On jest z dziecmi, on jej przy nich pomagał, wiec zbliżyli się do siebie, najpierw matka powinna zmienić nianie i to natychmiast, odsunąć twoja żonę, wtedy skomplikuje im sprawę, bo ona nie widzi ze się wpieprza w ten układ, jak można pozwolić na to żeby oni razem udawali rodzinkę, coś im się powaliło, on nie dostanie dzieci, ona jest obca, trwanie w tym układzie powoduje wciągniecie bardziej, ona musi stracić kontakt z dziećmi, wtedy nie będzie miała powodu tam chodzić, on nie będzie miał powodu jej pomagać, a tłumaczenie twoje ze ona chce dobra tych dzieci jest śmieszne, jesteś tak naiwny czy tak zaślepiony,
Ona chce dziecka swojego, jego ,jakiegokolwiek, on się sprawdził jako tata, ty się nie liczysz, samo to ze masz się nie mieszać, bo jej pasuje ten układ, ma kasę dla siebie za opiekę nad sobą, bo facet spędza z nią czas, dba o nią, pamięta co lubi, ty głupiego wzrostu nie ogarniasz a dzieli was 3 cm, dlaczego on nie pracuje to mnie zadziwia, a skoro nie pracuje musi jego żona, to nie dziwi mnie ze nie ma czasu i ochoty zając sie dziećmi jak pada.
To sobie dwa osobniki z nadmiarem czasu cukrują jak maja źle.
Jedynei wywalenie jej jako niani może jeszcze coś wskórać, jak matka poszuka innej osoby, to tatuś dzieci się ogarnie, bo dzieci widać sa najważniejsze dla niego, mozlwie jest ze się wtedy uspokoi, bo jaki powód inny będzie do spotkań?
mowisz ze sie wyjaśnilo, moze masz racje, może jest tak jak mowisz, a moze oboje oszukali was, on mógł zadzwonic z przeprosinami, to sie zdaza, ale ja bym nie potrafiła zaufac ponownie i jemu i jej,
przeciez powiedziała ze nie wie czy czuje cos do ciebie, i do niego, wiec zwatpila w was,
kwestia ze nei chce zrezygnować z dziecka jest dla niej bardzo trudna, ale musi i to teraz, bo potem bedzie bardzo cierpieć, podejrzewam ,z e otworzył sie instynkt macierzynski i bardzo bedzie cierpiec poki nei poukłada tego,
Można pokochać dziecko, sama miałam taka sytuacje, wozili mi dzieciaka do mnie, miałam ja 3 lata od maleńkości niemal, źle znosiłam gdy ja oddawałam, ona do mnie się tuliła i mówiła mamo,
miałam już synka 5 letniego, musial mowic przy niej idz do cioci bo naśladowała syna mojego i mamowała,
przy mamie swojej mnie kochała i tuliła, i tez mowiła mamo, jakby chciała zrobic mamie na złosc, bo specjalnie to robiła zeby jej na gulu poskakać, i jak ja zabierali nie chciala isc, tak jest z maluchami,
po nia przyjezdzał tata i przywoził, często kupując cos małej kupowal i dla nas, pracowal w hurtowni spożywczej, znosił mi wozek czy inne rzeczy i z nim miałam super kontakt, ale nigdy , ale to nigdy nie przekroczyłam zadnych granic, on tez
nie zakochałam się, mam swoja rodzine, to była nie tylko praca, bo kochałam to dziecko jak swoje,
ale ojciec mnie nie interesował choc był dla mnie lepszy niż mąz.
Trzeba nie wiem co mieć w głowie żeby się zatracic. Zaden instynkt tego nie tłumaczy.
Wiem co to jest nadmierna milosc do cudzego dziecka, i cierpienie jak się je oddaje, ale nigdy nie wyciągałam łap po nieswoje. Dziecko miało z nami kontakt bardzo długo, przyjaźniliśmy się z nimi, potem już nie chciałam pilnować ich synka, bałam się znow pokochania i cierpienia ale zgodziłam się na ferie i wakacje pilnować ich oboje. Czy sporadycznie podczas choroby.
Z moim synem są jak kuzyni, a rodzice są naszymi dobrymi znajomymi, nieraz razem gdzieś byliśmy z dzieciakami wspolnie obie rodziny, czy imprezowaliśmy. były obiadki nawzajem.
Oczywiście mnie słuchały dzieci nie jej, co ona wykorzystywała, ale żadne z nas nie przekroczyło granic choc ja nie traktowałam tego jak pracy.
Nigdy potem żadne dziecko nie miało takiego miejsca w moim sercu, no 10-12 godzin u mnie, i mama która była dla niej bardzo zimna robi swoje, ja po prostu biedowałam nad nią, no i jej tulenie.
Ona na mnie mieszkała, bo się bała wszystkich i wszystkiego. Wiec kupiła sobie moja miłość.
Rozumiem wiec co twoja zona może czuć, ale chęć bycia z nim bo będzie mieć dzieci? to jest niepokojące.
To nie jest jej dziecko, nie jej dom, nie jej facet.
Wiele razy mieliśmy okazje z ojcem dzieci pogadać, ale nie zrobiliśmy nic przeciwko związkowi, wręcz przeciwnie, jego zona która jest dość spora w dolnej części ma kompleksy i podrywa wszystko co się nawinie, było to tylko w żartach, ale gdy mój maż zaczął jej prawic komplementy żeby nie czuła się źle, to zaczęli na moich oczach jakieś tance godowe,
laska zaczęła przeginać, podmacywać go w krocze, on ja skubał w dupsko rozrośnięte, i nie widzieli nic w tym złego, zaczęła mi mieszać w układzie gdy już nie pilnowałam dzieci, buntować go przeciwko mnie i szydzić ze nie pracuje.
Plan był taki, że jej maż wyjechał na 3 m-ce, on zmienić prace, jej odwaliło, i chciała mnie zmusić do przeprowadzki do niej.
miałam pomóc w dostarczeniu dzieci rano do szkoły niedaleko i do przedszkola,
Mój maż zaproponował ze zamiast przeniesienie się do niej, bo mamy swoja rodzinę, rano podjedzie do niej i zabierze dzieci gdzie trzeba przed praca-ona musi być o 5 rano w pracy, on byłby przed 6, nawet po 5, dzieci śpią, córka już miała 12 lat, wiec te parę chwil jakby byli sami nic sie nie dzieje,
Powiedziała ze obcy facet nie będzie się po jej domu kręcił i próbowała nas skłócić. Abym się do niej przeniosła, bo będę mieć dość męża lub on mnie wywali, cokolwiek aby ona miała opiekę, nie brała pod uwagę ze może przesunąć prace o 1 h, chodzić na 6 rano, bo nie miały rożnych godzin, 5-14 i 6-15 z koleżanka, i ona musiałaby tylko sie zamienić,
opcja ze może przywieść do przedszkola wcześniej na co idą u nas przedszkola, nie wchodziła w grę, nie będzie budzić dziecka, opcja babci tez odpada, bo mam byc u niej ja.
Mam przyjechać po obiedzie, zostać na noc,rano obrobić dzieci rozwieść do placowek, i moge sobie isc do domu.
mieszkamy na obu koncach miasta, szkoła jest niedaleko jej domu, ale jakies 2 km, przedszkole w centum z innym kierunkiem, ale dalo by sie, tylko mąz sie nie zggodził, ja tez uwaazałam ze ten pomysl jest poroniony.
Stad mi zaczała bardzo brzydka robote w celu rolwalenia zwiazku.
Koszty sie dla niej nie liczyły, tylko ze ona bedzie meic co chce.
W chwile potem uslyszalam ze 2 lata wcześniej próbowała po alkoholu na grillu u nas pocałować mojego meza w tancu, tłumaczyła sie tym, że sie przewrocila, na usta?
, i ze startowała do naszego kolegi.
Jego rzuciła na garaż aż huknęło, to słyszeli wszyscy i się nabijali ze ona go dorwała i będzie gwałcić bo cały wieczor robila do niego przy swoim mężu umizgi.
Nie ma laska chyba lustra, on był z chuda i super piekna dziewczyna, ona przerośnięta z wielkim tyłkiem, nienaturalnym, a prężyła się jak paw.
Nawet się nabijaliśmy ze do niego to jest bardzo dluga kolejnka a ona jest zaraz za psem, bo ostro przeginała przy mezu.
I jakoś nie chcialo mi się nim opiekować i go przygarnąć. Bo przecież ona taka niedobra zona. Mialam swojego choc wiele mu do ideału.
Po zdobyciu info o całowaniu wyleciała z mojego życia z hukiem.
Powiedz mi jak jeśli ona odejdzie to odejdzie ojciec dziecka? i ona sie zgadza z nim isc, to znaczy ze moze i nie ma milosci do ojca dziecka, ale jest milosc do dziecka, ktorej nie powinno byc.
lub byc ale wiedziec ze nie jest jej, i jesli dziecko jest tak wazne dla niej powinna od niego odejsc juz teraz zanim on uzna calkowicie ze jest jego mama, bo zna tylka ja.
załatw jej inne dziecko do pilnowania, zastąpi to jej i uzdrowi podejscie do dziecka, bo tamto kocha nadmierna miloscia,
znam to, wiem jaki jest ból rozstania, ja godziłam sie na wiele zeby mała pilnowac, na bardzo niskie wynagrodznei, bo nei chcieli płacic, woleli ja oddac do złobka, a bralam mniej niz złobek, u mnei jadła za co ja płaciłam, ja kupowałam pampersy, bo pieluchy tetrowe jakie dawali przelatywały zaraz,
dochodziło nawet do tego ze po zasikaniu bo piła jak opetana wracała do domu w za duzych rzeczach mojego syna, o ktore musialam sie prosic i sama pojechac,
trwałam tak 3 lata, słuchała, ze za duzo ja karmie, bo gruba sie robi, ze daje jej resztki, ze za duzo picica, potem oddała ja mama do przedszkola, tam jadła jeszcze wiecej, 3 zupki, 2 drugie dania, i 3 budynie, no porcje sa male, ale ona miala głud milosci matczynej, potem dopiero była gruba.
I ja nie chcialam z nimi mieszkac, wiązać sie, choc kontakt mieliscmy normalny az do czasu absyurdalych mamusi pragnien,
wiec i mama dziecka woli miec nianie przy sobie, bo ma spokoj z dzieckiem,
kogos poszukaj na nianie dla tamtego dziecka, ona nie chce go puscic bo go pokochała, hormony sie uwolnily i ma burze w organiźmie, nie moze byc przy nim bo kocha go za mocno, to nie jest zdrowe dla niej i dla dziecka,
Pytasz jak to rozwiazac, masz podane, ale wolisz nic nei robic bo boisz się ja starcic, od kiedy rezygnacja z te pracy bo niszczy to tamta rodzine jest czyms złym?
Jak zniknie niania, tata się dogada z mama dzieci, zatrudnia inna, jak się pan zakocha w niej to jest fujara niemyta, latajaca na cokolwiek,
Ja tez bylam nazywana mamą, ale na to nie pozwoliłam, nazywala mnie mała bo mój syn tak do mnie mówił, wiec zmiana była idź do cioci, i mój syn musiał mówić do mnie ciocia, żeby mała nie mowila mamo,
oj bardzo było miło,
mama jej tez była podła dla malej, potrafila jej nie odebrać, albo zapomnieli o niej i była do 20.
wtedy nie było telefonow.
Mama ja nie traktowała dobrze, nie robiła obiadow w domu bo wieczna dieta, tylko kanapki, mała była głodna,
a przy drugim dziecku oboje byli wzorowi. obrywała mała
Ale to nie moja rola zastepowac mame, ma taka jaka ma, mogłam jedynie jej to powiedzieć i zmienila swoje podejście do niej, ale nie grałam mamy. rozmowa tez była delikatna.
Do Ola_la ja z mezem miałam mala w domu u siebie, mała była z nami na zakupach , u rodziny, nie widze problemu, każdy ja akceptował, miala wujki, ciocie, babcie dodatkowe, zadala jedzenia, była kochana, ale każdy wiedział gdzie jest jego miejsce.
To ja chodziłam do lekarza i siedziałam jak była chora. Mama bała sie brac wolne, przy drugim dziecku wymyslila ze bedzie je brać, a ja mam u niej sie zatrudnic, zeby ja zastepowac.
W kilka dni znalazłam sobie prace 
nie zgodziłam sie ani na pilnowanie młodego, ani na prace z nia, za duzo było mi tej osoby, W domu jej dzieci, no drugie, bo młoda w szkole, po pracy wizyty, obiadki u mnie, ona przynosiła coś tam, wiec miała obiadki zrobione, deserki itp. Lub u niej. W wekedny z nia na gieldzie samochodowej -maz jej kupował, naprawiał, sprzedawał, ona w ciuchach grzebała, ale brana byłam tylko ja. moj syn w domu z tata, niedziela na plac zabaw, z nimi, brak miejsca, moj syn w dupie. A jej sie nie odmawia.
i jeszcze praca z nia. Za duzo dla mnie tej osoby, plus zdarzenia wobec moje rodziny.
My braliśmy ich dzieci wszedzie jak były z nami, bo pracowali nawet w sobote. Maz nie robił mi z tym porblemów, bawił sie z nimi, gryzł je i sie wygłupiał. Czasem pomagał załozyc buty, czy zapiac kurtke, a juz na pewno w aucie zapinal im pasy i sprawdzał czy sa bezpieczne. Dzieciaki mieli u nas ogrod, piaskownice, były na podworku caly niemal dzien, robiły z nami zakupy, wybierali jakies produkty.
Wiec nie widze tuttaj jakiegos problemu ze tego sie nie robi. Oczywiście rodzice na to sie zgodzili jak i na wizyty u moich rodzicow, gdzie czasem tam po nich przyjezdzali, jak byli dluzej w prace. bo była w hurtwoniach inwentaryzacja-koniec roku itp, Dzieciaki były na imprezach rodzinnych naszych, i do kazego odzywały sie wujku, babciu itp. Nigdy juz mamo.
młodej brat zabrał moejmu tacie kanpke do pracy, 2 kromki chleba sklejone smalcem ze skwarkami i keczupem, chyba tam byl tez pasztet, fuj.
Mi rosło w buzi jak on to zjadał, moj tata mysla ze on tylko podgryzie i odda, wrabał cała kanapke oddal skorki.
No dziadek mial mieszane uczucia bo swojego gluta stracil, ale dziecku smakowało.
Rodzice dzieci wiedzieli ze dzieci maj dobrze i sa dobrze traktowane.
Jeśli twoja zona nie chce rezygnować z dziecka, to normalne ze bierzesz pod uwagę ze by mieć z nim kontakt i nie widze problemu, my latami mielismy, tak to działa w zdrowym układzie, a szantaż nic nie da jej,
musisz być stanowczy i odstawic dziecko, ja 3 lata pilnowałam malej po 10 h, czasem i 15, a to przeprowadzki 3 na nowe ich, a to inwentaryzacja, przyjecie towaru. Ona w domu u siebie tylko spała.
3 lata bycia jak mama, patrzenia jak dorasta, uczenia ja wszystkiego, potem 3 lata zbierania sie po niej, bo utracie, ból na widok dzieci, i chęc czy koniecznosc posiadania własnego.
to hormony buzowały, a cierpienie było straszne, az ssące, jakby coś mi skręcało wnętrzności.
starania o dziecko nic nie dało, mam tylko jedno i na nim sie skupiłam. musiałam poradzić sobie z uczuciami i pustką, nie obyło sie bez psychologa. Na szczescie nie musialam brac lekow hormonalnych, choc na regulowanie okresu i tak cos dostalam lekkiego co uspokolo moje hormony nieco, reszta terapia.
kolejne dziec były juz u nas tylko z doskoku, rodzina, znajomi,
Kiedy musialam ja oddawac wiedzac ze bedzie tam sama, mama spala po poludniu i byla wsciekla zeja ja klade o 12-15 i mi spi, wolala zeby spala o 15 do 18 i potem buszowala, rano bylo niewyspana i niemozliwa -ale decyduje mama.
I kiedy wiedzialm ze na obiad nic nie dostanie, no dziecko je co 2-3 gdziny takie male, a ona po wyjsciu ode mnie juz nie dostanie posilku przez 5 h, rano przyjdzie to bedzie nadrabiac glod z nocy, to mialam mysli ze nie chce jej oddawac,
moj syn tez podzielał milosc do niej, płakal ze ja zabrali, ze jej nie ma, mial 5 lat.
wiec wiem co moze przezywac twoja zona, ale pomimo milosci jaka sie czuje nie jest to zdrowe, widac ja musialam miec dopiero przy niej instynk plus hormony, twoja zona musi zrezygnowac z tego dziecka na rzecz na razie innego, tak szybko sie nei zakocha,tamto moze widywac, ale musisz to przerwac, im dluzej to trwa, tym gorzej dla niej, bo dziecko ma ja do jakies tam godiny, potem mame i iinnych, wiec jakos szybko sie przestawi, ale twoja zona bedzie bardzo ciepriec, moze miec tez depresje, wiec przerwij to i to jaknajszybciej,
Żeby dziecko mówiło ciocia to się powtarza, choć do cioci, ciocia powie, ciocia zrobi, widać ona mówiła cos innego