Witam
Jestem w związku małżeńskim od 2 lat, mam dwójke małych dzieci. Obecnie nie przebywam razem z nimi, bo od roku zarabiam za granicą i przyjeżdżam do domu co kilka miesięcy. Małżeństwo od początku się nie układało. Zauważyłem, że żona zaczęła mnie wykorzystywać. Pracowałem w Polsce i po powrocie z pracy do domu pomagałem we wszystkim, czasami nie miałem czasu na nic bo tyle tego wszystkiego musiałem ogarniać. Rozumiałem to i tłumaczyłem to sobie, że tak po prostu musi być przez pierwsze lata mając małe dzieci. Dziwne jednak było, gdy zacząłem słuchać że nic nie potrafie robić, że inni mężowie są ode mnie lepsi. To jednak nie bolało tak bardzo.
W związku z ciężką sytuacją materialną i nadażającą się okazją pracy za granicą ustaliliśmy że najpierw sam wyjade, a później ściągne rodzine albo wróce do Polski jak już staniemy na nogi (1 - 1,5 roku czasu). Po wyjeździe już po 3 tygodniach zaczęła tworzyć jakieś konflikty, mieć do mnie pretensje. Po pierwszym zjeździe do domu wszystko wyjaśniliśmy, było ok. Zaczęło się grzebanie w moim laptopie, moim fb. Po kolejnych przyjazdach było coraz gorzej, kłótnie z Jej strony, pretensje, wyzwiska, wzbudzanie we mnie poczucia winy, ciągłe konflikty o nic. W pewnym momencie nie mogłem uwierzyć, że to jest moje życie. Nie wierzyłem, że to jest moja żona. Próbowałem to jakoś zrozumieć i pomyślałem że to pewnie przemęczenie ciągłym siedzeniem tylko w domu z dziećmi. Postanowiłem znaleźć opiekunke do pomocy przy dzieciach i pracach domowych. Jej rodzina jednak stwierdziła, że to zły pomysł i wybiła Jej to z głowy mówiąc, że Oni mogą pomóc. Ja chciałem, Ona posłuchała się rodziny. Od tego momentu już się tyle nasłuchałem, że ma ciężko itp. Mówie Jej, że możemy przecież wziąć kogoś do pomocy. No, ale ona milczy. Tego w ogóle nie rozumiem. Do tego ciągle są wyciągane jakieś brudy z przeszłości, jakieś moje złe zachowania. Ja tak nie robie, chce po prostu mieć pełną rodzine i żyć spokojnie. Ona na to nie pozwala. Byłem już w takim stanie, że poszedłem do adwokata i dostałem namiary na jakąś terapie. Ona mnie wyśmiała i powiedziała że jestem nienormalny. Nie wiem co robić. Myślę, że będę musiał się rozwieść. Ona chyba mnie nie kocha, ja już sam nie wiem. Czuje się strasznie wypalony i pełen obaw, że dzieci będą musiały patrzeć na wieczne kłótnie i na to jak Ona mnie poniża. Jak tylko jedna osoba chce dobrze to raczej dobrze nie będzie. Co sądzicie? Ostatnio zamówiłem kwiaty na dzień kobiet i usłyszałem, że Ona nie potrzebuje takich sztucznych prezentów. Ja chciałem, żeby Jej było miło.