Pytanie stare jak świat: jak poznać, czy jemu na mnie zalezy? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Pytanie stare jak świat: jak poznać, czy jemu na mnie zalezy?

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 99 z 99 ]

66

Odp: Pytanie stare jak świat: jak poznać, czy jemu na mnie zalezy?
oldorando napisał/a:

Niobe- wiem, ze " uciekasz w prace". To dobrze....ale to nie wszystko..zatroszcz sie o siebie, o swoje emocje.
Praca pomaga nie myslec, ludzie pomagaja myslec pozytywniej/inaczej.
Pomysl o tym, co moze ci pomoc nie myslec o nim, odepchnac w przeszlosc...
Daj sobie sama dobra rade- zaopiekuj sie soba, bo ten smutek jest ci niepotrzebny....

PS nie stracilas tych lat!
To byl czas konieczny, zeby sie nauczyc, ze nie warto byc z kims, komu na tobie nie zalezy....
To nie jest strata, to bylo konieczne, zebys miala to za soba, a nie przed soba....

tu masz rację: ja nie uważam czasu spędzonego z nim za stratę, bo dowiedziałam sie czegoś o sobie, mam większą samoświadomosć, jestem troche inna, boli to, że on wszystko najzwyczajniej w świecie zlał ciepłym moczem, że nic to dla nie znaczyło, że ranimując ten związek renimowałam trupa

ale cóż gdyby to trwało dłużej mogłabym znaleźć się w niezłym gofnie i być naprawde poobijana

dużo o tym myślałam, gadałm z bliskimi, dużo było we mnie złości i smutku (smutno mi nadal), teraz prauje nad tym, by wyciszyć te emocje i nerwy,  zostawić za sobą

nie byłam w nim zakochana, byłam do niego przywiązana i był mi bliski ale jakieś 2 miesiace przed "karą milczenia" oddaliliśmy się od siebie, nie mieliśmy wiele wspólnego, czułam, że robi to wszytko "na odwal sie", powiedziałam mu o tym i zapadła pełna wymowy cisza (powiało tandetnym romansem)

facet tak nie kończy związku, tylko zwykła świnia ( to ta złość we mnie)

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Pytanie stare jak świat: jak poznać, czy jemu na mnie zalezy?

Bez przesady- po prostu ty nie bylas dla niego priorytetem...
On kiedys spotka taka, za ktora bedzie szalal....ale to jego zycie, jego sprawa, jego wybory- juz nie wasze...
Ty mysl teraz nie w kategoriach, co on, nie co wy- tylko o sobie....

A ty:
Nauczylas sie czegos
Nie stracilas wiecej czasu, niz to bylo konieczne
Poznalas lepiej siebie i swoje oczekiwania
Nie bedziesz sie na przyszlosc godzila na bylejakosc
Jestes wolna, mozesz wszystko, tylko.....

Musisz chciec!!!
Sprobuj moze marzyc, moze na poczatek o czyms/kims abstrakcyjnym...
Idealizuj sobie, fantazjuj- tylko nie o nim.

Chodzi mi nie o " ucieczke", tylko o to, co nakreca, co napawa optymizmem, co daje kopa.
Wiem, wiem, ze " austriackie gadanie", ale probuj, bo szkoda twojego zycia na smutek....

68

Odp: Pytanie stare jak świat: jak poznać, czy jemu na mnie zalezy?
NiobeXXX napisał/a:

nie byłam w nim zakochana, byłam do niego przywiązana i był mi bliski ale jakieś 2 miesiace przed "karą milczenia" oddaliliśmy się od siebie, nie mieliśmy wiele wspólnego, czułam, że robi to wszytko "na odwal sie", powiedziałam mu o tym i zapadła pełna wymowy cisza (powiało tandetnym romansem)

facet tak nie kończy związku, tylko zwykła świnia ( to ta złość we mnie)

Jeśli tak powiedziałaś to klasyczny nóż w plecy.

69

Odp: Pytanie stare jak świat: jak poznać, czy jemu na mnie zalezy?
silent napisał/a:
NiobeXXX napisał/a:

nie byłam w nim zakochana, byłam do niego przywiązana i był mi bliski ale jakieś 2 miesiace przed "karą milczenia" oddaliliśmy się od siebie, nie mieliśmy wiele wspólnego, czułam, że robi to wszytko "na odwal sie", powiedziałam mu o tym i zapadła pełna wymowy cisza (powiało tandetnym romansem)

facet tak nie kończy związku, tylko zwykła świnia ( to ta złość we mnie)

Jeśli tak powiedziałaś to klasyczny nóż w plecy.

nie powiedziałam mu, że jest świnią, ale że traktuje nas "na odwal się" tak, bo tak się czułam- przedtem wiele, wiele razy próbowałam powiedzieć to delikatniej, ale moja cierpliwość się skończyła, bo moje słowa do niego nie docierały

może ty masz lepszy pomysł.... tak gdybamy sobie

70

Odp: Pytanie stare jak świat: jak poznać, czy jemu na mnie zalezy?
oldorando napisał/a:

A ty:
Nauczylas sie czegos
Nie stracilas wiecej czasu, niz to bylo konieczne
Poznalas lepiej siebie i swoje oczekiwania
Nie bedziesz sie na przyszlosc godzila na bylejakosc
Jestes wolna, mozesz wszystko, tylko.....

Musisz chciec!!!
Sprobuj moze marzyc, moze na poczatek o czyms/kims abstrakcyjnym...
Idealizuj sobie, fantazjuj- tylko nie o nim.

Chodzi mi nie o " ucieczke", tylko o to, co nakreca, co napawa optymizmem, co daje kopa.
Wiem, wiem, ze " austriackie gadanie", ale probuj, bo szkoda twojego zycia na smutek....

postaram się, dzieki za słowa otuchy, tego "towaru" nigdy nie za wiele,
spróbuje z tym optymizmem, choć to nie moja mocna strona, ale męczy mnie ten marazm w którym jestem, troche tez rozczulam się nad sobą,

nie sądziłam, ze nasze rozstanie bedzie dla mnie tak przykre

on znajdzie swoją, ale nie chce o tym teraz mysleć

mam nadzieje, ze ja znajde tego własciwego, takiego zebym na forach nie musiała sie pytać czy jemu na mnie zalezy, tylko będe to wiedziała

bo jak wielu na samym początku mjego wątku napisało " jesli nie wiesz czy jesteś dla niego ważna, to raczej nie jesteś, to sie czuje"

święta prawde drodzy forumowicze, to sie czuje samo

może nasz zwiazek skończyłby sie jeszcze wcześniej, tylo, ze on troche mnie zwodził, zmylił pare razy moją intuicje,

71

Odp: Pytanie stare jak świat: jak poznać, czy jemu na mnie zalezy?

Niobe, bardzo mi przykro. Twoje milczenie na forum uznawałam za dobrą monetę w tej historii. Ale to prawda, jak coś ma się udać, to po prostu jest dobrze. Nie ma aż tyłu rozterek  i wątpliwości.

72

Odp: Pytanie stare jak świat: jak poznać, czy jemu na mnie zalezy?

odgrzebałam mój wątek bo chcę wprowadzić aktualizację

cofnę się nieco w czasie

po długim ( powyżej 3 miesiecy) czasie "niekontaktowania" z jego strony, przywykłam do tego i wróciła mi równowaga życiowa
we wrześniu po powrocie z konferencji ( w uroczej Pradze) w trakcie jogi zadzwonił
ale sie wściekłam, w czasie tych 3 miesięcy , kiedy naprawde tęskiniłam za nim i mi go barkowało, czułam sie rozbita i przygnębiona tysiace razy wyobrażałam sobie tą rozmowę i uczucia które mogą mi towarzyszyć, ale nie spodziewałam się pernamentanej wsicekłości i wkoorwu że rozwala mi z trudem wypracowany spokój ducha

namawiała mnie na spotkanie " bo chce pogadać o przyszłości naszego zwiazku" zgodziłam się
w trakcie spotkania bardzo pięknie mówił o uczuciach ( ale bardzo ogólnie, nie o konktretnych uczuciach do mnie i TEGO CO DO MNIE CZUJE/CZUŁ) mówił, że jestem atrakcyjna i inteligentna ( o tym wiem) i że chce ze mną być

zgodziłam się ale w duchu wziełam go na okres próbny, po bardzo którkim czasie zauważyłam ze "nasz związek" znów obrócił się w to, co mi tak doskwierało, wiec podjełam rozmowę o tym, by nasz związek stał się poważniejszy i co on na to??
on na to: za 5 lat, przez te 5 lat będziemy się poznawac ( ciekawe co robiliśmy przez ostatnie prawie dwa lata??) i po 5 latach zobaczymy- taki plan 5-letni

pieciolatka nie dla mnie wiec w końcu rozstałam się z nim na dobre, na raty, ale to ja podjełam decyzję

ale najważniejsze przyszło na koniec
po pewnym czasie dowiedziałam się, że w czasie jego "niekontaktowania sie" bardzo starał się o uwagę i wdzięki innej kobiety, wiem już nawet kto to
to nieco starsza babka, która nie ma już zoobowiązań- rozwiedziona, nie ma dzieci i ma mocną pozycję zawodową, w tym dużo mocnych znajomosci, nie wyszło mu więc chciał wrócić do mnie- sytacja jak z taniego powiścidła

gdy dowiedziałam się o tym moja pewności siebie jako kobiety i człowieka który rozwija się zawodowo i naukowo zamieniła sie w popiół, na szczęście "zaraz" wyjechałam na zagraniczn staż, gdzie siedzę już 1,5 miesiąca i wracam do świata, znów widzę swoją kobiecość i wiem że to nie moja wina ( na początku musiałam to sobie wtłaczać do głowy codziennie)

nie wiem jakimi powodami kierował się i nie chce o tym myśleć

to na tyle

73

Odp: Pytanie stare jak świat: jak poznać, czy jemu na mnie zalezy?

Niobe- dziewczyno...
Jestes inteligentna, badz tez rozumna- zastanow sie, po co dajesz sobie zawracac glowe facetowi, ktoremu nie zalezy na tobie?
Po co szrpiesz nerwy kims, kto cie zawiodl? Wart jest tego?
Zobacz, on kombinuje z toba, kombinuje z inna, kombinuje jak sie ustawic wygodnie, a ty sie wsciekasz...
Pieknie gada o uczuciach...bla bla bla...
Ty poszukaj sobie takiego, ktory pieknie ci bedzie uczucia okazywac- czynami, i moze sobie byc niemowa.
Przy takim spokoj osiagniesz bez jogi, medytacji, zmarszczki ci nie wyleza, i nie bedziesz myslala o jakims cudaku, ktory cie zwodzi...
No, wez ty sie puknij w czolo- toz ani glupia nie jestes, ani brzydka, ani ulomna.....

74

Odp: Pytanie stare jak świat: jak poznać, czy jemu na mnie zalezy?

Ech... kawał dupka -pobawił się Tobą, nie ulega wątpliwości.

Gorzej, że Ty dałaś się sobą pobawić.
Tak to się kończy gdy zamiast patrzeć na drugiego człowieka 'serduchem', onanizujemy się tytułami przed nazwiskiem i osiągnięciami naukowymi, pozycja zawodową etc.
Przyznasz autorko, że zanim poznałaś go jako materiał najpierw na przyjaciela to dałaś mu 'fory' i odrazu przeskoczył do kategorii męża, bo oczami wyobraźni widziałaś "Panią doktorową i pana doktora".

Masz lekcję do przerobienia na co zwracać uwagę na przyszłość.

powodzenia

75

Odp: Pytanie stare jak świat: jak poznać, czy jemu na mnie zalezy?
Elle88 napisał/a:

Ech... kawał dupka -pobawił się Tobą, nie ulega wątpliwości.

Gorzej, że Ty dałaś się sobą pobawić.
Tak to się kończy gdy zamiast patrzeć na drugiego człowieka 'serduchem', onanizujemy się tytułami przed nazwiskiem i osiągnięciami naukowymi, pozycja zawodową etc.
Przyznasz autorko, że zanim poznałaś go jako materiał najpierw na przyjaciela to dałaś mu 'fory' i odrazu przeskoczył do kategorii męża, bo oczami wyobraźni widziałaś "Panią doktorową i pana doktora".

Masz lekcję do przerobienia na co zwracać uwagę na przyszłość.

powodzenia

oj Elle takie ostre słowa- zraniłaś mnie tym

a tak na serio, gdy go poznałam pomyślałam, że spotkałam logicznego człowieka, kandydata na partnera
a dlaczego użyłam słowa "logicznego"?? bo nigdy nie byłam zakochana i zwyczajnie nie umiem patrzeć "serduchem"
byłam samotna, brakowało mi mężczyzny, brakował mi seksu (ale w tej sferze w naszym związku było dość ubogo- pech tak chciał)

jego tytułem nigdy się nie onanizowałam, bo od tego będzie mój tytuł smile kiedy wreszcie go zdobędę ( jesli tego dożyje i nie pójdę siedzieć za zamordowanie promotora)

napisałaś , ze mam lekcje do przerobienia
cóż każdy związek jest inny, w następny będą inne problemy , co tu przerabiać
moje intencje były szczere nie było miłosci (ale o tym nigdy mu nie mówiłam, więc nie kłamałam), ale była przyjaźń, wspólne zainteresowania, z mojej strony uwaga i troska ( tego akurat on mi nie dawał), dałam tyle ile mogłam ale byłam szczera i nie udawała tego czego nie czułam
on chciał mną manipulować, ale że nie byłam zaślepiona to wycofałam się i zaczęłam go obserwować

tyle

76

Odp: Pytanie stare jak świat: jak poznać, czy jemu na mnie zalezy?

Niobe- ja prosta baba jestem....
W dodatku stara...
I chociaz opornie mi przychodzi podstawowa, zyciowa madrosc, to najwiecej jej ucze sie od....
Prostych starych bab....

Odnosnie ciebie- nie, nie koniec na tym, bo za dlugo ciagniesz te wyzuta gume do zucia,....
Juz dawno pisalas, ze przekonalas sie, ze nie warto nadawac tej znajomosci kontynuacji...ze przekonalas sie, ze nie jestes dla pana wazna na tyle, ile oczekujesz....ze mu nie zalezy po prostu....

Czasu minelo troche, jak zobaczylam cie tutaj, myslalam, ze ty juz pocieszona przez innego, ze juz odsunelas tamto w przeszlosc, ze to juz gdzies daleko za toba...
A ty piszesz o kolejnych podchodach, i kolejnych rozczarowaniach....
Nie szkoda ci zdrowia- dziewczyno? Warto wciaz sprawdzac, wciaz sie przekonywac, i rozczarowywac?

W czym on lepszy od innego, nowo poznanego, ktory moze ( ale nie musi) byc bardziej zaangazowany w ciebie,
Z ktorym moze( ale nie musi) wyjsc cos trwalszego niz z tamtym...
Ale ktory na pewno daje wieksza nadzieje, niz ten, ktory juz cie rozczarowal?

77

Odp: Pytanie stare jak świat: jak poznać, czy jemu na mnie zalezy?
oldorando napisał/a:

Niobe- ja prosta baba jestem....
W dodatku stara...
I chociaz opornie mi przychodzi podstawowa, zyciowa madrosc, to najwiecej jej ucze sie od....
Prostych starych bab....

Odnosnie ciebie- nie, nie koniec na tym, bo za dlugo ciagniesz te wyzuta gume do zucia,....
Juz dawno pisalas, ze przekonalas sie, ze nie warto nadawac tej znajomosci kontynuacji...ze przekonalas sie, ze nie jestes dla pana wazna na tyle, ile oczekujesz....ze mu nie zalezy po prostu....

Czasu minelo troche, jak zobaczylam cie tutaj, myslalam, ze ty juz pocieszona przez innego, ze juz odsunelas tamto w przeszlosc, ze to juz gdzies daleko za toba...
A ty piszesz o kolejnych podchodach, i kolejnych rozczarowaniach....
Nie szkoda ci zdrowia- dziewczyno? Warto wciaz sprawdzac, wciaz sie przekonywac, i rozczarowywac?

W czym on lepszy od innego, nowo poznanego, ktory moze ( ale nie musi) byc bardziej zaangazowany w ciebie,
Z ktorym moze( ale nie musi) wyjsc cos trwalszego niz z tamtym...
Ale ktory na pewno daje wieksza nadzieje, niz ten, ktory juz cie rozczarowal?


masz rację to ciągnie się jak szara stara guma do żucia, ale to on pojawiał się i znikał
zniknął, bo chciał sobie uwić gniazdko z babką "nie do ruszenia" - tak mówi się o niej na jego wydziale, nie udało się
ja go nie sprawdzałam, ja obserwowałam, moje intencje były szczere, to on kombinował, chciał sobie ułożyć życie najwygodniej jak można- jego wybór,
na nowy związek trzeba być gotowym, posprzątać, pozamiatać wszystko po "tamtym" a to zajmuje trochę, najciężej było mi w trakcie "nieodzywania się" i podejrzewałam, ze on może mieć upatrzony jakiś target, gdy się odezwał byłam wściekła a później tylko ta wściekłość rosła, potem doszedł smutek i zobojętnienie a teraz jestem w nowym miejscu i wracam dawna ja smile smile

wydawał mi się logicznym kandydatem na partnera a ja była dość długo sama i brakowało mi związku i faceta i wyobraziłam sobie więcej niż było w istocie ( stworzyłam sobie Lalandię gdzie przez jakiś czas fajnie mi się żyło- dorosła dziewczynka bawi sie w strusia)

78

Odp: Pytanie stare jak świat: jak poznać, czy jemu na mnie zalezy?
NiobeXXX napisał/a:
oldorando napisał/a:

Niobe- ja prosta baba jestem....
W dodatku stara...
I chociaz opornie mi przychodzi podstawowa, zyciowa madrosc, to najwiecej jej ucze sie od....
Prostych starych bab....

Odnosnie ciebie- nie, nie koniec na tym, bo za dlugo ciagniesz te wyzuta gume do zucia,....
Juz dawno pisalas, ze przekonalas sie, ze nie warto nadawac tej znajomosci kontynuacji...ze przekonalas sie, ze nie jestes dla pana wazna na tyle, ile oczekujesz....ze mu nie zalezy po prostu....

Czasu minelo troche, jak zobaczylam cie tutaj, myslalam, ze ty juz pocieszona przez innego, ze juz odsunelas tamto w przeszlosc, ze to juz gdzies daleko za toba...
A ty piszesz o kolejnych podchodach, i kolejnych rozczarowaniach....
Nie szkoda ci zdrowia- dziewczyno? Warto wciaz sprawdzac, wciaz sie przekonywac, i rozczarowywac?

W czym on lepszy od innego, nowo poznanego, ktory moze ( ale nie musi) byc bardziej zaangazowany w ciebie,
Z ktorym moze( ale nie musi) wyjsc cos trwalszego niz z tamtym...
Ale ktory na pewno daje wieksza nadzieje, niz ten, ktory juz cie rozczarowal?


masz rację to ciągnie się jak szara stara guma do żucia, ale to on pojawiał się i znikał
zniknął, bo chciał sobie uwić gniazdko z babką "nie do ruszenia" - tak mówi się o niej na jego wydziale, nie udało się
ja go nie sprawdzałam, ja obserwowałam, moje intencje były szczere, to on kombinował, chciał sobie ułożyć życie najwygodniej jak można- jego wybór,
na nowy związek trzeba być gotowym, posprzątać, pozamiatać wszystko po "tamtym" a to zajmuje trochę, najciężej było mi w trakcie "nieodzywania się" i podejrzewałam, ze on może mieć upatrzony jakiś target, gdy się odezwał byłam wściekła a później tylko ta wściekłość rosła, potem doszedł smutek i zobojętnienie a teraz jestem w nowym miejscu i wracam dawna ja smile smile

wydawał mi się logicznym kandydatem na partnera a ja była dość długo sama i brakowało mi związku i faceta i wyobraziłam sobie więcej niż było w istocie ( stworzyłam sobie Lalandię gdzie przez jakiś czas fajnie mi się żyło- dorosła dziewczynka bawi sie w strusia)

On sie odezwal....
Ale ty pozwolilas na to, ty sie zloscisz....twoje nerwy.

79

Odp: Pytanie stare jak świat: jak poznać, czy jemu na mnie zalezy?

Co 'fajnego' jest w udawaniu dziewczynki?
Moim zdaniem to smutne, gdy dorosła kobieta tak postępuje. Nie lepiej i prościej widzieć rzeczywistość?

80 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2015-11-11 12:32:33)

Odp: Pytanie stare jak świat: jak poznać, czy jemu na mnie zalezy?

napisałaś , ze mam lekcje do przerobienia
cóż każdy związek jest inny, w następny będą inne problemy , co tu przerabiać

Nie no, jasne. Nad każdym rozdziałem pracy licencjackiej nawet, człowiek się zastanawia czy z sensem napisał i nie trzeba czegoś poprawić, a jeśli chodzi o życie osobiste to "jakim mnie Panie Boże stwozyłeś, takim mnie mos".
Cóż, z takim podejściem trudno się dziwić Twoim wymaganiom, a raczej ich brakowi.

moje intencje były szczere nie było miłosci (ale o tym nigdy mu nie mówiłam, więc nie kłamałam), ale była przyjaźń, wspólne zainteresowania, z mojej strony uwaga i troska ( tego akurat on mi nie dawał), dałam tyle ile mogłam ale byłam szczera i nie udawała tego czego nie czułam

Achaa.. Czyli taki układzik.
A chłop może jednak Miłości szukał, a nie zimnej kalkulacji.
Ee.ee.. to wygląda, że wyście oboje podobne podejście mieli.

Tylko on się szybciej wymiksował z tej "bajki".

on chciał mną manipulować, ale że nie byłam zaślepiona to wycofałam się i zaczęłam go obserwować

On Tobą chciał manipulować. Pewnie tak.
A Ty nim nie? wink


Chłop "logiczny, dobra partia na męża" - to za łeb i brać go.
Nie ma co, urocza historia.

81

Odp: Pytanie stare jak świat: jak poznać, czy jemu na mnie zalezy?
Wielokropek napisał/a:

Co 'fajnego' jest w udawaniu dziewczynki?
Moim zdaniem to smutne, gdy dorosła kobieta tak postępuje. Nie lepiej i prościej widzieć rzeczywistość?

znużenie rzeczywistością Wielokropku czasem nas dopada smile

82 Ostatnio edytowany przez NiobeXXX (2015-11-11 12:46:54)

Odp: Pytanie stare jak świat: jak poznać, czy jemu na mnie zalezy?
Elle88 napisał/a:

napisałaś , ze mam lekcje do przerobienia
cóż każdy związek jest inny, w następny będą inne problemy , co tu przerabiać

Nie no, jasne. Nad każdym rozdziałem pracy licencjackiej nawet, człowiek się zastanawia czy z sensem napisał i nie trzeba czegoś poprawić, a jeśli chodzi o życie osobiste to "jakim mnie Panie Boże stwozyłeś, takim mnie mos".
Cóż, z takim podejściem trudno się dziwić Twoim wymaganiom, a raczej ich brakowi.

moje intencje były szczere nie było miłosci (ale o tym nigdy mu nie mówiłam, więc nie kłamałam), ale była przyjaźń, wspólne zainteresowania, z mojej strony uwaga i troska ( tego akurat on mi nie dawał), dałam tyle ile mogłam ale byłam szczera i nie udawała tego czego nie czułam

Achaa.. Czyli taki układzik.
A chłop może jednak Miłości szukał, a nie zimnej kalkulacji.
Ee.ee.. to wygląda, że wyście oboje podobne podejście mieli.

Tylko on się szybciej wymiksował z tej "bajki".

on chciał mną manipulować, ale że nie byłam zaślepiona to wycofałam się i zaczęłam go obserwować

On Tobą chciał manipulować. Pewnie tak.
A Ty nim nie? wink


Chłop "logiczny, dobra partia na męża" - to za łeb i brać go.
Nie ma co, urocza historia.


ja go nie kochałam, ani on mnie a jesli szukał miłości to dlaczego ciagnął to prawie 2 lata, mnie bark miłości nie przeszkadzał- taką mam psyche

nie lepiej jest odejść a nie oszukiwać i skakać na boczki?? bo to zrobił i szukał tej miłości u dobrze ustawionej babki ( no i atrkacyjnej) a gdy mu się nie powidło wrócił i na dzień dobry zaczął pięknie ( i poraz pierwszy w trakcie naszej znajomości) mówić o uczuciach tyle że ani razu nie powiedział co do mnie czuł a gdy zapytałam dlaczego ze mną jest nie umiał odpowiedzieć, a właściwie odpowiedział: bo jesteś fajna

on dla mnie mimo braku miłości był mi bliski
ja go nie oszukiwałam i znał dobrze moje uczucia i trwał w takim układzie

napisałaś, ze mało wymagam (brak wymagań) smile smile
i co jest złego w braku wymagań- ja wymagam tylko od siebie, bo tylko tak naprawde na siebie mogę liczyć, tylko ja siebie nie zawiodę
inni dadzą mi tyle ile będą chcieli a moje wymagania będą mieć w noskach lub dupkach smile smile
sama sobie mogę zapewnić bezpieczeństwo- z taką swiadomoscią  lepiej się zasypia smile

smile

83

Odp: Pytanie stare jak świat: jak poznać, czy jemu na mnie zalezy?
oldorando napisał/a:
NiobeXXX napisał/a:
oldorando napisał/a:

Niobe- ja prosta baba jestem....
W dodatku stara...
I chociaz opornie mi przychodzi podstawowa, zyciowa madrosc, to najwiecej jej ucze sie od....
Prostych starych bab....

Odnosnie ciebie- nie, nie koniec na tym, bo za dlugo ciagniesz te wyzuta gume do zucia,....
Juz dawno pisalas, ze przekonalas sie, ze nie warto nadawac tej znajomosci kontynuacji...ze przekonalas sie, ze nie jestes dla pana wazna na tyle, ile oczekujesz....ze mu nie zalezy po prostu....

Czasu minelo troche, jak zobaczylam cie tutaj, myslalam, ze ty juz pocieszona przez innego, ze juz odsunelas tamto w przeszlosc, ze to juz gdzies daleko za toba...
A ty piszesz o kolejnych podchodach, i kolejnych rozczarowaniach....
Nie szkoda ci zdrowia- dziewczyno? Warto wciaz sprawdzac, wciaz sie przekonywac, i rozczarowywac?

W czym on lepszy od innego, nowo poznanego, ktory moze ( ale nie musi) byc bardziej zaangazowany w ciebie,
Z ktorym moze( ale nie musi) wyjsc cos trwalszego niz z tamtym...
Ale ktory na pewno daje wieksza nadzieje, niz ten, ktory juz cie rozczarowal?


masz rację to ciągnie się jak szara stara guma do żucia, ale to on pojawiał się i znikał
zniknął, bo chciał sobie uwić gniazdko z babką "nie do ruszenia" - tak mówi się o niej na jego wydziale, nie udało się
ja go nie sprawdzałam, ja obserwowałam, moje intencje były szczere, to on kombinował, chciał sobie ułożyć życie najwygodniej jak można- jego wybór,
na nowy związek trzeba być gotowym, posprzątać, pozamiatać wszystko po "tamtym" a to zajmuje trochę, najciężej było mi w trakcie "nieodzywania się" i podejrzewałam, ze on może mieć upatrzony jakiś target, gdy się odezwał byłam wściekła a później tylko ta wściekłość rosła, potem doszedł smutek i zobojętnienie a teraz jestem w nowym miejscu i wracam dawna ja smile smile

wydawał mi się logicznym kandydatem na partnera a ja była dość długo sama i brakowało mi związku i faceta i wyobraziłam sobie więcej niż było w istocie ( stworzyłam sobie Lalandię gdzie przez jakiś czas fajnie mi się żyło- dorosła dziewczynka bawi sie w strusia)

On sie odezwal....
Ale ty pozwolilas na to, ty sie zloscisz....twoje nerwy.


czasem muszę sie zagrzebać w emocjach, nawet tych bardzo negatywnych jak ślimak w mule aż w penym momencie mówie dosć, wygląda to jak odpływ oceanu u wybrzeży Australii- ogromne fale a w pewnym momencie widać dno i pozostają niewielkie kałuże

84

Odp: Pytanie stare jak świat: jak poznać, czy jemu na mnie zalezy?

Wbrew temu co mówisz, nie sądzę byś mogła czuć satysfakcje będąc z kimś bez Miłości, bo to tak nie działa, co zresztą zostało udowodnione.
Związek to nie 'kilka literek' przed nazwiskiem, ani cukierniczka do postawienia na stole, żeby goście ciumkali z uznaniem, że "taka ładna porcelana.. Tobie to się układa w życiu: i kariera i cukierniczka.."

Z innymi ludźmi tez takie płytkie, oparte na poprawianiu sobie wzajemnie wizerunku, relacje tworzysz?

85

Odp: Pytanie stare jak świat: jak poznać, czy jemu na mnie zalezy?
NiobeXXX napisał/a:

znużenie rzeczywistością Wielokropku czasem nas dopada smile

Nas? yikes

To, wybacz, decyzja, by odciąć się od rzeczywistości i żyć w ułudzie przez klika lat. Ułuda nie przysparza radości, za to gwarantuje frustrację.

86

Odp: Pytanie stare jak świat: jak poznać, czy jemu na mnie zalezy?
Elle88 napisał/a:

Wbrew temu co mówisz, nie sądzę byś mogła czuć satysfakcje będąc z kimś bez Miłości, bo to tak nie działa, co zresztą zostało udowodnione.
Związek to nie 'kilka literek' przed nazwiskiem, ani cukierniczka do postawienia na stole, żeby goście ciumkali z uznaniem, że "taka ładna porcelana.. Tobie to się układa w życiu: i kariera i cukierniczka.."

Z innymi ludźmi tez takie płytkie, oparte na poprawianiu sobie wzajemnie wizerunku, relacje tworzysz?

ja to widzę podobnie jak z miłością do rodziców: wyrastamy i wrastamy w tą miłość i małżeństwo, związek musi być opary na dodatkowych fudamentach, sama miłosć to za mało, jest przyjaźń przywiązanie, wzajemne zrozumienie- z tego moze wyrosnąć miłosc

wiesz czego mnie zawsze najbardziej brakowało: zrozumienia
a z nim na pewnych płaszczyznach ( bo oczywista oczywistosc, że nie w 100% ) naprawde to czułam i dlatego to co się stało z naszym związkiem bolało mnie

nie wierze w karierę, ani w wizerunek, bo wystarczy, ze nieopatrznie podpadniesz silniejszej osobie na drodzę kariery i wizerunku a wszystko diabli wezmą, już byłam świadkiem paru "upadków bogów"

a jakimi motywami on sie kierował?
bylismy razem dość długo, potem urwał kontakt, smalił cholewy do innej a po klapie wrócił i chciał bajerować
można napisać, ze poprzez związek z tą kobietą chciał sobie zapewnić mocną sytację w pracy ( bo on jest pracownikiem naukowym, ja po doktoracie nie zostaje na uczelni, idę dalej) czyli dochodzi czynnik wyrachowania, moim zdaniem to gorsze niż nieumiejętnosć zakochiwania się

ps. dlaczego piszesz miłosć z dużej litery????

87

Odp: Pytanie stare jak świat: jak poznać, czy jemu na mnie zalezy?
Wielokropek napisał/a:
NiobeXXX napisał/a:

znużenie rzeczywistością Wielokropku czasem nas dopada smile

Nas? yikes

To, wybacz, decyzja, by odciąć się od rzeczywistości i żyć w ułudzie przez klika lat. Ułuda nie przysparza radości, za to gwarantuje frustrację.

daję radośc pozorną- moze czasem nasza psyche tego potrzebuje- rodzaj dekompensacji, na wielu płaszczyznach ta rzeczywistość dotyka mnie czasem boleśnie, wiec umysł potrzebuje jednej ścieżki do Lalandii
nie zamknełam się cała w Lalandii tylko umieściłam tam sferę uczuciową, owszem wyszłam poobijana

Wielokropku mówisz jak moja psycholog- nie ma nas , tylko ja - racja zapomniałam o tym,
zwracała mi uwagę gdy używałam liczby mnogiej mówiła,że ona nie smile

88

Odp: Pytanie stare jak świat: jak poznać, czy jemu na mnie zalezy?

związek musi być opary na dodatkowych fudamentach, sama miłosć to za mało, jest przyjaźń przywiązanie, wzajemne zrozumienie- z tego moze wyrosnąć miłosc

Zgadzam się, ale tylko przy podobnym podejściu z drugiej strony.
Jeśli ktoś potrzebuje coś czuć, coś więcej niż 'układ' i przeprowadzanie transakcji  do drugiej osoby, to to nie wypali - nie starczy cierpliwości, nie będzie zapału.

Piszesz o zrozumieniu, że on Ciebie rozumiał, że czułaś to.
Serio?

Chyba, że masz na myśli porozumienie w kwestiach naukowych? Albo ja tu czegoś nie rozumiem. wink

ożna napisać, ze poprzez związek z tą kobietą chciał sobie zapewnić mocną sytację w pracy

Nie wiesz co i czy on coś do niej czuł, racjonalizujesz jego odejście.


ps. dlaczego piszesz miłosć z dużej litery????

Pewnie dlatego, żeby podkreślić osobisty stosunek i szacunek do tego 'stanu ducha' smile

89 Ostatnio edytowany przez Tomek4811 (2015-11-11 13:47:21)

Odp: Pytanie stare jak świat: jak poznać, czy jemu na mnie zalezy?
NiobeXXX napisał/a:

(...)
daję radośc pozorną- moze czasem nasza psyche tego potrzebuje- rodzaj dekompensacji, na wielu płaszczyznach ta rzeczywistość dotyka mnie czasem boleśnie, wiec umysł potrzebuje jednej ścieżki do Lalandii
nie zamknełam się cała w Lalandii tylko umieściłam tam sferę uczuciową, owszem wyszłam poobijana

Wielokropku mówisz jak moja psycholog- nie ma nas , tylko ja - racja zapomniałam o tym,
zwracała mi uwagę gdy używałam liczby mnogiej mówiła,że ona nie smile

Dla mnie lekcja z Twojej historii jest taka, ze nalezy uwazac na adiunktow :-) Choc moja historia byla inna niz Twoja to final byl podobny. Poobijany jestem na maxa. W moim przypadku jest tyle tylko gorzej, ze nie potrafie sie wkurzyc na moja pania adiunkt pomimo wszystkiego co mi zrobila i taki teraz troche zapetlony jestem :-(

Tez jestem umysl scisly. Jak sobie wszystko na papierku rozrysuje to wychodzi mi, ze jestem totalnie irracjonalny. Nawet jak to nazywasz w lalandie nie wierze. No i mam pocieszycielke. To pomaga. Choc nie tak bardzo jakby sie chcialo :-(

90 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2015-11-11 13:56:37)

Odp: Pytanie stare jak świat: jak poznać, czy jemu na mnie zalezy?

Tomuś, a Ty dalej przeżywasz temat sprzed roku prawie 1 spotkania z Panią Idealną, co to jako jedna z niewielu "dorasta Ci do pięt"? wink

Ach.."pani adiunkt"..poczekaj, niech ja tez to poczuję..

..nic...

Czekaj..może rękę włożę w majtki..


dalej nic hmm



To co dopiero jakby to była Pani 'doktórka' albo doktorantka? yikes Chyba byłby permanentny wzwód co?
A tak to się ciesz, że możesz w nocy spać na brzuchu. wink


40-letni ponad gość, który nadal ocenia ludzi przez pryzmat tytułów przed nazwiskiem big_smile

91

Odp: Pytanie stare jak świat: jak poznać, czy jemu na mnie zalezy?
Elle88 napisał/a:

związek musi być opary na dodatkowych fudamentach, sama miłosć to za mało, jest przyjaźń przywiązanie, wzajemne zrozumienie- z tego moze wyrosnąć miłosc

Zgadzam się, ale tylko przy podobnym podejściu z drugiej strony.
Jeśli ktoś potrzebuje coś czuć, coś więcej niż 'układ' i przeprowadzanie transakcji  do drugiej osoby, to to nie wypali - nie starczy cierpliwości, nie będzie zapału.

Piszesz o zrozumieniu, że on Ciebie rozumiał, że czułaś to.
Serio?

Chyba, że masz na myśli porozumienie w kwestiach naukowych? Albo ja tu czegoś nie rozumiem. wink

ożna napisać, ze poprzez związek z tą kobietą chciał sobie zapewnić mocną sytację w pracy

Nie wiesz co i czy on coś do niej czuł, racjonalizujesz jego odejście.


ps. dlaczego piszesz miłosć z dużej litery????

Pewnie dlatego, żeby podkreślić osobisty stosunek i szacunek do tego 'stanu ducha' smile


Napisałam kilka postów wyżej, że umieściłam ten związek w Lalandii, ale NAPRAWDĘ były chwile, gdy czułam, że jest mi naprawdę bliski i że się rozumiemy, tak czułam i tych chwil jest mi żal najbardziej, to były najbardziej autentyczne emocjonalnie momenty w naszym związku.

Chce zrozumieć jego zachowanie: mógł coś poczuć do tamtej kobiety, mógł się nawet zakochać ja to rozumiem, ale skoro mu nie wyszło to po ch...ja chciał wrócić do mnie?? i toczyć ten związek jak do tej pory, mimo, że wiedział, że dla mnie to troche za mało?? z wygody??? by pokazać kolegom, ze prowadza się z niezłą laską?? ten fragment opowieści jedynie mnie złości ( zraniona miłość własna smile  ) bo po grubo 3 miesięcznym "niegadaniu" mógł sobie dać spokój

92

Odp: Pytanie stare jak świat: jak poznać, czy jemu na mnie zalezy?
NiobeXXX napisał/a:

(...) nie zamknełam się cała w Lalandii tylko umieściłam tam sferę uczuciową (...)

Tylko?
Odcinasz sferę uczuciową, budując dla niej nierealny świat. Świat, w który wchodzisz, gdy rzeczywistość skrzeczy. Ty, zamiast przyjrzeć się swoim wyborom, a raczej uporać się z przyczynami takiego swego zachowania, chcesz zrozumieć... jego zachowanie. To metoda na ukrycie swoich emocji. Zajęcie się drugą osobą skutecznie uniemożliwia wzięcie wpływu na własne wybory.

Odpowiedz sobie, jak długo i dokąd uciekać będziesz przed sobą samą.

93 Ostatnio edytowany przez NiobeXXX (2015-11-11 16:24:46)

Odp: Pytanie stare jak świat: jak poznać, czy jemu na mnie zalezy?
Wielokropek napisał/a:
NiobeXXX napisał/a:

(...) nie zamknełam się cała w Lalandii tylko umieściłam tam sferę uczuciową (...)

Tylko?
Odcinasz sferę uczuciową, budując dla niej nierealny świat. Świat, w który wchodzisz, gdy rzeczywistość skrzeczy. Ty, zamiast przyjrzeć się swoim wyborom, a raczej uporać się z przyczynami takiego swego zachowania, chcesz zrozumieć... jego zachowanie. To metoda na ukrycie swoich emocji. Zajęcie się drugą osobą skutecznie uniemożliwia wzięcie wpływu na własne wybory.

Odpowiedz sobie, jak długo i dokąd uciekać będziesz przed sobą samą.

Wielokropku nie sądze bym uciekała przed sobą. Gdy go pozanłam właśnie zakończyłam dość intenstywną dla moich emocji i psychiki terapię. Chciałam się wreszcie uporać z przeszłością, depresją i lepiej radzić sobie z teraźniejszością.
Wiedziałam, że w naszym związku coś nie gra, ale spychałam to w bardziej zakurzone i rzadko odwiedzane miejsca w psyche, potrzebowałam ucieczki. Robiłam naprawde wiele głupich rzeczy by zaróżowić nasz zwiazek ( np; wstawianie na fejsie fotki kwiatów jakie od niego dostałam na Walentynki- mówie fantazję dziewczynki, która bawi się w strusia) ale były chwile autentycznej bliskości emocjonalniej. Zwyczajnie porzadkując jedną sfere psychiki ( to łatwe nie było i trwa do dziś ) na polu uczuciowym stworzyłam sobie rodzaj ucieczki. Bardzo dużo też pracowałam, pisałam artykuły, jeździłam na konferencje- kolejna ucieczka w pracę.

Porządkując jedno i nadmiernie się na tym skupiłam zaniedbałam inne sfery emocjonalne, tak to dziś rozumiem. Zapomniałam o równowadzę.

94

Odp: Pytanie stare jak świat: jak poznać, czy jemu na mnie zalezy?
NiobeXXX napisał/a:

(...)
Wielokropku nie sądze bym uciekała przed sobą. (...)
Wiedziałam, że w naszym związku coś nie gra, ale spychałam to w bardziej zakurzone i rzadko odwiedzane miejsca w psyche(...)

Rozumiem Cie. Co prawda nie analizuje siebie az tak gleboko jak Ty ale doskonale rozumiem jak sie czulas. Mialem to samo. Tez widzialem kilka niepokojacych znakow ale wolalem sie skoncentrowac na tym co pozytywne. To wcale nie jest ucieczka przed soba. Po prostu dla Ciebie szklanka byla w polowie pelna a nie w polowie pusta. Z perspektywy czasu oczywiscie bardzo latwo byc madrym. Tez mialem etap marzen (Ty to nazywasz lalanda). Ja tez widze, ze zignorowalem kilka bardzo istotnych sygnalow, ktore powinny mi dac duzo do myslenia ale pomimo wszystko uwazam, ze postepowalem dobrze koncentrujac sie na pozytywach. Powiem wiecej. Gdybym drugi raz byl postawiony w podobnej sytuacji, to choc nie popelnil bym kilku bledow to nadal koncentrowalbym sie na pozytywach a nie na negatywach.

Bylas po prostu pozytywnie nastawiona, myslalas pozytywnie i staralas sie zeby cos z tego wyszlo. Jak dla mnie zachowywalas sie zupelnie logiczne. Nie ma sie czego wstydzic. Swoich emocji ani tego ze Ci na drugiej osobie zalezalo.

Tez przechodzilem przez etap prob zrozumienia motywow drugiej strony. Wydaje mi sie, ze nawet mam kilka prawdopodobnych toerii. Ale po pewnym czasie nie jest to juz istotne. Teraz gdybysmy sie nawet spotkali to juz nie zadalbym pytania "dlaczego". To po prostu juz dla mnie niewazne.

W kazdym razie powodzenia zycze i radze unikac adiunktow w przyszlosci :-)

95

Odp: Pytanie stare jak świat: jak poznać, czy jemu na mnie zalezy?
Tomek4811 napisał/a:
NiobeXXX napisał/a:

(...)
Wielokropku nie sądze bym uciekała przed sobą. (...)
Wiedziałam, że w naszym związku coś nie gra, ale spychałam to w bardziej zakurzone i rzadko odwiedzane miejsca w psyche(...)

Rozumiem Cie. Co prawda nie analizuje siebie az tak gleboko jak Ty ale doskonale rozumiem jak sie czulas. Mialem to samo. Tez widzialem kilka niepokojacych znakow ale wolalem sie skoncentrowac na tym co pozytywne. To wcale nie jest ucieczka przed soba. Po prostu dla Ciebie szklanka byla w polowie pelna a nie w polowie pusta. Z perspektywy czasu oczywiscie bardzo latwo byc madrym. Tez mialem etap marzen (Ty to nazywasz lalanda). Ja tez widze, ze zignorowalem kilka bardzo istotnych sygnalow, ktore powinny mi dac duzo do myslenia ale pomimo wszystko uwazam, ze postepowalem dobrze koncentrujac sie na pozytywach. Powiem wiecej. Gdybym drugi raz byl postawiony w podobnej sytuacji, to choc nie popelnil bym kilku bledow to nadal koncentrowalbym sie na pozytywach a nie na negatywach.

Bylas po prostu pozytywnie nastawiona, myslalas pozytywnie i staralas sie zeby cos z tego wyszlo. Jak dla mnie zachowywalas sie zupelnie logiczne. Nie ma sie czego wstydzic. Swoich emocji ani tego ze Ci na drugiej osobie zalezalo.

Tez przechodzilem przez etap prob zrozumienia motywow drugiej strony. Wydaje mi sie, ze nawet mam kilka prawdopodobnych toerii. Ale po pewnym czasie nie jest to juz istotne. Teraz gdybysmy sie nawet spotkali to juz nie zadalbym pytania "dlaczego". To po prostu juz dla mnie niewazne.

W kazdym razie powodzenia zycze i radze unikac adiunktow w przyszlosci :-)

Nie boje się adiunktów, ani nie mam słabości do stopni i tytułów naukowych, po prostu poszłam na studia doktoranckie bo potrzebowałam odmiany w zyciu, czegoś nowego a nauka zawsze wychodzi mi najlepiej i na drugim roku, na konferencji poznałam go- wyrwałam go do tańca podczas imprezy pobankietowej ( był pierwszym z brzegu siedzącym facetem) , on poprosił o tel, tańczył ze mną reszte wieczoru, po powrocie zadzwonił i umówił się na kawę i tak się to potoczyło...

96

Odp: Pytanie stare jak świat: jak poznać, czy jemu na mnie zalezy?
NiobeXXX napisał/a:

Nie boje się adiunktów, ani nie mam słabości do stopni i tytułów naukowych, po prostu poszłam na studia doktoranckie bo potrzebowałam odmiany w zyciu, czegoś nowego a nauka zawsze wychodzi mi najlepiej i na drugim roku, na konferencji poznałam go- wyrwałam go do tańca podczas imprezy pobankietowej ( był pierwszym z brzegu siedzącym facetem) , on poprosił o tel, tańczył ze mną reszte wieczoru, po powrocie zadzwonił i umówił się na kawę i tak się to potoczyło...

Tez nie mam slabosci do stopni naukowych. Ja poznalem fajna kobiete a dopiero pozniej dowiedzialem sie ze jest adiunktem. To, ze istnieje cos takiego jak adiunkt dowiedzialem sie od niej. Zajmuje sie applied science tzn. jak zarobic na nauce zebyscie mieli jeszcze ladniejsze iPhone'y :-))) itp. itd. stad mam dosc mocne linki z nauka ale nie jest zbyt biegly w tytulaturze naukowej i wszystkich niuansach jakie panuja na uniwersytetach. Sporo z moich podwladnych ma PhD albo nawet "post doc" wiec tez jakos nie padam od razu na kolana jak widze tytul naukowy :-)

A to z "unkac adiunktow" to byl zart :-)

97

Odp: Pytanie stare jak świat: jak poznać, czy jemu na mnie zalezy?

Uważaj autorko, Tomasz atakuje big_smile

98 Ostatnio edytowany przez oldorando (2015-11-11 18:59:17)

Odp: Pytanie stare jak świat: jak poznać, czy jemu na mnie zalezy?

Niobe, strasznie analizujesz, rozszczepiasz wlos na czworo,
A wiesz, jak to widzi prosta baba?

A widzi to tak:
Ty jestes mozgowiec i sie zmozdzasz...jestes" intelektualnie zaslepiona" racjonalizujesz uczucia- mowiac inaczej.
A on o tym doskonale wie, widzi to i umie to wykorzystac.
To cale wasze " porozumienie" i to co ci w zwiazku daje...to stworzony przez niego pozor, bajer,
( ja to nazywam " lustereczko", tak na prawde ty widzisz w nim SWOJE uczucia, nie jego, ty widzisz w nim SWOJ intelekt- nie jego, on jest tylko zimna tafla szkla, mogaca odbijac cokolwiek, kogokolwiek, prozno starac sie siegac w niego glebiej)

Popatrz- to ty " nadajesz ton" w relacji, a on rzadzi twoimi uczuciami....

Jeszcze krocej i prosciej:
Ty analizujesz i cierpisz,
On bajeruje i wykorzystuje


Jeszcze krocej i prosciej:
Taka wyksztalcona, taka rozumna, a dajesz sie zwodzic zwyklemu bajerantowi...

Tobie sie wydaje , ze pojmiesz, zrozumiesz, ogarniesz
On nie analizuje, nie przezywa, bo ma gdzies...

Pomysl- znasz ludzi glupich( w sensie wyksztalcenia), ale cwanych?
Znasz ludzi prostych( intelektualnie), a asertywnych?
Znasz ludzi wyksztalconych, ale naiwnych zyciowo?

99

Odp: Pytanie stare jak świat: jak poznać, czy jemu na mnie zalezy?
oldorando napisał/a:

Niobe, strasznie analizujesz, rozszczepiasz wlos na czworo,
A wiesz, jak to widzi prosta baba?

A widzi to tak:
Ty jestes mozgowiec i sie zmozdzasz...jestes" intelektualnie zaslepiona" racjonalizujesz uczucia- mowiac inaczej.
A on o tym doskonale wie, widzi to i umie to wykorzystac.
To cale wasze " porozumienie" i to co ci w zwiazku daje...to stworzony przez niego pozor, bajer,
( ja to nazywam " lustereczko", tak na prawde ty widzisz w nim SWOJE uczucia, nie jego, ty widzisz w nim SWOJ intelekt- nie jego, on jest tylko zimna tafla szkla, mogaca odbijac cokolwiek, kogokolwiek, prozno starac sie siegac w niego glebiej)

Popatrz- to ty " nadajesz ton" w relacji, a on rzadzi twoimi uczuciami....

Jeszcze krocej i prosciej:
Ty analizujesz i cierpisz,
On bajeruje i wykorzystuje


Jeszcze krocej i prosciej:
Taka wyksztalcona, taka rozumna, a dajesz sie zwodzic zwyklemu bajerantowi...

Tobie sie wydaje , ze pojmiesz, zrozumiesz, ogarniesz
On nie analizuje, nie przezywa, bo ma gdzies...

Pomysl- znasz ludzi glupich( w sensie wyksztalcenia), ale cwanych?
Znasz ludzi prostych( intelektualnie), a asertywnych?
Znasz ludzi wyksztalconych, ale naiwnych zyciowo?


Oj w swoim poście wypisałaś jego i moje cechy charakteru, które najczęściej wymieniały osoby, które znacznie lepiej znały naszą sytuację, jego i mnie
nie wiem czy był bajerantem ( z pewnością chciał mnie zbajerować, gdy po rozłące tak pięknie mówił o uczuciach ), ale był zimny
jestem naiwna życiowo lub pisząc inaczej prosta, prostolinijna w swoim postępowaniu
nadawałam ton relacji
były chwile, w których czułam prawdziwą bliskość, ale mówię za siebie, bo nigdy nie byłam pewna czy on czuł to samo i wiem że on ani nie analizuje ani nie przeżywa ( potrafił wylogować się z mojego życia na długo bo miał gdzieś)
zgadzam sie, nic dodać nic ując

Posty [ 66 do 99 z 99 ]

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Pytanie stare jak świat: jak poznać, czy jemu na mnie zalezy?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024