Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

Strony Poprzednia 1 2 3 4 15 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 966 ]

66 Ostatnio edytowany przez bakalia (2015-05-26 23:30:13)

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

Walcze o swoje ale widzę, ze się oddalilismy od siebie.

Ehh, Ty naprawdę nie rozumiesz, że przez te 5 miesięcy to Wy się nawet nie zdążyliście dobrze do siebie zbliżyć? To, co teraz widzisz, to jego prawdziwe oblicze. Prawda jest taka, że on Tobą manipuluje i ma gdzieś Twoje zdanie. Jesteś po prostu zbyt słabą i zbyt łatwowierną jednostką.

Patrz, jeśli nawet Tobie, dziewczynie zaślepionej tą wielką "miłością" zapala się czerwona lampka, to chyba faktycznie jest coś nie ok. Nie sądzisz? Nikt Tobie nie życzy źle, ale po prostu inni mają większe doświadczenie życiowe, nie są tak łatwowierni jak Ty i potrafią myśleć bardziej logicznie. Ciekawa jestem, kiedy dojdziesz do wniosku, że chyba jednak faktycznie niektórzy mieli rację. Może wtedy zrobisz bilans zysków i strat, i wtedy okaże się, że jednak mądrość rodziców wygrała.

Aha, o ile w ogóle postanowisz mi odpisać- ciekawa jestem, jak się dzielicie rachunkami? Cały czas uważałaś się za osobę "dorosłą", więc wierzę, że wszelkie koszty (mieszkania, media) pokrywacie po połowie. Kosmetyki i ubrania też kupujesz "za swoje". Za wypad do Dubaju też sama zapłaciłaś. Czy może już stałaś się utrzymanką?

Pozdrawiam. smile

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

bakalia SupportforOscar  naprawde tego nie widzi albo udaje.

68

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...
SupportforOscar napisał/a:
maniek_z_maniek napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:

Bakalia, szkoda zdrowia. Rozmowa z Support to jak walka z wiatrakami. Ja w ogole nie wiem po co ona zalozyla kolejny watek, chyba tylko po to, zeby jej ktos przytaknal jaki ten jej zwiazek jest zajebisty hmm

Ma 19 lat, niech sie uczy. To powinien byc jej piorytet w tym wieku. Potem myslenie sie zmienia, czlowiek dojrzewa. Okresla swoje cele zyciowe. Dopiero pojawia sie dojrzalosc spoleczna a wiec ta predespondujaca do zakladania rodziny, posiadania dzieci. 19 lat to przeciez jeszcze dziecko. A tu jeszcze nie tylko jest kwestia charakteru zwiazku z ex (co do tego moga miec racje, moga tez byc rozne watpliwosci, trudno rostrzygnac), ale rowniez kwestia sytuacji rodzicow, ktorzy zostali postawieni przed faktem dokonanym przez niedojrzale jeszcze, choc juz "prawie" dorosle dziecko. To "prawie" moze robic roznice. Dzieci jednak nie powinny miec dzieci. Oczywiscie potrzeba macierzynstwa jest silna, maja ja rozniez male, bawiace sie lalkami dziewczynki. Nie nalezy jednak tego wykorzystywac. Co moze autorka zrobic? Przede wszystkim trzymac sie swojego. Patrzec, obserwowac jak i czy buduje sie zwiazek partnerski, ktory powinien byc oparty na kompromisie. Poprzednio autorka walczyla "o swoje" z rodzicami dla bycia z partnerem. Dzis musi z tym samym partnerem walczyc "o swoje". Ciekawe co z tego wyniknie?, albo z tego ze rodzice mieli racje? Sugeruje, ze zawsze warto sie zastanowic nad "doswiadczeniem" (w sensie co ma do powiedzenia i dlaczego ktos od nas bardziej doswiadczony, np. rodzic). Nie negujmy doswiadczenia.

Ten kompromis istniał w naszym związku do dnia zaręczyn. Było cudownie i idealnie a teraz wszystko psuje swoja zachciewajką. Co w takiej sytuacji moge zrobic i jak rozmawiac by przestał sie dąsać a tylko dostrzegł w tym wszystkim mnie ? Gdy mu mowię o swoich  obawach to patrzy na mnie jakbym mowiła o rzeczach z kosmosu.
Walcze o swoje ale widzę, ze się oddalilismy od siebie. Jego urażona duma nie pozwala mu zrozumieć, ze nawet jak sie kogos kocha to równiez sie ma wątpliwości i obawy nie mówiąc juz o zwyczajnej niegotowości do roli matki.

Myśle ze w tym momencie moglabys zrozumiec jego zonę i przestać jego idealizować. Ale szczerze w to watpie....

69

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...
SupportforOscar napisał/a:

Co w takiej sytuacji moge zrobic i jak rozmawiac by przestał sie dąsać a tylko dostrzegł w tym wszystkim mnie ?

Możesz zrobić dwie rzeczy.
Porozmawiać z nim, postawić sprawę jasno, że dziecka nie będzie, bo Ty teraz dziecka nie chcesz - zaakceptuje to, albo nie.
Druga rzecz, to odejście od niego i poszukanie sobie kogoś, kto nie będzie miał parcia na małżeństwo i dziecko, kogoś w swoim wieku, kto nie będzie manipulatorem.

Support, byłam za Tobą w tamtym wątku, serio. Ale teraz widzę, że z tym facetem jest naprawdę coś nie halo. Pomyśl - po 5 miesiącach znajomości oświadczyny i dziecko? Przecież wiesz, że to nie jest normalne. Posłuchaj głosu swojego rozsądku. Ja wiem, że go kochasz, ale miłość to nie wszystko, niech Ci nie przesłania realnego myślenia.

70

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

Support kobieta decyduje się na dziecko wtedy kiedy ona tego chce, bo ona ponosi wszystkie konsekwencje tego. Nie jesteś gotowa wiec nie działaj pod jego wpływem. Jeśli ciebie kocha zrozumie i poczeka. Może być też tak, że zostawi ciebie tak jak żonę, a to jest najbardziej prawdopodobne. Ale wtedy będzie wiadomo o co mu chodzilo, a widać ze glownie pragnie mieć dziecko, za wszelką cenę.

71

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...
bakalia napisał/a:

Walcze o swoje ale widzę, ze się oddalilismy od siebie.

Ehh, Ty naprawdę nie rozumiesz, że przez te 5 miesięcy to Wy się nawet nie zdążyliście dobrze do siebie zbliżyć? To, co teraz widzisz, to jego prawdziwe oblicze. Prawda jest taka, że on Tobą manipuluje i ma gdzieś Twoje zdanie. Jesteś po prostu zbyt słabą i zbyt łatwowierną jednostką.

Patrz, jeśli nawet Tobie, dziewczynie zaślepionej tą wielką "miłością" zapala się czerwona lampka, to chyba faktycznie jest coś nie ok. Nie sądzisz? Nikt Tobie nie życzy źle, ale po prostu inni mają większe doświadczenie życiowe, nie są tak łatwowierni jak Ty i potrafią myśleć bardziej logicznie. Ciekawa jestem, kiedy dojdziesz do wniosku, że chyba jednak faktycznie niektórzy mieli rację. Może wtedy zrobisz bilans zysków i strat, i wtedy okaże się, że jednak mądrość rodziców wygrała.

Aha, o ile w ogóle postanowisz mi odpisać- ciekawa jestem, jak się dzielicie rachunkami? Cały czas uważałaś się za osobę "dorosłą", więc wierzę, że wszelkie koszty (mieszkania, media) pokrywacie po połowie. Kosmetyki i ubrania też kupujesz "za swoje". Za wypad do Dubaju też sama zapłaciłaś. Czy może już stałaś się utrzymanką?

Pozdrawiam. smile

Nie moglabym lepiej tego napisac. Absolutnie trafilas w sedno Bakalia.

72

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...
daenerys7 napisał/a:
SupportforOscar napisał/a:

Jestem z nim zaręczona i jestem szczęśliwa i chce rozwiązac kwestie dziecka i ewentualnie znależc przyczyne tego jego parcia na dziecko. Tzn ja zawsze wiedziałam, ze marzy zostac tata ale dlaczego teraz, zaraz, dzisiaj najlepiej? Skoro wie ile mam lat...

Support, ale tu nie ma co rozwiązywać. Jak wyobrażasz sobie kompromis? Zrobicie sobie pół dziecka? Sprawa jest jasna, jeśli nie chcesz teraz dziecka, to mówisz: "Dziecka teraz nie będzie, bo teraz muszę inwestować w siebie" i nie ma o czym gadać. Jesteś taką sympatyczną dziewczyną, nie psuj sobie życia.

Przyczyna? Obawiam się, że ludzie piszący tutaj mają duuużo racji. Zrozum, odpowiedzialny człowiek nie podejmuje takich decyzji tak szybko. Zaręczyny też moim zdaniem odbyły się prędko, ale jak nie wyjdzie, to trudno - tylko Wy na tum ucierpicie i rozejdzie się po kościach. Ale powoływanie na świat dziecka z osobą, z którą może się nie udać, jest GŁUPIE. Nie chciałabyś dziecku zagwarantować ciepłej i kochającej się rodziny? I jeszcze jedna ważna rzecz. Z dzieckiem nigdzie nie odejdziesz! To złudzenie. Moja mama jest skazana na mojego ojca z racji tego, że mam niepełnoletnią siostrę. Oj, żebyś wiedziała na ile sposobów można wtedy na złość robić, kreatywność ludzka nie zna granic. Nawet kuratora może Ci dać w podarunku. wink Jak zakochasz się np. w obcokrajowcu, to nawet z Polski nie wyjedziesz, bo sąd na to nie pozwoli. Kredyt i dziecko - te rzeczy łączą mocno, pierścionek przy tym to nic. tongue

Kompromis czyli ustalenia takie jak przed zaręczynami czyli najpierw uniewaznienie malżeństwa(jak sie uda), moje studia, slub i dziecko. Myslę, ze on liczył na to , ze wymieknę jak mi powie, ze chciałby bardzo bym mu teraz dała dziecko,ze nie chce dłużej czekać, że, że , że...
Wiesz, jak mu zasugerowalam własnie to o czym Ty piszesz, ze boje sie ewentualnego rozstania i , że zostane samotna matka, ze szkoda dziecka, no kurcze, ze chce byc 100% pewna i samowystarczalna w razie W. No ale on tego nie rozumie i sie oburza bo on jest pewby swoich uczuć i tego , że nic sie nie zmieni i dziwi go , ze w ogle mam takie obawy bo przeciez nie daje mi najmniejszych powodow by sie bac przyszlosci. Fakt, nie dawal do tego pory zadnych powodow i przezylamz nim najpiekniejsze chwile bo to kochany facet ale teraz juz nie jest tak milo bo ani nie dzwoni i w ogole widac, że jest urazony. Jutro z nim porozmawiam bo tak nie moze byc.

73

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

A co jeśli on powie ze w takim razie z tobą zrywa? To co zrobisz?

74

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...
mariola856 napisał/a:

A co jeśli on powie ze w takim razie z tobą zrywa? To co zrobisz?

Nie wiem co zrobię... Ale nie wierzę, ze tak łatwo mu przyjdzie rozstac sie ze mna po tym co przezylismy i to z takiego powodu gdzie nie zawiniłam. To ja czuje sie oszukana..

75

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

A ja Ci powiem że jesteś zaślepiona miłością do niego.Poczekaj jakiś czas niech Ci motylki w brzuchu miną,wtedy tez zaczniesz dostrzegać wady i zalety tego związku.Bo na początku jest ładnie i pięknie.
Na dziecko się teraz nie decyduj,bo to że siebie skrzywdzisz to mały problem...gorzej juą jak dziecko płaci za głupotę rodziców.

76

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

Czeka was trudna rozmowa w takim razie.

77 Ostatnio edytowany przez SupportforOscar (2015-05-27 15:35:53)

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...
mariola856 napisał/a:

Czeka was trudna rozmowa w takim razie.

Mam nadzieję, ze on tam tez sobie przemysli wszystko i porozmawiamy na spokojnie. Wysłucha mnie i zrozumie bo jak nie zrozumie to nie wiem jak bedzie wygladac dalsze zycie razem. Na pewno nie tak jak teraz. W weekend był oschły dla mnie a w pn musiał wyjechac więc wyobraz sobie jak ja sie teraz czuję. Tęsknie, czekam , boje sie a zarazem jestem zla i rozczarowana tym wszystkim.Dzisiaj starałam sie poruszyc temat przez telefon ale nie miał czasu i  powiedział, ze porozmawiamy jak wróci.

edit
A w czym mam zrozumiec jego ex zone? W tym, ze ona równiez dziecka nie chciala? Ona miała juz prawie 30 lat i była niezależna więc dlaczego nagle po slubie nie chciała dac mu dziecka? Po tylu latach bycia razem? Uzgodnili, ze po slubie zajdzie w ciaze a ona nie chciala zrezygnowac z kariery. Myslę, ze juz wtedy kogos poznała ale jeszcze nie byla pewna i tak ciągnęla z nim to malżeństwo. Ale mniejsza z tym.

78 Ostatnio edytowany przez bakalia (2015-05-27 16:16:08)

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...
bakalia napisał/a:

Aha, o ile w ogóle postanowisz mi odpisać- ciekawa jestem, jak się dzielicie rachunkami? Cały czas uważałaś się za osobę "dorosłą", więc wierzę, że wszelkie koszty (mieszkania, media) pokrywacie po połowie. Kosmetyki i ubrania też kupujesz "za swoje". Za wypad do Dubaju też sama zapłaciłaś. Czy może już stałaś się utrzymanką?

Czemu się do tego nie odniosłaś? smile

Mam nadzieję, ze on tam tez sobie przemysli wszystko i porozmawiamy na spokojnie. Wysłucha mnie i zrozumie bo jak nie zrozumie to nie wiem jak bedzie wygladac dalsze zycie razem.

A ja jestem ciekawa, ile czasu Ci zajmie zrozumienie, że w tym "związku" to on pociąga za sznurki. Nie Ty. Myślisz, że się nagle "zmienił". Nie, dziewczyno, nie zmienił się. On taki jest od początku. Po prostu nie zgadzasz się z nim, jesteś "nieposłuszna", to Cię każe.


SupportforOscar napisał/a:

A w czym mam zrozumiec jego ex zone? W tym, ze ona równiez dziecka nie chciala? Ona miała juz prawie 30 lat i była niezależna więc dlaczego nagle po slubie nie chciała dac mu dziecka? Po tylu latach bycia razem? Uzgodnili, ze po slubie zajdzie w ciaze a ona nie chciala zrezygnowac z kariery. Myslę, ze juz wtedy kogos poznała ale jeszcze nie byla pewna i tak ciągnęla z nim to malżeństwo. Ale mniejsza z tym.

Nie rozumiesz jej, bo jesteś jeszcze niedojrzała. Nie każda kobieta chce być utrzymanką faceta. Wcale się nie dziwię, że najpierw chciała zająć się pracą. Tak, chociażby dlatego, żeby "w razie czego" nie obudzić się z palcem w nocniku. Kwestia czasu, jak Ty się tak właśnie obudzisz, ale póki co nic do Ciebie nie dociera. I cóż z tego, że "miała prawie 30 lat i jeszcze dziecka nie chciała"- to jakiś wyznacznik? Ja też bym nie chciała dziecka urodzić przed 30.

79

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...
SupportforOscar napisał/a:

W weekend był oschły dla mnie a w pn musiał wyjechac więc wyobraz sobie jak ja sie teraz czuję. Tęsknie, czekam , boje sie a zarazem jestem zla i rozczarowana tym wszystkim.Dzisiaj starałam sie poruszyc temat przez telefon ale nie miał czasu i  powiedział, ze porozmawiamy jak wróci.

Jako matka spokojnie możesz spełnić się przy tym mężczyźnie. Przecież on zachowuje się jak chłopiec, któremu zabrano grabki... To jest po prostu niesmaczne. hmm

SupportforOscar napisał/a:

Uzgodnili, ze po slubie zajdzie w ciaze a ona nie chciala zrezygnowac z kariery.

Support, a czyje to są słowa? Bo podejrzewam, że jego. Mówić to sobie można, jak do tej pory czyny świadczą o czym innym. Twojej następczyni (o ile to się stanie) też może kiedyś mówić, że po zaręczynach mieliście zacząć starania o dziecko. Słowa to wiatr.
Nie jesteś na niego wściekła? Przecież on Cię oszukał i jeszcze Cię obwinia. Ja też potrafię być bardzo cierpliwa i bardzo wyrozumiała, czasami za bardzo, ale tyczy się to najbliższej rodziny i ludzi, których znam jak własną kieszeń. Sporo potrafię wtedy wybaczyć, ale takiego typka kopnęłabym w tyłek.

80 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2015-05-27 16:29:24)

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

Support, tu nie ma miejsca na zadne rozmowy, bo on Cie wcale nie traktuje jak partnerke. Ty masz robic jak on chce, inaczej Cie karze cisza i wpedza w poczucie winy. Jego nie interesuje wchodzenie z Toba w kompromisy- on caly czas pociaga za sznurki w tym zwiazku. O ile pamietam w poscie 230 z Twojego innego watku napisalam:

Beyondblackie napisał/a:

Nina, ja nie mówię tak z generalnej perspektywy, bo młoda kobieta może być faktycznie inteligentna, ciekawa, i czarująca, ale z perspektywy dojrzałego faceta szukającego partnerki, dla którego taka małolata nie posiada po prostu wystarczającej mądrości życiowej, doświadczenia, podobnych celów- no nie jest jeszcze ukształtowana. Pomijając przerażających kolesi, którzy chcą sobie kogoś ulepić na jakąś modłę jak z plasteliny

Masz teraz dowod na to, ze przerazajacy kolesie istnieja. A co do jego bylej zony, to znasz tylko jego wersje wydarzen i w swietle co ten facet teraz robi, to moglabym sie zalozyc, ze tak przedstawia rozpad swojego malzenstwa, by to ona byla ta "zla" kobieta, a tak naprawde malzenstwo padlo z powodu przemocy psychicznej, ktora wobec niej stosowal.

81

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...
bakalia napisał/a:
bakalia napisał/a:

Aha, o ile w ogóle postanowisz mi odpisać- ciekawa jestem, jak się dzielicie rachunkami? Cały czas uważałaś się za osobę "dorosłą", więc wierzę, że wszelkie koszty (mieszkania, media) pokrywacie po połowie. Kosmetyki i ubrania też kupujesz "za swoje". Za wypad do Dubaju też sama zapłaciłaś. Czy może już stałaś się utrzymanką?

Czemu się do tego nie odniosłaś? smile

Mam nadzieję, ze on tam tez sobie przemysli wszystko i porozmawiamy na spokojnie. Wysłucha mnie i zrozumie bo jak nie zrozumie to nie wiem jak bedzie wygladac dalsze zycie razem.

A ja jestem ciekawa, ile czasu Ci zajmie zrozumienie, że w tym "związku" to on pociąga za sznurki. Nie Ty. Myślisz, że się nagle "zmienił". Nie, dziewczyno, nie zmienił się. On taki jest od początku. Po prostu nie zgadzasz się z nim, jesteś "nieposłuszna", to Cię każe.


SupportforOscar napisał/a:

A w czym mam zrozumiec jego ex zone? W tym, ze ona równiez dziecka nie chciala? Ona miała juz prawie 30 lat i była niezależna więc dlaczego nagle po slubie nie chciała dac mu dziecka? Po tylu latach bycia razem? Uzgodnili, ze po slubie zajdzie w ciaze a ona nie chciala zrezygnowac z kariery. Myslę, ze juz wtedy kogos poznała ale jeszcze nie byla pewna i tak ciągnęla z nim to malżeństwo. Ale mniejsza z tym.

Nie rozumiesz jej, bo jesteś jeszcze niedojrzała. Nie każda kobieta chce być utrzymanką faceta. Wcale się nie dziwię, że najpierw chciała zająć się pracą. Tak, chociażby dlatego, żeby "w razie czego" nie obudzić się z palcem w nocniku. Kwestia czasu, jak Ty się tak właśnie obudzisz, ale póki co nic do Ciebie nie dociera. I cóż z tego, że "miała prawie 30 lat i jeszcze dziecka nie chciała"- to jakiś wyznacznik? Ja też bym nie chciała dziecka urodzić przed 30.

Nie odniosłam sie bo dobrze wiesz, ze nie jestem w stanie płacic po połowie. Stac mnie kupic sobie za swoje kosmetyki, ciuchy, paliwo, telefon, cos na kolacje i takie tam inne drobiazgi ale to co zarobie nie wystarczy na pokrycie połowy kosztów. Wycieczke równiez on płacił...
Jego ex nie była jego utrzymanka i prawie całe narzeczeństwo robiła karierę i sama sie zgodziła na dziecko po slubie więc nie wiem o czym piszesz. Tyle co sie mój facet od niej wyprowadzil to automatycznie zaczela sie zkims spotykać. Przypadek? Czy raczej powód jej niechęci do założenia rodziny .

82

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

Zgodzila sie po slubie? A skad to wiesz?- aha, Twoj facet Ci taka wersje zapodal... Support, nie wszystko co ludzie mowia jest prawda. Istnieje tez cos takiego jak cyniczna MANIPULACJA.

Ktorej, tak na marginesie, Twoj watek jest perfekcyjna ilustracja.

83 Ostatnio edytowany przez bakalia (2015-05-27 17:36:52)

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

Ależ oczywiście, że wiedziałam. Ja Ci tylko chcę pokazać, jak bardzo jesteś niesamodzielna, jak bardzo jesteś od niego zależna i jak bardzo się udupiasz. Serio myślisz, że masz coś do powiedzenia? Ty życia nie znasz. Ale, nie. Pamiętam, jak się zapierałaś, że "zarabiasz" i sama się utrzymasz. Tak, "utrzymanie się" to nie kupno kosmetyków, ale zdolność do zapłaty za mieszkanie, rachunki, jedzenie. Nie ma wybiórczo. Albo umiesz się utrzymać albo nie. Ty jesteś po prostu wygodnicka. Wcześniej Cię rodzice utrzymywali, a teraz przeszłaś pod opiekę faceta, który już się powoli tyranem okazuje. Uwierz, że to dopiero początek podróży.

A ja się dalej pytam, co z tego, że miała prawie 30-stkę i jeszcze dziecka nie chciała? Naprawdę Ty najwyraźniej nie wiesz, co to znaczy posiadać dziecko. To nie tylko robienie sobie zdjęć z dzieckiem i wrzucanie na fejsa, ale wstawanie w nocy, choroby, problemy z wychowaniem. Sama jesteś dzieckiem i zrobiłabyś wielką krzywdę temu dziecku, gdybyś je na świat powołała. W dodatku z takim świrniętym kolesiem.

Różnie ludzie oceniali postępowanie Twoich rodziców. Niektórzy uważali je za słuszne, inni za niewłaściwe. Teraz tak sobie myślę, że mimo wszystko, to oni nie mieli najmniejszego wyboru. Ty piszesz jak potłuczona, nic do Ciebie nie dociera. Najwyraźniej uznali, że i tak się sparzysz na tym kolesiu. Ja też tak uważam. Już Ci się ręka zaczyna podgrzewać. Na Twoim miejscu, to już bym ich zaczęła błagać o przebaczenie, bo Twoje love story się kończy, a sama się nie jesteś w stanie utrzymać. Myślę, że swoje też musisz "odpokutować" morałów wysłuchać, ale mimo wszystko jesteś ich córką. Jedyną.

84

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

Ten temat nie dotyczy rodziców...

85

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

Napisałam na temat, a z rodzicami to było wtrącenie. Jakby na to nie patrzeć, kwestia czasu, gdy i ten temat będzie aktualny.

86

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

Tak czy inaczej, facet mnie niepokoi.

87

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

Zdecydowanie. Na miejscu Support, to ja bym się nie martwiła tym "związkiem", a faktem, czy jaśnie Pan pozwoli jej odejść. Tutaj dopiero się mogą jaja zacząć. Przecież w nią zainwestował, zaczął wychowywać. Czy będzie chciał tak po prostu się pożegnać? Ale to jest takie wybieganie w przyszłość, bo pewnie jeszcze chwilę jej zajmie zrozumienie, że ona naprawdę nie ma nic do gadania. Albo zajdzie w ciążę i się uwali do reszty.

88

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...
SupportforOscar napisał/a:

A w czym mam zrozumiec jego ex zone? W tym, ze ona równiez dziecka nie chciala? Ona miała juz prawie 30 lat i była niezależna więc dlaczego nagle po slubie nie chciała dac mu dziecka? Po tylu latach bycia razem? Uzgodnili, ze po slubie zajdzie w ciaze a ona nie chciala zrezygnowac z kariery. Myslę, ze juz wtedy kogos poznała ale jeszcze nie byla pewna i tak ciągnęla z nim to malżeństwo. Ale mniejsza z tym.

Za dużo myślisz, a za mało jesteś obiektywna. A może zmieniła zdanie co do dziecka, bo uświadomiła sobie, że on jest niepoważnym manipulantem i nie nadaje się na ojca? Sorry, ale z tego co piszesz, to żaden z niego materiał. Manipuluje Tobą teraz, będzie manipulował również potem. Jeśli dodać do tego przemoc ekonomiczną (w końcu masz być zależną utrzymanką), to katastrofa gotowa. Obudź się, dziewczyno, zanim będzie za późno. Nie jesteś aż tak młoda, by usprawiedliwiać się zaślepieniem i naiwnością. Dorośnij i zacznij myśleć sama, bo jak na razie to wyszłaś spod jednego wpływu (rodzice) prosto do drugiego (on). Dajesz sobą sterować i podzielam czyjąś wcześniejszą wypowiedź, że Ty się w końcu zgodzisz na to dziecko, bo tak Ci się łatwiej żyje, gdy ciągle ktoś podejmuje za Ciebie decyzje.

89

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

Ale przecież on już ma dziecko ? Ciebie wink I wcale nie pisze tego złośliwie. Facet Cię przygarną, częściowo utrzymuje, trochę wychowuje, a przynajmniej ma takie ciągoty. Ty masz po prostu się mu podporządkować. Dać mu dziecko którego tak pragnie i się nie sprzeciwiać. Już niestety teraz widać, że nie jesteś dla niego równorzędną partnerką. Fakt, może rzeczywiście się boi, że jak zaczniesz studiować, poznawać nowych ludzi, w końcu zaczniesz robić karierę to skończy się tak jak z jego ex żoną.  Tyle, że on nie myśli o Tobie, ale wyłącznie o sobie.
Pomyśl, zaczęłaś ten związek od poświęceń. Dla niego zrezygnowałaś poniekąd z rodziców. Teraz dla niego chcesz się znów poświęcić i (wbrew sobie) zajść w ciążę? To jest zwykła manipulacja.
Dajmy na to, że się zdecydujesz w imię miłości i ratowania związku. Co dalej? Co ze studiami, karierą? Już teraz poniekąd jesteś od niego zależna. Potem już będziesz niemal całkowicie. Ty będziesz się chciała rozwijać, a on co? Dalej Ci będzie mówił, że jesteś urodzoną mamą i w tym się najlepiej sprawdzasz? Po co ci szkoła, praca? Rodzice na wieść o ciąży może odpuszczą, a może nie. Wtedy rzeczywiście perspektywa, że zostaniesz w domu z dzieckiem jest bardzo prawdopodobna. Znacie się zaledwie pół roku a Ty masz dopiero 19 lat, to nie czas ani pora na takie decyzje. On jak widać nie jest głupi, wie że teraz kiedy jest sytuacja jaka jest, że masz w sumie tylko jego i jesteś dumna, to może coś ugrać. Przecież sama piszesz, że już masz poczucie winy. Poza tym, jeżeli się nie zabezpieczasz, tylko patrzysz na dni płodne (m.in.) i wtedy seksu nie ma, to też wciąż będzie rodziło nerwową atmosferę, szczególnie że mieszkacie razem. Facet inwestuje w Ciebie czas i pieniądze więc i oczekuje. Jakoś czarno widzę, że będzie czekał aż skończysz 25 lat i będziesz gotowa na dziecko.
Nie wiem, może pójdźcie na jakiś kompromis? Skończ chociaż licencjat a teraz zdecyduj się na tabletki. W międzyczasie poznacie się lepiej. To jest chyba na tą chwilę najlepsze rozwiązanie.

90 Ostatnio edytowany przez alpengold (2015-05-27 18:29:55)

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...
SupportforOscar napisał/a:

edit
A w czym mam zrozumiec jego ex zone? W tym, ze ona równiez dziecka nie chciala? Ona miała juz prawie 30 lat i była niezależna więc dlaczego nagle po slubie nie chciała dac mu dziecka? Po tylu latach bycia razem? Uzgodnili, ze po slubie zajdzie w ciaze a ona nie chciala zrezygnowac z kariery. Myslę, ze juz wtedy kogos poznała ale jeszcze nie byla pewna i tak ciągnęla z nim to malżeństwo. Ale mniejsza z tym.

Dlaczego ex żona nie chciała dziecka? Bo przejrzała na oczy co to za typ faceta. I co i 30 lat to czas na dziecko ? Jezu Ty naprawde rozumujesz jak 13 latka. Poki co jesteś utrzymanką 29 latka. Partnerstwa to ja tu w ogóle nie widzę. jedno słowo. Pakuj się i wyprowadz od niego bo póki co jesteś od niego maksymalnie zależna a dla ciekawostki facet od którego kobieta jest zależna przestaje ja szanować. uważaj by za jakiś czas po pysku ci nie dał za to, że nie robisz co on chce.

91

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...
daenerys7 napisał/a:
SupportforOscar napisał/a:

W weekend był oschły dla mnie a w pn musiał wyjechac więc wyobraz sobie jak ja sie teraz czuję. Tęsknie, czekam , boje sie a zarazem jestem zla i rozczarowana tym wszystkim.Dzisiaj starałam sie poruszyc temat przez telefon ale nie miał czasu i  powiedział, ze porozmawiamy jak wróci.

Jako matka spokojnie możesz spełnić się przy tym mężczyźnie. Przecież on zachowuje się jak chłopiec, któremu zabrano grabki... To jest po prostu niesmaczne. hmm

SupportforOscar napisał/a:

Uzgodnili, ze po slubie zajdzie w ciaze a ona nie chciala zrezygnowac z kariery.

Support, a czyje to są słowa? Bo podejrzewam, że jego. Mówić to sobie można, jak do tej pory czyny świadczą o czym innym. Twojej następczyni (o ile to się stanie) też może kiedyś mówić, że po zaręczynach mieliście zacząć starania o dziecko. Słowa to wiatr.
Nie jesteś na niego wściekła? Przecież on Cię oszukał i jeszcze Cię obwinia. Ja też potrafię być bardzo cierpliwa i bardzo wyrozumiała, czasami za bardzo, ale tyczy się to najbliższej rodziny i ludzi, których znam jak własną kieszeń. Sporo potrafię wtedy wybaczyć, ale takiego typka kopnęłabym w tyłek.

Oni byli wiele lat razem przed slubem i  nie naciskal ją na dziecko tak jak mnie teraz. Gdyby tak było to czy wzielaby ten slub z nim? Przecież mi.in slub bierze sie po to by załozyc rodzinę. Myslisz, ze gdyby mu powiedziała w narzeczenstwie, ze nie chce dzieci to żeniłby sie z nią?
Jestem na niego zła i zawiedziona bo obiecywał co innego. Tym bardziej, ze wie ile mnie kosztowala decyzja wyprowadzki z domu rodzinnego, ze dla niego to wszystko zostawiłam, rodzice nie chca mnie znac a on mi takie numery robi. Najgorsze, że sobie ot tak pojechal zostawiajac mnie bez wyjasnien, z poczuciem winy i  olewajac przy okazji bo nawet nie dzwoni.

92

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

Support, a skad wiesz, ze bylej zonie tez nie powiedzial "poczekam i bedziemy miec dziecko jak bedziesz gotowa", a jak mial juz ja zaklepana obraczka, to sie zaczela kampania oblezeniowa?

Naprawde, tak jestes naiwna, by nie wyciagnac wnioskow, ze jak sie facet zachowuje jak pan i wladca po kilku miesiacach (kiedy to i udalo mu sie skutecznie Cie odciac od rodziny- klasyka), to on sie inaczej zachowywal w przeszlosci? Nie rozsmieszaj mnie. Nikt sie nie staje manipulujacym padalcem z dnia na dzien.

93

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

Support ty tego faceta nie zdazylas nawet poznac, zostawilas dla niego rodzine, czego ty oczekujesz? Nie dziw sie ze sie dziwnie zachowuje osoba ktorej nie znasz,  jestes naiwna i sama strzelilas sobie w stope w dniu w ktorym przekreslilas rodzicow. Do ciebie nie docieraja argumenty osob ktore chca ci pomoc a ty masz te rady w glebokim powazaniu wiec po co byl ci ten watek potrzebny? Facet wzial sobie mloda, naiwna i niedoswiadczona dziewczyne ktora moze sobie ustawiac jak mu pasuje, stawiasz sie? Bach, kara. Znowu sie postawisz? Bach, nastepna kara. Szkoda ciebie ale nie robisz nic by sobie pomoc i mam nadzieje ze nie zgodzisz sie na dziecko z nim bo dziecku zycie zmarnujesz

94 Ostatnio edytowany przez SupportforOscar (2015-05-27 19:21:22)

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...
Beyondblackie napisał/a:

Support, tu nie ma miejsca na zadne rozmowy, bo on Cie wcale nie traktuje jak partnerke. Ty masz robic jak on chce, inaczej Cie karze cisza i wpedza w poczucie winy. Jego nie interesuje wchodzenie z Toba w kompromisy- on caly czas pociaga za sznurki w tym zwiazku. O ile pamietam w poscie 230 z Twojego innego watku napisalam:

Beyondblackie napisał/a:

Nina, ja nie mówię tak z generalnej perspektywy, bo młoda kobieta może być faktycznie inteligentna, ciekawa, i czarująca, ale z perspektywy dojrzałego faceta szukającego partnerki, dla którego taka małolata nie posiada po prostu wystarczającej mądrości życiowej, doświadczenia, podobnych celów- no nie jest jeszcze ukształtowana. Pomijając przerażających kolesi, którzy chcą sobie kogoś ulepić na jakąś modłę jak z plasteliny

Masz teraz dowod na to, ze przerazajacy kolesie istnieja. A co do jego bylej zony, to znasz tylko jego wersje wydarzen i w swietle co ten facet teraz robi, to moglabym sie zalozyc, ze tak przedstawia rozpad swojego malzenstwa, by to ona byla ta "zla" kobieta, a tak naprawde malzenstwo padlo z powodu przemocy psychicznej, ktora wobec niej stosowal.

A ja myslę tak sobie teraz, że on może sie boi tego, że i ja za te parę lat zmienie zdanie co do dzieci i po studiach zacznę przeciągać decyzje o ciązy w nieskończoność. Nie mowił mi o tym bo w ogóle nie chce ze mna tak szczerze porozmawiać ale myslę, ze cos w tym jest.
On nigdy nie wyrażal się zle o swojej zonie i nigdy nie uważal jej za ta "złą". Myslisz, ze przed slubem ludzie nie rozmawiają o tym czy chca mieć dzieci czy tez nie? Więc sama pomysl kto zawinił. Tyle lat co była jego narzeczoną a Ty piszesz, ze akurat po slubie zacząl stosowac przemoc psychiczną?

95

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...
cslady napisał/a:
SupportforOscar napisał/a:

A w czym mam zrozumiec jego ex zone? W tym, ze ona równiez dziecka nie chciala? Ona miała juz prawie 30 lat i była niezależna więc dlaczego nagle po slubie nie chciała dac mu dziecka? Po tylu latach bycia razem? Uzgodnili, ze po slubie zajdzie w ciaze a ona nie chciala zrezygnowac z kariery. Myslę, ze juz wtedy kogos poznała ale jeszcze nie byla pewna i tak ciągnęla z nim to malżeństwo. Ale mniejsza z tym.

Za dużo myślisz, a za mało jesteś obiektywna. A może zmieniła zdanie co do dziecka, bo uświadomiła sobie, że on jest niepoważnym manipulantem i nie nadaje się na ojca? Sorry, ale z tego co piszesz, to żaden z niego materiał. Manipuluje Tobą teraz, będzie manipulował również potem. Jeśli dodać do tego przemoc ekonomiczną (w końcu masz być zależną utrzymanką), to katastrofa gotowa. Obudź się, dziewczyno, zanim będzie za późno. Nie jesteś aż tak młoda, by usprawiedliwiać się zaślepieniem i naiwnością. Dorośnij i zacznij myśleć sama, bo jak na razie to wyszłaś spod jednego wpływu (rodzice) prosto do drugiego (on). Dajesz sobą sterować i podzielam czyjąś wcześniejszą wypowiedź, że Ty się w końcu zgodzisz na to dziecko, bo tak Ci się łatwiej żyje, gdy ciągle ktoś podejmuje za Ciebie decyzje.

Ale pytanie dlaczego tak długo z nim była i zdecydowała się na slub? Dla mnie slub=założenie rodziny, więc?

96

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

SupportforOscardlaczego zdecydowałą się na slub bo był taki cudowny jak dla Ciebie do niedawna. Serio zacznij myśleć logicznie bo póki co myślisz jak bohaterka romansów.

97

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

Tylko nie ulegaj. Ja uległam, a później byłam samotną matką, bo szybko był rozwód i syn na szczęśliwego człowieka nie wyrósł. Ty tez masz wiele do stracenia, bo studia. Do macierzyństwa trzeba dorosnąć. Niektórzy nigdy nie dorastają.

98

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

Slub=zalozenie rodziny i oni zalozyli rodzine tyle ze bezdzietna, kazdy ma inne priorytety i kazdy w innym momencie czuje potrzebe bycia rodzicem a niektorzy tej potrzeby wogole nie czuja co nie znaczy ze sa zli lub ze kogos oszukali a co do tego ze przed slubem ustalili ze po slubie beda mieli dzieci a jego ex po slubie dzieci nie chciala, nie mozesz tego wyciagac bo moze po slubie nie byla jeszcze gotowa na bycie matka? To miala zajsc w ciaze mimo ze nie czula instynktu macierzynskiego bo jemu obiecala dziecko?

99 Ostatnio edytowany przez Martainn (2015-05-27 20:04:08)

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

Lubię Cię z innych tematów, ale po tym co piszesz to Ty nie znasz ani ludzi, ani życia. Naprawdę.
Mało to jest tematów, że narzeczony był świetny trwało to wiele lat i nagle po ślubie jest zmiana o 180 stopni?
Mało to jest tematów, że odeszłabym, ale nie ma gdzie i do czego bo nie mam ani wykształcenia ani pracy? Nie przeszło Ci chwilę przez myśl, że przez ten nacisk może próbować Ciebie od niego uzależnić? Nie będziesz miała wykształcenia ani pracy i gdzie w razie czego pójdziesz? Będziesz od niego totalnie uzależniona. Może sobie myśleć, że wyrwał niedoświadczoną licealistkę, która życia nie zna to ją usidli. Z żoną jak widać się nie udało, bo była to kobieta niezależna. Miała do czego odejść.
Nie chcę być złym prorokiem, ale tak szybka zmiana poglądów na dziecko nie wróży niczego dobrego.

Myslisz, ze przed slubem ludzie nie rozmawiają o tym czy chca mieć dzieci czy tez nie?

Ano rozmawiają. I co? I wy też przecież rozmawialiście no nie? I co ustaliliście? Że dzieci jeśli już to po studiach no nie? I co zostało z tych ustaleń? Czy przypadkiem ktoś nie chce się z nich wyłamać? No chce. I kto to jest?

100

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

Support  a powiedz mu po prostu kochanie najpierw uniewaznienie malzenstwa,  potem slub koscielny a potem dziecko.  I zobaczysz jak zareaguje

101

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

Support, jak wygladal ich zwiazek nie wiesz i wiedziec nie mozesz, bo Cie tam nie bylo. Ale czlowiek ma rozum po to, zeby wyciagac wnioski- jezeli po kilku miesiacach na Ciebie napiera bys zrobila cos czego nie chcesz, wymuszajac na Tobie poczucie winy, to jak myslisz zachowywal sie przez PARE LAT z kims innym? Jak pluszowy misiu?

Na serio, przejrzyj na oczy, bo pakujesz sie w prawdziwe, z przeproszeniem, guano, z jakims porabanym dyktatorkiem.

102

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...
Jozefina napisał/a:

Support  a powiedz mu po prostu kochanie najpierw uniewaznienie malzenstwa,  potem slub koscielny a potem dziecko.  I zobaczysz jak zareaguje

dokładnie i studia, broń Boże ich nie odwlekam na rok czy tam ile bo nigdy ich nie skończysz później

103

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...
bakalia napisał/a:

Ależ oczywiście, że wiedziałam. Ja Ci tylko chcę pokazać, jak bardzo jesteś niesamodzielna, jak bardzo jesteś od niego zależna i jak bardzo się udupiasz. Serio myślisz, że masz coś do powiedzenia? Ty życia nie znasz. Ale, nie. Pamiętam, jak się zapierałaś, że "zarabiasz" i sama się utrzymasz. Tak, "utrzymanie się" to nie kupno kosmetyków, ale zdolność do zapłaty za mieszkanie, rachunki, jedzenie. Nie ma wybiórczo. Albo umiesz się utrzymać albo nie. Ty jesteś po prostu wygodnicka. Wcześniej Cię rodzice utrzymywali, a teraz przeszłaś pod opiekę faceta, który już się powoli tyranem okazuje. Uwierz, że to dopiero początek podróży.

A ja się dalej pytam, co z tego, że miała prawie 30-stkę i jeszcze dziecka nie chciała? Naprawdę Ty najwyraźniej nie wiesz, co to znaczy posiadać dziecko. To nie tylko robienie sobie zdjęć z dzieckiem i wrzucanie na fejsa, ale wstawanie w nocy, choroby, problemy z wychowaniem. Sama jesteś dzieckiem i zrobiłabyś wielką krzywdę temu dziecku, gdybyś je na świat powołała. W dodatku z takim świrniętym kolesiem.

Różnie ludzie oceniali postępowanie Twoich rodziców. Niektórzy uważali je za słuszne, inni za niewłaściwe. Teraz tak sobie myślę, że mimo wszystko, to oni nie mieli najmniejszego wyboru. Ty piszesz jak potłuczona, nic do Ciebie nie dociera. Najwyraźniej uznali, że i tak się sparzysz na tym kolesiu. Ja też tak uważam. Już Ci się ręka zaczyna podgrzewać. Na Twoim miejscu, to już bym ich zaczęła błagać o przebaczenie, bo Twoje love story się kończy, a sama się nie jesteś w stanie utrzymać. Myślę, że swoje też musisz "odpokutować" morałów wysłuchać, ale mimo wszystko jesteś ich córką. Jedyną.

Po wyprowadzce z domu utrzymywalam sie sama i sobie radziłam. Ale nie porównujmy wynajmu pokoju  z zamieszkaniem z narzeczonym w jego nowym domui o to mi chodzi, że nie stac mnie płacić na pol bo wszystko jest droższe-inny standard zycia po prostu. Nie chce być jego utrzymanka i dlatego będe dalej pracowac i skupie csie na modelingu zwlaszcza teraz latem. No ale nie chce wchodzic w szczegoly bo to nie ważne.
Mnie nie chodzi o to, ze jego ex miała juz 30stke wiec i dziecko musiała rodzić ale o to co ustalili przed slubem! A ustalenia były takie, ze po slubie zajdzie w ciąże. Nie była gotowa w wieku 30 lat? No proszę Cię! To po co mówiła, ze chce? I po co brała z nim slub? Jak tak pisać o trudach macierzyństwa to i w wieku 40 lat kobieta nie będzie pewna bo... choroby, wstawanie w nocy, problemy z wychowaniem... Im pózniej dziecko tym łatwiejsze wychowanie Twoim zdaniem? Pomijam kwestei finansowe bo jak pisałam to ona była niezalezna kobieta.

104

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

Jezu, juz widac jak Cie urabia... Nastepne posty beda o tym jak Ty tak w duszy dziecka chcesz i ze to dobry pomysl teraz, bo potem bedziesz za stara.

Z calym szacunkiem, mnie przy Tobie rece opadaja, bo czuje sie jakbym gadala do kogos opetanego przez sekte, do ktorego najoczywistsze prawdy nie docieraja.

105

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...
Anastacjaa napisał/a:

Ale przecież on już ma dziecko ? Ciebie wink I wcale nie pisze tego złośliwie. Facet Cię przygarną, częściowo utrzymuje, trochę wychowuje, a przynajmniej ma takie ciągoty. Ty masz po prostu się mu podporządkować. Dać mu dziecko którego tak pragnie i się nie sprzeciwiać. Już niestety teraz widać, że nie jesteś dla niego równorzędną partnerką. Fakt, może rzeczywiście się boi, że jak zaczniesz studiować, poznawać nowych ludzi, w końcu zaczniesz robić karierę to skończy się tak jak z jego ex żoną.  Tyle, że on nie myśli o Tobie, ale wyłącznie o sobie.
Pomyśl, zaczęłaś ten związek od poświęceń. Dla niego zrezygnowałaś poniekąd z rodziców. Teraz dla niego chcesz się znów poświęcić i (wbrew sobie) zajść w ciążę? To jest zwykła manipulacja.
Dajmy na to, że się zdecydujesz w imię miłości i ratowania związku. Co dalej? Co ze studiami, karierą? Już teraz poniekąd jesteś od niego zależna. Potem już będziesz niemal całkowicie. Ty będziesz się chciała rozwijać, a on co? Dalej Ci będzie mówił, że jesteś urodzoną mamą i w tym się najlepiej sprawdzasz? Po co ci szkoła, praca? Rodzice na wieść o ciąży może odpuszczą, a może nie. Wtedy rzeczywiście perspektywa, że zostaniesz w domu z dzieckiem jest bardzo prawdopodobna. Znacie się zaledwie pół roku a Ty masz dopiero 19 lat, to nie czas ani pora na takie decyzje. On jak widać nie jest głupi, wie że teraz kiedy jest sytuacja jaka jest, że masz w sumie tylko jego i jesteś dumna, to może coś ugrać. Przecież sama piszesz, że już masz poczucie winy. Poza tym, jeżeli się nie zabezpieczasz, tylko patrzysz na dni płodne (m.in.) i wtedy seksu nie ma, to też wciąż będzie rodziło nerwową atmosferę, szczególnie że mieszkacie razem. Facet inwestuje w Ciebie czas i pieniądze więc i oczekuje. Jakoś czarno widzę, że będzie czekał aż skończysz 25 lat i będziesz gotowa na dziecko.
Nie wiem, może pójdźcie na jakiś kompromis? Skończ chociaż licencjat a teraz zdecyduj się na tabletki. W międzyczasie poznacie się lepiej. To jest chyba na tą chwilę najlepsze rozwiązanie.

I wlasnie o tym samym pisałam wyżej. Moze obawia się, że i ja zaczne zwlekać z decyzja o dziecku badz powiem po 3 latach, że nie chce ich miec. Z drugiej strony to głupie bo przeciez nie moze żądać ode mnie zajscia w ciaze tylko dlatego, że ma przykre doświadczenia. To troche brutalne i czuje sie jakbym mu była potrzebna tylko do rodzenia wymarzonych dzieci.
On nie chce zrobic ze mnie kury domowej i widze, ze zalezy mu na moim wyksztalceniu więc nie sądze, ze w ciązy i po by mnie ograniczal i kazal siedziec w domu.
Chce pójśc na kompromis i jak przestanie być dupkiem a zacznie być takim partnerem jak wczesniej to nie będzie musiał czekać do moich 25 urodzin. Dla samych moich rodziców powinien się ogarnąć troche i pokazać, że jest w porządku. Bo jak nie zmieni swojego zachowania w stosunku do mnie to ja nie wiem ile wytrzymam.
A jak u Ciebie? Po slubie juz jesteście?
My w czerwcu jestesmy zaproszeni na slub na którym będą moi rodzice i mamy nadzieję na rozmowę z nimi.

106 Ostatnio edytowany przez bakalia (2015-05-27 22:39:21)

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

Dziewczę drogie,

Ty tak niczego nie kumasz, że aż szok.


Po wyprowadzce z domu utrzymywalam sie sama i sobie radziłam. Ale nie porównujmy wynajmu pokoju  z zamieszkaniem z narzeczonym w jego nowym domui o to mi chodzi, że nie stac mnie płacić na pol bo wszystko jest droższe-inny standard zycia po prostu.

Kiedyś usłyszałam dobre stwierdzenie: "Jak się nie ma pieniędzy, to się siedzi na dupie". A kazał Ci ktoś żyć na tym "innym standardzie"? Ja sobie nie wyobrażam takiej sytuacji, żeby być na utrzymaniu faceta. Nawet jak idziemy z facetem to knajpy, to raz on zapłaci, raz ja. Po prostu byłoby mi wstyd przed samą sobą. Czułabym się jak pasożyt.

Nie chce być jego utrzymanka i dlatego będe dalej pracowac i skupie csie na modelingu zwlaszcza teraz latem.

Ha ha. Ty nie wiesz, czym jest praca. Z tego Twojego modelingu, to raz złapiesz fuchę a raz nie. No i, łatwo wypaść, bo przecież konkurencja duża. Mnie chodzi o prawdziwą pracę. Taką, w której w pocie czoła zarabiasz kasę. Doceniasz wartość pieniądza. Ty tego nie rozumiesz, bo całe życie byłaś chowana w złotej klatce. Najpierw utrzymywana przez rodziców, później przez faceta. Pracowałam w kilku miejscach. Nie twierdzę, że to były najcięższe zajęcia, bo niektórzy mają o wiele gorzej, ale tak, napracowałam się. Chociażby pracując w fastfoodzie, stojąc przy frytkownicy albo grillu przez 8 godzin, gdzie trzeba było zapierniczać, bo wygłodniały tłum, gdyby mógł, to by Cię stratował. Gdy się miało zmianę popołudniową, to trzeba było jeszcze zostać i wszystko szorować, a wyżej postawieni pracownicy zawsze dbali o to, żebyś odwaliła najgorszą robotę. Pracowałam na ankietach, gdzie jeśli ktoś po prostu Cię olał, to było dobrze, bo niejednokrotnie przy okazji zbluzgał, bo miał zły dzień. Przez chwilę roznosiłam ulotki po klatkach schodowych. To był sukces, gdy się udało dostać do klatki, a i tak często wypadał na Ciebie jakiś mieszkaniec i opieprzał, że on nie chce tych ulotek i też kończyło się to bluzgami. Uwierz, że co najmniej mnie śmieszy ta Twoja "praca zwłaszcza latem".


Nie była gotowa w wieku 30 lat? No proszę Cię! To po co mówiła, ze chce? I po co brała z nim slub? Jak tak pisać o trudach macierzyństwa to i w wieku 40 lat kobieta nie będzie pewna bo... choroby, wstawanie w nocy, problemy z wychowaniem... Im pózniej dziecko tym łatwiejsze wychowanie Twoim zdaniem? Pomijam kwestei finansowe bo jak pisałam to ona była niezalezna kobieta.

Ogarnij się w końcu. Tak, można być niegotowym na dziecko i w wieku 30 lat. Mnie się jednak wydaje, że ona się po prostu na mężusiu poznała i nie widziała w nim odpowiedniego kandydata na ojca. Mogła chcieć dziecka po ślubie, dobić do 30-tki i stwierdzić, że jeszcze nie jest gotowa. To, że Ty chciałabyś szybciej zajść w ciążę, to nie znaczy, że każdy musi chcieć. Ponadto, nie zgodzę się z tym, że rodzina jest dopiero wtedy, gdy dziecko się pojawi. Co za brednie...

Załóżmy, że z punktu widzenia biologii najlepszym wiekiem na zajście w ciążę jest wiek około 20-tki. Co z tego, skoro większość osób w tym wieku nie jest na to ani mentalnie, ani fizycznie gotowa? Większość kobiet, które znam, zaszły w ciążę mając już 30 lat (w tym moje dwie siostry). Wszystko okej, związki wieloletnie, udane, sytuacja materialna dobra. Bez porównania lepsza od dziewczyny 19-letniej, która ledwie szkołę średnią skończyła.

Ty tak niemiłosiernie tłumaczysz tego Twojego "lubego". Przed samą sobą, bo nikt inny tych ściem nie kupuje. Żyj, sobie dalej w tej fikcji. Co najśmieszniejsze, ludzie tutaj chcą Cię uświadomić życiowo, rodzice też chcieli- Ty nic nie łapiesz. Spoko. Rzecz w tym, że każdy, kto tutaj napisze komentarz, potem wraca do swojego życia. To Ty, mimo wyłączenia przeglądarki tkwisz dalej w tym syfie. Siebie możesz okłamywać, ale rzeczywistości nie zmienisz.

107

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

Support, usiądź i zacznij myśleć. Jestes inteligentną dziewczyną, mądrą, tylko trochę się pogubilas - takie jest moje odczucie.
facet chce dziecka, rozumiem to doskonale. Jestescie na innym etapie życia. On wcale nie musi być psychopatą, żeby mieć swoje (28 letnie czy cos koło tego) normalne potrzeby czy plany. Ma pracę, osiągnął pewien standard, więc naturalną koleją rzeczy jest chęc posiadania rodziny i dziecka.
Powiem Ci, mój mężczyzna też chce dziecka, jesteśmy razem 4 lata. Ja mam 28 lat,a on 36. Też na początku zaczynał temat delikatnie, badał jakie jest moje zdanie. Powiedziałam wprost: chcę dziecka, chcę założyc rodzinę, ale najpierw chcę zrealizowac SWOJE plany, czyli wykształcenie, dorobienie się niezależności i stabilności. Później rodzina i wszelkie konsekwencje. Zrozumiał. I choć znamy się blisko 5 lat, ja wiem co do niego czuję, nie rezygnuję z siebie. Nie robię czegoś, aby on się czuł spełniony. Spełnienie niech on sam sobie zapewni, aby później dać stabilność rodzinie. Czujesz się sama ze sobą bezpiecznie? Czujesz się z nim bezpiecznie? Czujesz, że razem stworzycie coś stabilnego i bezpiecznego?
Spróbuj zacząć zadawać sama sobie pytania - czego ja chcę od życia na chwilę obecną? Żyj tu i teraz. Nie za 5 lat, nie za rok. Bo to jakie teraz podejmiesz decyzje, będziesz za te 5 lat w takiej a nie innej sytuacji.

108 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2015-05-27 22:53:08)

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...
Wielokropek 25.05.2015 napisał/a:

(...)Jeszcze chwila i pochwalisz się, że podjęłaś decyzję o zostaniu matką już teraz, mając 19 lat.

SupportforOscar 27.05.2015 napisał/a:

(...)Chce pójśc na kompromis i jak przestanie być dupkiem a zacznie być takim partnerem jak wczesniej to nie będzie musiał czekać do moich 25 urodzin. (...)

Sama masz/miałaś wątpliwości. Wątek założyłaś, by udowodnić samej sobie, że Twój wybranek (bo partnerem Twoim on nie jest, tak samo jak Ty nie jesteś jego partnerką) jest bez zmazy i skazy. A tu - podobnie jak w wątku o rodzicach - użytkownicy podważają prawdziwość tego świetlanego obrazu.  Ty natomiast, zamiast zastanowić się nad innym sposobem widzenia sytuacji, zaciekle go bronisz. Tak zwykle robią osoby, które chcą zagłuszyć swoje obawy i lęki, które nie chcą zobaczyć rzeczywistości.

Smutne.

109

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

Aha, jeszcze coś miałam napisać na temat tej gotowości do macierzyństwa, ale tak pognałam z postem dalej, że zapomniałam.

Nie każdy jest w tym samym wieku gotowy dziecko. Baa, niektórzy nigdy nie będą. Co Ty myślisz, że jak wybije 30-tka to każdy ma obowiązek zrobić sobie dziecko? Masz internet, więc na pewno słyszałaś o różnych aferach. Chociażby chłopiec z Cieszyna. Rodzice go zabili i zwłoki ukryli w stawie. Oboje mieli już 40-tkę. Czy uważasz, że byli gotowi na dziecko? Bo z Twojego rozumowania wynika, że wiek ich już do tego zobowiązał. Albo ludzie, którzy utopili swoje dzieci i następnie ich ciała schowali w beczkach. To też było wieloletnie małżeństwo.

Twoje argumenty są denne.

110

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...
bakalia napisał/a:

Dziewczę drogie,

Ty tak niczego nie kumasz, że aż szok.



Ty tak niemiłosiernie tłumaczysz tego Twojego "lubego". Przed samą sobą, bo nikt inny tych ściem nie kupuje. Żyj, sobie dalej w tej fikcji. Co najśmieszniejsze, ludzie tutaj chcą Cię uświadomić życiowo, rodzice też chcieli- Ty nic nie łapiesz. Spoko. Rzecz w tym, że każdy, kto tutaj napisze komentarz, potem wraca do swojego życia. To Ty, mimo wyłączenia przeglądarki tkwisz dalej w tym syfie. Siebie możesz okłamywać, ale rzeczywistości nie zmienisz.

Amen. To jak te ofiary co je mąż katuje ona i tak będzie go bronić. Szkoda pisania ludzie.

111

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

Jest mi normalnie przykro, ze kolejna kobieta wchodzi w patologie na wlasne zyczenie sad

112 Ostatnio edytowany przez SupportforOscar (2015-05-28 00:17:01)

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...
bakalia napisał/a:

Dziewczę drogie,

Ty tak niczego nie kumasz, że aż szok.


Po wyprowadzce z domu utrzymywalam sie sama i sobie radziłam. Ale nie porównujmy wynajmu pokoju  z zamieszkaniem z narzeczonym w jego nowym domui o to mi chodzi, że nie stac mnie płacić na pol bo wszystko jest droższe-inny standard zycia po prostu.

Kiedyś usłyszałam dobre stwierdzenie: "Jak się nie ma pieniędzy, to się siedzi na dupie". A kazał Ci ktoś żyć na tym "innym standardzie"? Ja sobie nie wyobrażam takiej sytuacji, żeby być na utrzymaniu faceta. Nawet jak idziemy z facetem to knajpy, to raz on zapłaci, raz ja. Po prostu byłoby mi wstyd przed samą sobą. Czułabym się jak pasożyt.

Nie chce być jego utrzymanka i dlatego będe dalej pracowac i skupie csie na modelingu zwlaszcza teraz latem.

Ha ha. Ty nie wiesz, czym jest praca. Z tego Twojego modelingu, to raz złapiesz fuchę a raz nie. No i, łatwo wypaść, bo przecież konkurencja duża. Mnie chodzi o prawdziwą pracę. Taką, w której w pocie czoła zarabiasz kasę. Doceniasz wartość pieniądza. Ty tego nie rozumiesz, bo całe życie byłaś chowana w złotej klatce. Najpierw utrzymywana przez rodziców, później przez faceta. Pracowałam w kilku miejscach. Nie twierdzę, że to były najcięższe zajęcia, bo niektórzy mają o wiele gorzej, ale tak, napracowałam się. Chociażby pracując w fastfoodzie, stojąc przy frytkownicy albo grillu przez 8 godzin, gdzie trzeba było zapierniczać, bo wygłodniały tłum, gdyby mógł, to by Cię stratował. Gdy się miało zmianę popołudniową, to trzeba było jeszcze zostać i wszystko szorować, a wyżej postawieni pracownicy zawsze dbali o to, żebyś odwaliła najgorszą robotę. Pracowałam na ankietach, gdzie jeśli ktoś po prostu Cię olał, to było dobrze, bo niejednokrotnie przy okazji zbluzgał, bo miał zły dzień. Przez chwilę roznosiłam ulotki po klatkach schodowych. To był sukces, gdy się udało dostać do klatki, a i tak często wypadał na Ciebie jakiś mieszkaniec i opieprzał, że on nie chce tych ulotek i też kończyło się to bluzgami. Uwierz, że co najmniej mnie śmieszy ta Twoja "praca zwłaszcza latem".


Nie była gotowa w wieku 30 lat? No proszę Cię! To po co mówiła, ze chce? I po co brała z nim slub? Jak tak pisać o trudach macierzyństwa to i w wieku 40 lat kobieta nie będzie pewna bo... choroby, wstawanie w nocy, problemy z wychowaniem... Im pózniej dziecko tym łatwiejsze wychowanie Twoim zdaniem? Pomijam kwestei finansowe bo jak pisałam to ona była niezalezna kobieta.

Ogarnij się w końcu. Tak, można być niegotowym na dziecko i w wieku 30 lat. Mnie się jednak wydaje, że ona się po prostu na mężusiu poznała i nie widziała w nim odpowiedniego kandydata na ojca. Mogła chcieć dziecka po ślubie, dobić do 30-tki i stwierdzić, że jeszcze nie jest gotowa. To, że Ty chciałabyś szybciej zajść w ciążę, to nie znaczy, że każdy musi chcieć. Ponadto, nie zgodzę się z tym, że rodzina jest dopiero wtedy, gdy dziecko się pojawi. Co za brednie...

Załóżmy, że z punktu widzenia biologii najlepszym wiekiem na zajście w ciążę jest wiek około 20-tki. Co z tego, skoro większość osób w tym wieku nie jest na to ani mentalnie, ani fizycznie gotowa? Większość kobiet, które znam, zaszły w ciążę mając już 30 lat (w tym moje dwie siostry). Wszystko okej, związki wieloletnie, udane, sytuacja materialna dobra. Bez porównania lepsza od dziewczyny 19-letniej, która ledwie szkołę średnią skończyła.

Ty tak niemiłosiernie tłumaczysz tego Twojego "lubego". Przed samą sobą, bo nikt inny tych ściem nie kupuje. Żyj, sobie dalej w tej fikcji. Co najśmieszniejsze, ludzie tutaj chcą Cię uświadomić życiowo, rodzice też chcieli- Ty nic nie łapiesz. Spoko. Rzecz w tym, że każdy, kto tutaj napisze komentarz, potem wraca do swojego życia. To Ty, mimo wyłączenia przeglądarki tkwisz dalej w tym syfie. Siebie możesz okłamywać, ale rzeczywistości nie zmienisz.

Nie zamieszkalam z nim bo jestem wygodnicka jak mnie nazwałas ale dlatego, że sie kochamy. Pracuje w weekendy także a w tygodniu nie mogłam niestety pracowac po 8 h bo miałam szkolę, mature więc taki leń ze mnie hmm  A to "zwlaszcza latem" odniosłam do mozliwości wyjazdu na sesję zagranicę  i ta "fucha" przynosi niezle pieniądze.
Ja go nie tłumacze z tego co żąda teraz ode mnie ale z tego, że nie wiecie jak bylo w jego malżenstwie a rzucacie takimi pewniakami az przykro słuchac te osądy.
Nie przesadzaj z ta gotowościa. Znam matki 20+ które sobie lepiej radza a niz niejedna 30+. Zresztą nie wierzę w tą gotowośc bądz niegotowość na dziecko. Bo kto jest gotowy ot tak nagle? Sorry, ale jesli kobieta w wieku 35 lat twierdzi , że jest nie gotowa na macierzyństwo to cos nie tak musi być z nią. W takim razie współczuję facetom ktorzy trafią na takie "niegotowe" 35 latki . A pozniej płacz bo w ciaze nie moze zajść.  Moim zdaniem wystarczy pewność finansowa i do partnera a reszta przychodzi z czasem.

Jozefina, mowiłam mu, ze najpierw niech spróbuje uniewaznic slub a potem nasz slub i dziecko. Zreszta takie było i jego zdanie. A teraz od kiedy mieszkamy razem to zamiast sie cieszyc soba to atmosfera jest niemiła. Ja unikam zblizen, on stara sie mnie przekonac i teraz olewa mnie od pn ani razu sam do mnie nie zadzwonil taki zły wielce

113

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

Zly bo dziewcze zaczyna sie stawiac a tego w planach nie bylo i trzeba ukarac a co

114

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...
SupportforOscar napisał/a:

Moim zdaniem wystarczy pewność finansowa i do partnera a reszta przychodzi z czasem.

Zauważ, że nie masz ani jednego, ani drugiego, więc o czym w ogóle ta dyskusja? Jeśli partner tego nie chce zrozumieć, bo mu tak wygodnie, to czas zmienić partnera i nie przejmować się zdaniem pierwszego lepszego faceta.

115 Ostatnio edytowany przez bakalia (2015-05-28 00:36:23)

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

Nie zamieszkalam z nim bo jestem wygodnicka jak mnie nazwałas ale dlatego, że sie kochamy.

teraz od kiedy mieszkamy razem to zamiast sie cieszyc soba to atmosfera jest niemiła. Ja unikam zblizen, on stara sie mnie przekonac i teraz olewa mnie od pn ani razu sam do mnie nie zadzwonil taki zły wielce

Właśnie widzę, jak się "kochacie". smile

Pracuje w weekendy także a w tygodniu nie mogłam niestety pracowac po 8 h bo miałam szkolę, mature więc taki leń ze mnie hmm  A to "zwlaszcza latem" odniosłam do mozliwości wyjazdu na sesję zagranicę  i ta "fucha" przynosi niezle pieniądze.

Naprawdę nie chce mi się już na te Twoje brednie odpisywać, ale niech masz. Na dobranoc. Nie ośmieszaj się z tą maturą. Może bym uwierzyła, gdybym sama jej nie pisała. Trzeba być niezłym ciulem, żeby nie mieć 30%. U mnie na studiach najniższy próg, żeby zdać to jest ponad 50%. Zależy od przedmiotu, od prowadzącego. Niektórzy mają 60 a nawet 75%. Znam ludzi, którzy całą noc siedzą w pracy,a rano idą na zajęcia. Nie ma zmiłuj, nawet w sesji. Tak, sesja jest o wiele bardziej wymagająca od matury, do której się uczysz przez 3 lata. Przecież zapierałaś się, że taka dorosła jesteś i wszystko pogodzisz, więc nie wiem, w czym problem.

Okej, fucha się skończy i co dalej? smile

Ja go nie tłumacze z tego co żąda teraz ode mnie ale z tego, że nie wiecie jak bylo w jego malżenstwie a rzucacie takimi pewniakami az przykro słuchac te osądy.

Dobrze, że już zaczęłaś nazywać rzeczy po imieniu.

Czyli jedziemy na tym samym wózku, co Ty. Ty też nie masz pojęcia jak to było. Znasz tylko wersję jednej strony. Strony, która jest nieobiektywna. Strony, której jesz z ręki, kupujesz każdą ściemę.


Nie przesadzaj z ta gotowościa. Znam matki 20+ które sobie lepiej radza a niz niejedna 30+.

Nie ośmieszaj się już. W tej chwili przeczysz sama sobie. To, co napisałam było opowiedzą na Twoje oburzenie, że jak to można mieć 30 lat i jeszcze nie zajść w ciążę.

Zresztą nie wierzę w tą gotowośc bądz niegotowość na dziecko. Bo kto jest gotowy ot tak nagle?

Nie ot tak nagle. A kto? Młoda dziewoja w wieku lat 19 może być niegotowa, a w wieku lat 30 może już poczuć tą "gotowość".

Sorry, ale jesli kobieta w wieku 35 lat twierdzi , że jest nie gotowa na macierzyństwo to cos nie tak musi być z nią.

Dziecko, zrozum, że nie każda kobieta marzy o macierzyństwie i uszanuj to. Nie halo, to jest z nastolatką, która daje się manipulować dorosłemu facetowi, który się oświadcza po 5-ciu miesiącach i namawia ją na dziecko.

W takim razie współczuję facetom ktorzy trafią na takie "niegotowe" 35 latki . A pozniej płacz bo w ciaze nie moze zajść.  Moim zdaniem wystarczy pewność finansowa i do partnera a reszta przychodzi z czasem

W takim razie stań się matką Polką i ratuj tych biednych facetów. smile

116

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

Mysle ze masz dobre odczucia gdy piszesz ze on ma ,,szał,, na punkcie dziecka, ze jesteś mu głownie do tego potrzebna, a on chce zlamac twój  sprzeciw, wbrew twoim odczuciom i waszym ustaleniom.

117 Ostatnio edytowany przez SupportforOscar (2015-05-28 07:52:05)

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...
cslady napisał/a:
SupportforOscar napisał/a:

Moim zdaniem wystarczy pewność finansowa i do partnera a reszta przychodzi z czasem.

Zauważ, że nie masz ani jednego, ani drugiego, więc o czym w ogóle ta dyskusja? Jeśli partner tego nie chce zrozumieć, bo mu tak wygodnie, to czas zmienić partnera i nie przejmować się zdaniem pierwszego lepszego faceta.

Wiem, ze nie mam. Niech mi tylko bakalia wytłumaczy co to znaczy być niegotowym  na dziecko pomijając te dwie rzeczy ? Bo skoro 30 letnia kobieta mówi, że chce miec dzieci i ma taką mozliwość to pisanie, że była nie gotowa jest smieszne . A bycie gotowym to niby juz nie niesie za soba obaw i juz nie straszne są nieprzespane noce, problemy wychowawcze? Budzi sie taka rano i mówić "O! jestem gotowa" smile To ja mogę mówić, że jestem niegotowa ale nie ktoś 10-15 lat starszy , niezalezny finansowo.

118 Ostatnio edytowany przez Martainn (2015-05-28 07:52:27)

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

Widzisz. Sęk w tym, że ta osoba 10-15 lat starsza wie o czym mówi, bo to życie przeżywa. Ty nie wiesz. Teoretyzujesz. Nie wiesz jak to jest normalnie pracować, zajmować się domem i toczyć normalne życie. Póki co ledwo napisałaś maturę. Nie wiesz na czym polega dorosłe życie. Jak się dowiesz, sama możesz zmienić zdanie. Pójdziesz do pracy, poznasz innych ludzi, zaczniesz normalnie zarabiać. Na razie teoretyzujesz.
My też sobie różne rzeczy zakładaliśmy, ale życie weryfikuje wszystkie plany. I z reguły niewiele z nich wychodzi;)

119 Ostatnio edytowany przez cslady (2015-05-28 08:04:58)

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

Zgadzam się z M?rtainn. Np. ja już od kilku lat mam pewnego partnera i zabezpieczenie finansowe, które pozwoli mi nie pracować, a jednocześnie być niezależną finansowo od mężczyzny. A mimo tego nie ogarnął nas szał na dziecko, chociaż planujemy je za rok lub dwa. I nie sądzę, że lepszą decyzją byłoby robienie sobie dziecka te kilka lat temu. Teraz wiem, że moje macierzyństwo będzie w pełni świadome, bo jestem na to gotowa przede wszystkim psychicznie. Ważnym krokiem było zdecydowanie się na psy, bo je też trzeba wychowywać, być wobec nich konsekwentnym, troszczyć się o nie, niejednokrotnie wstawać do nich w nocy, gdy zajdzie potrzeba, czuwać gdy są chore i milion innych rzeczy. I chociaż część osób powie z niesmakiem "to tylko pies, a nie dziecko", to ja jednak widzę korelacje. Dzięki temu wiem jak w takich sytuacjach zachowuje się mój partner i że nawet przy "tylko psach" zawsze mogę na niego liczyć. A co Ty wiesz o swoim partnerze poza tym, że umie dużo gadać i boczyć się jak dziecko? Już sam fakt obrażania się i zachowywania w ten sposób skreśla dla mnie każdego faceta jako potencjalnego ojca mojego dziecka.

Pomyślałaś, że kobieta może nie być gotowa psychicznie? Może nie czuć się dość dojrzała emocjonalnie. I dla mnie to nie jest śmieszne, tylko odpowiedzialne. Natomiast Ty nie masz o tym pojęcia, bo trafiłaś z jednego klosza pod drugi i nie jesteś w stanie wyobrazić sobie prawdziwego życia. Skończ studia, znajdź normalną pracę, to wtedy zobaczymy. Dla mnie facet jak Twój byłby skreślony, bo nie jestem inkubatorem, żeby rodzić dziecko jakiemuś gachowi po kilku miesiącach znajomości. I chociaż rzadko mogę w pełni zgodzić się z Ludmiłą, która ma bardzo ostre poglądy na te sprawy, to tutaj w pełni się zgadzam. Ja takiego faceta najpierw bym wyśmiała, a potem rzuciła. Jemu nawet na Tobie nie zależy. Zależy mu, by mieć dziecko z potulną gęsią, która będzie od niego zależna emocjonalnie i finansowo. Jeśli Tobie to odpowiada, no to pogódź się ze swoim misiem. Ja bym go rzuciła, pogodziła się z rodzicami i wzięła się za naukę.

120

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

My od jakichś hmmm 5 lat mówiliśmy o dziecku. Byliśmy już ustawieni finansowo i zawodowo, a jednak nie czuliśmy się gotowi głównie psychicznie. Ja siebie nie widziałem w roli ojca. Potrzebowałem bardzo dużo czasu, żeby do tej roli się przygotować. A mimo to nadal się nie czuję w 100% gotowy. W zasadzie nie było żadnych obiektywnych przeszkód dla "zrobienia" sobie dziecka. Ale była jedna, podstawowa. Gotowość psychiczna. Ale o tym może wiedzieć tylko ktoś kto żyje "normalnym" codziennym życie. Wybacz Support, ale Ty nie znasz takiego życia. Jak poznasz będziesz bardziej wiarygodna. Być może Twoje podejście się nie zmieni, ale rzadko się nie zmienia. Jak ktoś np. zacznie pracować i robić karierę to trudno mu to potem nagle przerwać.

121 Ostatnio edytowany przez Ola_la (2015-05-28 08:17:32)

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

Support ale o czym my mówimy, ty sama mówisz ze nie jesteś gotowa teraz na dziecko, ze owszem ale za kilka lat. Rozwazasz to bo on ciebie zmusza, a tak nie robi kochający facet, szczególnie po kilku miesiącach znajomości i gdy dopiero co rozstal się z zona. Wogole to unieważnienie malzenstwa tez jest dla mnie niepotrzebne, ale to nie temat watku. Przed Bogiem i tak sa malzenstwem a przecież jesteś wierzaca to wiesz takie rzeczy. Niby na jakiej podstawie on uniewaznic chce malzenstwo, ze dzieci nie mieli? Dziwny ten twój facet coraz bardziej to widać.

Jest pewna na 100% ze on ciebie urobi, przekona, zresztą jak ze wszystkim. I za 9 miesięcy będziesz mama, na jego utrzymaniu, tylko z matura.

122

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...
M?rtainn napisał/a:

Widzisz. Sęk w tym, że ta osoba 10-15 lat starsza wie o czym mówi, bo to życie przeżywa. Ty nie wiesz. Teoretyzujesz. Nie wiesz jak to jest normalnie pracować, zajmować się domem i toczyć normalne życie. Póki co ledwo napisałaś maturę. Nie wiesz na czym polega dorosłe życie. Jak się dowiesz, sama możesz zmienić zdanie. Pójdziesz do pracy, poznasz innych ludzi, zaczniesz normalnie zarabiać. Na razie teoretyzujesz.
My też sobie różne rzeczy zakładaliśmy, ale życie weryfikuje wszystkie plany. I z reguły niewiele z nich wychodzi;)

Ja Ciebie też lubię z innych wątków a tutaj kompletnie się z Toba nie zgadzam. Czyli jesli Twoja zona w nieskończonośc tłumaczyła sie ze swojej niegotowości na dziecko to Ty ile byś czekał? Moim zdaniem tutaj chodzi o te dopasowanie czyli Ty mówisz kochanie może postaramy sie o dziecko a ona na to ok i to samo w druga stronę. Gdy jedno ze stron zaczyna wymyslać powody to cos nie gra w zwiazku. I co ma ciężka praca do decyzji o dziecku? Przychodzi taki moment, ze myslisz o potomstwie bo czas ucieka i staje sie to priorytetem a nie , ze kariera, awans, figura po ciązy, że ieprzespane noce itp.
Ja chce załozyć duża rodzine może ze względu na to, że sama jestem jedynaczka i czuje sie samotna i jakos do mnie nie przemawia fakt, że trudno mi bedzie z kariery zrezygnować. Tak piszecie o tym macierzyństwie jakby to jakaś kara była i juz po urodzeniu dziecka to tylko pieluchy, kupy, wymioty i zero zycia zawodowego i osobistego smile Dlatego tak ważne jest dobranie partnera tak by miec pewność, ze i on bedzie chciał bądz nie chciał dzieci. Zle, że mój juz teraz naciska ale dobrze, że wiem jak mu zalezy na czyms na czym i mnie.

ps. Na kiedy termin porodu macie ?

123

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

Support ale jak by na mnie naciskal ktoś to by było nie dobrze. To ma być wspólna decyzja a nie zmuszanie. Jak mówiłam ty już się zgodziłaś, bo on chce..

124

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

29 sierpnia mamy termin.
Po pierwsze bym starał się porozmawiać dlaczego jest jeszcze nie gotowa i spróbował zrozumieć. Decyzja o dziecku jest decyzją fundamentalną na całe życie. Gdyby żona mi powiedziała, że nigdy nie będzie gotowa na dziecko, mimo że wcześniej mówiła, że zrobimy to starałbym się ją zrozumieć. I nie zostawiłbym jej.

125

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

My sobie tak gadamy, a ja wlasnie z czegos sobie zdalam sprawe: szybkosc tego zwiazku, gadanie o malzenstwie od pierwszego miesiaca, zerwanie kontaktu z rodzicami, ktore w pierwszym watku Support bralam za romantyczne zapedy nastolatki, pochodza w calosci od tego faceta. On juz ja zaczal urabiac od godziny zero. Oczywiscie grunt byl podatny, ale te rzeczy nie zaleglyby sie tak od razu w jej umysle, gdyby nie zostaly jej sprytnie podsuniete.

Jest na to bardzo dobre okreslenie, ktore kiedys uslyszlam bodajze w rozmowie z Robertem Tekieli- "chicken hawk". Chicken hawk to taki facet co wynajduje mlode, wrazliwe uciekinierki na dworcach autobusowych. Przygarnie, podkarmi, da dach nad glowa, "zakocha sie" po kilku tygodniach...a potem zaczyna naciskac "jezeli mnie kochasz to zrobisz to, siamto czy inne". Duzo czasu nie uplywa az osamotniona nastolatka, na lasce takiego goscia, idzie na ulice sprzedawac swoje wdzieki. Oczywiscie nie sugeruje, ze ten facet z watku jest sutenerem, ale analogia jest powalajaca.

Tak sobie mysle, ze jezeli on by byl tylko gosciem co polecial na mlode cialko, to Support mialaby szczescie. Niestety, jej sie koles z horroru trafil.

126

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

Support jakie mials plany zanim go poznałaś? Przypomnij sobie

127

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

SupportforOscar czy On się rozwiódł w końcu?
Masz 19 lat wstrzymaj się z dzieckiem to jeszcze nie pora,dlaczego Ci to piszę ? Bo sama zostałam mamą w wieku 20 lat,nie żałuję ale dzisiaj wiem że było trochę za wcześnie na to.

Wiesz co ja widzę,że za chwilę będziesz zamknięta w złotej klatce bez prawa głosu.Koleś będzie rządził Tobą na wszystkie strony.
Ech młoda jesteś i głupia.Ale zrozumiesz to może za parę lat dopiero...

128 Ostatnio edytowany przez Ola_la (2015-05-28 08:50:15)

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

ona już nie ma prawa głosu,
szkoda ze dla faceta tak ławto zrezygnowala z rodzicow,
on już wie ze dla niego zrobi wszystko
i dziecko urodzi już teraz choć nie jest gotowa jeszcze
az strach pomyslec co jeszcze zażąda
on lepiej nie mógł trafic
mloda naiwna zakochana na jego utrzymaniu
do tego bardzo ładna, no raj po prostu
ze studiów tez już zrezygnowała
bo jakos nic nie mówi o nich
tylko dziecko ślub związek
a wszystko za przeproszeniem od d..strony
zamiast poznawać go być razem po prostu to takie plany już
choć jak rozumiem on jest raczej zamożny wiec zapewni jej wszystko
to wymaga a dziewczyna słucha i robi co on chce

129

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

Przecież gosciu za chwilę będzie decydował z kim może się spotykać,jak ubierać i gdzie wychodzić.

130 Ostatnio edytowany przez alpengold (2015-05-28 09:02:10)

Odp: Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

Wystarczy poczytac jej temat jest tam pokazany rys psychologiczny goscia ktory ma nierówno pod  sufitem a teraz pewnie urabia kolejną nainiaczke.

Posty [ 66 do 130 z 966 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 15 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Narzeczony i jego szał na punkcie dziecka a mój sprzeciw...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024