Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Strony Poprzednia 1 5 6 7 8 9 10 11 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 391 do 455 z 715 ]

391 Ostatnio edytowany przez toorank (2015-08-14 14:28:01)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
ewa.zareba napisał/a:

=

Miałam już zakończyć swoje opowieści. Właściwie tylko przez przypadek zaczęłam pisać. Ale te twoje słowa poruszyły mnie już do końca. Dziwisz się czemu jesteśmy jeszcze razem, piszesz o układaniu sobie życia od nowa. Dla ciebie cała moja sytuacja jest czymś absurdalnym i oderwanym od rzeczywistości.\A tak naprawdę to było coś co mnie osobiści uświadomiło kogo kochałam naprawdę, z kim chciałam spędzić resztę swego życia. Co
oznaczają słowa na dobre i na złe. Paradoksalnie zło  które nam się przytrafiło spowodowało że Mąż stał mi się naprawdę najbliższą osobą.
Nie na zasadzie rekompensaty krzywdy. Nie z poczucia winy. Właśnie refleksja o znaczeniu wartości tego jedynego dotarła do mojej świadomości w obliczu tragedii.
Za późno. Wiem o tym. Mam tego pełną  świadomość. Gdybym teraz odeszła od męża straciłabym całą szansę i nadzieję na jutro. Ktoś mi powiedział że gdybym uznała śmierć córki jako ofiarę w jakiejś intencji, to moje odejście przekreśliłoby tę wartość.

Piszesz że właściwie nie kochasz męża, że on jest tak silny i apodyktyczny że...................
Ludzie którzy stwarzają pozory macho, są w rzeczywistości kruchymi i wrażliwymi osobami. Pokazują jacy są twardzi, a w rzeczywistości to delikatne osoby.
Zranić ich jest w rzeczywistości łatwo. Nie okażą bólu. Nie uronią łzy. Ale w środku rozsypią się na miliony kawałeczków. Ale nikt nie sklei ich z powrotem w jedną całość.
To jak kryształ uderzony w czuły punkt rozbryzga się w proch.
Tak ty potraktowałaś męża. Nie zadałaś sobie trudu nad zastanowieniem się co spowodowało zmianę twoich uczuć do niego. Bo on w stosunku do ciebie jest taki sam.
Ty, odpłynęłaś, zajęłaś się kochankiem. Porównując jednego i drugiego dostrzegłaś różnicę pomiędzy nimi. I jak próżna kobieta skreśliłaś go z listy priorytetów.
Wiem co piszę, bo sama tak postępowałam. Może nie do cielesnej zdrady, bo takowej nie było z mojej strony. Ale tak właśnie podeszłam do swojego małżeństwa.
Pod wpływem miłych słów i komplementów, łasa na nie jak kot na smakołyki dałam się ponieść próżności i efekt nastąpił w takim właśnie stylu.

Mając porządnego faceta za męża, które nie pije, nie używa przemoce w żadnej postaci. Który dba o dom, o rodzinę. Kocha najbliższych i stara się spełnić wszelkie ich marzenia zapomina tylko o jednym.
O mówieniu co kilka minut jak to on kocha, jak piękna jest jego żona i takie tam pierdoły.

Nie uważasz że to czysty egoizm przemawia za taką kobietą. Egoizm i próżność.]
Piszesz o odejściu od męża, o ułożeniu sobie na nowo życia z kimś innym.........
Z kim ? Mając w pamięci to co się stało ? Myśląc o mężu jak sobie radzi, jak cierpi, jak go to boli ?

Ktoś w takiej sytuacji gdyby założył z kimś innym nowy związek okazałby się podłym, zimnym i wyrachowanym.
Rozumiem sytuację gdy mąż umrze i kobieta mając rodzinę spotka kogoś, pokocha i ponownie wyjdzie za mąż.
To jest zupełnie inny format pojmowania życia.
Twoje stwierdzenie o takim podejściu napawa mnie wręcz obrzydzeniem.
Ktoś tu pochwalił twoje podejście do posiadania kochanka. Że chwali ci się bycia szczęśliwą.
Ale ty unieszczęśliwiasz męża, unieszczęśliwiłaś kochanka i dobrze ci z tym. Masz tylko lekki dylemat czy odejść od męża, czy dalej go oszukiwać.

Wiele osób pisało swoje zdanie. Co myślą, jak to widzą. A ty zmieniasz swoje opinie o mężu jakby na życzenie czytelników.
Bawi cię ich reakcja. Drażnisz ich. Grasz na ich emocjach.
To wszystko zakrawa na farsę. Czy ona jest tak inteligentna, czy jest tak bezgranicznie głupia ?
Czy ona jest tak rozchwiana emocjonalnie, czy ma po prostu rozchwianą psychikę ?
Czy ten temat to prawda, czy troll zabawia się publiką ?

Czy to może zdarzyć się naprawdę ?

sad
Dziekuje Ci.
Bezgranicznie glupia.
I chyba naprawde zla.

Masz racje brak mi empatii dlatego nie rozumialam dlaczego trwacie. Nie przyszlo mi do glowy, ze kochasz meza. Teraz chyba rozumiem.
Staram sie przynajmniej. Jesli to jest wlasnie prawdziwa milosc to ja nie znam takiego uczucia. Moze nadal nie wirm co to jest milosc. Ja pewnie nie bylabym zdolna tak kochac.

Zobacz podobne tematy :

392

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
ewa.zareba napisał/a:
toorank napisał/a:

Majka wyciągam. Dostrzegam pewne rzeczy, które było oczywiste i które powinnam była zauważyć już dawano.
Może jeszcze nie bardzo wiem co z tym zrobić. Wiesz, ja postrzegałam siebie trochę jako ofiarę mimo wszystko. Może chciałam myśleć, ze on jest bezwzględny i mnie zwodził, bo wtedy ja nie byłabym takim strasznym człowiekiem.
Teraz tak naprawdę jestem pewna, że jednym złem w tym wszystkim byłam ja.
Tyle, że trochę za późno na te rozterki, bo co ja mogę z tym zrobić.

Xymena, ja tez tak to widzę. Może ten rozsądek właśnie przeszkadza, blokuje. Może mylimy rozsądek ze strachem. Może usprawiedliwiam swoje tchorzostwo? Jesli tak, to straszne to wszytsko.

ewa.zareba napisał/a:

Dlaczego jesteśmy razem............ To nie wspomnienie o dziecku trzyma nas ze sobą związanych. Po tym co się stało pewnie każdemu z osobna może byłoby i lżej.
Ale patrząc na drugą osobę, widząc jego bezradność, brak woli do życia....... to wszystko zmusza do bycia razem.
Ten fakt. Mój przykład, świadczy o ponoszeniu kary za grzechy popełnione w życiu. I nie mam tu na myśli frazesów religijnych.
Nie wiem czy Bóg istnieje czy nie. Pewnie gdyby istniał nie odebrałby życia mojemu dziecku. Bo cóż ono zawiniło ? Nic.
Więc aby mnie ukarać ? Dobrze, Ale dlaczego mojego męża ? Już raz został przeze mnie skrzywdzony.
Zadajesz pytanie o cierpieniu w imię czego.
Przecież nie jest to masochizmem bycie razem właśnie teraz. Cierpimy za to co ja zrobiłam. A właściwie ponosimy KWINTESENCJĘ moich postępowań.

Ewa, nie rozumiem. Może jestem za głupia, może samolubna.
Bycie razem z powodu braku woli życia? Czy Wy jeszcze jesteście w stanie odróżnić co jest przyczyną a co skutkiem? Czy ten brak chęci do życia nie wynika z tego, że jesteście razem?
Jezu, ja bym próbowała jednak żyć. nie wiem w jakim jesteście wieku, ale każde z Was może jeszcze mogłoby mieć rodzinę, dać komuś szczęście. Może sobie również. Że to jednak takie marnotrawstwo.

Miałam już zakończyć swoje opowieści. Właściwie tylko przez przypadek zaczęłam pisać. Ale te twoje słowa poruszyły mnie już do końca. Dziwisz się czemu jesteśmy jeszcze razem, piszesz o układaniu sobie życia od nowa. Dla ciebie cała moja sytuacja jest czymś absurdalnym i oderwanym od rzeczywistości.\A tak naprawdę to było coś co mnie osobiści uświadomiło kogo kochałam naprawdę, z kim chciałam spędzić resztę swego życia. Co
oznaczają słowa na dobre i na złe. Paradoksalnie zło  które nam się przytrafiło spowodowało że Mąż stał mi się naprawdę najbliższą osobą.
Nie na zasadzie rekompensaty krzywdy. Nie z poczucia winy. Właśnie refleksja o znaczeniu wartości tego jedynego dotarła do mojej świadomości w obliczu tragedii.
Za późno. Wiem o tym. Mam tego pełną  świadomość. Gdybym teraz odeszła od męża straciłabym całą szansę i nadzieję na jutro. Ktoś mi powiedział że gdybym uznała śmierć córki jako ofiarę w jakiejś intencji, to moje odejście przekreśliłoby tę wartość.

Piszesz że właściwie nie kochasz męża, że on jest tak silny i apodyktyczny że...................
Ludzie którzy stwarzają pozory macho, są w rzeczywistości kruchymi i wrażliwymi osobami. Pokazują jacy są twardzi, a w rzeczywistości to delikatne osoby.
Zranić ich jest w rzeczywistości łatwo. Nie okażą bólu. Nie uronią łzy. Ale w środku rozsypią się na miliony kawałeczków. Ale nikt nie sklei ich z powrotem w jedną całość.
To jak kryształ uderzony w czuły punkt rozbryzga się w proch.
Tak ty potraktowałaś męża. Nie zadałaś sobie trudu nad zastanowieniem się co spowodowało zmianę twoich uczuć do niego. Bo on w stosunku do ciebie jest taki sam.
Ty, odpłynęłaś, zajęłaś się kochankiem. Porównując jednego i drugiego dostrzegłaś różnicę pomiędzy nimi. I jak próżna kobieta skreśliłaś go z listy priorytetów.
Wiem co piszę, bo sama tak postępowałam. Może nie do cielesnej zdrady, bo takowej nie było z mojej strony. Ale tak właśnie podeszłam do swojego małżeństwa.
Pod wpływem miłych słów i komplementów, łasa na nie jak kot na smakołyki dałam się ponieść próżności i efekt nastąpił w takim właśnie stylu.

Mając porządnego faceta za męża, które nie pije, nie używa przemoce w żadnej postaci. Który dba o dom, o rodzinę. Kocha najbliższych i stara się spełnić wszelkie ich marzenia zapomina tylko o jednym.
O mówieniu co kilka minut jak to on kocha, jak piękna jest jego żona i takie tam pierdoły.

Nie uważasz że to czysty egoizm przemawia za taką kobietą. Egoizm i próżność.]
Piszesz o odejściu od męża, o ułożeniu sobie na nowo życia z kimś innym.........
Z kim ? Mając w pamięci to co się stało ? Myśląc o mężu jak sobie radzi, jak cierpi, jak go to boli ?

Ktoś w takiej sytuacji gdyby założył z kimś innym nowy związek okazałby się podłym, zimnym i wyrachowanym.
Rozumiem sytuację gdy mąż umrze i kobieta mając rodzinę spotka kogoś, pokocha i ponownie wyjdzie za mąż.
To jest zupełnie inny format pojmowania życia.
Twoje stwierdzenie o takim podejściu napawa mnie wręcz obrzydzeniem.
Ktoś tu pochwalił twoje podejście do posiadania kochanka. Że chwali ci się bycia szczęśliwą.
Ale ty unieszczęśliwiasz męża, unieszczęśliwiłaś kochanka i dobrze ci z tym. Masz tylko lekki dylemat czy odejść od męża, czy dalej go oszukiwać.

Wiele osób pisało swoje zdanie. Co myślą, jak to widzą. A ty zmieniasz swoje opinie o mężu jakby na życzenie czytelników.
Bawi cię ich reakcja. Drażnisz ich. Grasz na ich emocjach.
To wszystko zakrawa na farsę. Czy ona jest tak inteligentna, czy jest tak bezgranicznie głupia ?
Czy ona jest tak rozchwiana emocjonalnie, czy ma po prostu rozchwianą psychikę ?
Czy ten temat to prawda, czy troll zabawia się publiką ?

Czy to może zdarzyć się naprawdę ?

Toorank wybacz proszę, że w twoim wątku prowadzę dyskusję z Ewą (wszystkich przepraszam za off top) ale zwyczajnie przypadek Ewy jest znacznie bardziej interesujący niż twoja sztampa. Nie mam też nic tobie do powiedzenia poza inwektywami, a już kilka razy pogrożono mi palcem, więc się wstrzymam.


Ewo, toorank zadała ci pytanie, dlaczego po tym wszystkim jesteś jeszcze razem z mężem. Jakkolwiek trudno mi to znieść, to jednak ona ma trochę racji. Napiszę bardzo subiektywnie. Otóż gdybym dowiedział się, że moja kochana żona zdradziła mnie emocjonalnie (a w mojej ocenie ten rodzaj zdrady przekreśla wszystko) i gdyby ten fakt był przyczyną śmierci naszego jedynego dziecka, to (nie mając już nic więcej do stracenia) prawdopodobnie ubiłbym wiaroułomną. Twoje argumenty nie trafiają do mnie. Napisałaś bowiem wcześniej, że pomiędzy wami nie ma już nic prócz obojętności - uczucia straszniejszego niż nienawiść, następnie piszesz, że dopiero po tej całej tragedii wiesz, kogo kochasz. Szanuję twój ból i cierpienie niezależnie od jego przyczyny, dlatego mogę napisać, że śmierć twojego dziecka to nie żadna ofiara. To efekt twojej głupoty i okrucieństwa. Zastanawiam się zatem, jak człowiek, któremu odebrałaś WSZYSTKO, może znosić twoją obecność? Jak ty znosisz cierpienie człowieka, który kiedyś był szczęśliwym ojcem i mężem? W końcu jak znosisz samą siebie? Jak radzisz sobie z pustką? Nie ma w moich pytaniach nawet odrobiny złośliwości. Powoduje mną jedynie empatia i chęć zrozumienia Waszych decyzji. Dlaczego zadaję takie pytania? Bo chcę przeżyć katharsis i dzięki temu być lepszym człowiekiem (ojcem i mężem).

Pozdrawiam cię Ewo

393

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Ewo, jeśli troll, to jego autor/autorka, mimo wszystko, przeżył/a podobną historię lub była jej świadkiem.
Może nie w tak skrajnym przypadku, ale teraz rozważa różne (możliwe, że spoźniony/a) scenariusze tego, jak to wszystko mogłoby wyglądać, gdyby podjął/ęła lub ten ktoś, inną decyzję w swoim czasie.
Mimo wszystko, to lekcja dla tych, którzy mają zamiar zjechać na drugą jezdnię autostrady.

394 Ostatnio edytowany przez toorank (2015-08-14 14:58:17)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Doom napisał/a:

Toorank wybacz proszę, że w twoim wątku prowadzę dyskusję z Ewą (wszystkich przepraszam za off top) ale zwyczajnie przypadek Ewy jest znacznie bardziej interesujący niż twoja sztampa. Nie mam też nic tobie do powiedzenia poza inwektywami, a już kilka razy pogrożono mi palcem, więc się wstrzymam.

nie mam nic przeciwko jednemu, ani drugiemu, inni uczestnicy dyskusji pewnie też nie

Excop napisał/a:

Ewo, jeśli troll, to jego autor/autorka, mimo wszystko, przeżył/a podobną historię lub była jej świadkiem.
Może nie w tak skrajnym przypadku, ale teraz rozważa różne (możliwe, że spoźniony/a) scenariusze tego, jak to wszystko mogłoby wyglądać, gdyby podjął/ęła lub ten ktoś, inną decyzję w swoim czasie.
Mimo wszystko, to lekcja dla tych, którzy mają zamiar zjechać na drugą jezdnię autostrady.

Nie rozumiem. Nie wierzycie w to, ze po świecie może chodzić tak skarajnie zły człowiek jak ja? Bo w samej historii nie ma nic czego nie opisywano by juz tysiące razy.
Wiele mozna mi zarzucić, głupote, wredotę, ale nie nieszczerość. Może czasami oszukuje sama siebie i pewne rzeczy do mnie nie docierają, ale nie jestem nieszczera. Naprawde uważam, ze zarzuty o trollowaniu sa dla mnie krzywdzące.

bullet napisał/a:
toorank napisał/a:

...Tyle, że trochę za późno na te rozterki, bo co ja mogę z tym zrobić. ...

zacząć od lektury ... wątek krotki

identyfikujesz mnie z Krotką, a jeśli chodzi o jej historię na ta jestem nim tzn. jej kochankiem on uwiódł i podtrzymuje

395

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
toorank napisał/a:
Doom napisał/a:

Toorank wybacz proszę, że w twoim wątku prowadzę dyskusję z Ewą (wszystkich przepraszam za off top) ale zwyczajnie przypadek Ewy jest znacznie bardziej interesujący niż twoja sztampa. Nie mam też nic tobie do powiedzenia poza inwektywami, a już kilka razy pogrożono mi palcem, więc się wstrzymam.

nie mam nic przeciwko jednemu, ani drugiemu, inni uczestnicy dyskusji pewnie też nie

Excop napisał/a:

Ewo, jeśli troll, to jego autor/autorka, mimo wszystko, przeżył/a podobną historię lub była jej świadkiem.
Może nie w tak skrajnym przypadku, ale teraz rozważa różne (możliwe, że spoźniony/a) scenariusze tego, jak to wszystko mogłoby wyglądać, gdyby podjął/ęła lub ten ktoś, inną decyzję w swoim czasie.
Mimo wszystko, to lekcja dla tych, którzy mają zamiar zjechać na drugą jezdnię autostrady.

Nie rozumiem. Nie wierzycie w to, ze po świecie może chodzić tak skarajnie zły człowiek jak ja? Bo w samej historii nie ma nic czego nie opisywano by juz tysiące razy.

Skrajnie złymi i cynicznymi byli np. Heydrich, Himmler czy Beria. Nie wlewaj sobie (chyba, że to sarkazm - ostatnio mam kłopoty z wykrywaniem tegoż, zapewne przez upały). Ty jesteś zwykłą kobietą, ze zwykłymi problemami natury emocjonalnej. Jesteś okrutna i socjopatyczna, ale daleko ci do top 10. Tak więc rozluźnij poślady, odetchnij i dojdź do wniosku, że wcale nie jesteś taka wyjątkowa.

396

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Doom napisał/a:

Skrajnie złymi i cynicznymi byli np. Heydrich, Himmler czy Beria. Nie wlewaj sobie (chyba, że to sarkazm - ostatnio mam kłopoty z wykrywaniem tegoż, zapewne przez upały). Ty jesteś zwykłą kobietą, ze zwykłymi problemami natury emocjonalnej. Jesteś okrutna i socjopatyczna, ale daleko ci do top 10. Tak więc rozluźnij poślady, odetchnij i dojdź do wniosku, że wcale nie jesteś taka wyjątkowa.

od razu mi ulżyło wink

397

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
toorank napisał/a:
Doom napisał/a:

Skrajnie złymi i cynicznymi byli np. Heydrich, Himmler czy Beria. Nie wlewaj sobie (chyba, że to sarkazm - ostatnio mam kłopoty z wykrywaniem tegoż, zapewne przez upały). Ty jesteś zwykłą kobietą, ze zwykłymi problemami natury emocjonalnej. Jesteś okrutna i socjopatyczna, ale daleko ci do top 10. Tak więc rozluźnij poślady, odetchnij i dojdź do wniosku, że wcale nie jesteś taka wyjątkowa.

od razu mi ulżyło wink

No widzisz, jak ci to łatwo przychodzi smile

398

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Czytam tą dyskusje i tak zastanawiam się jaki cel jest ja ciągnąć.
Toorank, jesteś kobietą jak tysiące, która wdała się w romans i ma z tego powodu większe lub mniejsze rozterki.
Jakby ok, to typowe dla takiego stanu rzeczy, tylko po co ta dyskusja na 11 stron o niczym.

Większość piszących tutaj zmieszała Cię już z błotem czego pewnie spodziewałaś się, bo są to porzucone kobiety po przejściach.
Dla nich największą przyczyną rozpadu ich małżeństwa jest kochanka, wiec na Tobie mogą sobie użyć..

Dziwią mnie za to panowie, którzy siedzą na babskich forach i umoralniają Panie zamiast naprawić zlew w domu lub zając się typowo męskimi zajęciami - czyli np. drapaniem po jajach..

To co pisze Ewa, to już w ogóle jakiś totalny odjazd, Ewo współczuje Ci, ale w ogóle nie rozumiem celu Twojej wypowiedzi w tej ,umówmy się, podrzędnej dyskusji. Czy naprawdę myślisz, ze swoją opowieścią coś zmienisz? Czy to taka spowiedź z odprawieniem pokuty i misja nawracania?

399

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Doom napisał/a:
toorank napisał/a:
Doom napisał/a:

Skrajnie złymi i cynicznymi byli np. Heydrich, Himmler czy Beria. Nie wlewaj sobie (chyba, że to sarkazm - ostatnio mam kłopoty z wykrywaniem tegoż, zapewne przez upały). Ty jesteś zwykłą kobietą, ze zwykłymi problemami natury emocjonalnej. Jesteś okrutna i socjopatyczna, ale daleko ci do top 10. Tak więc rozluźnij poślady, odetchnij i dojdź do wniosku, że wcale nie jesteś taka wyjątkowa.

od razu mi ulżyło wink

No widzisz, jak ci to łatwo przychodzi smile

Doom...racja.
Im dłużej analizuję ten wątek,tym większe mam przekonanie,że Toorank tego właśnie chce...potwierdzenia,że jest zła,że zasługuje na lincz,chociażby słowny.Może to faktycznie jest pewnego rodzaju katharsis...może to pomaga jej(sorrki,że w trzeciej osobie Toorank)zobaczyć,poznać opinię innych  ludzi na temat siebie?Ludzie czasami nie widzą rzeczy złych,które robią.Osobiście nie czuję się w obowiązku "zbawiania" ludzi...ale czasami ktoś może moje słowo przyjąć do wiadomości,uruchomić myślenie.
A co do myślenia...Toorank nie jest głupia babeczką,jest kompletnie pogubiona.Zapewne, wcale jej nie pomagamy, dokładając tych rzygowin do wiadra,o które ona tak zabiega.Mentalne potępienie?To nie jest dobry sposób na oczyszczenie swojego życia...może trzeba teraz trochę nad sobą popracować?

400

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
takata napisał/a:

Czytam tą dyskusje i tak zastanawiam się jaki cel jest ja ciągnąć.
Toorank, jesteś kobietą jak tysiące, która wdała się w romans i ma z tego powodu większe lub mniejsze rozterki.
Jakby ok, to typowe dla takiego stanu rzeczy, tylko po co ta dyskusja na 11 stron o niczym.

Większość piszących tutaj zmieszała Cię już z błotem czego pewnie spodziewałaś się, bo są to porzucone kobiety po przejściach.
Dla nich największą przyczyną rozpadu ich małżeństwa jest kochanka, wiec na Tobie mogą sobie użyć..

Dziwią mnie za to panowie, którzy siedzą na babskich forach i umoralniają Panie zamiast naprawić zlew w domu lub zając się typowo męskimi zajęciami - czyli np. drapaniem po jajach..

To co pisze Ewa, to już w ogóle jakiś totalny odjazd, Ewo współczuje Ci, ale w ogóle nie rozumiem celu Twojej wypowiedzi w tej ,umówmy się, podrzędnej dyskusji. Czy naprawdę myślisz, ze swoją opowieścią coś zmienisz? Czy to taka spowiedź z odprawieniem pokuty i misja nawracania?

Prawdziwie frapujące jest to, dlaczego Ty piszesz o bezsensie naszego pisania?

401

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
takata napisał/a:

Czytam tą dyskusje i tak zastanawiam się jaki cel jest ja ciągnąć.
Toorank, jesteś kobietą jak tysiące, która wdała się w romans i ma z tego powodu większe lub mniejsze rozterki.
Jakby ok, to typowe dla takiego stanu rzeczy, tylko po co ta dyskusja na 11 stron o niczym.

Większość piszących tutaj zmieszała Cię już z błotem czego pewnie spodziewałaś się, bo są to porzucone kobiety po przejściach.
Dla nich największą przyczyną rozpadu ich małżeństwa jest kochanka, wiec na Tobie mogą sobie użyć..

Dziwią mnie za to panowie, którzy siedzą na babskich forach i umoralniają Panie zamiast naprawić zlew w domu lub zając się typowo męskimi zajęciami - czyli np. drapaniem po jajach..

To co pisze Ewa, to już w ogóle jakiś totalny odjazd, Ewo współczuje Ci, ale w ogóle nie rozumiem celu Twojej wypowiedzi w tej ,umówmy się, podrzędnej dyskusji. Czy naprawdę myślisz, ze swoją opowieścią coś zmienisz? Czy to taka spowiedź z odprawieniem pokuty i misja nawracania?


Odpowiem tylko za siebie i ci ulżę. Otóż jestem tu dla kaprysu i zwykłej ciekawości. Ot takie niewinne zainteresowanie. Czasami napiszę coś z sensem, a czasami nie. Inni, nie wiem. Mają swoje problemy, chcą się czegoś dowiedzieć o kobietach i ich problemach oraz rozterkach, taka ewentualność też istnieje.

Z jednym się z tobą zgodzę. Jedenaście stron pisaniny i próby doszukania się prawdziwego ja autorki i przyczyny jej k.urestwa, to zdecydowanie za dużo.

Moimi jajami się nie przejmuj są w bardzo dobrej kondycji. Stan moich zlewów i generalnie hydrauliki w domu również bardzo dobry, bo nowiutki:)
Bardzo proszę, zaspokoiłem?

402

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Bo mi Ciebie żal..
Takie joby tu zebrałaś jakbyś przynajmniej zarabiała tyłkiem na ulicy albo kogoś ukatrupiła..

ale jak lubisz takie publiczne chłostanie , to już znikam..

403

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Doom napisał/a:
takata napisał/a:

Czytam tą dyskusje i tak zastanawiam się jaki cel jest ja ciągnąć.
Toorank, jesteś kobietą jak tysiące, która wdała się w romans i ma z tego powodu większe lub mniejsze rozterki.
Jakby ok, to typowe dla takiego stanu rzeczy, tylko po co ta dyskusja na 11 stron o niczym.

Większość piszących tutaj zmieszała Cię już z błotem czego pewnie spodziewałaś się, bo są to porzucone kobiety po przejściach.
Dla nich największą przyczyną rozpadu ich małżeństwa jest kochanka, wiec na Tobie mogą sobie użyć..

Dziwią mnie za to panowie, którzy siedzą na babskich forach i umoralniają Panie zamiast naprawić zlew w domu lub zając się typowo męskimi zajęciami - czyli np. drapaniem po jajach..

To co pisze Ewa, to już w ogóle jakiś totalny odjazd, Ewo współczuje Ci, ale w ogóle nie rozumiem celu Twojej wypowiedzi w tej ,umówmy się, podrzędnej dyskusji. Czy naprawdę myślisz, ze swoją opowieścią coś zmienisz? Czy to taka spowiedź z odprawieniem pokuty i misja nawracania?


Odpowiem tylko za siebie i ci ulżę. Otóż jestem tu dla kaprysu i zwykłej ciekawości. Ot takie niewinne zainteresowanie. Czasami napiszę coś z sensem, a czasami nie. Inni, nie wiem. Mają swoje problemy, chcą się czegoś dowiedzieć o kobietach i ich problemach oraz rozterkach, taka ewentualność też istnieje.

Z jednym się z tobą zgodzę. Jedenaście stron pisaniny i próby doszukania się prawdziwego ja autorki i przyczyny jej k.urestwa, to zdecydowanie za dużo.

Moimi jajami się nie przejmuj są w bardzo dobrej kondycji. Stan moich zlewów i generalnie hydrauliki w domu również bardzo dobry, bo nowiutki:)
Bardzo proszę, zaspokoiłem?

Zaspokoisz jak naprawisz zlew u mnie w domu, bo mój pan mąż całymi dniami dba o dobrą kondycje swoich jąder i nie ma czasu na cieknący zlew ;-)
I tak oto jako niezaspokojona z pełnym usprawiedliwieniem mogę szukać kochanka hydraulika :-)

404

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
takata napisał/a:

Bo mi Ciebie żal..
Takie joby tu zebrałaś jakbyś przynajmniej zarabiała tyłkiem na ulicy albo kogoś ukatrupiła..

ale jak lubisz takie publiczne chłostanie , to już znikam..

No sorrki...ale zarabianie tyłkiem jest o wiele "uczciwsze" niż doprawianie rogów i rozbijanie małżeństw....
Tam są ZA-SA-DY lol
Chociaz i to jest płytkie,okraszone kłamstwem i wygodnictwem...tak krótko.
A forum chyba jest od tego,żeby rozmawiać?A może ja o czymś nie wiem?

405 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2015-08-14 15:37:03)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Ojej, tyle dumania, a chodzi od początku niezmiennie o to samo - o potrzebę skupiania na sobie uwagi.

Najpierw był 1 partner, potem przestał zaspokajać tę potrzebę autorki, albo nie robił tego z taką intensywnością jak nowy/drugi (współistniejący ofkors wink) ..Teraz ten drugi nie robi tego tak jak kochanek.. So the story goes on and on.

Dodatkowo, zmiana sytuacji wymagała by wglądu w siebie i diametralnej zmiany w swoim podejściu. A to jak wiadomo wymaga pracy.
Praca vs poszukanie uwagi na zewnątrz wypada blado.

A że narazie nie ma godnego zastępstwa na horyzoncie (nie licząc flirtu w aucie z panami na światłach wink) no to przynajmniej można podyskutować na Forum - oczywiście wszystko z perspektywy JA, JA, Mnie ..

Na żadne zmiany w myśleniu autorki nie ma co liczyć, bo gdyby miały zajść to te rozmowy inaczej by wyglądały, a narazie jest wszystko na nie: nikt autorki nie rozumie - jest taka wyjątkowa w swym psychicznym i emocjonalnym poplątaniu (jak miliony współuzależnionych zresztą), nikt nie będzie potrafił jej pomóc (=zamknięcie na inne perspektywy niż "zły los uwziął się na mnie i odmawia tej jednej szczęścliwej miłości, wymusza na mnie szukania kochanków sad poor me".. etc.

Pitu pitu pitu... a tu trzeba iść krowy wydoić wink

406 Ostatnio edytowany przez toorank (2015-08-14 15:44:59)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
takata napisał/a:

Bo mi Ciebie żal..
Takie joby tu zebrałaś jakbyś przynajmniej zarabiała tyłkiem na ulicy albo kogoś ukatrupiła..
ale jak lubisz takie publiczne chłostanie , to już znikam..

Twoim zdaniem ktos taki jak ja zasluguje na litość?

Elle88 napisał/a:

Ojej, tyle dumania, a chodzi od początku niezmiennie o to samo - o potrzebę skupiania na sobie uwagi.

Najpierw był 1 partner, potem przestał zaspokajać tę potrzebę autorki, albo nie robił tego z taką intensywnością jak nowy/drugi (współistniejący ofkors wink) ..Teraz ten drugi nie robi tego tak jak kochanek.. So the story goes on and on.

Nie szarżuj Elle smile
Ten poprzedni, którego zostawiłam dla męża wręcz przeciwnie, przytłaczał mnie swoim zainteresowaniem, uwielbieniem, bezgraniczną "miłością", z dnia na dzień było coraz gorzej, jakby ktoś dusił mnie poduszką, dlatego wzięłam sobie męża, dla którego on sam był najwazniejszy

407

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
toorank napisał/a:
takata napisał/a:

Bo mi Ciebie żal..
Takie joby tu zebrałaś jakbyś przynajmniej zarabiała tyłkiem na ulicy albo kogoś ukatrupiła..
ale jak lubisz takie publiczne chłostanie , to już znikam..

Twoim zdaniem ktos taki jak ja zasluguje na litość?


Na razie tylko wzbudzasz irytację tym swoim samobiczowaniem. Ja odbieram je jako nieszczere.

Znów odpowiem za siebie: Tak, nawet takie zdemoralizowane, pozbawione ludzkich odruchów i empatii gnidy (twoje słowo) zasługują na litość w jakiejś tam formie. Taka litość jest bowiem również jakąś formą kary.

Poczułaś się lepiej? Może za mało epitetów użyłem?

408

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Excop

życie nie jest takie czarno białe

nie wyszłam za mąż z premedytacji
ale to było takie letnie uczucie
myślę, zresztą, że obupólnie

paradoksalnie czuję, że to ja włożyłam dużo więcej energii w naszą relację i rodzinę
w animowanie naszego życia
on jest bardziej skupiony na swoich problemach
obiektywnie byliśmy wobec siebie zawsze w porządku

ale
on zmęczył mnie swoim podejściem do życia,
usposobieniem, reakcjami na problemy
przestałam go lubieć
no a przy tym nigdy nie było tego błysku w oku
w towarzystwie czułam się jak koleżanka, żadnego obejmowania, całusów, trzymania za rękę
tylko seks w domu, bez zbędnych flirtów
czy próbowałam to zmienić
owszem, ale to w sumie poniżające było
jak byś się poczuł, biorąc męża za rękę, a on by tylko czekał, żeby się wykręcić

ja nie chcę nic naprawiać,
czuję, ze nie ma to sensu

409 Ostatnio edytowany przez toorank (2015-08-14 15:55:33)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Doom napisał/a:

Poczułaś się lepiej? Może za mało epitetów użyłem?

Być może Ty własnie trafiłeś w sedno.

Xymena napisał/a:

on zmęczył mnie swoim podejściem do życia,
usposobieniem, reakcjami na problemy
przestałam go lubieć
no a przy tym nigdy nie było tego błysku w oku
w towarzystwie czułam się jak koleżanka, żadnego obejmowania, całusów, trzymania za rękę
tylko seks w domu, bez zbędnych flirtów
czy próbowałam to zmienić
owszem, ale to w sumie poniżające było
jak byś się poczuł, biorąc męża za rękę, a on by tylko czekał, żeby się wykręcić

Dokładnie jak u mnie sad

410

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Nie szarżuj Elle smile
Ten poprzedni, którego zostawiłam dla męża wręcz przeciwnie, przytłaczał mnie swoim zainteresowaniem, uwielbieniem, bezgraniczną "miłością", z dnia na dzień było coraz gorzej, jakby ktoś dusił mnie poduszką, dlatego wzięłam sobie męża, dla którego on sam był najwazniejszy

Widzisz, z każdym kolejnym postem udowadniasz, że masz bardzo marne pojęcie czym jest współzależność.

Taki "taniec" w wiązaniu się na przemian z partnerem wykazującym podobne cechy (1 mąż, który daje wrażenie "duszenia miłością)) - potem z partnerem o cechach narcystycznych (na początku duża adoracja, ale w nieco innym stylu -silna chemia), potem -dla ukojenia- znowu szukanie współuzależnionego /obecny kochanek, żyjący w potrzasku między Tobą a żoną/ jest do bólu typowe.

Z jednej strony imponuje Ci u męża jego skupienie na sobie, z drugiej nie potrafisz poradzić sobie z wycofaniem przez niego uwagi (początki w relacji narcyz- współuzależniony są zawsze jak w bajce). Teraz masz sytuację odwrotną - Ty jesteś narcyzem (o cechach współuzależnionej) w relacji z kochankiem, on jest emocjonalnie uzalezniony od Twojej adoracji. Oboje jesteście, ale Ty czujesz się w tej relacji psychicznie silniejsza.

Nic nowego, naprawdę.

411

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
toorank napisał/a:
Doom napisał/a:

Poczułaś się lepiej? Może za mało epitetów użyłem?

Być może Ty własnie trafiłeś w sedno.

Xymena napisał/a:

on zmęczył mnie swoim podejściem do życia,
usposobieniem, reakcjami na problemy
przestałam go lubieć
no a przy tym nigdy nie było tego błysku w oku
w towarzystwie czułam się jak koleżanka, żadnego obejmowania, całusów, trzymania za rękę
tylko seks w domu, bez zbędnych flirtów
czy próbowałam to zmienić
owszem, ale to w sumie poniżające było
jak byś się poczuł, biorąc męża za rękę, a on by tylko czekał, żeby się wykręcić

Dokładnie jak u mnie sad


Dobra, trochę mnie już mdli to całe p.ierdolenie. Przepraszam, planowałem być mniej dosadnym, ale mi się odechciało. Zostaw tego swojego męża, daj sobie czas na bycie samą ( nie wiem, rok, dwa, może resztę życia) i przestań już skomleć i jęczeć bo się obiad cofa. Innymi słowy podejmij decyzję. tyle i aż tyle.

Miłego weekendu!

412

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Eeeeeee tam Doom, to bardzo pouczająca i wciągająca lektura big_smile Ja np doszłam do jednego wniosku - mąż i kochanek toorank to dwa niesamowicie nudne i bezpłciowe typy, żadnego bym nie chciała big_smile

413

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

dokładnie
decyzja
o to właśnie chodzi
że o nią najtrudniej

414

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Do Dooma i reszty.
Tak napisałam o obojętności w naszym życiu. Ale tak do końca jest to nieścisłe określenie.
Ten stan zawieszenia w próżni trwał około roku, może trochę dłużej. Po tym okresie w organizmie człowieka budzą się odruchy łaknienia i głodu.
Na początku było jedzenie z musu, na siłę. Potem organizm zaczął domagać się swoich praw.
W człowieku okres żałoby takiej intensywnej trwa różnie w zależności od predyspozycji człowieka. Od jego skali uczuć, od tego jak pojmuje straconą osobę.
Prawdą jest że strata dziecka jest dla rodziców czymś co zabija ich wewnętrznie. To inna strata niż strata rodziców czy nawet rodzeństwa.
Tego nie da się zmierzyć, ani porównać do czegokolwiek.
Skupię się na uczuciu miłości. Na postawie w stosunku do partnera. Na relacjach pomiędzy mężem i żoną.

Każde z nas zapomina o tym że czas euforii pierwszej miłości przemija po jakimś czasie.
W miarę narastania obowiązków w rodzinie pewne rzeczy ulegają metamorfozie.
Miłość zamienia się w taki układ opart na stabilnym związku. Pewności i mocy polegania na partnerze.
Taki sposób myślenia występuje w 95 % u mężczyzn.  Kobiety jako dziwoląg kierują się raczej tą sferą emocjonalno - uczuciową.
Domagają sie hołdów i czołobitności, uwielbienia. Bycia na piedestale.
Mężczyzna stosuje inne środki. On na początku stwarza tę otoczkę zdobywcy. Potem po ślubie uważa że spełnia swoje obowiązki jako głowa rodziny dając środki na realizację zachcianek.
Nie oznacza to że przestają kochać. Oni po prostu nie stosują ślinienia się i smarowania słodkościami.
To twardo stąpające po ziemi istoty. Realnie patrzą na życie i nie szukają wrażeń w sferze typu Harlekin.
Dla nich przypływ adrenaliny może wystąpić w zawodach żużlowych, w skoku z trampoliny, przy złowieniu ryby olbrzyma z którą potrafią walczyć nawet kilka godzin.
Tu powstaje dysonans pomiędzy mężczyzną i kobietą jak w układzie dziecko rodzic.
Rodzice zakazują pewnych zabaw nie dlatego że im się tak podoba. Oni widzą pewne zagrożenie w tym co może się ewentualnie stać.

W małżeństwach, w związkach brak jest rozmów na wszelkie tematy, rozmowy ograniczają się do spraw domowych. Co kupić dziecku czy sobie. Jakie meble wymienić. Kiedy i za ile zrobić remont domu.
Ale reszta to TABU.
Dlatego dochodzi do zdrad. Brak rozmów na tematy intymne. To pcha obie strony do układów pozamałżeńskich.
Kto z was rozmawia otwarcie ze swoim partnerem o tym jaki chcecie mieć seks, albo dlaczego go unikacie.
Jakie macie pragnienia w związku. Jakich chcecie doznań. Dlaczego mierzi was ciało partnera pomimo ślubu z miłości.
Dlaczego partner staje się kimś innym w naszym odczuciu pomimo że on się aż tak nie zmienił.
Tych pytań dlaczego jest wiele. Ale prawie wszyscy milczą jak zaklęci. To TABU. O tym się nie mówi. Nie powiem, bo go to zrani, bo on tego nie zrozumie.

NIEPRAWDA. My zakładamy już z góry coś, o czym nie wiemy naprawdę. Partner jeszcze nic nie powiedział, ale my już wciskamy mu w usta odpowiedź jaką się spodziewamy usłyszeć.
Bo my już z góry zakładamy, że.....................
A jak jest naprawdę ?
Po czasie trwania związku uczucia powoli zamieniają się z kolorowych Motyli w szare ćmy.
Ta szarzyzna to spokój, stabilizacja, pewność i........... NUDA.
Nuda powoduje naszą frustrację. Chęć znalezienia jakiegoś bodźca. Zamiast pogadać z mężem szukamy ujścia dla naszych zwierzeń w osobie obcego człowieka.
Traw sprawia że tym obcym staje się późniejszy kochanek. I tu nie ma bariery tabu. Tu jesteśmy elokwentni i możemy śmiało wyjawić nasze ukryte pragnienia.
Słuchacz widząc łatwą zdobycz daje się wciągnąć w tę grę. Mówi tak miłe dla naszego ucha słowa o tym jakie my jesteśmy, słowa współczucia.
Tyle tych pochlebstw, że stajemy się być oczarowane. Wpadamy w misterną sieć którą same pomagamy pleść.
Potem to już lawina. Mąż czy partner życiowy, traci w swym wizerunku na korzyść słuchacza. A właściwie to tylko kilku banalnych frazesów.
Potem słyszymy "KOCHAM CIĘ" i "ŻYĆ BEZ CIEBIE NIE MOGĘ" potem jeszcze "ZOSTAWIĘ ŻONĘ I RODZINĘ< BĘDZIEMY RAZEM"

To taki oklepany schemat, a ciągle działa. Każda się daje na to nabrać.
Po chwili okazuje się że ON nie odejdzie od żony, bo on nie moze tego zrobić dzieciom.
Bo przecież dzieci nic tu nie zawiniły, ale ona przecież powiedziała mężowi że odchodzi, że chce rozwodu, bo ona kogoś poznała i wie że to jest miłość, że on to ten jedyny................

Jednym słowem BLE, BLE, BLE..... Taki bełkot i nic więcej.
Dramat wylewanie łez, słowa błagania o wybaczenie, potoki słów przysiąg i obiecywanie poprawy.
Potem przypadkowe spotkanie kochanka, znowu burza w szklance wody, znowu wrzaski w domu, mowa o chwili zapomnienia........
A tak po prawdzie to sam romans był tym co zniszczyło trwały układ.
Jeden rzut na pościel z kochankiem  spowodował pęknięcie przezroczystej tafli. Zniszczył wszystko.
Tej rysy nie da się naprawi. Skleić czy zalepić plastrem.

Po latach wiem co znaczy kochać. Wiem też jak łatwo zniszczyć to co jest takie kruche a my nazywamy to miłości.
Kocham za nic. Nie za coś, ani dla czegoś. Kocham za samo istnienie. Za to że jest.
Gdyby nie śmierć dziecka moze wszystko byłoby inaczej. A tak dwie pokiereszowane istoty tkwią w martwym punkcie nie widząc wyjścia z impasu.
Nie to że tkwimy ze sobą ( a właściwie obok siebie ) z przyzwyczajenia.
Mąż mógłby odejść ode mnie. Ma swoje mieszkanie i ma gdzie iść. Kiedyś zapytałam go dlaczego pozostał ze mną i tkwi tu i teraz.
Powiedział że nie dałabym sobie sama rady. Że pewnie coś bym sobie zrobiła.
Nie powiedział mi mi wprost, ale ja odebrałam to jako słowa miłości. Że kocha mnie pomimo tego. Że poczuwa się do odpowiedzialności za mnie.
Że jest ze mną bo tego on chce, a nie że musi.

I powiem szczerze że gdyby on teraz odszedł, ja straciłabym ochotę do życia.
W takim właśnie momencie poczułabym pustkę. Nie ma jej, nie ma jego, nie ma już nikogo.
Gdy złapałam grypę i leżałam przykuta w łóżku przez parę dni, mąż opiekował się mną. Wziął nawet kilka dni urlopu żeby być koło mnie. Podać mi coś do picia. Lekarstwo, jedzenie.
Zmieniał mi pościel przepoconą. Nie było w tym nic wymuszonego. Zero jakiegoś obrazu niechęci.
Wręcz przeciwnie. Duża dawka troski i wręcz czułość.

Odnoszę wrażenie że więcej ze sobą rozmawiamy milcząc niż kiedyś wypowiadając słowa.
To na pewno inny wymiar niż w relacjach autorki z jej mężem.
Ona traktuje jako pewnik swoje wyobrażenie o mężu. A tak po prawdzie ma skrzywione pojęcie o jego prawdziwym obliczu.
Nie krytykuję jej. Jest dorosła i wszystko co czyni robi na własną odpowiedzialność.
Każdy z nas pisze sobie swój własny scenariusz życia. Tak jak go napiszemy tak przeżyjemy.
Wszystko odbywa się na własne życzenie.
Szczęście jest różnie pojmowane przez ludzi. Jakie ono może mieć wyraz dowiadujemy się dopiero gdy je tracimy.
Autorka miała szczęśliwe małżeństwo i sama wybrała ten układ. Bez przymusu i bez nacisków.
Potem zmieniła reguły gry nie informując partnera o innej opcji.
Wystarczy trochę wyobraźni. Mąż dowiaduje się o romansie przez przypadek od kogoś obcego.
Całość zaczyna przybierać obrót inny od tego jaki oczekuje autorka.
Mąż jest w tym momencie nie tylko oszukiwany. Traci swą godność i honor. Traci swoją dumę.
Kobiety czasem mówią o dumie w przypadku nie zabierania głosu jako pierwszej.
""NIE ODEZWĘ SIĘ DO NIEGO PIERWSZA, JA GO PIERWSZA NIE PRZEPROSZĘ, DUMA MI NA TO NIE POZWALA""
Takie pojęcie jest fałszywym rozumieniem słowa DUMA.

Mnie duma nie pozwala być uczciwą, pomimo zdrady emocjonalnej właśnie duma nie pozwoliła mi pójść do łóżka z innym facetem.
Jestem żoną. Więc duma nie pozwala mi zrobić rogacza z męża.
Wiem. Dzisiaj, po stracie dziecka jestem taka mądra.
Nie wiem czy gdyby ta tragedia się nie wydarzyła jak potoczyłyby się moje losy.
Być może, znając swojego męża, odbyłaby się rozmowa pomiędzy nami w której on użyłby jakichś argumentów, ja wypowiedziałabym swoje i później ustalone by zostały jakieś warunki zawieszenia decyzji. Jakiś próbny okres, rozwiązania problemu.
Gdybam tylko znając swojego męża. Wiedząc jaki on jest, jak myśli, jaki jest jego stosunek do rodziny i do małżeństwa.
PRZYZNAM SIĘ ŻE JEST TO TYLKO TEORETYZOWANIE, ALE OPARTE NA PRZEMYŚLENIACH PO.
To co przeżywam tera, to jest inny świat. Świat bardzo realny, a jednocześnie wielka enigma.
Wiem że jest ze mną. Tkwi na posterunku. Jest bo chce tu być.
Czy to jest miłość, czy tylko przywiązanie ?
Kiedyś w szczęśliwym czasie mówiłam o nim że jest tak wierny i oddany jak pies.
Bronił, kochał i pilnował. Otaczał opieką swoje stadko. Spał czujnie z jednym okiem zawsze otwartym.
Żeby nic i nikt nie zakłócił spokoju jego towarzystwu w stadzie.

Ale to tylko on był wierny zasadzie i słowom przysięgi.
A ja ? No cóż. Uraczyłam go tym czego nie da się strawić w jednym kęsie.

415

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Xymena napisał/a:

dokładnie
decyzja
o to właśnie chodzi
że o nią najtrudniej

No nie żartuj sobie,jak ktoś ma odwagę rozkładać nogi,kłamać,oszukiwać,ranić...to powinien mieć odrobinę honoru i podjąć takową.

416

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Xymena napisał/a:

dokładnie
decyzja
o to właśnie chodzi
że o nią najtrudniej

Jest to jakieś usprawiedliwienie big_smile

417

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Eeeeee nie wiem, do mnie te problemy nie trafiają.

418

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
zbytdelikatna napisał/a:

Eeeeee nie wiem, do mnie te problemy nie trafiają.


Ach, bo jesteś prosta Kobietą.. Tak jak ja i wszyscy, którzy nie pojmują tego rodzaju rozterek , które przytrafiają się tylko ludziom wyjątkowym.. skomplikowanym, rozumisz?
Prosta baba, która nie zdradza i nie ma takich rozkmin jest nudna, przyziemna.

A tu trzeba "och..jak mi cięzko..achh.. się popaczau.. <3 kocha/nie kocha..ufff, jak gorąco.. Zabiję się! Nie, zabiję jego! ..Kocham 3 na raz..Nikogo nie kocham! Ach..życie życie, czamuż jesteś tak ciężkie.. ach CZAMU?!!!" <pierdłam na koniec> sorry!

419

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Elle88 napisał/a:

Taki "taniec" w wiązaniu się na przemian z partnerem wykazującym podobne cechy

a biologia? co z doborem na poziomie biologicznym?

420 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2015-08-14 17:17:32)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
toorank napisał/a:
Elle88 napisał/a:

Taki "taniec" w wiązaniu się na przemian z partnerem wykazującym podobne cechy

a biologia? co z doborem na poziomie biologicznym?


"Dobór biologiczny", czyli tzw. "chemia" ma jednak zawsze dużo wspólnego ze zgodnością na poziomie wzorców (mentalność, sposób myślenia, emocjonalność). Jeśli tutaj nastapi 'dogranie', o którym pisałam, to zaczyna się ten rodzaj wzajemnego przyciągania, który z punktu widzenia osoby o niskiej świadomości trudno wytłumaczyć.
Dla niej chemia= doskonałe dopasowanie i potencjał miłosny.

Dla osoby bardziej świadomej, wstępna chemia (nawet duża) to coś, czemu owszem, warto poświęcić uwagę i przyjrzeć się bliżej, ale nie reaguje ona skokiem na główkę do basenu wink Dlatego, że ma świadomość, że za tym przyciąganiem, mogą stać (i z reguły stoją)  nieprzepracowane wzorce, co jest gwarancją toksyczności relacji w przyszłości.

421 Ostatnio edytowany przez toorank (2015-08-14 17:24:55)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Elle88 napisał/a:

"Dobór biologiczny", czyli tzw. "chemia" ma jednak zawsze dużo wspólnego ze zgodnością na poziomie wzorców (mentalność, sposób myślenia, emocjonalność). Jeśli tutaj nastapi 'dogranie', o którym pisałam, to zaczyna się ten rodzaj wzajemnego przyciągania, który z punktu widzenia osoby o niskiej świadomości trudno wytłumaczyć.
Dla niej chemia= doskonałe dopasowanie i potencjał miłosny.

Dla osoby bardziej świadomej, wstępna chemia (nawet duża) to coś, czemu owszem, warto poświęcić uwagę i przyjrzeć się bliżej, ale nie reaguje ona skokiem na główkę do basenu wink Dlatego, że ma świadomość, że za tym przyciąganiem, mogą stać (i z reguły stoją)  nieprzepracowane wzorce, co jest gwarancją toksyczności relacji w przyszłości.

Elle do cholery,
wychodzi na to, że w zyciu mamy niewielkie szanse na udany i trwały związek,
tzn. nie wazne z kim się zwiąże,
to absolutnie obojętne, bo to czy będzie ok czy nie i tak zalezy tylko i wyłącznie od tego co jest we mnie

422

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Elle do cholery,
wychodzi na to, że w zyciu mamy niewielkie szanse na udany i trwały związek,
tzn. nie wazne z kim się zwiąże,
to absolutnie obojętne, bo to czy będzie ok czy nie i tak zalezy tylko i wyłącznie od tego co jest we mnie

Skoro wszystko zależy od tego, co masz w sobie, a osoby jakie wybierasz do związku odpowiadają wzorcom, których nie przepracowałaś, a dają toksyczność to wniosek jest taki, że trzeba przepracować wzorce, które sabotują Twoje szczęście, a nie "iść na żywioł" i z pierwszym, z którym będzie chemia.

Widzisz, jeden tekst, a zupełnie odmienne wnioski. wink

423 Ostatnio edytowany przez toorank (2015-08-14 18:46:41)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Elle88 napisał/a:

Skoro wszystko zależy od tego, co masz w sobie, a osoby jakie wybierasz do związku odpowiadają wzorcom, których nie przepracowałaś, a dają toksyczność to wniosek jest taki, że trzeba przepracować wzorce, które sabotują Twoje szczęście, a nie "iść na żywioł" i z pierwszym, z którym będzie chemia.

Widzisz, jeden tekst, a zupełnie odmienne wnioski. wink

wiesz mnie chodziło raczej o to że wszystko jedno z którym smile czy wybiorę obecnego męża, czy byłego, czy kochanka to nie ma znaczenia, bo z żadnym z nich nie stworzę prawidłowej relacji, albo z każdym

424

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

na to wychodzi wink
to może być ktokolwiek
byleby samemu być świetnym

ale jak jesteście takie idealne, to czemu mężowie odeszli do innej
gdzie tu logika

425

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Majka
tą decyzję muszą podjąć dwie osoby
w tym problem

426

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
toorank napisał/a:
Elle88 napisał/a:

Skoro wszystko zależy od tego, co masz w sobie, a osoby jakie wybierasz do związku odpowiadają wzorcom, których nie przepracowałaś, a dają toksyczność to wniosek jest taki, że trzeba przepracować wzorce, które sabotują Twoje szczęście, a nie "iść na żywioł" i z pierwszym, z którym będzie chemia.

Widzisz, jeden tekst, a zupełnie odmienne wnioski. wink

wiesz mnie chodziło raczej o to że wszystko jedno z którym smile czy wybiorę obecnego męża, czy byłego, czy kochanka to nie ma znaczenia, bo z żadnym z nich nie stworzę prawidłowej relacji, albo z każdym


I nie zajarzyła smile
Trudno.

bywajcie! wink

427

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Xymena napisał/a:

na to wychodzi wink
to może być ktokolwiek
byleby samemu być świetnym

ale jak jesteście takie idealne, to czemu mężowie odeszli do innej
gdzie tu logika

Jedyny argument na wszystko, no z braku innych musi wystarczać.

428

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Elle88 napisał/a:

I nie zajarzyła smile
Trudno.

bywajcie! wink

Nie Elle nie zajarzyłam. Może nie dysponuje tak bystrym umysłem, żeby za Tobą nadazyć.
Zamiast szydzic może mi wytłumacz.
Sama tez nie jesteś nieomylna i wszechwiedząca inaczej wiedziałabyś, ze terapia poznawcza (nieprawidłowe schematy i próba ich zmiany) na które stale się powołujesz to tylko teoria jedna z wielu (kierunek poznawczy to jeden z kilku, to że obecnie najmodniejszy nie znaczy, że skuteczny). Ściślej nie ma żadnych podstaw naukowych potwierdzających skuteczność  poznawczej terapii zaburzeń osobowości mającej na celu trwałą zmianę schematów.
Grasz autorytet Elle, ale bardzo szybko zorientowałam się, ze to kolos na słomianych nogach. Więc przestań się sadzić tylko wyjasniaj głupszym o co chodzi zamiast okazywac swoja wyzszośc. Na tym etapie chyba juz wszyscy wiemy kto jest kto.
Możemy przestac udawać, wszyscy wiecej zyskamy.

429 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2015-08-14 19:47:33)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Starałam się podjąć z Tobą rozmowę, ale mój brak entuzjazmu by kontynuować nie bierze się z poczucia wyższości, tylko zniechęcenia podszytego znudzeniem, gdy wiem, że musiałabym tłumaczyć od podstaw. Dołożywszy do tego pomieszanie z poplątaniem, które masz w głowie n/t określeń, którymi obie się posługujemy, ale zupełnie inaczej rozumiemy.

Na początku piszę i wnioskuję po odpowiedzi czy zostałam dobrze zrozumiana. Próbuje kolejny raz.. Po którymś z kolei razie bez efektów odpuszczam.

Tak jak z 'teorią poznawczą' - kolejny termin, który jak  większość terminów psychologicznych jest dla mnie akademickim bełkotem, jeśli brakuje mu umocowania w szerszym kontekście.
Pisałam w innych wątkach wielokrotnie, że w swoim rozumowaniu nie wychodzę od psychoanalizy.. To, że posługuję się czasem terminami kojarzonymi z ta dziedzina, wynika z faktu, że zdaję sobie sprawę, że większość ludzi prędzej je sobie skojarzy. Ale minusy są takie, że nie potrafią ich ulokować i rozumieć w powiązaniu z innymi zależnościami natury duchowej np.

Poza tym, jak ma wyglądać rozmowa z osobą, która w obliczu kryzysowej sytuacji, którą sama stworzyła nie chce podjąć żadnych działań, a jedynie ponarzekać sobie i poonanizować się swoim "nieszczęściem"?
Otwarcie powiedziałaś, że podoba Ci się sytuacja, w której jesteś adorowana przez kochanka, a mąż jest w roli starej meblościanki w Twoim życiu.

To nie sa moje wartości, ani moja bajka. Czego ode mnie oczekujesz?

430 Ostatnio edytowany przez toorank (2015-08-14 20:00:27)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Nie patrz na mnie z góry, bo z jednej strony to robisz a z drugiej oczekuje partnerstwa na swoim poziomie... to, ze jesteśmy różne to nie znaczy, ze nie mamy o czym rozmawiać i że nie dojdziemy do konstruktywnych wniosków
Porzucenie go było najtrudniejsza rzeczą jaką zrobiłam w ostatnich miesiącach, a nie miałam lekko.
Wygrywam każdego dnia sama ze sobą trzymając telefon w reku. Robię co mogę Elle. W tej chwili faktycznie niewiele więcej jestem w stanie.
Dla mnie to, ze dotrwam do godziny 24 i zasnę ze świadomością, ze nie zadzwoniłam, że jestem o krok dalej to bardzo dużo w chwili obecnej. Walcze z własna glupota.
Co zrobiłabyś na moim miejscu?

431 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2015-08-14 20:00:53)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Na Twoim miejscu nie nazwałabym codziennej walki o to by nie zadzwonić "zwycięstwem", tylko rozpaczliwą próbą odmawiania sobie kolejnej dawki haju. Tak samo jak dla alkoholika czy narkomana nie jest zwycięstwem nie wziąć działki przewidzianej na za 2h, a potem -totalnie bez kontroli - wypić duszkiem pół litra zachomikowane gdzieś pod łózkiem, czy wstrzyknąć sobie podwójną działkę.

Zwycięstwo jest wtedy gdy masz pełne zaufanie do siebie, że czegoś nie zrobisz, bo dobrze wiesz, dlaczego postanowiłaś, że tego nie zrobisz -czujesz się totalnie bezpiecznie ze swoim wyborem.
Żeby móc tak się poczuć jest tylko jedna droga do tego - zrozumieć jaki sposób myślenia doprowadził Cię do punktu w którym jesteś (gdzie jest "haczyk", gdzie nieprawda i iluzja) i zastąpić go Prawdą, uczciwością - najpierw względem siebie (wtedy z innymi idzie z automatu wink) i brutalną szczerością.

Innymi słowy, zrobić coś czego nigdy do tej pory nie zrobiłaś, a oczekiwałaś innych rezultatów robiąc cały czas to samo (cytat zapożyczony wink)

432

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Xymena napisał/a:

na to wychodzi wink
to może być ktokolwiek
byleby samemu być świetnym

ale jak jesteście takie idealne, to czemu mężowie odeszli do innej
gdzie tu logika

Masz rację.
Ideały nie istnieją.
Ale najtrudniejsze jest w obliczu krzywdy - spojrzeć na siebie krytycznie.
Niewiele osób potrafi, a może bardziej chce.
Poczucie skrzywdzenia dosłownie zasłania oczy.

433

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

smallangel
takie właśnie mam wrażenie...

434

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Elle88 napisał/a:

Tak Elle. Już kiedyś porzuciłam partnera, bo poznałam mojego męża.

Wiem Elle. To wegetacja. Tyle, że my z kochankiem nie będziemy się spotykać. Nie wiem może on będzie szczęśliwy, prawdopodobnie. Ja będę wegetować.

Co chcesz przez wegetację osiągnąć? rozumiem, że to forma samoukarania?

Ja nigdy nie jestem za tkwieniu w związku, który już dawno jest trupem podłączonym do respiratora.
Trzeba szukać rozwiązań, one są. Nie tkwij w marazmie. Dzieci jedyne co wyniosą z takiego domu to wzorzec miłości polegający na tym, że mężczyzna i kobieta żyją obok siebie w obojętności, bez żadnej czułości , życzliwości, jak dwoje sublokatorów. Wychowywałam się w takim domu, nie pozostało to bez wpływu na moje poczucie wartości i zaufanie do świata.

Odpowiadasz też za to jak Twoje dzieci będą postrzegały świat i jakich relacji będa instynktownie szukać. Pomyśl o tym.

Tu ma Elle racje w 100% racje.

435

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Toorank
ale przecież to jest proste
odpowiedz sobie szczerze na pytanie czy zdecydowałabyś się odejść od męża i żyć z kochankiem
1. Jeśli nie, to czekasz aż ci minie i układasz sprawy z mężem jak uważasz
2. Jeśli tak, to mówisz o tym kochankowi i prosisz, aby określił w jakim czasie on załatwi swoje sprawy
3. Jeśli dotrzyma obietnicy jesteście razem
4. Jeśli nie, wracasz do pkt.1 i nie pozwalasz, aby kiedykolwiek zawracał ci głowę

co będzie potem, tego nie wiadomo wink

436

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Xymena napisał/a:

no tak, bo my tu przecież piszemy, że co roku zakochujemy się w kolejnym facecie
wyluzujcie może...


Właśnie - ja męża zna 15 lat - nigdy go nie zdradziłam i nawet o tym nie myślałam.

Zakochałam się po prostu w innym człowieku, którego tez znam od wielu lat - dopiero on uświadomił mi bardzo wiele rzeczy. Z nikim nie czułam się tak jak z nim - i tak jak wcześniej pisałam tu nie chodzi o sprawy łóżkowe.  Teraz wiem ze to co czułam do męża to nie była miłość. Raczej nazwałabym to młodzieńczym zauroczeniem a potem już tylko przyzwyczajeniem do bycia ze sobą.

437

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
smallangel napisał/a:

A ja tak się zastanawiam drogie kochanki (bez złośliwości piszę) - czy póki kochanka nie było, to myśli, że to małżeństwo z rozsądku też były?


Szczerze - u mnie nie było - ale mąż był moim pierwszym facetem, w którym zauroczyłam się jako 17 latka - imponował mi bo był starszy ode mnie.

Tak jak pisałam nie miałam w sobie nigdy takich uczuć jakie mam teraz do tego drugiego.

438

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Xymena napisał/a:

dokładnie
decyzja
o to właśnie chodzi
że o nią najtrudniej

Macie dzieci jesli mogę zapytać oczywiście ?

439

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

smallangel
a u mnie były
czułam, że nie odpowiada mi to co jest

440

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Nikt
mam
a ty?

441

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Xymena napisał/a:

Nikt
mam
a ty?

Nie mam.

442

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

To masz prościej.
Dla faceta to zazwyczaj spory problem, mieszkać z nie swoimi dziećmi.
Sądzę, że może nawet decydujący.
Co robić.
Nawet trudno się dziwić.
Dlatego nie mam wielkich nadziei na szczęśliwe zakończenie.

443 Ostatnio edytowany przez Nikt32 (2015-08-14 21:15:43)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Xymeno


a w sumie ile jesteście ze sobą razem ?

A czy ta obojętność męża nie jest spowodowana tym że tez czuje że coś się wypaliło w Was, że od zawsze nie było tak jak byc powinno?

Czujesz że on też jest z Tobą tylko ze wg na dzieci/dziecko ?

Czy jak to jest ?

444

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Xymena napisał/a:

To masz prościej.
Dla faceta to zazwyczaj spory problem, mieszkać z nie swoimi dziećmi.
Sądzę, że może nawet decydujący.
Co robić.
Nawet trudno się dziwić.
Dlatego nie mam wielkich nadziei na szczęśliwe zakończenie.



No prosze Cię nie myśl tak wink
Mam wieluuu znajomych oraz w najbliżej rodzinie (siostra ) po rozwodzie - nowy partner nie robił z tego zadnego problemu.

445

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

trochę więcej niż wy

to nie jest obojętność,
nie wiem jak to określić
są faceci, którzy mają w swoich relacjach takie podejście do kobiety, które mi odpowiada
a on takiego nie ma i tyle
wydawało mi się może kiedyś, że to przyjdzie z czasem, ale nie przyszło

a na dodatek przestałam go lubieć, bo nie podoba mi się jego sposób podejścia do wielu spraw, a to wynika już z usposobienia
patrzy bardzo pesymistycznie na wszystko
ale obiektywnie jest wartościową osobą
tyle, że takich sytuacjach liczy się jedynie subiektywne odczucie tego jak na siebie działamy

446

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Elle88 napisał/a:

Na Twoim miejscu nie nazwałabym codziennej walki o to by nie zadzwonić "zwycięstwem", tylko rozpaczliwą próbą odmawiania sobie kolejnej dawki haju. Tak samo jak dla alkoholika czy narkomana nie jest zwycięstwem nie wziąć działki przewidzianej na za 2h, a potem -totalnie bez kontroli - wypić duszkiem pół litra zachomikowane gdzieś pod łózkiem, czy wstrzyknąć sobie podwójną działkę.

Zwycięstwo jest wtedy gdy masz pełne zaufanie do siebie, że czegoś nie zrobisz, bo dobrze wiesz, dlaczego postanowiłaś, że tego nie zrobisz -czujesz się totalnie bezpiecznie ze swoim wyborem.
wink)

Oj Elle wiekszej bzury to tu nie czytalam. Nie nasz pojecia o walce z nałogami, wiec nie rznij experta bo to smutne..
Dla osoby uzaleznionej kazde " nie " jest małym zwycięstwem, które po czasie przeradza sie w sukces. To ze autorka walczy z checia zadzwonienia i tego nie robi to jej male zwyciestwo.
Autorko nie dziw sie że Elle patrzy na Ciebie z góry  i udziela Ci laski zabierania glosu w Twoim wątku,  bo jako kochanka jestes tu najnizej w hierarchii i gowno wiesz.
Sluchaj wiec co Pani do Ciebie "mowi" pokornie i z tępym wyrazem twarzy bo inaczej wywioza Cie jak Jagne na furze z gnojem..

447

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

takata, nie chce mi się z tobą dyskutować. Masz ewidentny problem w czytaniu ze zrozumieniem. I tak, uważam, że szkoda na ciebie mojego czasu smile

448 Ostatnio edytowany przez Excop (2015-08-15 14:31:48)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
takata napisał/a:
Elle88 napisał/a:

Na Twoim miejscu nie nazwałabym codziennej walki o to by nie zadzwonić "zwycięstwem", tylko rozpaczliwą próbą odmawiania sobie kolejnej dawki haju. Tak samo jak dla alkoholika czy narkomana nie jest zwycięstwem nie wziąć działki przewidzianej na za 2h, a potem -totalnie bez kontroli - wypić duszkiem pół litra zachomikowane gdzieś pod łózkiem, czy wstrzyknąć sobie podwójną działkę.

Zwycięstwo jest wtedy gdy masz pełne zaufanie do siebie, że czegoś nie zrobisz, bo dobrze wiesz, dlaczego postanowiłaś, że tego nie zrobisz -czujesz się totalnie bezpiecznie ze swoim wyborem.
wink)

Oj Elle wiekszej bzury to tu nie czytalam. Nie nasz pojecia o walce z nałogami, wiec nie rznij experta bo to smutne..
Dla osoby uzaleznionej kazde " nie " jest małym zwycięstwem, które po czasie przeradza sie w sukces. To ze autorka walczy z checia zadzwonienia i tego nie robi to jej male zwyciestwo.
Autorko nie dziw sie że Elle patrzy na Ciebie z góry  i udziela Ci laski zabierania glosu w Twoim wątku,  bo jako kochanka jestes tu najnizej w hierarchii i gowno wiesz.
Sluchaj wiec co Pani do Ciebie "mowi" pokornie i z tępym wyrazem twarzy bo inaczej wywioza Cie jak Jagne na furze z gnojem..

Myślę, że ten post nie był niezbędny, Takata.
Elle znana jest z jasnego stawiania sprawy. Czasem jej jej język mnie nie odpowiada. Ale ona wie, o czym mówi.
Pamiętaj, że walka z samą sobą jest bardzo trudna.
Jak więc Toorank może sobie z tym poradzić, skoro nie ma wsparcia?
Męża nie kocha, ale cóś jest mu winna, prawda?
Lojalność.
Skoro nie udało jej się tego dochować, to jakie może mieć przed nim wytłumaczenie?
Przecież ona doskonale rozumie, że ślubny niezbyt się przejmie zdradą. Bardziej tym, że nie powiedziała mu o boczniaku, gdy na romans się.zapowiadało. Teraz jej wstyd. I to cała filozofia.
Nie ma sensu porównywać Toorank z młodą chłopką z XIX w., bo to demagogia.
Małżeństwa Autorki nikt nie aranżował.

449

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Excop
pisała już, że jej mąż o tym wie
dlaczego martwisz się tylko mężami?

450 Ostatnio edytowany przez Excop (2015-08-15 16:55:10)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Xymena napisał/a:

Excop
pisała już, że jej mąż o tym wie
dlaczego martwisz się tylko mężami?

Przecież nic się nie zmieniło, Xymeno.
Jak piszę, mąż nie bardzo się przejął. Nie wiem, co myśli o jej obietnicy lojalności, bo o tym Toorank nie pisze.

Co do mężów...
Miałem mężatą kochankę. Dla mnie to był czysty seks.
I to jaki!
Niestety, powiedziała mi, że się we mnie zakochała.
A nie powinna, bo umowa była inna.
Więc zostawiłem ją, wówczas bez żalu.
Teraz żałuję,,że.w taki sposób. Ale nie mogła liczyć  na nic więcej.
Przynajmniej nie udawałem miłości by sobie pobzykać, choć trochę czasu mi zajęło, by wylądowała w moim łóżku.
Wystarczy?

451

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Excop
obstawiałabym raczej, że jesteś zdradzonym mężem
a tu niespodzianka
ale pokazuje, że nie masz pojęcia o seksualności kobiet
u kobiet pożądanie i namiętność pojawia się tylko wobec konkretnego faceta, w którym się zakocha
więc ten układ nigdy nie był fair, ona po prostu liczyła, że się też zaangażowałeś
a jak po tym wyglądał jej seks z mężem, to już tu przeczytałeś

więc teraz chcesz nas przed tym ostrzec?
to lepiej napisz jak stwierdzić czy facet chce coś zmienić w życiu czy chodzi mu tylko o romans

452

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Excop napisał/a:
Xymena napisał/a:

Excop
pisała już, że jej mąż o tym wie
dlaczego martwisz się tylko mężami?

Przecież nic się nie zmieniło, Xymeno.
Jak piszę, mąż nie bardzo się przejął. Nie wiem, co myśli o jej obietnicy lojalności, bo o tym Toorank nie pisze.

Co do mężów...
Miałem mężatą kochankę. Dla mnie to był czysty seks.
I to jaki!
Niestety, powiedziała mi, że się we mnie zakochała.
A nie powinna, bo umowa była inna.
Więc zostawiłem ją, wówczas bez żalu.
Teraz żałuję,,że.w taki sposób. Ale nie mogła liczyć  na nic więcej.
Przynajmniej nie udawałem miłości by sobie pobzykać, choć trochę czasu mi zajęło, by wylądowała w moim łóżku.
Wystarczy?


Jeśli z góry ustaliłeś zasady to byłeś w sumie w porzadku.

453

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Xymena napisał/a:

Excop
obstawiałabym raczej, że jesteś zdradzonym mężem
a tu niespodzianka
ale pokazuje, że nie masz pojęcia o seksualności kobiet
u kobiet pożądanie i namiętność pojawia się tylko wobec konkretnego faceta, w którym się zakocha
więc ten układ nigdy nie był fair, ona po prostu liczyła, że się też zaangażowałeś
a jak po tym wyglądał jej seks z mężem, to już tu przeczytałeś

więc teraz chcesz nas przed tym ostrzec?
to lepiej napisz jak stwierdzić czy facet chce coś zmienić w życiu czy chodzi mu tylko o romans


Czytałaś wątek Cypriana - on tam sporo napisał w tej kwestii.
Xymeno a rozmawiałaś w ogóle o takich sprawach z tym Twoim adoratorem smile ?

454

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Xymena napisał/a:

więc teraz chcesz nas przed tym ostrzec?
to lepiej napisz jak stwierdzić czy facet chce coś zmienić w życiu czy chodzi mu tylko o romans

Pytanie, Xymeno, w czyim życiu te zmiany miałyby nastąpić.
W moim nie miałem zamiaru niczego zmieniać. Byłem wolny, ale za to z dziećmi. Chciałem seksu. I niczego więcej.
Jej życie z mężem było fikcją. Przecież inaczej nie weszłaby mi do łożka, prawda? I choć były łzy, że jej nie chciałem, to w jakiś sposób byłem katalizatorem zmian w jej życiu. Rozwiodła się w końcu. Z własnej inicjatywy.
Masz rację, Xymeno. Chciałem ostrzec.
Nie wierzyłbym ani jednemu słowu. Nawet, jeśli gość nie mówi źle o żonie wprost, daje do zrozumienia, że już dawno im ze sobą nie po drodze. Co innego Ty, Toorank itp. Choć do tej pory nie spaliście ze sobą, koniec końców, zawsze chodzi o łóżko. Prędzej, czy później.
A przecież żaden żonkoś nie przyzna się, że chce pobzykać na boku, gdy zawraca głowę nieszczęśliwej mężatce. Bo dostałby tylko po pysku. A tak, powoli...

455

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Excop
ale niektórzy się rozwodzą...

on też nie jest szczęśliwy w małżeństwie
pytanie czy wystarczająco, aby coś zmienić
to nasi znajomi

Posty [ 391 do 455 z 715 ]

Strony Poprzednia 1 5 6 7 8 9 10 11 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024