jestemsam napisał/a:To co mam robić? Na siłę wmawiać sobie że moja była jest zła, że ten związek był zły?
To chyba bez sensu bym siebie okłamywał.
Jasne moja była ideałem nie była, miała swoje wady które pokochałem.
Ale przede wszystkim nic więcej nie oczekiwałem od związku, byłem w 100% szczęśliwy i spełniony.
Wiec, co mam teraz zrobić/myśleć?
Nie mogę na siłę okłamywać siebie - "nie chcę tego związku, nie chce jej, było źle, nie chce powrotu, chce kogoś lepszego, zasługuje na kogoś lepszego" - to wszystko kłamstwa. Mam sobie je wmawiać?
Wiem wiem, ciężki przypadek ze mnie chyba 
Widzę, że muszę dodać tutaj swoje trzy grosze. Własnie zaczynam rozumieć Elle88 dlaczego tak się irytowała w moim przypadku, w którymś momencie rozumiałem o co jej chodzi, ale poza nią było setki innych postów i mailów od życzliwych ludzi, którzy pomogli mi to sobie uświadomić, co? Mianowicie to:
Ty nie masz chodzić i wmawiać coś sobie, Ty masz uświadomić sobie, że jakiś etap w Twoim życiu się zakończył, a jakiś rozpoczął. Niestety nowy etap nie jest już z Twoją byłą. Nie mozna się cofać i żyć cały czas przeszłością, trzeba żyć teraźniejszością i planować przyszłość. Dopóki bedziesz sobie WMAWIAŁ, że chcesz powrotu do byłej, tak powtórze to jeszcze raz TO JEST WMAWIANIE SOBIE, póty będziesz cierpiał. Stary, jeżeli wklejasz tutaj rozmowy ze swoją ex, to znaczy, że kompletnie się nie odciąłeś i jesteś na samym początku drogi ku lepszemu. Po pierwsze SKASUJ DO CHOLERY TE WSZYSTKIE WIADOMOŚCI, ALBO POCHOWAJ, BO TO KUSI JAK CHOLERA. Ja skasowałem wszystkie smsy od mojej byłej i wiesz co? Szukałem programu do odzyskiwania smsów. Wiesz co zrobiłem? Nic, bo z każdym poszukiwaniem, zaczynałem rozumieć, że nie po to kasowałem, żeby teraz odzyskać. Mam swoje "perełki", związane z moją ex, ale póki co je pochowałem, nie wyciągam ich i jakoś nie myslę o tym w ogóle, że takie rzeczy mam.
Wyjazd do Kanady, masz rok czasu żeby się zadeklarować, chcesz tam pojechać, to się zmotywuj, bo jak ma wyglądać Twój pobyt w tym Twoim "raju", jeżeli jestes teraz nieszczęsliwy? Czy do raju w niebie wchodzi ktoś nierozgrzeszony, w brudnych szatach? Nie, bo najpierw musiał w pełni się "wyleczyć", dlatego przemysl to sobie.
Jeszcze raz zaznaczę tu nie chodzi o wmawianie sobie, a uświadomienie.
Z innej beczki, zacznij analizę od siebie, usiądź czy tam połóż się i przed snem zacznij analizę, dlaczego tak cierpisz, które emocje są za to odpowiedzialne, znajdź je, złap i im przetłumacz, że chcesz być szczęśliwy, że zakończyło się coś, żeby coś nowego mogło się pojawić, jeżeli trafisz w to "sedno" to każdą chwilę słabości zniszczysz w minutę, dla przykładu Ci podam, dzisiaj rano wstałem z takim wspaniałym humorem, że aż poczułem się jak dwa miesiące temu, że każdy poranek witałem łzami w oczach, brakiem aptetytu i leżeniem przez 3 godziny. Wiesz co zrobiłem dzisiaj? Wiesz ile to trwało ten powrót do lepszego humoru? Niecałe dwadzieścia minut, owszem to jeszcze nie jest jedna minuta, ale poprawa diametralna. Wiesz co robię? Odkopuję "to" łapie te emocje i grzecznie jak dziecku, które płacze mówię "słoneczko, jest nowe życie teraz, niestety bez niej, może i lepiej, bo teraz czeka nas coś nowego, nowa mamusia, która będzie cudowna, tak wiem, tamta też była dobra, wspaniała (to akurat w Twoim przypadku, bo ja miałem potwora nie kobiete), ale nie była dość kochana by naprawić to co było nie tak, musimy teraz zająć się sobą, poradzić sobie jakoś sami, damy rade, a niebawem pojawi się ktoś nowy, tylko teraz daj rączkę i chodź ze mną, będzie wszystko dobrze, nie płacz, tatuś jest był i będzie przy Tobie, jeżelli coś się dzieje to mi powiedz, a nie płaczesz, dobrze?" i w tym momencie wszystko co złe z mej głowy znika ot tak, na to "pstryknięcie palcami". Nie ukrywam, co jakiś czas pukają wspomnienia do drzwi i chcą wpuścić żal, a z żalem smutek, który się nie ujawnia. Nie otwieram, bo wiem czym to się skończy, a im bardziej udaję, że nikogo w domu nie ma, tym większa rezygnacja tych karłów z pukania do tych drzwi, idą gdzieś indziej, odpuszczają, a ja mogę spać spokojnie.
To jest mój sposób na lepsze "ja", to dzięki takim metodom, WŁASNYM, nikt mi ich nie proponował i nie zarzucał, może w jakimś stopniu opowiadając o "małym ja i dużym ja" albo "dorosłym i dzieckiem".
Nie wyjdziesz z tego, póki nie zamkniesz starego etapu w pełni, teraz nawet nie chcesz z niego wyjść. Na siłe wmawiasz sobie, że jest dobrze, że oh ah itd, ale w głębi czujesz, że chcesz do niej wrócić. Jeżeli czytasz to, to w tym momencie ogarnia Cię lekka złość, mimo, że twierdzisz "jest spoko, niech sobie pieprzy, ja wiem lepiej", ale mam dla Ciebie złą wiadomość, choć teraz jesteś przekonany, zę jest inaczej, to za jakiś czas uświadomisz sobie, że tak cholernie się okłamujesz, że najchętniej strzeliłbyś sobie w ryj.
Jeszcze jedno, nie mów mi, że jesz i jesz i przytyc nie możesz, masz budowę ektomorfika i jesz i dalej nic. Tez miałem mega szybki metabolizm, a przytyłem z najniższej wagi przy tym wzroście (68 kg) aż do najwyższej wagi przy tym samym wzroście (104 kg), więc nie mów, że się czegoś nie da, bo nie da to się tylko wtedy, jak ktoś na starcie rezygnuje i poddaje się. "Kto nie ryzykuje ten nie pije szampana".
Teoria która byc może narodzi się w Twojej głowie "tak, dlatego się nie będe poddawał i będe walczył o miłość mojej ex, o związek" i w tym momencie pojawia się radośc, jest najgorszą rzecza jaką możesz zrobić, bo to jest największy przykład tego jak się oszukujesz. Wiem co mówię, bo przechodziłem to już. Oglądałem film "The Secret" z YouTube i na sugestię "weź kartkę, przemyśl czego chcesz od życia i napisz to na niej", wiesz co zrobiłem? Napisałem, że chcę aby moja ex wróciła, tak mnie to nakręciło, że w głowie miałem obraz, że ona zaraz tutaj będzie zapuka do mych drzwi i zostanie na zawsze już, cieszyłem się cholernie, w końcu odżyłem. Ale z czasem zobaczyłem, że tak się nie dzieje i smutek wracał. Teraz ciesze się, że opcja Sekretu, czy Prawa Przyciągania, która mówi, że to o czym myślimy, leci w kosmos i po jakimś, uwaga PO JAKIMŚ czasie wraca, jest cudowne, bo gdyby od razu się działo to czego pragnę, to byłby niezły kwas, nie doszedłbym do wielu wniosków, wielu rzeczy bym nie zauważył i na pewno nie uzmysłowiłbym sobie, że ten związek z tą kobietą, to najgorsza rzecz jaką moge zrobić. Nadzieja będzie w Tobie długo, sam wczoraj zwróciłem uwagę na to, że ta nadzieja jest ciągle we mnie, ale non stop ją neguje, pokazując i pisząc o tym najlepiej sobie gdzieś na kartce, w mailu do kogoś, czy cokolwiek, że ta dziewczyna to nie było to. I tak samo jak te karły pukające do drzwi, tak samo nadzieja odpuszcza i wygasa.
Do takich rzeczy dojdziesz OBY I TEGO CI Z CAŁEGO SERDUSZKA ŻYCZĘ, ale niestety za jakiś czas, musisz wziąć się w garść, po męsku, inaczej żadna robota. Nie bede Cie cisnął, choć może wydarcie się na Ciebie spowodowałoby odpalenie jakiegoś procesu w głowie.
Najlepsze jest to oszukiwanie siebie, wyobraź sobie, że nawet niektórzy mądrzy ludzie na tym forum nie zauważyli, że ciągnę ich za język, gdy piszą mi, że moja była wróci, będzie chciała znowu miłościa itd. Jedna osoba, zauważyła to, jeździła po mnie na każdym kroku za to, a ja jej unikałem podświadomie, bo psuła to co w głowie się wytworzyło. Teraz wiem i zawdzięczam to właśnie Elle88 że rozpieprzyła mi głowę, oczywiście za każdym razem się jej odgryzałem, aż do momentu, gdzie za bardzo mi wjechała na to badziewie w głowie i uciekłem sobie, z czasem jak napisała, że ucieka z tego forum, na jakiś czas, pojawiło się "ejejej, nie uciekaj, bo potrzebuję teraz pomocy, halo, gdzie jesteście ludzie mądrzy", no właśnie. I teraz stoję tu przed Tobą i mówię jak jest, niczym Mariusz Max Kolonko, który opowiada JAK JEST.
Głowa do góry, będzie dobrze, zobaczysz, tylko nie naciskaj na przyspieszony proces leczenia i skup się na sobie, czytaj sobie, codziennie ten post i ten post z moimi "magicznymi" punktami, jak postępować po rozstaniu. Czytaj to jak mantrę, a sam zaczniesz w głowie dochodzić do własnych wniosków i własnych pomysłów na "punkty".