elle88
Ale to nie jest tak, ona przez te 4 ostatnie miesiące podała mi powodów parę - albo inaczej to nazwijmy.
Za każdym razem inny.
To nie jest tak że słowa które od niej padły odczuwam jakby nie padły.
Po zerwaniu powiedziała mi że wyjezdzając do Kanady nie wiedziała że się rozstaniemy.
W marcu nagle mi napisała że bardzo chcę za mną zatęsknić a na pytanie czemu do siebie nie wrócimy odpowiedziała że nie wie, pogubiła się.
Prawiła mi komplementy i już było naprawdę dobrze.
Za tydzień już było znów źle.
Znów podała inny powód dla którego mnie zostawiła - to czemu go nie podała za pierwszym razem?
Żaden powód nie był KONKRETNY wszystko to masło maślane z którego naprawdę wynikało NIC.
Potem ja zacząłem się "bronić" wysyłać jej teksty które ona mi wysyłała gdy byliśmy razem.
No jasne wiecie jak się zachowywałem spam maili błaganie blabla
Więc ona wybuchła zdenerwowana i żeby mnie zatkać w 100% żebym nie miał czym się posłużyć to napisała że te wszystkie teksty były na siłę.
To tylko w naprawdę wielkim skrócie historia która była po rozstaniu.
Więc naprawdę nie wiem co w końcu jest prawdą, kiedy zaczęło się to psuć i dlaczego to się stało.
I nie... nie obwiniam się...
I jeszcze raz wrócę do tematu, gdzie wy widzicie jakiś toksyczny związek?
Normalna kochająca się para z planami na przyszłość. Nagle wszystko się rozpada w 1 dzień bez konkretnego powodu.
I co? Powiedzielibyście sobie "ok spoko, to trudno to cześć"? Tak po prostu?