3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.

Strony Poprzednia 1 2 3 4

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 196 do 235 z 235 ]

196 Ostatnio edytowany przez jestemsam (2014-05-14 00:05:25)

Odp: 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.

elle88
Ale to nie jest tak, ona przez te 4 ostatnie miesiące podała mi powodów parę - albo inaczej to nazwijmy.
Za każdym razem inny.
To nie jest tak że słowa które od niej padły odczuwam jakby nie padły.

Po zerwaniu powiedziała mi że wyjezdzając do Kanady nie wiedziała że się rozstaniemy.
W marcu nagle mi napisała że bardzo chcę za mną zatęsknić a na pytanie czemu do siebie nie wrócimy odpowiedziała że nie wie, pogubiła się.
Prawiła mi komplementy i już było naprawdę dobrze.
Za tydzień już było znów źle.
Znów podała inny powód dla którego mnie zostawiła - to czemu go nie podała za pierwszym razem?
Żaden powód nie był KONKRETNY wszystko to masło maślane z którego naprawdę wynikało NIC.
Potem ja zacząłem się "bronić" wysyłać jej teksty które ona mi wysyłała gdy byliśmy razem.
No jasne wiecie jak się zachowywałem spam maili błaganie blabla
Więc ona wybuchła zdenerwowana i żeby mnie zatkać w 100% żebym nie miał czym się posłużyć to napisała że te wszystkie teksty były na siłę.

To tylko w naprawdę wielkim skrócie historia która była po rozstaniu.
Więc naprawdę nie wiem co w końcu jest prawdą, kiedy zaczęło się to psuć i dlaczego to się stało.
I nie... nie obwiniam się...

I jeszcze raz wrócę do tematu, gdzie wy widzicie jakiś toksyczny związek?
Normalna kochająca się para z planami na przyszłość. Nagle wszystko się rozpada w 1 dzień bez konkretnego powodu.
I co? Powiedzielibyście sobie "ok spoko, to trudno to cześć"? Tak po prostu?

Zobacz podobne tematy :

197

Odp: 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.

Człowieku, to KONIEC.

Zamęczasz nas tu nieistotnymi detalami, które -jakbyś choć trochę poczytał inne wątki- są schematyczne do bólu.
Piszesz wciąż o niej i nakręcasz się.

Ja już tego nie mogę czytać, jest to po prostu niestrawne.
Masło maślane i zero postępów.

Siedź sobie tutaj, zaprzeczaj faktom - wszystko co Ci radzimy jest złe, bo "nie rozumiemy, a Twoja syt. jest mega wyjątkowa". Przykro mi, nie jest.

powodzenia

198

Odp: 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.

Elle,

Dziękuję, że zechciałaś odnieść się, do mojego pytania i że poświęciłaś swą uwagę. Pomyślę głęboko nad wszystkim, co napisałaś. Potrzebuję na to trochę czasu, by jakoś "ustawić" się w relacji do Twoich słów, Twojego ciekawego, acz ostrego spojrzenia.

Jedno Twoje stwierdzenie (które najprawdopodobniej zostało zredukowane z powodu takiej, a nie innej formy przekazu, którą wymusza to forum) już w tej chwili muszę podważyć: "Żyjemy po to żeby doświadczać i podnosić świadomość - cała reszta to iluzja"

Raz jeszcze dzięki za sporą dawkę impulsów do przeżywania sensowniejszego jutra!

199

Odp: 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.

Pytałeś o powody, ona sama ich nie znała więc zapychała Ci uszy tymi bzdetami. Tymi powodami na siłę.
Miałem bardzo podobnie i podobny schemat objąłem co Ty i dostawałem podobne odpowiedzi. A nie była to ta sama osoba przecież.

200

Odp: 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.

Masło maślane zero postępów. Takie życie, dlatego siedzę tu na forum i wylewam swoje myśli i odczucia każdego dnia. I fajnie jest jak ktoś na to spojrzy z boku.
Nie mówię że to co mi radzisz jest złe, mówię że TY nie rozumiesz chyba mnie, bo co przeczytam akurat TWÓJ post to mówię sobie "kurde, gdzie ja niby tak napisałem że ona tak pomyślała, przecież zupełnie tak nie jest!"
Każda sytuacja jest na swój sposób wyjątkowa, ale nie do tego zmierzam.
Skoro tak Ciebie zamęczam i nie możesz tego już czytać to po co to robisz? Odpuść, nie czytaj, nie udzielaj się.
Nie zaprzeczam faktom, zostawiła mnie, nie jesteśmy razem wiem o tym.
Ale dziwi mnie jak to się stało że było dobrze a z dnia na dzień wszystko się posypało. Ty nie wiesz dlaczego, ja też nie, nikt nie wie, możemy się tylko domyślać.

201

Odp: 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.

Dlatego się pożegnałam grzecznie smile

Nie potrafię podzielić Twojej obsesji, może inni poczują takie skłonności wink

202

Odp: 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.

Zapytaj kolorowe kucyki czemu Cię była rzuciła bo chyba ich wyhodowałeś całą stadninę w swojej głowie.

Zadam Ci jedno pytanie - w ilu związkach wcześniej byłeś?

"Podała parę powodów" klasyk kolego, dopisz sobie do tego co tylko chcesz, nikt tu nie poda Ci odpowiedzi na tacy, najlepiej wyobraź sobie że znalazła sobie większego kutacha i jej się spodobało, może Cię to otrzeźwi trochę, bo to co robisz teraz to kolejny porozstaniowy klasyk, tylko że jak dla mnie to trwa już trochę przydługo.
To że dla Ciebie to był super zajebisty związek nie oznacza że dla niej był, zaręczysz mi za to co było w jej głowie? Bo ja już widziałem takie przypadki kiedy kobieta mówiła kocham Cię prosto w oczy wysyłając z kieszeni esemesa do drugiego kolesia.

203 Ostatnio edytowany przez jestemsam (2014-05-14 00:31:10)

Odp: 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.

iceman
W żadnym. To mój pierwszy związek.

Bo ja już widziałem takie przypadki kiedy kobieta mówiła kocham Cię prosto w oczy wysyłając z kieszeni esemesa do drugiego kolesia.

To jest dla mnie niewyobrażalne że to może być prawda. Widocznie mało wiem o życiu. Ale odpowiedź masz powyżej. To mój pierwszy związek.
Byłem z nią tyle czasu wydawało by się że znam ją na wylot, przez 3 lata każdego dnia zawsze wszędzie razem, trochę mi trudno uwierzyć w to że ona by coś zrobiła "złego". 3 lata+ 24h na dobę zawsze razem, "mój najukochańszy Misiu", i taki syf zrobiła? Rozumiesz... po prostu nie wierze, nie ona...


elle88
No widzisz... o ile to przeczytasz.
Ja miałem koleżankę która była z gościem (moim kolega) chłop ją zdradzał cały czas, krzywdził tym, ona o tym wiedziała, ale nie chciała go zostawić, a jak zostawiła to wracała po tygodniu. Ja też nie potrafię do dziś zrozumieć jej obsesji, przywiązania?
Też w pewnym momencie w ogóle odpuściłem sobie myślenie o tym. Bo po prostu jej nie zrozumiem.
Tak samo jak nie zrozumiem gości którzy mają związki na boku, możemy założyć temat na 50 stron... nie dojdę do zrozumienia tego czegoś.
Więc no przezywam jak przeżywam, męczy mnie to, kręcę się w kółko. Taki jestem, tak reaguję na tą sytuacje. Po prostu.

204

Odp: 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.
iceman napisał/a:
aurora borealis napisał/a:

Przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie chce cierpieć i budzić się każdego ranka z imieniem swej dawnej miłości na ustach lub na zwojach mózgowych...

A czy ktoś cierpi napędzając się świadomie? To nie kwestia zdrowych zmysłów tylko właśnie tych zwojów odpowiedzialnych za podświadomość.

Ice,

Może się zdziwisz, ale znam (z opowieści i lektur) ludzi świadomie zadających sobie cierpienie...


iceman napisał/a:

Podświadomość ma gdzieś to czy jak czujesz się w danym momencie, nie analizuje w sposób spójny różnic wynikających z potrzeb ukierunkowanych w świadomości.

Wybacz, proszę ale... spolaryzowanie wszystkiego, co się dzieje w człowieku na dwóch biegunach: podświadomość - świadomość i nadanie znaczenia wyłącznie tym dwóm pojęciom, które w nauce funkcjonują od zaledwie 100 lat, podczas gdy człowiek, jako istota wraz ze wszystkimi swymi uczuciami istnieje od milionów lat, wydaje mi się zbyt dużym uproszczeniem...

205

Odp: 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.

Nie chce źle sie wypowiadać (kolejny raz) o kobietach, ale wiele z nich to totalne egoistki i konformistki. Mówią Ci i pokazują jak jest cudownie, a w tym samym momencie w głowie mają całkiem coś innego, mnóstwo wątpliwości. Robią to ze strachu przed porzuceniem, samotnością, przed skrzywdzeniem drugiej osoby (litość lub wyrzuty sumienia). Dopóki byłeś było jej wygodnie i by Cie utrzymać musiała robić "dobre rzeczy". Pozniej zobaczyla, że dobrze jej bez Ciebie. Ty za to pokazałeś się z desperackiej strony i tym łatwiej było jej podjąć taką decyzję.

206 Ostatnio edytowany przez jestemsam (2014-05-14 00:37:43)

Odp: 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.

thepass
Trafiłeś w samo sedno tak mi się wydaję, brzmi to bardzo logicznie, prawdopodobnie i zrozumiale. Właściwie podsumowałeś właśnie to wszystko. Tak to może wyglądać.

Ale co, myślisz że ona nie była świadoma tego że mnie krzywdzi/skrzywdzi? Nie była świadoma tego jak to się skończy?
Cały czas rozkochiwanie mnie, nawet jak wyjechała a ja stałem się tą kluchą to nie oddaliła się, rozkochiwała i robiła nadzieje dalej i coraz mocniej. Aż w najgorszym momencie zostawiła. Przecież to logiczne że mnie skrzywdzi i to mocno.

207

Odp: 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.

A kobiety myslisz, ze logicznie do czegos podchodzą? Byc moze tak, ale do rzeczy które ich nie interesują bezposrednio. Dlatego Elka Ci tu pomaga smile
A ta Twoja nie robiła tego świadomie. Myślała, że robi dobrze. Wina jest po obu stronach, bo jak pisałem - desperacja czy zaborczosc potrafi zabić na momencie każde uczucie.

Liczy sie tak naprawde pierwsze zerwanie, pierwszy powód i to co sie działo trochę przed tym zdarzeniem.
Czy czasem to nie było tak, że mowiles, ze tesknisz? Naciskałeś? Robiles wyrzuty, ze juz Ci nie okazuje uczuc? Ze nie widzisz jej zaangażowania? I w konsekwencji mogła powiedziec o zerwaniu, bo nagle sie pogubiła się w uczuciach.
I w tym momencie zacząłeś naciskać bardziej, az stopniowo Cie "wykonczyła".

208

Odp: 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.
aurora borealis napisał/a:

Ice,

Może się zdziwisz, ale znam (z opowieści i lektur) ludzi świadomie zadających sobie cierpienie...

OK, ale autoagresja to już bardzo specyficzne przypadki, zaburzenia psychotyczne czy schizofrenia. Wszystkie choroby typu bulimia, anoreksja są następstwem autoagresji. więc przypadki ogólnie nam znane.
Jeśli już szukamy takich zachowań w związkach a raczej po nich to kolejne zaburzenie - depresja. To obszerny temat, dla kogoś kto nie zasypia na biurku i jest mądrzejszy ode mnie smile

iceman napisał/a:

Wybacz, proszę ale... spolaryzowanie wszystkiego, co się dzieje w człowieku na dwóch biegunach: podświadomość - świadomość i nadanie znaczenia wyłącznie tym dwóm pojęciom, które w nauce funkcjonują od zaledwie 100 lat, podczas gdy człowiek, jako istota wraz ze wszystkimi swymi uczuciami istnieje od milionów lat, wydaje mi się zbyt dużym uproszczeniem...

Sto lat temu nie używano także samolotów i elektroniki, czy to znaczy że żyło się prościej i przyjemniej? A może za kolejne sto lat ktoś wymyśli urządzenie do kasowania pewnych zdarzeń z pamięci. Wtedy zupełnie nie będzie takich dylematów.

jestemsam napisał/a:

W żadnym. To mój pierwszy związek.

I stała się jasność. Dobra wiadomość, będziesz żył, ale za jakieś kolejne pięć miesięcy dopiero przy dobrych wiatrach.

Julek też był w szoku mówiąc 'Et tu Brute contra me.' mimo wszystko jakoś tak wyszło, wersja thepass'a też mnie przekonuje smile

Dobrej nocy, idę spać.

209

Odp: 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.

Czy czasem to nie było tak, że mowiles, ze tesknisz? Naciskałeś? Robiles wyrzuty, ze juz Ci nie okazuje uczuc? Ze nie widzisz jej zaangażowania?

Dokładnie tak!! I widzisz, Ty mnie rozumiesz smile

Wina jest po obu stronach, bo jak pisałem - desperacja czy zaborczosc potrafi zabić na momencie każde uczucie.

O i to element którego nie rozumiem, można kogoś zostawić bo pije, bo bije, bo ogranicza - konkretne powody.
Ale żeby zostawić kogoś dlatego że jest załamany bo naglę nie ma swojej drugiej połówki? Ale za pare mięsiecy będą już razem i wszystko wróci do normy? Dla mnie to zbyt błachy powód żeby kogoś zostawić, zniszczyć to co się budowało prawię 4 lata.

210 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2014-05-14 00:54:44)

Odp: 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.

O tyle rozumiem to, co chciałby przekazać Jestemsam, że w wielu wątkach, które doskonale "rozpracowujecie" i dajecie ich autorom cenne uwagi, pojawia się motyw toksycznej miłości, uzależnienia, czy jakiejś innej uczuciowej nieporadności.

Ja również nie czuję, bym była w czasie trwania mojego kilkuletniego związku  opętana chorą miłością, była z kimś, bo nie chciała być samotna. Nie byłam wykorzystywana, nie ograniczano mi życiowej przestrzeni do spoglądania jedynie w kierunku mego pana i władcy. Nie zmuszano mnie do niczego. Nie zostałam zdradzona. Dostawałam wiele, nawet bardzo wiele... a w pewnym okresie trwania tej relacji z pewnością więcej niż sama byłam zdolna dać. Elle podsunęła mi swym postem ogromnie ważną myśl, że do czego innego byliśmy sobie potrzebni na tym etapie życia i czegoś innego oczekiwaliśmy. Gdy potrzeba jednego z nas została zaspokojona, najprawdopodobniej wyczerpała się formuła tego związku, który nie zdążył jeszcze stać się prawdziwą miłością, choć przejawiał jej znamiona.

A teraz boli, bo jedno chce wędrować dalej Route 66, a drugie woli odbić na Krainę Wielkich Jezior...

211 Ostatnio edytowany przez thepass (2014-05-14 01:02:30)

Odp: 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.

Niestety to też jest konkretny powód, tylko tego sie nie da opisać słowami. To jest brak atrakcyjności.
Tak samo jak ludzie zostają przyjaciółmi i mówią, że nie mogliby być razem bo nic do siebie nie czują - bo są dla siebie nieatrakcyjni.
Taka jest prawda i taki jest powód. I nie wiedzą czemu, ale nie mogą pokochać tej drugiej osoby.

A ja rozumiem Cie bo byłem w tej samej sytuacji co Ty. Też chłodny, też to ona wciąż mnie adoruje i nagle się coś zmienia. Zaczynam panikować, trace grunt. Naciskam na nią, bo ona mnie nie adoruje, MNIE! Jak tak może? Przecież cierpie. Czułem, że ona chce sie rozstać i doprowadziłem do tego sam:) Taka samospelniajaca sie przepowiednia.

Ale czy na pewno juz wtedy pojawiły sie jej wątpliwości? Nie mam pojęcia. I mysle, ze gdyby nie odległość to bym to pociągnął dalej spokojnie. A tak straciłem wiare w nas - ona razem ze mną. Gdy byłem optymistyczny - ona szła za mną z tym.
Pokazała mi jaki jestem słaby i że musze to u siebie wyeliminować, bo to nie tylko wpływa na moją relacje z nią, ale na całe moje życie. To jest lekcja i za to jej dziekuje, choc jak wiekszosc - zrobiła to nieświadomie. Reszte dopowiedział sobie moj analityczny mózg;p

212

Odp: 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.
thepass napisał/a:

Niestety to też jest konkretny powód, tylko tego sie nie da opisać słowami. To jest brak atrakcyjności.
Tak samo jak ludzie zostają przyjaciółmi i mówią, że nie mogliby być razem bo nic do siebie nie czują - bo są dla siebie nieatrakcyjni.
Taka jest prawda i taki jest powód. I nie wiedzą czemu, ale nie mogą pokochać tej drugiej osoby.

Być może patrząc z perspektywy dwudziestoparolatka atrakcyjność fizyczna jest takim number one. W okolicach trzydzieskipiątki, gdy zaczną Ci się pojawiać nad skroniami "meandry mądrości" i nieco "statusiowaciejesz" odkryjesz inne piękno, Thepass...

213

Odp: 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.

No tak ale przecież związek dwoja kochających się ludzi polega na pomaganiu sobie w trudnych sytuacjach, na przetrwaniu złego okresu. Wspieraniu się. Przecież gdyby Twoja kobieta miała kryzys, zły okres w życiu, starał byś się jej pomóc, nie zostawił byś ja w najgorszym momencie na lodzie że tak to nazwę. Niestety powtórzę się ale skoro ona ZAWSZE chciała i do tego dążyła - żebym w końcu zaczął okazywać jej uczucie, żeby w końcu czuła się kochana to przecież mimo tego że było źle, kryzys, załamka, desperacja to na pewno dostrzegła wtedy że jest dla mnie wszystkim, przecież w końcu jej o to chodziło tongue

A przecież tak jak pisałem, zerwała 25 stycznia, wróciła do mnie po 2 dniach bo mówiła że nie to nie może być koniec. Zerwała znowu 4go lutego. Miesiąc "ciszy" w której mówiła że jest pewna itp i 8 marca rozmawialiśmy zrobiła wielką nadzieję mówiła że się pogubiła, że nie wie. Gdy wysyłałem nasze zdjęcia pisała "kur** co Ty mi robisz sad", "chcę zatęsknić za Tobą bardzo, już tęsknie". A potem znów zwrot akcji na nie.
To wnioskuje z tego i chyba poprawnie że dziewczyna się pogubiła i nie była tego pewna.
Teraz mówi że jest pewna i nigdy się tak wspaniale nie czuła. Ale temu że w końcu do niej nie pisze miliard maili dziennie, nie błagam, nie płacze, ma spokój od tej chorej sytuacji.

Ale dalej mówi że brakuje jej mnie, ale że jako człowieka.
Ale my odkąd się znamy to praktycznie od razu byliśmy razem. Nie było długiej przyjaźni a potem związek. Od razu zaiskrzyło. Więc brakuje jej koleżeńskiej relacji której właściwie nie było? Skoro ona pisze że brakuje jej mnie to znaczy że brakuje jej mnie - tego którego zna od 3,5 roku tak?

214 Ostatnio edytowany przez thepass (2014-05-14 01:13:52)

Odp: 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.
aurora borealis napisał/a:

Być może patrząc z perspektywy dwudziestoparolatka atrakcyjność fizyczna jest takim number one. W okolicach trzydzieskipiątki, gdy zaczną Ci się pojawiać nad skroniami "meandry mądrości" i nieco "statusiowaciejesz" odkryjesz inne piękno, Thepass...

Nikt tu nie pisze o atrakcyjnosci fizycznej. Męska atrakcyjnosc jest wieksza w srodku, w psychice.
Spytałem moją byłą czy przestałem byc dla niej atrakcyjny, to jak myslisz, co napisała? Że wygląd to nie wszystko.
Więc myslenie podobne, ale na atrakcyjnosc składa sie sporo cech.

jestemsam napisał/a:

Przecież gdyby Twoja kobieta miała kryzys, zły okres w życiu, starał byś się jej pomóc, nie zostawił byś ja w najgorszym momencie na lodzie że tak to nazwę.

A co sie takiego stało w Twoim życiu w momencie gdy Cie zostawiła? Czym był ten najgorszy moment? Nie czasem sam sobie go spowodowałeś słabością psychiki? Cos z poza związku to było?

215

Odp: 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.

A ja rozumiem Cie bo byłem w tej samej sytuacji co Ty. Też chłodny, też to ona wciąż mnie adoruje i nagle się coś zmienia. Zaczynam panikować, trace grunt. Naciskam na nią, bo ona mnie nie adoruje, MNIE! Jak tak może? Przecież cierpie. Czułem, że ona chce sie rozstać i doprowadziłem do tego sam:) Taka samospelniajaca sie przepowiednia.

Ale czy na pewno juz wtedy pojawiły sie jej wątpliwości? Nie mam pojęcia. I mysle, ze gdyby nie odległość to bym to pociągnął dalej spokojnie. A tak straciłem wiare w nas - ona razem ze mną. Gdy byłem optymistyczny - ona szła za mną z tym.

Jakbym widział siebie... w 100%!

216

Odp: 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.

Wszystko to opisy utrzymywania związków idealnych, gotowe recepty na szczęście. Prawdziwa miłość to nie recepty i związki idealne, nie ma w niej miejsca na rutynę i czasu na analizy błędów, jest spontaniczna i nieprzewidywalna. Ten kto nigdy jej nie poczuł szuka błędów technicznych. Ten kto poczuł już nigdy nie przestanie jej szukać, nawet kosztem idealnego związku. Myślę że to też kwestia pewnego rozwoju duchowego a raczej pewnych jego cech, ale mogę się mylić

217 Ostatnio edytowany przez jestemsam (2014-05-14 01:31:17)

Odp: 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.

Ogólnie dzięki, dzisiejsza rozmowa na tym forum bardzo mi pomogła i mnie uspokoiła.
Może faktycznie dopiero gdy zrozumie dlaczego to się tak potoczyło to wtedy znajdę się na początku drogi do odżycia (na razie nawet tej drogi nie widzę). thepass dał naprawdę sensowne możliwe wytłumaczenie tej sytuacji.
Ciekawe na jak długo poczuję się lepiej.
Bo gdy założyłem temat i zrobiliście pojazd na moją byłą, poczułem się lepiej na tydzień zdałem sobie sprawę fakt ona mnie skrzywdziła, a ja kochałem i nie zasłużyłem sobie na to. Nie była mnie warta. No ale minął tydzień... wróciła tęsknota, zapomniałem o krzywdzie, przypomniałem sobie dobre dni.

thepass po jakim czasie odzyskałeś siebie że tak powiem? Doszedłeś do tego że możliwe jest życie bez niej? Bo jesteśmy no jak wiesz w podobnej sytuacji tongue
I rozumiem że skoro nie jesteś z nią, a było fajnie dopóki z nią byłeś. I zostawiła Cię w ten sam sposób. To oznacza że... nic nie mogę zrobić by ją odzyskać.

Ja wiem jak to brzmi że to żałosne jak elle88 pisała. Baba go skrzywdziła, wykorzystała, a on dalej z nią chce...
Wiem przecież że najprościej by było zacząć nowe życie, zapomnieć o niej. Wiem, wiem jaka jest teoria!
Jednak praktyka... jest inna, u każdego inaczej przebiega, u mnie przebiega właśnie tak...
Nic nie zrobię nie jestem masochistą, nie chcę się męczyć na własne życzenie, ale nie potrafię inaczej.
Chcę powrotu bo ją kocham, bo tęsknie, bo jest dla mnie najważniejsza, bo dobrze mi było, bo chciałbym żeby było dobrze jej... nam.
Takie życie... no nic z tym nie zrobisz.
Co "gorsza", poznałem ją dobrze wiem czego potrzebuje, czego oczekuje, wiem że jej to mogę dać. Gdy mi tylko pozwoli... no właśnie.
W zasadzie też głupia sprawa... tak gdyby się zastanowić. Co jej szkodzi spróbować, dać nam szanse? Skoro byliśmy tyle czasu razem.
Przecież danie szansy nie oznacza natychmiastowego ślubu dzieci itp
Ja mogę w każdej chwili wyjechać do niej mam pozwolenie na pobyt i pracę w Kanadzie, bez obciążania jej jakiegokolwiek. Co jej szkodzi...
To też taka kwestia która właśnie mnie ciekawi i jej nie rozumiem heh

218 Ostatnio edytowany przez thepass (2014-05-14 01:40:16)

Odp: 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.

Tu Ci nie odpowiem, bo gdybym odzyskał siebie nie byłoby mnie tutaj smile Ale też nie jest to wina akurat zniszczonej miłości, więc ile mi to zajęło? Prawda jest taka, że 3-4 dni uświadomienie sobie co jest nie tak ze mną - wiedziałem to juz w trakcie związku. Gdyby jednak zerwała w inny sposób, to mysle nie miałbym takiego problemu w ogóle. U mnie był problem tego typu, że nie mowiła że brakuje jej uczuć do mnie, a na odwrót - że mnie potrzebuje, ale przez odległość nie przebrniemy. Odebrałem to dosłownie, jak każdy facet.

Co przeszkadza, by dać Ci szanse? Nie kocha Cię! Nic nie czuje, więc po co macie sie spotykać? Męka dla Ciebie i liczenie na coś co się nie pojawi.

Na jeden cytat mi nie odpowiedziałeś, zauważ.

219 Ostatnio edytowany przez jestemsam (2014-05-14 01:49:31)

Odp: 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.

I to też kwestia której nie rozumiem z racji tego że to moja pierwsza miłość, ją naprawdę kochałem i kocham nadal. Dlatego nie rozumiem jak można kogoś nagle przestać kochać. Ja nie przestałem kochać dlatego nie jestem w stanie tego zrozumieć. Bo wnioskuje że ona mnie kochała przez cały ten związek, bo zachowywała się tak jakby nie przeżyła następnego dnia beze mnie. Myślę że to jest klucz do niezrozumienia sytuacji.
Nigdy nie przestałem kochać = nie rozumiem jak ona przestała mnie nagle kochać smile
Ok, trzeba iść spać, do jutra.

A co sie takiego stało w Twoim życiu w momencie gdy Cie zostawiła? Czym był ten najgorszy moment? Nie czasem sam sobie go spowodowałeś słabością psychiki? Cos z poza związku to było?

Gdy mnie zostawiła czy gdy wyjechała? Bo to 6 miesięcy różnicy.

No było ze mną naprawdę bardzo źle już w grudniu, codziennie spałem w ubraniu, włączony komputer i skype czekając aż mnie obudzi i zadzwoni. Zero życia, zero spotykania się z ludźmi, zawsze miałem wymówkę - nie, nie jadę do domu bo z moją była się umówiłem.
Było naprawdę ze mną źle! Ale kurde no! Wystarczyło zerwanie, zrobienie mi zimnego prysznica, otrzeźwienia i już by było dobrze!
A niestety.

A czemu się tak zachowywałem? słabość psychiki? Nie wiem...
Tak jak mówię, ja wszystkie emocje zawsze skrywałem wewnątrz, złość, nerwy, miłość.. wszystko.
Czasem słyszałem od znajomych - "kur** ja się Ciebie boje, jak Ty kiedyś tym wszystkim wybuchniesz to będzie armagedon"
Poprzez to że wszystko tłumiłem nie czułem się nigdy słaby psychicznie, a nawet czułem się bardzo mocny.
Ale akurat ta sytuacja, ten brak jej, akurat właśnie to trafiło do mnie, rozwaliło ten "bank" z emocjami.

220 Ostatnio edytowany przez thepass (2014-05-14 02:27:48)

Odp: 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.

Na maila wysłałem Ci coś o atrakcyjności, jej utracie podczas trwania związku i nie tylko.

Chodziło mi o to, czy było Ci źle w życiu NIE PRZEZ NIĄ, a przez jakąś sytuacje poza związkiem. Np jesteś chory i zostawia Cie "w najgorszym mozliwym momencie". A Ty ten najgorszy moment wykreowałeś sam. Ten związek przyniósł Ci krzywdę. Kobieta wtedy ucieka. Zdrowa kobieta.
Masz prowadzić, optymistycznie i z siłą. Nie mozesz słabnąć przez kobietę, jej humorki, czy jej brak w Twoim zyciu. Ty masz sobie poradzić bez niej i nie trząść portkami, że ona chce Cie zostawic, że robi coś z kims innym (byc moze).
A tu wychodzi, że stała sie całym Twoim światem i wszystko podporzadkowałeś jej. Wszystko. Razem z Twoją psychiką i samopoczuciem.
Mieć pomysł na związek to jedno, ale pogrążyć sie w tęsknocie i zaniedbać nawet siebie, to drugie. Mysle, ze w tym tkwi najwieksza przyczyna.
Skrywanie uczuc to nie do konca radzenie sobie z nimi.

A co do idealnego przepisu na związek. Tak, wszystko to jest prawdą. Ale jak pisałem, wiele naszych zachowan psuje nasz obraz, zmieniamy się w kogoś kto wywołuje negatywne emocje i odpycha.

221 Ostatnio edytowany przez jestemsam (2014-05-19 10:32:05)

Odp: 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.

Ogólnie dla podsumowania - cytuje

To zawsze była bardziej miłość braterska czy tam friends with benefits, ale zawsze pragnęłam, żeby było z tego coś więcej.
Było mi z Tobą bardzo dobrze, poza właśnie wadami, które wymieniłeś na forum. Myślałam, że jak to się uda naprawić to będzie
idealnie, a prawdziwa miłość, taka jak należy kiedyś w końcu przyjdzie.
Niestety ten moment nigdy nie nadszedł. Po 3 latach, będąc od Ciebie daleko, zdecydowałam się to zakończyć. Nie dla tego, że
było mi łatwiej, dlatego, że jak bym Cię tutaj przyciągnęła to byłoby to jeszcze trudniejsze do zrobienia i jeszcze bardziej
na lodzie bym Cię zostawiła, samego w obcym kraju.
Jak wyjeżdżałam to nie miałam myśli, że Cię zostawię, myślałam, że bardzo za Tobą zatęsknię i moja miłość do Ciebie przejdzie
na inny, wyższy etap. Niestety tak się nie stało.
Właściwie wszystkie rzeczy, które Ci wyznawałam po tym jak wyjechałam i zacząłeś panikować, były wypowiedziane dlatego, żebyś
poczuł się lepiej i jakoś zniósł tą rozłąkę. Nie były do końca szczere. Wpadłeś w taką panikę i deprechę, że sama nie wiedziałam
co robić i jak się wobec Ciebie zachowywać.

"Czyli nigdy nie było chemi, kochałaś mnie bratersko zawsze, i planowałaś dzieci ślub i całe życie z kimś kogo kochasz jak brata tak?"
- Jakaś tam "chemia" była, ale to nie było "TO" na co czekałam. Reszta była prawie, że idealna, więc tak, wyobrażałam sobie z Tobą
przyszłość, liczyłam, że jak zaczniesz mnie bardziej dopieszczać, to motylki nadejdą, a jedyne co się pojawiło to jakaś dziwna...
niechęć do Ciebie. Nie potrafię tego wytłumaczyć, to są emocję, a nad nimi panowania nie mam.

"Hmm wychodzi na to że mieliśmy inne oczekiwania wobec miłości?
Dla mnie miłość polega na zaufaniu i przyjaźni, dla Ciebie miłość polega na wiecznych motylkach. No cóż.."
- Dla mnie w miłości muszą być jakiekolwiek motylki, chociaż na początku. W naszym związku nie było ich wcale.

Czyli jaki z tego morał? Nigdy nie ufaj kobiecie i nie wierz w jej deklaracje miłości i uczucia.
Czytając inne tematy na tym forum można też powiedzieć nigdy nie ufaj facetowi...
No to ogólnie nieźle, nikomu nie można ufać, jak tu zbudować szczęśliwy związek?

222

Odp: 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.

Hej.:)
Chciałam tu dodać kilka kwestii, bo przeczytałam wszystkie Twoje posty i mam nadzieję Ci troszkę pomóc.
Po pierwsze to chciała bym Cię bardzo zje**ć za to, że wieczorami pijesz! Czy robisz to codziennie po pracy wieczorem? Jeśli tak to jesteś naprawdę głupi, bo możesz skończyć jak Twój ojciec (a tego chyba nie chcesz, prawda?)
Po drugie: wiesz czemu się tak nadal męczysz tym rozstaniem, czemu nie potrafisz się od tego uwolnić?
Ponieważ do tej pory nie rozumiesz powodu jej rozstania. I dam Ci w tym temacie dobrą radę: przestań na siłę próbować to zrozumieć, bo wtedy nigdy Ci się to nie uda. Dlaczego? Bo wygląda to tak: wieczorem siadasz i próbujesz to zrozumieć, żeby to zrozumieć analizujesz swój związek szczegółowo i momentalnie przypominasz sobie szczęśliwe chwile, zaraz potem wpadasz w dół, że tych chwil już nie ma, a na końcu wychodzi na to, że powodu rozstania nie znalazłeś, za to zdołowałeś się na maksa, WYKOŃCZYSZ SIĘ TYM! Odpuść. Jeśli jest Ci dane to zrozumieć, to kiedyś ta chwila nastąpi. Nie wiem jak, ale kiedyś poznasz na to odpowiedź i zrozumiesz. Więc po prostu powiedz sobie: "kiedyś to zrozumiem, teraz nie ma sensu szukać odpowiedzi na siłę". Jeśli naprawdę zdecydujesz się odpuścić i uwierzysz, że kiedyś to wszystko zrozumiesz, wtedy poczujesz ulgę i zacznie być coraz lepiej, nie gorzej.

Drugim powodem dla którego jest Ci ciężko jest fakt, że nigdy byś się po niej nie spodziewał tego, że ona odejdzie i to tak nagle, z dnia na dzień. Tu nie mam dla Ciebie dobrych wiadomości. Niestety, ale ludzie odchodzą... Każdy człowiek jest wstanie odejść od drugiego człowieka, również matka potrafi opuścić swoje dziecko. To przykre, ale trzeba się z tym po godzić. Nigdy w życiu nie możesz być pewny, że ktoś zostanie z Tobą do końca. Nie znaczy to oczywiście, że masz teraz nikomu nie ufać i z nikim się nie wiązać. Nie! Po prostu zawsze musisz być przygotowany na to, że ktoś odejdzie i pozwolić mu na to.

Podsumowując rady ode mnie są takie: przestań szukać na siłę powodów jej odejścia, uwiesz w to, że kiedyś ten powód znajdziesz i pogódź się z tym, że ona odeszła.

223

Odp: 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.

Myszeczka dzięki za ten wpis. mam podobny problem, ja co prawda odeszłam ale to dlatego, że nam się nie układało. tez cały czas zastanawiam się co się własciwie stało i nie potrafię funkcjonowac choć mija miesiąc. cały czas szukam sposobu jak przestać się zastanawiać. może spróbuję twojej metody.
drugi akapit też trafny, NIESTETY.

224

Odp: 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.

No to chociaż Tobie mi się udało choć troszkę pomóc.:)
Cieszę się.:D

225

Odp: 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.

No i jak tam?
Dawno mnie tu nie było, dzisiaj się zalogowałem bo mam kryzys.
Koleżanka w pracy nie wylogowała się na fejsbuku, wszedłem na fejsa mojej byłej, zobaczyłem nowe zdjęcie, popłakałem się.
Ogólnie cały czas jak mnie tu nie było, myślałem dużo w ciągu dnia o niej, wieczorem codziennie chleje whisky.
Dalej mi smutno i płacze...
Ot to taka moja historia jeśli by kogoś ciekawiło "co dalej ze mną"...

226

Odp: 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.

O stary, zero poprawy, gdzies bardzo dajesz dupy, nie wiem w ktorym momencie, ale to nie pozwala Ci sie uwolnic od niej.

227 Ostatnio edytowany przez jestemsam (2014-07-21 20:49:59)

Odp: 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.

Powiem Ci że nie tak zero, bo w dzień normalnie funkcjonuje, uśmiecham się, nie mam myśli samobójczych itp.
Ale od razu po przyjściu z pracy whisky do odcięcia, codziennie... dobrze że już nie mam zoobowiązań finansowych żadnych to mnie na to stać.
Ale kilka razy dziennie myśli o niej są... ciężkie... a wieczorami najgorzej. Bez alko bym chyba nie funkcjonował. Ale dzisiaj to strzał w plecy czy jak to się mówi jak zobaczyłem jej zdjęcie z 2 lipca.... wszystko wróciło...

Więc nie wiem gdzie, ale gdzieś daje dupy...

228

Odp: 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.

Witaj Jestemsam!

Zamiast wyciągu z pszenicy w szklaneczce z grubo ciętego szkła miałeś pić łyżkę syropu klonowego. Obiecałeś!

Smutków nie da się utopić w alkoholu, ponieważ mają dużą siłę wyporu.

Nie rób z FB - FBI... Nie warto.



Moc serdeczności dla Ciebie

229

Odp: 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.

Czasami nie warto dawac sie pokusie sprawdzania to zawsze dobija, wiem po sobie choc moja eks przestala namietnie uzywac fejsa jak kiedyś,  to i tak wykorzystala ten fakt by zlosliwie za smsy mi dopieprzyc wypisujac chore komentarze pod zdjeciem swojego amanta. Dlatego stop!  ;-)

Glupio bardzo robisz. Ja jak mam dolek to wychodzs z chaty, przsjsc sie pobiegac pojeździć na rowerze cokolwiek jest lato cieplo za oknem wiec tyle możliwości jest ze nie sposob siddziec w domu i sis zamartwiac.

230 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2014-07-24 07:12:07)

Odp: 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.

Niedozwolony link.

Jeśli chcesz podzielić się jakimiś informacjami, to skopiuj fragmenty tekstu i podaj źródło - nie wklejaj linków.

231 Ostatnio edytowany przez jestemsam (2014-07-24 01:07:34)

Odp: 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.

@aurora borealis
Do tego muszę poczekać jeszcze rok, cały czas działam w kierunku swojego wyjazdu, cały czas dokumenty, załatwianie, ale już wszystko dobiega końca. Więc dopóki nie ma syropu klonowego to jest whisky, barwa podobna w sumie tongue

@thepass
dobry artykuł, dzięki

232

Odp: 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.

Cześć wszystkim. Dzisiaj przeczytałem w pracy i w domu wszystkie Wasze posty. Trochę czasu mi to zajęło:))) Historie wszystkie podobne. Na wstępie mogę Wam tylko napisać, że Ty jestemsam trafiłeś naprawdę strasznie w to bagienko. Specjalnie piszę bagienko bo zaraz Ci napiszę o bagnie choć pewnie zakrawa to na jedno wielkie gówno. Thepass, Zyczliwy, aurora borealis, Elle88 dobrzy z Was ludzie chociaż niektórzy porywczy:)). Można powiedzieć, że jesteście przyjaciółmi tego tematu a ty jestemsam doceń ich rolę tutaj. Rady ich wszystkich są radami ludzi życzliwych a nie hejtujących gówniarzy.
Pisałem o Twoim bagienku, bo może być bagno bądź nawet gówno. Przeczytaj proszę w wolnej chwili mój post. Dosyć długi ale przeczytaj. Powiem Ci, że Tobie obecnie zazdroszczę sytuacji. Wiele bym dał aby nie przeżyć tych ciężkich chwil z moją byłą narzeczoną a nie długo miała być żoną.
Też byłem w krytycznej sytuacji, załamany byłem jej dziwnymi akcjami, zdołowany pracą, niskim poczuciem wartości i obwinianiem po aborcji, do której zostałem poniekąd zmuszony ( może lepiej postawiony przed faktem dokonanym ). Błagałem ją o pomoc, nie prosiłem, BŁAGAŁEM, klęczałem przed nią i prosiłem "pomóż mi bo nie daję sobie rady", mówiłem, że chcę skończyć z sobą i wiesz co zrobiła? Obiecała pomóc i tyle. Na słowach się zakończyło. Też mówiła, że kocha itp., itd. Była na tyle tchórzliwa i wyrachowana, że zadzwoniła do mojej mamy prosząc ją o pomoc bo jestem w dołku psychicznym. Mama przyjechała i powiedziała jej, że pójdzie ze mną do lekarza a że był weekend musieliśmy poczekać do wtorku ( o psychiatrę chodzi ). Ale nagle front się zmienił po tym jak porozmawiała z siostrą i zaczęły problem ( czyli mnie ) spychać na mamę i w konsekwencji kazali jej mnie zabierać z mieszkania. Dół, rozpacz i trauma. Kobieta, która ponoć kochała, która miała być moją żoną potraktowała mnie jak zbędną rzecz, którą można sobie zabrać i wyjść - Z ŻYCIA. Pomaga się obcym ludziom, zwierzętom, zwierzęta pomagają ludziom i sobie a tutaj była ponoć ukochana osoba, z która miało się spędzić resztę życia. To jak zostaliśmy potraktowani przez kobiety wskazuje jak byliśmy strasznie im obojętni, zwłaszcza na sam koniec związku. Na koniec powiem Ci co mi napisała w sms-ie, bo kazałem jej zwrócić sobie 1000,00 zł., które dałem jej na wpis na listę radców prawnych ( uznałem, że nie mogę uczestniczyć w jej sukcesie, zresztą mi kiedyś to powiedziała, że nie mam w nim udziału ), napisała że faceta poznaje się po tym jak kończy. A dlaczego nie kobietę?

233

Odp: 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.
jestemsam napisał/a:

@aurora borealis
Do tego muszę poczekać jeszcze rok, cały czas działam w kierunku swojego wyjazdu, cały czas dokumenty, załatwianie, ale już wszystko dobiega końca. Więc dopóki nie ma syropu klonowego to jest whisky, barwa podobna w sumie tongue

@thepass
dobry artykuł, dzięki

ja uwielbiam łychę:) ale na dwóch kostkach lodu no i nie te perfumowane. Polecam Jamesona i Famous'a Grous'a też trochę perfumowane ale lepsze od tych co bez coli ani rusz:) Jakbyś był z Wrocławia to byśmy pewnie parę, paręnaście szklanek wychylili:)

234

Odp: 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.
intro_wertyk22 napisał/a:

Nie wiem czy dalej istnieje mój temat "Rozstanie, powroty, badanie terenu?" Tam pisałem, jak moja ex przez 2 miesiące po rozstaniu sprawdzała mnie na fejsie, gadaliśmy normalnie, smialiśmy się, żaliła się, żę ciężko jej, chciała nawet wrócić, jej przyjaciółka mnie namawiała, żebym z nią pogadał. A ostatnim razem jak się spotkaliśmy tuliła się do mnie, prawiła mi komplementy, a na drugi dzien się dowiedziałem, że jest z tym typem "od jakiegoś czasu". Więc to jest tylko manipulacja, ktoś kto podjął decyzję, ma wyrzuty sumienia i miota się, przy okazji robi wodę z mózgu tej drugiej osobie. Będziesz daaaaaaalej długo cierpiał, aż się nie odetniesz całkowicie. W momencie gdy zablokowałem na fejsbuku, usunąłem numer z telefonu, dopiero wtedy zacząłem żyć.

Jednak niektóre kobiety to po prostu perfidne świnie i manipulantki! Bez honoru i godności.

Ten post to jak bym czytał o swojej eks. Rozstaliśmy się cztery miechy temu, ona po dwóch dniach już kogoś miała, więc rogi zapewne przyprawione miałem dużo wcześniej.

A kilka dni temu zaczęła wypisywać, łazić za mną w robocie i prosić o spotkanie.

Ostatecznie do mnie przyjechała i to co wyprawiała w głowie mi się nie mieści.

Kleiła się do mnie, ewidentnie dążyła do zbliżenia, wygadywała teksty typu "zabierz mnie gdzieś, ucieknijmy".

Warto dodać, że dalej jest z tym typem.

Nie ugiąłem się i sobie poszła.

Kilka dni pisała, olałem to i mam chyba już spokój.

Takie coś naprawdę jest żałosne.

Kolego twego nie wiesz, a że wróciła to normalne, honor to rzecz względna, stąd tez krócej żyjemy big_smile
Jak ktoś odchodzi TO DOPIERO WTEDY DRUGA OSOBA DOCENIA TO CO STRACIŁA. Powiem ci że z introwertyczką tez mi się źle żyło i sam od niej odszedłem.  Szybko znalazłem nową osobę bo bym oszalał. Nie piszę tego ze złej woli. Niepotrzebnie się nakręcasz to ci tylko szkodzi, musisz się z tym pogodzić jak on.

Posty [ 196 do 235 z 235 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » 3 miesiące od porzucenia i jest coraz gorzej.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024