdradzonego.

W sumie to z tego pierwszego postu wynika, że mieliście taki …normalny związek – nie zabraniałaś mu robić rzeczy, na które miał ochotę. Nie doszukuję się tutaj „zaborczości, tłamszenia”, które mogłyby popchnąć nieszczęśnika w ramiona „koleżanki”. Uczciwie piszesz o chwilach dobrych i złych. No niech podniesie rękę do góry ten, kto przy tak długim stażu małżeńskim tak nie miał!

Talerz123 napisał/a:

Nadeszły tez lepsze lata – ostatnio było dobrze, naprawdę dobrze. Znowu mnie przytulał, dotykał, kochał się ze mną jak kiedyś (jak zaraz na początku). Nie rozmawiał jak dawniej, ale myślałam, że to zmęczenie, praca, obowiązki. Jednak czas i siły na rozmowy były przeznaczone dla niej. Intymne, bliskie, upokarzające.

A no właśnie. W necie znalazłam taką info: Facet, który zdradza, zachowuje się podobno tak:

a.    albo jest bardzo miły dla zdradzanej kobiety, żeby uśpić jej czujność i hasać sobie jak mu pasuje; może też uśpić własne wyrzuty sumienia, że jednak robi coś źle;

b.    albo traktuje ją wrednie, aby przekonać samego siebie, że ona taka paskudna i znów szukać usprawiedliwienia dla swoich poczynań.

Ja widzę tu wariant a. Z osobistego podwórka dorzucę, że miałam wariant b, więc decyzję o rozstaniu było mi łatwiej podjąć.

Można czule kochać się z żoną mając przed oczami wyobraźni "oną".

Talerz123 napisał/a:

Czuję, że rozmawiają o mnie i o nim (jej mężu) śmiejąc się. Widzę, jak usprawiedliwiając siebie wytykają sobie nasze wady i zastępują je swoimi zaletami. Widzę jego wyznanie: jesteś dla mnie jak narkotyk i wspólną radość, że żona i mąż się nie domyślili jak wymyślali dla nas wymówki. Widzę te uśmiechnięte buźki w wiadomościach, grę słów (…) Dla niego to głupie pisanie, dla niej dowód jak świetnie się rozumieli. Dla mnie cios poniżej pasa po którym się najpewniej nie podniosę.


Ja to widziałam na żywo – mąż parę razy się kopsnął i zamiast do niej … smsik trafił do mnie! I sam mi powiedział, że się śmiali właśnie , że się rzekomo nie domyślamy. A ja czułam od początku i wiedziałam, ale gość brnął w kłamstewka. mad

Talerz123 napisał/a:

Mąż zmienił hasło do konta, żebym się nie domyśliła, kasował wiadomości, żebym  ich nie czytała, spotkał się z nią, kłamał mnie i twierdzi teraz, że to nic nie znaczy. Cały czas kłamał. Pomysł ponoć jej – i ona robiła to samo,

Talerz123 napisał/a:

Wymyślili sobie hasełka na wypadek, gdybym to ja lub jej mąż zasiedli przed komputerem. Wiesz takie, żeby się upewnić, że rozmawiają ze sobą...


Masz same dobitne przykłady i dowody, że rzeczywiście nic się nie działo . lol
Warci siebie, naprawdę.

Talerz123 napisał/a:

A winna jestem ja -  bo nakryłam.

Najłatwiej przerzucić na Ciebie winę. A ja ośmieliłam się jeszcze rozdmuchać całą sprawę smile

Talerz123 napisał/a:

lepsza, doskonalsza, wykreowana, obdarta z codzienności…

Takie właśnie one/oni są, bo na chwilę.

Talerz123 napisał/a:

Żałuję, że nie pozwoliłam potoczyć się sprawie jej własnym torem. Może mój mąż opamiętałby się, przyznał a jak mogłabym mu łatwiej wybaczyć. Może sprawy wymknęłyby się z pod kontroli i łatwiej byłoby mi odejść. Nie wiem i ta niepewność mnie zabija.

Wszystko potoczyło się dokładnie tak jak miało się potoczyć. Nie dręcz się gdybaniem.


Talerz123 napisał/a:

Pytał, czy chcę się z nią spotkać. Odmówiłam. Teraz myślę, że może to nie byłoby takie złe, moze wtedy dowiedziałabym się wszystkiego i może ona usłyszałaby to co moim zdaniem powinna usłyszeć.

Naprawdę, jakie to grzeczne i uprzejme z jego strony roll , że Cię o to zapytał. Odmówiłaś, bo nie chciałaś tego. I tak miało być. Nie zadręczaj się. Nie dowiedziałabyś się wszystkiego od niej.

Ja rozmawiałam z kochanką męża – tu akurat miałam szansę wyrazić swoje zdanie na jej temat. Mnie ta rozmowa pomogła, a ona … robi dalej to co robiła.

Jeśli zaś chodzi o teatralne gesty – to dla mnie jest właśnie takie zachowanie Twojego męża. Te łzy, błagania o wybaczenie, nagłe zapewnienia o Tobie jako jedynej miłości – to wydaje mi się takie …nadmuchane. No i słynne „nie wiem”. I ta próżność – potrzebował gładkich czułych słówek, komplementów … Nie lubię tego typu mężczyzn.

No ale niech się wykaże … Czyny, moja droga, czyny, nie gładkie słówka!

Talerz123 napisał/a:

Twierdzi, że nigdy nie rozmawiali o mnie.

Kłamstwo!

To wszystko jest takie podłe…. Trzymaj się smile

PS I nie przepraszaj nas za chaotyczne wypowiedzi. Pisz, co czujesz. To forum jest po to, żeby Tobie pomóc . Musisz to z siebie wyrzucić!

41

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna

Dobry wieczór, Talerzyku zatrzymaj się nad postem Iwony.

42 Ostatnio edytowany przez talerz123 (2016-06-04 00:39:31)

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna

I_see_beyond

Dziękuję za Twoje spostrzeżenia. Myślę, że mamy podobne nie tylko doświadczenia (przykro mi...), ale i podobne odczucia i przekonania...

Rozumiem, że Ty nie "wybaczyłaś"?(celowo cudzysłów. Ja wiem, że nie wybaczę, a naprawdę bym chciała. Tyle, że znam siebie...Ja nie wybaczam. Niestety.). Widzisz ja się waham, czy dać szansę - choć na ten moment nie wiem, czy i na to mnie stać... Kocham tego idiotę. Szczerze i cholernie mocno. Jakaś część mnie wierzy lub chce wierzyć, że on naprawdę żałuje i cierpi teraz tak samo jak ja. Jakaś część mnie chce wierzyć, że kocha mnie tak jak deklaruje. Tylko, że widzisz ta druga część już zawsze będzie pamiętać o tym co się stało i nie wiem, czy to ma w ogóle jakiś sens w tym wypadku...

Mam nadzieję, że kiedyś dojrzeję do tego co się stało i będę mogła spojrzeć na to tak trzeźwo jak Ty. I jeśli mój mąż faktycznie będzie na mnie czekał to może nam się uda. Nie wiem. Na razie czuję się upokorzona a jego deklaracje i wyznania odnośnie uczuć do mnie mnie ranią. Dużo rozmawiamy, ale niestety mam wrażenie, że te rozmowy nie wnoszą nic nowego.
Poczekam więc chyba. Dam nam czas...

I wiesz, że też myślę o sobie trochę w taki sposób jak napisała Monoceros.  Że byłam głupia, bo oddałam się temu związkowi cała. Mam takie poczucie niestety. Jednak nie czuję się winna jego zdrady. Obwiniam się tylko o to, że dałam się tak nabrać, owinąć w okół palca, że byłam naiwna i że ufałam tak bezgranicznie...

Mój mąż mówi, że to tylko i wyłącznie jego wina, że nigdy nie kochał mnie tak jak teraz, że wie co stracił. Tylko jakoś mnie to nie pociesza w ogóle. Może dlatego, że boje się ujrzeć w tym kolejne kłamstwo a może dlatego, że widzę jakie to jest żałosne. Nie wiem.

I jeszcze to co piszesz o tym poczuci winy u oszusta i o tym, że między nami było ostatnio tak dobrze. Też to tak odbieram, tzn, że w tym wszystkim nie było mnie a zwyczajnie ona. ja służyłam jako narzędzie. Mąż mówi, że absolutnie nie. Że on był wtedy tylko ze mną. Chciałabym mu wierzyć...ale jakoś nie mogę.
Jeśli chodzi o te hasła, kasowania itd mąż twierdzi, że to jej pomysł był, że on nie patrzył na to w ten sposób, że nie patrzył na to jak na zacieranie śladów. Czy ty myślisz, że On ma mnie za tak głupią??? Bo ja tak się właśnie czuję jak mi to wpiera...albo po prostu on jest głupi i tyle. Tyle, że nigdy nie miałam go za głupka i dlatego jakoś mi to nie pasuje...

Mąż, zaraz jak to się wydało, powiedział, że dobrze, że wydało się to teraz. Tak, jakby to miało jakieś znaczenie. Dla mnie żadne. Ale wiem co miał na myśli.

Ona miała żal, bo "stało się to czego chciała uniknąć". Dwoję się i troję, żeby zrozumieć, czego Ona chciała uniknąć. I chyba tylko jedno przychodzi mi do głowy - tego, żeby się wydało.


Widzisz ja wiem, że się zadręczam. Widzę to. Ale na razie nie umiem inaczej...Zawsze za dużo myślałam...

Ostatnio już powiedziałam mężowi (pisałam o tym wcześniej), że nie chcę jego przeprosin i zapewnień, bo one dla mnie nic nie znaczą. Nie mam żadnej gwarancji, że to nie są kolejne puste słowa a wierzyć mu nie umiem już w żaden sposób. Powiedziałam mu właśnie, że chcę dowodów w postaci czynów. Tylko, że na tą chwilę sama nie wiem, co to za czyny miały by być...
BOŻE jakie to wszystko chore. Sama nie wierzę, że w tym tkwię.




Josz
Na razie nie mam odwagi powiedzieć o tym nikomu, bo wstyd jest silniejszy. Wierzę, że i to uda mi się pokonać z czasem. Teraz po prostu to uczucie silniejsze ode mnie i od mojego zdrowego rozsądku. Zresztą ja mam wrażenie, że i tak już wszyscy wiedzą...

Poznali się na szkoleniu (trwało z przerwani ok.tygodnia). Rzekomo wtedy nic nie było jeszcze a znajomość rozwinęła się przez facebook.

Ja go nie kontroluję...Nie widzę w tym żadnego sensu. Nie chcę tego. Mieszka z nami tylko ze względu na dzieci i doskonale o  tym wie. Nie jest to żadna forma kontroli z mojej strony.


Iwona40 twój post, jego druga część dokładnie odzwierciedla to co czuję. Trauma, szok. Jest i nadzieja, że się uda, ale też zwątpienie, czy to oby na pewno ma sens, czy się nie powtórzy.  Ale widzisz też, mój mąż twierdzi, że miał w domu wszystko. A mi ciężko to przełknąć, bo skoro tak to co do jasnej cholery pchnęło go w uczucie do niej? Ja nie wypominam mu nic, bo też uważam, że to bez sensu. Pytam po prostu o to co daje mi ukojenie. Pytałam również o to czego mu brakowało w naszym związku. Ale on w zaparte idzie, że miał wszystko. Tylko, że mi to nie pasuje do siebie. Nijak.


Xymena, Inga11 ja się z wami zgadzam.  Ale nie mam też odwagi na ten moment by się rozstać. Przyznaję się do tego. Może dojrzeję do tej decyzji. Nie wiem. Sama nie wiem już kim jestem...


Kejter to napiszę ci coś co pewno jeszcze bardziej cię zszokuje. Mój mąż nie chce z nią kontaktu (przynajmniej tak deklaruje). Mówi, że żałuje togo sms, że nie powinien nic pisać (ale napisał i to jak. Zresztą ja uważam, że powinien napisać. Tylko nie zrobił tego w sposób jakiego oczekiwałam). To ja chciałam, żeby zakończył to raz na zawsze, skoro wybrał mnie. Bo olewając jej sms chyba by tego jednak nie zrobił. Może się mylę. Sęk w tym, że uważam, że napisał jej w bardzo neutralny dla niej sposób. On uważa inaczej. Mówi, że dobitnie napisał jej że nie życzy sobie kontaktu ("proszę nie pisz." Bardzo dobitne zdanie. Nie sądzisz?). On usunął ją od razu ze znajomych na portalu jak to się wydało i wiesz co? Nie ucieszyło mnie to jakoś, nie podniosło na duchu, bo mi się wydaje, że nie tędy droga. Ja wolałabym, żeby on mając pokusę wybrał mnie a nie unikał pokus, z obawy, że źle wybierze...

"Ja tu czegoś widać nie rozumiem. Autorko, chcesz, żeby ta babka wiedziała, że dałaś mężowi wolną rękę to jej po prostu to sama powiedz."  Mogłabym jej to powiedzieć, ale co to da? To nie moje słowa są dla niej ważne. Ja jej nie obchodzę. Ona czeka na niego. A on zwalił winę na mnie (tak odebrałam tego smsa o moim cierpieniu). Niestety.


O'kruszynko post Iwony czytałam i przyznałam jej rację. Tzn drugiej części tego postu. To jest dokładnie to co przeżywam w tej chwili. Nadzieje, które mam, ale i obawy, które mną targają. Także doszłam w pewnej chwili do refleksji, że po prostu nie dałam mężowi tego, czego chciał, potrzebował i poszukał gdzie indziej. Ale on zaprzecza. Więc ja już po prostu nie wiem. Kłamie?

Dziś znowu z Nim rozmawiałam. Mój mąż uważa, że on już wie jakim głupcem jest/byl. Że nigdy nie kochał mnie tak jak teraz (nie wiem, czy jest się z czego cieszyć...). Że nie może na siebie patrzeć. Że sam nie wie jak mógł się tego dopuścić. Że oddałby wszystko, żeby to się nie wydarzyło. Że ona naprawdę nic nie znaczy i nie znaczyła, chociaż przyznaje, że  imponowało mu jej zachowanie. Że jest idiotą. Że ja i dzieci jesteśmy całym jego światem. Że myślał o nas dużo, o naszym życiu, o tym ile razem przeszliśmy i wie co stracił. Że będzie czekał aż ja będę gotowa by wrócić. Słyszałam to tak wiele razy ostatnio. Powiedziałam mu, że go kocham, ale że mu nie ufam. Że chcę dowodów jego miłości a nie tylko wyznań. Tylko wiecie, ja sama nie wiem co to miałyby być za dowody. Chyba muszę i to przemyśleć...

43

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna

Ech
Nie szukaj dowodów jego miłości. To teraz bez sensu. Poszukaj siebie. A on niech czeka. Może będziesz chciała z nim być, a może uznasz, że wolisz się rozstać.

44

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna

Wierz mi, Talerzyku123, że pomimo mojej całkiem niezłej obecnej formy psychicznej doskonale pamiętam tamten czas i emocje, tuż po wykryciu zdrady. Nie żyję już tymi emocjami, czas naprawdę robi swoje, ale ... pamiętam to wszystko. Dlatego zdecydowałam wejść na Twój wątek. Jakbym czytała siebie sprzed roku wink

W kwestii wybaczenia i decyzji o rozstaniu. Ja ... mu od razu wybaczyłam i liczyłam na to, że uda nam się odbudować nasz związek, bo go, drania, najzwyczajniej w świecie jeszcze kochałam. I bałam się jednocześnie, że temat będzie we mnie tkwił, nie wytrzymam w pewnym momencie i będę do niego wracać. A to wykończyłoby mnie i jego.

Myślę, że jesteś jeszcze na zbyt wczesnym etapie i w szoku , by podejmować decyzje o rozstaniu czy ratowaniu małżeństwa. To jest bowiem proces, w którym się dojrzewa. U mnie trwało to mniej więcej rok.

Decydujące są okoliczności - zachowanie męża, Twoja intuicja, spostrzeżenia, fakty...

Byłam gotowa walczyć o nas i dać szansę. I walczyłam o nas. Ale byłam w tej walce sama.

Nie jestem też naiwna - "przechwyciłam" niechcący smsy kierowane do niej, kiedy to mąż deklarował, że "nic ich już nie łączy", byłam też naocznym świadkiem ich dość intymnego spotkania... Ten Główny Mechanik tam na górze nie mógł mi bardziej otworzyć wtedy oczu wink

Po tym, jak ich wtedy "przyłapałam" (nie widzieli mnie, była zima i było ciemno), mąż wieczorem spotkał się ze mną jak gdyby nigdy nic, nawet mu nie drgnęła powieka, był miły, pomocny...

Kilka razy deklarował powrót do mnie, "przemyślenie wielu spraw", "chęć bycia ze mną", "pierwszej kromce chleba smakującej najlepiej" wink ... Ja postawiłam się w wtedy w roli uprzejmego obserwatora wydarzeń. Dziś wiem, że grał - cały czas trzymał mnie w rezerwie na wypadek, jak mu tamta ostatecznie powie "nie".

Ten teatrzyk trwał około roku.

Chciałam wierzyć, że to zły sen. Ale z faktami i zdrowym rozsądkiem się nie dyskutuje.

Miłość miłością, ale jest jeszcze coś takiego jak szacunek dla siebie samej i godność. Znasz te pojęcia bardzo dobrze, prawda? wink

Mamy wiele wspólnego wink Ja też ufałam bezgranicznie, bo mierzyłam go swoją miarą. I w moim związku też zdrowa równowaga między dawaniem a braniem została zachwiana (zgadnij, kto dawał więcej wink )

Ja również wyszłam za mąż za inteligentnego, nie głupiego mężczyznę. Ale przez ten swój romans on... stał się głupi - zachowywał się z jednej strony jak nastolatek: facebook, ukryta komórka, ckliwe smsy,  z drugiej zaś cwany lis - dokładnie, zacierał ślady.

Mój mąż, jak się "wydało" rok temu, podziękował mi za uwolnienie, bo ... "on już nie mógł żyć w tym "matriksie", jaki sobie zafundował". Po czym... wrócił do tego, przed czym rzekomo się uwolnił. Stał się za to ostrożniejszy, "zszedł do podziemia".

Czarę goryczy przelała oczywiście kropla - wiedziałam, że się nadal spotykają, ale moja świadomość długo nie chciała tego zaakceptować.

Całkiem niedawno mąż po raz kolejny zaproponował powrót:
1. Na jego warunkach (!);
2. Poprosił o czas, bo ... "łączyło ich wyjątkowe uczucie".

W sumie intensywny romans trwał / trwa jakieś dwa lata do chwili obecnej. I on mi na koniec takie wyznanie wink

W odpowiedzi na swoją ostatnią prośbę, otrzymał pismo od pełnomocnika. Biorąc pod uwagę wszystkie fakty, powinien je był otrzymać rok temu.

Na co dzień jestem skromną osobą, ale w związku dwojga ludzi przewiduję dla siebie wyłącznie rolę pierwszoplanową. To jest moje kategoryczne spojrzenie na sprawę (I see wink)

Wiesz dlaczego się rozstajemy pomijając powyższe? W międzyczasie dokonałam refleksji nad swoim dotychczasowym życiem i ... polubiłam je bardzo na nowo, bez niego. To już nie jest ten sam człowiek "sprzed lat" i ... ja też się zmieniłam.

W naszym przypadku naprawdę uczciwe i zasadne jest rozstanie.


Talerz123 napisał/a:

"stało się to czego chciała uniknąć". Dwoję się i troję, żeby zrozumieć, czego Ona chciała uniknąć. I chyba tylko jedno przychodzi mi do głowy - tego, żeby się wydało.

Strzelasz, siostrzyczko, celnie jak snajper smile Dokładnie tak jest.

Dzielę się swoją historią, jak i wiele innych kobiet na tym forum. To moja historia, kto czyta, może wyciągnie jakieś wnioski lub nie.

Jesteś bystrą kobietą, wiem, że nie zasugerujesz się tym, co napisałam, Ty masz swoją historię i swój rozum. Daj sobie czas - zabrzmi jak banał, ale wszystko ułoży się dokładnie tak, jak ma się ułożyć.

I bądź czujna wink I pamiętaj o mojej stopce z dnia dzisiejszego - jest nią cytat ks. Twardowskiego wink

45 Ostatnio edytowany przez Ola_la (2016-06-04 04:48:40)

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna

Przykro mi ale z tego co piszesz to mąż ciebie nie kocha tyko ją  dobrze to wyczuwasz, dlatego tak wielki jest twój ból. Czy on gra nie wiem ale jak widać jest dobry w udawaniu. A ten sms to by sobie darował, zwyczajnie zasłonił się tobą.

46 Ostatnio edytowany przez talerz123 (2016-06-04 11:29:39)

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna

Summerka88

On niby chce, tylko jak mam wierzyć, że faktycznie tego chce?. Okazało się, że mój mąż nie jest tym za kogo go miałam przez te wszystkie lata. Nie wierzę w żadne jego słowo. W żadne.

Ja też chcę, tylko paraliżuje mnie strach przed tym co będzie, przed tym, że to wszystko jest fikcją i boję się, że skończy się jak u I_see_beyond...


Chociaż z drugiej strony chyba już nic nie ryzykuję. Wszystko co miałam straciłam wiec więcej stracić nie mogę.
Spróbuję po prostu teraz egoistycznie zawalczyć  o siebie jako kobietę. Odbudować poczucie własnej wartości. Może wtedy zmierzę się z tym tak, jak powinnam.

I_see_beyond Twój mąż to kawał drania. Strasznie perfidny typ. Cieszę się, że się od niego uwolniłaś. Jesteś bardzo silną kobietą. Szczególnie dowodzi tego fakt, że wybaczyłaś na samym początku. Mnie nie stać na taki gest.

Obserwuję go. Nie mam się do czego przyczepić jakkolwiek absurdalnie to brzmi. Na razie. Może faktycznie jak będzie miał poczucie, że uśpił moją czujność...Ehh...nawet o tym myśleć nie mogę. Ale ja chyba faktycznie nie mam już nic do stracenia. Mogę więc ryzykować.

Dam nam czas. Chcę dać nam dużo czasu. Ale najpierw skupię się na sobie. Może jak odbuduję siebie spojrzę na to z innej strony i dojrzeję do jakiejś konkretnej decyzji.


I boję się cholernie, że mój mąż też przybrał POZĘ, jak Twój.



Ola_la może mi nie uwierzysz, uznasz, że skończona ze mnie idiotka, ale ja nie wyczuwam nic. Jestem strasznie zdezorientowana. Pogubiłam się jak dziecko. Widzisz, kiedyś wydawało mi się, źle jestem pewna nas, siebie i jego, i wielu innych rzeczy, że wiem. Okazało się, że się grubo pomyliłam. Nie wiedziałam nic - wydawało mi się tylko, że wiem. Dlatego teraz nie ufam nikomu,  nawet samej sobie.

)
Mój ból raczej wynika z tego (na ten moment), że mi się wydaje, że on mnie kocha i nie mogę zrozumieć jak to się mogło stać. Zwyczajnie. Naiwnie może. Nie satysfakcjonuje mnie stwierdzenie Waltona, że stało się ot tak -po prostu.  Moja moralność nie dopuszcza takiej możliwości, takiego zachowania. Dla mnie to jest zwyczajnie chore. Ale spróbuję (cały czas próbuję to zrozumieć. Dla siebie.

47

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna

I_see_beyond

Twoja stopka jest mi znana od wczoraj już :-)

48

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna

Dzień dobry Talerzyku,
a co z pierwszą częścią postu Iwony?
" Masz wybór, nie musisz być z mężem ze względu na dzieci. Natomiast jeśli prawdziwie kochasz, to swoją dumę (ego) stłamsisz dla idei miłości pomimo tego co zrobił tobie twój mąż (tzn.oddalił się emocjonalnie od ciebie, pożądał innej, nie był lojalny), poddał się pokusie swojej wyobraźni nt. tamtj kobiety.
Nie musisz podejmowac od razu żadnej decyzji, może lepiej  daj sobie czas na przemyślenie, obserwację siebie i swoich emocji, Niestety ty chyba kochałaś wyobrażenie a nie męza jako człowieka który szuka akceptacji i podziwiania siebie w oczach innych lecząc tym swoje kompleksy- to dała mu tamta kobieta dlatego tak bardzo wkręcił się w ta relacje tym samym oddalając się od ciebie. Stało się zakochał, zafascynował się inna, bo on jest "zwyczajnym człowiekiem" który poddał się emocjom, chwilom, wyobraźni, który chce i pragnie przezywac miłosne uniesienia. To co możesz to przyjąć to i wybrać 3 możliwości :
1. za jakiś czas gdy będziesz gotowa (bo to proces)-wybaczyć, rozmawiać o tym dlaczego to się stało, czego nie otrzymuje od ciebie jako kobiety, partnerki, czego mu brak, czego chce, próbować go zrozumieć, nie stawiac siebie w roli ofiary, nie wypominać, rozpocząć "nowy związek" na nowych warunkach, może wspólnie spotkać się z terapeutą
2. podziękować za wspólne lata i pójść w swoja stronę
3. nie robić nic "

... kiedyś też sobie tą część poanalizuj. Nie musisz tutaj na forum.

I chciałam Ci napisać o Tobie, ale widzę, że sama już pomyślałaś o tej, tak mi się wydaje, właściwej drodze na początek, bo piszesz: "Ale najpierw skupię się na sobie. Może jak odbuduję siebie (...)". Chciałam Ci zaproponować takie właśnie podejście. Jak ZAOPIEKUJESZ SIĘ SOBĄ, to będzie łatwiej o wszystko inne, cokolwiek to będzie.

I wiele osób pisze  Ci o czasie... Wydaje mi się, że jest on potrzeby, bo nie dasz rady zdefiniować sobie wszystkiego od razu, w tydzień... Czas pozwala pooglądać siebie, swoje emocje i reakcje, swoje potrzeby, winy i nie-winy... Czas pozwala poobserwować otoczenie, dzieci, i jego... zachowanie, bo słowo można wypowiedzieć już teraz, w każdej rozmowie, którą z nim przeprowadzasz tysiąc razy (może dlatego już obojętnieją Ci jego słowa? Bo tyle razy musiał jej powtarzać? może odpocznij o rozmów?), a czyny trzeba poobserwować, zobaczyć, czy w ogóle się pojawią i jakie się pojawią... I może sobie nie wymyślaj jakie byś chciała, nie nakreślaj mu jego planu działania, tylko patrz... Wydaje mi się, że tylko wtedy zobaczysz jego prawdziwą wypływającą z niego reakcję, jego własne działanie, a nie jego odgadywanie co chciałabyś, co oczekiwałabyś, albo co byś mu "zadała do zrobienia".
Nie wiem czy umiejętnie przekazałam, to co chciałam Ci napisać...
... specyfika forum jest trochę taka, że forum "pogania" byś już teraz, zaraz działała - miej swoje tempo.
czasami padają tak mocne stwierdzenia, jakby forum znało Ciebie i męża od lat - a nie zna.
a i jeśli zechcesz znajdź wątek End_aluzji i poczytaj sobie.

Dobrej soboty.

49 Ostatnio edytowany przez I_see_beyond 7176 (2016-06-04 13:03:08)

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna
talerz123 napisał/a:

Spróbuję po prostu teraz egoistycznie zawalczyć  o siebie jako kobietę. Odbudować poczucie własnej wartości. Może wtedy zmierzę się z tym tak, jak powinnam.

Dam nam czas. Chcę dać nam dużo czasu. Ale najpierw skupię się na sobie. Może jak odbuduję siebie spojrzę na to z innej strony

i dojrzeję do jakiejś konkretnej decyzji.

To jest niezbędna strategia na początek i wcale nie egoistyczna. Teraz są duże emocje, głównie ból, silne emocje zaś nie są dobrym doradcą.

Wszystko malutkimi kroczkami, w swoim tempie , tu się z O'kruszyną zgodzę.

... specyfika forum jest trochę taka, że forum "pogania" byś już teraz, zaraz działała (...)
czasami padają tak mocne stwierdzenia, jakby forum znało Ciebie i męża od lat - a nie zna.

Subskrybując tematy w dziale ROZSTANIE-ZDRADA-FLIRT-ROZWÓD ludzie najprawdopodobniej w większości mają własne doświadczenia w tej kwestii i przez ich pryzmat "dają rady", to oczywiste, bo coś podobnego przeżyli i chcą "ostrzec" innych. Tak, czasami padają kategoryczne stwierdzenia. Ze wszystkich płynie nauka smile

Ja zaś w swoich postach staram się podkreślić właśnie ja, mój / moja, u mnie, w moim przypadku . *

I wiem, że Ty sama też we właściwym czasie podejmiesz własną właściwą decyzję.

Życzę Ci dużo siły teraz. Przetrwasz to. I see it smile

* Do znawców tematu - czy to już sławny rys narcystyczny szeroko dyskutowany na innych wątkach? wink

50 Ostatnio edytowany przez kejter (2016-06-04 13:18:57)

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna

Dobrze. Też uważam, że mógł tego smsa inaczej skonstruować. Dlatego może lepiej byłoby jakby zamiast przy Tobie pisać zadzwonił do niej. Napisał jej 'proszę nie pisz' i ona co na to? Uszanowała to czy nadal pisze a on odpisuje? Jeżeli nadal ze sobą piszą, nie ważne o czym, czy to są wyjaśnienia czy gorzkie żale, to widać jak mu naprawdę zależy na tym braku kontaktu. Co wie jej mąż? Pisałaś, że ma do tego wszystkiego bardziej liberalne podejście, może właśnie dlatego, że ma okrojoną wersję wydarzeń?
Mówisz, że wolisz żeby mąż napisał jej sms niż żeby ją olał. Może tak, może nie, jednak sama widzisz, nawet napisanie z prośbą o zaprzestanie kontaktu wywołuje dalszą dyskusję między nimi, olanie jednak jest dość wymownym sygnałem i nie prowokuje do dalszego kontaktu.

51 Ostatnio edytowany przez O'kruszynka (2016-06-04 14:21:48)

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna
I_see_beyond napisał/a:

Subskrybując tematy w dziale ROZSTANIE-ZDRADA-FLIRT-ROZWÓD ludzie najprawdopodobniej w większości mają własne doświadczenia w tej kwestii i przez ich pryzmat "dają rady", to oczywiste, bo coś podobnego przeżyli i chcą "ostrzec" innych. Tak, czasami padają kategoryczne stwierdzenia. Ze wszystkich płynie nauka smile

a to oczywiste jest i cenne bardzo smile
chodziło mi też o takie "naloty" jednorazowe często pt. "on cie na pewno nie kocha" "ty też go na pewno nie kochasz " "ona na pewno jest suka" albo "bluzgi-bluzgi-bluzgi" ... żeby tak z dystansem do tego podchodzić trochę.
Pozdrawiam.

52 Ostatnio edytowany przez Przyszłość (2016-06-04 16:46:45)

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna
talerz123 napisał/a:

Wiem, że nie wybaczę. Ja nie wybaczam. Jestem na to zbyt dumna...

Napisz nam więcej o tym kim jesteś, jaka jesteś i jak chcesz być widziana i odbierana przez innych. Opisz dokładnie jakie wrażenie na swój temat chcesz stworzyć, jak cały świat ma Ciebie widzieć. Potem napisz nam jak miał Ciebie zawsze i wciąź postrzegać Twój własny mąż.

Jestem jedną z tych zdradzonych, które wybaczyły. Moje małżeństwo trwa nadal i ma się bardzo bobrze, może nawet lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Sądzę, że lepiej będzie dla Twojego męża, jeśli go od razu pogonisz i nie będziesz marnowała swojego i jego czasu, bo tak bardzo przesłania Tobie ostrość widzenia to, jak CHCIAŁABYŚ aby Ciebie widziano, że nie odróżniasz EGO od poczucia własnej wartości.
Powiedz mi proszę, jak i o ile spadła Twoja wartość, bo Twój mąż zapomniał o Tobie i Twoich uczuciach? Czy Twoją wartość mierzy się tym, czy i z kim żyjesz, czy to kim, jakim człowiekiem jesteś oraz jakimi zasadami kierujesz się w życiu i jak traktujesz innych ludzi?
To nie Twoje poczucie wartości spadło, ale Twój wyidealizowany wizerunek siebie, Twojego życia, Twojego związku i Twojego męża i przede wszystkim ucierpiało Twoje EGO.
Dlaczego nie przyszło Ci nawet do głowy, że zdrada Twojego męża nie była zamierzonym ciosem w Ciebie, ale sposobem na poprawę samopoczucia Twojego męża, który przestał albo nigdy nie lubił sam siebie?
Zastanów się  dlaczego nie przemknęło Ci przez myśl, że jego czyn nie był podszyty zamiarem upokorzenia Ciebie i poniżenia, ale niezależną od Ciebie jego inicjatywą, która stanęła w sprzeczności z Twoim wyidealizowanym obrazem?

Twój mąż postąpił paskudnie. Bez dwóch zdań okazał się nielojalnym oszustem, zachwyconym swoją przebiegłością dupkiem, który połasił się na miłe słówka równie rozczarowanej życiem i małżeństwem jak on, przypadkowej kobity. Twój mąż swoim zachowaniem pokazał, że między Wami już od dłuższego czasu nie było prawdziwej więzi i prawdziwej bliskości, bo z wielką łatwością przyszło mu ZAPOMNIENIE o Tobie, Waszej rodzinie, Waszej przeszłości. Ale przede wszystkim pokazał, że nie ma w nim empatii, nie potrafił i nie chciał nawet sobie wyobrazić tego, co poczujesz, gdy się dowiesz.
Jednak Ty, talerz, robisz teraz dokładnie to samo. Nie ma w Tobie wystarczająco empatii, żeby spróbować zrozumieć co i dlaczego czuł i czuje on. Dla Ciebie najważniejsze jest, co pomyślą inni, co pomyśli kochanka oraz jak ucierpi Twój wizerunek, gdy prawda ujrzy światło dzienne.

Przykro mi, że TO wszystko się stało. Wiem jaki to ból.
Dla mnie jednak Twoja postawa to SZOK.

53

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna

O Przyszłość, dobrze, że tu napisałaś.

54

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna

Talerz123. Jestem w bardzo podobnej sytuacji, chociaż na innym etapie. O zdradzie emocjonalnej mojego męża dowiedziałam się prawie dokładnie rok temu. Rozmawiał i smsował z kobietą poznaną przez Internet, przeszło rok  ( nie poznali się osobiście, nawet nie wiedzieli jak wyglądają), . Rozmawiał tylko w pracy, dlatego tak długo udawało mu się to ukrywać.  To był dla mnie szok. Najpierw niedowierzanie, po uzyskaniu pewności, spadek poczucia własnej wartości do zera, wstyd – na początku nikomu nie powiedziałam, bo wydawało mi się, że to moja wina ale potem stwierdziłam, że muszę się tym z kimś podzielić bo oszaleję – powiedziałam siostrze. Mąż przeprosił. Zerwał z nią kontakt, ona nie odpuszczała, wreszcie napisał jej, że żałuje tej znajomości i wysłał ją do psychologa ( mąż był podobno dla niej kimś w rodzaju powiernika). Po czym zmienił numer telefonu. Prawie na 100 % już się nie kontaktują.
Ja jednak nie mogłam się pogodzić przede wszystkim z tym, że tak długo mnie oszukiwał. Wypominałam mu to przy każdej okazji . To tak naprawdę do niczego dobrego nie prowadziło, wiem to teraz. 
Nadal jesteśmy razem. Mnie dopiero niedawno  udało się tak naprawdę zapanować nad złymi emocjami.  Niby przez cały czas wiedziałam, że powinnam pomyśleć teraz o sobie, zrobić coś dla siebie, w praktyce to jednak nie jest takie łatwe, jeśli cały czas z tyłu głowy masz poczucie krzywdy jaką wyrządziła najbliższa mi osoba.
Mąż nie zasypywał mnie zapewnieniami o wielkim uczuciu wręcz przeciwnie .
A mnie zaraz po tym jak się wydało, wydawało się, że kocham go bezgranicznie ( a może naprawdę kochałam), a teraz mam wrażenie, że z tego uczucia nic już nie pozostało.
Pozostanie z mężem ze względu na dzieci, to tez nie jest dobry pomysł – wydaje mi się, że byłoby im lepiej gdybyśmy się rozstali. One doskonale wiedzą co się dzieje ( dzieci są bardzo dobrymi obserwatorami) i rodzice, którzy oddaleni są od siebie emocjonalnie o lata świetlne, nie są dla nich dobrym przykładem .
U Ciebie to wszystko jest jeszcze zbyt świeże abyś mogła podejmować jakiekolwiek wiążące decyzje. Daj sobie czas. Jeśli mogę Ci udzielić rady, korzystając z własnego doświadczenia, to przede wszystkim   pamiętaj teraz Ty jesteś najważniejsza, miej dla siebie szacunek i chroń dzieci przed złymi emocjami – oczywiście na ile to możliwe.
Trzymaj się ciepło.

55

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna
Przyszłość napisał/a:

Przykro mi, że TO wszystko się stało. Wiem jaki to ból.
Dla mnie jednak Twoja postawa to SZOK.

Twoje komentarze są zawsze wyważone i mądre. Uważam jednak, że zbyt krytycznie oceniłaś autorkę. Ona o zdradzie męża dowiedziała się dopiero tydzień temu.
Szokuje Cię jej postawa? Tymczasem ona sama jest w szoku. Pisząc, że jest dumna, czy zbyt dumna, miała zapewne na myśli poczucie własnej godności, które niewątpliwie ucierpiało, trudno się dziwić.
Ten czas, tuż po wykryciu zdrady jest chyba najtrudniejszy. W pierwszym, bardzo emocjonalnym poście opisała swoje uczucia, myśli, które są tożsame dla większości zdradzonych kobiet. Autorka jest zrozpaczona, zagubiona, zdezorientowana. Nic dziwnego, że nie wierzy teraz  mężowi, Czy nie wybaczy? Czas pokaże, na pewno nie zapomni.

Przyszłość napisał/a:

Dlaczego nie przyszło Ci nawet do głowy, że zdrada Twojego męża nie była zamierzonym ciosem w Ciebie, ale sposobem na poprawę samopoczucia Twojego męża, który przestał albo nigdy nie lubił sam siebie?
Zastanów się  dlaczego nie przemknęło Ci przez myśl, że jego czyn nie był podszyty zamiarem upokorzenia Ciebie i poniżenia, ale niezależną od Ciebie jego inicjatywą, która stanęła w sprzeczności z Twoim wyidealizowanym obrazem?.

Mądre słowa, nie zmienią jednak faktu, że większość zdradzonych osób odczuwa właśnie upokorzenie i poniżenie, a nawet wstyd z powodu naiwności, że wyidealizowało partnera i związek w którym do tej pory żyło.

56

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna

Małe zdanie sprostowania - talerz123 dostaje tutaj mnóstwo wsparcia. Które jej się należy. Mój post dotyczy tego, że ani jedna osoba nie może powiedzieć, że jest w 100% winna problemom (co pisze mąż). I autorka wątku to odbiera jako fałsz, no bo to tak brzmi "tak, moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina, jestem złym człowiekiem... i co z tego...". I owszem, że większa część winy spada na partnera, to on wykorzystał zaufanie, to on zawiódł, to on wybrał takie działanie a nie inne. Nie ona go to do tego zmusiła, bo zakładam, że każdy kontroluje swoje czyny a pisanie do kogoś i emocjonalne związanie się nie jest aktem mimowolnym. Więc oczywiście, że to autorka tego wątku teraz cierpi, bo to ona została zdradzona. Ale nie jest to tylko dlatego, że ona tak się zachowywała, że się dała owinąć wokół palca - no nie. Każdy ma w tym swój udział. Dobrze jest mieć tego świadomość, bo dopiero z takiej postawy może wyjść jakiś rozwój, szansa na dalsze wspólne życie - na co autorka ma chyba nadzieję?
Nic z tego co ja piszę nie usprawiedliwia to zdrady! W ogóle tego nie mówię.

57

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna

Autorko to niesamowite, ale ja mam takie same myślenie jak Ty. Twój mąż ewidentnie zdradził emocjonalnie, może to nie była zdrada emocjonalna, która przeciętnego człowieka niesamowicie by zraniła, jednak rozumiem Cię w pełni, że była ona wystarczająca, aby tak się poczuć.

Bardzo ładny wstęp...
Rozumiem Twoją dumę i Twoje podejście.
Co z tego, że mąż mówi że niby żałuje, a Ty go kochasz. Też myślę, że Ty nie zapomnisz tego. Musiałby po Twoim wybaczeniu zmienić się diametralnie tak jak Ty byś chciała aby zawsze był. I żeby to nie było sztuczne.

Wiesz. Jedyną, minimalną rzeczą, która mogłaby być przyczyną, że może warto dać szansę jest to, że ta kobieta z którą się spotykał, jest nachalna i wypisuje do niego. To znaczy, że jednak ona jest bardzo nie fair. Jednak co innego zrozumieć ten fakt, a co innego  żyć z tym na codzień, zapomnieć?

Masz rację warto być dumnym. Jednak mimo wszystko wysłuchaj go dokładnie.

Gdyby był w miarę fair to nie kasowałby tych wiadomości od niej...
Myślę, że ułożysz sobie jeszcze życie z kimś innym, bo jaki to ma sens trwać jak Ty i tak o tym już nie zapomnisz?

58

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna
Monoceros napisał/a:

Każdy ma w tym swój udział. Dobrze jest mieć tego świadomość, bo dopiero z takiej postawy może wyjść jakiś rozwój, szansa na dalsze wspólne życie - na co autorka ma chyba nadzieję?
Nic z tego co ja piszę nie usprawiedliwia to zdrady! W ogóle tego nie mówię.

Sugerujesz, że Talerzyk ma swój udział w zdradzie męża? Jeśli brakowało mu czegoś w małżeństwie, powinien o tym rozmawiać. Ona nie miała tej świadomości.
Ktoś tu mądrze napisał, że zdrada nie jest usprawiedliwieniem braków w związku, za zdradę odpowiedzialny jest tylko i wyłącznie zdrajca.

59 Ostatnio edytowany przez talerz123 (2016-06-04 20:36:01)

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna
O'kruszynka napisał/a:

Dzień dobry Talerzyku,
a co z pierwszą częścią postu Iwony?


Pierwszą część też przyjmuje oczywiście. I analizuje. Po prostu druga wyrażała mnie ona tamtą chwilę. Tylko wytłumacz mi proszę, podpowiedz jak rozmawiać o przyczynach tego zajścia z osobą, która na to pytanie odpowiada: "nie wiem dlaczego. Miałem wszystko". Ja jestem gotowa na najgorszą nawet prawdę. Byleby prawdę.

Nie zgodzę się natomiast, że kochałam wyobrażenie a nie męża. Kochałam męża takiego jakim był, takiego jakim dał mi się poznać. Innego JEGO nie znałam i nie miałam o nim żadnego pojęcia, nie miałam wyobrażenia. Wierzyłam w to co mówi i robi. Tyle tylko.  To chyba nie było wyobrażenie. Jeśli się mylę popraw mnie proszę. Może rozumiem coś na opak.



O'kruszynka napisał/a:

I może sobie nie wymyślaj jakie byś chciała, nie nakreślaj mu jego planu działania, tylko patrz... Wydaje mi się, że tylko wtedy zobaczysz jego prawdziwą wypływającą z niego reakcję, jego własne działanie, a nie jego odgadywanie co chciałabyś, co oczekiwałabyś, albo co byś mu "zadała do zrobienia".

Umiejętnie wink. Na tym etapie jestem teraz. Obserwuję i nie oczekuję.




kejter napisał/a:

Dlatego może lepiej byłoby jakby zamiast przy Tobie pisać zadzwonił do niej.

Dzwonił. Odrzuciła. Napisała kolejny sms:"znam już swoje miejsce".

kejter napisał/a:

Jeżeli nadal ze sobą piszą


Mąż mówi, że nie pisze już do niego. I że jeśli napisze, nie ma zamiaru nic pisać, bo jasno dał jej do zrozumienia, że nie życzy sobie tego kontaktu.

kejter napisał/a:

Co wie jej mąż? Pisałaś, że ma do tego wszystkiego bardziej liberalne podejście, może właśnie dlatego, że ma okrojoną wersję wydarzeń?

Oj widzisz ta kobieta wydaje mi się taka nieszczera. Jak się wydało i mąż napisał, że to koniec, że ja wiem. Napisała, że przesadzam, że nic się nie stało. Że mój mąż jest cudowny i nie zrobił nic złego. Że oni po prostu się świetnie rozumieli. Że w związku potrzebny jest dystans i że jej w jej związku jest inaczej. Jej mąż jest inny.
Potem napisała, że jej związek jest jednak inny niż nasz.
Potem z kolei pytała męża, czy mu wybaczyłam, że chce wiedzieć, bo czuje się za tą sytuację odpowiedzialna. Że jej też się życie wali, bo chodzi jak struta i mąż zaczyna się domyślać.
Potem usunęła konto na portalu.

Dlatego napisałam na początku, że moim zdaniem on nie wiedział o niczym, że jego "dystans" wynika tylko z niewiedzy.

60

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna
josz napisał/a:
Monoceros napisał/a:

Każdy ma w tym swój udział. Dobrze jest mieć tego świadomość, bo dopiero z takiej postawy może wyjść jakiś rozwój, szansa na dalsze wspólne życie - na co autorka ma chyba nadzieję?
Nic z tego co ja piszę nie usprawiedliwia to zdrady! W ogóle tego nie mówię.

Sugerujesz, że Talerzyk ma swój udział w zdradzie męża? Jeśli brakowało mu czegoś w małżeństwie, powinien o tym rozmawiać. Ona nie miała tej świadomości.
Ktoś tu mądrze napisał, że zdrada nie jest usprawiedliwieniem braków w związku, za zdradę odpowiedzialny jest tylko i wyłącznie zdrajca.

Tak, uważam, że w związku są dwie osoby i jeśli ktoś nie zauważa, że w relacji jest tak źle, że ktoś postanawia szukać zaspokojenia swoich potrzeb emocjonalnych na zewnątrz, to też ma w tym swój udział. Bo nie zauważył, bo nie rozmawiał, nie pytał, nie działał, nie chciało się, nie chciał widzieć, czuł, że już "skoro mój mąż to nie muszę się starać" albo "skora moja żona to już nie muszę się starać".
I podział winy może być dowolny, może być sobie 50/50 albo 10/90 ale nigdy nie jest w 100% winą jednej strony. Bo jeśli ktoś uważa "wszystko było cudownie" a pojawiła się zdrada, to myślę, że ten ktoś miał klapki na oczach i w ogóle nie był w tym związku, nie przebywał z drugą osobą, nie spędzał z nią czasu, nie rozumiał jej emocji ani uczuć i w sumie niewiele się interesował, albo po prostu nie miał chęci się tym zajmować. Myślę, że bardzo fałszywe jest postawienie wszystkiego po jednej stronie "on to ta szuja, co zdradził". To łatwe, ale nie jest prawdziwe, bo ZAWSZE gdzieś wina za problem w związku leży po środku.

Zdrada nie jest "usprawiedliwieniem". Nic nie usprawiedliwia zdrady - to świadomy wybór, bolesny dla drugiej strony, którego trzeba ponieść konsekwencje. Nie mówię, że ktoś sobie "zasłużył na zdradę" ani że super, że kogoś to spotkało, bo jest to bardzo trudne przeżycie.

Ale zdrada JEST też objawem problemów w związku, za który odpowiedzialne są dwie osoby, a nie jedna - zdradzająca czy zdradzona.

61

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna
Monoceros napisał/a:

Tak, uważam, że w związku są dwie osoby i jeśli ktoś nie zauważa, że w relacji jest tak źle, że ktoś postanawia szukać zaspokojenia swoich potrzeb emocjonalnych na zewnątrz, to też ma w tym swój udział. Bo nie zauważył, bo nie rozmawiał, nie pytał, nie działał, nie chciało się, nie chciał widzieć, czuł, że już "skoro mój mąż to nie muszę się starać" albo "skora moja żona to już nie muszę się starać".

Ponosi winę, bo nie jest jasnowidzem? chyba nie czytałaś dokładnie tego, co Talerz napisała. Było normalnie, było dobrze, a mąż nie wie dlaczego to zrobił i w gruncie rzeczy (jego zdaniem) nic takiego nie zrobił...
Daj spokój, to są własnie najbardziej bolesne przypadki, gdy jedna strona żyje w nieświadomości, gdy nic się nie dzieje, bo gdyby było źle, zauważyłaby, lub powinna zostać poinformowana, miałaby szansę na rozmowę. "Nie zauważyła:? a co niby miała zauważyć?

62

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna

Josz - autorka pisze, że przez piętnaście lat: "Czułam się w tym czasie ogromnie szczęśliwa i czułam się też, wiele razy, samotna i zraniona. Płakałam i rozwodziłam się, bałam się, cierpiałam, klęłam, nienawidziłam, ale w tym wszystkim kochałam bezgranicznie."

"Nigdy nie zabraniałam wyjazdów – nawet wtedy gdy zostałam sama w zagrożonej ciąży z maleńkim, kilkumiesięcznym dzieckiem u boku, bo mój mąż miał okazję się doskonalić zawodowo. Wspierałam, wysyłałam go tam choć wewnętrzna część mnie błagała – ZOSTAŃ… POMÓŻ. Ale dla mnie nie liczyłam się ja. Szkoda było nie wykorzystać takiej szansy dla niego. Potem jego utracona pasja i znowu ja zostałam gdzieś z boku… Zawody, turnieje, wyjazdy. A ja sama, ale pełna wiary, miłości, naiwna i głupia…"

"Były kryzysy. Większe i mniejsze. Byłam w pewnym momencie bardzo nieszczęśliwa, przytłoczona, zaniedbana. Widziałam, że znikam, ale podniosłam się. Byłam. Trwałam. Oczywiście wierna."

"Nie rozmawiał jak dawniej, ale myślałam, że to zmęczenie, praca, obowiązki."

Czyli nie zawsze było dobrze. Wtedy był czas na działanie. Dwa - kobieta nie egzekwowała swoich praw, oddawała się. To nie jest dobre dla związku, takie porzucanie swoich potrzeb dla kogoś. Nie mówiła o swoich potrzebach. Nie rozmawiała z mężem o jego.

(I on też nie).

I broń boże nie piszę tego, żeby autorce dowalić, ale warto zauważyć, że ona sama pisze, że nie było idealnie, ale kryzysy i problemy były były zamiatane pod dywan. W tym jest wina obojga.

Ja nie wiem, w jakim trzeba być związku, żeby nie zauważyć, że w tym związku dzieje się źle? Chyba trzeba być wyłączonym. Tu już abstrahuję od konkretnie tego wątku.

Mąż nie wie, dlaczego to zrobił - myślę, że on wie, jakich potrzeb nie zaspokajał ten związek, więc poszedł poszukać zaspokojenia gdzieś indziej. I tu jest jego wina - bo powinien mówić o tym, ubiegać się o swoje, pytać, rozmawiać, wysilić się. A on skorzystał z innej - krzywdzącej - opcji. Nie mówię, że rolą żony jest tylko i wyłącznie spełnianie potrzeb męża, ale skoro szukał emocjonalnej bliskości gdzieś indziej, to znaczy, że zabrakło jej tutaj. Wybrał taką opcję a nie inną i w ten sposób sprawił ból. Ale początek skądś się wziął - z ich relacji i z tego, że oboje nie mówili.

63 Ostatnio edytowany przez WaltonSimons (2016-06-04 23:51:52)

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna
Monoceros napisał/a:

To łatwe, ale nie jest prawdziwe, bo ZAWSZE gdzieś wina za problem w związku leży po środku.

Zdrada nie jest "usprawiedliwieniem". Nic nie usprawiedliwia zdrady - to świadomy wybór, bolesny dla drugiej strony, którego trzeba ponieść konsekwencje. Nie mówię, że ktoś sobie "zasłużył na zdradę" ani że super, że kogoś to spotkało, bo jest to bardzo trudne przeżycie.

Ale zdrada JEST też objawem problemów w związku, za który odpowiedzialne są dwie osoby, a nie jedna - zdradzająca czy zdradzona.

Po raz kolejny nie zgodzę się kompletnie.

Zdrada nie jest żadnym objawem problemów w związku. Zdrada jest objawem braku moralności zdrajcy.

Objawem problemów w związku jest ROZPAD ZWIĄZKU, a nie puszczanie się na boki.

Człowiek z zasadami kończy związek, a nie udaje partnera , jednocześnie posuwając panienki na boku.

Do rozpadu związku mogą, ale nie muszą przyczynić się dwie osoby, natomiast zdrada jest wyłącznie konsekwencją wybrakowanego kręgosłupa moralnego zdradzającego.



Może lepszy będzie przykład matematyczny?

Wyobraź sobie dwa scenariusze.

Pan X jest z Panią Y w związku. Pani Y się nie sprawdza, więc pan X zdradza panią Y, pozostając z nią w związku i uprawiając z nią seks na zmianę z kochanką.

następnie Pani Y jest z panem Z w związku. pani Y nie sprawdza się w identyczny sposób, więc pan Z mówi jej o tym, że nie jest szczęśliwy i kończy związek, bez zdrady.


Jeśli pani Y nie sprawdzając się w identyczny sposób doprowadziła do dwóch różnych rozwiązań (normalne rozstanie i zdrada+udawany związek), to najwyraźniej zachowanie pani Y w żaden sposób nie wpływa na to, czy będzie zdrada, czy nie. Wpływa wyłącznie na rozkład związku, natomiast zdrada lub jej brak jest już decyzją drugiej strony.

Mam nadzieję, że to zrozumiałe.

64

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna
WaltonSimons napisał/a:

Zdrada nie jest żadnym objawem problemów w związku. Zdrada jest objawem braku moralności zdrajcy.

Objawem problemów w związku jest ROZPAD ZWIĄZKU, a nie puszczanie się na boki.

Człowiek z zasadami kończy związek, a nie udaje partnera , jednocześnie posuwając panienki na boku.

Do rozpadu związku mogą, ale nie muszą przyczynić się dwie osoby, natomiast zdrada jest wyłącznie konsekwencją wybrakowanego kręgosłupa moralnego zdradzającego.

hehe
napisz to na męskim forum
określenie frajer będzie jednym z łagodniejszych wink

65

Odp: Bolesna zdrada emocjonalna
Przyszłość napisał/a:

[/quote=talerz123]
Wiem, że nie wybaczę. Ja nie wybaczam. Jestem na to zbyt dumna...

Duma tylko i wyłącznie w kontekście poczucia swojej godności. To co się stało ugodziło w moją godność i pewnie dlatego czuję się teraz tak, jak się czuję. I TO już zawsze ze mną będzie. Nie obchodzi mnie natomiast co myślą o mnie inni. Chcę żyć z godnie z własnym sumieniem. A ono podpowiada mi, że trzeba być fair w stosunku do innych. Może to wydać się nadmuchane, ale tak jest. Ja nie tworzę żadnych kreacji własnej osoby. Jestem sobą - zwyczajnie.


Przyszłość napisał/a:

Jestem jedną z tych zdradzonych, które wybaczyły. Moje małżeństwo trwa nadal i ma się bardzo bobrze, może nawet lepiej niż kiedykolwiek wcześniej.

Cieszę się i gratuluję Wam, że umieliście obrócić to w korzyść.
Tylko widzisz mi się wdaje, że Ty masz  mi za  złe, że przyznałam, że nie wybaczę, bo nie jestem w stanie. A Ty byłaś. Co złego w tym, że jesteśmy inne? Ja nie wybaczę, Ty się na to zdobyłaś. Twoja decyzja, postawa mnie NIE szokuje. Też bym chciała umieć wybaczyć. Nie wiem dlaczego moja deklaracja tak bardzo uraziła Ciebie. Może jesteś dojrzalsza ode mnie, mądrzejsza. A może po prostu jesteśmy inne.

Przyszłość napisał/a:

  Sądzę, że lepiej będzie dla Twojego męża, jeśli go od razu pogonisz i nie będziesz marnowała swojego i jego czasu

Ja go "pogoniłam". To on został i zdecydował się czekać. Nie sądzę, bym marnowała czas (jeśli się mylę, proszę pokaż mi to, bo może po prostu nie widzę tyle co Ty). Chcę ochłonąć, zrozumieć, pozbierać się.
Nie mam też poczucia, że marnuję jego  czas. Miałabym może, gdybym nie zagrała z nim przysłowiowe otwarte karty. Mąż wie, czym to czekanie może się skończyć. Nie dałam mu złudnej nadziei na wybaczenie. Wyraziłam swój ból, emocje, uczucia i odczucia. On podjął decyzję.


Natomiast BOJĘ  się, że z jego strony to nie jest szczere, bo mu nie ufam.

Przyszłość napisał/a:

bo tak bardzo przesłania Tobie ostrość widzenia to, jak CHCIAŁABYŚ aby Ciebie widziano, że nie odróżniasz EGO od poczucia własnej wartości.

Wydaje mi się, że odróżniam. Jeśli uważasz, że swoim postem dowiodłam, że nie popraw mnie.

Moje Ego ucierpiało. Ale niestety poczucie wartości też.
Widzisz, zostałam oszukana przez człowieka, który 15 lat wmawiał mi, że brzydzi się właśnie kłamstwem, że oceni lojalność. Myślałam, że jest inny, wierzyłam w to - tu ucierpiało moje Ego.
A sam fakt, że zostałam okłamana przez ukochanego wpłynął na moją samoocenę. Nie byłam godna poznać prawdy w jego mniemaniu. Moja samoocena ucierpiała gdy pomyślałam, że nie dałam mu tego czego chciał i szukał tego gdzie indziej.



Przyszłość napisał/a:

  Powiedz mi proszę, jak i o ile spadła Twoja wartość, bo Twój mąż zapomniał o Tobie ?


Jak już Ci wyjaśniłam. O ile? Nie wiem.


Przyszłość napisał/a:

Czy Twoją wartość mierzy się tym, czy i z kim żyjesz, czy to kim, jakim człowiekiem jesteś oraz jakimi zasadami kierujesz się w życiu i jak traktujesz innych ludzi?

Oczywiście, że to drugie.

Przyszłość napisał/a:

  nie Twoje poczucie wartości spadło, ale Twój wyidealizowany wizerunek siebie, Twojego życia, Twojego związku i Twojego męża i przede wszystkim ucierpiało Twoje EGO.

Wyidealizowany wizerunek siebie? Nie mam takiego.



Przyszłość napisał/a:

  Dlaczego nie przyszło Ci nawet do głowy, że zdrada Twojego męża nie była zamierzonym ciosem w Ciebie, ale sposobem na poprawę samopoczucia Twojego męża, który przestał albo nigdy nie lubił sam siebie?

Ja nie mam poczucia, że mój mąż wstał pewnego dnia i postanowił, że zabawi się moim kosztem. Dostrzegam problem, ale nie potrafię go zrozumieć a raczej tego co z niego wniknęło. Jeśli nie lubił siebie lub przestał lubić mógł mi to powiedzieć. Do tej pory zawsze radziliśmy sobie z problemami RAZEM. Czego zabrakło więc teraz?



Przyszłość napisał/a:

  Zastanów się  dlaczego nie przemknęło Ci przez myśl, że jego czyn nie był podszyty zamiarem upokorzenia Ciebie i poniżenia, ale niezależną od Ciebie jego inicjatywą, która stanęła w sprzeczności z Twoim wyidealizowanym obrazem?

Nie wypieram się tego. Pisałam, że myślałam, że mój mąż jest inny i wierzyłam mu we wszystko, czym mnie karmił. Wtedy wierzyłam, że to, co robi i mówi jest prawdziwe. A wierzyłam tak, bo On mi to wpierał. To nie było wyidealizowane wyobrażenie. To było moje prawdziwe życie WTEDY. Napisałam też, że TERAZ wiem, że byłam głupia i naiwna. TERAZ wiem, że to była fikcja. Ale dopiero te doświadczenia mi to uzmysłowiły.

I jego czyn mnie upokorzył. Nawet jeśli to nie był jego zamiar i nie kierowała nim chcę poniżenia mnie. Poniżył mnie i upokorzył.
Czy Ty nie czułaś się upokorzona jak wydała się zdrada Twojego męża?

Widzisz ja szukałam winy w sobie i pytałam męża, czy czegoś mu brakowało po to by właśnie rozumieć, czy to było zależne ode mnie, czy nie.


Przyszłość napisał/a:

  Jednak Ty, talerz, robisz teraz dokładnie to samo. Nie ma w Tobie wystarczająco empatii, żeby spróbować zrozumieć co i dlaczego czuł i czuje on.

Matko! – Ty to tak na poważnie?
Ja rozumiem jedno. W moim, życiu wydarzyło się coś co nie powinno mieć miejsca. Nie prosiłam się o to, ale mam poczucie, że mogłam się do tego przyczynić. Pytam wiec mojego męża: CZEGO mu brakowało? I słyszę w odpowiedzi, że NICZEGO, że miał życie jak z bajki.
I to mi w tym wszystkim jakoś nie gra. Próbuję GO zrozumieć, ale nie jest mi to dane.   

Może faktycznie brak mi empatii w tej sytuacji. Staram się zrozumieć męża, ale przyznaję, że potrzebuję tego również dla siebie.


Przyszłość napisał/a:

   Dla Ciebie najważniejsze jest, co pomyślą inni, co pomyśli kochanka oraz jak ucierpi Twój wizerunek, gdy prawda ujrzy światło dzienne.

Gdzie ja to powyższe napisałam?

Pomyślą inni? - Czy wtedy gdy przyznałam, że się tego wstydzę?
No wstydzę się. Nie wiem dlaczego, ale na ten moment jest mi wstyd. Choć dziś powiedziałam koleżance. Czyli chyba to uczucie odchodzi powoli.

Co myśli kochanka? – bo drążę  jak odebrała tego smsa?
Widzisz, ona się nie poddaje. Szuka kontaktu, dlatego uważam, że gdyby mój mąż jasno przedstawił SWOJE (nie moje) uczucia, mogłaby łatwiej zrozumieć, że to koniec ich związku.

Ucierpi mój wizerunek? – hmm oświeć mnie proszę, bo tu brak mi koncepcji.

Przyszłość napisał/a:

   Dla mnie jednak Twoja postawa to SZOK.

Czy dalej chodzi Ci o to, że nie wybaczę mężowi? Czy Ty masz mi to za złe? I chyba najważniejsze: Czy ja Ciebie tym uraziłam?

Posty [ 1 do 65 z 543 ]

Strony 1 2 3 9 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Bolesna zdrada emocjonalna

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024