Faktycznie, pominęłam informację o wieku waszych dzieci, bo wcześniej już napisałeś, że starsze ma 3 latka, a młodsze 2 latka. Toż to maleństwa... i opieka przy ich wychowaniu prawie jak przy bliźniętach, albo wszystko razy dwa w jednym czasie, albo, gdy jedno śpi, to drugie płacze, jedno chce jeść, a drugiemu trzeba zmienić pieluchę itd... itd...
Dla mnie, to wiele tłumaczy z zachowania twojej żony. Jeszcze na dobre po pierwszym porodzie nie doszło w jej organizmie do regeneracji sił fizycznych i zapewne psychicznie też jeszcze nie doszła do siebie, bo sam poród, to nie jest takie PSTRYK , a już w drodze było następne dziecko.
Same porody, też mogą wywołać poważne następstwa w psychice kobiety, może wystąpić tzw. depresja poporodowa, która może objawić się apatią, bądź agresją.
Za dużo się działo w jej życiu i w jej organizmie w jednym czasie, duży natłok zdarzeń, stąd moim zdaniem, ten bunt przeciw wszystkiemu i wszystkim, o czym piszesz.
Sam o tym pisałeś, że żona już w ciąży "pokazywała rogi".
Weź pod uwagę te czynników, o których powyżej wspominam.
Tak z ciekawości zapytam, czy byłeś przy porodach dzieci?
Darku, daruj, ale ja uważam, że w zasadzie skupiasz się li tylko na sobie, na swoich krzywdach, które od niej doznałeś/doznajesz... jej krzyki, wyzwiska, nie docenianie wkładu twojej pracy w domu.
A te twoje wypominki, że "wzięła cię na dziecko" - mówiłeś jej o tym. Już to, świadczy o tym jaki miałeś stosunek do żony i o braku miłości do niej, skoro na zawarcie związku małżeńskiego, wpłynął fakt narodzin dwóch potomków.
Bo jak wyliczyłam, to dzieci urodziły się przed zawarciem ślubu, z ewentualną małą poprawką, że to drugie dziecko tuż po ślubie.
Nawet i tutaj doszukujesz się winy ze strony żony, jakby zapłodnienie nastąpiło bez twojego bezpośredniego udziału.
Sugerujesz, jakoby żona zazdrościła ci wykształcenia.
Może tak być, że w słowie, w mimice, w geście, nawet bezwiednie jej to uświadamiasz... i to ją boli, dołuje.
Zastanów się nad tym.
Piszesz, jak dużo robiłeś w zajęciach domowych.
Ty, znowu TY i o SOBIE.
A o pracy żony w domu NIC, jakby to było coś normalnego.
Skoro pracowałeś zawodowo, to wiadomo, że twój czas pracy w domu był ograniczony, więc nie pisz, że robiłeś wszystko, no, bo kiedy. Raczej, była to z twojej strony pomoc.
Coś mi się zdaje że dużą rolę w zachowaniu żony Darka odgrywa jej mamusia.
A nie ma nic gorszego niż teściowa wpieprzająca się z buciorami w życie młodych...
Kolejna sprawa, to wzajemne opowiadanie/nadawanie na siebie – żona do swojej rodziny, ty do znajomych.
Tutaj oboje ponosicie winę.
Brak komunikacji, bo żona krzyczy, a ty wychodzisz z domu, trzaskając drzwiami.
I jest spokój do następnego razu.
Edit:
Ja przez to wszystko chyba trace zdrowie tylko, schudłem, stałem się czasami agresywny, a naprawdę spokojny ze mnie człowiek.
A w jaki sposób objawia się twoja agresja?
J