Kemot, oczywiście że rozumiem Twoje pobudki, nadal kochasz żonę i masz nadzieję, że wszystko się między Wami ułoży i będziecie żyli długo i szczęśliwie.
Osobiście nie dałabym jednak wielu procent szansy na to ...
Jedyne czym możesz zmienić zachowanie swojej żony, to swoje własne zachowanie względem niej. Poprzez zmianę u siebie, wymusisz zmianę u niej. Niestety, rozmowy, wyjaśnianie, proszenie, tłumaczenie - wszystko to, czyli cała droga pokojowa, jest u Ciebie skazane na porażkę. Skoro tak długo nie przyniosło to żadnego rezultatu, to obawiam się że nie jest to dobrą metodą.
Spróbuj założyć co stałoby się i jak postąpiłaby z Tobą Twoja żona, gdybyś to Ty był nią.
Ja wiem co by się wydarzyło.
Gdybyś tak śmiało poczynał sobie z koleżankami z pracy, całonocnymi imprezami i rzucał jej ciągle pod nogi, że jej nie kochasz, stałoby się tak:
- natychmiast dostałbyś kopa ze wspólnego łóżka i sypialni,
- natychmiast dostałbyś nieprzekraczalny termin opuszczenia Waszego wspólnego domu, byłby on bardzo krótki ...
- po bardzo krótkim czasie dostałbyś pozew o rozwód z orzekaniem o Twojej winie. WYŁĄCZNEJ,
- powyższe miałoby ogromny impakt na Twoją sytuację finansową, bo pokrzywdzona żonka nie omieszkałaby w trybie pilnym zabezpieczyć swoich krzywd,
- dostałbyś bana na spotkania z dziećmi, bo przecież taki "szmaciarz" "łajdak" i "łajza" nie może mieć styczności z dziećmi, i czekałaby Cię nie lada droga cierniowa, żeby do tych spotkań z dziećmi doprowadzić. Domyślam się że musiałbyś przejśc przez wszelakiego rodzaju opinie psychologiczne, poradnie i orzecznictwo,
A co w takim samym przypadku robisz Ty ?
Śpisz z żoną w jednym łóżku nie bojąc się, że złapiesz to samo z czym się tam aktualnie może na płaszczyźnie flory bakteryjnej kolega z pracy zmagać ... Rozmawiasz, tłumaczysz, zabiegasz, organizujesz, prosisz i masz nadzieję ... Posłusznie konsumujesz śniadanka które żonka przygotowuje, zamiast powiedzieć jej: kochanie, pomyliło Ci się coś, zanieś te kanapeczki swojemu koledze z pracy ...
Co się zmieni ?
NIC się nie zmieni dopóki będziesz na to pozwalał.
Ona to robi bo MOŻE !
A jakbyś tak wkurzył się porządnie i huknął pięścią w stół ?!
I wywalił żonkę ze wspólnego łóżka i ze wspólnej sypialni ?
Przestał pokazywać jakiekolwiek emocje i komunikował jej tylko niezbędne informacje, bez wdawania się w żadne inne rozmowy ? Zapowiedział w jakim terminie ma się wyprowadzić, bo Wasz dom to nie hotel, gdzie ona będzie sobie w czystej pościeli odsypiała całonocne balangi ?!
Że jeśli chce żyć jak panna bez zobowiązań, to to nie jest miejsce gdzie może się tak zachowywać, więc najlepiej dla niej samej będzie jeśli jak najszybciej się wyprowadzi ?
Wiesz co się wtedy stanie ?
Ja wiem.
Albo pójdzie na dobre - i to dobrze, bo mimo iż będzie to bardzo bolesne i trudne, będzie jednak oznaczało, że nie warto było mieć nadziei i tracić czasu.
Albo - zaskoczy ją to tak bardzo ... że pomyśli sobie: a cóż to do diaska mojemu ciapkowi Kemotowi się stało ? Co to u licha ?
I wtedy, dopiero wtedy coś ma szanse zacząć docierać do jej siódmego, betonowego zwoja mózgowego ...