Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 11 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 261 do 325 z 715 ]

261 Ostatnio edytowany przez horses (2015-08-11 10:01:10)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Toorank, co ty męzczyzn nie znasz?
Oni z reguły, kiedy uznają, że sprawa się zakończyła przechodzą do następnego etapu, zostawiajac przeszłość za sobą.
Zazdroszczę im tego, bo sama często łapię się nad tym, czy mogłam w danej sytuacji zachować się inaczej, czy to moja wina itp.
A ze strony faceta temat juz nie istnieje.
Dlatego mają też przewagę nad nami. Kiedy walczą, a potrafią walczyć, kiedy chodzi o swietny seks i super emocje, wydaje się nam,
ze będa walczyc zawsze. A tak nie jest.
I kiedy przestają walczyć to  kobieta zaczyna analizować każdy jego gest, ruch....doszukując się w nim objawów dawnej adoracji robiąc się przy tym śmieszną osóbką,
która nie wiadomo czego chce.

Zobacz podobne tematy :

262

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Na pocieszenie coś dodam krótko.
Kobiety płaczą na początku. Zaraz po rozstaniu miesiąc, dwa.... ale póżniej potrafią się podnieść i nabrać sił.
Mężczyżni przez miesiąc, dwa.... czują siłę i nie myślą dużo ,o tym co ich spotkało. Przecież tak musiało być... ale póżniej ich siła gdzieś ucieka. Zaczynają myśleć, analizować,tęsknić. Nie potrafią się podnieść.
Stąd tak często próbują wracać.

263

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
klaudynka974 napisał/a:

Na pocieszenie coś dodam krótko.
Kobiety płaczą na początku. Zaraz po rozstaniu miesiąc, dwa.... ale póżniej potrafią się podnieść i nabrać sił.
Mężczyżni przez miesiąc, dwa.... czują siłę i nie myślą dużo ,o tym co ich spotkało. Przecież tak musiało być... ale póżniej ich siła gdzieś ucieka. Zaczynają myśleć, analizować,tęsknić. Nie potrafią się podnieść.
Stąd tak często próbują wracać.

Oj nie wiem, czy tak płacżą męzczyzni po czasie.
Prawda, ze czasami wracają, ale często wracają do byłych, bo z nowymi nie jest taki sam miód, bo zwiazek to nie romans.
Ponadto dzieci, rodzina, sprawy finansowe ...... choć zdarza się też pewnie, że doceniają i byłą partnerką po czasie.

Do kochanek często wracają, kiedy jej fanaberie i rozterki miną ..... bo niby skąd tyle długoletnich romansów, tyle tych wolnych kobiet,
które czekają po kilka lat aż się rozwiedzie, odchodziły, wracały i dalej jest tak samo.
Albo tych męzatek , które to trwają w pobocznych romansach,
choć je tyle razy konczyły i nie skonczyły, bo romans trwa, a one nadal żyją w zakłamaniu.

264

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

kobieto sama musisz sie zdecydowac co chcesz nikt nie jest Tb. Zawsze mnie to dziwilo czego ludzie szukaja w tego typu romansach czy innych flirtach bylem w kilku zwiazkach ale nigdy nawet nie wyobrazalem sobie o zdradzie. Owszem nie ukrywam nie bylem az tak zaslepionym glupcem ze bedac ze swoja partnerka uwazalem ze tylko ona jest sliczna i cudowna bo to byloby klamstwo, zawsze zdaje sobie sprawe ze poza moja kobieta jest tez wiele innych ktore tez potrafia kochac byc wierne uczciowe no i urodziwe. Bo nie ma co zaprzeczac prawdzie, ale nigdy bym sie nie posunal do zdrady chciaz przez sam fakt ze jak ja bym mogl sie czuc gdyby to ona zdradzila mnie.
Taka jest mentalnos ludzi zauwazylem facet leci ze tak powiem za mlodszym i nowszym modelem bo nie ma co owijac w bawelne tak czesto jest wystarczy mlodsza laska o pare lat i juz sie zapomina o obietnicy zlozonej zonie. Za to kobiety maj problem gdzie indziej czesto maja dobrych mezow ktorzy staraja sie robic by niczego nie brakowalo ale nagle pojawia sie jakis lovelas tzw. "ksiaze ze bajki" ktory namiesza w glowie pusta gatka. Wszsytko ma swoje wady i zalety nie mozna miec wszystkiego wybierajac taki model samochodu ma A,B,C za to wybeirajac drugi mam A,C,D. Tak samo jest z partnerami bedac z tym bede szczelsiwy bardzo w tym i tym segmencie ale slabiej moze byc w czyms innym, za to z tym drugim bedzie gorzej z tym co bylo swietne z tym pierwszym partnerem ale lepsze bedzie to w czym pierwszy partner nie mogl nam zapewnic.

Takze sama musisz sobie zdac sprawe co bardziej sobie cenisz. Domyslam sie ze stajesz przed trudna decyzja, ale to jest w pewnym sensie twoja wina bo czyja?

265 Ostatnio edytowany przez Araquelle (2015-08-11 12:21:52)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Przeczytałam cały wątek. Spodobał mi się.  I tak coś dla kochanek, bo tak tu walczą i o tej miłości przekonują (momentami). Ale głównie dla tej jednej niedoszłej, która  przytacza co mądrego piszą na ten temat faceci.
Ja rozwiodłam się chyba już z 11 lat temu (ojjj). Wtedy to wypaliło się a mąż poznał cudowną kobietę! No miłość jak z bajki, drugiej takiej świat nie widział, wszystkie te ochy i achy jak wyjęte z waszych, kochanki, wypowiedzi. Przytoczcie sobie dla większego wrażenia. No i on jednak porzucił kapciuszki i postawił na nową miłość. Rozwiedliśmy się a potem zakochani zamieszkali razem. Z dziubków spijali tą swoją miłość, na naszej klasie (bo to te czasy były) słitaśne fotki wrzucali jak to wreszcie och i ach  wreszcie razem. Całe miasto prawie zostało poinformowane o jedności ich dusz i ciał. A teraz pytanie - gdy proza życia ich dopadła na jak długo wystarczyło tej miłości i jedności?
Ano cztery lata. W tym ostatni rok był najgorszy bo już źle ale jak tu się rozstać i przyznać do porażki gdy zrobiło się tyle szumu i wykrzyczało tak wiele słów o true love?
Tak wiec moje drogie, różnie w życiu bywa. Motyle zdychają, okazuje się, że te wyrwane spotkania, to porozumienie ponad głową małżonki, ta niemożność jednak wiele wnoszą  do miłości. I nie żona zła a kochanka wspaniała tylko takie życie - okres zafascynowania nie będzie na poziomie master cały czas. I jak się nie pracuje to zawsze opadnie. Powtarza się schemat.
Wielu mężczyzn to wie dlatego nie chce się rozwodzić! Bo proza życia w nowym związku też dopada, po co więc przechodzić przez nieprzyjemne sytuacje? lepiej mieć kochankę co doda wigoru.
Co do exa, gdzieś tak po 1,5 roku znowu spiknął się z gwiazdą ale już na zasadzie randek. Bez wspólnego mieszkania. I znowu tylko rok dali radę. Jakoś miłość nie chciała zapłonąć tak żywym ogniem jak w czasach romansu. Ech, a miało być tak pięknie.

266 Ostatnio edytowany przez toorank (2015-08-11 13:06:22)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
horses napisał/a:

Toorank, co ty męzczyzn nie znasz?
Oni z reguły, kiedy uznają, że sprawa się zakończyła przechodzą do następnego etapu, zostawiajac przeszłość za sobą.

Moja przyjaciółka mówi to samo. Facet otrzepuje kurz i idzie dalej.

klaudynka974 napisał/a:

Na pocieszenie coś dodam krótko.
Kobiety płaczą na początku. Zaraz po rozstaniu miesiąc, dwa.... ale póżniej potrafią się podnieść i nabrać sił.
Mężczyżni przez miesiąc, dwa.... czują siłę i nie myślą dużo ,o tym co ich spotkało. Przecież tak musiało być... ale póżniej ich siła gdzieś ucieka. Zaczynają myśleć, analizować,tęsknić. Nie potrafią się podnieść.
Stąd tak często próbują wracać.

wiesz myślałam o tym
że może on kiedyś odejdzie, może teraz jest zbyt wcześnie, może nie dojrzał do tego żeby działać, może boi się kłopotów finansowych (jego sytuacja nie jest różowa) ale mi chyba nie o to idzie, pewnie nie byłabym w stanie z nim żyć, zona narzeka nie bez powodu to co jest jego zaletami jako kochanka może być wadą u stałego partnera, ja chciałam mieć pewność, ze jest w stanie walczyć, żebym ja mogła pójść na całość,  upodlić się do końca,
i jeśli teraz kiedy odpuściłam on kiedykolwiek odejdzie i przyjdzie mi  to powiedzieć, ze jest gotowy to się chyba pochlastam z rozpaczy sad, bo dla mnie nie będzie już odwrotu
teraz albo nigdy

Horses, bo te podwójne ukłądy naparwdę się sprawdzają, tylko trzeba potrafić to robić jak najmniej ryzykując, ja naprawdę w to wierzę
żona dostaje pieniądze, domowe naprawy, dzieci a wcale ni musi go dopieszczać, dopieszcza go zakochana kochanka, dzieci maja pełną rodzinę i szczęśliwych niekłócących się rodziców, każdy dostaje to czego potrzebuje

migot123 napisał/a:

kobieto sama musisz sie zdecydowac co chcesz nikt nie jest Tb. Zawsze mnie to dziwilo czego ludzie szukaja w tego typu romansach czy innych flirtach
...
nie mozna miec wszystkiego wybierajac taki model samochodu ma A,B,C za to wybeirajac drugi mam A,C,D. Tak samo jest z partnerami bedac z tym bede szczelsiwy bardzo w tym i tym segmencie ale slabiej moze byc w czyms innym, za to z tym drugim bedzie gorzej z tym co bylo swietne z tym pierwszym partnerem ale lepsze bedzie to w czym pierwszy partner nie mogl nam zapewnic.

Takze sama musisz sobie zdac sprawe co bardziej sobie cenisz. Domyslam sie ze stajesz przed trudna decyzja, ale to jest w pewnym sensie twoja wina bo czyja?

Lubie motoryzacyjne porównania smile trafiają do mnie smile
i własnie chodzi o to, żeby mieć i sportowy motocykl i półciężarówkę i wygodną limuzynę
ale fakt w jednym pojeździe pogodzić się tego nie da

wiesz ja nie wiem czy ja miałam wybór, czy on wybrałby mnie, dzisiaj chyba już wiemy, że jednak nie
ja go potrzebuje, jestem zniecierpliwiona, ja czekam juz rok, żeby się z nim kochać rozumiesz? rok czasu pragnąc kogoś tak bardzo, że aż boli! mogłabym ulec i zacząć z nim sypiać, ale to chyba najgorsze z możliwych rozwiązań jakie mogłabym sobie zgotować,
po pierwsze oksytocyna, która wydziela się podczas orgazmu sprawiałaby, że stałabym się bezwolna ofiarą w jego rękach, trudno wygrać z przywiązaniem, a ew, rozstanie przypłaciłabym z dużym prawdopodobieństwem zdrowiem
po drugie (wiem to straszne nie powinnam tego pisać, ale tak własnie myslę, czuję, jestem wyrachowaną suką) straciłabym jedyny argument, w chwili w której by mnie posiadł nie ponosząc żadnych kosztów na pewno nie miałoby to dla niego żadnej wartości, coś co dostajemy za darmo zawsze jest mniej warte niż byle co za co słono zapłaciliśmy
tak więc mówisz, ze mam wybór?
nie mam wyboru, mogłam tylko czekać

Araquelle, wiem to wszystko, jak są dzieci jest strasznie trudno, ja stałabym sie jego domowym wysiedzianym fotelem, nigdy tego nie chciałam, bo wiem, że gonił za mną bo byłam dla niego egzotyką

267

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Toorank,
oczywiście, ze takie układy są i się sprawdzają. Znam i to bardzo dobrze ludzi tak żyjących.
Abstrahując od zasad moralnych, wyrzutów sumienia itp ci ludzie mają autentyczną potrzebę posiadania kogoś na boku.
W tych układach jakie znam chodzi dokładnie o dwie sprawy. O seks i potrzebę adoracji, adrenaliny, poczucia zauroczenia.
Czyli w domu maja zapewnione potrzeby egzystencjonalne, poczucie bycia rodzicem i potrzeby uczuciowe- stabilna miłość,
poczucie, że ktos się troszczy.. A w romansie seks i te motylki.
Nie męczą ich wyrzuty sumienia, czy inne moralne dylematy. Jedyny ich problem to utrzymanie tego w tajemnicy.
Paradoksalnie to świetni mężowie, troszczący się ojcowie. Uwierz, że żony niczego się nie domyślają, wręcz są noszone na rękach.
A obok mają kochanki, utzrymanki.
Pytanie brzmi, czy Ty się do takiego układu nadajesz? Czy potrafisz się nie angażować? Utrzymać wszystko w tajemnicy?
I czego przede wszystkim chcesz od tego faceta i ewentualnie, jesli nie tego to innego, którego sobie zapoznasz.

268

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Ludzie, czy wy nie macie naprawdę innych życiowych problemów? Czy to ja jestem taka "twarda"sztuka? No Boże kochany, nie na d...życie się kończy.Zajmijcie się czymś konkretnym.No jasne, fajnie być kochanką, fajnie być żoną, ale jeśli tańczy się tylko wokół tego, to można zwariować. Toorank ty się weź najpierw za siebie samą, zostaw już te rozkminy i zacznij biegać, pływać, nie wiem cokolwiek co lubisz,wysprzątaj dom, zrób porządne pranie, to zajmie ci umysł i czas.Gwarantuję ci, że przez takie zajęcia oczyścisz umysł i spojrzysz na wszystko obiektywnie.

269 Ostatnio edytowany przez Zorija (2015-08-11 13:37:10)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

"Lubie motoryzacyjne porównania smile trafiają do mnie smile
i własnie chodzi o to, żeby mieć i sportowy motocykl i półciężarówkę i wygodną limuzynę
ale fakt w jednym pojeździe pogodzić się tego nie da"

Toorank, zaczynam Cię rozumieć!
Moja rada dla Ciebie na dziś - znajdź w swoim mieście takie specjalne miejsce. Zawsze takie gdzieś tam jest. Czasem jest to ulica, czasem pobocze szosy. Ustawiają się tam takie panienki.
Nie dość, że będziesz wówczas miała zarówno hulajnogi, rowery, motory jak i fiaciki, skody, mercedesy a może nawet i tir się trafi, to w dodatku może jeszcze na tym coś zarobisz!
Co do poczucia własnej godności - po tym co napisałaś o tej szmacie do wycierania rzygowin, którą się czujesz - myślę, że ten problem już nie istnieje.
Bierz się kobito za biznes, w dodatku połączony z przyjemnością, o której tak marzysz...
tymi dreszczykami emocji...
adrenaliną...
nowością! o, ho ho, szczególnie nowości Ci nie zabraknie.
Ale z męża nie rezygnuj, o nie... zawzze tam do czegoś się przecież przyda, co nie?

270 Ostatnio edytowany przez horses (2015-08-11 14:16:50)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Zbytdelikatna,
czy nie widzisz w Toorank, Krotce i innych,  niektórych, w tym wieku kobietach tej potrzeby adoracji, poczucia się seksi,
ale z drugiej strony zachowania pozorów odpowiedzialnej i wzorowej małzonki, matki?
Moze nawet nie pozorów, ale rzeczywistej potrzeby nie niszczenia tej stabilizacji, głownie ze wzgledu na dzieci.
Może to upływający czas tak na te kobiety działa? Może widno, ze za parę lat juz takie ładne nie bedziemy, a dziewczyny,
które mogły by byc naszymi córkami zajmą nasze miejsce tych najładniejszych w pracy?
Ale przecież  zycie to nie tylko chemia, seks, bycie najładniejszą itp. To też właśnie ten sport, zainteresowania, a przede wszystkim rodzina.
Toorank,
nie wiem, czego Ty chcesz. Jesli chcesz adrenalinki na boku, nadajesz się do tego to i tak pójdziesz w romans.
Jeśli chcesz lepszego życia, poczucia miłości, akceptacji, to romans to złe wyjście. Tu trzeba zacząć zmieniać siebie i zycie, ale nie od  d.py strony.

Ludzie koło 40 stki analizuja swoje życie, ja również, więc to nic dziwnego, że chce się poprawić to co źle działa.
Ale jesli myslisz, że w skrytym romansie znajdziesz zarówno namiętny seks, jak i prawdziwa miłośc to wydaje mi się , ze liczysz na zbyt wiele.
No chyba, że tylko o seks Ci chodzi i adorację to może taki układ rzeczywiscie jest dla Ciebie.

271 Ostatnio edytowany przez Xymena (2015-08-11 14:01:46)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Zorjia
Wystarczy, że cię ktoś zdradzi i już jesteś ideałem.
Szkoda, że nie dla niego.
To wstyd co napisałaś.

272

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Wiem, że oberwie mi się za to, więc robię to z całą odpowiedzialnością. Czy nie za ostra ta ocena autorki wątku?

1  . Pogubiła się, jednak szuka rozwiązania swojej sytuacji
2.   cierpi, co świadczy o tym, że jednak nie jest tak wyrachowaną suką
3   .zapewne na własne życzenie, ale jej samoocena jest na równi z zerem
4.  wy cofała się z romansu, więc naprawia wyrządzone krzywdy
5.   SZUKA POMOCY, WSPARCIA , bo sama wie,  że to nie było dobre
6.   Jest szczera do bólu, co można porównać do spowiedzi
7.   zufała ludziom na tym portalu i z pokorą przyjmuje nasze opinie


Przecież ona nie napisała tutaj po to, żeby się pochwalić. Ona też chce taki stan rzeczy zmienić. Nie mówi, że uwiedzie jeszcze jakiegoś faceta. Ona już wie, że to nie ma sensu. I teraz moje drogie mamy dwie możliwości.


1. Wyżyjmy się na niej, zrównajmy z ziemią. A niech ma głupa P...da za swoje. Po cudze przecież się nie sięga.
2. Spróbujmy pocieszyć, bo to naprawdę boli i pokazać właściwą drogę.

Przecież piękne jest to co pisała moja poprzedniczka JEŚLI CHCESZ LEPSZEGO ŻYCIA...TO TRZEBA ZMIENIAĆ SIEBIE...
Poza tym istnieje duuuuuże prawdopodobieństwo, że pod wpływem mądrych sugestii na taki układ już nigdy w życiu się nie zgodzi i tym sposobem uratujemy choć jedno małżeństwo. Po prostu Pan Mąż nie będzie miał z kim, bo jedna odpadła z zabawy, a inne już zajęte smile

273 Ostatnio edytowany przez Zorija (2015-08-11 14:42:03)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Xymena napisał/a:

Zorjia
Wystarczy, że cię ktoś zdradzi i już jesteś ideałem.
Szkoda, że nie dla niego.
To wstyd co napisałaś.

 
Xymeno, dobrze, że się wstydzisz... i dobrze, że jest Tobie szkoda (chociaż komuś jednemu!), bo mi wcale a wcale nie jest tongue
...
A tej Twojej logiki to już za ch..a nie rozumiem... że niby stałam się ideałem jak mnie mąż zdradził?? Ehhhh, i chyba nie chcę tego zrozumieć, nie wyjaśniaj mi, proszę. Pozwól, że zostanę w nieświadomości i nie pojmę do końca tych mądrości, które dla Ciebie stały się dostępne.

274

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Klaudynko, to nie była ocena, tylko dobra rada tongue
Z pokorą powiadasz? Qurcze, nie znam się chyba na pokorze, bo ja jej tu ani odrobiny nie widzę.

275

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
toorank napisał/a:

d... mnie sie wydaje, ze my z kochankiem zwyczajnie do siebie pasujemy, to niesamowite uczucie poznać kogoś takiego...

ileż to takich wpisów już tu było, potem zgrzyt zębów i skomlenie.

toorank napisał/a:

... i kara,
najgorsza kara wiedząc, ze jest ktoś taki i nie móc się z nim kochać

no i co dobra nauczka?

Potem poznasz innego, zajebistrzego gościa, i powiesz to samo, potem kolejnego, kolejnego ... itd.

Po jakimś czasie, iluś tam latach spojrzysz w lustro i wtedy dopiero sama się nazwiesz ...

276

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
zbytdelikatna napisał/a:

Ludzie, czy wy nie macie naprawdę innych życiowych problemów? Czy to ja jestem taka "twarda"sztuka? No Boże kochany, nie na d...życie się kończy.Zajmijcie się czymś konkretnym.No jasne, fajnie być kochanką, fajnie być żoną, ale jeśli tańczy się tylko wokół tego, to można zwariować. Toorank ty się weź najpierw za siebie samą, zostaw już te rozkminy i zacznij biegać, pływać, nie wiem cokolwiek co lubisz,wysprzątaj dom, zrób porządne pranie, to zajmie ci umysł i czas.Gwarantuję ci, że przez takie zajęcia oczyścisz umysł i spojrzysz na wszystko obiektywnie.

Ty zwariowałaś Zbytdelikatna?
Pranie? Sprzątanie? Takie zajęcia nie dają adrenaliny. Co innego obcy facet, który pojawił się gdzieś tam na horyzoncie - i te rozkminiania, czy spojrzał, bo kocha... czy spojrzał ale to nic nie znaczyło... czy powiedział to bo mu przykro, czy dlatego, że jest zimny...
Toż tak można całymi dniami przez długie miesiące.
Fajne i ekscytujące i dla niektórych - jedyna treść ich życia.

277

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Zorija rzuca jadem, bo została zdradzona. Rozumiem, ale wzięłabyś sobie na wstrzymanie. Opluwasz Toorank jakby była najpodlejsza kochanką, ale zauważ, że jednak nóg przed nim nie rozłożyła... Ale moje zdanie będziesz miała gdzieś, bo niestety jestem po drugiej stronie barykady.

Toorank - kobieto, jak ja Cię dobrze rozumiem.  Gdyby mi ktoś powiedział kiedyś, że wejdę w takie gó... to roześmiałabym mu się w twarz. Ja jeszcze nie zakończyłam tego jak Ty... u mnie trwa troszkę krócej, też seksu nie było i nie będzie...
Zawisłam jak Ty swego czasu. Wiszę tak od początku.

Czytam to forum od jakiegoś czasu, próbuję się otrząsnąć i uwolnić. Zdradzeni opluwają jadem, zdradzający trzymają się razem...
Tylko, że punkt widzenia zmienia się w zależności od siedzenia.

Do zdradzonych:
Nie wszystkie kochanki są złe. Nie każda rozkłada nogi żonatemu. Nie każda czuję się lepsza od żony. Nie każda ma z tego satysfakcję, że mężczyzna chce ją. Nie każda czuję się komfortowo w tej sytuacji i nie każda będzie walczyła o tego mężczyznę. Nie każda marzy o rozwaleniu czyjejś rodziny. Wprost przeciwnie - będzie się chciała uwolnić, a nie potrafi.
Wydaje się Wam takie to proste. Uciąć kontakt, odsunąć się. Śmiejecie się z hasła o miłości... Ci, którzy nie byli w takiej sytuacji nie wiedzą nic....

Ja - kochanka, bez seksu. Zauroczenie od pierwszego wejrzenia, pierwsze spotkanie, drugie, okłamywanie samych siebie, że to przecież nic takiego, że to nic nie znaczy, że to tylko koleżanka i kolega. Człowiek, ani się obejrzy a już tkwi w bagnie. Bagno pokryte jest pięknym mchem... Piękna przyjaźń, mówienie sobie wszystkiego, troska o drugą osobę, patrzenie w oczy i spijanie z dzióbków. Na początku kompletny stan szaleństwa i euforii. Bo jak to można się zakochać po iluś tam latach? Następuje zwrot akcji. Wychodzi na światło dziennie ta znajomość. Znajomość, nie romans. I mimo wszystkich konsekwencji, zawirowań człowiek w tym tkwi. Dlaczego? Dla seksu nie, bo go nie ma. Bagno za to jest bardzo głębokie. Jego rodzina, moja rodzina, nasze dzieci. To nie tak, że nie mamy moralnego kręgosłupa, że lubimy wchodzić w butach w rodzinę i pozwalamy, aby ktoś w nią wchodził. Odezwą się głosy, że jesteśmy świadomi i powinniśmy wiedzieć, co dobre a co złe... Oj wiemy, bardzo dobrze wiemy. Taka zdrada jest z premedytacją, czasochłonna, kosztuje dużo emocji, dużo łez, autodestrukcyjna. Nie życzę tego najgorszemu wrogowi.
Ale zdradzeni nie zrozumieją, tkwią w swoim poczuciu krzywdy opluwając nas jadem. Gdybym mogła cofnąć czas nie weszłabym w to. Nie miałam pojęcia w co się pakuję. Żal mi nas, naszych rodzin, jego żony, mojego męża,  dzieci, nawet naszych znajomych, bo każdy w tym uczestniczy. Nie czuję się dobrze, nie jestem szczęśliwa. Czuję się podle, zakłamana, dwulicowa. Czuję się jak brudna szmatka, jak prostytutka, gdy uprawiam mechaniczny seks z mężem. Czuję się podle, gdy kochanek mówi mi, że żona próbuje naprawiać ich związek, a on już tego nie chce, bo poczuła, że jej zależy za późno. Nigdy nie miałam takich wyrzutów sumienia, nigdy nie zeszmaciłam się w ten sposób. Miałam normalny dom, kochającego męża, nie kochanego (taka drobna różnica), stabilne życie. Skomplikowałam je sobie na własne życzenia i komplikuję dalej. Gdyby to było takie proste odejść, dawno bym już odeszła. Ile mnie to wszystko kosztuje tylko ja wiem. Nie jestem z siebie dumna, nie takiego szczęścia chciałam.

I nie Zorija nie chodzi o adrenalinkę, czy ekscytację. Ty tak to widzisz. Ja oddałabym wszystko, za to aby cofnąć czas i zobaczyć jakby to było, gdyby było normalnie, bez tego całego bagna. Ukrywanie takiego związku przed małżonkiem to jest największe dno. Nie szukałam takich wrażeń.
Ale najlepiej zwalić na to, że kręci nas coś nowego, a nie widzieć tego, że małżeństwo nie jest takie jak trzeba. Że potem głupie, przypadkowe spotkanie z kimś zmienia Twój cały świat, choć o to nie prosiłaś...

278

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

bernadetka, dlaczego więc wyszłaś za człowieka, którego nie kochałaś? I jak można uprawiać seks mechanicznie?
Dziewczyny,jeśli tak chcecie, to idźcie na całość.Zobaczycie, że skończy się tak jak wasze małżeństwa - rutyną,znużeniem.To normalna kolej rzeczy, z motylków w codzienność.Ważne jest to, jak przeżyjemy tę codzienność, jak uszanujemy to co już mamy.Ale wy jesteście na razie w amoku i ni czorta nie trafia nic.
Ale - dziewczyny, to chwilowe emocje, jeśli nie będziecie ich pompowały non stop, to w końcu rozum dojdzie do głosu i same stwierdzicie - ojej, a właściwie to po co mi to?Ale na to potrzebny jest czas, dystans,zajęcie się czymś innym.Ten wasz problem jest bardzo podobny do nałogu,dopóki nie odetniecie się od tego dopalacza ostrym zerwaniem kontaktu, to tak będzie - zmarnowany czas dla wszystkich zainteresowanych i ni w tą ni z powrotem.

279

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Bernadetka
to jakby o mnie sad
czy wiesz jak twój znajomy widzi tą sytuację?

Zbytdelikatna
wiadomo, kiedyś minie
ale co to za życie bez miłości?

280

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Xymena,miłość to piękna rzecz, ale czy takie zauroczenie, to jest miłość?
Zorija, a ja jeszcze do ciebie - twój mąż wróci, to tylko kwestia czasu, ogarnie się i nie weźmie sobie na łeb trójki dzieci chociażby.
To chwilowa głupawka.
A co do tego sprzątania i sportu, w moim przypadku - jazda na rowerze.Dzięki temu wyszłam z deprechy,to sprawdzony dobry sposób na ogarnięcie emocji, wcale nie żartowałam.

281

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Zbytdelikatna
każdy musi sam sobie na to odpowiedzieć
ja nie mam wątpliwości

jeśli mąż do niej wróci, to tylko dla wygody
ja życzyłabym raczej, aby spotkała nową miłość

282

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
zbytdelikatna napisał/a:

bernadetka, dlaczego więc wyszłaś za człowieka, którego nie kochałaś? I jak można uprawiać seks mechanicznie?

Wtedy tego potrzebowałam... Mój mąż jest pewny jak konto w banku szwajcarskim. Kocha mnie od zawsze, a ja myślałam, że miłość i tak wygasa więc na co mi ona. Mam takie zdjęcie ślubne, gdzie tęsknie patrzę w dal... do dziś pamiętam, co wtedy myślałam... że będę tęsknić za miłością... W kilku związkach byłam, a wyszłam za tego, którego nigdy nie kochałam. Ot głupota i cała tajemnica.  Sama siebie nie rozumiem, dlaczego.... Może i go kocham, za to jakim jest człowiekiem, ojcem, mężem, ale nigdy nie kochałam jak mężczyzny. Zabrzmię jak nastolatka i będzie to bardzo brutalne, ale dla zobrazowania dokładnej sytuacji: mój mąż wyszedł z friendzone... na jakiś czas....

Wiesz jak wygląda mechaniczny seks? Byle odbębnić pańszczyznę, aby się nie domyślił... byle się nie rozpłakać... byle trwało jak najkrócej... byle zmusić się do czułości, której dawać nie chcę... Mogę normalnie rozmawiać o wszystkim i zachowywać się dopóki relacja jest jak z bratem. Gdy wychodzi poza te granice  - umieram.

zbytdelikatna napisał/a:

Ale - dziewczyny, to chwilowe emocje, jeśli nie będziecie ich pompowały non stop, to w końcu rozum dojdzie do głosu i same stwierdzicie - ojej, a właściwie to po co mi to?Ale na to potrzebny jest czas, dystans,zajęcie się czymś innym.Ten wasz problem jest bardzo podobny do nałogu,dopóki nie odetniecie się od tego dopalacza ostrym zerwaniem kontaktu, to tak będzie - zmarnowany czas dla wszystkich zainteresowanych i ni w tą ni z powrotem.

Zbytdelikatna owszem masz rację. Ale u mnie jest inaczej. Myślałam, ze mam wszystko czego chcę od życia. Myślisz, że sobie codziennie nie zadaje pytania czego ja właściwie chcę i czego szukam? Wiele kobiet chciałoby być na moim miejscu, a ja to niszczę. Moje tłumaczenie może jest i durne, ale chciałabym być z kimś kogo kocham, a tak nie jest. Nie mam nawet podstaw, aby odbudować miłość z mężem, bo nigdy jej nie było.

Wiem jaką głupią pindą jestem, nawet nie musicie mi o tym mówić...

Xymena napisał/a:

czy wiesz jak twój znajomy widzi tą sytuację?

Podobnie jak ja i może jestem naiwna, ale wierzę mu. Wiem, kochanice wszystko łykną jak pelikan wink Ale ja wiem od początku jaka sytuacja była między nami, jaka jest, ile rozmów było na temat tego wszystkiego... Żadne z nas nie chce siedzieć w takim układzie wiecznie, każdy ma wyrzuty sumienia i wiele rozterek, a mimo wszystko spotykamy się dalej i w tym tkwimy i nikt nie planuje odejść....

283

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Pytałam czy bierze pod uwagę, aby odejść od żony i związać się z tobą
i czy ty bierzesz to pod uwagę

284 Ostatnio edytowany przez bernadetka30 (2015-08-11 17:36:20)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Tak, rozmawialiśmy o tym nie jeden raz. Nasz "romans" ma dopiero troszkę więcej niż pół roku. Dla nas za wcześnie na deklaracje, nic sobie nie obiecujemy, ale też nic nie wykluczamy. Może ja nie widzę, tego co jest oczywiste... ale ja osobiście najwcześniej taką decyzję bym podjęła po 2 latach, nie wcześniej. Nie podłoże głowy pod topór dla chwilowej fascynacji... Z tego też powodu seksu nie ma. Po pierwsze - nie nadaję się na kochankę, nie poradziłabym sobie z tym. Po drugie za bardzo boję się bliskości, że to nam tak namiesza w głowie, że popłyniemy.

Małe sprostowanie:
Ustaliliśmy, że o tym co dalej porozmawiamy równy rok od dnia zawarcia znajomości. Ja sama ostatnio uświadomiłam sobie, że rok to chyba za mało, bo ten czas tak szybko ucieka... A On jeszcze o tym nie wie.

285

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Bernadetka
no to trzymaj się jakoś
i nie przegap odpowiedniego momentu
wszystko ma swój czas
to dla facetów trudna decyzja i rzadko się na nią decydują
więc jeśli on wykaże inicjatywę, to przemyśl sprawę
a najlepiej przemyśl wcześniej

bycie kochanką to wg mnie najlepsza droga, żeby nie być razem
nie mówiąc o tym, że dla mnie też nie do przyjęcia

286

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
horses napisał/a:

Pytanie brzmi, czy Ty się do takiego układu nadajesz? Czy potrafisz się nie angażować? Utrzymać wszystko w tajemnicy?
I czego przede wszystkim chcesz od tego faceta i ewentualnie, jesli nie tego to innego, którego sobie zapoznasz.

nikt inny nie wchodzi w grę, nie tylko dlatego, że wychodzę z tego pokiereszowana, ja po prostu jestem juz stara, to z nim to było szleństwo, samo to, ze myślałam, ze chcę z nim być, bo tak przez chwilę było,
ja już niczego nie chcę, łapię się na tym, że jest mi wszystko jedno, niech sie dzieje co chce, będę wegetowac sama, moja matka zmarła młodo może mi tez niewiele zostało, jakoś dociągnę
czego chcę od kochanka? chcę żeby mnie kochał, nie dlatego, zeby w ogoel czuc sie kochaną, chcę żeby mnie kochał włąśnie on, bo ja kocham jego
zawsze jestem pewna swego dopóki nie zerwę, jak tylko dociera do mnie  swiadomość, że nie będzie go w moim zyciu staję sie gotowa na wszystko, jeszcze kilka dni, a bęe gotowa spakowac się i wyjść z domu zostawiając wszytsko za sobą oby moc byc z nim... to wszystko przede mną...

zbytdelikatna napisał/a:

Toorank ty się weź najpierw za siebie samą, zostaw już te rozkminy i zacznij biegać, pływać, nie wiem cokolwiek co lubisz,wysprzątaj dom, zrób porządne pranie, to zajmie ci umysł i czas.Gwarantuję ci, że przez takie zajęcia oczyścisz umysł i spojrzysz na wszystko obiektywnie.

ja jestem osobą intensywnie uprawiająca sport, w moim przypadku to nie pomaga, ja sie nie nudzę, przy moim mężu to niemożliwe big_smile, on ciągle za czymś goni, a ja za nim big_smile
ale porządki w domu to dobry pomysł, może jak poukładam graty i zrobię porządek z otaczającymi mnie rzeczami coś mi się w tym łbie poukłada

Zorija napisał/a:

Moja rada dla Ciebie na dziś - znajdź w swoim mieście takie specjalne miejsce. Zawsze takie gdzieś tam jest. Czasem jest to ulica, czasem pobocze szosy. Ustawiają się tam takie panienki.
Nie dość, że będziesz wówczas miała zarówno hulajnogi, rowery, motory jak i fiaciki, skody, mercedesy a może nawet i tir się trafi, to w dodatku może jeszcze na tym coś zarobisz!

Zorja naparwdę uważasz się za lepszą od dziewczyn, które sprzedają swoje ciało tylko dlatego, ze robisz w innej branzy? wszyscy dajemy d.... w ten czy inny sposób, jedne sa spolegliwe w obec męza, który zarabia, inne z nas wobec szefów, a inne robia wszystko ze względu na dzieci... i co prostytutka przy drodze zarabiająca na lekarstwa czy rehabilitacje niepełnosprawnego dziecka jest gorsza niż pani w banku tyrająca na mieszkanie w centrum stolicy, albo na buty od projektanta?
Moim zdaniem głupsze jesteśmy my uprawiające seks dla iluzji miłości za darmo, wcale mnie nie mierzi myśl o tym, ze facet płaciłby mi za seks, to że miałam sie naiwnie oddać kochankowi (a niewiele brakowało) jest dla mnie dużo straszniejsze

@Horses masz racje przynajmniej w moim przypadku półmetek ma spore znaczenie

Zorija napisał/a:

Klaudynko, to nie była ocena, tylko dobra rada tongue
Z pokorą powiadasz? Qurcze, nie znam się chyba na pokorze, bo ja jej tu ani odrobiny nie widzę.

oj romans nauczył mnie pokory, oj nauczył
przed nim nie było na mnie mocnego, zero emocji, zero litości z terminatora zrobilam się "miekka pałą" jak tu ktoś wczesniej wpominał

@ bullet poznaję calą masę facetów, żaden nie dorasta do piet mojemu męzowi, nie jestem, nie byłam łatwą ofiarą, nie była szczególnie kochliwa, byłam próżna lubiłam wiedzieć, że sie komus podobam, ale to wszytsko
wiesz co mnie zlamało w przypadku kochanka? on pierwszy nie potraktował mnie jak twardzielki, on dostrzegł we mnie to, że ja nie jstem taka silna jak sie wydaje, jego to przerażało i przeraza tak myslę, bo on chcialby silnej kobiety holownika

bernadetka30 napisał/a:

Gdyby mi ktoś powiedział kiedyś, że wejdę w takie gó... to roześmiałabym mu się w twarz. Ja jeszcze nie zakończyłam tego jak Ty... u mnie trwa troszkę krócej, też seksu nie było i nie będzie...
Zawisłam jak Ty swego czasu. Wiszę tak od początku.

Ja również. Może nawet więcej ja uważałam kochanki za ograniczone umysłowo, no bo wierzyć w takie cuda, w miłość na stare lata? Takie to było dla mnie śmieszne. Już sie nie smieję smile

bernadetka30 napisał/a:

Wiesz jak wygląda mechaniczny seks? Byle odbębnić pańszczyznę, aby się nie domyślił... byle się nie rozpłakać... byle trwało jak najkrócej... byle zmusić się do czułości, której dawać nie chcę... Mogę normalnie rozmawiać o wszystkim i zachowywać się dopóki relacja jest jak z bratem. Gdy wychodzi poza te granice  - umieram.

no właśnie byle się nie rozpłakać sad
jest dokładnie tak jak u mnie, dokładnie tak, wszystko gra poza łóżkiem

bernadetka30 napisał/a:

Tak, rozmawialiśmy o tym nie jeden raz. Nasz "romans" ma dopiero troszkę więcej niż pół roku. Dla nas za wcześnie na deklaracje, nic sobie nie obiecujemy, ale też nic nie wykluczamy. Może ja nie widzę, tego co jest oczywiste... ale ja osobiście najwcześniej taką decyzję bym podjęła po 2 latach, nie wcześniej. Nie podłoże głowy pod topór dla chwilowej fascynacji... Z tego też powodu seksu nie ma. Po pierwsze - nie nadaję się na kochankę, nie poradziłabym sobie z tym. Po drugie za bardzo boję się bliskości, że to nam tak namiesza w głowie, że popłyniemy.Małe sprostowanie:
Ustaliliśmy, że o tym co dalej porozmawiamy równy rok od dnia zawarcia znajomości. Ja sama ostatnio uświadomiłam sobie, że rok to chyba za mało, bo ten czas tak szybko ucieka... A On jeszcze o tym nie wie.

Mądra babka z Ciebie, ja jestem taka przyziemna, dla mnie testem byłby seks. Czasami, żałuję, ze nie spróbowałam, bo może okazałoby się, ze jest słabo i sprawa by sie rozwiązała. Ale z drugiej strony, co będzie jesli bedzie jak nigdy? Ja juz teraz jestem gotowa na rzeczy których nie zrobiłabym z nikim innym. On ciagle powtarza mi, ze to dobrze, ze nie daliśmy się ponieść, bo teraz byłoby znacznie gorzej, ale sama nie wiem, może wypaliłoby się i byłoby z głowy?

287

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Xymena napisał/a:

bycie kochanką to wg mnie najlepsza droga, żeby nie być razem
nie mówiąc o tym, że dla mnie też nie do przyjęcia

ja na poczatku bylam bardziej gotowa na seks niż teraz
wtedy kiedy wydawało mi się, ze to tylko przygoda, że to na chwilę nic mnie nie hamowało
potem jak powiedział, ze kocha zamknął mi tym drogę

288

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Toorank
ale czemu właściwie napisałaś mu, że odchodzisz?
chciałaś przyspieszyć jego decyzję?
Jak długo się zastanawiał?

289 Ostatnio edytowany przez toorank (2015-08-11 20:35:57)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Xymena napisał/a:

Toorank
ale czemu właściwie napisałaś mu, że odchodzisz?
chciałaś przyspieszyć jego decyzję?
Jak długo się zastanawiał?

Po tym jak powiedział, że próbował rozmawiać z dziećmi o wyprowadzce, o tym jak reagują i o tym jak bardzo dużo go to kosztuje. To, że nie wie co i jak robić.
Zwyczajnie zrobiło mi się go bardzo żal. Myśl o tym, że dzieci się boją, szczególnie młodszy synek, była dla mnie nie do zniesienia. Żebym nie wiem co miedzy nami było, żebyśmy mieli umrzeć od tej pier... miłości żadne z nich nie zasłużyło, żeby cierpieć.
Pomyślałam, że skoro ja i tak cierpię to dam mu spokój. Po co mamy cierpieć wszyscy. On naprawdę się miotał kiedy ja byłam. Jak mnie ma ma jeden problem mniej, nawet jeśli w domu się nie układa. Pomyślałąm, ze jestem dla niego ciężarem. Chyba nie miałam wyjścia. sad(((
Ja nawet nie jestem pewna czy to nie było kłamstwo. Ale chyba nie mogłam ryzykować.
Nie wiem od kiedy myślał o tym poważnie i czy w ogóle. Ja nikomu nie ufam, nigdy.
Gadał o tym od pierwszej naszej rozmowy, on nie wiedział, ze ja chcę być kochanką. Jakoś tak mnie odebrał, ze ja strasznie zakochana i że będziemy razem.
Ja ciągle nalegałam na romans, a on twierdził, że łączy nas coś więcej i że warto spróbować. Ale pewnie to było tylko gadanie. Był moment, ze chyba chciał mnie jako kochankę, ale on ma takie życie, że nie może się ruszyć na krok z domu. Zona w pełni kontroluje jego czas i to co robi, nawet w pracy. Do tego dochodziły wyrzuty sumienia za każdą minute spędzoną ze mną ukradzioną dzieciom. Nie dawał rady i wtedy zaczął znowu gadać o rozwodzie. Ale to nie typ, który ma odwage powiedziec prawdę i zmienić swoje zycie, to ktoś kto będzie czekał, aż zona go wyrzuci. Coś w stylu doprowadzę ja do szału w tak nieiwazyjny sposób, że będzie miała mnie dość i pogna. Że niby on bardzo chce, ale ona nie smile
o tak to wyglądało sad czasami wydawało mi się, że może czaka az ja pierwsza rzucę męża, nie mamy dzieci więc mam łatwiejszą sytuację, może bał się, ze narobi bigosu i zostanie sam? Poza tym, że to dupa wołowa i całe swoje zycie złożył w ręce innych to jest inteligentny... mógł podejrzwać, ze ja się waham i ze pewnie nie odejde od męża.

Ja chyba o tym nie napisałam wcześniej.
Ja mu nie psotwiłam ulitmatum, ja nawet go nie poprosiłam, zeby był ze mną, szczerze to nawet nie zapytałam.
Ja tylko dalam mu do zrozumienia, że jestem gotowa na wszystko, to on gadał o rozwodzie i wyprowadzce z domu.
Zapytałam go tylko czego by chciał ode mnie jesli odejdzie od zony, czy chciałby wolnego związku czy żebym odeszła od męża i wtedy napisał, że chciałby żebym odeszła. Potem chyba dał mi do zrozumienia, że chciałby żebysmy mieszkali razem, a nie tak, że każde u siebie...
nigdy nie było rozmowy o tym kiedy to nastapi, to ja sobie narzuciłam termin do końca lata, jemu nie powiedziałam

290

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Toorank
ty się ciągle miotasz
musisz sama sobie odpowiedzieć czego chcesz
jeśli nie odejdziesz od męża, to daj mu spokój
a jeśli jesteś na to gotowa, to mu to powiedz i oczekuj tego samego
romansu ci w sumie nie życzę, bo jak się kogoś kocha, to jest to raczej wyniszczające

jeśli to prawda, że rozmawiał z dziećmi, to brzmi raczej poważnie
nie narażałabym nikogo bez potrzeby na takie przeżycia

291 Ostatnio edytowany przez toorank (2015-08-11 20:41:03)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Xymena
to przeze mnie przemawia teraz, mimowolnie
zawsze tak było
jak go tracę, jak mam świadomość, ze to koniec świruję
i wydaje mi się, ze jestem gotowa porzucic swoje zycie
tyle razy to przerabialam, dlatego pisałam, że za kilka dni będę gotowa skamleć i zadzwonie do niego pod byle pretekstem, zeby tylko mu dac do zrozumienia, ze zminiłam zdanie, ze miekknę
tyle, że tym razem jest inaczej, to jego pożegnie wyglądało inaczej, albo był bardzo zły, albo odetchnał z ulgą, ze ma mnie z głowy
może chciał się mnie pozbyc tym samamym sposobem co zony
tak żebym myslala, że to moja decyzja
big_smile

292

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Jeśli podjął jakieś działania w tym kierunku, a ty napisałaś, że odchodzisz, to miał prawo być zły

nie baw się w ciuciubabkę, bo to dość okrutne

nigdy nie dowiesz się czy dla ciebie odejdzie od żony dopóki tego nie zrobi
przecież nawet w trakcie rozprawy rozwodowej można się rozmyślić

293

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

U mnie było bardzo podobnie, z tą różnicą, że po dwóch latach ja się rozwiodłam (moje małżeństwo praktycznie przed romansem już nie istniało, były oczywiście zrywy do "naprawy", ale nie było efektów, w tym czasie mój kochanek przy mnie trwał i bardzo mi dopingował w rozwodzie, oczywiście sam nie kończył swojego związku ze względu na dzieci). Od mojego rozwodu minęły dwa lata. Od ponad roku nie wytrzymywałam tej sytuacji, starałam się to jakoś zakończyć, i chyba mi się na razie udało. Piszę chyba bo On zawsze wraca, wraca jak bumerang. Ciągle powtarza że jest nieszczęśliwy, samotny, że czeka aż żona sobie kogoś innego znajdzie, mówi że strasznie się męczy, dusi itp. Ze mną seksu nie uprawiał od pół roku. Z żoną podobno od dwóch lat. Starałam mu się wierzyć ale to wszystko było za trudne. Nie umiem się kimś dzielić. Wolę być sama choć jest strasznie ciężko. Jeśli to jest wszystko prawdą to będzie nieszczęśliwy do końca życia, ale na własne życzenie. Z drugiej strony są dzieci. Nie chcę już mu mieszać w głowie dlatego go zostawiłam, bo widzę że jest niezdecydowany czego tak naprawdę chce i strasznie się boi zmian. A wszystko zaczęło się właśnie od niego, od tego że powiedział mi że musimy zmieniać swoje życie... Trochę przykro, że zawracał mi głowę aż cztery lata, ale takie widocznie jest życie. Dwa ostatnie kompletnie zostały zmarnowane. Teraz pewnie jeszcze rok i dopiero wrócę do jakieś równowagi

294

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

męczennicy po prostu wink
a prościej
to tchórze

295

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Widzę,że wywody niektórych z Was, są niemalże na poziomie "profesury" w danej dziedzinie.
Nie będę odpowiadać za Zoriję,choć uważam że zapewne się ze mną zgodzi...
Toorank,mówisz,że wolałabyś uprawiać seks za pieniądze,że nie widzisz w tym nic złego...w zasadzie to lepsze, niż naiwne oddanie się kochankowi?No to ja Ciebie bardzo przepraszam,ale wiesz,że to są objawy niedostosowania społecznego?Wykolejenia,odhumanizowania,sprowadzenia wszystkiego do czystej biologii,bez emocji i uczuć?I jedno i drugie jest złe...zwyczajnie.Tak samo,jak kochanki tłumaczą swoje zachowanie,tak samo robią to prostytutki."Lolitka" nie powie,że sprzedaje się dla nowych spodni czy perfum,tylko będzie się tłumaczyć biedą w domu rodzinnym.Inne zaś,chorobą dzieci,bezrobociem czy dbaniem ogólnie o byt rodziny.Co w większości wypadków jest bzdurą,przy wykazanym minimum zaangażowania,aby swoją sytuację zmienić w "normalny" sposób.Pobudki inne niż u kochanek,tłumaczenia podobne...a efekt finalny taki sam....tworzenie "emocjonalnych trupów".

296

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Majka,
nie wiedzę nic złego w usługach seksualnych.
To profesja stara jak świat, nie bez powodu.
Nie wiedzę tez nic złego w korzystaniu z nich.
Oczywiście, że jestem niedostosowana społecznie. Od dziecka broniłam się przed socjalizacją nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
Ksiądz powiedział mamie, że to opętanie. wink

297

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Ja również,z ta różnicą,że irytuje mnie dorabianie ideologii...bo co szkodzi "przyznać się",że robi się to dla kasy,czy najzwyczajniej,że się lubi?Przecież głównie o "łatwy" pieniądz chodzi...w tym wcale "niełatwym       zawodzie".To raz,a dwa...wydaje mi się,że jakkolwiek próbujesz  sama sprowadzać się do tego "wiadra rzygowin"...to Twoje porównanie jest chybione.I jedne i drugie są "potępiane" przez większość społeczeństwa...nie będę wartościować,które mniej a które więcej.Choć wydaje mi się,że jednak prostytutki miałyby fory,a kochanki/kochankowie nie.Są bardziej wiarygodne...przez fakt wykonywania tego "fachu".To jest biznes,zasady...każdy wie o co chodzi i czego się może spodziewać.
Ponoć na egzorcyzmy zawsze jest czas lol

298

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
bernadetka30 napisał/a:

Nie czuję się dobrze, nie jestem szczęśliwa. Czuję się podle, zakłamana, dwulicowa. Czuję się jak brudna szmatka, jak prostytutka, gdy uprawiam mechaniczny seks z mężem. Czuję się podle, gdy kochanek mówi mi, że żona próbuje naprawiać ich związek, a on już tego nie chce, bo poczuła, że jej zależy za późno. Nigdy nie miałam takich wyrzutów sumienia, nigdy nie zeszmaciłam się w ten sposób. Miałam normalny dom, kochającego męża, nie kochanego (taka drobna różnica), stabilne życie. Skomplikowałam je sobie na własne życzenia i komplikuję dalej. Gdyby to było takie proste odejść, dawno bym już odeszła. Ile mnie to wszystko kosztuje tylko ja wiem. Nie jestem z siebie dumna, nie takiego szczęścia chciałam.

Ta "drobna różnica" mówi wszystko.
Żal Ci męża, Bernadetko? Wątpię.
Kiedyś to wyjdzie na jaw. To wszystko. Nieważne, czy za Twoją sprawą, czy wyręczy Cię jakiś "życzliwy".
Wówczas mąż zda sobie sprawę, że tak naprawdę, gwałcił Cię przez cały ten czas, nie zdając sobie z tego sprawy. Jak sobie z tym poradzi, nie wiem. Ale wiem, jak Ty się poczujesz ze świadomością jego wiedzy. Na razie bowiem tylko rozważasz to w wyobraźni. Rzeczywistość jest bardziej bezwzględna, niestety, zapewniam Cię, bo przechodziłem przez to.

299

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

nie wiem czemu miałaby być na tyle okrutna, żeby w razie czego uświadomić swojego męża co do swoich szczegółowych odczuć
chyba wystarczy bardziej stonowany przekaz

300

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Xymena napisał/a:

nie wiem czemu miałaby być na tyle okrutna, żeby w razie czego uświadomić swojego męża co do swoich szczegółowych odczuć
chyba wystarczy bardziej stonowany przekaz

Czyli jaki, Xymeno? Czyżby to nieśmiertelne "Jesteś dla mnie za dobry?"
Chyba jednak, skoro tak jej żal męża, powinna uznać jego prawo do poczucia się wystrychniętym na dudka frajerem, prawda?

301 Ostatnio edytowany przez Xymena (2015-08-12 00:15:13)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

nie wiem czemu miałoby służyć takie ranienie drugiej osoby
nie wystarczy, że powie, że jest ktoś inny?

302 Ostatnio edytowany przez Excop (2015-08-12 00:32:55)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Xymena napisał/a:

nie wiem czemu miałoby służyć takie ranienie drugiej osoby
nie wystarczy, że powie, że jest ktoś inny?

Widzę, że wciąż nie rozumiesz.
Chodzi o to, by to powiedziała właśnie. I odpowiedziała na pytanie "dlaczego?!" Wnioski sam wyciągnie.

303

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Ona ma prawo powiedzieć tyle, ile uzna za stosowne

304

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Xymena napisał/a:

Ona ma prawo powiedzieć tyle, ile uzna za stosowne

No właśnie. Ona ma prawo. A on niech się doszukuje, czym zawinił, frajer.

305

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Excop napisał/a:
Xymena napisał/a:

Ona ma prawo powiedzieć tyle, ile uzna za stosowne

No właśnie. Ona ma prawo. A on niech się doszukuje, czym zawinił, frajer.

a czy naprawdę on musi być winny
może niczym nie zawinił
myślisz, ze mój mąż jest winny tego, że pociąga mnie inny mężczyzna?
w najmniejszym nawet stopniu, nie ma to z nim nic wspólnego
i ja sama tez nie chciałabym czuć się winna, że dotykam jego skóry i nic nie czuję
to chyba biologia nic więcej, zapach, feromony po prostu natura uznała, ze ktoś na poziomie biologicznym jest odpowiedniejszy

306 Ostatnio edytowany przez zmierzch (2015-08-12 10:21:27)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
toorank napisał/a:
Excop napisał/a:
Xymena napisał/a:

Ona ma prawo powiedzieć tyle, ile uzna za stosowne

No właśnie. Ona ma prawo. A on niech się doszukuje, czym zawinił, frajer.

a czy naprawdę on musi być winny
może niczym nie zawinił
myślisz, ze mój mąż jest winny tego, że pociąga mnie inny mężczyzna?
w najmniejszym nawet stopniu, nie ma to z nim nic wspólnego
i ja sama tez nie chciałabym czuć się winna, że dotykam jego skóry i nic nie czuję
to chyba biologia nic więcej, zapach, feromony po prostu natura uznała, ze ktoś na poziomie biologicznym jest odpowiedniejszy

Toorank, nie zrozumiałaś ironii/sarkazmu, którymi posłużył się Excop.
Mąż został przez ciebie i bernadetkę sprowadzony do roli frajera, który nie zasługuje na to, aby go szanować i dbać o jego uczucia i kogoś, kto nie zasługuje, aby go prawdziwie kochać.
Został przez was tego, co wzbogaca ludzkie życie, pozbawiony.
Został z wyrachowaniem i premedtacją wykorzystany przez was do stworzenia wizerunku, na którym wam zależało.
Zwykły frajer, który się znalazł w nieodpowiednim miejscu i czasie przy kobiecie bez skrupułów i sumienia.
Ale gdy do niego to dotrze...najpierw będzie głęboka przepaść i miotanie się a potem przyjdzie...nienawiść.

W takich kobietach, jak wy, najgorsze jest to, że ludzi traktujecie przedmiotowo a same chcecie być traktowane podmiotowo. Z uczciwością i sprawiedliwością to nie ma nic wspólnego

307 Ostatnio edytowany przez toorank (2015-08-12 10:31:55)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
zmierzch napisał/a:

[
Toorank, nie zrozumiałaś ironii/sarkazmu, którymi posłużył się Excop.
Mąż został przez ciebie i bernadetkę sprowadzony do roli frajera, który nie zasługuje na to, aby go szanować i dbać o jego uczucia i kogoś, kto nie zasługuje, aby go prawdziwie kochać.
Został przez was tego, co wzbogaca ludzkie życie, pozbawiony.
Został z wyrachowaniem i premedtacją wykorzystany przez was do stworzenia wizerunku, na którym wam zależało.
Zwykły frajer, który się znalazł w nieodpowiednim miejscu i czasie przy kobiecie bez skrupułów i sumienia.
Ale gdy do niego to dotrze...najpierw będzie głęboka przepaść i miotanie się a potem przyjdzie...nienawiść.

W takich kobietach, jak wy, najgorsze jest to, że ludzi traktujecie przedmiotowo a same chcecie być traktowane podmiotowo. Z uczciwością i sprawiedliwością to nie ma nic wspólnego

masz rację nie zrozumiałam, przepraszam

ale...
dlaczego nie bierzesz pod uwagę, że to mój/jej mąż potrzebował mnie/jej do stworzenia upragnionego wizerunku?

308

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Ja tam też od razu załapałam o co chodzi Excopowi ;-).
Prościej - wyobraź sobie autorko i Bernadetko. Jesteście w małżeństwie, kochacie męża, jest wg was w porządku. Potem dowiadujecie się, że od lat ten mąż kochał inną a seks z wami to była katorga, zagryzanie zębów i myślenie o innej. Rzygał sam na siebie w czasie gdy ty miałaś orgazm i byłaś w skowronkach. Jak się czujecie? Czy nie byłoby uczciwiej powiedzieć już teraz, ze jest źle? I chcecie rozstania? Że seks do bani? Przecież słysząc po latach, jak to wyglądało (to zagryzanie warg i łzy i odraza) to nawet gorzej niż usłyszć o fizycznej zdradzie! To największe upokorzenie dla człowieka! Chyba miałabym mysli samobójcze po czymś takim, czułabym się jak szmata ostatnia. jak macie litość powiedzcie mężom, że to koniec. To najlepsze co możecie zrobić.

309 Ostatnio edytowany przez toorank (2015-08-12 10:41:42)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Araquelle napisał/a:

Ja tam też od razu załapałam o co chodzi Excopowi ;-).
Prościej - wyobraź sobie autorko i Bernadetko. Jesteście w małżeństwie, kochacie męża, jest wg was w porządku. Potem dowiadujecie się, że od lat ten mąż kochał inną a seks z wami to była katorga, zagryzanie zębów i myślenie o innej. Rzygał sam na siebie w czasie gdy ty miałaś orgazm i byłaś w skowronkach. Jak się czujecie? Czy nie byłoby uczciwiej powiedzieć już teraz, ze jest źle? I chcecie rozstania? Że seks do bani? Przecież słysząc po latach, jak to wyglądało (to zagryzanie warg i łzy i odraza) to nawet gorzej niż usłyszć o fizycznej zdradzie! To największe upokorzenie dla człowieka! Chyba miałabym mysli samobójcze po czymś takim, czułabym się jak szmata ostatnia. jak macie litość powiedzcie mężom, że to koniec. To najlepsze co możecie zrobić.

sygnalizowałam kiedy jeszcze miałam nadzieję,  nie słuchał, nie reagował, nie mam pretensji, nie dla każdego seks jest najważniejszy w życiu, dla niego nigdy nie był on ma swój świat
nigdy nie był uczuciowy i nie oczekiwał ode mnie romantycznej miłości
fakt oczekiwał lojalności i tego, że nie byłam lojalna sobie nie wybaczę

dlaczego mam chcieć rozstania? bo seks jest słaby? mogę w ogóle zrezygnować z seksu jest cała masa takich związków...
wiesz dlaczego się z nim kocham, bo cały czas się łudzę, że może jeszcze zadziała, że coś się zmieni, że damy radę...
bardzo bym chciała sad

310 Ostatnio edytowany przez zmierzch (2015-08-12 10:43:10)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
toorank napisał/a:

dlaczego nie bierzesz pod uwagę, że to mój/jej mąż potrzebował mnie/jej do stworzenia upragnionego wizerunku?

Tylko jest tu duża różnica.

Sama świadomie weszłaś w pewien "układ".
Od początku wiedziałaś co, po co i jak.
Przystałaś na to.

A teraz próbujesz karać męża za to, że sama się na to zgodziłaś.
Na innych osobach szukasz pomsty za własne czyny.

311

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
zbytdelikatna napisał/a:

Zorija, a ja jeszcze do ciebie - twój mąż wróci, to tylko kwestia czasu, ogarnie się i nie weźmie sobie na łeb trójki dzieci chociażby.
To chwilowa głupawka.
A co do tego sprzątania i sportu, w moim przypadku - jazda na rowerze.Dzięki temu wyszłam z deprechy,to sprawdzony dobry sposób na ogarnięcie emocji, wcale nie żartowałam.

Zbytdelikatna, być może będzie chciał wrócić... sama tak czasami myślę. Nas akurat, pomimo sporego stażu i w przeciwieństwie do dziewcząt tutaj - łączyło bardzo wiele, było nam ze sobą bardzo dobrze, tworzyliśmy naprawdę zgraną parę...
Wiem z relacji córki, że u niego nie jest tak różowo, jak to sobie zakładał wcześniej.. i przy odejściu.
Sama kobieta - kochanka, poza tym, że ma trójkę małych dzieci, to, no cóż... urodą nie grzeszy... Jest zadbaną kobietą, wykształconą, ma dobre stanowisko, to go też pociągnęło wówczas... Ona go przytuliła, wysłuchała, dostarczyła nowych, świeżych emocji... ale na dłuższą metę... nie sądzę... mój mąż to wielki esteta, nie lubiący sie przemęczać... więc chociażby z tego powodu...
Pytanie tylko - czy ja bym...
Właśnie w tym momencie odebrałam pocztę - pozew o rozwód... qurcze... muszę ochłonąć......

312 Ostatnio edytowany przez toorank (2015-08-12 10:58:40)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
zmierzch napisał/a:

A teraz próbujesz karać męża za to, że sama się na to zgodziłaś.
Na innych osobach szukasz pomsty za własne czyny.

proszę Cię, on ma to wszystko gdzieś, to nie ten typ, który ogląda się na innych, nigdy nikogo nie potrzebował
to nie jest ktoś kto opinie o sobie czerpie z innych, jeśli kiedykolwiek się dowie z pewnością nie poczuje się źle, po prostu uzna mnie za kretynkę i nic nie warta idiotkę, w żaden sposób nie wpłynie to na jego samoocenę - to nie ten typ
karą dla niego jest jak nalegam na seks, czułości, jak się nim interesuję
to człowiek samowystarczalny, trudno mi to opisać...

313 Ostatnio edytowany przez Araquelle (2015-08-12 11:00:46)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
toorank napisał/a:

sygnalizowałam kiedy jeszcze miałam nadzieję,  nie słuchał, nie reagował, nie mam pretensji, nie dla każdego seks jest najważniejszy w życiu, dla niego nigdy nie był on ma swój świat
nigdy nie był uczuciowy i nie oczekiwał ode mnie romantycznej miłości
fakt oczekiwał lojalności i tego, że nie byłam lojalna sobie nie wybaczę

dlaczego mam chcieć rozstania? bo seks jest słaby? mogę w ogóle zrezygnować z seksu jest cała masa takich związków...
wiesz dlaczego się z nim kocham, bo cały czas się łudzę, że może jeszcze zadziała, że coś się zmieni, że damy radę...
bardzo bym chciała sad

Ja popatrzyłam nie z twojego punktu widzenia tylko jego, po latach, jak już będzie wiedział. Jakie to będzie straszne.
Czy można świadomie, bez litości, w imię swojej wygody robić takie rzeczy drugiemu człowiekowi? To są twoje decyzje, nie mi się wtrącać, ale proszę tylko o jedno. odwróć na chwilę wasze pozycje - bądź nim a on tobą. I dowiedz się po latach tej prawdy. Jak się czujesz? Czy to nie jest straszne? czy chciałabyś w czymś takim tkwić. Tylko tyle, nic więcej.
A co do polepszenia. Zaciskając zęby i czekać, aż się samo poprawi... Nie poprawi się samo niestety. To tak samo jak z chudnięciem, też samo się nie zrobi. Trzeba zmienić coś w swoim życiu, podejściu, podjąc jakies kroki.

teraz doczytałam: "proszę Cię, on ma to wszystko gdzieś, to nie ten typ, który ogląda się na innych, nigdy nikogo nie potrzebował.
karą dla niego jest jak nalegam na seks, czułości, jak się nim interesuję
to inny typ, to człowiek samowystarczalny, trudno mi to opisać.. "
w takim razie jest wcale nieźle. Ustal z nim zasady - jesteście razem bo jest oki a sprawy seksu załatwiacie we własnym zakresie. Ty się nie będziesz męczyć ani on, swoje potrzeby załatwisz. czemu tak  nie można?

314 Ostatnio edytowany przez toorank (2015-08-12 11:06:19)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Araquelle napisał/a:

A co do polepszenia. Zaciskając zęby i czekać, aż się samo poprawi... Nie poprawi się samo niestety. To tak samo jak z chudnięciem, też samo się nie zrobi. Trzeba zmienić coś w swoim życiu, podejściu, podjąc jakies kroki.

Próbowałam. Naprawdę próbowałam. sad

Araquelle napisał/a:

w takim razie jest wcale nieźle. Ustal z nim zasady - jesteście razem bo jest oki a sprawy seksu załatwiacie we własnym zakresie. Ty się nie będziesz męczyć ani on, swoje potrzeby załatwisz. czemu tak  nie można?

Rozmawiałam z nim o tym. Pytałam czy wolałby gdybym odeszła czy gdybym sypiała z kochankiem. Odpowiadał żartobliwie...
To dziwne, ale on nigdy nie czuł się zagrożony tym mężczyzną. Poznał go osobiście dawno temu i zna go z moich opowieści. Albo uważa tamtego za leszcza, albo wierzy w mój rozsądek.

315 Ostatnio edytowany przez zmierzch (2015-08-12 11:26:06)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Toorank,
Skoro umówiłaś się z mężem na pewien układ, którego częścią jest lojalność, to raczej brak lojalności zaskutkuje zerwaniem umowy. Nie licz na to, że tak się nie stanie. Jesteś zwykłą małpą, która nie puści jednej gałęzi zanim dobrze nie chwyci następnej. Tchórz. Stąd wyczekiwanie na decyzję kochanka.

Im więcej czytam twoich wypowiedzi, tym większe czuję rozczarowanie twoją osobą - na początku zrobiłaś na mnie dość przyzwoite wrażenie. Teraz widzę, jaka jesteś niedojrzała i słaba, ze sporymi deficytami, bez żadnych planów, celów. Nie jest moim zamiarem dokopać tobie, ale tak ciebie odbieram.

316

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

"Rozmawiałam z nim o tym. Pytałam czy wolałby gdybym odeszła czy gdybym sypiała z kochankiem. Odpowiadał żartobliwie..."

A czy  tą żartobliwą odpowiedzią nie poczułaś się zlekceważona. Pytać o coś tak drażliwego i dostać żartobliwą odpowiedź...  Nie ma możliwości żeby nakłonić męża do zwrócenia uwagi na Twoje potrzeby, do podjęcia przez niego jakiś działań, które mogłyby sprawić, że poczułabyś się lepiej?

Piszesz, że dasz radę żyć w tym małżeństwie bez seksu i że wiele małżeństw funkcjonuje w ten sposób. No ale właśnie nie dajesz rady tak żyć, wikłasz się w bezsensowny romans, krzywdzisz tamtego człowieka, jego rodzinę, siebie, męża to nie wiem, bo według tego co piszesz to zimna ryba, po której wszystko spływa (szczerze jak Ty z nim  wytrzymujesz, i jeszcze to że ciągle musisz go gonić, bo on ma swój świat, po co Ci to). Czyli widać, że nie dajesz rady żyć w takim małżeństwie. Co zatem dalej z Tobą, co masz zamiar z tym zrobić.

317

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
toorank napisał/a:
Araquelle napisał/a:

Ja tam też od razu załapałam o co chodzi Excopowi ;-).
Prościej - wyobraź sobie autorko i Bernadetko. Jesteście w małżeństwie, kochacie męża, jest wg was w porządku. Potem dowiadujecie się, że od lat ten mąż kochał inną a seks z wami to była katorga, zagryzanie zębów i myślenie o innej. Rzygał sam na siebie w czasie gdy ty miałaś orgazm i byłaś w skowronkach. Jak się czujecie? Czy nie byłoby uczciwiej powiedzieć już teraz, ze jest źle? I chcecie rozstania? Że seks do bani? Przecież słysząc po latach, jak to wyglądało (to zagryzanie warg i łzy i odraza) to nawet gorzej niż usłyszć o fizycznej zdradzie! To największe upokorzenie dla człowieka! Chyba miałabym mysli samobójcze po czymś takim, czułabym się jak szmata ostatnia. jak macie litość powiedzcie mężom, że to koniec. To najlepsze co możecie zrobić.

sygnalizowałam kiedy jeszcze miałam nadzieję,  nie słuchał, nie reagował, nie mam pretensji, nie dla każdego seks jest najważniejszy w życiu, dla niego nigdy nie był on ma swój świat
nigdy nie był uczuciowy i nie oczekiwał ode mnie romantycznej miłości
fakt oczekiwał lojalności i tego, że nie byłam lojalna sobie nie wybaczę

dlaczego mam chcieć rozstania? bo seks jest słaby? mogę w ogóle zrezygnować z seksu jest cała masa takich związków...
wiesz dlaczego się z nim kocham, bo cały czas się łudzę, że może jeszcze zadziała, że coś się zmieni, że damy radę...
bardzo bym chciała :(

Widzisz, Toorank, podobnie, jak Xymena ( Bernadettka nie wtrąciła się, więc zakładam, że z miejsca zrozumiała, o co mi chodzi i nie stara się szukać grubych nici dla uzasadnienia swojego postępowania), nic nie.zrozumiałaś.
Chodzi o zwykłą uczciwość.
Może Twój mąż odetchnie z ulgą, gdy powiesz mu, że ma zastępcę do łóżka?. Z opisu jego osoby, wcale bym się nie zdziwił, gdyby przeszedł nad tym do porządku dziennego z zastrzeżeniem, że to Ty przedstawisz mu sytuację - szczerze i bez owijania w bawełnę.
Ty nie chcesz rozstania.z nim. Powody tego mnie nie interesują.
Czego się boisz, skrywając prawdę? Oceny Twojego przeniewierstwa z jego ust, czy świadomości, że nawet tyle, tej lojalności nie byłaś w stanie zapewnić potencjalnie  najbliższemu człowiekowi, który widocznie już dawno poczuł pismo nosem, skoro lojalność stała się dla niego wykładnią dla Waszych relacji?
Xymena...
Według mnie, ona doskonale rozumiała od początku, o co mi chodzi. Bo i nie o Bernadettkę mi chodziło, a o nią samą. Zdrada fizyczna, to pryszcz wobec zdrady emocjonalnej.
Kto zarezerwował ten pogląd wyłącznie dla kobiet? Chyba ci znawcy (nie znawczynie!), dla których seks to wyłącznie czynność fizjologiczna, którą od wydalania odróżnia jedynie fakt, że w zasięgu musi znaleźć się obiekt warty dłuższego stanu erekcji.

318 Ostatnio edytowany przez toorank (2015-08-12 11:45:32)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
zmierzch napisał/a:

Toorank,
Jesteś zwykłą małpą, która nie puści jednej gałęzi zanim dobrze nie chwyci następnej. Tchórz. Stąd wyczekiwanie na decyzję kochanka.

Im więcej czytam twoich wypowiedzi, tym większe czuję rozczarowanie twoją osobą - na początku zrobiłaś na mnie dość przyzwoite wrażenie. Teraz widzę, jaka jesteś niedojrzała i słaba, ze sporymi deficytami, bez żadnych planów, celów. Nie jest moim zamiarem dokopać tobie, ale tak ciebie odbieram.

masz rację zmierzch, we wszystkim sad
może poza ta gałęzią, prędzej odeszłabym od męża w samotność, niż do kochanka
może przez tego drugiego tkwię w małżeństwie, nie jestem w stanie podjąć żadnej decyzji, bo ciągle czuję, że jestem nieracjonalna dlatego napisałam, że zawisłam
z drugiej strony gdyby nie ten drugi nie wiedziałabym, że chcę od życia czegoś więcej
nie potrafię sobie poradzić z ta sytuacją

Tasiemka72 napisał/a:

A czy  tą żartobliwą odpowiedzią nie poczułaś się zlekceważona. Pytać o coś tak drażliwego i dostać żartobliwą odpowiedź...  Nie ma możliwości żeby nakłonić męża do zwrócenia uwagi na Twoje potrzeby, do podjęcia przez niego jakiś działań, które mogłyby sprawić, że poczułabyś się lepiej?
Piszesz, że dasz radę żyć w tym małżeństwie bez seksu i że wiele małżeństw funkcjonuje w ten sposób. No ale właśnie nie dajesz rady tak żyć, wikłasz się w bezsensowny romans, krzywdzisz tamtego człowieka, jego rodzinę, siebie, męża to nie wiem, bo według tego co piszesz to zimna ryba, po której wszystko spływa (szczerze jak Ty z nim  wytrzymujesz, i jeszcze to że ciągle musisz go gonić, bo on ma swój świat, po co Ci to). Czyli widać, że nie dajesz rady żyć w takim małżeństwie. Co zatem dalej z Tobą, co masz zamiar z tym zrobić.

Oczywiście, że czułam się zlekceważona, powoduje to we mnie złość, to, że na nim to nie robi wrażenia.
Tasiemka nie mam pojęcia co robić.

Excop napisał/a:

Widzisz, Toorank, podobnie, jak Xymena ( Bernadettka nie wtrąciła się, więc zakładam, że z miejsca zrozumiała, o co mi chodzi i nie stara się szukać grubych nici dla uzasadnienia swojego postępowania), nic nie.zrozumiałaś.
Chodzi o zwykłą uczciwość.
...
Czego się boisz, skrywając prawdę? Oceny Twojego przeniewierstwa z jego ust, czy świadomości, że nawet tyle, tej lojalności nie byłaś w stanie zapewnić potencjalnie  najbliższemu człowiekowi, który widocznie już dawno poczuł pismo nosem, skoro lojalność stała się dla niego wykładnią dla Waszych relacji?
Xymena...
Według mnie, ona doskonale rozumiała od początku, o co mi chodzi. Bo i nie o Bernadettkę mi chodziło, a o nią samą. Zdrada fizyczna, to pryszcz wobec zdrady emocjonalnej.
Kto zarezerwował ten pogląd wyłącznie dla kobiet? Chyba ci znawcy (nie znawczynie!), dla których seks to wyłącznie czynność fizjologiczna, którą od wydalania odróżnia jedynie fakt, że w zasięgu musi znaleźć się obiekt warty dłuższego stanu erekcji.

Ja już tak niewiele przed nim ukrywam... czasami on wie wszystko zanim otworzę usta
tak jak pisałam jest bardzo mądry, ma ogromna (jak to nazwać...?) intuicje psychologiczną, coś takiego nie istnieje... chyba inteligencja emocjonalna to odpowiedniejsze określenie
on doskonale zna się na ludziach, na mechanizmach kierujących człowiekiem... ze względu na sytuację postrzegasz mnie jako osobę mającą przewagę w tej relacji, ale to nie prawda

319

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
toorank napisał/a:
zmierzch napisał/a:

Toorank,
Jesteś zwykłą małpą, która nie puści jednej gałęzi zanim dobrze nie chwyci następnej. Tchórz. Stąd wyczekiwanie na decyzję kochanka.

Im więcej czytam twoich wypowiedzi, tym większe czuję rozczarowanie twoją osobą - na początku zrobiłaś na mnie dość przyzwoite wrażenie. Teraz widzę, jaka jesteś niedojrzała i słaba, ze sporymi deficytami, bez żadnych planów, celów. Nie jest moim zamiarem dokopać tobie, ale tak ciebie odbieram.

masz rację zmierzch, we wszystkim sad
może poza ta gałęzią, prędzej odeszłabym od męża w samotność, niż do kochanka
może przez tego drugiego tkwię w małżeństwie, nie jestem w stanie podjąć żadnej decyzji, bo ciągle czuję, że jestem nieracjonalna dlatego napisałam, że zawisłam
z drugiej strony gdyby nie ten drugi nie wiedziałabym, że chcę od życia czegoś więcej
nie potrafię sobie poradzić z ta sytuacją

Toorank, bądź szczera z sobą samą. To, że jesteś niedojrzała i słaba, nie oznacza, że masz braki w zdolnościach poznawczych.
Nie odeszłabyś do kochanka, tylko dlatego, że jesteś wewnętrznie przekonana o tym, że życie z nim to wcale nie byłaby bajka. Facet, który zdradza swoją żobę, nie jest kimś, na kim można się wesprzeć i kimś, komu można zaufać. To ktoś, kto nie naprawia, gdy ponawiają się problemy, ale szuka nowego.

Ponadto jak zdecydowalibyście się na stały związek, to nie oglądałabyś tylko jego "wyjściowej" strony, ale poznasz całokształt, łącznie z uporczywymi przyzwyczajeniami, smarkaniem, rozrzuceniem skarpetek i puszczaniem bąków.

Poza tym, jego żona i dzieci nie znikną z jego życia. Będzie miał z nimi kontakt, z dziećmi będzie spędzał weekendy, wakacje i święta. Będzie miał wobec nich już zawsze wyrzuty sumienia a ty będziesz podświadomie siebie za to obwiniała.

320

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Toorank, a może to miotanie jest z całkiem innych powodów? Wcale nie takich jak miłość, dobry seks czy rozważania filozoficzne nad krzywda drugiego człowieka. Gdyby chodziło tylko o to, że jest ci źle i nie kochasz dawno poszłabyś w długą. Tu chodzi o prozę życia. Co dwie pensje to nie jedna, co pomoc męża w różnych sprawach (od auta po uszczelkę w kibelku) to nie użeranie się samotnie. Odejście to ryzyko i jednak cięższe życie. A wygoda to wygoda. Czyli mamy tu sedno, mieć wygrywa nad być.

321

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Excop napisał/a:

[Widzisz, Toorank, podobnie, jak Xymena ( Bernadettka nie wtrąciła się, więc zakładam, że z miejsca zrozumiała, o co mi chodzi i nie stara się szukać grubych nici dla uzasadnienia swojego postępowania), nic nie.zrozumiałaś.
Chodzi o zwykłą uczciwość.

Nie szukam usprawiedliwień, wprost przeciwnie. Uważam, że jestem najgorszą osobą na świecie. Od początku znajomości z mężem skrzywdziłam go przeogromnie. Każda inna byłaby lepsza. A ja? Ja nie zasługuję na nic. Spieprzyłam mu życie, chociaż On jeszcze o tym nie wie, bo ciągle uważa mnie za dobrą żonę.

Co do seksu - z mężem chemii nigdy nie było, ale wcześniej było w miarę normalnie. Problem pojawił się w momencie, gdy się zakochałam.

322

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Toorank,
jestes pewna, że Ty sama siebie nie usprawiedliwiasz na siłę?
Dorabiasz ideologię, piszesz, że postępujesz źle, ale z drugiej strony okreslasz siebie jako ofiarę beznamiętności męża ?
Jak kobieta, dla której seks jest tak ważny weszła w taki jałowy związek i tyle lat w nim tkwiła?
Kiedyś w Tv taki doświadczony policjant na pytanie, czy sprawcy czują wyrzuty sumienia, odpowiedział, że człowiek jest w stanie wytłumaczyć sobie! kazde pepełnione przez siebie świństwo. Zapadło mi to w pamięć.
Zadaję te pytania, nie po to aby cos Ci udowodnić, ale wydaje mi się, że strasznie poplątane masz to życie i chyba czas je wyprostować.

323 Ostatnio edytowany przez toorank (2015-08-12 12:17:13)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
zmierzch napisał/a:

Nie odeszłabyś do kochanka, tylko dlatego, że jesteś wewnętrznie przekonana o tym, że życie z nim to wcale nie byłaby bajka. Facet, który zdradza swoją żobę, nie jest kimś, na kim można się wesprzeć i kimś, komu można zaufać. To ktoś, kto nie naprawia, gdy ponawiają się problemy, ale szuka nowego. Ponadto jak zdecydowalibyście się na stały związek, to nie oglądałabyś tylko jego "wyjściowej" strony, ale poznasz całokształt, łącznie z uporczywymi przyzwyczajeniami, smarkaniem, rozrzuceniem skarpetek i puszczaniem bąków. Poza tym, jego żona i dzieci nie znikną z jego życia. Będzie miał z nimi kontakt, z dziećmi będzie spędzał weekendy, wakacje i święta. Będzie miał wobec nich już zawsze wyrzuty sumienia a ty będziesz podświadomie siebie za to obwiniała.

Zmierzch,
ja sobie zdaje sprawę z czego wynikają moje obawy przed codziennym życiem z nim.
Nie boję się się smarkania, bałaganu i puszczania bąków, nie wiem jak to powiedzieć... poznałam już jego ciemną stronę. Nie jestem też typem francuskiego pieska, nie przepadam, nigdy nie przepadałam za "wypolerowanymi" facetami.
Ale masz rację, zaufanie stanowi poważny problem. Lubię pozory kontroli nad sytuacją, w tej relacji jednak trudno będzie oszukiwać sama siebie. Problem z zaufaniem jest odwzajemniony. Tak, boję się że nie grałabym pierwszych skrzypiec, ale nie to mnie przeraża.
Nie brak czasu, brak pieniędzy, który z pewnością by nam towarzyszył. Boję się tego, że to on poznałby moją niewyjściową stronę, choć od początku starałam się nie udawać niczego i być naturalna. Zamieniłybyśmy się z żoną rolami, ona byłaby egzotyką, a ja starym wygodnym, albo i nie fotelem. Uważam, ze zona zawsze i do końca ma przewagę nad kochanką. Nawet po rozwodzie była zona jeśli mają dzieci będzie ważniejsza niż nowa partnerka. Kobieta pewna siebie, swojej wartości  nie miałaby takich obaw prawda?

Araquelle napisał/a:

Toorank, a może to miotanie jest z całkiem innych powodów? Wcale nie takich jak miłość, dobry seks czy rozważania filozoficzne nad krzywda drugiego człowieka. Gdyby chodziło tylko o to, że jest ci źle i nie kochasz dawno poszłabyś w długą. Tu chodzi o prozę życia. Co dwie pensje to nie jedna, co pomoc męża w różnych sprawach (od auta po uszczelkę w kibelku) to nie użeranie się samotnie. Odejście to ryzyko i jednak cięższe życie. A wygoda to wygoda. Czyli mamy tu sedno, mieć wygrywa nad być.

Na pewno tak sad

horses napisał/a:

okreslasz siebie jako ofiarę beznamiętności męża ?
Jak kobieta, dla której seks jest tak ważny weszła w taki jałowy związek i tyle lat w nim tkwiła?

Absolutnie nie postrzegam siebie jako ofiary. Raczej jako szukającej nie wiadomo czego.
Seks wiele lat był ok. Mąż bardzo mnie pociągał.

324 Ostatnio edytowany przez Tasiemka72 (2015-08-12 12:31:07)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Toorank,

Możesz zrobić wiele rzeczy i różne mogą mieć one skutki.

Po pierwsze to możesz nie robić nic, czyli odżałować tą swoją wielką miłość, nic nie mówić mężowi i dalej tak sobie trwać. To najwyraźniej zamierzasz zrobić, bo tak to widać po Twoich wpisach. No i jakie będą skutki, coraz bardziej zgorzkniała, cyniczna, bo życie takie trudne, a Ty taka niekochana, będziesz sobie tak trwać w poczuciu swojego zmarnowanego życia i czekać na koniec albo za jakiś czas znów ktoś poboczny się napatoczy i tak w "kółko Macieju"

Inna opcja to wreszcie realnie wyrwać się z tej niewoli, zależności  emocjonalnej, lodowatości, braku uczuć które funduje Ci Twój mąż. Ja go na podstawie Twoich wpisów odbieram jako osobę niesamowicie dominującą, mającą potrzebę totalnej kontroli tego co się wokół dzieje i z tej kontroli nad zachowaniem innych, może nawet manipulacji innymi czerpiącej jakiś rodzaj satysfakcji, przy zachowaniu obojętnej twarzy. Ale to jest obraz, który można sobie zbudować na podstawie tego co Ty o nim piszesz. Może to wcale nie jest taki człowiek. Może jego obojętność na Ciebie ma jakieś przyczyny, może tkwiące w nim samym słabości, a może jest wynikiem czegoś co się między wami wydarzało.
I w mojej ocenie to wyrwanie się z tego co Cię otacza a co faktycznie może być trudno znosić latami, na co dzień to powinna być terapia, najprawdopodobniej należałoby zacząć od wspólnej a być może któreś z was może potrzebować indywidualnej. I nie pisz proszę, że Twój mąż się nie zgodzi i że nie będzie widział takiej potrzeby, bo nawet jeśli to dysponujesz chyba jakimiś formami nacisku na niego. Nawet jeśli nie zgodzi się po pierwszej propozycji to można przecież "brzęczeć" o tym w nieskończoność. Uważam, że taka terapia może wiele zmienić. Czy skutkiem będzie to że z czasem będzie wam lepiej razem czy że się rozstaniecie, tego nikt nie wie.

A no i jest jeszcze teoretycznie jakaś opcja rozpoczęcia życia z kochankiem, ale szczerze mówiąc uważam, że to pomysł całkiem "od czachy" bo Ty masz za dużo problemów sama ze sobą, facet ich za Ciebie nie rozwiąże, a rosnąć będzie w obojgu poczucie winy i żal o wszystko do siebie nawzajem.

Acha, jest jeszcze taka opcja, że możesz bez żadnych dalszych starań o ratowanie małżeństwa po prostu od męża odejść do bycia samej. Prawdopodobieństwo tego kroku wydaje mi się jednak niewielkie ( może dlatego że sama już tu wcześniej pisałaś, że nie czujesz w sobie siły żeby to zrobić). Zaś jego skutki emocjonalne dla Ciebie, po pewnym czasie oczywiście, mogły by być całkiem pozytywne.

325 Ostatnio edytowany przez Excop (2015-08-12 12:37:11)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
toorank napisał/a:
Excop napisał/a:

Widzisz, Toorank, podobnie, jak Xymena ( Bernadettka nie wtrąciła się, więc zakładam, że z miejsca zrozumiała, o co mi chodzi i nie stara się szukać grubych nici dla uzasadnienia swojego postępowania), nic nie.zrozumiałaś.
Chodzi o zwykłą uczciwość.
...
Czego się boisz, skrywając prawdę? Oceny Twojego przeniewierstwa z jego ust, czy świadomości, że nawet tyle, tej lojalności nie byłaś w stanie zapewnić potencjalnie  najbliższemu człowiekowi, który widocznie już dawno poczuł pismo nosem, skoro lojalność stała się dla niego wykładnią dla Waszych relacji?
Xymena...
Według mnie, ona doskonale rozumiała od początku, o co mi chodzi. Bo i nie o Bernadettkę mi chodziło, a o nią samą. Zdrada fizyczna, to pryszcz wobec zdrady emocjonalnej.
Kto zarezerwował ten pogląd wyłącznie dla kobiet? Chyba ci znawcy (nie znawczynie!), dla których seks to wyłącznie czynność fizjologiczna, którą od wydalania odróżnia jedynie fakt, że w zasięgu musi znaleźć się obiekt warty dłuższego stanu erekcji.

Ja już tak niewiele przed nim ukrywam... czasami on wie wszystko zanim otworzę usta
tak jak pisałam jest bardzo mądry, ma ogromna (jak to nazwać...?) intuicje psychologiczną, coś takiego nie istnieje... chyba inteligencja emocjonalna to odpowiedniejsze określenie
on doskonale zna się na ludziach, na mechanizmach kierujących człowiekiem... ze względu na sytuację postrzegasz mnie jako osobę mającą przewagę w tej relacji, ale to nie prawda

Unikasz odpowiedzi, Toorank.
Wcale nie uważam, że masz przewagę nad mężem.
Wręcz przeciwnie. Uważam go za pragmatyka, pozbawionego złudzeń, że jedziecie w tym samym kierunku.
Tym bardziej powinnaś pokazać mu, jak wygląda Wasze małżeństwo, by wyrównać ten dysonans.
Jeśli zdecyduje się walczyć (w co wątpię), będziesz miała sygnał, że poza jego kokonem widzi inne, ważniejsze rzeczy.
Nie sądzę jednak, że zdobędzie się na to.
To Ty musisz podjąć decyzję, co dalej, by być uczciwą wobec samej siebie.
To wygląda na zbiór komunałów, ale co innego można napisać w takiej sytuacji?
Miej jednak na uwadze, że co byś nie mówiła, kwestia romansu zawsze będzie tym czymś, co skłoni Cię do odejścia lub pozostania w tej toksyczne, jakby nie było, sytuacji. Bo niezależnie od Twoich postanowień, cień strzelca z boku będzie na nie wpływał. Czy tego chcesz, czy nie.

Posty [ 261 do 325 z 715 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 11 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024