Magita napisał/a:Autorko, postawilabym chyba jednak sprawe jasno. Oczywiscie to tylko sugestia, bo wiem malo o Twoim zyciu. Ale skoro piszesz tutaj, to powiem, ze takie slowa mezczyzny, spowodowalyby, ze przerwalabym zwiazek. Ja wyszlam za maz drugi raz w podobnym wieku. Moj maz przypomina Twojego partnera. Jednak maz zaczal mowic o slubie dosc szybko, a pozniej wlozyl wiele wysilku, by do niego doszlo. To moje drugie malzenstwo a jego pierwsze. Maz mial zwiazki przede mna, ale nie chcial malzenstwa, odchodzil nawet po kilku latach, choc przeciez wyznawal swoim partnerkom milosc i skladal obietnice.
Nie mowie, ze malzenstwo daje gwarancje, ze sie nie rozstaniecie. Ale to zupelnie co innego niz zycie bez slubu. Jako malzenstwo budujemy swoje zycie spleczne, zawodowe, planujemy przyszlosc. To zupelnie inna jakosc. Szkoda by bylo, zebys teraz, gdy wciaz jestes mloda i atrakcyjna (tak, tak, nie daj sobie wmowic, ze jest inaczej) stracila te lata. Byle kobiety mojego meza jakos nie ulozyly sobie zycia i odzywaja sie czasem z nadzieja, ze moze wroci. To smutne. Nie daj sie ustawic w takiej sytuacji.Witaj Lady
Ja też właśnie podchodzę do zycia tak jak i Ty -wspólne plany,wspólna przyszłość,że razem o wszystkim decydujemy,że naprawdę nie ma Ja lub Ty tylko faktycznie My. Jego byłe też do niego dzwonią,też mają nadzieję,że do niego wrócą,Miniu twierdzi ,że do niego powrotu już nie ma! Ja jednak czuję strach,że stare miłości nie rdzewieją! Żyję w poczuciu strachu co będzie jutro a takie życie to nie życie! Ogólnie jesteśmy szczęśliwą parą ,świetnie się rozumiemy ,razem spędzamy czas jeśli możemy.Znajomi uważają nas za praktycznie idealną parę,niestety mamy jednak różne podejścia do ślubu:(Dlatego biorę opcję odejścia mimo,że bardzo go kocham,ale może w ten sposób po prostu określi się jako mężczyzna! To może brzmi jak szantaż ale chcę mieć sprawę jasno! Jeśli nie będzie ślubu to odejdę ,będzie mi bardzo ciężko ale to zrobię,nie będę się kurczowo trzymała Minia bo ma dom czy konta i działki! Jeśli nie mogę być żoną w dosłownym tego słowa znaczeniu to niech poszuka sobie kobiety ,której wolny związek będzie odpowiadał!Nie jestem materialistką , po prostu chciałabym mieć tylko zapewniony dach nad głową ,bez względu czy to będzie dom czy kawalerka,ale ja naprawdę bardzo mocno i oddanie angażuję się w związek i wiem,że nigdy bym go nie skrzywdziła! Pozdrowionka
i o to chodzi- a nie o sam slub
o to, jak on mysli o tobie, czy jego martwi twoja przyszlosc(czy bierze odpowiedzialnosc za ciebie?)
jesli by tak bylo, to chcialby cie zabezpieczyc, ze slubem, czy bez slubu.
o jego podejscie chodzi, a ono wyglada na wygodne...
on ma ciebie, calkowicie oddana, jest wam cudownie, i nic nie musi- do niczego nie czuje sie zobowiazany...
reszta, to czule slowka, i pozory tej cudownosci...
nie zrozum mnie zle- ja sobie nie potrafie wyobrazic bycia zona. mysle, ze na slub bym sie nie zgodzila.
nie chodzi o malzenstwo, z intercyza, czy bez, ani o welon, ani o koscielny, czy cywilny.
mam gdzies opinie publiczna- krytyke mojego zycia....
ale mowie o tym, ze jak sie z kims zyje, ze jak sie o kims powaznie, to wazne jest jego podejscie do twojej osoby.
podejscie w kazdym aspekcie- bo "cudownie" to moze byc i z kochankiem...
cudownosc jest wazna, ale to nie wszystko.
czy ty mozesz o swoim partnerze powiedziec:
on mnie kocha tak, ze na pewno nie dal by mi zginac?
on mnie kocha tak, ze martwi sie o mnie?
on mnie kocha tak, ze moje dobro jest dla niego wazne?
sama sobie odpowiedz.....