Dzień dobry,
długo zastanawiałem się nad napisaniem ale potrzeba podzielenia się i uzyskania jakiejkolwiek rady wzięła górę.
Jestem 13 lat w związku w tym 10 lat w małżeństwie z kobieta moich marzeń. Mamy dwójkę dzieci, które kochamy. Układało się nam różnie lepiej gorzej. Jestem z tych co kochają ponad życie i demonstrują to poprzez prezenty, starania ( kolacje, wyjazdy) itp. ale i wymagam od drugiej strony podobnego zaangażowania. Żona po drugim dziecku zaczęła nadrabiać zaległości towarzyskie i to mocno. Zmieniła pracę i od dwóch lat ma grono znajomych z którymi spędza czas ( kino, wyjazdy, wyjscia do klubów). Czuję się jak rywal z jej znajomymi. Jak nie wymyślę czegoś na weekend to idzie z nimi. Nie ma szans na spędzenie wspólnego czasu. Ponadto wchodzi w relacje z kolegą, które w mojej ocenie wykraczają poza koleżenskie układy.
W skrócie tak wygląda stan faktyczny.
zarzuty żony wobec mnie - w kłótniach nie przebieram w słowach a po przypadkowym natrafieniu na sms od kolegi zrobiłem jej lekką jazdę ( czyli 2 tygodniowe wypominanie). Generalnie po każdym złapaniu jej na kłamstwie wypominam jej to po kilka ładnych dni a atmosfera jest kiepska.
Żonę dalej kocham ale zastanawiam się czy przypadkiem nie jestem już rogaczem. Jak się staram to jest ok ale ona absolutnie nie zamierza ani zrywac kontaktów z kolegami ani ich ograniczać. Twierdzi, że się zachowuje w porządku.
ps. najważniejsze- na początku znajmomości żona zapowiedziała że jesteśmy tylko my dwoje. Ograniczyła mi wszelkie kontakty ze znajomymi, oczywiście do siebie także te zasady stosowała. Po 10 latach jej się odmeniło. Mówi, że też mogę mieć koleżanki i mogę wychodzić gdzie chcę.
Czy macie jakąś radę bo ja już jestem skołowany?