[
Zasady to coś, co nie uznaje półśrodków.
Albo je się ma albo tylko twierdzi się, że się nimi kieruje.
Dobrze powiedziane - to o zasadach
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » duży problem z żoną, jak go rozwiązać?
Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
[
Zasady to coś, co nie uznaje półśrodków.
Albo je się ma albo tylko twierdzi się, że się nimi kieruje.
Dobrze powiedziane - to o zasadach
Averyl napisał/a:Theonlyone - nie masz wrażenia, że autor występuję przeciw naturze?
Skoro jest takim samcem alfa, co to się rozgląda za młodymi, zdrowymi samiczkami, to po co (jak jakiś łabądek) trwa w związku, skoro każdą komórkę jego ciała wypełnia sperma, to po co się męczy z tą swoją "starą" żoną, z którą nijak nie może kopulować, przecież mógłby rozsiewać swoje DNA wśród młódek?To jest taki odwieczny dylemat zwięrzęco-ludzki,między własnymi zasadami a instynktem...pytanie który z nich dopuścimy do głosu,chociaż instynkty często zwyciężają,bo jesteśmy zaprogramowani na rozmnażanie,pół biedy jeśli ktoś jest wystarczająco rozsądny i rozgarniety,potrafi to kontrolować,jednak całe pożądanie dzieje się poza świadomością,a nie każdy jest tego świadom.
Mógłby,jak wielu facetów chodzić na dziwki i (prawie) wszyscy by byli zadowoleni,jednak widocznie jest facetem z zasadami i tego nie robi,pytanie długo tak wytrzyma i w imię czego ?
Gam...oniu theonie, przepraszam ale musiałam.
W imię czego???
Nie , nie napisze Ci w imię miłości zasad moralności etc.
Ale skoro uwazasz, że nasze życie to instynkty i są NORMALNe, i NORMALNE że zona si eni epodoba bo 3 lata starsza że NORMALNE że może mu się znudzić, i jeszcze się dziwisz czemu on , w IMIĘ CZEGO, na te dziwki nie pójdzie?
Otóż jak sobie wyobrazasz życie autora dalsze?
RZuca zonę, ma 26 latkę, 26 latka staje się 31 latką.
Wymienia 31 latkę na 22 latkę, 22 latkę po 10 latach znowu wymienia?
Facet tak może długo wymieniać, bo nawet po 50 tce wyglądają na atrakcyjnych co niektórzy.
I Ty uwazasz ze tak powinno wyglądac życie? Niż tak:
Facet ma starsza o 3 lata żonę, uważa ją za starą, nie podoba mu się.
Ale myśli sobie tak:
Kurde, nie na tym życie polega żeby się do końca życia bzykało 20latki. No, chyba że chce być do końca życia sam.
A moja żona? No fakt nie ma 25 lat, ma 36, ale bedzie miała też 46 , i 56 ... I ja się mam z nią bzykać?
Otóż TAK. Mam się z nią bzykać. Bo ją kocham, i nie musi miec sprezystego ciała 20latek. Seks w małżeństwie to nie seks nastolatków gdzie ona jest piękna i sprężysta i tylko o to chodzi.
Seks w małżeństwie jest po 1 obowiązkiem, odpowiedzialnością .
Co zrobić żeby ci się zona spodobała?
A co musi ci sie podobac tak jak te 20 latki? Naprawdę chcesz takeigo samego poziomu podniecenia?
A mus być az takie? Wiadomo ze bardziej kręcą facetów młodsze. Ale musisz iśc do psychologa i seksologa koniecznie, bo nie jesteś dojrzały...
Dojrzały człowiek wie ze facet woli przewaznie oczywiscie, młodsze, ale wie że nie na tym zycie polega żeby za nimi ganiać i chcieć niczym mały chłopiec aby żona znowu miała te 20 kilka lat.
Ty jesteś niedojrzały. Ale.
Zasługujesz na rozgrzeszenie bo o tym wiesz. Idź do psychologa. Bo to was prędzej czy później rozdzieli.
I nie oglądaj pornosów, bo coś mi sie wydaje ze jak sie tam napatrzysz na młode piękne wiesz co, no to...
jest gwóżdź do trumny.
I nie mówi o tym żonie!
Nigdy!
Bo znajdzie sobie kochanka , który bedzie ją szarpał jak Reksio szynkę...
Jeśli ludzi coś bardzo uwiera, to próbują to zmieniać.
Co prawda autor przestał się wypowiadać, ale być może nakręcił się myślą, że sam jest taki piękny, a ona taka brzydka i im dłużej w tym trwa, tym bardziej ona staje się brzydsza, a on piękniejszy... a rzeczywistość równolegle sobie płynie.
Może wcale te 20 tak nie lecą na niego, może tylko sobie fantazjuje chłopak?
Może ta żona wcale nie jest taka brzydka, nie z powodu zasad trwa przy niej, ale z powodu wygodnictwa?
Dlaczego autor nic nie robi w kwestii, która go tak boli, tylko tarza się w swoim niezadowoleniu, poprzestaje na gadaniu?
Eeee już nie przesadzajcie. Jest spora liczba facetów, która właśnie mając "do wyboru" małolatę w okolicach 20 i zadbaną i seksowną 40 wybierze jednak tę 40. Z prostego powodu. 40 jest znacznie bardziej doświadczona, często bardziej wyzwolona, bardziej otwarta na pomysły i po prostu lepsza w te klocki. Ja np. dużo większą uwagę zwracam na kobiety w "kwiecie" wieku. Młódki mnie jakoś mocno nie pociągają, bo są właśnie młódkami.
Miłość. Co to jest miłość? Czyżby te motylki? No chyba nie, bo motylki jednak w końcu przechodzą. Zawsze! Potem przychodzi codzienność, dzieci, obowiązki. Starzejemy się. Przechodzimy kryzysy. Przyzwyczajamy się. I zaczyna nas ciągnąć do nieznanego, czegoś czego nie mamy. Możemy mieć naprawdę super kobietę w domu, piękną, seksowną, mistrzynią w te klocki a i tak w pewnym momencie może nam się to znudzić, spowszednieć. Dlatego nad związkiem, nad sobą trzeba pracować cały czas. Dobry seks jest ważny, nawet bardzo ważny. Tylko że to czy jest dobry zależy od obu strony. Autor sobie zakodował w głowie, że jest lipa i nawet gdyby jego żona była mistrzynią to ona nadal będzie uważał, że jest słabo. Jego żona się stara, on to odbiera negatywnie, jeszcze bardziej się zniechęca. Jest problem, zdecydowanie. Ale w głowie autora.
Cóż. Jest pewna grupa facetów twierdzących, że facet wraz z wiekiem zyskuje, a kobieta traci. Mamy tutaj przykład.
Mnie się wydaje, że to nie jest do uratowania. I prędzej czy później się i tak rozpadnie. Żona dla autora zamieniła się w starszą siostrę. Szkoda stracić starszą siostrę, która jest zawsze pod ręką z dobrą radą, wsparciem i wypadami od gór po imprezę. Taka siostra to skarb! Ale sypiać z siostrą i to starą? Błeeeeeee.
A tak z ciekawości - cofnij się autorze o np 10 lat. Żona jeszcze ok i ją kochasz? A gdyby wtedy miała wypadek i zostałyby jej na ciele okropne blizny po poparzeniu? Czułbyś do niej wstręt?
Wszystko co piszecie,jest bardzo szlachetne i wspnaiałe-w idelanym świecie tak powinno być !
W idelanym świecie musiałby żyć idealny człowiek,ale tak nigdy nie było,nie jest i nie będzie,bo każdy jest całkowicie inny,inne bodźce wywołują różne nieprzewidywalne zachowania.
Problem jest taki,że ten idealny świat jest tylko w Waszej wyobraźni,rzeczywistość jest zupełnie inna,niż Wam się wydaje.
To wszystko nie działa na logikę i rządzi się własnymi prawami.
Toi zależy jeszcze kto czego oczekuje, kolega,ma 37lat,jego partnerka 42 i są 10 lat razem,
ona jest troche przy kości,ale jemu to w ogóle nie przeszkadza,nie wyobraża sobie życia z inną.
PS. Beyond,nie wiedziałem,że wszyscy wrażliwce mają artystyczne zamiłowania
Wszystko co piszecie,jest bardzo szlachetne i wspnaiałe-w idelanym świecie tak powinno być !
W idealnym świecie musiałby żyć idealny człowiek,ale tak nigdy nie było,nie jest i nie będzie,bo każdy jest całkowicie inny,inne bodźce wywołują różne nieprzewidywalne zachowania.
Problem jest taki,że ten idealny świat jest tylko w Waszej wyobraźni,rzeczywistość jest zupełnie inna,niż Wam się wydaje.
To wszystko nie działa na logikę i rządzi się własnymi prawami.
Toi zależy jeszcze kto czego oczekuje, kolega,ma 37lat,jego partnerka 42 i są 10 lat razem,
ona jest troche przy kości,ale jemu to w ogóle nie przeszkadza,nie wyobraża sobie życia z inną.PS. Beyond,nie wiedziałem,że wszyscy wrażliwce mają artystyczne zamiłowania
A może Twój kolega po prostu kocha żonę? I wtedy nie ma znaczenia, że jakaś 20tka zwróciłaby jego uwagę jędrniejszym ciałkiem? I jak żona kocha męża to nie ma znaczenia, czy on jeszcze może i ile, czy już nie może? W idealnym świecie faktycznie nie byłoby pokus, ale kto chciałby w nim żyć.
Wszystko co piszecie,jest bardzo szlachetne i wspnaiałe-w idelanym świecie tak powinno być !
W idelanym świecie musiałby żyć idealny człowiek,ale tak nigdy nie było,nie jest i nie będzie,bo każdy jest całkowicie inny,inne bodźce wywołują różne nieprzewidywalne zachowania.
Problem jest taki,że ten idealny świat jest tylko w Waszej wyobraźni,rzeczywistość jest zupełnie inna,niż Wam się wydaje.
Chyba odleciałeś - czyli co? należy zakładać, że każdy związek po kilku latach jest skazany na rutynę, nudę ---> finalnie na skok w bok?
Jestem z moim M. ponad 18 lat i to on wciąż się upiera, by być ze mną. Tak było gdy mieliśmy po 20 lat i tak jest teraz gdy mamy po 40 lat.
Nasz związek nie jest idealny, ale nie ma w nim osób trzecich. Wg ciebie - żyję w tym szlachetnym wyidealizowanym, czy naturalistycznym realnym świecie?
Komu by się chciało ryzykować dobry związek, w którym tak naprawdę nic nie brakuje dla głupiego skoku w bok. Ja podejrzewam, że byłbym sam jakby nam nie wyszło. Jasne, miałem moment zwątpienia, mieliśmy moment nudy, spowszednienia. Ale jesteśmy dorośli. Przedyskutowaliśmy to, wprowadziliśmy zmiany i jest znów super od dawna. Skok w bok jest prosty, konsekwencje są już trudne do naprawienia. Czy warto marnować związek dla głupiego zamoczenia gdzieś na boku? Tym bardziej jeśli w związku tak naprawdę nie wali się za specjalnie nic? To tak jak z ulubionym jedzeniem. Jesz non stop i ci się nudzi, ale po chwili do niego wracasz i znów jesz z chęcią. Tak jest ze związkami. Rutyna się pojawi. Ale najgorsze co można zrobić to się tej rutynie poddać i nic nie robić. Znam takich co skoczyli w bok i się przekonywali, że to jednak ich żony są znacznie lepsze. Tylko czasem już za późno było.
Averyl,Martainn ,cieszę się Waszym szczęściem-ja nie twierdze,że nie zdarzają się dobre związki,ale to jest rzadkość,co widac po statystykach rozwodów,wielu ma dylematy podobne do autora wątku,a większość tkwi w koszmarnych relacjach dla dobra dzieci,wspólnego kredytu,co ludzie powiedzą.Rzadko swój trafia na swojego,zazwyczaj jest jakaś dysonans.Po tych wszystkich latach przyzwyczajenie do drugiej osoby też robi swoje.
Martainn,raczej w dobrej relacji nikt nie myśli o skoku w bok,chociaż...
Przeszło mi przez myśl,że może autor przechodzi kryzys wieku średniego... ?
Martainn dobrze zauwazyl, ze nie ma dlugoletnich zwiazkow bez zadnych problemow. Istotne jest jednak jak te problemy sie rozwiazuje razem. Bo można razem rozmawiać i szukac rozwiazan, a można metoda zuczka, pojsc w tango.
Wiadomo jak to jest na poczatku- chemia, motylki, szal cial i te sprawy. Zwrocmy tez uwagę na to, ze na początku zyjemy z osobna i w sumie, przy jakichkolwiek kłopotach w pracy, na uczelni, w rodzinie, biegniemy do swojej wybranki by się wyluzować i o tych kłopotach zapomnieć, dlatego tez seks jest taki cudowny. Kiedy jednak zaczynamy być w malzenstwie, mieszkamy razem, mamy wspólne finanse i dzieci, to zaczynamy laczyc nasze prywatne problemy z druga polowka, no...bo one nie sa już prywatne. Fakt, ze mogą wylac nas z roboty, odbije się na całej rodzinie. Dlatego często zafrasowany sytuacja w pracy maz nie potrafi się kochac z zona, bo nie wiem jaka ona by piekna nie była, to prowokuje myśli o braku pieniędzy, wstydzie, upokorzeniu i kompletnie wylancza libido. W taka nisze często wskakuje kochanka (tzn szuka się kochanki), bo wlasnie zapewnia azyl od konfliktow przez to, ze jest osoba z zewnątrz. Taki jest mechanizm.
Watpie czy u podstawy problemów, milczącego teraz, Autora stoi wyłącznie wiek zony. Bardziej dopatrywałabym się konfliktu u niego w sferze dzieci. Ona ich mieć nie może, on się niby pogodzil, ale mysle, ze podświadomie szuka młodszej kobiety, która mu ta rodzine da.
Watpie czy u podstawy problemów, milczącego teraz, Autora stoi wyłącznie wiek zony. Bardziej dopatrywałabym się konfliktu u niego w sferze dzieci. Ona ich mieć nie może, on się niby pogodzil, ale mysle, ze podświadomie szuka młodszej kobiety, która mu ta rodzine da.
Przyznam, że też o tym myślałem.
Autor "pogodził się" z tym. Nie napisał, "nie ma to żadnego znaczenia w naszych relacjach dotyczących seksu", czy czegoś w tym stylu.
Tyle, że ważniejszy od tego jest fakt, że żona - choć zapewne przeczuwa, że coś na rzeczy jest, nie wie jednak, co.
Stąd więc, ten "heroizm" trąci fałszem.
Ten "heroizm" to zwykla przykrywka dla samolubstwa i checi utrzymania sytuacji, w której zona jest bratem lata i gospodynią. Bo tak jest wygodnie. Zreszta lechta tez ego Autora fakt, ze on taki meski, pelny spermy, a ona się starzeje i jest mnóstwo dwudziestek w kolo.
Wszystko co piszecie,jest bardzo szlachetne i wspnaiałe-w idelanym świecie tak powinno być !
W idelanym świecie musiałby żyć idealny człowiek,ale tak nigdy nie było,nie jest i nie będzie,bo każdy jest całkowicie inny,inne bodźce wywołują różne nieprzewidywalne zachowania.
Problem jest taki,że ten idealny świat jest tylko w Waszej wyobraźni,rzeczywistość jest zupełnie inna,niż Wam się wydaje.
To wszystko nie działa na logikę i rządzi się własnymi prawami.
Toi zależy jeszcze kto czego oczekuje, kolega,ma 37lat,jego partnerka 42 i są 10 lat razem,
ona jest troche przy kości,ale jemu to w ogóle nie przeszkadza,nie wyobraża sobie życia z inną.PS. Beyond,nie wiedziałem,że wszyscy wrażliwce mają artystyczne zamiłowania
Mylisz wrażliwość z niedojrzałością na pewno nie sport, alkohol, koledzy i marsze niepodległości...
Taka osoba musi się z ty dobrze czuć kim jest a powiem ci iż w 98% sa to ludzie tolerancyjni o poglądach nie konserwatywnych otwarty na nowe idee czyli na obecne czasy mniejszość.
Zawalczyłem iż wszyscy próbujecie wmówić iż kobiety wolą drani bo sami tacy jesteście udając wrażliwych, proste.
theonlyone napisał/a:Wszystko co piszecie,jest bardzo szlachetne i wspnaiałe-w idelanym świecie tak powinno być !
W idelanym świecie musiałby żyć idealny człowiek,ale tak nigdy nie było,nie jest i nie będzie,bo każdy jest całkowicie inny,inne bodźce wywołują różne nieprzewidywalne zachowania.
Problem jest taki,że ten idealny świat jest tylko w Waszej wyobraźni,rzeczywistość jest zupełnie inna,niż Wam się wydaje.
To wszystko nie działa na logikę i rządzi się własnymi prawami.
Toi zależy jeszcze kto czego oczekuje, kolega,ma 37lat,jego partnerka 42 i są 10 lat razem,
ona jest troche przy kości,ale jemu to w ogóle nie przeszkadza,nie wyobraża sobie życia z inną.PS. Beyond,nie wiedziałem,że wszyscy wrażliwce mają artystyczne zamiłowania
Mylisz wrażliwość z niedojrzałością na pewno nie sport, alkohol, koledzy i marsze niepodległości...
Taka osoba musi się z ty dobrze czuć kim jest a powiem ci iż w 98% sa to ludzie tolerancyjni o poglądach nie konserwatywnych otwarty na nowe idee czyli na obecne czasy mniejszość.
Zawalczyłem iż wszyscy próbujecie wmówić iż kobiety wolą drani bo sami tacy jesteście udając wrażliwych, proste.
Teraz to pojechałeś po bandzie,ja draniem nie jestem i podejrzewam,że żaden taki tutaj nie przesiaduje.
Silne kobiety pożądają tak samo silnych,albo silniejszych mężczyzn i tyle.
Beyond,ale przecież kobieta po 30 też może bez problemu urodzić mu potomstwo,ale on się upiera przy młodszych...
Theonlyone, nie czytasz ze zrozumieniem. Ona nie moze miec dzieci.
Skoro żona nie przytyła, dba o siebie to przyczyną jest postrzeganie. Autor sam pisze, że kobiety od 30stki w górę są dla niego nieatrakcyjne. Wcześniej żona była dla niego atrakcyjna jak pisze, a przekroczyła jakiś czas temu tę granicę i już to się zmieniło. Moim zdaniem też warto wybrać się z tym do specjalisty, bo na pewno znacznie utrudni to zbudowanie stałego związku. Każdy w końcu się starzeje. Jednak dla większości ludzi nie ma to znaczenia, bo jak się kocha, to zwraca się uwagę na całokształt, a w łóżku nie chodzi wtedy tylko o doznania wzrokowe. No a oprócz tego jak dba się o siebie to też można fajnie wyglądać, wiadomo, że już nie jak 20 latka, ale też nie omija to facetów, ale oboje i tak mogą fajnie wyglądać. No i też nie trzeba robić wszystkiego razem jak autor z żoną, bo czasem lepiej dać sobie trochę czasu, by pobyć oddzielnie, to też może coś dać. Do tego 30 latce itp do starej kobiety daleko
Z tematu wynika, że autor to facet atrakcyjny, od żony oczekuje tego samego. Gdy tego nie dostaje to w jego głowie powstaje wyobrażanie, że każda kobieta po 30stce tak MUSI wyglądać, taka jej natura. Zawsze byłam zdania, że tylko dwie atrakcyjne osoby będą ze sobą dobrze współgrały w związku
KREJZOLKA82 - jak dobrze napisałaś, każdy ma prawo wyrazić swoją opinie na dany tematCzytanie ze zrozumieniem to jedno, a interpretowanie tekstu od kilku stron to drugie. Ok, Ty rozumiesz wszystko dosłownie, może ja nie.
No, ale przy tym autor pisze, że żona nie zaniedbała się, że zawsze dla niego kobiety po 30stce były nieatrakcyjne. Do tego stara się, nie przytyła, jest szczupła. No może i przydałyby jej się jakieś ćwiczenia, bo tak, czasem ciało szczupłe, ale nie jest jędrne, ale tego nie wiemy, bo jej nie widziałyśmy, a Ty piszesz jakby na pewno tak było.
Theonlyone, nie czytasz ze zrozumieniem. Ona nie moze miec dzieci.
Akurat pamiętam,że nie może.Chodziło mi o to,że może znaleźć inną w swoim wieku,która mu urodzi,ale on woli dużo młodsze,więc moim zdaniem,to kryzys wieku średniego,który występuje już u trzydziestoparolatków...
Wizyta u dobrego seksuologa piwinna pomóc ale uwaga psychterapeute polecam nie psychologa. Terapia par przynosi świetne efekty
Fakt. Jedna kwestia której też nie poruszyłem. Człowiek sobie wkręcił, że w pewnym wieku kobieta już nie jest atrakcyjna mimo, że całkiem subiektywnie może być bardzo atrakcyjna. To chyba jednak na jakąś terapię się nadaje. Wcześniej wszystko pasowało, była ładna. No w sumie się nic nie zmieniło, tyle że jest trochę starsza. I pstryk. Nagle przestaje być atrakcyjna. Dziwne dość. Dla mnie żona z wiekiem jest coraz bardziej atrakcyjna. Niektóre koleżanki też:D
Ona jest twoją pierwszą partnerką, albo miałeś niewiele seksu zanim ją poznałeś, czyli ogólnie nie wiesz jak smakuje seks z inną? Brzydzisz się zdradą, sztucznie utrzymujesz się w monogamii. Przez to w twojej głowie narasta niechęć do własnej żony, nieświadomie obarczasz ją winą za to, że nie możesz bzyknąć innej. To z kolei rzutuje na obrzydzenie do seksu ze swoją żoną.
Skoro twoja żona nie jest mega gruba, ani jak szkieletor, jest zadbana, nie odrażająca, czyli po prostu normalna, to zapewniam Cię, że niejeden facet by miał na nią ochotę. Co więcej gdybyś zaczął ją zdradzać, to byś ją zobaczył na nowo jako atrakcyjną kobietę, której już nie przypisujesz winy za to, że nie możesz mieć seksu z kim innym.
Prawdopodobnie w twojej głowie jeszcze są dodatkowe problemy... np. młoda ma gładkie nogi, a twoja żona ma żylaczka za kolanem... młoda ma płaski brzuch, a twoja żona ma fałdkę nad biodrem... -- takie detale, które dla seksu nie mają znaczenia, drobne defekty, których nabywamy z biegiem lat.
Cóż... taka jest natura, jest efekt Coolidge'a, i możesz temu zaprzeczać, a świat i tak się nie podda. Kobiety myślą, że monogamia im służy, bo facet nie pójdzie do innej, bo monogamia gwarantuje im bezpieczeństwo funkcjonowania rodziny. Marginalizują znaczenie seksu, do czasu gdy im samym w małżeństwie zacznie bliskości brakować, albo do czasu, gdy pojawi się zdrada.
Z biegiem czasu problem seksu rozsadzi Wasz związek od środka. Nie pomoże żaden specjalista, żadne terapie. Gdy związek padnie, prześpisz się z taką, która Cię podnieca, może niejedną... to być może któraś z nich będzie taka, że będziesz mógł z nią żyć. A być może nie znajdziesz innej, z którą będzie Ci dobrze.
Podsumowując: nie można nikogo (Ciebie) tak zmanipulować, aby inna osoba (twoja żona), Cię podniecała... tego się nie da. Co najwyżej może pomóc wytłumaczenie sobie, że drobne defekty urody nie mają znaczenia. Inną drogą jest zdrada -- prześpisz się z młodą i może wtedy spojrzenie na żonę w głłowie Ci się zmieni.
Inną drogą jest zdrada -- prześpisz się z młodą i może wtedy spojrzenie na żonę w głłowie Ci się zmieni.
Z dużym prawdopodobieństwem tak właśnie być może i tak właśnie jest. Czasami jednak jest już za późno.
Witam ponownie,
nie jestem w stanie odnieść się do ponad stu postów, nie wiem tylko czym sobie zasłużyłem na ten kubeł pomyj wylany na moją głowę?
np.
,,Skoro jest takim samcem alfa, co to się rozgląda za młodymi, zdrowymi samiczkami, to po co (jak jakiś łabądek) trwa w związku, skoro każdą komórkę jego ciała wypełnia sperma, to po co się męczy z tą swoją "starą" żoną, z którą nijak nie może kopulować, przecież mógłby rozsiewać swoje DNA wśród młódek?"
rozumiem że to jakieś leczenie kompleksów albo obrażanie się na moje preferencje. Ma to tyle sensu co obrażanie się że moim ulubionym kolorem jest czerwony.
W każdym razie byłem u specjalisty (ponoć najlepszego lub jednego z najlepszych w tej części europy) zgodnie z sugestiami i swoimi przemyśleniami, po 4 godzinach testów i rozmowie uzyskałem następujące informację:
1. generalnie problem jest nierozwiązywalny, połowiczne krótkotrwałe efekty mogą dać okresy całkowitej abstynencji seksualnej, ewentualnie obniżyć libido.
2. problem leży gdzieś na poziomie biochemicznym. Jestem bardzo rzadkim typem osobnika, który jest wybitnie monogamiczny a takich jak ja należy liczyć raczej w promilach niż w procentach. Działa to tak: większość facetów czuje pociąg do niemal każdej kobiety w wieku rozrodczym ponieważ na poziomie instynktownym nie zakłada że to ostatnia która będzie zapładniał. U mnie jest na odwrót, na poziomie instynktownym podnieca mnie np. jędrna młoda skóra i sterczące piersi ponieważ na tym samym poziomie szukam partnerki która będzie ostatnia która zapładniam. Wszystko było by ok gdyby nie to że homo sapiens podwoił długość życia oraz długość życia seksualnego. 500 lat temu problem by nie istniał bo styrany pracą w polu w wieku 33 lat moje życie seksualnie i tak by nie istniało tak mi to wytłumaczono - czyli w pewnym sensie to przypadłość cywilizacyjna.
reasumując trzeba żyć dalej i się z tym pogodzić co też uczynię.
Ona jest twoją pierwszą partnerką, albo miałeś niewiele seksu zanim ją poznałeś, czyli ogólnie nie wiesz jak smakuje seks z inną? Brzydzisz się zdradą, sztucznie utrzymujesz się w monogamii. Przez to w twojej głowie narasta niechęć do własnej żony, nieświadomie obarczasz ją winą za to, że nie możesz bzyknąć innej. To z kolei rzutuje na obrzydzenie do seksu ze swoją żoną.
Skoro twoja żona nie jest mega gruba, ani jak szkieletor, jest zadbana, nie odrażająca, czyli po prostu normalna, to zapewniam Cię, że niejeden facet by miał na nią ochotę. Co więcej gdybyś zaczął ją zdradzać, to byś ją zobaczył na nowo jako atrakcyjną kobietę, której już nie przypisujesz winy za to, że nie możesz mieć seksu z kim innym.
Prawdopodobnie w twojej głowie jeszcze są dodatkowe problemy... np. młoda ma gładkie nogi, a twoja żona ma żylaczka za kolanem... młoda ma płaski brzuch, a twoja żona ma fałdkę nad biodrem... -- takie detale, które dla seksu nie mają znaczenia, drobne defekty, których nabywamy z biegiem lat.
Cóż... taka jest natura, jest efekt Coolidge'a, i możesz temu zaprzeczać, a świat i tak się nie podda. Kobiety myślą, że monogamia im służy, bo facet nie pójdzie do innej, bo monogamia gwarantuje im bezpieczeństwo funkcjonowania rodziny. Marginalizują znaczenie seksu, do czasu gdy im samym w małżeństwie zacznie bliskości brakować, albo do czasu, gdy pojawi się zdrada.
Z biegiem czasu problem seksu rozsadzi Wasz związek od środka. Nie pomoże żaden specjalista, żadne terapie. Gdy związek padnie, prześpisz się z taką, która Cię podnieca, może niejedną... to być może któraś z nich będzie taka, że będziesz mógł z nią żyć. A być może nie znajdziesz innej, z którą będzie Ci dobrze.
Podsumowując: nie można nikogo (Ciebie) tak zmanipulować, aby inna osoba (twoja żona), Cię podniecała... tego się nie da. Co najwyżej może pomóc wytłumaczenie sobie, że drobne defekty urody nie mają znaczenia. Inną drogą jest zdrada -- prześpisz się z młodą i może wtedy spojrzenie na żonę w głłowie Ci się zmieni.
Terapia poprzez pójscie do łóżka z kobietą w widełkach wiekowych rajcujących Autora?
No, nieźle, Gary.
Ale nie chodzi przecież o sprawdzenie, czy po skoku w bok z młodszą, pozwoli Marcelemu inaczej (czyli jak?) spojrzeć na żonę?
Bo młódka może nie być doświadczoną w te klocki, w odróżnieniu od żony?
Jak twierdzi Marcel, poza tym, że"pogodził się" z tym, że małżonka nie może zajść w ciążę, poświęci on także swoje "wysokie libido" dla niej, bo jest monogamistą.
I w sumie, tylko o to chodzi.
Chcę być "gierojem" w oczach wszystkich naokoło. Poza żoną jednak.
Ona nie musi wiedzieć, o co chodzi. Niech sama się domyśli i weźmie na siebie winę na dodatek.
Bo inaczej szanowna, poczuje się upokorzona i zostawi go po prostu. By ułatwić mu spełnianie marzeń o karesach z dużo młodszymi.
A to byłby cios.
Tyle produkowania się nadaremno.. O te sterczące piersi chodzi
Tylko kurna znowu zaskoczenie, bo nie wiedziałam, że po 30-ce ma się obwisłe.. ale dzięki temu wątkowi dowiedziałam się m.in., że zostały mi (im -cyckom znaczy się) jeszcze 3 lata, a potem wybije im północ - w sensie 36 lat i pierdut - oklampną mnie..a ja wraz z nimi
I gdzie ja męża znajdę?
Takiego jak autor najlepiej, co to wspaniały jest i prawy, tylko tą jedną wadę ma.. że lubi się bzykać do 25 r.ż., a potem abstynencja.. Ale nic to, zawsze można się do zakonu zapisać. Słyszałam, że tam górnej granicy wieku nie ma.
Ale nic to, zawsze można się do zakonu zapisać. Słyszałam, że tam górnej granicy wieku nie ma.
Wątpię jednak, Elle, czy Marceli rozważa takie rozwiązanie.
Elle88 napisał/a:Ale nic to, zawsze można się do zakonu zapisać. Słyszałam, że tam górnej granicy wieku nie ma.
Wątpię jednak, Elle, czy Marceli rozważa takie rozwiązanie.
Wiem, wiem. Marcel wzniósł się ponad to.
On wybrał abstynencję POZA murami zakonu.. To się nazywa silna psycha dopiero!!
Nie, no jasne, Marcel jest taki szlachetny, ze jest gotowy się poswiecic i brzydzić się wlasna zona odmawiając jej seksu przez następne X lat. Super menszczyzna.
Zygac się chce jak się to czyta.
Czemu?
A może autor już zakupił na rynku wtórnym urządzenie do "dojenia" prostaty i w ten sposób sobie zamierza radzić..
Można? Można. Jeśli tylko się tak kocha żonę jak Marcel.. <buja w obłokach>
Czemu?
A może autor już zakupił na rynku wtórnym urządzenie do "dojenia" prostaty i w ten sposób sobie zamierza radzić..
Można? Można. Jeśli tylko się tak kocha żonę jak Marcel.. <buja w obłokach>
Piekna taka milosc. "Kochanie, podaj mi gumowa lale bo potrzebuje, a Ty idz się jakos inaczej rozerwać"
Dokładnie: autor włącza pornola i gumowa lala idzie w ruch, a żona w tym czasie ogląda Kiepskich, bo z autorem jest zawsze kiepsko.
Co Ci tu nie gra? Mi wszystko pasuje
Gra git
Tylko jakbym miała być taka zona, to by już dawno Autor kopa w tylek dostal
Chcę być "gierojem" w oczach wszystkich naokoło. Poza żoną jednak.
Ona nie musi wiedzieć, o co chodzi. Niech sama się domyśli i weźmie na siebie winę na dodatek.
Bo inaczej szanowna, poczuje się upokorzona i zostawi go po prostu.
nie wiem czy masz kłopoty z czytaniem ze zrozumieniem czy 15 lat.
nie uważam się za gieroja.
jaki sens jest mówienie o tym żonie? Musisz być skrajnie niedojrzałą osobą aby myśleć że to coś pomoże.
Z żoną jestem 10 lat, za nami prawie 40 krajów, jej choroba, moja, dwa razy zbankrutowaliśmy i wspólnie okuliśmy, jak ktoś wcześniej napisał łączy nas wszystko dzieli łóżko.
Ponieważ moja żona nie jest idealna (jak każdy) mam wszystko zniszczyć w imię czego? Zapewne bardziej ucierpi żona gdy jej o tym powiem (jej samoocena legnie w gruzach) i nasz związek niż ja cierpię teraz. Czy gram gieroja? Czy jest graniem gieroja nie dzielenie się cierpieniem z matką/ojcem/dzieckkiem/ żoną bo się kogoś kocha? Według mnie nie. Nie wiem co ma dać mówienie o tym żonie. Od tego że jej powiem mój problem nioe zmieni się, natomaist ona będzie czuć sie źle.
Dziwią mnie opinie kobiet, bo spodziewałem się raczej słów wsparcia a nie szydzenia.
,,Tylko kurna znowu zaskoczenie, bo nie wiedziałam, że po 30-ce ma się obwisłe.. ale dzięki temu wątkowi dowiedziałam się m.in., że zostały mi (im -cyckom znaczy się) jeszcze 3 lata, a potem wybije im północ - w sensie 36 lat i pierdut - oklampną mnie..a ja wraz z nimi sad"
łapiesz mnie za słówko ,,30". Ktoś mnie zapytał wprost to napisałem w skrócie. Jest dużo kobiet które w wieku 29 lat wyglądają staro oraz takich które w wieku 32 wciąć wyglądają w miarę młodo. Nie rozumiesz tylko że dla mnie mniejsze znaczenie ma ilość kilogramów i uroda od wrażenia co do metryki, nie wiem jak to opisać.
nie wiem po co tak strasznie personalnie bierzesz wszystko do siebie.
,,Nie, no jasne, Marcel jest taki szlachetny, ze jest gotowy się poswiecic i brzydzić się wlasna zona odmawiając jej seksu przez następne X lat. Super menszczyzna.
Zygac się chce jak się to czyta."
dlaczego chce Ci się żygać? Bo nie podnieca mnie to co innych? Jak ktoś odmawia przeniesienia zony przez próg bo nie ma rąk to też chce Ci się żygać? Czy nie rozumiesz może że człowiek nie ma wpływu na takie rzeczy co go podnieca. Nie odmawiam żonie seksu bo ,,się nią brzydzę" tylko dlatego że mnie nie pociąga, nie wiem czy miałaś swój pierwszy raz ale aby doszło do pełnego aktu seksualnego mężczyzna (w przeciwieństwie do kobiety) musi być pobudzony.
Marcel, ja jestem pod 40stke i pierwszy raz mam DAWNO za sobą I nie, nie chciałabym być w związku malzenskim z kims kogo brzydzę i kto broni się mnie dotknąć. Wolalabym, żeby mi wprost powiedział, ze go nie jaram i mieć możliwość odejścia z godnoscia.
Zreszta, co Ty myślisz, kobieta jest slepa i nie widzi, ze ja olewasz w tej kwestii? Twoje libido Cie interesuje i Twoje spełnienie, ale zona ma wbic się w majtki zakonnicy i w tak starym wieku jakim jest 36 lat kompletnie odpuscic sobie seks?
Ty chcesz się dobrze czuc sam z sobą, ze niby jesteś taki "porządny", a nie chronić zone. Sciema jedna i tyle.
Dziwią mnie opinie kobiet, bo spodziewałem się raczej słów wsparcia a nie szydzenia.
???
co???
wsparcia??? Oj biedny żuczku, gieroju, co to żony nie tykasz, chociaż zaliczasz z nią (inne kraje). Jak z ciebie nie kpić, jak tobie współczuć?
Współczuje twojej żonie, bo kobieta się stara dogodzić, a ty masz jej starania głęboko w du***.
A ty, co robisz, by zaspokoić jej potrzeby seksualne? Ustaliłeś sobie grafik, że raz na miesiąc ją bzykniesz, w ramach obowiązków małżeńskich?
marceli83 napisał/a:Dziwią mnie opinie kobiet, bo spodziewałem się raczej słów wsparcia a nie szydzenia.
???
co???
wsparcia??? Oj biedny żuczku, gieroju, co to żony nie tykasz, chociaż zaliczasz z nią (inne kraje). Jak z ciebie nie kpić, jak tobie współczuć?Współczuje twojej żonie, bo kobieta się stara dogodzić, a ty masz jej starania głęboko w du***.
A ty, co robisz, by zaspokoić jej potrzeby seksualne? Ustaliłeś sobie grafik, że raz na miesiąc ją bzykniesz, w ramach obowiązków małżeńskich?
hmm zaspokajam ją regularnie np. poprzez seks oralny co najbardziej lubi bo preferuje orgazm łechtaczkowy. Na pewno jest bardziej zrealizowana seksualnie niż ja, co do insynuacji że jednak nie, to daruj ale ale po takim okresie czasu to sie wie. Gdzie napisałem, że mam jej starania w dupie? Przecież pisałem coś całkiem przeciwnego, widzę że masz duże kłopoty z czytaniem ze zrozumieniem albo po prostu złe intencje.
Czytam z dużym zainteresowaniem wszystkie wypowiedzi tutaj. I tak, czy inaczej, wydaje mi się, że problem jest za duży, żeby o nim nie rozmawiać. Myślę, że Twojej żonie zwyczajnie należy się w tej kwestii szczerość, a co za tym idzie - prawo wyboru i decydowania co dalej. Może ją to zrani, zapewne, ale życie niesie ze sobą takie ryzyko, relacje z ludźmi również. Powinieneś szczerze z nią porozmawiać, jak najszybciej.
Czytam z dużym zainteresowaniem wszystkie wypowiedzi tutaj. I tak, czy inaczej, wydaje mi się, że problem jest za duży, żeby o nim nie rozmawiać. Myślę, że Twojej żonie zwyczajnie należy się w tej kwestii szczerość, a co za tym idzie - prawo wyboru i decydowania co dalej. Może ją to zrani, zapewne, ale życie niesie ze sobą takie ryzyko, relacje z ludźmi również. Powinieneś szczerze z nią porozmawiać, jak najszybciej.
hmmm po 10 latach życia z kimś tak blisko jesteś wstanie przewidzieć reakcję. Czy wy nie przewidziałybyście reakcji waszego wieloletniego partnera?
Ja wiem, że takie wyznanie nie doprowadziło by do rozpadu naszego związku (bo gorsze dużo rzeczy przechodziliśmy), pytanie co wniesie?
hmmm po 10 latach życia z kimś tak blisko jesteś wstanie przewidzieć reakcję. Czy wy nie przewidziałybyście reakcji waszego wieloletniego partnera?
Ja wiem, że takie wyznanie nie doprowadziło by do rozpadu naszego związku (bo gorsze dużo rzeczy przechodziliśmy), pytanie co wniesie?
Co ty wygadujesz? Myślisz, że twoja kobieta jest kompletną idiotką, nic nie czuje, nie domyśla się, to po co się stara, po co te sexi ubranka, by ciebie zadowolić, przecież ona wie o tym, tylko łudzi się, że jak będzie się starać, to może uda jej się przełamać twój opór niechęć
rampampam napisał/a:Czytam z dużym zainteresowaniem wszystkie wypowiedzi tutaj. I tak, czy inaczej, wydaje mi się, że problem jest za duży, żeby o nim nie rozmawiać. Myślę, że Twojej żonie zwyczajnie należy się w tej kwestii szczerość, a co za tym idzie - prawo wyboru i decydowania co dalej. Może ją to zrani, zapewne, ale życie niesie ze sobą takie ryzyko, relacje z ludźmi również. Powinieneś szczerze z nią porozmawiać, jak najszybciej.
hmmm po 10 latach życia z kimś tak blisko jesteś wstanie przewidzieć reakcję. Czy wy nie przewidziałybyście reakcji waszego wieloletniego partnera?
Ja wiem, że takie wyznanie nie doprowadziło by do rozpadu naszego związku (bo gorsze dużo rzeczy przechodziliśmy), pytanie co wniesie?
Wniesie to, co najważniejsze: prawdę i szczerość. Inaczej nie warto budować związku, bo co to warte?
Może zadaj sobie pytanie, czego tak naprawdę się boisz???
Stary, wniesie szczerość i szacunek, bo nie można jednocześnie oklamywac kogos i twierdzic, ze się go szanuje. Jak Twoja zona zareaguje, to sa Twoje projekcje- nie wiesz- ale należy jej się doza prawdy po 10 latach.
Może Ty uważasz 36latke za zgrzybiala staruszke, ale wielu facetow chętnie by się zwiazalo z nia i kochaliby się z nia nie na odwal, ale z prawdziwego pozadania. A tak, klamiac, marnujesz jej zycie.
marceli83 napisał/a:hmmm po 10 latach życia z kimś tak blisko jesteś wstanie przewidzieć reakcję. Czy wy nie przewidziałybyście reakcji waszego wieloletniego partnera?
Ja wiem, że takie wyznanie nie doprowadziło by do rozpadu naszego związku (bo gorsze dużo rzeczy przechodziliśmy), pytanie co wniesie?Co ty wygadujesz? Myślisz, że twoja kobieta jest kompletną idiotką, nic nie czuje, nie domyśla się, to po co się stara, po co te sexi ubranka, by ciebie zadowolić, przecież ona wie o tym, tylko łudzi się, że jak będzie się starać, to może uda jej się przełamać twój opór niechęć
możesz mi wyjaśnić w czym leży moja wina?
że pewne procesy fizjologiczne przechodzą u mnie w sposób nieprawidłowy a przy okazji niezależny ode mnie? To jest usprawiedliwienie do szydzenia?
,,Stary, wniesie szczerość i szacunek, bo nie można jednocześnie oklamywac kogos i twierdzic, ze się go szanuje. Jak Twoja zona zareaguje, to sa Twoje projekcje- nie wiesz- ale należy jej się doza prawdy po 10 latach.
Może Ty uważasz 36latke za zgrzybiala staruszke, ale wielu facetow chętnie by się zwiazalo z nia i kochaliby się z nia nie na odwal, ale z prawdziwego porzadania."
a dopuszczasz możliwość, że zdarzy się tak jak ja mówię, tzn. że dalej będziemy razem tylko będzie pomiędzy nami gorzej?
,,Może Ty uważasz 36latke za zgrzybiala staruszke, ale wielu facetow chętnie by się zwiazalo z nia i kochaliby się z nia nie na odwal, ale z prawdziwego porzadania." hmm a dopuszczasz możliwość, że nie dla każdej kobiety seks jest najważniejszy?
Stary, wniesie szczerość i szacunek, bo nie można jednocześnie oklamywac kogos i twierdzic, ze się go szanuje. Jak Twoja zona zareaguje, to sa Twoje projekcje- nie wiesz- ale należy jej się doza prawdy po 10 latach.
Może Ty uważasz 36latke za zgrzybiala staruszke, ale wielu facetow chętnie by się zwiazalo z nia i kochaliby się z nia nie na odwal, ale z prawdziwego pozadania. A tak, klamiac, marnujesz jej zycie.
Lepiej bym tego nie ujęła: ona ma pełne prawo współdecydować!
Jak będzie nie wiem. Nie jestem Wrozbita Maciejem. Mogę tylko powiedzieć, ze prawda da jej możliwość wyboru. Może będzie się starala naprawić sytuacje z Toba, może zdecyduje się na odejście- ale to jest JEJ prawo, którego nie powinieneś jej odmawiać. To jest uczciwe.
Ty wydajesz mi się takim typkiem co wyłącznie martwi się o wlasna doope i komfort. Twoje libido, Twoja przyjaciolka na boku, Twoje potrzeby, a ...zona niech będzie cicho.
Być może to nie jest kategoria winy, tylko kategoria szczerości. Gdybyś przeczytała dyskusję od początku większość osób uważa, że to jest problem z twoim postrzeganiem. Jednocześnie prawie każdy się zgadza z twierdzeniem, że nie można zmusić kogoś, by fascynował się/podniecał się drugim człowiek. Ale szczerość? Owszem, możesz ją oszukiwać, ale kiedyś to pęknie i będzie bardziej bolało ją, właśnie dlatego, że przez tyle lat tworzyłeś tę mistyfikację.
Już napisałam to, ale jako kobieta nie chciałabym by mój M. dotykał mnie, jeśli miałby takie podejście jak ty do żony, wolałabym się sama zaspokajać.
Być może twoja żona wybierze wspólne życie, seks oralny, może wymyślić coś akceptowalnego dla was obojgu, ale póki sam decydujesz co jest lepsze dla was obojgu, to bierz na siebie całe konsekwencję i nasze krytyczne głosy.
temat włściwie wyczerpany mam jeszcze jedno pytanie do Averyl, Elle88, Beyonndbackie i innych które tak łątwo mnie oceniają:
czy jak tu na forum wchodzi kobieta u której stwierdzono n i e o d w r a c a l n ą oziembłość seksualną a która sie stara męża zadowolić to też jej piszecie:
,,stara, powiedz mu o tym, może jak ty jesteś taka oziembła to kopnie Cie w d*** i znajdzie sobie taka która lubi się bzykać" (sparafrazowałem wasze wypowiedzi)
?
temat włściwie wyczerpany mam jeszcze jedno pytanie do Averyl, Elle88, Beyonndbackie i innych które tak łątwo mnie oceniają:
czy jak tu na forum wchodzi kobieta u której stwierdzono n i e o d w r a c a l n ą oziembłość seksualną a która sie stara męża zadowolić to też jej piszecie:
,,stara, powiedz mu o tym, może jak ty jesteś taka oziembła to kopnie Cie w d*** i znajdzie sobie taka która lubi się bzykać" (sparafrazowałem wasze wypowiedzi)?
Poczytaj sobie nasze odpowiedzi, bo każda sytuacja jest inna, będziesz wiedział co doradzamy.
A tak swoją drogą - czego oczekiwałeś od nas, jakiego wsparcia? Co chciałeś przeczytać?
temat włściwie wyczerpany mam jeszcze jedno pytanie do Averyl, Elle88, Beyonndbackie i innych które tak łątwo mnie oceniają:
czy jak tu na forum wchodzi kobieta u której stwierdzono n i e o d w r a c a l n ą oziembłość seksualną a która sie stara męża zadowolić to też jej piszecie:
,,stara, powiedz mu o tym, może jak ty jesteś taka oziembła to kopnie Cie w d*** i znajdzie sobie taka która lubi się bzykać" (sparafrazowałem wasze wypowiedzi)?
A co to za porównanie?
Ozieblej lub aseksualnej kobiecie powiedziałabym dokładnie to samo co Tobie- żeby była szczera wobec partnera. I on będzie mogl zadecydować czy chce probowac w tym związku czy jest to dla niego nie do przekroczenia.
Seks jest integralną częścią relacji między ludźmi, związku. Jeśli ta sfera z jakiegoś powodu źle działa, to nie można udawać, że jej nie ma. Bo będzie na jakość związku rzutować i tak. Z innymi obszarami relacji też tak jest. Nie można tego odłożyć na bok i udawać, że nie istnieje, jeśli chce się uczciwego, szczerego związku z drugim człowiekiem.
Wracając do wątku: jeśli kochasz i szanujesz żonę, daj jej wybór - to całkowicie oczywiste. Banał, ale jeśli kogoś kochamy, to naszym dążeniem jest jego szczęście, a nie nasze własne...
Excop napisał/a:Chcę być "gierojem" w oczach wszystkich naokoło. Poza żoną jednak.
Ona nie musi wiedzieć, o co chodzi. Niech sama się domyśli i weźmie na siebie winę na dodatek.
Bo inaczej szanowna, poczuje się upokorzona i zostawi go po prostu.nie wiem czy masz kłopoty z czytaniem ze zrozumieniem czy 15 lat.
nie uważam się za gieroja.
jaki sens jest mówienie o tym żonie? Musisz być skrajnie niedojrzałą osobą aby myśleć że to coś pomoże.
Z żoną jestem 10 lat, za nami prawie 40 krajów, jej choroba, moja, dwa razy zbankrutowaliśmy i wspólnie okuliśmy, jak ktoś wcześniej napisał łączy nas wszystko dzieli łóżko.
Ponieważ moja żona nie jest idealna (jak każdy) mam wszystko zniszczyć w imię czego? Zapewne bardziej ucierpi żona gdy jej o tym powiem (jej samoocena legnie w gruzach) i nasz związek niż ja cierpię teraz. Czy gram gieroja? Czy jest graniem gieroja nie dzielenie się cierpieniem z matką/ojcem/dzieckkiem/ żoną bo się kogoś kocha? Według mnie nie. Nie wiem co ma dać mówienie o tym żonie. Od tego że jej powiem mój problem nioe zmieni się, natomaist ona będzie czuć sie źle.
Widzisz, Marceli. Ty wciąż wiesz lepiej, co będzie lepsze dIa Waszego związku. I z tego względu, chcesz decydować za małżonkę.
Wcale się nie dziwię. I napisałem to.
Bo jeśli jest taką, jak ją nam opisałeś, boisz się (wbrew zaprzeczeniom), że po wyłożeniu kawy na ławę, zostawi Cię albo każe Ci odejść, rezygnując z Twojej gotowości do "heroizmu".
W cuda nie wierzę, więc dużo mniej szczęśliwą, niż teraz, nie będzie.
Najwyżej, bardzo mocno rozczarowaną.
Innych aspektów Waszego związku nie tykam, bo ich nie znam.
Czy małżeństwo rozpadnie się bez względu na łączące Was więzi "pozałóżkowe", wzajemne lub wspólne zobowiązania, czy też trwać będzie, właśnie przez wzgląd na nie, jest osobnym zagadnieniem. Ale oba warianty powinny być rozważane wspólnie. Nie uważasz?
Oczywiście, do tego czasu poczuje się zdruzgotana, jej poczucie własnej wartości spadnie na łeb, na szyję itd.
Może oświecisz nas w takim razie, na jakim poziomie to poczucie jest teraz, gdy stara się, a nic z tego nie wychodzi?
To ja, paradoksalnie (jak na piętnastolatka nieskromnie stwierdzę, że trafnie), byłem autorem tego, "...zbyt wiele ich łączy, a dzieli tylko łóżko". To tak, na marginesie.
Dziwią mnie opinie kobiet, bo spodziewałem się raczej słów wsparcia a nie szydzenia.
Trudno dziwić się Twojemu zdziwieniu. Przecież chcesz dobrze?
"Dobrymi intencjami" jednak...
Marceli jeszcze jedno - jesteś na kobiecym forum, argument, że opowiadamy się za kobietami dla zasady, z powodu babskiej solidarności jest skrajnie głupi i nietaktowny. Jeśli nawet odniosłeś wrażenie, że nasze stanowisko jest krzywdzące ciebie - faceta, to być może wynika z kobiecego spojrzenia... a teraz pomyśl, że twoja żona może też tak myśli, może gdyby była jedną z netkobiet, to napisałaby ci coś podobnego.
Dalej jesteś przekonany, że robisz to dla jej dobra?
Uważam, że warto pójść do terapeuty, bo skoro żona wcześniej tyle lat Cię pociągała, to też chyba nie był to tylko fajny seks, bo zauroczenie. Skoro to tak się zmieniło po tylu latach, to przyczyna musi być jakaś. Czasem może to jest to, że sam obawiasz się starzenia, tak może być. No, ale oczywiście pewnie mogą być też inne powody, więc warto też porozmawiać z terapeutą, to żaden wstyd. Tylko nie wiem czy w tej sytuacji trzeba wtedy z żoną czy samemu. No, ale myślę, że faktycznie lepiej, by żonie powiedzieć tylko tak delikatnie, by nie czuła się odtrącana tak po prostu, nie podejrzewała, że ją zdradzasz itp. Oczywiście może być też tak, że żona Cię tak ogólnie za bardzo nie pociąga, że nie da się z tym nic zrobić, ale jednak skoro przez 10 lat było dobrze, to myślę, że jest inna przyczyna i warto u terapeuty porozmawiać, bo jemu będzie łatwiej odkryć przyczynę.
,,Oczywiście, do tego czasu poczuje się zdruzgotana, jej poczucie własnej wartości spadnie na łeb, na szyję itd.
Może oświecisz nas w takim razie, na jakim poziomie to poczucie jest teraz, gdy stara się, a nic z tego nie wychodzi?"
hmm teraz nie jest jakoś bardzo źle, jak napisałem na początku to mój problem bardziej niż ,,nasz". To że żona może coś wyczuwa nie znaczy że jest nieszczęśliwa. Może zostałem źle zrozumiany - dla niej teraz żadnej tragedii nie ma, ,,ot nie wszystko musi idealnie" - jak wspólnie się śmiejemy.
,,Marceli jeszcze jedno - jesteś na kobiecym forum, argument, że opowiadamy się za kobietami dla zasady, z powodu babskiej solidarności jest skrajnie głupi i nietaktowny." nazwanie argumentu głupim albo nietaktownym nie mówi nic o tym czy jest prawdziwy czy jest fałszywy.
Ponieważ nie chcesz tego przyznać, odpowiem za Ciebie: wcale kobiecie nie powiedziała byś że jest zimną suką i sie boi, i że napewno znalazł by sobie coś do bzykania. Zmień swoje posty aby były jednakowo szydzące tylko analogicznie odnosiły się do kobiety i nie było by Ci tak łatwo tego napisać. Stąd wniosek prosty, że czuć mizoandryzm albo szerzej - seksizm.
temat włściwie wyczerpany mam jeszcze jedno pytanie do Averyl, Elle88, Beyonndbackie i innych które tak łątwo mnie oceniają:
czy jak tu na forum wchodzi kobieta u której stwierdzono n i e o d w r a c a l n ą oziembłość seksualną a która sie stara męża zadowolić to też jej piszecie:
,,stara, powiedz mu o tym, może jak ty jesteś taka oziembła to kopnie Cie w d*** i znajdzie sobie taka która lubi się bzykać" (sparafrazowałem wasze wypowiedzi)?
Nie rozumiesz, że to nie chodzi o to co Ty jej powiesz, tylko, że nawet małpa by się z czasem domyśliła, że coś tu nie gra ??
Ile można udawać podniecenie, ZWŁASZCZA będąc facetem..no sam pomyśl.
Czekasz aż żona sama Ciebie zapyta czy jak to sobie wyobrażasz?
No, chyba, że żona przyjęła podobną taktykę i udaje, że nic się nie dzieje to cofam pytanie..wtedy faktycznie rokowania są
Uważam, że warto pójść do terapeuty, bo skoro żona wcześniej tyle lat Cię pociągała, to też chyba nie był to tylko fajny seks, bo zauroczenie. Skoro to tak się zmieniło po tylu latach, to przyczyna musi być jakaś. Czasem może to jest to, że sam obawiasz się starzenia, tak może być. No, ale oczywiście pewnie mogą być też inne powody, więc warto też porozmawiać z terapeutą, to żaden wstyd. Tylko nie wiem czy w tej sytuacji trzeba wtedy z żoną czy samemu. No, ale myślę, że faktycznie lepiej, by żonie powiedzieć tylko tak delikatnie, by nie czuła się odtrącana tak po prostu, nie podejrzewała, że ją zdradzasz itp. Oczywiście może być też tak, że żona Cię tak ogólnie za bardzo nie pociąga, że nie da się z tym nic zrobić, ale jednak skoro przez 10 lat było dobrze, to myślę, że jest inna przyczyna i warto u terapeuty porozmawiać, bo jemu będzie łatwiej odkryć przyczynę.
dzięki za radę, już z niej skorzystałem, parę postów wyżej o tym napisałem
Ty masz perwersyjne myslenie, które jest skarajnie mizogynistyczne. Ty chcesz ruchac, to super, a ze zona jest na pustyni, to Ci wisi.
Nie, nie napisałabym ozieblej kobiecie, ze jest zimna suka i maz ja przez to zostawi. Napisalabym, ze ma porozmawiać z nim o swoim problemie i maz może zadecydować czy chce być razem czy chce być solo.
marceli83 napisał/a:temat włściwie wyczerpany mam jeszcze jedno pytanie do Averyl, Elle88, Beyonndbackie i innych które tak łątwo mnie oceniają:
czy jak tu na forum wchodzi kobieta u której stwierdzono n i e o d w r a c a l n ą oziembłość seksualną a która sie stara męża zadowolić to też jej piszecie:
,,stara, powiedz mu o tym, może jak ty jesteś taka oziembła to kopnie Cie w d*** i znajdzie sobie taka która lubi się bzykać" (sparafrazowałem wasze wypowiedzi)?
Nie rozumiesz, że to nie chodzi o to co Ty jej powiesz, tylko, że nawet małpa by się z czasem domyśliła, że coś tu nie gra ??
Ile można udawać podniecenie, ZWŁASZCZA będąc facetem..no sam pomyśl.Czekasz aż żona sama Ciebie zapyta czy jak to sobie wyobrażasz?
No, chyba, że żona przyjęła podobną taktykę i udaje, że nic się nie dzieje to cofam pytanie..wtedy faktycznie rokowania są
a dlaczego ma pytać? jak ją znam nie zapyta i ,,jakoś to będzie".
Pomysł wylewania jej swoich żali kojarzy mi się z postawą egoistyczną ,,nie radze sobie niech ktoś mnie wysłucha i pocierpi ze mną". Podobnie troche jak ze zdradą, ponoć każdy psycholog mówi, że o pierwszej zdradzie się nie mówi a pod drugiej się odchodzi. Bo mówienie komus o tym jest bezcelowe i wygodne dla winnego.
Ja sam również nie chciał bym usłyszeć od żony że jestem dla niej nieatrakcyjny, wolał bym ściemę że ma jakieś problemy zdrowotne. Po co mi by była potrzebna druzgocąca prawda z którą nic nie mogę zrobić ?
Guzik prawda. Nie chcesz powiedzieć prawdy, bo się boisz, ze Cie zona w cholerę zostawi.
Nie ma nic szlachetnego w oszukiwaniu jej. Jest tylko egoizm.
Guzik prawda. Nie chcesz powiedzieć prawdy, bo się boisz, ze Cie zona w cholerę zostawi.
Nie ma nic szlachetnego w oszukiwaniu jej. Jest tylko egoizm.
nie nie boje się że odejdzie. po pierwsze dlatego, że gdybym wiedział że chce być szczęśliwą z kimś innym pozwolił bym jej odejść, po drugie jesteśmy zbyt blisko żeby się rozchodzić z takiego powodu, mieliśmy gorsze problemy. Naprawdę, na ananimowym forum nie mam powodów żeby kłamać.
Nie chodzi o "wylewanie żali".
Po prostu zastanawia mnie jak Twoja żona tłumaczy sobie brak seksu albo zmiany w pożyciu.. chyba ślepa nie jest i widzi, że jesteś 'miękki', czy nie widzi? Czy jej to bez różnicy?
Jasne, że można uprawiać seks oralny i mieć z tego pełną satysfakcję, ale pomimo niepełnego stosunku jakieś objawy podniecenia u faceta są dość zauważalne.. to mnie dziwi, że ona chyba musi udawać sama przed sobą że tego nie zauważa.
Ja bym w sekundę zauważyła, pomimo że zazwyczaj skupiona jestem na sobie dość
Marceli jeśli ci na zonie zależy to jej powiedz szczerze o tym wszystkim.
A tak wogole to nie boisz się ze to ona może ciebie zostawić, może to ona ciebie nie zechce jak jej powiesz prawde. Tylko o to ci chodzi czy ciebie nie zostawi. Egoizm i brak uczciwości. Poszedłeś na terapie i skończy się na jednej wizycie. Ciekawe ze zdiagnozował cie na jednej wizycie.
Nie jesteś taki super naj jak się tu nam przedstawiasz.
Pokaż, że jesteś facetem i że masz jaja. Oszustwo nie jest ani męskie ani szlachetne choćbyś działał nawet w "dobrych" intencjach. Jeśli faktycznie się nie boisz to usiądź i jej o tym powiedz. Jesteście oboje dorośli, a dorośli ludzie o problemach rozmawiają, a nie je zamiatają pod dywan i udają że nic się nie dzieje. Tak czynią ludzie niedojrzali, a nie szlachetni. Daj żonie żyć w świecie realnym, a nie w ułudzie. Niech ona też zdecyduje, czy chce tak żyć. Ja jednak wbrew temu co piszesz wyczuwam strach i to bardzo duży strach.
Kobiety udzielające się w wątku,wytłumaczcie mi prosze w jaki sposób autor tematu ma wykrzesać pożądanie do własnej żony ?
Fakt,że ona bardzo się stara na wszelkie sposoby, w teorii i na logikę powinien sprawić,że poczuje pożądanie,jednak z biologicznego punktu widzenia to nie działa.Więc jak ?
Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » duży problem z żoną, jak go rozwiązać?
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024