Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Strony 1 2 3 11 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 715 ]

Temat: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Próbowałam opisać sytuacje, ale to same bały jakich tysiące na forum.
Chyba wszystko już zostało napisane.
Dlaczego piszę. Zawisłam. Zawisłam miedzy nim, a swoim życiem. Jestem odrętwiała, niezdolna do jakiegokolwiek ruchu.
On twierdzi, że się rozwiedzie. Twierdzi, że chce być ze mną, choć jeśli chodzi o deklaracje to oboje mamy z tym problem (oboje w wieloletnich związkach, nigdy wcześniej skoków w bok).
On myśli, że  z nim będę jeśli dojdzie do rozwodu, nie wyprowadzam go z błędu z powodu chorej ciekawości.
Bo przecież to niemożliwe, że mąż, ojciec zniszczy życie rodziny dla kochanki. Przecież do kłamstwa jakie opowiada się kochanicom.
Więc nic nie mówię kiedy opowiada, że się rozwodzi. Przytakuję i czekam. Może chce doprowadzić do granicy i przekonać się czy byłby do tego zdolny? Dla mnie?
Ale jeśli to prawda. Jeśli faktycznie facet narobi bigosu, a ja z czystej próżności do tego dopuszczę? Ja nie odejdę, nie zostawię swojego życia, jest mi za dobrze, ale kocham tamtego i chciałabym czasami z nim pobyć. Kochać się. Teraz nie mogę. Musiałabym wiedzieć, że on chce mnie na poważnie i w odpowiednim momencie powiedzieć mu żeby nie odchodził od rodziny, żeby został. Że urządzimy to tak, żeby mieś wszystko.
Egoistka? Nienormalna? Zły człowiek? Powinno się mnie zabić?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Czego wlasciwie chcesz? Bo tak zagmatwałas, że nie mam pojęcia.
Chcesz być z nim czy z mężem?

3

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
rossanka napisał/a:

Czego wlasciwie chcesz? Bo tak zagmatwałas, że nie mam pojęcia.
Chcesz być z nim czy z mężem?

Jest moim ideałem. Pod każdym względem. Gdybyśmy spotkali się 15 lat temu, ale jesteśmy na półmetku. Mamy po 40 lat. W tym wieku budować życie na nowo? Na cudzej krzywdzie? Jego zony mojego męża. Dzieci. Chcę z nim być nie zmieniając naszego życia.
Kocham go.

4

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
toorank napisał/a:
rossanka napisał/a:

Czego wlasciwie chcesz? Bo tak zagmatwałas, że nie mam pojęcia.
Chcesz być z nim czy z mężem?

Jest moim ideałem. Pod każdym względem. Gdybyśmy spotkali się 15 lat temu, ale jesteśmy na półmetku. Mamy po 40 lat. W tym wieku budować życie na nowo? Na cudzej krzywdzie? Jego zony mojego męża. Dzieci. Chcę z nim być nie zmieniając naszego życia.
Kocham go.

Niestety chyba sie trzeba na któregoś zdecydować. Podwójne życie to żadno życie.
Co do krzywdy, to już krzywdzicie swoich partnerów. Nie trzeba nawet rozwodu.

5 Ostatnio edytowany przez toorank (2015-07-25 23:04:22)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
rossanka napisał/a:

Niestety chyba sie trzeba na któregoś zdecydować. Podwójne życie to żadno życie.
Co do krzywdy, to już krzywdzicie swoich partnerów. Nie trzeba nawet rozwodu.

Myślę od roku. Rok to trwa.
Przerobiłam wszystkie scenariusze. Wyszło mi, że podwójne życie dla wszystkich będzie najlepsze sad.
Wiem, brzmi absurdalnie.
Właściwie to chciałam od Was usłyszeć, że oni nigdy nie odchodzą, że takie rzeczy się nie zdarzają.
Ja w to chyba nie wierzę.
Może będę pisała ku przestrodze. Dla innych, żeby nie pakowali się w takie bagno. Że to zawsze się źle kończy i że wszyscy cierpią.

6

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Ja rozumiem to tak, ze teraz żałujesz ze pchałaś się w romans. Ale podwójne życie nie jest dobrym rozwiązaniem. Musisz wybrać albo męża którego kiedyś musiałaś pokochać lub to drugie. Zeczywiscie wiele osób moze przez to cierpieć i na pewno Ty tez.

7

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Nie piszę na forum od jakiegoś czasu, ale tym razem nie wytrzymałam. Przez taką pannę jak ty rozwiodłam się z dziwkarzem. Mało tego. Do końca udawał, że to nie jest prawdą. Pękł dopiero po sprawie rozwodowej. Z takimi jak ty prowadzał się wieczorową porą, uskuteczniał nocne kąpiele w jeziorze itp. A w domu udawał dobrego ojca, męża. Ba, chwalił mnie do znajomych. Dopiero jak mu zostawiłam w samochodzie podsłuch przekonałam się jaki to dwulicowiec. A panna też jego warta. Mężatka jak ty. Matka trójki dzieci. Mąż wychodził do pracy, a ona do żonatego kochanka. Jakie to urocze. Jak podnosi adrenalinę. Jakieś tańce po zmroku. Takie to romantyczne. A nie lepiej po prostu się rozwieść i dopiero wtedy robić co się chce? Tylko wtedy to już nie będzie to. Ludzie którzy składali przysięgę małżeńską, a potem ją złamali wg mnie nie mają honoru, zasad moralnych. Nie wiem jak można życ w kłamstwie. Jak można dzień za dniem patrzeć w oczy własnym dzieciom, zdradzonemu, czy zdradzonej. Ale jak widać po twoim wpisie - można. Można nawet szukać porad na forum publicznym. Na szczęście taka patologia nie jest normą. Mimo wszystko nie życzę ci aby o twoim romansie dowiedziały się twoje dzieci i mąż. Niech żyją w nieświadomości. Lepiej nie wiedzieć, że matka i żona to osoba bez kręgosłupa moralnego.

8

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Lubisz bawić się ludźmi? Właśnie to robisz, kij z Tobą, bo najwyżej zapłacisz za to może nawet wysoką cenę, ale bawisz się swoją rodziną, nim, jego rodziną. Bawisz się uczuciami drugiego człowieka, bo Tobie tak "najwygodniej".
Masz jakąś empatię w sobie? Masz odrobinę sumienia?
Zadaj sobie pytanie kim jesteś. I spójrz w lustro.

9

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
toorank napisał/a:

Dlaczego piszę. Zawisłam. Zawisłam miedzy nim, a swoim życiem. Jestem odrętwiała, niezdolna do jakiegokolwiek ruchu.

Nawiązując do tytułu - czego się tak naprawdę boisz? Podjąć jakąkolwiek decyzję, tego że się wyda, tego że on się jednak rozwiedzie, czy jeszcze czegoś innego?
Nie wiem jak Twój romans się zaczął, co Wami kierowało? Jednak rzeczywiście schemat jest zwykle podobny. Rozumiem Twoją frustrację. Gdybym wcześniej trafiła na forum, była świadoma tego co taki romans za sobą niesie, z czym się wiąże, 10 razy bym się zastanowiła czy warto i każdemu odradzam, bo to tylko na początku wygląda tak niewinnie. Myślisz, że nad wszystkim panujesz, że nic złego się nie dzieje, żyjesz tą adrenaliną, motylkami jak w "amoku",  jednak już zwykle po kilku miesiącach dociera do Ciebie świadomość co tak naprawdę się dzieje i wtedy pojawia się właśnie frustracja. Zdajesz sobie sprawę, że znalazłaś się w pułapce z której nie ma dobrego wyjścia i każde rozwiązanie wiąże się z bólem i stratą, tak Twoją jak i innych osób. Domyślam się, że jeszcze na tym etapie nie potrafisz zrezygnować ani z jego jako kochanka ani przyjaciela - czyli całkowicie urwać kontakt. Zdajesz sobie sprawę, że zrezygnowanie z romansu ale widywanie go będzie sprawiało Ci ból, unikanie go również, bo jesteś od niego uzależniona w pewnym sensie.
Wydawałoby się, że najlepiej nie podejmować żadnej decyzji, niech się dzieje co chce, ale to chyba najgorsze rozwiązanie. Są osoby które latami prowadzą podwójne życie i nie mają z tym żadnego problemu, jednak chyba rzadziej to się zdarza kobietom bo są z natury bardziej wrażliwe i emocjonalne - zwykle zakochują się w kochanku i wtedy zaczyna się prawdziwy problem.
Musisz się zastanowić co jest tak naprawdę dla Ciebie najważniejsze. Zebrać w sobie siły i do tego dążyć. Wiesz dobrze, że nie możesz długo trwać w takim zawieszeniu, bo wykończysz się psychicznie.

10

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Podjęłaś decyzję. Twoje szczęście jest ważniejsze niż szczęście Twoich bliskich. Już teraz, bo już teraz weszłaś w relację obarczoną bardzo poważnym ryzykiem ich wielkiej traumy.
Jedyną opcją jest zerwanie kontaktu. Ale nie narazisz się na ból w imieniu dobra bliskich, prawda?

11

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Egoistka??..z całą pewnością.
Nienormalna??...raczej nie.
Zły człowiek??..a kim jest tchórzliwy egoista??
Powinno się mnie zabić??.. kpisz sobie chyba, powinni to Twoi bliscy się od Ciebie odciąć. Permanentnie.

12

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Część wątku przepadła.
Tęskniłam za Wami... bałam się, że forum nie wstanie...

13

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

A ty nadal się nudzisz ? wink

14

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
toorank napisał/a:

Część wątku przepadła.
Tęskniłam za Wami... bałam się, że forum nie wstanie...

Ale mój post został w buforze, więc powtórzę smile

Wiesz toorank! kłamstwa mówione innym są niczym w porównaniu z tymi, jakie mówimy sobie. A ty najbardziej okłamujesz samą siebie.
Oto kilka fragmentów z twoich postów:

toorank napisał/a:

On myśli, że  z nim będę jeśli dojdzie do rozwodu, nie wyprowadzam go z błędu z powodu chorej ciekawości.

toorank napisał/a:

Jeśli faktycznie facet narobi bigosu, a ja z czystej próżności do tego dopuszczę? Ja nie odejdę, nie zostawię swojego życia, jest mi za dobrze, ale kocham tamtego i chciałabym czasami z nim pobyć.

toorank napisał/a:

Przerobiłam wszystkie scenariusze. Wyszło mi, że podwójne życie dla wszystkich będzie najlepsze.

toorank napisał/a:

Najbardziej chciałabym wiedzieć, ze zrobiłby to dla mnie, z mojego powodu, że byłby do tego zdolny, bo to świadczyłoby o tym, że jestem dla niego kimś więcej niż dodatkiem. Ale ostatecznie chciałabym żeby został z rodziną.

toorank napisał/a:

Poznaliśmy się w pracy. Wiedziałam, że jest nieszczęśliwy w małżeństwie. Uwiodłam go. To miała być zabawa. Niewinny flirt.

toorank napisał/a:

Uwierz mi zdarzają się gorsze rzeczy niż zdrada. Wypadki, choroby. Zdrada to przy tym mała niedogodność.

Twoje słowa mówią:
- czuję pustkę w swoim życiu, potrzebuję więcej bodźców i emocji, dzięki którym moje życie będzie czymś (w domyśle czymkolwiek) wypełnione
- mam niskie poczucie własnej wartości, nie zależy mi na kochanku, chcę być wielbiona a kochanek nie wielbi swojej żony a kiedyś pewnie tak, to oznacza, że i mnie z biegiem czasu przestanie wielbić, gdy będzie mnie miał na codzień
- innych ludzi traktuję instrumentalnie - nawet tych najbliższych. I to jest najgorsze, bo oznacza, że masz zerową empatię a cała twoja uwaga koncentruje się na tobie, tobie ma być dobrze, nawet jeśli ewentualna cena będzie wysoka. Przykra informacja: zdrady z reguły wydają się.

15

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Ja tam nie tęsknię za takimi osobami, jak Ty.
Wolałabym, żeby nie istniały i nie krzywdziły.

16

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
zbytdelikatna napisał/a:

A ty nadal się nudzisz ? wink

Raczej drżę.

Cynicznahipo napisał/a:

Ja tam nie tęsknię za takimi osobami, jak Ty.
Wolałabym, żeby nie istniały i nie krzywdziły.

Wiem, lepiej byłoby gdybym umarła.

17

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

toorank nie, nie byłoby lepiej żebyś umarła.
NIE BYŁOBY LEPIEJ !

18

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Byloby lepiej gdybys byla wporzadku wobec meza bo tak to brak slow na to co mu robisz i co robisz ze swoim zyciem. Jedyne co mozna ci doradzic to bys sie ogarnela

19

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

toorank,
wracając, do tego co pisałam wcześniej a co zniknęło, zapytam jeszcze raz: czy Twój mąż jest świadomy Twoich potrzeb, potrzeby czułości zainteresowania, czy rozmawiałaś z nim o tym, czy bardzo wyraźnie komunikowałaś mu to jak bardzo rani Cię jego obojętność
czy próbowaliście terapii małżeńskiej, tam czasem bywa tak, że terapeuta pełni rolę tłumacza, w obydwie strony. Język długotrwałego związku bywa taki, że ludzie przestają odbierać od siebie nawzajem najprostsze komunikaty, bo wszystko co się mówi odbierane jest poprzez pryzmat wzajemnego żalu, nieporozumień, konfliktów. Może Twojemu mężowi też czegoś bardzo brakuje i reaguje na te braki ucieczką, wyćwiczoną obojętnością.
Romans nie rozwiąże Twoich problemów a tylko skrzywdzi wiele osób, również Ciebie.

20

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Od jakiegoś czasu śledzę ten wątek i nie mogę się powstrzymać by spróbować Ci doradzić. Pomyśl o rodzinie swojej i tego faceta. Czy oni zasługują na ból i samotność tylko dlatego, że bezrozumnie podjęliście się tej zabawy? Życie jest skomplikowane i trudne, ludzie chorują, nie mają kasy, umierają...po co dokładać więcej cierpień? Przecież wychodzimy za mąż świadomie, przysięgamy kochać aż do śmierci w biedzie i chorobie, pokonywać razem różne trudności. Jeśli mąż wybaczył to znaczy, że traktuje poważnie Wasz związek a to rzecz deficytowa w tych czasach. Toorank czas się otrząsnąć z tej bajki, było minęło! Pomyśl czy wolałabyś wersję, w której mąż przepędza Cię z domu a Ty zaczynasz życie z tym facetem. Raz, że to już nie zabawa tylko codzienność. Zakupy, pranie, gotowanie, wspólne troski na wygnaniu. On odszedł od żony więc pewnie stracił grono przyjaciół i rodziny, Ty też nie zostaniesz za to pochwalona. Oboje macie dzieci. Zaczynają się ich odwiedziny... Byli małżonkowie wydzwaniają bo macie mimo wszystko dużo wspólnych spraw. Trzeba naprawdę wielkiej miłości żeby ten pierwszy okres przetrwać, póki nie spowszednieje. Tylko jak spowszednieje to przestanie być ekscytujące. To już nie będzie zwariowany romans a szare życie. Poza tym jeśli ten facet zdradzał żonę prze rok to znaczy, że potrafi się nieźle maskować i kombinować. Skąd pewność, że przy Tobie nie zacznie szukać nowych wrażeń? Wydaje mi się, że człowiek już rodzi się z określonym charakterem. Kobiety mają często poczucie misji by zmienić faceta ale to najczęściej kończy się klapą. Toorank zrobisz jak uważasz ale wydaje mi się, że to czego szukałaś na zewnątrz-masz w domu. Cudze chwalicie,swego nie znacie. Tasiemka 72 ma 100% racji. Zabrakło komunikacji z mężem, musicie spróbować posklejać Waszą relację. Zapomnij o legendzie cudownego kochanka, on był cudowny bo sytuacja temu sprzyjała ...za jakiś czas odkryłabyś, że ma też wady i zakochanie zaczęło by gasnąć. Wiem co mówię...z autopsji...

21

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Tasiemka72 napisał/a:

toorank,
wracając, do tego co pisałam wcześniej a co zniknęło, zapytam jeszcze raz: czy Twój mąż jest świadomy Twoich potrzeb, potrzeby czułości zainteresowania, czy rozmawiałaś z nim o tym, czy bardzo wyraźnie komunikowałaś mu to jak bardzo rani Cię jego obojętność
czy próbowaliście terapii małżeńskiej, tam czasem bywa tak, że terapeuta pełni rolę tłumacza, w obydwie strony. Język długotrwałego związku bywa taki, że ludzie przestają odbierać od siebie nawzajem najprostsze komunikaty, bo wszystko co się mówi odbierane jest poprzez pryzmat wzajemnego żalu, nieporozumień, konfliktów. Może Twojemu mężowi też czegoś bardzo brakuje i reaguje na te braki ucieczką, wyćwiczoną obojętnością.
Romans nie rozwiąże Twoich problemów a tylko skrzywdzi wiele osób, również Ciebie.

Taka terapia musi być ciekawa.Poszłabym chętnie choćby z ciekawości
Tobie autorko też radzę,to co robisz jest żałosne i straaaaaaaaaaasznie szczeniackie. A z liceum już chyba dawno wyrosłaś? A może nie i to zwykła podpucha ta twoja historia.

22

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
toorank napisał/a:
zbytdelikatna napisał/a:

A ty nadal się nudzisz ? wink

Raczej drżę.

Cynicznahipo napisał/a:

Ja tam nie tęsknię za takimi osobami, jak Ty.
Wolałabym, żeby nie istniały i nie krzywdziły.

Wiem, lepiej byłoby gdybym umarła.

Skoro tak uważasz. Mnie to ani ziębi, ani grzeje.
Jeśli ktokolwiek ma kontrolę nad Twoim życiem, to Ty sama.
Użalanie się nad sobą nic nie da.

23

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

AUTORKO - tak czytam i sobie myślę...hmmm skoro nie widzisz lepszego rozwiązania, to tkwij w tych podwójnych relacjach / związkach, jednak to i tak się kiedyś skończy.. kiedyś......kiedy?? pewnie,gdy się wyda, może gdy emocje opadną nie wiem. I co ? zostaniesz z tzw " reką w nocniku" i Tobie może dobrze, bo pracowałaś na to, a inni/ bliscy ich mi wtedy będzie żal

24

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Liza2014 napisał/a:

AUTORKO - tak czytam i sobie myślę...hmmm skoro nie widzisz lepszego rozwiązania, to tkwij w tych podwójnych relacjach / związkach, jednak to i tak się kiedyś skończy.. kiedyś......kiedy?? pewnie,gdy się wyda, może gdy emocje opadną nie wiem. I co ? zostaniesz z tzw " reką w nocniku" i Tobie może dobrze, bo pracowałaś na to, a inni/ bliscy ich mi wtedy będzie żal

Tak, to byłaby wielka niepsrawiedliwość, szczególnie dla dzieci. Dzieci nie powinny borykać się z problemami generowanymi przez dorosłych. Jesteśmy po to żeby dawać im szczęście i poczucie bezpieczeństwa.

nevertoolate napisał/a:

Pomyśl o rodzinie swojej i tego faceta. Czy oni zasługują na ból i samotność tylko dlatego, że bezrozumnie podjęliście się tej zabawy? Życie jest skomplikowane i trudne, ludzie chorują, nie mają kasy, umierają...po co dokładać więcej cierpień? Przecież wychodzimy za mąż świadomie, przysięgamy kochać aż do śmierci w biedzie i chorobie, pokonywać razem różne trudności. Jeśli mąż wybaczył to znaczy, że traktuje poważnie Wasz związek a to rzecz deficytowa w tych czasach. .....
Zapomnij o legendzie cudownego kochanka, on był cudowny bo sytuacja temu sprzyjała ...za jakiś czas odkryłabyś, że ma też wady i zakochanie zaczęło by gasnąć. Wiem co mówię...z autopsji...

Nikt nie zasługuje. Chciałabym móc myśleć, że wina leży również po ich stronie, że oni również nie są fair, ale nawet jeśli doszukam się w nich tego wiem, że nikt nie zasługuje na to, żeby być oszukiwanym i zdradzanym.
Wiem, że poczucie straty i ich cierpienie byłoby ogromne, nie z powodu utraty jego czy mnie, ale z powodu rozczarowania, że było się oszukiwanym. Konsekwencje mogą być tragiczne dla nas wszystkich. Wiem. Ale to nie było bezrefleksyjne. Długo się broniliśmy. Nie poszliśmy na całość nie dlatego, że nie chcieliśmy, tylko dla zachowania tej odrobiny godności swojej i swoich partnerów. Uratowaliśmy chociaż tyle.
Mam świadomość tego, że wszystko co nowe staje się kiedyś stare i powszednieje, ale mam wrażenie,  że nie o efekt nowości tu chodzi (przynajmniej nie z mojej strony, tonie jest facet, którym się zachwyciłam, zachłysnęłam. To słaby człowiek z bagażem, dla mnie związek z nim to wyrzeczenia, rezygnacja z dotychczasowej wygody, ciężka praca. Dlatego pewnie nie odejdę i dlatego czuję się fatalnie, bo kim w takim razie jestem?

Cynicznahipo napisał/a:

Użalanie się nad sobą nic nie da.

Nie chcę się użalać. Nie wiem czego chcę, może potrzebuje publicznego upokorzenia, które byłoby przestrogą dla innych.  I będę to musiała napisać. Tutaj publicznie przyznać się, że jestem nikim nie tylko dla niego, ale także w ogólnym rozrachunku z życiem, kiedy okaże się, że to wszystko było kłamstwem, próbą manipulacji z jego strony. Dla mnie jest za późno, ale może gdzieś kiedyś następna przeczyta zanim da się porwać.

zbytdelikatna napisał/a:

A może nie i to zwykła podpucha ta twoja historia.

Staram się być szczera. Lubię prawdę.

Tasiemka72 napisał/a:

t czy Twój mąż jest świadomy Twoich potrzeb, potrzeby czułości zainteresowania, czy rozmawiałaś z nim o tym, czy bardzo wyraźnie komunikowałaś mu to jak bardzo rani Cię jego obojętność
czy próbowaliście terapii małżeńskiej, tam czasem bywa tak, że terapeuta pełni rolę tłumacza, w obydwie strony. Język długotrwałego związku bywa taki, że ludzie przestają odbierać od siebie nawzajem najprostsze komunikaty, bo wszystko co się mówi odbierane jest poprzez pryzmat wzajemnego żalu, nieporozumień, konfliktów. Może Twojemu mężowi też czegoś bardzo brakuje i reaguje na te braki ucieczką, wyćwiczoną obojętnością.
Romans nie rozwiąże Twoich problemów a tylko skrzywdzi wiele osób, również Ciebie.

Rozmawiałam z nim, próbuję ratować cały czas. Dla niego czułość i wszystko co wiąże się z relacja intymną nigdy nie było priorytetem. On ciągle za czymś goni. Ciągle nowe wyzwania, pokonywanie własnych barier, relacje z kobietą nigdy nie były dla niego szczególnie istotne. Ja nie mam do niego żalu (po prostu mi smutno jak nie czuje jego akceptacji, jak kpi ze mnie w łóżku) taki jest, nie chciałabym, żeby pod wpływem moich kaprysów się zmieniał i zmuszał do czegoś co jest dla niego nienaturalne. Może gdybym powiedziała, że myślę o odejściu zmusiłby się i do tego ze względu na długoletni związek, ale czy to byłby trwałe zmiany postawy? Chyba nie. Czy chciałabym żeby udawał?  Pewnie nie. Nie myślałam o tym przez lata, bo nie wiedziałam, że może być inaczej, że jest ktoś kto jest w stanie akceptować to, że nie jestem ideałem, że mogę się komuś podobać niedoskonała, ktoś kto odczuwa z podobną intensywnością.
Terapia... my chyba nie mamy problemu z dialogiem.

25

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
toorank napisał/a:

On myśli, że  z nim będę jeśli dojdzie do rozwodu, nie wyprowadzam go z błędu z powodu chorej ciekawości.
Bo przecież to niemożliwe, że mąż, ojciec zniszczy życie rodziny dla kochanki. Przecież do kłamstwa jakie opowiada się kochanicom.
Więc nic nie mówię kiedy opowiada, że się rozwodzi. Przytakuję i czekam. Może chce doprowadzić do granicy i przekonać się czy byłby do tego zdolny? Dla mnie?

toorank napisał/a:
zbytdelikatna napisał/a:

A może nie i to zwykła podpucha ta twoja historia.

Staram się być szczera. Lubię prawdę.

fałsz czy prawda ??

26

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Secondo1 napisał/a:
toorank napisał/a:
zbytdelikatna napisał/a:

A może nie i to zwykła podpucha ta twoja historia.

Staram się być szczera. Lubię prawdę.

fałsz czy prawda ??

Lubie prawdę. Również znać.
Tak doszło do tego, że z nim nie mogę być szczera jeśli chcę poznać prawdę.
Jego obietnice (nigdy nie prosiłam o rozstanie z żoną) sprawiły, że w tej chwili wiszę i czekam.
Niczego nigdy mu nie obiecywałam.

27

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Nigdy też nie obiecywałam mężowi, że będę z nim aż do smierci. Podobnie on mi. To, że wymagana regułka jest iluzją było dla nas jasne od początku.

28

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
toorank napisał/a:

Nigdy też nie obiecywałam mężowi, że będę z nim aż do smierci. Podobnie on mi. To, że wymagana regułka jest iluzją było dla nas jasne od początku.

wybacz ale to sprzeczność.
Nie obiecywałaś ale regułkę obietnicy wypowiedziałaś.

Umówiliście się jednoznacznie, przed wypowiedzeniem tej regułki, że będzie tylko pod publiczkę,
A każde z Was traktuje jakby tego przyrzeczenia nie było, zwalniacie się z niej nawzajem.
Miedzy sobą powiedzieliście, że będziecie razem dopóki jedno z Was się nie znudzi, zakocha w kim innym.
Czy jest to kwestia "oczywistych" ( niewypowiedzianych ) założeń, "ewidentnych sygnałów wysyłanych jeden drugiemu" ? smile

29

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Secondo1 napisał/a:

]
Nie obiecywałaś ale regułkę obietnicy wypowiedziałaś.

Umówiliście się jednoznacznie, przed wypowiedzeniem tej regułki, że będzie tylko pod publiczkę,
A każde z Was traktuje jakby tego przyrzeczenia nie było, zwalniacie się z niej nawzajem.

Dokładnie tak się umówiliśmy. Żadne z nas nie przypuszczało, że nasz związek potrwa tak długo.

30 Ostatnio edytowany przez Secondo1 (2015-07-31 17:24:24)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
toorank napisał/a:
Secondo1 napisał/a:

]
Nie obiecywałaś ale regułkę obietnicy wypowiedziałaś.

Umówiliście się jednoznacznie, przed wypowiedzeniem tej regułki, że będzie tylko pod publiczkę,
A każde z Was traktuje jakby tego przyrzeczenia nie było, zwalniacie się z niej nawzajem.

Dokładnie tak się umówiliśmy. Żadne z nas nie przypuszczało, że nasz związek potrwa tak długo.

?
to po co ślub ??
skoro nie mieliście w planach dłuższego związku, warto było organizować całe te przedstawienie ?
dla papierka ?
pokazówka przed rodziną ,znajomymi ?

znowu sprzeczność ...

31

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Secondo1 napisał/a:

to po co ślub ??
skoro nie mieliście w planach dłuższego związku, warto było organizować całe te przedstawienie ?
dla papierka ?
pokazówka przed rodziną ,znajomymi ?

Powód był prozaiczny związany z rozliczeniami podatkowymi i jego dochodami wink
To nie tak, ze nie mięliśmy w planach długiego związku. Chcieliśmy, ale jesteśmy realistami. Zdawałam sobie sprawę, że wszystko może się zmienić. Byłam typem dziewczyny nie przywiązującej się do chłopaków. Uciekałam jak tylko robiło się zbyt poważnie. On w pewien sposób mnie poskromił.

32

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
toorank napisał/a:

Nigdy też nie obiecywałam mężowi, że będę z nim aż do smierci. Podobnie on mi. To, że wymagana regułka jest iluzją było dla nas jasne od początku.

Trochę to enigmatyczne.
Ale, skoro tak twierdzisz, zapewne obiecaliście sobie za to szczerość w przypadku czyjegoś wejścia w szkodę Waszemu małżeństwu?

33

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Excop napisał/a:
toorank napisał/a:

Nigdy też nie obiecywałam mężowi, że będę z nim aż do smierci. Podobnie on mi. To, że wymagana regułka jest iluzją było dla nas jasne od początku.

Trochę to enigmatyczne.
Ale, skoro tak twierdzisz, zapewne obiecaliście sobie za to szczerość w przypadku czyjegoś wejścia w szkodę Waszemu małżeństwu?

Dlatego on wie.
smile i sobie z nas żartuje.

34 Ostatnio edytowany przez zmierzch (2015-07-31 18:28:04)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Szkoda mi ciebie, dziewczyno.
Bieda z nędzą
Niekochana kobieta, która zapewne wyrosła z niekochanego dziecka, wegetująca w relacji bez miłości i bliskości, uwikłana w zakazaną relację, w której dostaje namiastkę miłości i bliskości, wierząc, że być może jednak jest dla kogoś ważna.
Szkoda, że zamiast użalać się nad sobą i krzywdzić innych, nie poszukasz sobie dobrego terapeuty.

35

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Ehm, ja chyba z innej planety jestem big_smile

36 Ostatnio edytowany przez Excop (2015-07-31 18:58:39)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
toorank napisał/a:
Excop napisał/a:
toorank napisał/a:

Nigdy też nie obiecywałam mężowi, że będę z nim aż do smierci. Podobnie on mi. To, że wymagana regułka jest iluzją było dla nas jasne od początku.

Trochę to enigmatyczne.
Ale, skoro tak twierdzisz, zapewne obiecaliście sobie za to szczerość w przypadku czyjegoś wejścia w szkodę Waszemu małżeństwu?

Dlatego on wie.
smile i sobie z nas żartuje.

Pytań więcej nie mam. Chociaż...
Takie życie, to może i jest fascynujące. Mąż wie o romansie i zwisa mu to? Czy wie tylko tyle, ile mu powiedziałaś?
Jeśli to pierwsze, nie rozumiem.
Jeśli to drugie, także dziwię się, że do tej pory nie interweniuje.
Jednak, po przeczytaniu ostatnich Twoich postów nie mam wątpliwości, że choć może jesteście sobie bliscy, to oboje - bez obrazy,  macie problemy ze swoją emocjonalnością.

Tak sobie pomyślałem, że warto byłoby jeszcze coś dopisać o odwróceniu sytuacji, ale doszedłem do wniosku, że to zbędne.
W tej sytuacji, w której jesteś, ewentualny romans męża przyjęłabyś, jak wybawienie od poczucia winy, przynajmniej wobec niego.

37

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Ja też tego zupełnie nie rozumiem,jakkolwiek potrafię zrozumieć prostytutkę i jej klienta...to jest deal.On płaci i wymaga,ona spełnia jego zachcianki...uczciwe?Jak najbardziej tak,choć daleka jestem od tego,aby wynosić ich na piedestał,bo uważam to za zło.Ale zrozumieć potrafię... popyt,podaż...prawo rynku.
Ale tu?Do czego to przypiąć,do czego przyłatać?
Składanie przysięgi,którą ma się w d...ie,płodzenie dzieci,które być może kiedyś w przyszłości będą powielać te chore wzorce?Nie mówię o Twoim mężu,któremu pasuje to,że jesteś przechodnią żoną.Mieć "good time",bawić się i z ciekawości czekać na rozwalający się związek innej osoby??Z ciekawości???
I jeszcze te  rozliczenia podatkowe i dochody...
Kim Ty jesteś kobieto?Masz w sobie jakieś uczucia,czy tylko oddychasz,jesz,wydalasz i uprawiasz seks dla fun'u?Myślałam zawsze,że my jako homo sapiens powinniśmy używać mózgu...choć czasami,to naprawdę dobrodziejstwo...wierz mi na słowo.Chyba,że intelekt dopuszcza jedyne spełnianie zachcianek i żądzy.
Powiem Ci,że gdyby Mrożek żył,to miałby świetną inspirację do napisania surrealistycznej książki.
Powinnaś zasięgnąć opinii specjalisty,to jest nienormalne.
A tak na koniec...nie chcę być dosadna...wymiotować mi się chce,jak widzę takich ludzi.

38 Ostatnio edytowany przez magnuss (2015-07-31 23:53:37)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

edit skas.

39

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
zmierzch napisał/a:

Szkoda mi ciebie, dziewczyno. Bieda z nędzą Niekochana kobieta, która zapewne wyrosła z niekochanego dziecka, wegetująca w relacji bez miłości i bliskości, uwikłana w zakazaną relację, w której dostaje namiastkę miłości i bliskości, wierząc, że być może jednak jest dla kogoś ważna. Szkoda, że zamiast użalać się nad sobą i krzywdzić innych, nie poszukasz sobie dobrego terapeuty.

Nie zadowala mnie namiastka. Dlatego szukałam czegoś więcej.  Tak masz rację, to, że przyzwoity mężczyzna, mądry zdecydowałby się dla mnie zostawić wszystko co ma żonę i dzieci byłoby dla mnie dowodem tego, że jestem dla kogoś ważna. Nigdy bym mu na to nie pozwoliła, bo sama świadomość mi wystarczy. Tak mam się za potwora. Nie będę się zasłaniać tym, że rodzice mnie nie kochali. Nawet gdyby, to jestem dorosłym człowiekiem i wiem co jest dobre a co złe.

Excop napisał/a:

[
Pytań więcej nie mam. Chociaż...
Takie życie, to może i jest fascynujące. Mąż wie o romansie i zwisa mu to? Czy wie tylko tyle, ile mu powiedziałaś?
Jeśli to pierwsze, nie rozumiem.
Jeśli to drugie, także dziwię się, że do tej pory nie interweniuje.
Jednak, po przeczytaniu ostatnich Twoich postów nie mam wątpliwości, że choć może jesteście sobie bliscy, to oboje - bez obrazy,  macie problemy ze swoją emocjonalnością.

Tak sobie pomyślałem, że warto byłoby jeszcze coś dopisać o odwróceniu sytuacji, ale doszedłem do wniosku, że to zbędne.
W tej sytuacji, w której jesteś, ewentualny romans męża przyjęłabyś, jak wybawienie od poczucia winy, przynajmniej wobec niego.

To drugie sad. Nie wie, że kocham. A może wie, ze nie kocham tylko ja jeszcze nie wiem. To mądry człowiek.
Odwrócenie sytuacji... on nigdy by mi tego nei zrobił. Tzn. przyszedłby od razu do mnie i powiedział, że odchodzi. On żyje z carpe diem na ustach.

majkaszpilka napisał/a:

J
Składanie przysięgi,którą ma się w d...ie,płodzenie dzieci,które być może kiedyś w przyszłości będą powielać te chore wzorce?Nie mówię o Twoim mężu,któremu pasuje to,że jesteś przechodnią żoną.Mieć "good time",bawić się i z ciekawości czekać na rozwalający się związek innej osoby??
I jeszcze te  rozliczenia podatkowe i dochody...
Kim Ty jesteś kobieto?Masz w sobie jakieś uczucia,czy tylko oddychasz,jesz,wydalasz i uprawiasz seks dla fun'u?Myślałam zawsze,że my jako homo sapiens powinniśmy używać mózgu...choć czasami,to naprawdę dobrodziejstwo...wierz mi na słowo.Chyba,że intelekt dopuszcza jedyne spełnianie zachcianek i żądzy.
Powiem Ci,że gdyby Mrożek żył,to miałby świetną inspirację do napisania surrealistycznej książki.
Powinnaś zasięgnąć opinii specjalisty,to jest nienormalne.
A tak na koniec...nie chcę być dosadna...wymiotować mi się chce,jak widzę takich ludzi.

Słowa obietnicy slubów małżeńskich są narzucone. Chcesz zawrzeć związek małżeński musisz grac wg zasad, które wymyslił ktos inny.
Tak nie chcielismy żeby państwo zabrało nam połowę tego na co on pracował po 16 godzin dziennie. Wspólne gospodarstwo, ja pracowałam w poradni za symboliczna sumę, ale na wspólne rozliczenie bez ślubu państwo się nie godzi.
Czy spłodzenie dzieci w iluzji tego, że będzie się z ich ojcem do końca dni, a potem rozwód wydaje Ci się mniej okrutne. Bo głupie, a nie z wyrachowania? Tu nie mam sobie nic do zarzucenia.
Seks uprawiam tylko z miłości.
Mnie też chce sie wymiotowac jak o sobie myślę.

40 Ostatnio edytowany przez zmierzch (2015-07-31 22:33:48)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Ech toorank,
Nie tłumacz się, nie usprawiedliwiaj, ale zacznij panować nad swoim życiem.
Rozpraw się z traumami z przeszłości a przestaniesz "patrzeć" na wszystko przez to, co już było i działać schematycznie.

Zaczynasz tu przynudzać i nic konstruktywnego nie wyciągasz z tego, co piszą tobie inni.

Tak jak napisałaś to, co tutaj opisujesz jest banalne, oklepane, szablonowe.
Historia jakich wiele.
Kobieta niekochana dowartościowuje się w ramionach kochanka, zresztą też z deficytami, bo inaczej gość nie wskoczyłby do łóżka pierwszej, która postanowiła go uwieść.
On tak samo jak ty chce się czuć kochany i pożądany. I ty mu teraz to dajesz - tak samo jak on tobie.
Pewnie on tak samo jak ty chce ten stan ekscytacji podtrzymać jak najdłużej i sam nawet nie wierzy w to, że mógłby się z tobą związać na dłużej.
No...BANAŁ I TYLE

41

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Zmierzch
całe życie starałam się panować.
Starałam się grać fair.
Zawsze dostawałam po doopie, a Ci którzy za nic mieli zasady wygrywali.
Zawsze na pierwszym miejscu byli inni, pierwszy raz chcę czegoś dla siebie.
Tak chcę to wiedzieć na pewno czy byłby w stanie związać się ze mną. I nie ma w tym żadnej ekscytacji. Etap ekscytacji dawno mamy za sobą, a już wtedy towarzyszyły mu problemy i wyrzuty sumienia.
Jeśli mamy racje i on nigdy nie zostawi żony dla byle jakiej kochanki to chcę to tu napisać. Na gorąco. Od razu.

42

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
toorank napisał/a:

Zmierzch
całe życie starałam się panować.
Starałam się grać fair.
Zawsze dostawałam po doopie, a Ci którzy za nic mieli zasady wygrywali.
Zawsze na pierwszym miejscu byli inni, pierwszy raz chcę czegoś dla siebie.
Tak chcę to wiedzieć na pewno czy byłby w stanie związać się ze mną. I nie ma w tym żadnej ekscytacji. Etap ekscytacji dawno mamy za sobą, a już wtedy towarzyszyły mu problemy i wyrzuty sumienia.
Jeśli mamy racje i on nigdy nie zostawi żony dla byle jakiej kochanki to chcę to tu napisać. Na gorąco. Od razu.

No dobrze, Toorank.
Ale to "nigdy" może trwać latami, prawda?
Będziesz przedłużać swój "eksperyment" bez końca, czy zakończysz go na obecnym etapie? Bo przecież nie chcesz, by odchodził od żony, a jednocześnie nie zażądasz tego, by to jednak dla Ciebie zrobił, bo on sam, z siebie ma podjąć taką decyzję?
Dasz sobie jakiś termin, czy to tylko taka gadka na nasz użytek?

43 Ostatnio edytowany przez zmierzch (2015-08-01 08:09:57)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
toorank napisał/a:

Zmierzch
całe życie starałam się panować.
Starałam się grać fair.
Zawsze dostawałam po doopie, a Ci którzy za nic mieli zasady wygrywali.
Zawsze na pierwszym miejscu byli inni, pierwszy raz chcę czegoś dla siebie.
Tak chcę to wiedzieć na pewno czy byłby w stanie związać się ze mną. I nie ma w tym żadnej ekscytacji. Etap ekscytacji dawno mamy za sobą, a już wtedy towarzyszyły mu problemy i wyrzuty sumienia.
Jeśli mamy racje i on nigdy nie zostawi żony dla byle jakiej kochanki to chcę to tu napisać. Na gorąco. Od razu.

nie wiem, czego ty tak naprawdę chcesz na tym forum.
Próbujesz tu albo grać dzielną dziewczynkę (nie będę na dzieciństwo zrzucać odpowiedzialności za błędy w dorosłym życiu), albo jęczysz, jaka to ty biedna jesteś, nigdy nic dla siebie nie robiłaś, zawsze tylko po dupie dostawałaś i to jeszcze w przeciwieństwie do innych!
Użalasz się nad sobą i próbujesz usprawiedliwić swoje sku....stwo jakim jest zdrada.
Przeczytałaś tu wątki zdradzonych. Myślisz, że oni mają lepiej niż ty?
Czasami lepiej przestać użalać się nad sobą i zobaczyć sprawy takimi, jakimi one są, zamiast takimi, jakie je chcesz widzieć.
Jesteś dorosłą kobietą, podejmujesz decyzje i ponosisz ich konsekwencje.
Np ponosisz odpowiedzialność za wyjście za mąż za człowieka, dla którego od początku wiedziałaś, że nie jesteś kimś wyjątkowym. Zagrałaś w grę i przegrałaś. Gdy ludzie prawdziwie się kochają to nie wyobrażają sobie swojego życia bez tej drugiej osoby a ty i twój mąż potraktowaliście siebie przedmiotowo.

Teraz ty kochanka traktujesz przedmiotowo. Ma on tobie udowodnić, że jesteś coś warta.
Ale ten związek z góry skazany jest na porażkę.
Kto chciałby związać się z kobietą, która zdradza, kłamie, oszukuje i jest tchórzem?
Kto chciałby związać się z kobietą, która kieruje się w życiu impulsami spowodowanymi emocjonalnymi deficytami?
Kto chciałby się związać z taką desperatką bez zasad, gotową rozwalać rodziny?
Kto?
Ano, drugi taki sam desperat!
A to znaczy, źe nie jest on rycerzem na białym koniu i podobnie, jak w mężu zaraz zaczniesz widzieć w nim wadę na wadzie.

Zrozum, że twoje relacje odzwierciedlają twoje wnętrze.
W tobie jest pustka i tylko gdzieś na dnie jest przykryta warstwą gruzu i kurzu prawda o tobie.
Albo sie do niej dokopiesz i  zrobisz porządek ze swoimi emocjami albo już zawsze będziesz nieszczęśliwa i unieszczęśliwiająca innych.
Relacja, którą teraz gloryfikujesz ma rozwiązać twoje problemy wewnętrzne, uratować ciebie, otworzyć jakieś niwe szanse. Ale to nie tędy droga. Dlatego powtarzam kolejny raz abyś poszukała dobrego terapeuty, który pomoże tobie dotrzeć do żrodeł twojego postępowania.

44

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Toorank mialam troche podobna historie do twojej. Ja kochalam swojego kochanka do szalenstwa , czulam ze on tez mnie kocha. Ale musialam to przerwac bo strasznie sie czulam z takim podwojnym zyciem. Nie chcialam juz krzywdzic mojego meza, jego zony, naszych dzieci.  Nigdy nie pozwolilabym zebysmy budowali cos na gruzach naszych poprzednich zwiazkow choc on wyrazal taka chec. Trwalo to dlugo ale uwolnilam sie od tej milosci i teraz zyje znacznie spokojniej.
On sie chyba jeszcze zbiera po tym wszystkim. Chcialabym zeby z tego wyszedl i znowu byl szczesliwy. Nie chcialabym zeby w imie poprawy mojego samopoczucia zmarnowal sobie zycie.

45

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
kroteczka napisał/a:

Nie chcialabym zeby w imie poprawy mojego samopoczucia zmarnowal sobie zycie.

O to chodzi!
W takie relacje wchodzą osoby z poważnymi deficytami, z niskim poczuciem własnej wartości, często przerośniętymi ego.
Ale ważne, żeby tak jak autorka słów powyżej umiały sobie z tym poradzić.

Każda to kochanka to kobieta z niskim poczuciem wartości, bo kobieta pewna siebie nie pożwoliłaby sobie na traktowanie jak seksualny gadżet, ale ważne by wyjść z tego z twarzą.

46

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

toorank,

chciałam zapytać czy macie dzieci, nie pamiętam czy o tym pisałaś przed tą awarią, gdy część wątku zniknęła

Zastanawiam się na tym zdaniem, w którym piszesz, że wreszcie chciałabyś zrobić coś dla siebie. Dostajesz od kochanka odrobinę więcej uczuć i zainteresowania niż od męża, piszę odrobinę, bo sama mówiłaś, że on też ma problem z okazywaniem uczuć i jest raczej zamknięty. Opisujesz swoją sytuację jako bagno, w którym znalazłaś się na własne życzenie, jako przestrogę dla innych. Czujesz się źle sama ze sobą, masz się za potwora a myśli o tym co robisz, w co się wplątałaś wywołują u Ciebie mdłości. Czy robisz w takim razie coś dla siebie. Co to takiego, w czym Ci pomaga to co robisz.

Myślę, że masz dość samotności, bo czujesz się samotna w małżeństwie. Starasz się pisać o nim z takim spokojnym dystansem, wszystko jest logiczne, chłodne. Racjonalizujesz brak uczuć ale wszystko w Tobie gdzieś głęboko krzyczy dość, chcę kochać i być kochana, w taki sposób jaki odpowiada Tobie a nie Twojemu mężowi. I masz przekonanie, że od męża nie dostaniesz tego czego potrzebujesz. Myślałaś o tym żeby przerwać wygodę i spróbować zrobić coś dla siebie, naprawdę, realnie a nie tak jak teraz. Rozumiem, że jeśli macie dzieci to opcja rozstania z mężem nie wchodzi w grę. Ale jeśli ich nie macie...

47

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Tak, to prawda,że słowa obietnicy ślubów małżeńskich są narzucone.Są "dobrodziejstwem inwentarza" zasad i wartości, którym mają służyć. Sorrki,ale nikt pod przymusem Cię do tego zapewne nie skłaniał,zrobiłaś to dobrowolnie.Co do tego...finansowego aspektu,wydaje mi się,że w naszym kraju zawieranie spółek(różnego rodzaju) jest możliwe...
Ale jak widać nie o to chodziło...bo sama napisałaś,że Ty pracowałaś za marne grosze,a mąż tyrał...najzwyczajniej to Ty bałaś się o finanse.Chciałaś wygodnego życia,a teraz się połapałaś,że to ślepa uliczka. I nie wiem,jak możesz nie widzieć swojego wyrachowania.Nie mówię,może nawet na swój znany tylko sposób kochałaś.

"Czy spłodzenie dzieci w iluzji tego, że będzie się z ich ojcem do końca dni, a potem rozwód wydaje Ci się mniej okrutne. Bo głupie, a nie z wyrachowania? Tu nie mam sobie nic do zarzucenia.
Seks uprawiam tylko z miłości."
Wiesz,może to nawet nie jest głupie,spełniasz swoje wszystkie potrzeby fizjologiczne,to naturalne...natura i potrzeby.Zapewne mniej okrutny byłby rozwód i wyprostowanie wszystkiego,ale Ty nie chcesz opuścić wygodnego gniazdka....Ty chcesz zjeść ciastko i mieć ciastko.
A "zabawa" typu...z "ciekawości" poczekam aż,on się rozwiedzie?
Niszczysz ludzi...egoizmem.
Nie wiem zresztą po co ciągniesz temat..."koń jaki jest,każdy widzi".Nie szukaj rozgrzeszenia u ludzi,dla których Twoja hierarchia wartości jest zgoła inna.Życie umyka Ci przez palce...ale dalej,z uporem maniaka w to brniesz.Niestety,ale w życiu trzeba potrafić się określić,albo w prawo albo w lewo.Zrób to wreszcie,bo do końca życia będziesz nieszczęśliwa i zrobisz wielką krzywdę innym.A najgorsze jest to,że dla ludzi,z którymi będziesz miała do czynienia,i którzy będą znali Twoją sytuację...zawsze będziesz dz...ką.
W sumie...jako kobieta,to Ciebie zupełnie nie rozumiem i gardzę takimi,bez względu na ich pobudki.
Ale jako człowiekowi,nie życzę Ci źle.Ogarnij się...

48 Ostatnio edytowany przez toorank (2015-08-01 15:04:15)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
majkaszpilka napisał/a:

Chciałaś wygodnego życia,a teraz się połapałaś,że to ślepa uliczka. ...
Zapewne mniej okrutny byłby rozwód i wyprostowanie wszystkiego,ale Ty nie chcesz opuścić wygodnego gniazdka....Ty chcesz zjeść ciastko i mieć ciastko.
...
Nie szukaj rozgrzeszenia u ludzi,dla których Twoja hierarchia wartości jest zgoła inna.Życie umyka Ci przez palce...ale dalej,z uporem maniaka w to brniesz.Niestety,ale w życiu trzeba potrafić się określić,albo w prawo albo w lewo.Zrób to wreszcie,bo do końca życia będziesz nieszczęśliwa i zrobisz wielką krzywdę innym.A najgorsze jest to,że dla ludzi,z którymi będziesz miała do czynienia,i którzy będą znali Twoją sytuację...zawsze będziesz dz...ką.

Nie szukam rozgrzeszenia. Prędzej potępienia.
Tak chciałabym mieć ich obu. Z jednym wygodne gniazdko, a  z drugim namiętność. Dzieci do dorosłości miałyby pełną rodzinę, chyba warto? Nawet kłamstwem, obłudą, nie tylko dla swojej wygody, ale też dla dobra dzieci.

@tasiemka72
pisałam, zniknęło
nie mam dzieci, on ma syna i córkę sad są mali
to czego chciałabym dla siebie to on, na zawsze, na stałe, ale to takie irracjonalne marzenie, bo gdzieś w głębi wiem, że to się nie uda
namiastką tego byłoby romans (dlatego czuję się jak potwór, że mimo wszystko, mimo tej świadomości, ze to złe, właśnie tego bym chciała, nie jestem pewna, ale czasami docierało do mnie, że on mnie nie chce w ten sposób, że to dla niego nie było dobre rozwiązanie to powoduje, ze czuje się jeszcze gorsza, bo on przynajmniej chciał zawalczyć o uczciwy układ... ale ja zawsze zachłanna, zawsze niecierpliwa, zawsze wszystko chciałam już, teraz, nie czekać... nie wiem może bałam się, ze to nic trwałego, że minie, chciałam zdążyć, w nim jest jakiś spokój, pewność że to przetrwa wszystko, tylko, że trzeba spokojnie i może miał racje trwa mimo upływu tylu miesięcy.
Fajnie byłoby być zaradną, pewną siebie babką. Powiedzieć dość odwrócić się na pięcie i iść szukać swojej drogi choćby samemu (mówią, że na taką wyglądam co to nie ma dla niej rzeczy niemożliwych, że z niosę wszytsko, ale tonie prawda to poza - zginęłabym w ciągu tygodnia, życie by mnie pochłonęło, przeżuło i wypluło)


@kroteczka
najgorsze jest to, że ja w tym podwójnym życiu czuję się dobrze, moim zdaniem gorsze byłby dwa rozwody
to nie tak, ze to wymarzona sytuacja, wiadomo fajnie byłoby gdybyśmy spotkali się 20 lat temu i było jak w bajce, ale jest jak jest
ja bardzo chciałam tego romansu, tego ryzyka, niestety jednocześnie potrzebuje pewności, że to coś więcej, że nie jestem zabawką
czasami wydaje mi się, ze mam męską osobowość i podejście do wielu spraw, ale czasami wychodzi ze mnie typowa kobieta

zmierzch napisał/a:

Przeczytałaś tu wątki zdradzonych. Myślisz, że oni mają lepiej niż ty?

Np ponosisz odpowiedzialność za wyjście za mąż za człowieka, dla którego od początku wiedziałaś, że nie jesteś kimś wyjątkowym. Zagrałaś w grę i przegrałaś. Gdy ludzie prawdziwie się kochają to nie wyobrażają sobie swojego życia bez tej drugiej osoby a ty i twój mąż potraktowaliście siebie przedmiotowo.

Kto chciałby związać się z kobietą, która zdradza, kłamie, oszukuje i jest tchórzem?
Kto chciałby związać się z kobietą, która kieruje się w życiu impulsami spowodowanymi emocjonalnymi deficytami?
Kto chciałby się związać z taką desperatką bez zasad, gotową rozwalać rodziny?
Kto?
Ano, drugi taki sam desperat!
A to znaczy, źe nie jest on rycerzem na białym koniu i podobnie, jak w mężu zaraz zaczniesz widzieć w nim wadę na wadzie.

Owszem jesteśmy siebie warci.
Może dlatego tak bardzo do siebie pasujemy. Jesteśmy uszkodzeni. Dlatego łatwiej jest nam się zrozumieć? Łatwiej akceptować nam swoje ułomności?

Albo, albo.
Albo traktujemy życie jak niesamowitą bajkę, wierzymy w miłość jako wartość nadrzędną, albo jesteśmy realistami i zdajemy sobie sprawę, że większość małżeństw jest zawierana z rozsądku, i taki własnie jest świat, rozsądny, wyrachowany. Jeżeli bajka to miłość ponad wszystko. Zdemolujmy dwa domy w imię miłości. Niech ona rwie włosy z głowy, on niech popadnie w nałogi, dzieci cóż wyślemy na terapię, przecież miłość ponad wszystko. Poprzednie związki były błędami więc trzeba je jak najszybciej zakończyć. I niech stanie się bajka. tak byłoby lepiej? Czy prawdziwa miłośc nalezy się tylko w wieku dwudziestu paru lat? Potem się już nie zdarza? Co z pomyłkami? Z brakiem doświadczenia? Może wtedy myślałam,  że to miłość? Skąd miałam wiedzieć, że nie? Skąd miałam wiedzieć jak bardzo silne moga byc uczucia, jak bezwarunkowe? Dowiedziałam się tego w wieku 40, w wieku 22 nie miałam bladego pojęcia, a może tylko się zmieniłam. Może to co kiedyś było ważne w wieku 40 lat nim nie jest? Moze gdyby nie on umarłabym jako 99latka nie wiedząc? Ilu jest takich, którym nigdy nie było dane zaznać?
To jak bajka czy życie?

Czego chce na forum? Chce napisać, że może wszystko jest złudzeniem. I, że ciagle oszukujemy samych siebie, naciagamy rzeczywistość. Że może nie warto. może lepiej mniej szczęśliwie, ale prawdziwie, twardo po ziemi.
Może jak opisze jakiego kopa dostałam, któraś nastepna nie da sie ponieść.
Nic więcej.

Excop napisał/a:

No dobrze, Toorank.
Ale to "nigdy" może trwać latami, prawda?
Będziesz przedłużać swój "eksperyment" bez końca, czy zakończysz go na obecnym etapie? Bo przecież nie chcesz, by odchodził od żony, a jednocześnie nie zażądasz tego, by to jednak dla Ciebie zrobił, bo on sam, z siebie ma podjąć taką decyzję?
Dasz sobie jakiś termin, czy to tylko taka gadka na nasz użytek?

Nie zażądam. To jego pomysł. To on mówił o tym od początku. To on wyznacza terminy.

49

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
toorank napisał/a:
Excop napisał/a:

No dobrze, Toorank.
Ale to "nigdy" może trwać latami, prawda?
Będziesz przedłużać swój "eksperyment" bez końca, czy zakończysz go na obecnym etapie? Bo przecież nie chcesz, by odchodził od żony, a jednocześnie nie zażądasz tego, by to jednak dla Ciebie zrobił, bo on sam, z siebie ma podjąć taką decyzję?
Dasz sobie jakiś termin, czy to tylko taka gadka na nasz użytek?

Nie zażądam. To jego pomysł. To on mówił o tym od początku. To on wyznacza terminy.

Tak, ale to Ty chcesz się przekonać, czy dla Ciebie jest w stanie zostawić rodzinę, nieprawdaż? Dlatego napisałem, że może to trwać latami, zanim to rzeczywiście może nastąpić, jeśli w ogóle.

50

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
toorank napisał/a:

Próbowałam opisać sytuacje, ale to same bały jakich tysiące na forum.
Chyba wszystko już zostało napisane.
Dlaczego piszę. Zawisłam. Zawisłam miedzy nim, a swoim życiem. Jestem odrętwiała, niezdolna do jakiegokolwiek ruchu.
On twierdzi, że się rozwiedzie. Twierdzi, że chce być ze mną, choć jeśli chodzi o deklaracje to oboje mamy z tym problem (oboje w wieloletnich związkach, nigdy wcześniej skoków w bok).
On myśli, że  z nim będę jeśli dojdzie do rozwodu, nie wyprowadzam go z błędu z powodu chorej ciekawości.
Bo przecież to niemożliwe, że mąż, ojciec zniszczy życie rodziny dla kochanki. Przecież do kłamstwa jakie opowiada się kochanicom.
Więc nic nie mówię kiedy opowiada, że się rozwodzi. Przytakuję i czekam. Może chce doprowadzić do granicy i przekonać się czy byłby do tego zdolny? Dla mnie?
Ale jeśli to prawda. Jeśli faktycznie facet narobi bigosu, a ja z czystej próżności do tego dopuszczę? Ja nie odejdę, nie zostawię swojego życia, jest mi za dobrze, ale kocham tamtego i chciałabym czasami z nim pobyć. Kochać się. Teraz nie mogę. Musiałabym wiedzieć, że on chce mnie na poważnie i w odpowiednim momencie powiedzieć mu żeby nie odchodził od rodziny, żeby został. Że urządzimy to tak, żeby mieś wszystko.
Egoistka? Nienormalna? Zły człowiek? Powinno się mnie zabić?


moja głowa nie ogarnia takich zachowań, jak można okłamywać i ranić tyle osób? jak można spać spokojnie i nie mieć żadnych wyrzutów sumienia? Ludzie skąd Wy się bierzecie? Rozumiem, że można się zakochać w kimś, ale kłamać, oszukiwać? Wg mnie takie zachowanie to tchórzostwo, powinno się podjąć decyzję ten albo ten a nie ciągnąć na 2 fronty.

51 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2015-08-01 15:59:51)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

To jest niesamowite jak niektórzy ludzie są "elastyczni" w dopasowywaniu elementarnych wartości i standardów pod najniższe instynkty i potrzeby.. Obym nigdy nie znieczuliła się do tego stopnia by to zrozumieć.


Na chwilę można się "pogubić" (jak niektórzy lubią określać zdradę), ale żeby prowadzić podwójne życie latami..to trzeba mieć poważne problemy emocjonalne i psychiczne, tego żaden człowiek o zdrowym podejściu do siebie nie zrobi drugiemu człowiekowi.
Bo wszystko zaczyna się zawsze od miłości (lub jej braku) do siebie. Nigdy nie potraktowalibyśmy kogoś innego w sposób, w jaki sami już nie potraktowaliśmy siebie - w przypadku zdrady jest to uprzedmiotowienie siebie i zdrada własnych zasad. Z tego nigdy na dłuższą metę nie ma prawa wyjść nic dobrego.

52

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
toorank napisał/a:

[

Czego chce na forum? Chce napisać, że może wszystko jest złudzeniem. I, że ciagle oszukujemy samych siebie, naciagamy rzeczywistość. Że może nie warto. może lepiej mniej szczęśliwie, ale prawdziwie, twardo po ziemi.
Może jak opisze jakiego kopa dostałam, któraś nastepna nie da sie ponieść.
Nic więcej.

Pobożne życzenie. Sama mówiłaś, że czytałaś forum i nazywasz swój temat banalnym, oklepanym - jak się nie przewrócisz to się nie nauczysz. Niestety ludzie łatwo oceniają, osądzają będąc z boku, ale nie uczą się na cudzych błędach. Każdy myśli że w jego przypadku jest inaczej.
Z Twoich wypowiedzi wynika, że jesteś nieszczęśliwa. Ten romans trochę dodał kolorów Twojemu życiu, ale jednak i to wydaje się być tylko iluzją, namiastką miłości, uczucia, które sobie w głowie pielęgnujesz, które chciałaś doświadczyć, przeżyć.
Ja jestem zdecydowaną przeciwniczką małżeństw z rozsądku. Wtedy rzeczywiście regułka jest narzucona i wymuszona. Czasem miłość a raczej przyzwyczajenie przychodzi z czasem. Jednak zwykle w takich małżeństwach jest poczucie niespełnienia, czego konsekwencją są zdrady.
To ciekawe, bo z tego co obserwuję, odnoszę wrażenie że są ludzie którzy nie umieją kochać, to uczucie jest im obce. Nie wiem z czego to wynika, może z poziomu wrażliwości?
Namiętność może powstać bez uczucia. Stąd chyba się bierze takie bezduszne zdradzanie, granie na 2 fronty. Ludzie wrażliwi chyba nie są do tego zdolni. Choć może to kwestia wyniesionych z domu wartości. Nie wiem.
Każdy chciałby jednak poczuć się kochany, ważny dla drugiej osoby. Jednak nie kosztem innych. Dlatego przestań myśleć o sobie źle. Potraktuj to jako doświadczenie, z którego przede wszystkim TY wyciągniesz wnioski, a nie ktoś inny. Nie szukaj dowartościowania w oczach mężczyzny żonatego z dziećmi bo to ślepa uliczka i może przynieść odwrotny efekt.
No ale jeżeli, jak piszesz, Twój mąż nie ma nic przeciwko, tamtego żona tez ma to w głębokim poważaniu.. to skąd te dylematy? Nie bardzo rozumiem

53

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Nie sądzę żeby tamta żona miała to w poważaniu..ona została postawiana przed faktem dokonanym. Jeśli już wie. Jestem taką żoną. Znam temat od podszewki. Facet twierdzi, że się zakochał i zostawia swój dom na pastwę losu. Nie ważne, że kochanka się wycofuje ale on zaczyna żyć wygodnie bez obciążenia psychicznego.Nie musi być w gotowości jeśli dzieci zachorują albo przydarzy się nieszczęście, wystarczy,że zaistnieje telefonicznie.
Kochanka to mit idealnej,,zrobionej" lalki. Żona nie ma czasu i możliwości być zawsze piękną i gotową...

54

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Olimpia234 napisał/a:

Ludzie skąd Wy się bierzecie? Rozumiem, że można się zakochać w kimś, ale kłamać, oszukiwać? Wg mnie takie zachowanie to tchórzostwo, powinno się podjąć decyzję ten albo ten a nie ciągnąć na 2 fronty.

Łatwo byłoby podjąc decyzję gdyby to dotyczyło tylko mnie, ale dotyczy wielu osób. Każda uczciwa zmiana to rewolucja. Nie można pójś/ć dalej, ale trudno tez zrezygnować, bo ciagle człowiekowi się wydaje, że to cos waznego. Stąd ta nieuczciwośc wobec innych. To taki kompromis. Nie opuszczamy rodzin i jestesmy razem. Wszyscy są szczęśliwi, zony mężowie, bo żyją w nieswiadomości, a my bo mamy siebie.
To oczywicie pozory, bo tak naparwdę wszyscy jestesmy przegrani.

Excop napisał/a:

Tak, ale to Ty chcesz się przekonać, czy dla Ciebie jest w stanie zostawić rodzinę, nieprawdaż? Dlatego napisałem, że może to trwać latami, zanim to rzeczywiście może nastąpić, jeśli w ogóle.

Prosił, żebym jeszcze trochę wytrzymała. Poczekam do końca wakacji. Może krócej. Latami? No co ty? Ja ledwo wytrzymuje te kila miesięcy. Wiesz... on mnie złości. Złości mnie tymi deklaracjami od samego początku. Dlatego zerwałam kontakty osobiste, nie spotykam się z nim. Odmawiam. jestem konsekwentna mimo, że cała az się rwę, zeby choć przytulic do niego policzek. Wiele bym dała za chocby jenda krótka chwilę z nim.
Dzisiaj pognalabym go, miałam chwile słabości, ale ze złych pobudek. Nie dla siebie tylko żeby zrobic mu na złośc. Wiem, że ze mną z ta świadomością, ze ja czekam, że jestem jego jest mu dobrze. Jest szczęślwiy i to daje mu siłę. Chciałam mu ten dobry nastrój odebarć, to takie głupie, bo właściwie dlaczego? Może jemu tez jest cieżko. Możę naparwde mnie kocha. Może to by go skrzywdziło.
I tak wiszę. To straszne.

Elle88 napisał/a:

To jest niesamowite jak niektórzy ludzie są "elastyczni" w dopasowywaniu elementarnych wartości i standardów pod najniższe instynkty i potrzeby.. Obym nigdy nie znieczuliła się do tego stopnia by to zrozumieć.


Na chwilę można się "pogubić" (jak niektórzy lubią określać zdradę), ale żeby prowadzić podwójne życie latami..to trzeba mieć poważne problemy emocjonalne i psychiczne, tego żaden człowiek o zdrowym podejściu do siebie nie zrobi drugiemu człowiekowi.
Bo wszystko zaczyna się zawsze od miłości (lub jej braku) do siebie. Nigdy nie potraktowalibyśmy kogoś innego w sposób, w jaki sami już nie potraktowaliśmy siebie - w przypadku zdrady jest to uprzedmiotowienie siebie i zdrada własnych zasad. Z tego nigdy na dłuższą metę nie ma prawa wyjść nic dobrego.

Elle88 mnie nie chodzi tylko o seks o te najnizsze potrzeby. To, ze nie chce z nim byc nie znaczy, ze go nie kocham i nie potrzebuje jego milosci. On poprostu nie nalezy do mnie i nigdy nie będzie. Nawet jesli odejdzie od zony, nigdy nie będzie mój. Dlatego nie chce dla tej namiastki niszczyć dwóch rodzin. Wszytso, albo nic Elle rozumiesz? Jesli mam miec tylko te jego namaistke to bez rujnowania świata, tylko jednocześnie.
Tak teraz o tym myślę.

INKKA napisał/a:

Pobożne życzenie. Sama mówiłaś, że czytałaś forum i nazywasz swój temat banalnym, oklepanym - jak się nie przewrócisz to się nie nauczysz.
No ale jeżeli, jak piszesz, Twój mąż nie ma nic przeciwko, tamtego żona tez ma to w głębokim poważaniu.. to skąd te dylematy? Nie bardzo rozumiem

INKA ja zaczęłam czytac jak było juz za późno. Ja chce tu wyrażnie i na bierząco napisać jak to sie kończy, ale nie kiedy emocje juz opadna a ja mądra będe wiedziała, ze to nic nie warte, chce żeby to sie odbyło na żywo.
W tej chwili go kocham, bezgranicznie, bezwarunkowo, bo jeszcze mnie nie skrzywdził, jeszcze nie odtrącił. Ja teraz zyję jeszcze nadzieją, że coś znaczę. Dlatego chce to napisać. Bo one. my wszytskie jestesmy takie głupie. myslimu, ze nasza  historia jest wyjatkowa, że z nim będzie inaczej.
Na forum sa dwa watki Anastaccji, dla której romans z zonatym skończył się w miare dobrze dla nich oczywiscie, i Kroteczki, która to sama z kochanka rezygnowała.
Nie ma nikogo kto napisałaby, ze został potraktowany jak gówno. Ja chce to napisać. nie mam pewności, nie wiem co sie dzieje w jego glowie, czym sie kieruje, jeszcze się złudzę, ze może kocha. Troszkę.

55

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
toorank napisał/a:

Prosił, żebym jeszcze trochę wytrzymała. Poczekam do końca wakacji. Może krócej. Latami? No co ty? Ja ledwo wytrzymuje te kila miesięcy. Wiesz... on mnie złości. Złości mnie tymi deklaracjami od samego początku. Dlatego zerwałam kontakty osobiste, nie spotykam się z nim. Odmawiam. jestem konsekwentna mimo, że cała az się rwę, zeby choć przytulic do niego policzek. Wiele bym dała za chocby jenda krótka chwilę z nim.
Dzisiaj pognalabym go, miałam chwile słabości, ale ze złych pobudek. Nie dla siebie tylko żeby zrobic mu na złośc. Wiem, że ze mną z ta świadomością, ze ja czekam, że jestem jego jest mu dobrze. Jest szczęślwiy i to daje mu siłę. Chciałam mu ten dobry nastrój odebarć, to takie głupie, bo właściwie dlaczego? Może jemu tez jest cieżko. Możę naparwde mnie kocha. Może to by go skrzywdziło.
I tak wiszę. To straszne.

Kochana, czytam Twój wątek i jestem w stanie zrozumieć Twoje rozterki i dylematy. Współczuję Ci tego zawieszenia. Jednak jak widać każda "z nas" przez to przechodziła. Szkoda zrezygnować, ale wiesz, że jeżeli z tym nic nie zrobisz, to się wyniszczysz psychicznie. Dziwnym trafem takie (pierwsze?) wątpliwości pojawiają się właśnie po kilku miesiącach romansu. To jest chyba właśnie ten czas, kiedy pierwsza adrenalinka opada, pojawia zaangażowanie emocjonalnie i zaczynamy dostrzegać w jakiej sytuacji, pułapce się znaleźliśmy. Nie bardzo wiadomo w którą stronę pójść, bo każde rozwiązanie wydaje się być złe. Chciałybyśmy by wszystko było prostsze, decyzje łatwiejsze, które można podjąć już teraz w tym momencie, najlepiej nikogo nie krzywdząc, tak by wszyscy byli zadowoleni ale tak się nie da.
Co do mego wątku i Kroteczki - myślę, że sytuacje miałyśmy bardzo podobne, wręcz schematyczne, tylko okoliczności tu bardziej zdecydowały - ja nie miałam rodziny, on praktycznie nie żył z żoną (był weekendowym mężem), oraz to że na co dzień nie pracowaliśmy razem. Decyzję pierwotną podjęłam taką jak Kroteczka - zerwać z nim całkowity kontakt. To był czas nie tylko na zastanowienie się co dalej, czego tak naprawdę chcemy, ale też na weryfikację uczuć. Trwając w tym zwieszeniu nie tylko nie będziesz w stanie z boku na to wszystko spojrzeć, ale nadal będziesz żyła w amoku, wpadając w coraz większe huśtawki nastroju.
On może Cię zwodzić deklaracjami czy samymi chęciami zrobienia czegoś w tym kierunku latami jeżeli na to pozwolisz. Im dłużej to będzie trwało tym trudniej to będzie skończyć, ale też coś zmienić, no bo po co? Możliwe że przez narastające żale i pretensje sama dojdziesz do wniosku, że nie chcesz tego ciągnąć, jednak ja kto mówią od miłości do nienawiści krótka droga i odwrotnie - bo tą są wciąż silne choć skrajne emocje. Tu chodzi o zobojętnienie, a na to potrzeba czasu i konsekwencji.
No chyba że chcesz walczyć o niego. Jednak tu ani prośba ani groźba nie pomoże, jeżeli on sam tego nie będzie chciał. Jeżeli prosił o czas, to mu go daj. Zobaczysz co z nim zrobi. Miej jednak też swoje warunki, których się trzymaj.

56

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
toorank napisał/a:

INKA ja zaczęłam czytac jak było juz za późno. Ja chce tu wyrażnie i na bierząco napisać jak to sie kończy, ale nie kiedy emocje juz opadna a ja mądra będe wiedziała, ze to nic nie warte, chce żeby to sie odbyło na żywo.
W tej chwili go kocham, bezgranicznie, bezwarunkowo, bo jeszcze mnie nie skrzywdził, jeszcze nie odtrącił. Ja teraz zyję jeszcze nadzieją, że coś znaczę. Dlatego chce to napisać. Bo one. my wszytskie jestesmy takie głupie. myslimu, ze nasza  historia jest wyjatkowa, że z nim będzie inaczej.
Na forum sa dwa watki Anastaccji, dla której romans z zonatym skończył się w miare dobrze dla nich oczywiscie, i Kroteczki, która to sama z kochanka rezygnowała.
Nie ma nikogo kto napisałaby, ze został potraktowany jak gówno. Ja chce to napisać. nie mam pewności, nie wiem co sie dzieje w jego glowie, czym sie kieruje, jeszcze się złudzę, ze może kocha. Troszkę.

Oj, dokładnie jakbym siebie czytała. Mnie mój też nie skrzywdził, nie odtrącił, ja też żyję ciągle nadzieją i tak dalej blablabla. Ale ale... jak nie skrzywdził, skoro płakałam tyle razy? Przecież nie ze szczęścia płakałam, prawda? Trzeba się odciąć od tego wszystkiego, jedną grubą krechą. To jedyne lekarstwo.

57

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Toorank mysle tam samo jak Anastacja.
Ja nie bylam w stanie zyc z mysla ze rozbije dwie rodziny. Tylko ja w przeciwienstwie do Anastacji tez mialam rodzine, dzieci.
A on? On czekal chyba az ja podejme decyzje za nas dwoje. To za duze brzemie dla mnie. Odcielam sie od niego, najpierw tylko fizycznie a potem tez wewnetrznie.
On probowal roznych sposobow, uwodzil mnie, podstepem organizowal rozne sytuacje, pisal lzawe smsy. Teraz "tylko" mnie obserwuje. Jest to dosc meczace bo przez to nadal zyje tym romansem. Chcialabym moc zyc calkowicie normalnie ale obawiam sie ze nigdy nie bedzie mi to dane.
Najgorzej ze jego zona wie. Narazie z nim jest ale mysle ze jak on sie nie ogarnie to w koncu sie rozstana i bede ich miala na sumieniu.
Wiem ze w przyszlym tygodniu wyjezdza sam na urlop. Nie wiem dlaczego bo zona zawsze bardzo go pilnowala, o samotnych urlopach nie moglo byc mowy. Nie wrozy to dobrze.
Uwierz ze wiem jakie siedza w tobie uczucia. Ja tez mialam momenty ze w duchu rywalizowalam z jego zona. Ze cieszylo mnie ze tylko czeka az ona zasnie by zaczac pisac do mnie taakie smsy ze od samego czytania kochalam go jeszcze bardziej. Mialam czasem glupia satysfakcje ze upija sie z mojego powodu, ze na urlop jedzie tam gdzie ja bylam w ubieglym roku. Walczylam z tym ale przyznaje ze uczucie wyzszosci nad nia nie bylo mi obce.

58

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
ivy71 napisał/a:

Oj, dokładnie jakbym siebie czytała. Mnie mój też nie skrzywdził, nie odtrącił, ja też żyję ciągle nadzieją i tak dalej blablabla. Ale ale... jak nie skrzywdził, skoro płakałam tyle razy? Przecież nie ze szczęścia płakałam, prawda? Trzeba się odciąć od tego wszystkiego, jedną grubą krechą. To jedyne lekarstwo.

Ivy ja jednak mysle ze same siebie skrzywdzilysmy wdajac sie w romans. Odciecie na pewno daje jakies tam poczucie bycia gora. I to ze on robi wszystko zeby bylo jak dawniej jest znacznie latwiejsze do zmiesienia niz gdybym to ja skamlala o uwage i milosc.
On nie wie jak bardzo go kochalam, pewnie mysli ze byl dla mnie zabawka. Ale nigdy tak nie bylo.

59

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

,,Elle88 mnie nie chodzi tylko o seks o te najnizsze potrzeby. To, ze nie chce z nim byc nie znaczy, ze go nie kocham i nie potrzebuje jego milosci. On poprostu nie nalezy do mnie i nigdy nie będzie. Nawet jesli odejdzie od zony, nigdy nie będzie mój. Dlatego nie chce dla tej namiastki niszczyć dwóch rodzin. Wszytso, albo nic Elle rozumiesz? Jesli mam miec tylko te jego namaistke to bez rujnowania świata, tylko jednocześnie.
Tak teraz o tym myślę. "

Czemu sobie wszystko komplikujesz ? smile
Ja np chciałabym być w Twojej sytuacji porównując swoją.

Skoro go kochasz - on prawdopodobnie tez - chce odejsc od zony z ktora nie jest szczesliwy to gdzie problem ?

Dlaczego uwazasz ze nigdy nie bedzie nalezal do Ciebie ?

Zeby cos zmienic trzeba zrobic krok w przod.

On chce Ciebie Ty jego i to wszystko.
Tak jak pisze Anastacjaa - daj mu czas ktory potrzebuje - niech sie wykaze.

60

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Pytalam wczesniej ale uciekly chyba gdzies wpisy.

Jak długo romansujecie ze sobą ?

Po jakim czasie powiedział Tobie ze chce odejsc od zony ?

61

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
kroteczka napisał/a:
ivy71 napisał/a:

Oj, dokładnie jakbym siebie czytała. Mnie mój też nie skrzywdził, nie odtrącił, ja też żyję ciągle nadzieją i tak dalej blablabla. Ale ale... jak nie skrzywdził, skoro płakałam tyle razy? Przecież nie ze szczęścia płakałam, prawda? Trzeba się odciąć od tego wszystkiego, jedną grubą krechą. To jedyne lekarstwo.

Ivy ja jednak mysle ze same siebie skrzywdzilysmy wdajac sie w romans. Odciecie na pewno daje jakies tam poczucie bycia gora. I to ze on robi wszystko zeby bylo jak dawniej jest znacznie latwiejsze do zmiesienia niz gdybym to ja skamlala o uwage i milosc.
On nie wie jak bardzo go kochalam, pewnie mysli ze byl dla mnie zabawka. Ale nigdy tak nie bylo.


Krotko ja uwazam ze i tak powinniscie sobie jeszcze kiedys szczerze porozmawiać.
Nie kochałaś go tylko go dalej KOCHASZ smile - powinien o tym wiedziec.
Nie traktujmy wszystkich facetow sztampowo - oni tez mają uczucia.

62

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Nikt32 napisał/a:

Krotko ja uwazam ze i tak powinniscie sobie jeszcze kiedys szczerze porozmawiać.
Nie kochałaś go tylko go dalej KOCHASZ smile - powinien o tym wiedziec.
Nie traktujmy wszystkich facetow sztampowo - oni tez mają uczucia.

Nie, nie kocham go, ale nigdy nie chcialabym jego krzywdy. Chce zeby byl szczesliwy.

Trudno mi sie z nim rozmawia. Teraz jest miedzy nami jakis niewidzialny mur. Nie ma zadnej spontanicznosci.

63

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
toorank napisał/a:

Zmierzch
całe życie starałam się panować.
Starałam się grać fair.
Zawsze dostawałam po doopie, a Ci którzy za nic mieli zasady wygrywali.
Zawsze na pierwszym miejscu byli inni, pierwszy raz chcę czegoś dla siebie.
Tak chcę to wiedzieć na pewno czy byłby w stanie związać się ze mną. I nie ma w tym żadnej ekscytacji. Etap ekscytacji dawno mamy za sobą, a już wtedy towarzyszyły mu problemy i wyrzuty sumienia.
Jeśli mamy racje i on nigdy nie zostawi żony dla byle jakiej kochanki to chcę to tu napisać. Na gorąco. Od razu.

Tak egoistyczne podejście....rozwalić związek dla własnej satysfakcji hmm To podchodzi pod chore rozumienie miłości i podnoszenie własnego ego. Masz niską samoocenę kierując się takimi wyznacznikami własnej osoby sad

64 Ostatnio edytowany przez toorank (2015-08-06 14:12:03)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Czemu sobie wszystko komplikujesz ? smile
Ja np chciałabym być w Twojej sytuacji porównując swoją.
Skoro go kochasz - on prawdopodobnie tez - chce odejsc od zony z ktora nie jest szczesliwy to gdzie problem ?
Dlaczego uwazasz ze nigdy nie bedzie nalezal do Ciebie ?
Zeby cos zmienic trzeba zrobic krok w przod.
On chce Ciebie Ty jego i to wszystko.
Tak jak pisze Anastacjaa - daj mu czas ktory potrzebuje - niech sie wykaze.

Problem chyba w tym, ze mu chyba nie wierzę smile. To słabeusz. Nawet jak mu się wydaje, że odejdzie to tego nie zrobi. Dlaczego nawet gdyby to nie będzie mój? Ma syna i córkę, dzieci zwykle zostają przy matce i to ona zawsze ma przewagę smile to ona będzie decydowała pośrednio o jego życiu.
Nikt32 czasami wyobrażam sobie to wszystko i myśle jakby to było i wiesz co mi wychodzi?
Że romans to magiczny klimat, nieczęste spotkania, napięcie, tęsknota on zawsze uradowany ja podekscytowana, wyszykowana na randkę i takie tam
jeśli sytuacja się zmieni dostanę to co ma teraz zona: zmęczenie po pracy, brak czasu, drobne porażki, codzienne problemy finansowe, brudne gatki i skarpety do prania, stanie nad garami i z dużym prawdopodobieństwem marny seks jaki otrzymuje teraz żona (to jej opinia)
tak spojrzę na to chłodno to nijak mi się to nie kalkuluje sad wiem, że jestem okropna, wyrachowana, ale taka jest prawda
magia zniknie on będzie bywał u żony śliczny i pachnący na obiadkach a ja zostanę z tymi brudnymi gaciami
dlatego ciągle myślę o tym, że podwójne życie byłoby lepsze nie tylko dla dzieci, ale również dla mnie (EGOISTKA)
wstyd mi, ale staram sie być z Wami szczera
Pytalam wczesniej ale uciekly chyba gdzies wpisy.
Jak długo romansujecie ze sobą ?
Po jakim czasie powiedział Tobie ze chce odejsc od zony ?

trwa to ponad rok. O tym, że to małżeństwo jest dziwne wiedziałam wcześniej, o tym, że się zakończy powiedział mi od razu. Wiesz co... to jaoś tak dziwnie było, ale on moje zainteresowanie potraktował od razu poważnie tzn. chyba nie myślał o romansie tylko o (nie wiem śmiesznie to brzmi) o byciu razem (to oczywiście moje wrażenia, wtedy trochę myślałam, ze to może kit dla kochanki i kazałam mu przestać to mówić). Na samym początku powiedział, że jego małżeństwo niedługo się skończy i że nie ma to żadnego związku ze mną. Pasowało, bo faktycznie rzucało się w oczy, ze nie jest tam tak jak powinno. Czasami mówił, że ta sytuacja jest dla mnie krzywdząca, z powodu tego jak niewiele jest w stanie mi dać i że nie chce żebym była jego kochanką. To nie jest typ faceta, który zdradza rodzinę. Słabeusz bez grosza przy duszy - tacy zostają z żoną do końca.
Qrsywa
Tak egoistyczne podejście....rozwalić związek dla własnej satysfakcji hmm To podchodzi pod chore rozumienie miłości i podnoszenie własnego ego. Masz niską samoocenę kierując się takimi wyznacznikami własnej osoby :

Nie rozwalić. O ile będę niala na to wpływ nigdy nie pozwolę mu odejść od żony. ja chcę tylko mieć pewność, że on jest gotowy dla mnie to zrobić, żebym ja mogła oddać się mu bez reszty w całości (czyt. spotykać się z nim, kochać się, dbać o niego, wspierać, poświęcić się dla niego i ryzykować)

65

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Toorank masz duzo racji - rozumiem Ciebie - wiem o co chodzi. Tak to magiczny klimat zdecydowanie smile

Ja mam taki staz jak Ty smile - tyle, że wiem że on nie odejdzie od żony ( ze wg na dziecko ) - nawet nie nalegam , ale strasznie mnie to męczy. Ja akurat chciałabym z nim być i nie przeraża mnie myśl codzienności z nim smile , ale masz racje to juz nie byłoby to samo smile szara rzeczywistość smile

Chciałam juz to zakończyć - ale nie dałam rady - na samą myśl o tym robiło mi niedobrze - dziwne uczucie i uznałam że w sumie dlaczego mam sobie odmawiać szcześcia - bo przy nim czuję sie szczęśliwa. Przykre bo też mam męża.   
Na razie po prostu żyję na zasadzie będzie co będzie.

Posty [ 1 do 65 z 715 ]

Strony 1 2 3 11 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024