Taka mnie naszla refleksja do glownego watku, nad ktorym dyskusja sie juz chyba skonczyla.
Otoz tak jak zyje autorka wg. Lwa Starowicza zyje spora czesc spoleczenstwa przy blogiej nieswiadomosci ich partnerow. Jak to ujela kiedys moja zona (dopowiem ze z autopsji) cynizm wraz
z wiekiem wzrasta. Dzieje sie tak zawsze gdzie nie ma "wsnioslych" wartosci, glownie licza sie byt, pieniadze albo wynika to z sytuacji braku szacunku do samego/samej siebie, desperackiego
poszukiwania jakis namiastek milosci i czulosci. Tylko ze kwestia jest zawsze w tzw. WOLNYM WYBORZE bo wszyscy mamy WOLNA WOLE.
A wiec znajdujemy sobie kochanka/kochanke nie dlatego ze zmusza nas do tego jakas sytuacja czy czyjes zachowanie. Robimy tak bo tak chcemy. Inna kwestia jest dlaczego tak chcemy ale to
temat na inna dyskusje.
Czlowiek ktory prowadzi podwojne zycie buduja swoja rzeczywistosc na klamstwie a nieswiadomego partnera traktuje przedmiotowo, nie ujmujac ze siebie czesto rowniez. Gdyby bowiem bylo to
szczescie to dzielilby sie tym szczesciem z otoczeniem, partnerem i dziecmi. Nie robi tak bo przy okazji jest ogromne uczucie wstydu i chec pokazania ladnej twarzy, ktora ma tyle wspolnego z rzeczywistoscia
co ryj swini z "pieknym obliczem mlodego czlowieka". W ciekawy sposob pokazywal to jedne z filmow gdzie prawdziwe oblicze duszy uwiezione bylo w obrazie. Budujac wiec zycie na klamstwie, niezaleznie od
tego co jest jego istota, niszczymy przede wszystkim siebie. W przypadku zdrady czy podwojnego zycia, chec ukrycia wynika z checi utrzymania dostatniego zycia, w danym domu, z powodow zwyklych i przyziemnych
a nie altruistycznych. Gdyz altruizm zaklada szczerosc i nieranienie drugiej osoby. Mowienie wiec o pobudkach altruiostycznych w stosunku do nieswiadomego partnera jest zwykla obluda oblud i nieczym wiecej.
Stoi w sprzecznosci z faktami.
Kolejna rzecza jest to ze niszczenie czlowieka w sytuacji prowadzenia podwojnego zycia, bedzie wynikac z dwoch klasycznych przypadkow takich sytuacji:
a) jesli robi sie to glownie dla przyjemnosci czy spelnienia innych potrzeb to cieniem tego jest przedmiotowe traktowanie siebie czego skutki sa bardzo powazne (wyobrazmy sobie osobe potrzebujaca w jakiejs sytuacji, ktora traktujemy przedmiotowo lub altruistycznie ze zrozumieniem - tak samo traktujemy siebie a podswiadomosc to odbiera)
b) pojawiaja sie uczucia do kochanka/kochanki - jest to wiec sytuacja w ktorej zdradzamy nie tylko naszych dotychczasowych partnerow ale rowniez kochanka/kochanke dla nich i robimy to obopolnie - nie ma w zyciu chyba wiekszego gowna, ktore mozemy zrobic sobie i komus poza chyba okaleczeniem kogos fizycznycm czy psychicznym lub odebraniem mu zycia
My zwykle powyzszego nie widzimy bo cos nas zaslepia. Ale ta slepota jest ogromna. Zeby to zrozumiec wystarczy odwrocic sytuacje i wyobrazic sobie ze np. meza/zony nie mamy
a) jestesmy wolni, czy spotykamy sie z byle kims czy staramy sie nawiazac trwalsza relacje? czy spotykajac sie kochankiem/kochanka dla seksu nawiazujemy jednoczesnie relacje z kims innym?
b) czy posiadajac kochanka/kochanke ktora obdazamy uczuciem, jednoczesnie planujemy i "budujemy" zycie z kims innym, ktore zapewni nam stabilizajce w srodowisku, rodzine?
Co ciekawe te same sytuacje ale inaczej rozpatrywane beda mialy inny wynik. I tak w przypadku kiedy punktem wyjscia jest malzenstwo mamy 30% i 40% odpowiednio kobiet i mezczyzn. W drugiej wersji ludzi wolnych ktorzy prowadza takie zycie jest znacznei mniej, natomiast takich ktorzy wolni majac relacje z kims jednoczesnie nawiazuja relacje bezuczuciowa z kims innym dla stabilizacji, jest promil
Niby to samo i w rzeczywistosci to samo ale % ludzi zupelnie inny?
Odpowiedzi - po prostu sposob uwiklania w gowniane sytucje jest inny. W drugiej wersji jest to oczywiste i tak z reguly nie postepujemy. Czemu nie jest to oczywiste w pierwszej wersji? I to jest chyba zagadka zagadek albo jakas wyjatkowa obluda ktora nas otacza w naszym wlasnym mysleniu.