W historii, którą opisuje Autorka, facet wygląda na takiego trochę niezdecydowanego. Taki " chciałbym, ale boję się". Facet,który znika na tydzień bez słowa... Z drugiej strony są książki,które opisują takie zachowania jako klasyczne przejawy normalnego lęku, który może się pojawić jako reakcja obronna na myśl faceta o zaangażowaniu. Nie można jednak jego zachowań rozpatrywać oddzielnie, bez szerszego kontekstu. Mamy tu wycinki informacji. To Autorka wie najlepiej jak im razem jest. Jak on ją poza tymi jednostkowymi sytuacjami traktuje. Jaki jest ogólny bilans. Ja bym pojechała na ten zaplanowany wyjazd. To by mi dało szansę na obserwację, na utwierdzenie się w czymś poznanie go w sytuacji 24h/24h. Na razie to tu jest dużo niepewności. Autorka sama by sobie mogła co nieco zweryfikować. Bo teraz jest w wielkiej niepewności i chaosie. Jak nie pojedzie to będzie żałować, że czegoś nie zrobiła, a mogła. Spędzić razem czas, cieszyc się, a będzie co ma być. Najwyzej jak po tym wyjezdzie on znów będzie znikał i zachowywał się niejednoznacznie, to sobie dać spokój.
"P.S. Esthere troche zdziwil mnie Twoj wspis. Z tego co kojarze w swoim watku sama podjelas finalnie decyzje by pogonic pana w majtkach CK ktory tez byl "niezdecydowany" i upewnial sie flirtujac rownolegle z innymi paniami na portalach randkowych. Czy cos sie zmienilo? Bo to co piszesz tutaj jakby to sugeruje."
Feniks, odpowiadam. Poznałam niedawno kogoś na portalu. I była sytuacja odwrotna, co właśnie chciałam napisać tu Autorce wątku. Kiedy spotykałam się z tamtym, już na początku znajomości oznajmiłam mu, że usuwam portale, bo już nie szukam, znalazłam ( jego ). On to przyjął do wiadomości, ale powiedział - " to twoja decyzja", sam nie usunął, mówiąc, że w końcu przyjdzie taki czas, że on to zrobi sam z siebie. Ja w reakcji obronnej też swoje konto odwiesiłam. Zrozumiałam, że robiąc tak, nie chodziło mi tak bardzo o uczciwośc, tylko o posiadanie kontroli. Moje zachowanie było wyrazem braku pewności siebie, paniki, braku zaufania. Pobudkami, intencjami, były lęk i kontrola. Wtedy wydawało mi się, że chodzi o uczciwość. Myliłam się.
Niedawno poznałam kogoś innego na portalu. Facet od początku podchodził poważnie, szukał związku, wolny, parę lat po rozwodzie, bardzo mu się spodobałam. Pisaliśmy, rozmawialiśmy na Skype. I on praktycznie od razu wyskoczył z takim tekstem: usuwam swoje konto, bo poznałem ciebie, nie chcę, żeby jakaś inna kobieta zajmowała moją uwagę. Nie powiedział mi : usuń także swoje, ale tak to głównie odczytałam. Ze on jest mnie niepewny, i dlatego to robi. Tak bardzo mu się podobam, że się obawia, że ktoś inny mnie sprzątnie mu sprzed nosa. Mówił o uczciwości, itd. Wkurzało mnie to. Bo to jest takie bycie kontrolującym w przebraniu nieskazitelnej osoby. Poczułam się źle!!! Po pierwsze, bo to była insynuacja, że skoro on usunąl konto z uczciowości, to ja,pozostawiając je, jestem nieuczciwa. A ja po prostu nie znosze robic coś pod dyktando. No sorry, ktoś, kogo ledwie znam, nie będzie mi mówił ani sugerował, co ja mam zrobić z moim własnym kontem, kontaktami, znajomościami.
Ja tego konta nie usunęłam. Jakoś tak na przekór. I co zrobił on? To samo, co ja wtedy w mojej historii z tamtym facetem. Przywrócił je na nowo. Więc się jego cała uczciwośc zdemaskowała. Gdyby był taki UCZCIWY, to niezaleznie od tego, co ja bym zrobiła, miałby to konto usunięte. Ale nie. Ja sama wiem jak to jest, bo sama to wczesniej przezyłam. To konto się przywraca z poczucia niepewnosci sytacji, dla wyrównania poziomu szans, dla równowagi. Uczciwośc to taka tu zasłona dymna. Nie mówię, że jej nie ma. Ale konto to raczej narzędzie kontroli i asekuracji. Z nikim nie pisałam, nie umawiałam się, kiedy padła od niego propozycja usunięcia własnego konta. Facet nie mógł po prostu ścierpiec, ze gdzies tam byc moze są inne opcje, albo ktoś inny mi zawróci w głowie.
Jak to się dalej potoczyło? Rozmawialiśmy dalej, ja w końcu sama konto usunęłam. Ale zrobiłam to sama z siebie, autonomicznie. Bo chciałam Bo czułam, że nadmiar tych twarzy portalowych mnie przytłacza. Ze się rozpraszam. I nie ma teraz problemu. Nie wiem, czy on ma konto, nie sprawdzałam, mam to gdzieś, nie żyę wirtualnym światem, nie bawię się w detektywa. W poprzedniej znajomości bardzo mi to zaszkodziło. Rozumiem po części pana "CK". Po prostu odebrał moje zachowanie jako presję. A my oboje jesteśmy z tych typów niezależnych, autonomicznych, którzy robią się chorzy, gdy ktoś chce nimi rządzić.
Z nowym znajomym mam się spotkać niedługo. On mieszka za granicą, wszystko się przeciągnęło z tego powodu. Uwazam wciąż, że to chore, aby wymagac od kogos na początku znajomosci, żeby cos tam usuwał. Jego propozycja usunięcia konta sprawiła że poczułam, że ktoś tu na mnie chce wywrzec wpływ, ktoś mnie osacza. Ktoś sobie chce mnie " zaklepać". Hola, nie tak prędko! Będę robić coś wtedy, gdy uznam to za stosowne. A jak ktoś ma w głowie lęki, niepewnośc siebie, niech sobie radzi z tym sam. Nie mój problem. Nienawidzę osaczania. Zrozumiałam swoje postępowanie z panem CK gdy spotkała mnie ta historia. Nigdy więcej śledzenia kogoś, co robi w internecie, podszywania się pod kogoś i kontroli. Chcę być od tego wolna. Chcę być pewna siebie i szczęśliwa.
Esthere dzieki za wyjasnienie.
Nie do konca sie z Toba jednak zgodze w ocenie Pana nr 2. Nie widze nic zlego w tym ze jasno zakomunikowal iz w Twej osobie znalazl to czego szukal i nie potrzebuje dluzej konta na portalu wiec zawiesza je. Ty to odczytalas jako wymog bys uczynila tak samo..a ja jako slowa konkretnego faceta ktory wie czego/kogo chce i gdy czuje ze to znalazl to mowi o tym glosno. Mnie osobiscie taka postawa sie podoba moze dlatego ze sama tez jestem konkretna. Co w tym zlego ze ktos komu na nas zalezy chcialby nas na wylacznosc zwiazkowa? To chyba naturalne. Mysle ze Twoje oburzenie wynikalo raczej z faktu ze nie bylas nim zainteresowana w rownym stopniu co on Toba (a na pewno mniej niz panem CK). W tamtej sytuacji bylas zaangazowana i wizja "wylacznosci " nie tylko Ci nie wadzila a wrecz do niej dazylas. Ty powiesz ze doswiadczenia Ciebie zmienily..a ja powiem ze poprostu teraz nie ma tej iskry co z Mr CK.;).
Co do faktu ze gdy nie zawiesilas konta nowy pan odwiesil tez swoje. No super konsekwentne z jego strony to nie bylo przyznaje ale byc moze uznal ze moze nie jestes jakos szczegolnie nim zainteresowana jednak i szukasz dalej tak wiec on by nie wyjsc na "frajera" tez sie zabezpieczy otwierajac sie na mozliwosc kontaktu z innymi paniami w razie gdy powiesz mu bye.
Rada dla autorki wątku : nie egzaltować się tu zbytnio, nie doszukiwać za wszelką cenę spisku, zranienia, oszustwa. Poznawać faceta. Bo zakochiwać się bez znajomości człowieka, swoich potrzeb i tego, czy własnie on może je zaspokoić, jest nierozsądnie i ryzykownie. Zaakceptować fakt, że każda relacja niesie jakieś ryzyko. Psycholog mi to kładł do głowy non stop. Nie ma braku ryzyka. Jest zawsze. A nawet jak z nim nie wyjdzie, to co? Mało to ludzi po przejściach, którzy szukają? Moja koleżanka lat 45 plus chyba rok czasu poświęciła na to, żeby w internecie kogoś znaleźć. Od roku pisała, spotykała się, próbowała. Było różnie. Ktoś wydawał się fajny, ona miała nadzieje, potem znikał, tak było parę razy. Albo i inne robili panowie numery. LIFE. Nie poddała się, i wreszcie teraz jest w fajnym związku. Miała swoje wymagania. Szybko odkręcała się ze znajomości, w których nie czuła się szcześliwa, jednocześnie zawsze dając sobie czas na weryfikację osoby. Ale niektórzy tego nie mają. Uczepią się jednej osoby, od której zależy ich szczeście, dobre samopoczucie, wartość, i to bez względu na to, co ta osoba robi, jak się zachowuje. Autorko, poznaj tego faceta lepiej, zobacz, jak on Ciebie traktuje. Jak Ci będzie źle, to sama się odkręcisz z tego. Masz takie samo prawo to zakonczyc w kazdym czasie jak on. I takie samo prawo szukac sobie kogos lepszego. To nie jedyny gość na tej planecie, któremu miałaś szansę się spodobac.
Gdyby chcieć moją opinię zastosować do postępowania tego faceta to nie bardzo pasuje... Bo u niego widzę wręcz przeciwne pobudki połączone jeszcze z pragmatyzmem (a nuż trafi się fajniejsza?).
I to jest właśnie chłodna analiza i asekuracja. Nie wskakuje w związek natychmiast i na wypadek porażki pozostawia sobie otwarte drzwi. Od niego zależy kiedy je zamknie. Jeżeli Mystique czuje się źle w takiej relacji, to nie ma powodu aby w niej tkwiła. On również pewnie nie czuje się dobrze gdy zaangażowanie jest na nim wymuszane, a nie wypływa z własnego przekonania, uczuć. Nie starczyło na to czasu, bądź nie jest do tego zdolny. Mystique nie zdąży się już o tym przekonać.
Nie wiem czy ktoś się tu ze mną zgodzi, ale zaryzykuję twierdzenie, iż jeśli ktoś w życiu zaznał zdrady, oszustwa, nieuczciwości itp. ze strony najbliższej osoby i wie jak to boli - jest daleki od zafundowania tego komuś innemu...
Z jednej strony tak, a z drugiej strony nie. Taka osoba, tak jak Mystique, z jednej strony jest nieufna i ciągle mówi "sprawdzam". Czasem kończy się to na zaborczości i chorobliwej zazdrości. Z drugiej strony taka osoba potrzebuje oparcia i silnych fundamentów, pewności, dlatego ze swojej strony tworzy pozory pewności (podczas gdy w rzeczywistości czuje się bardzo niepewnie) i wymaga takiej samej pewności z drugiej strony. Dąży do jak najszybszego zaangażowania się bo czuje się bardzo niepewnie. Jest to więc mix zaangażowania-niezaangażowania, ufności-nieufności. Jedno nie wyklucza drugiego, współistnieją. Wypływają jednak nie z obiektywnych przyczyn zewnętrznych, a z wewnętrznego stanu. Niezależnie od tego jak zachowałby się ten mężczyzna, to podejście do związku ze strony Mystique byłoby takie samo. Ciągła niepewność i silne przywiązanie jednocześnie.
Feniks, masz absolutną rację.Tego faceta nowego jeszcze nawet nie widziałam na żywo. Może to dlatego. Faktycznie, az tak mi nie zalezy. Na razie. Jak ich obu porównuję, to ten nowy faktycznie wie, czego chce, jest konkretny. Ja jeszcze nie mam tej pewności co do niego. Widzimy się w tym miesiącu. Z panem CK zaiskrzyło na pierwszej randce, szalenie. Obawiam się trochę, że ten mniej na mnie będzie działał, choć pewnie ma lepszy o niebo charakter.
Nie do konca sie z Toba jednak zgodze w ocenie Pana nr 2. Nie widze nic zlego w tym ze jasno zakomunikowal iz w Twej osobie znalazl to czego szukal i nie potrzebuje dluzej konta na portalu wiec zawiesza je. .
Feniksie, ale autorka napisała, że ten pan praktycznie od razu z tym wyskoczył.
A jako żywo wątpię, że po kilku, nawet najbardziej intymnych rozmowach na Skype i FB można już układać sobie z kimś życie i mówić komuś "jesteś tą, której szukałem".
Mi, po moich ostatnich przejściach, zapaliłaby się od razu czerwona lampka. I autorka słusznie postąpiła, że od razu nie zdecydowała się na usunięcie konta. Bo w imię czego? Obcego faceta, który po kilku rozmowach mówi jej " to TY"?
Poza tym posiadanie konta gdziekolwiek nie zobowiązuje do niczego. Przecież nie ma wtedy obowiązku, żeby się z kimkolwiek umawiać czy rozmawiać.
feniks35 napisał/a:Nie do konca sie z Toba jednak zgodze w ocenie Pana nr 2. Nie widze nic zlego w tym ze jasno zakomunikowal iz w Twej osobie znalazl to czego szukal i nie potrzebuje dluzej konta na portalu wiec zawiesza je. .
Feniksie, ale autorka napisała, że ten pan praktycznie od razu z tym wyskoczył.
A jako żywo wątpię, że po kilku, nawet najbardziej intymnych rozmowach na Skype i FB można już układać sobie z kimś życie i mówić komuś "jesteś tą, której szukałem".Mi, po moich ostatnich przejściach, zapaliłaby się od razu czerwona lampka. I autorka słusznie postąpiła, że od razu nie zdecydowała się na usunięcie konta. Bo w imię czego? Obcego faceta, który po kilku rozmowach mówi jej " to TY"?
Poza tym posiadanie konta gdziekolwiek nie zobowiązuje do niczego. Przecież nie ma wtedy obowiązku, żeby się z kimkolwiek umawiać czy rozmawiać.
Tak, on to zrobił za szybko, poczułam się osaczona. Nie wikłam się w obietnice i deklaracje jak nawet kogoś nie widziałam na żywo. Mnie takie coś pachnie desperacją. Do tej pory czuję się dziwnie. Spotkanie z nim, w zasadzie spędzenie kilku dni razem w tym miesiącu, będzie kluczowe. Obawa, że to jakiś kontrolujący desperat, pozostała z tyłu głowy.
Feniks, masz absolutną rację.Tego faceta nowego jeszcze nawet nie widziałam na żywo. Może to dlatego. Faktycznie, az tak mi nie zalezy. Na razie. Jak ich obu porównuję, to ten nowy faktycznie wie, czego chce, jest konkretny. Ja jeszcze nie mam tej pewności co do niego. Widzimy się w tym miesiącu. Z panem CK zaiskrzyło na pierwszej randce, szalenie. Obawiam się trochę, że ten mniej na mnie będzie działał, choć pewnie ma lepszy o niebo charakter.
No i fajnie ze umiesz to przyznac Tak czy siak zycze by z nowym panem "gralo i hulalo " i okazal sie byc kompatybilny i jednak dzialajacy na Ciebie :-D.
A co do watku. Mysle ze trzeba podejsc do tego w ten sposob...kazdy ma prawo miec inne potrzeby i nie chciec z nich rezygnowac. Portalowy Pan Autorki ma potrzebe sprawdzenia "rynku potencjalnych partnerek" przed podjeciem decyzji- jego prawo. Autorka pragnie znajomosci w ktorej czujac ze jest "łogien" beda z partnerem skupiac sie wylacznie na sobie -jej prawo. Nie mozna chyba zmuszac zadnej ze stron by sie naginaly na sile pod swe oczekiwania. Albo maja kompatybilne postrzeganie sprawy i relacja kwitnie na takich czy innych zasadach albo trzeba sie zastanowic nad pozeganiem sie.
Autorka moze wiec powiedziec panu -byeee (ja osobiscie bedac na jej miejscu bym tak zrobila) ale moze tez nagiac swoje zasady i jakby przypudrowac swoje poczucie bycia opcja dajac czas na rozwoj sytuacji.
_v_ napisał/a:feniks35 napisał/a:Nie do konca sie z Toba jednak zgodze w ocenie Pana nr 2. Nie widze nic zlego w tym ze jasno zakomunikowal iz w Twej osobie znalazl to czego szukal i nie potrzebuje dluzej konta na portalu wiec zawiesza je. .
Feniksie, ale autorka napisała, że ten pan praktycznie od razu z tym wyskoczył.
A jako żywo wątpię, że po kilku, nawet najbardziej intymnych rozmowach na Skype i FB można już układać sobie z kimś życie i mówić komuś "jesteś tą, której szukałem".Mi, po moich ostatnich przejściach, zapaliłaby się od razu czerwona lampka. I autorka słusznie postąpiła, że od razu nie zdecydowała się na usunięcie konta. Bo w imię czego? Obcego faceta, który po kilku rozmowach mówi jej " to TY"?
Poza tym posiadanie konta gdziekolwiek nie zobowiązuje do niczego. Przecież nie ma wtedy obowiązku, żeby się z kimkolwiek umawiać czy rozmawiać.Tak, on to zrobił za szybko, poczułam się osaczona. Nie wikłam się w obietnice i deklaracje jak nawet kogoś nie widziałam na żywo. Mnie takie coś pachnie desperacją. Do tej pory czuję się dziwnie. Spotkanie z nim, w zasadzie spędzenie kilku dni razem w tym miesiącu, będzie kluczowe. Obawa, że to jakiś kontrolujący desperat, pozostała z tyłu głowy.
Po pierwsze- bywa ze ludzie czuja iskre od razu(moj maz tak mial) - jestesmy razem 15 lat w szczesliwym zwiazku ...takze zdarza sie
Po drugie - ja nigdzie nie napisalam ze Autorka miala obowiazek zrobic to samo-zawiesic konto. Miala prawo zaangazoeac sie w to w swoim indywidualnym tempie. Bronilam jedynie tego faceta. On tak czul i tak zrobil. Dla mnie spoko
dżdżownick napisał/a:
niczego Ci nie obiecywał, zastrzegł, że jeszcze Ciebie nie kocha, poznawaliście się, sprawdzaliścieNie obiecywal niczego poza szczeroscią i lojalnoscią, a tu - nie zaprzeczysz zawiódl.
O tym,że zawiesił konto poinformował mnie wyraźnie, o tym,że aktywował- już nie. O odwieszeniu konta ja wiem od miesiąca, a kiedy to zrobił, nie mam pojęcia.
Skoro co najmniej miesiąc temu wiedział, ze mu ze mną nie tak, to chyba wystarczająco dużo czasu, by się upewnić, inaczej to rozegrać.
Zresztą, w jego rozmowach juz funkcjonowaliśmy jako "my".
Ty znasz sprawę dużo lepiej. My mamy tylko strzępki informacji, jakie poznamy od Ciebie. Czy zawiódł w kwestii szczerości i lojalności? Powiedział Ci o zawieszeniu konta. To było coś miłego, co mógł Ci w danym momencie ofiarować. Jeśli zawieszenie nie wynikało z obowiązku, z Waszych wspólnych ustaleń, że w danym czasie poznajecie tylko siebie i nikogo innego, mógł uznać, że nie jest zobligowany do mówienia o odwieszeniu konta i innych poszukiwaniach. Zwłaszcza, że Tobie też jasno taką możliwość zostawił.
Ty masz metodę poznawania na zasadzie "tylko jeden na raz", ale wcale nie jest oczywiste, że to metoda lepsza od otwartości na otoczenie i poznawanie kilku jednocześnie. W Twojej metodzie jest więcej zaangażowania. W jego - więcej dystansu. Ty, mam wrażenie, traktowałaś siebie jako niemal narzeczoną, wchodząca w rolę narzeczonej i przyjmującej ograniczenia tej roli. I chciałabyś, by on uczynił podobnie.
Nie wiem, czy to, co piszę ma sens. Podobnie jak Ty, mam już mętlik w głowie
. Mocno naciągana jest teoria, ze to takie z jego strony "podstęp" by sprawdzić Autorkę
Muszę uznać Twoją wersję. Rzeczywiście taka możliwość wydaje się mocno naciągana. Jak by jednak nie patrzeć, Mystique podsunęła mu sama wynik testu, którego chyba nie było z jego strony. O tym podstępie on raczej będzie pamiętać.
Autorka miała prawo do nawet takiego podstępu (fałszywa tożsamość), bo potrzebowała sie upewnić w swoich domysłach.
Czy to się nie kłóci z lojalnością? Wystawianie na próbę, kuszenie by sprawdzić, czy ktoś ulegnie pokusie wydawało mi się zawsze kontrowersyjne. Chciałbyś mieć przyjaciela, który zastawia na Ciebie pułapki, by się upewnić, że jesteś wart jego przyjaźni?
Ja się nie będę rozpisywać, zgadzam się z Feniks. Ostatecznie Autorka zdecyduje, co wybrać.
(BTW - tu się odbyła jedna z przyjemniejszych merytorycznie dyskusji na tym forum w ostatnim czasie. Nice )
I rozumiem wahania, rozumiem analityczność, zranienia i rozumiem dystanse. Ale chyba są jakieś granice. Bo jeśli szukanie polega u tego faceta na tym, że powiela ten sam schemat zachowań co z autorką, to z iloma kobietami musi się pospotykać, zaprzyjaźnić, przespać, żeby się namyślić lub rozmyślić? Każdy ma prawo do własnych wyborów i szukania, ale w ten sposób to i z sześć pań z internetu na raz może sobie "testować"...
P.S. I nie zgadzam się z krytyką autorki, jeśli chodzi o sprawdzenie faceta. Zgodnie z najlepszymi zaleceniami mogła popatrzeć na "czyny" a nie na słowa. Teraz tylko pytanie, co z tą wiedzą zrobi.