pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Strony Poprzednia 1 87 88 89 90 91 129 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 5,721 do 5,785 z 8,335 ]

5,721 Ostatnio edytowany przez Be. (2022-05-27 14:20:28)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ross teraz piszesz jak gdybyś nie posiadała buźki i nie potrafiła się komunikować. Wręcz wyobraziłam sobie taką Ciebie, która czeka aż facet sam cokolwiek obwieści, bo nie da się go zapytać o zamiary...ale z drugiej też sam wiem, jak to jest gdy komunikacja niby jest, a jednocześnie niewiele to zmienia. Może był spokojny, może celowo takie cechy mu nadajesz by  uderzyć w takich gosci, nie wiem. Katolikom na pewno nie ufam, gdybym poznał kobietę i byłaby gorliwym gościem w kościele to raczej od razu czerwona lampka... Cóż myślę Ross, że po prostu oczekiwalas czegoś innego, a związki okazały się być... no właśnie takie. Jak jedno nie odwali to zrobi to drugie na 100%...

Zobacz podobne tematy :

5,722

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
KoralinaJones napisał/a:
rossanka napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Problem w tym, że jest to kwestia indywidualna, i nie zawsze kompatybilna pomiędzy samymi zainteresowanymi. Poziom oczekiwań i zaangażowania nie zawsze jest na tym samym lub choćby podobnym poziomie z obu stron.

Tyle to sama wiem,że zawsze się można rozejsc, że jeden się może bardziej zaangażować niż drugi.
Pytam kiedy już się jest w związku?

Odpowiedziałam Ci. Kiedy dwoje zainteresowanych tego chce, kiedy traktuje siebie nawzajem w określony dla siebie sposób, jest to wyższy level zaangażowania.

Mówił, że to na poważnie, żebym go traktowała poważnie. Czyli mogłam myśleć  że to związek nie koleżeństwo?

5,723

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Przeraża mnie w jakiś sposób ta Twoja taka dziwna nieobecność jak gdyby, Ross.

5,724

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Be. napisał/a:

Ross teraz piszesz jak gdybyś nie posiadała buźki i nie potrafiła się komunikować. Wręcz wyobraziłam sobie taką Ciebie, która czeka aż facet sam cokolwiek obwieści, bo nie da się go zapytać o zamiary...ale z drugiej też sam wiem, jak to jest gdy komunikacja niby jest, a jednocześnie niewiele to zmienia. Może był spokojny, może celowo takie cechy mu nadajesz by  uderzyć w takich gosci, nie wiem. Katolikom na pewno nie ufam, gdybym poznał kobietę i byłaby gorliwym gościem w kościele to raczej od razu czerwona lampka... Cóż myślę Ross, że po prostu oczekiwalas czegoś innego, a związki okazały się być... no właśnie takie. Jak jedno nie odwali to zrobi to drugie na 100%...

Czemu mam kłamać, przecież pisze anonimowo. Był spokojny, taki właśnie zwykły. Cieszyłam się, że po latach trafiłam w końcu na kogoś takiego.
Katolik- nie ma ludzi bez " wad" jeśli to wada, każdy ma jakieś wady, nie można od razu ludzi skreślać, jeśli resztą, a przynajmniej większość cech odpowiada. Nie ma ludzi w których 100 procent cech odpowiada.

5,725

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Be. napisał/a:

Przeraża mnie w jakiś sposób ta Twoja taka dziwna nieobecność jak gdyby, Ross.

Tak. Podskoczyłaby, miała wymagania to by mnie jeszcze szybciej zostawił. Jak chcesz być w związku, musisz siedzieć cicho albo on znajdzie inną.

5,726 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2022-05-27 14:26:39)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Co Ty dzisiaj, ross, za  historie tworzysz?


Nie wymusisz na nikim zaangażowania jakiego oczekujesz, a jakiego ktoś nie chce Ci dać.

5,727 Ostatnio edytowany przez Evergreen (2022-05-27 14:31:03)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

Ależ wręcz przeciwnie, historie są przednie smile i mogą być bardzo pouczające na przyszłość.

Poczytałam trochę, to co pisaliście wczoraj i każdy z Was według mnie ma trochę racji. Chyba najbliżej było mi do Adeli i Bagiennika w opiniach. I teraz:
1. tak Ross, bez seksu związku nie ma, zgadzam się w 100%. Seks daje te emocje, które napędzają, kręcą relację. I myślę, że nie ma większego znaczenia częstotliwość.
2. Seks chyba podzieliłabym na: pożądliwy i szybki (jedno i drugie nakręcone i niech się dzieje co chce i gdziekolwiek chce), czuły i spokojny (typu romantic, kolacyjka, świece itp.), usługowy (nie chodzi o płatny, tylko, dający drugiej stronie realizację potrzeby jednostronnie) i uważam, że w długiej relacji powinny być te wszystkie. W krótkiej wchodzimy bardziej w pożądliwy
3. Ross, dlaczego seks tylko z zaangażowaniem? Musi być jakaś deklaracja lub zakochanie? Ja bym wyróżniła coś takiego jak pragnienie - Bagiennik chyba pisał o tej wersji
4. Co odróżnia zwykłą relację od poważnego związku? Chyba plany i ich realizacja, wzajemne zaangażowanie w sprawy drugiej strony, wspólne budowanie przyszłości, finanse, mieszkanie itd. I na pewno, będąc z kimś kilka miesięcy uznaję, że jesteśmy już w jakimś relacjo-związku, bo jeśli nie, a tylko się bawimy i nie angażujemy, to szkoda prądu. No i teraz, jeśli to układ randkowy (czyli widzimy się w weekendy, wyjeżdżamy razem, nie mieszkamy ze sobą) to raczej typ: relacja i ok jeśli obie strony od takich ustaleń zaczęły i się na nie zgadzają. I pewnie coś takiego mogłoby trwać latami. To nie znaczy, że zezwalam aby druga strona bawiła się z innymi panienkami na boku, bo ja trzymałabym się tego wybranego i czekała na to spotkanie
5. Jeśli mamy związek, to nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie byli ze sobą szczerzy, nie mówili o swoich uczuciach i były tematy tabu. Znaczy jakaś forma przyjaźni w związku musi być. Oczywiście, że facet raczej nie zrozumie Cię tak jakby to zrobiła przyjaciółka tej samej płci, ale w męsko-damskiej relacji określiłabym to wspólnym frontem, identyfikacją poprzez związek, określenia "my".
6. Zakochanie może trwać i trwać latami, Bagiennik, a może nie być go wcale, ale aby wytrwać trzeba relację podgrzewać cały czas. Nie ma opcji veni vidi vici i leżymy na kozetce z wieńcem laurowym na głowie i zajadamy winogrona. Jak nie ma emocji w związku to związek się rozłazi, czy strony zorientują się i coś z tym zrobią to już inna sprawa. Nieustanna harówka. Ale tu masz rację zakochanie się kiedyś się kończy i potem jest proza życia. Ale chyba Adela mówiła, że w etapie zakochania już tworzymy związek i nie czekamy na głośne PYK, że bańka pękła, to nie jest takie schematyczne, przecież, przechodzi płynnie. A sama miłość uważam nie powinna się "wypalać". Zawsze jest jakaś przyczyna (zdrada, zmiana w życiu, fascynacje, kryzysy osobowościowe, choroby psychiczne itp.), bo jeśli ktoś traci emocje i nic z tym nie robi, to znaczy, że tak naprawdę nie był zaangażowany, nie brał odpowiedzialności za związek i drugą osobę.
7. Zgadzam się z Szeptuchem, że niezależnie czy jest dobrze czy źle, pozostajemy przy sobie, bo zadeklarowaliśmy swoją odpowiedzialność za siebie. I jeśli partner się roztyje, bo nawet się zaniedbał (ma prawo mieć gorszy czas, a może i nawet na stałe tak zostanie, no i co z tego), bo tu tez wspominaliście o tym, to co z tego, pokochaliście człowieka, a nie jego kilogramy, portfel czy coś widocznego.

rossanka napisał/a:

1. Tu się zgadzam.

2.Tu też zgoda.

3. Musi być jakas emocja (oczywiście nie nienawiść czy po prostu gdy kogoś nie lubie). Jak kogoś nie znam, ale fizycznie mi sie spodoba, to nie jestem w stanie iść z nim do łóżka, np ide do pubu, podoba mi się facet, zaczynamy rozmawiać, jest miło, ale go zupełnie nie znam, nie mam żadnej emocji do niego - seks odpada. .

No ale dlaczego nie? Jeśli ten flirt się pociągnie, powie coś fajnego, zafascynuje Cię to dlaczego nie? Może o ten flirt tu chodzi Ross?

rossanka napisał/a:

Ale miałam kiedyś dalszą znajomą, była ewenementem, mogła iść do łóżka z facetem poznanym 10 minut wcześniej, dla mnie to było niewyobrażalne, nie w znaczeniu "jaka ladacznica", tylko, że to był zupełnie obcy gosć poznany pare minut wcześniej. Czasami był to numerek w pokoju, toalecie, czasami zabierała go do domu, jak dziecko było u babci. Ale co kto woli. .

No takie jazdy, to już nie dla mnie. To się nazywa mechaniczny seks właśnie. Dobra, 2h intensywnych flirtów, to może, nie wykluczam (choć nie zakosztowałam do końca), jeśli latałyby jakieś feromony w powietrzu. Z resztą pisałam o gościu z wakacji - no nie.

rossanka napisał/a:

4. Tu nie do końca się zgodzę. Zobacz, plany na przyszłość, cod ślubu, dzieci, wspólnego życia, zamioeszkania - to sie pojawia po jakimś czasie. Do tej porey zaczyna się od spotykania, randek, lużnego spędzania czasu, a to na spacerze, a to w kinie, a to icdzie się potańczyć czy na kajaki, odwiedza się w domu, uprawia seks, ale przecież w tej fazie nikt z nikim nie robi planów małżeńskich czy nie planuje dzieci i kredytu na budowe domu. To jest to związek czy nie? Czy będąc w takiej relacji mogłabym teoretycznie spotykać się z innymi, bo "ten" przecież nie obiecywał mi pierścionka, nie oświadczał się, nie planował razem wspólnej przyszłości - teoretycznie więc jest to związek czy koleżństwo z seksem?
Dopóki ktoś się nie oświadczy - to mogę to luźno traktować w znaczeniu, że ktoś podchodzi lekko i niezobowiązująco do mojej relacji? - Podałam dosyć przewrotny przykład a jednak.

No przewrotny, bo kredyty, śluby, dzieci to już kaliber typu "hardcore level", ale zamieszkanie wspólne finanse bieżące, a nie dzielenie się półkami w lodówce. Ja bym to Twoje i tak nazwała związkiem, bo tak to odczuwałaś. Patrząc z zewnątrz relacją, ale nie koleżeńską, bo  były tam emocje z jednej i drugiej strony, tylko że koleś był niezdolny do prawdziwego związku i nie wie co to miłość i odpowiedzialność, to co poradzisz teraz.

rossanka napisał/a:

5.To oczywiste.

6. Zakochanie jest na początku i nie trwa wiecznie. Potem pryska i albo nie ma nic, para się rozchodzi, albo przeradza się stopniowo w miłość i to na lata co u niektórych..

No więc w momencie "pyknięcia" okazuje się czy mamy do czynienia z osobą odpowiedzialną i zaangażowaną.

rossanka napisał/a:

Nie zgadzam się jednak, ze to harówka. Kiedyś myślałam, ze właśnie dobry udany związek to harówka, ciągła praca nad związkiem,

TAK, co pewien czas trzeba rozpalić go na nowo.

rossanka napisał/a:

poswięcenie i kompromisy

NIE. Żadne mi tu poświęcenie, bo jeśli jedna się poświęci to niestety będzie kupa i 6 stóp mułu. Obie strony powinny być w to zaangażowane i wspierać się nawzajem (to taki ideał, wiadomo, że często tak nie jest sad ) i AKCEPTOWAĆ. Czyli jeśli ktoś ma jakieś tam przywary, które drugiego drażnią, to ta druga strona powinna znaleźć sposób na poradzenie sobie z tym. Nie zmieni pewnych rzeczy, więc sobie poradzi: żartem, systemem zaradczym czy cokolwiek innego. Ważne, żeby potrzeby OBU stron były w większości zaspokajane, jeśli da się wszystkie, to mega sukces.

rossanka napisał/a:

Po 40stce myślę, że to błąd w myśleniu. Coś na zasadzie, jak ludzie powtarzają cierpienie uszlachetnia - bzdura

BZDURA. Kit wstawiany szczególnie kobietom aby w tych związkach czy przemocowych czy innych toksycznych przetrwały niby dla dobra.... no czego... chyba tego przemocowca, toksyka.

rossanka napisał/a:

albo co cię nie zabije to cięwzocni - bzdura, może cię złamać, ze żyjąc prawie nie żyjesz

Teraz się będziesz śmiać pewnie ze mnie, ale umierasz wtedy, żeby się narodzić na nowo. Sprawdzałam w praktyce. To nie głupie gadanie, tylko nikt nie dodaje w tym powiedzonku jak dojść do tego "wzmocni".


rossanka napisał/a:

7. Tu już wybiegasz w przyszłośc, co będzie za ileś lat jak partner się zestarzeje i roztyje. Na razie to trzeba mieć tego partnera, aby sie ktoś mógł roztyć i zestarzeć big_smile

No wiadomo smile , ale jak słyszę głosy, że jak się kto roztyje, bo się zaniedbał, to "highway" to nie czaję tego.

5,728

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ross, a Ty zauważyłaś przez tyle lat, że Ty się chcesz angażować gdy 2 strona nie chce? A jak facet chce, to Ty nie za bardzo? Toć to znaczy, że po prostu boisz się tych relacji...chyba...

5,729

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Be. napisał/a:

Ross, a Ty zauważyłaś przez tyle lat, że Ty się chcesz angażować gdy 2 strona nie chce? A jak facet chce, to Ty nie za bardzo? Toć to znaczy, że po prostu boisz się tych relacji...chyba...

Niezupełnie. Jak widzę od razu, zedruga strona nie jest zainteresowana to od razu odpuszczam, jeszcze mi się ani razu nie udało tak zauroczyć.
Tylko,że jakchyba źle coś odbieram, bo odbieram niektórych tak, że widzemjestem pewna zainteresowania a w pewnym momencie coś staje w miejscu i okazuje się, że Pan zainteresowany nie jest. Cholera wie  o co im chodzi

5,730

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Be. napisał/a:

Przeraża mnie w jakiś sposób ta Twoja taka dziwna nieobecność jak gdyby, Ross.

Tak. Podskoczyłaby, miała wymagania to by mnie jeszcze szybciej zostawił. Jak chcesz być w związku, musisz siedzieć cicho albo on znajdzie inną.

TO na pewno nie jest związek. Przynajmniej zdrowy.

5,731 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2022-05-27 14:36:56)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Be. napisał/a:

Ross, a Ty zauważyłaś przez tyle lat, że Ty się chcesz angażować gdy 2 strona nie chce? A jak facet chce, to Ty nie za bardzo? Toć to znaczy, że po prostu boisz się tych relacji...chyba...

Niezupełnie. Jak widzę od razu, zedruga strona nie jest zainteresowana to od razu odpuszczam, jeszcze mi się ani razu nie udało tak zauroczyć.
Tylko,że jakchyba źle coś odbieram, bo odbieram niektórych tak, że widzemjestem pewna zainteresowania a w pewnym momencie coś staje w miejscu i okazuje się, że Pan zainteresowany nie jest. Cholera wie  o co im chodzi

Ale, ross, od zainteresowania do zaangażowania to daleka droga.

5,732 Ostatnio edytowany przez Be. (2022-05-27 14:39:19)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Be. napisał/a:

Ross, a Ty zauważyłaś przez tyle lat, że Ty się chcesz angażować gdy 2 strona nie chce? A jak facet chce, to Ty nie za bardzo? Toć to znaczy, że po prostu boisz się tych relacji...chyba...

Niezupełnie. Jak widzę od razu, zedruga strona nie jest zainteresowana to od razu odpuszczam, jeszcze mi się ani razu nie udało tak zauroczyć.
Tylko,że jakchyba źle coś odbieram, bo odbieram niektórych tak, że widzemjestem pewna zainteresowania a w pewnym momencie coś staje w miejscu i okazuje się, że Pan zainteresowany nie jest. Cholera wie  o co im chodzi


No ja pamiętam, że na wcześniejszych stronach pisałaś co innego...



Praktycznie każda kobieta budzi ogromne zainteresowanie, ale Ty niby jakoś tak nie do końca itd....nie mówisz prawdy, zresztą co kilkanaście stron zmieniasz nieco te swoje opowieści...

5,733

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
KoralinaJones napisał/a:
rossanka napisał/a:
Be. napisał/a:

Ross, a Ty zauważyłaś przez tyle lat, że Ty się chcesz angażować gdy 2 strona nie chce? A jak facet chce, to Ty nie za bardzo? Toć to znaczy, że po prostu boisz się tych relacji...chyba...

Niezupełnie. Jak widzę od razu, zedruga strona nie jest zainteresowana to od razu odpuszczam, jeszcze mi się ani razu nie udało tak zauroczyć.
Tylko,że jakchyba źle coś odbieram, bo odbieram niektórych tak, że widzemjestem pewna zainteresowania a w pewnym momencie coś staje w miejscu i okazuje się, że Pan zainteresowany nie jest. Cholera wie  o co im chodzi

Ale, ross, od zainteresowania do zaangażowania to daleka droga.

Chapeau bas! smile - to jest chyba klucz smile

5,734

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
adela 07 napisał/a:
rossanka napisał/a:
Be. napisał/a:

Przeraża mnie w jakiś sposób ta Twoja taka dziwna nieobecność jak gdyby, Ross.

Tak. Podskoczyłaby, miała wymagania to by mnie jeszcze szybciej zostawił. Jak chcesz być w związku, musisz siedzieć cicho albo on znajdzie inną.

TO na pewno nie jest związek. Przynajmniej zdrowy.

Ale to prawda. Z resztą w domu masz to samo. W skrócie jak dziecko jest grzeczne i posłuszne jest kochane. Jak ma swoje zdanie, to nie jest kochane. Dopóki nie nagnie się do zdania rodziców, wtedy oni dają miłość znowu.
Tak wiem, powinno być inaczej, czytałam o tym, terapeuta tak mówiła, ale tego nie czuję, co poradzisz, ludzie mają swoje " zawirowania".
A wiesz Adela, że tem mój zwiaze- niezwiazek trwałby do dziś pewnie w takiej formie jak trwał tylko pod warunkiem, żebym nie fikała, albo nie miała swojego zdania?
Chociaż może się mylę, bo na koniec powiedział, że byłam za dobrą i na wszystko się zgadzałam a on chciałby się kiedyś pokłócić.
I zrozum tu faceta. A jakbysmy się kłócili, to by pewnie odszedł z powodu kłótni i że się nie dogadujemy. W sumie każdy powód był dobry.

5,735

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Be. napisał/a:
rossanka napisał/a:
Be. napisał/a:

Ross, a Ty zauważyłaś przez tyle lat, że Ty się chcesz angażować gdy 2 strona nie chce? A jak facet chce, to Ty nie za bardzo? Toć to znaczy, że po prostu boisz się tych relacji...chyba...

Niezupełnie. Jak widzę od razu, zedruga strona nie jest zainteresowana to od razu odpuszczam, jeszcze mi się ani razu nie udało tak zauroczyć.
Tylko,że jakchyba źle coś odbieram, bo odbieram niektórych tak, że widzemjestem pewna zainteresowania a w pewnym momencie coś staje w miejscu i okazuje się, że Pan zainteresowany nie jest. Cholera wie  o co im chodzi


No ja pamiętam, że na wcześniejszych stronach pisałaś co innego...



Praktycznie każda kobieta budzi ogromne zainteresowanie, ale Ty niby jakoś tak nie do końca itd....nie mówisz prawdy, zresztą co kilkanaście stron zmieniasz nieco te swoje opowieści...

W którym punkcie,? Pewnie coś źle rozumiesz.

5,736

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
KoralinaJones napisał/a:
rossanka napisał/a:
Be. napisał/a:

Ross, a Ty zauważyłaś przez tyle lat, że Ty się chcesz angażować gdy 2 strona nie chce? A jak facet chce, to Ty nie za bardzo? Toć to znaczy, że po prostu boisz się tych relacji...chyba...

Niezupełnie. Jak widzę od razu, zedruga strona nie jest zainteresowana to od razu odpuszczam, jeszcze mi się ani razu nie udało tak zauroczyć.
Tylko,że jakchyba źle coś odbieram, bo odbieram niektórych tak, że widzemjestem pewna zainteresowania a w pewnym momencie coś staje w miejscu i okazuje się, że Pan zainteresowany nie jest. Cholera wie  o co im chodzi

Ale, ross, od zainteresowania do zaangażowania to daleka droga.

Na początku nie ma przecież zaangażowania. Ludzie się nie angażują w dwa dni. Czekałam, aż się rozwinie.

5,737

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Bo taka kobieta co się uwiesza na facecie i żyje jego życiem oraz czeka aż on podejmie każda możliwą decyzję zaczyna po czasie kojarzyć się z córką a nie kobieta. To jest mega odpychające...

5,738

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
rossanka napisał/a:

Niezupełnie. Jak widzę od razu, zedruga strona nie jest zainteresowana to od razu odpuszczam, jeszcze mi się ani razu nie udało tak zauroczyć.
Tylko,że jakchyba źle coś odbieram, bo odbieram niektórych tak, że widzemjestem pewna zainteresowania a w pewnym momencie coś staje w miejscu i okazuje się, że Pan zainteresowany nie jest. Cholera wie  o co im chodzi

Ale, ross, od zainteresowania do zaangażowania to daleka droga.

Na początku nie ma przecież zaangażowania. Ludzie się nie angażują w dwa dni. Czekałam, aż się rozwinie.

No i? U Ciebie się rozwinęło a u niego nie?

5,739

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Be. napisał/a:

Bo taka kobieta co się uwiesza na facecie i żyje jego życiem oraz czeka aż on podejmie każda możliwą decyzję zaczyna po czasie kojarzyć się z córką a nie kobieta. To jest mega odpychające...

Ale z drugiej strony, jakbym mowila:  czy traktujesz mnie poważnie, chciałabym abyśmy mieszkali razem, chciałabym abyśmy codziennie rozmawiali, nie podoba mi się co się dzieje po seksie- to by było źle, bo baba ma muchy w nosie o wymaga.

5,740

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
KoralinaJones napisał/a:
rossanka napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Ale, ross, od zainteresowania do zaangażowania to daleka droga.

Na początku nie ma przecież zaangażowania. Ludzie się nie angażują w dwa dni. Czekałam, aż się rozwinie.

No i? U Ciebie się rozwinęło a u niego nie?

Koraliwakarolino no właśnie.

5,741

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
rossanka napisał/a:

Na początku nie ma przecież zaangażowania. Ludzie się nie angażują w dwa dni. Czekałam, aż się rozwinie.

No i? U Ciebie się rozwinęło a u niego nie?

Koraliwakarolino no właśnie.

Bywa. Życie toczy się dalej. Tego kwiatu pół Światu.

5,742

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Be. napisał/a:

Bo taka kobieta co się uwiesza na facecie i żyje jego życiem oraz czeka aż on podejmie każda możliwą decyzję zaczyna po czasie kojarzyć się z córką a nie kobieta. To jest mega odpychające...

Ale z drugiej strony, jakbym mowila:  czy traktujesz mnie poważnie, chciałabym abyśmy mieszkali razem, chciałabym abyśmy codziennie rozmawiali, nie podoba mi się co się dzieje po seksie- to by było źle, bo baba ma muchy w nosie o wymaga.

Nie, nie byłoby. Taka to rozmowa...

Może brak Ci własnego życia właśnie i okres samotności miał być czasem byś o siebie zadbała.

5,743

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Be. napisał/a:
rossanka napisał/a:
Be. napisał/a:

Bo taka kobieta co się uwiesza na facecie i żyje jego życiem oraz czeka aż on podejmie każda możliwą decyzję zaczyna po czasie kojarzyć się z córką a nie kobieta. To jest mega odpychające...

Ale z drugiej strony, jakbym mowila:  czy traktujesz mnie poważnie, chciałabym abyśmy mieszkali razem, chciałabym abyśmy codziennie rozmawiali, nie podoba mi się co się dzieje po seksie- to by było źle, bo baba ma muchy w nosie o wymaga.

Nie, nie byłoby. Taka to rozmowa...

Może brak Ci własnego życia właśnie i okres samotności miał być czasem byś o siebie zadbała.

Nie to nie to.
Nawet jak byłam potem (tzn po rozstaniu)na terapii, coś jak Adela, podświadomie oczekiwałam, że terapeuta (byłam u kobiety i mezczyzny) stwierdzi, że muszę mieć swoje życie, pobyć sama I że jestem jak bluszcz oplatający faceta ale nie. Oboje stwierdzili, że jak najbardziej mam swoje życie I jak najbardziej nawet wskazane i porządne abym była w związku. Nie potrezebuje żyć sama, bo umiem żyć sama.

Zresztą znajomi też tak mówili. Aby sobie kogos innego za jakiś czas znaleźć. Od nikogo nie usłyszałam, aby pobyć samej I aby nauczyć się żyć samej(mam na myśli ludzi znających mnie osobiście).

5,744

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
KoralinaJones napisał/a:
rossanka napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

No i? U Ciebie się rozwinęło a u niego nie?

Koraliwakarolino no właśnie.

Bywa. Życie toczy się dalej. Tego kwiatu pół Światu.

To chyba odwiedzam nie te kwiaciarnie co trzeba sad

5,745 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2022-05-27 15:03:12)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
rossanka napisał/a:

Koraliwakarolino no właśnie.

Bywa. Życie toczy się dalej. Tego kwiatu pół Światu.

To chyba odwiedzam nie te kwiaciarnie co trzeba sad

Nie wiem, ross, to może odwiedź dział ogrodniczy w Obi i tym razem weź coś w doniczce, może będzie solidniejsze tongue


Tak poważnie. Czasem trudno trafić na "tę" osobę.

5,746

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Dobra to teraz tak..Jaki problem byś założyła konto na Sympatii np dziś?. Panów w Twoim wieku jest więcej niż kobiet w jakimkolwiek wieku na takim portalu. Nie ma opcji żeby każdy z nich był super zły przy tej ilości.

5,747 Ostatnio edytowany przez Evergreen (2022-05-27 15:14:44)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
adela 07 napisał/a:
rossanka napisał/a:

Tak. Podskoczyłaby, miała wymagania to by mnie jeszcze szybciej zostawił. Jak chcesz być w związku, musisz siedzieć cicho albo on znajdzie inną.

TO na pewno nie jest związek. Przynajmniej zdrowy.

Ale to prawda. Z resztą w domu masz to samo. W skrócie jak dziecko jest grzeczne i posłuszne jest kochane. Jak ma swoje zdanie, to nie jest kochane. Dopóki nie nagnie się do zdania rodziców, wtedy oni dają miłość znowu.
Tak wiem, powinno być inaczej, czytałam o tym, terapeuta tak mówiła, ale tego nie czuję, co poradzisz, ludzie mają swoje " zawirowania".
A wiesz Adela, że tem mój zwiaze- niezwiazek trwałby do dziś pewnie w takiej formie jak trwał tylko pod warunkiem, żebym nie fikała, albo nie miała swojego zdania?
Chociaż może się mylę, bo na koniec powiedział, że byłam za dobrą i na wszystko się zgadzałam a on chciałby się kiedyś pokłócić.
I zrozum tu faceta. A jakbysmy się kłócili, to by pewnie odszedł z powodu kłótni i że się nie dogadujemy. W sumie każdy powód był dobry.

Masz rację i nie masz racji. Powiem okrutnie. W związkach gdy masz dominanta i podwładnego, to jeśli podwładny staje się ścierą, to dominant ścierę rzuca. Jeśli ściera się odzywa, to dostaje w pysk i też się ją rzuca. Tutaj kluczem jest NIE zostanie ścierą, od początku relacji i GRANICE. Jeśli ich nie będzie to po Tobie i będziesz 10 lat przeżywać, że żyły wypruwałaś, a on i tak poleciał w świat. I ty zostajesz jako zero totalne, z osobowością tej ściery, a on fruwa jak ptaszek z nakarmionym brzuszkiem. Proszę się nie poświęcać! Nie jesteś w stanie robić roboty za dwoje.

Może i ten związek trwałby do dziś, Ross, ale nie byłabyś już Ross, którą jesteś obecnie, na to masz gwarancję (syndrom ściery). A i tak po tych 5 latach związku nadal masz jakieś głębokie rany, które cały czas liżesz, mimo wszystko.

A jakbyście się kłócili, to byłyby emocje i związek mógłby również trwać (to są te rozpałki związku również), ale tak musiałoby być od początku, a nie po 5 latach nagle.

Wygląda na to, że ten partner Twój to z takiego patriarchalnego domu wyrósł i tak sobie chciał wszystko pod to ustawić.

5,748

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
adela 07 napisał/a:
rossanka napisał/a:

Tak. Podskoczyłaby, miała wymagania to by mnie jeszcze szybciej zostawił. Jak chcesz być w związku, musisz siedzieć cicho albo on znajdzie inną.

TO na pewno nie jest związek. Przynajmniej zdrowy.

Ale to prawda. Z resztą w domu masz to samo. W skrócie jak dziecko jest grzeczne i posłuszne jest kochane. Jak ma swoje zdanie, to nie jest kochane. Dopóki nie nagnie się do zdania rodziców, wtedy oni dają miłość znowu.
Tak wiem, powinno być inaczej, czytałam o tym, terapeuta tak mówiła, ale tego nie czuję, co poradzisz, ludzie mają swoje " zawirowania".
A wiesz Adela, że tem mój zwiaze- niezwiazek trwałby do dziś pewnie w takiej formie jak trwał tylko pod warunkiem, żebym nie fikała, albo nie miała swojego zdania?
Chociaż może się mylę, bo na koniec powiedział, że byłam za dobrą i na wszystko się zgadzałam a on chciałby się kiedyś pokłócić.
I zrozum tu faceta. A jakbysmy się kłócili, to by pewnie odszedł z powodu kłótni i że się nie dogadujemy. W sumie każdy powód był dobry.

Chyba tu leży główny problem. A właściwie w takich toksycznych przekonaniach.


Pamiętaj - mężczyźni kochają zołzy.

5,749

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Chyba tylko takie, które zolzami są dla innych, nie dla nich. W przeciwnym wypadku to jest pozostałość po patologicznej matce, nic więcej. Mnie zło nie kręci.

5,750

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Be. napisał/a:

Chyba tylko takie, które zolzami są dla innych, nie dla nich. W przeciwnym wypadku to jest pozostałość po patologicznej matce, nic więcej. Mnie zło nie kręci.

Nie chodzi o zło, a o pilnowanie własnych granic i kochanie siebie. Jak tego nie robisz to jesteś tylko wycieraczką, której nikt nie szanuje.

Sprawdza się u obu płci.

5,751

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Chodzi o to żeby nie chcieć za bardzo. Dawać, ale i brać.

5,752

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
M!ri napisał/a:
Be. napisał/a:

Chyba tylko takie, które zolzami są dla innych, nie dla nich. W przeciwnym wypadku to jest pozostałość po patologicznej matce, nic więcej. Mnie zło nie kręci.

Nie chodzi o zło, a o pilnowanie własnych granic i kochanie siebie. Jak tego nie robisz to jesteś tylko wycieraczką, której nikt nie szanuje.

Sprawdza się u obu płci.

To wtedy tak, ale żeby nazywać to zolzami to nie wiem;)

5,753 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-05-27 17:16:47)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

To znowu co kto rozumie pod słowem zołza ? Jak dla mnie to ja nie kocham zołz
Zołza to raczej toksyczna osoba a nie asertywna ktoś kto na różne sposoby chce jednak mieć więcej przestrzeni w związku i używa różnych sztuczek najczęściej nadużywa manipulacji z zazdrością i zabawy w przyciąganie odpychanie tak żeby kogoś uzależnić od siebie właściwe to taki odpowiednik przemocowca.
A druga sprawa to te granice,kto je tak świetnie, zawsze i wszystkie zna i czuje i widzi inna rzecz to dbanie o nie i elastyczność negocjacje i mediacje - dla niektórych trudna sprawa i nie ma w tym słabości dlatego że to ludzkie nie wiedzieć wszystkiego
myśleć to sobie można i obwieszczać,zakładać, tyle że poznawanie granic raczej nigdy się nie kończy tak jak dojrzewanie.

5,754 Ostatnio edytowany przez rossanka (2022-05-27 15:41:50)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
M!ri napisał/a:
rossanka napisał/a:
adela 07 napisał/a:

TO na pewno nie jest związek. Przynajmniej zdrowy.

Ale to prawda. Z resztą w domu masz to samo. W skrócie jak dziecko jest grzeczne i posłuszne jest kochane. Jak ma swoje zdanie, to nie jest kochane. Dopóki nie nagnie się do zdania rodziców, wtedy oni dają miłość znowu.
Tak wiem, powinno być inaczej, czytałam o tym, terapeuta tak mówiła, ale tego nie czuję, co poradzisz, ludzie mają swoje " zawirowania".
A wiesz Adela, że tem mój zwiaze- niezwiazek trwałby do dziś pewnie w takiej formie jak trwał tylko pod warunkiem, żebym nie fikała, albo nie miała swojego zdania?
Chociaż może się mylę, bo na koniec powiedział, że byłam za dobrą i na wszystko się zgadzałam a on chciałby się kiedyś pokłócić.
I zrozum tu faceta. A jakbysmy się kłócili, to by pewnie odszedł z powodu kłótni i że się nie dogadujemy. W sumie każdy powód był dobry.

Chyba tu leży główny problem. A właściwie w takich toksycznych przekonaniach.


Pamiętaj - mężczyźni kochają zołzy.

To bo w przeszłości. Wiem, że mam trochę złe wzorce rodzinne, ale ile isob ma dobre? Cos tam kazdy wynosi z domu. Na tej zasadzie miliardy ludzi mogą się tłumaczyć, że coś tam było, bo w domu było tak i tak i wszyscy oni będą mieć rację.
Teraz tego wzoru nie powtarzam, bo się pilnuje( naxterapii przerobilam), tylko do tej pory nie było na kim tego zastosować i to był problem o którym tu pisałam tyle lat. Jak czytam watki zdrad, kłótni w związkach, niedomówień, problemów z partnerem- to mam mieszane uczucia, bo u mnie nie było żadnych problemow, bo najzwyczajniej od 10 lat nie było z kim. Przez ten czas niektórzy zdążyli się rozwieźć i ożenić ponownie. Moja kolezanka przez okres 10 lat urodziła 4ke dzieci. Ojcem został parę dni temu facet, który pamietam jak się urodził, leżał w rożku, a ja przyszłam do jego rodziców w odwiedziny ( w liceum wtedy byłam). A te niemowlak to dziś 30letni facet, który został ojcem.
U mnie w sprawach zwiazkowo- dzieciatych nie działo się dosłownie nic.

5,755 Ostatnio edytowany przez rossanka (2022-05-27 15:40:29)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Evergreen napisał/a:
rossanka napisał/a:
adela 07 napisał/a:

TO na pewno nie jest związek. Przynajmniej zdrowy.

Ale to prawda. Z resztą w domu masz to samo. W skrócie jak dziecko jest grzeczne i posłuszne jest kochane. Jak ma swoje zdanie, to nie jest kochane. Dopóki nie nagnie się do zdania rodziców, wtedy oni dają miłość znowu.
Tak wiem, powinno być inaczej, czytałam o tym, terapeuta tak mówiła, ale tego nie czuję, co poradzisz, ludzie mają swoje " zawirowania".
A wiesz Adela, że tem mój zwiaze- niezwiazek trwałby do dziś pewnie w takiej formie jak trwał tylko pod warunkiem, żebym nie fikała, albo nie miała swojego zdania?
Chociaż może się mylę, bo na koniec powiedział, że byłam za dobrą i na wszystko się zgadzałam a on chciałby się kiedyś pokłócić.
I zrozum tu faceta. A jakbysmy się kłócili, to by pewnie odszedł z powodu kłótni i że się nie dogadujemy. W sumie każdy powód był dobry.

Masz rację i nie masz racji. Powiem okrutnie. W związkach gdy masz dominanta i podwładnego, to jeśli podwładny staje się ścierą, to dominant ścierę rzuca. Jeśli ściera się odzywa, to dostaje w pysk i też się ją rzuca. Tutaj kluczem jest NIE zostanie ścierą, od początku relacji i GRANICE. Jeśli ich nie będzie to po Tobie i będziesz 10 lat przeżywać, że żyły wypruwałaś, a on i tak poleciał w świat. I ty zostajesz jako zero totalne, z osobowością tej ściery, a on fruwa jak ptaszek z nakarmionym brzuszkiem. Proszę się nie poświęcać! Nie jesteś w stanie robić roboty za dwoje.

Może i ten związek trwałby do dziś, Ross, ale nie byłabyś już Ross, którą jesteś obecnie, na to masz gwarancję (syndrom ściery). A i tak po tych 5 latach związku nadal masz jakieś głębokie rany, które cały czas liżesz, mimo wszystko.

A jakbyście się kłócili, to byłyby emocje i związek mógłby również trwać (to są te rozpałki związku również), ale tak musiałoby być od początku, a nie po 5 latach nagle.

Wygląda na to, że ten partner Twój to z takiego patriarchalnego domu wyrósł i tak sobie chciał wszystko pod to ustawić.

Nie. Na moje oko to on miał jakieś deficyty w psychice dotyczące relacji i współżycia w społeczeństwie, ale to tak gdybam ba chłodno po latach. Z resztą on już mnie nie obchodzi jako osoba. Bardziej wspominam związek, o czym pisze.
Jakby to było, to już nie wiadomo. Albo byvto było na odległość jak wtedy, albo byłabym stłamszoną na własne życzenie żona. Albo rozwódką, czy panną z dziećmi i skakalibysmy sobie do oczu o alimenty, opieke i tym podobne. Wychodzi na to, że to co się stało to paradoksalnie najlepsza opcja dla mnie się stała, że to się skończyło.

5,756

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

"Chodzi o to żeby nie chcieć za bardzo. Dawać, ale i brać."
Umiarkowanie w miłości? To w tedy to tylko relacja biznesowa: coś dostaje w zamian za coś. Zwykłe kupczenie.

"Pamiętaj - mężczyźni kochają zołzy"
Zwykłe brednie.
Na tym samym poziomie, co ze wszystkie kobiety kochają bad boyow

Serio coraz bardziej się przekonuje do tego ze mężczyźni muszą  uczyć kobiety co to miłość.

5,757

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Szeptuch napisał/a:

"Chodzi o to żeby nie chcieć za bardzo. Dawać, ale i brać."
Umiarkowanie w miłości? To w tedy to tylko relacja biznesowa: coś dostaje w zamian za coś. Zwykłe kupczenie.

"Pamiętaj - mężczyźni kochają zołzy"
Zwykłe brednie.
Na tym samym poziomie, co ze wszystkie kobiety kochają bad boyow

Serio coraz bardziej się przekonuje do tego ze mężczyźni muszą  uczyć kobiety co to miłość.

Tak. Bo miłość to miłość plus seks. I mężczyźni o tum wiedzą. Oni nie muszą się zmuszać do kontaktów z kobietą, z którą nigdy nie chcieli i  nie chcą seksu. Pisałam w tym są mądrzejsi od kobiet.

5,758 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2022-05-27 15:55:02)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Szeptuch napisał/a:

"Chodzi o to żeby nie chcieć za bardzo. Dawać, ale i brać."
Umiarkowanie w miłości? To w tedy to tylko relacja biznesowa: coś dostaje w zamian za coś. Zwykłe kupczenie.

W ogóle nie zrozumiałeś. Nie umiarkowanie w miłości, a brak wymuszania miłości oraz związku. Nie chcieć za bardzo, to nic na siłę.

5,759

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

To bo w przeszłości. Wiem, że mam trochę złe wzorce rodzinne, ale ile isob ma dobre? Cos tam kazdy wynosi z domu. Na tej zasadzie miliardy ludzi mogą się tłumaczyć, że coś tam było, bo w domu było tak i tak i wszyscy oni będą mieć rację.
Teraz tego wzoru nie powtarzam, bo się pilnuje( naxterapii przerobilam), tylko do tej pory nie było na kim tego zastosować i to był problem o którym tu pisałam tyle lat. Jak czytam watki zdrad, kłótni w związkach, niedomówień, problemów z partnerem- to mam mieszane uczucia, bo u mnie nie było żadnych problemow, bo najzwyczajniej od 10 lat nie było z kim. Przez ten czas niektórzy zdążyli się rozwieźć i ożenić ponownie. Moja kolezanka przez okres 10 lat urodziła 4ke dzieci. Ojcem został parę dni temu facet, który pamietam jak się urodził, leżał w rożku, a ja przyszłam do jego rodziców w odwiedziny ( w liceum wtedy byłam). A te niemowlak to dziś 30letni facet, który został ojcem.
U mnie w sprawach zwiazkowo- dzieciatych nie działo się dosłownie nic.

Mało kto ma dobre wzorce, to  prawda, ale skoro zdajesz sobie z tego sprawę i masz wiedzę, to trzeba się w praktyce, na co dzień przyglądać sobie i widzieć, gdzie te wzorce się pojawiają (pisałaś, ze się pilnujesz, i dobrze). Dobrze, że na terapię poszłaś i Cię tam ktoś poprześwietlał, bo daje to pewien dystans do siebie. No, ale zobacz, że często się porównujesz do innych, że inni to mają lepiej, gorzej, się dzieje u nich, a u Ciebie nico. Spróbuj to dotychczasowe NICO jakoś wartościować dla siebie. Można sobie powiedzieć, "no ok, to mam już przerobione 10 lat tzw. samotności (no ale w tym czasie, to... przerobiłam swoje dotychczasowe problemy, wyremontowałam dom, pomogłam tej czy tamtej, byłam na wycieczkach itd), i teraz sobie wymyśliłam, że będę... I kto mi zabroni?" I ten kroczek po kroczku coś robić dla siebie, aby czuć się lepiej (nie mówię o fryzurach, dietach, botoksach, ciuchach itd) tylko takich swoich przyjemnościach, osiągnięciach, żeby dało się jakiś pomniczek postawić.
Związek, trudna sprawa, bo nie masz pełnej kontroli nad drugą stroną, ale jeśli tylko są jacyś na jakichś horyzontach, to potrzebujesz narzędzi, a żeby sprawdzić te narzędzia potrzebujesz królików doświadczalnych, a tych to akurat da się znaleźć w różnych miejscach klubowo, portalowych. Jeśli masz postanowienie, aby szaleć, to szalej i sprawdzaj czy to fajne czy nie. Tylko trzeba wyjść ze strefy komfortu, bo tamto to już było i Ci nie odpowiada, a teraz jest taka, wyznaczona postawa i jej się trzymać.

5,760 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-05-27 16:30:18)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

"Chodzi o to żeby nie chcieć za bardzo. Dawać, ale i brać."
Umiarkowanie w miłości? To w tedy to tylko relacja biznesowa: coś dostaje w zamian za coś. Zwykłe kupczenie.

"Pamiętaj - mężczyźni kochają zołzy"
Zwykłe brednie.
Na tym samym poziomie, co ze wszystkie kobiety kochają bad boyow

Serio coraz bardziej się przekonuje do tego ze mężczyźni muszą  uczyć kobiety co to miłość.

Tak. Bo miłość to miłość plus seks. I mężczyźni o tum wiedzą. Oni nie muszą się zmuszać do kontaktów z kobietą, z którą nigdy nie chcieli i  nie chcą seksu. Pisałam w tym są mądrzejsi od kobiet.

Na pewno jest wielu takich facetów,ale istnieją też faceci spora moim zdaniem grupa nieco pomijana i zapomniana
facetów co się żenią z rozsądku u których po jakimś czasie zanika zainteresowanie seksem i pożądanie często po urodzeniu przez kobietę dziecka a wcześnie było widoczne ,nawet z kobietami uznawanymi za bardzo atrakcyjne takich przykładów jak małżeństwo NetAni jest bardzo wiele, nawet istnieją podejrzenia o odmienną orientację w takich przypadkach ,niektórzy ludzie potrafią wzbudzić w sobie emocje pożądanie i coś w stylu zakochania tyle że to jest na krótką metę i w tym faceci wcale nie gorszymi aktorami niż niektóre kobiety które wychodzą za mąż głównie z rozsądku ,desperacji, braku laku czy innych powodów.

5,761

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
bagienni_k napisał/a:
Evergreen napisał/a:

EDIT: no dobra jeszcze jedna anegdota bardziej neutralna, a może dobrze zadziała: siedzimy przy planszówkach w grupie, gra kooperacyjna, na stole rozłożone plansze, karty, żetony, klejnoty, monety itd. Pytam się kolegi:"a słuchaj, a co ty z tymi swoimi klejnotami robisz?". Chwila ciszy, wszyscy wybuchają śmiechem, ja płonę na twarzy i mówię: "przepraszam, cofam pytanie, nie chcę tego wiedzieć...". Jak mówi to ktoś inny to nie ma jakiegoś takiego wydźwięku i podwójnego dna, mimo, że nie takie niuanse erotyczne miałam na myśli, a wyszło jak zwykle. Może to jest taki, no nie wiem, czynnik x, może to, że w mam wolność w tej łepetynie. Może to jest to, co u Ciebie Ross trzeba odblokować.

Żarcik dobry smile
Takie małe faux paus, to chyba się każdemu zdarzyło..

Przepraszam. bo nie zdążyłam dopisać.

No innym się zdarzają, a u mnie to na porządku dziennym takie sprawy. Czasem to nawet jest męczące np. w przypadku tych mężów koleżanek. Coś zwyczajnie opowiadam, a oni bach jakieś erotyczne aluzje-żaluzje spuszczają. No nie wiadomo jak się wywinąć rakiem z takiej sytuacji. Znaczy radzę sobie na bieżąco, ale potem taki niesmak czasem zostaje.

P.S. Na forum czasem to samo jest tongue A Pasławek tylko węszy i mimo, że się zarzekał, że nie jest przyzwoitką, to jest, jak cholera big_smile Udaje tajniaka tongue

Offtopic przepraszam

5,762

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Evergreen Najwyraźniej masz to coś w sobie wink Sila przyciągania, flow i takie tam..

Faceci mają do Ciebie słabość, bo jak to inaczej wytłumaczyć? Pozostaje się z tym pogodzić smile

5,763 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-05-27 17:49:40)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

dubel

5,764 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-05-27 17:56:15)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Dawno bigosu nie było smile
Koralinę albo Ross wydać za mąż to by było coś smile
ale nie musi być koniecznie Koralina lub Ross smile

No tak ja to tak się tak strasznie "skutecznie" ukrywam i udaje  że większość z was wie gdzie i  wie co i jak big_smile
niestety mój tajny znak tajnej służby wszyscy znają - niby smile

przyzwoitką hmmm też mi coś tongue

5,765

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
paslawek napisał/a:

Dawno bigosu nie było smile
Koralinę albo Ross wydać za mąż to by było coś smile
ale nie musi być koniecznie Koralina lub Ross smile

No tak ja to tak się tak strasznie "skutecznie" ukrywam i udaje  że większość z was wie gdzie i  wie co i jak big_smile
niestety mój tajny znak tajnej służby wszyscy znają - niby smile

przyzwoitką hmmm też mi coś tongue

big_smile No ale nie mów! Obserwujesz i reagujesz natychmiastowo - Rapid attack! Niby taki cichociemny i wyskakuje zza krzaka znienacka. Dobrze, że nie w wersji prochowiec i nagi pod spodem big_smile

A Koralinę to chyba będzie trudno bo w dalekich krainach chyba przebywa, czy się mylę? A Ross, hmmm dlaczego nie... Możemy przyjąć taki chwilowy sojusz wink

bagienni_k dzięki za pieszczotę, ale nie musiałeś wink

5,766

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Evergreen napisał/a:

A Koralinę to chyba będzie trudno bo w dalekich krainach chyba przebywa, czy się mylę? wink

Łatwe to nie jest i nie było zadnie
bo wierzga i kręci się,nie słucha się, krzyczy,bywa nieznośna  etc smile big_smile
dwa razy było jednak blisko tak się wydawało

Suwałki to nie jest daleka kraina smile

żartowałem Koralina  nie jest z Suwalskiego to już dawno wyjaśnione  -
zupełnie nie wiem skąd te Suwałki przylgnęły do niej smile może dlatego że są w kącie Polski ?
na forum z miasta  Koraliny jest silna załoga a kiedyś była  jeszcze silniejsza
jak będzie mieć humor sama powie smile

5,767

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

W związku chciałam być, ale nie od razu za mąż, bez przesady. To by było stresujące i musiałabym się zastanowić. To poważna decyzja.

5,768 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2022-05-27 19:03:39)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

A ja tam bardzo chętnie wyjdę za mąż big_smile Jeśli tylko facet będzie do rzeczy, to się długo zastanawiać nie będę tongue

5,769 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-05-27 19:16:20)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Evergreen A kto powiedział, że człowiek ma się zajmowac tym co musi? wink Raczej chyba wygląda to inaczej..Musieć, to ja muszę kiedyś umrzeć, inne rzeczy robię raczej dla przyjemności.. smile
Może poza odkurzaniem, sprzątaniem czy zakupami..Kiedyś było jeszcze jedzenie, ale dziwnym trafem ta epoka to już przeszłość...

Koralina Masz w kilku wątkach tylu wielbicieli, więc możesz wybierać smile

Przydałoby się coś takiego, co przedstawiają w ofertach pracy: "Specyfikacja idealnego kandydata" big_smile

5,770

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

W związku chciałam być, ale nie od razu za mąż, bez przesady. To by było stresujące i musiałabym się zastanowić. To poważna decyzja.

Tiaa tylko zdalnie, to ja nie wiem jakby to miało wyglądać. Siedzisz tu Rossanka od wieków na tym forum, widziałaś kogoś interesującego? Da się tak w ogóle na samym pisaniu coś wyhaczyć? Bo ja sama nie wie wiem, nie śledzę tu nikogo.
Tak naprawdę, to nie mówiłaś jaki wiek czy styl preferujesz. No jaki Ross?

KoralinaJones napisał/a:

A ja tam bardzo chętnie wyjdę za mąż big_smile Jeśli tylko facet będzie do rzeczy, to się długo zastanawiać nie będę tongue

W Twoim (teoretycznym) wieku, to chyba sporo jest tu chłopców, chyba, że gustujesz w starszych, to wydaję mi się, że nie za dużo tu takich. Chociaż 30 latków świrów też tu nie brakuje big_smile Wyłowić tą perełkę z tego błotka, nono... wyczyn

5,771

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Evergreen napisał/a:
rossanka napisał/a:

W związku chciałam być, ale nie od razu za mąż, bez przesady. To by było stresujące i musiałabym się zastanowić. To poważna decyzja.

Tiaa tylko zdalnie, to ja nie wiem jakby to miało wyglądać. Siedzisz tu Rossanka od wieków na tym forum, widziałaś kogoś interesującego? Da się tak w ogóle na samym pisaniu coś wyhaczyć? Bo ja sama nie wie wiem, nie śledzę tu nikogo.
Tak naprawdę, to nie mówiłaś jaki wiek czy styl preferujesz. No jaki Ross?

Ja tu siedziałam I siedzę aby się wygadać, a nie szukać męża:O
Jeśli już to preferuje real a nie internet. I w realu poznałam, ale nie wyszło, jak pisałam.

5,772

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
bagienni_k napisał/a:

Evergreen A kto powiedział, że człowiek ma się zajmowac tym co musi? wink Raczej chyba wygląda to inaczej..

Koralina Masz w kilku wątkach tylu wielbicieli, więc możesz wybierać smile

Przydałoby się coś takiego, co przedstawiają w ofertach pracy: "Specyfikacja idealnego kandydata" big_smile

bagienni_k Ty lepiej uważaj, bo możesz być pierwszy do wydania tongue paslawek czuję, że już Ciebie prześwietlał. Nic pewnie nie wskórał i dlatego węszy po wątkach w poszukiwaniu. ALE jak się jakiś większy sojusz zawiąże, to może być gorąco big_smile Ale chyba potwierdzę, że Ty takie niezłe ziółko jesteś. Mogą być z Tobą kłopoty...

Koralina no to JAK?! No jak szukasz? Chyba, ze Bagiennik o R. Ż. mówi, to wtedy trzeba by wcześniej nad nim nieco popracować big_smile Ja się nie podejmuję, przykro mi.

5,773

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Evergreen napisał/a:
rossanka napisał/a:

W związku chciałam być, ale nie od razu za mąż, bez przesady. To by było stresujące i musiałabym się zastanowić. To poważna decyzja.

Tiaa tylko zdalnie, to ja nie wiem jakby to miało wyglądać. Siedzisz tu Rossanka od wieków na tym forum, widziałaś kogoś interesującego? Da się tak w ogóle na samym pisaniu coś wyhaczyć? Bo ja sama nie wie wiem, nie śledzę tu nikogo.
Tak naprawdę, to nie mówiłaś jaki wiek czy styl preferujesz. No jaki Ross?

Ja tu siedziałam I siedzę aby się wygadać, a nie szukać męża:O
Jeśli już to preferuje real a nie internet. I w realu poznałam, ale nie wyszło, jak pisałam.

He, no ja też ten real ukochałam, co robić...
No, ale skoro czas marnujesz na tych pogawędkach netowych, to może tu też spojrzeć... no nie wiem. Ale intymności nie ma i dziwnie jakoś... Ale jeśli słowo, to Twój konik i ekscytacja, to czemu nie spróbować?

5,774 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2022-05-27 19:34:14)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Evergreen napisał/a:

Koralina no to JAK?! No jak szukasz? Chyba, ze Bagiennik o R. Ż. mówi, to wtedy trzeba by wcześniej nad nim nieco popracować big_smile Ja się nie podejmuję, przykro mi.

Ech... Z moim teoretycznym wiekiem są tu same kłopoty big_smile A dzieci na razie nie zamierzam adoptować, także R.Ż pozostanie nadal sierotą big_smile


bagienni_k napisał/a:

Koralina Masz w kilku wątkach tylu wielbicieli, więc możesz wybierać smile

Jak to w życiu bywa, także i tu idzie mi na przekór roll

5,775

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Prześwietlać, to mnie ostatnio jedynie prześwietlał lekarz w przychodni, jak mi robił Rentgena..Raczej to nie był pasławek jak mniemam..

Poza tym zależy za kogo mam być wydany? Musiałbym sobie wybrać tongue Ja tam się żadnych sojuszy nie obawiam, póki sa jedynie wirtualne.


Koralina musiałaby się mocno napracować, żeby urobić Kolegę R. To wyzwanie z kategorii tych (prawie) niemożliwych..

5,776

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
bagienni_k napisał/a:

Evergreen A kto powiedział, że człowiek ma się zajmowac tym co musi? wink Raczej chyba wygląda to inaczej..Musieć, to ja muszę kiedyś umrzeć, inne rzeczy robię raczej dla przyjemności.. smile
Może poza odkurzaniem, sprzątaniem czy zakupami..Kiedyś było jeszcze jedzenie, ale dziwnym trafem ta epoka to już przeszłość...

O Ty, czyli przyjemność Ci sprawia, że zza monitora dojrzałe kobiety pieścisz?! Okrutna tortura bagienni_k wyjątkowo okrutna...

5,777 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2022-05-27 19:36:21)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
bagienni_k napisał/a:

Koralina musiałaby się mocno napracować, żeby urobić Kolegę R. To wyzwanie z kategorii tych (prawie) niemożliwych..

Litości!!! big_smile W co Ty chcesz mnie ubrać ? big_smile

5,778

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
KoralinaJones napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Koralina musiałaby się mocno napracować, żeby urobić Kolegę R. To wyzwanie z kategorii tych (prawie) niemożliwych..

Litości!!! big_smile W co Ty chcesz mnie ubrać ? big_smile

Worek pokutny zadziała!!!!

5,779

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Evergreen napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Koralina musiałaby się mocno napracować, żeby urobić Kolegę R. To wyzwanie z kategorii tych (prawie) niemożliwych..

Litości!!! big_smile W co Ty chcesz mnie ubrać ? big_smile

Worek pokutny zadziała!!!!

Tu nawet święcona woda nie pomoże tongue Jedynie będzie syczało big_smile

5,780

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Co tu się kręci, he?
Magiel?
Ross, ale o co chodzi z tym zmuszaniem się do seksu?

5,781

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
bagienni_k napisał/a:

Koralina musiałaby się mocno napracować, żeby urobić Kolegę R. To wyzwanie z kategorii tych (prawie) niemożliwych..

Nie wiedziałem że jesteś okrutny

5,782

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Evergreen napisał/a:
rossanka napisał/a:
Evergreen napisał/a:

Tiaa tylko zdalnie, to ja nie wiem jakby to miało wyglądać. Siedzisz tu Rossanka od wieków na tym forum, widziałaś kogoś interesującego? Da się tak w ogóle na samym pisaniu coś wyhaczyć? Bo ja sama nie wie wiem, nie śledzę tu nikogo.
Tak naprawdę, to nie mówiłaś jaki wiek czy styl preferujesz. No jaki Ross?

Ja tu siedziałam I siedzę aby się wygadać, a nie szukać męża:O
Jeśli już to preferuje real a nie internet. I w realu poznałam, ale nie wyszło, jak pisałam.

He, no ja też ten real ukochałam, co robić...
No, ale skoro czas marnujesz na tych pogawędkach netowych, to może tu też spojrzeć... no nie wiem. Ale intymności nie ma i dziwnie jakoś... Ale jeśli słowo, to Twój konik i ekscytacja, to czemu nie spróbować?

Wolę na żywo, to zupełnie co innego. Widzę to przez ostatni rok. A tak sobie można pisać i pisać a potem okazuje się, że po drugiej stronie siedzi ktoś inny kogo się spodziewałaś.
Albo mieszka na drugim końcu świata i zostaje tylko kontakt przez internet, co na to samo wychodzi. Ja musze mieć na żywo mezczyzne z krwi i kości, a nie jakieś pogaduchy przez klawiaturę.

5,783

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Evergreen napisał/a:
rossanka napisał/a:

Ja tu siedziałam I siedzę aby się wygadać, a nie szukać męża:O
Jeśli już to preferuje real a nie internet. I w realu poznałam, ale nie wyszło, jak pisałam.

He, no ja też ten real ukochałam, co robić...
No, ale skoro czas marnujesz na tych pogawędkach netowych, to może tu też spojrzeć... no nie wiem. Ale intymności nie ma i dziwnie jakoś... Ale jeśli słowo, to Twój konik i ekscytacja, to czemu nie spróbować?

Wolę na żywo, to zupełnie co innego. Widzę to przez ostatni rok. A tak sobie można pisać i pisać a potem okazuje się, że po drugiej stronie siedzi ktoś inny kogo się spodziewałaś.
Albo mieszka na drugim końcu świata i zostaje tylko kontakt przez internet, co na to samo wychodzi. Ja musze mieć na żywo mezczyzne z krwi i kości, a nie jakieś pogaduchy przez klawiaturę.

Oj święta prawda Ross... no to się muszę zapytać: w realu, jak tak sobie wędrujesz, to zwracają na Ciebie uwagę mężczyźni w podobnym wieku, starsi, młodsi? A Ty zwracasz uwagę na starszych/młodszych/rówieśników?

5,784

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
adela 07 napisał/a:

Co tu się kręci, he?
Magiel?
Ross, ale o co chodzi z tym zmuszaniem się do seksu?

O to, że od zawsze było tak, że jak już kogoś poznałam i się zainteresowalam nim i wychodziło, że on mną nie to odpuszczalam. Po czym za jakiś czas poznawałam kogoś (albo przez kolezanki) ale  nie byłam zainteresowana pogłębianiem znajomości. Koleżanki namawialy: zobacz jest sam, zainteresowany, spróbuj. To próbowałam, spotykałam się i spotykałam i na kazdym kolejnym  spotkaniu myślałam " co ja tu robie". Tamci faceci byli czasem właśnie jak na złość mną zainteresowani i musiałabym się zmuszać do seksu z nimi gdybym chciała być z nimi w związku, relacji, ale ja nie chciałam. Nawet nie chciałam się spotykać. Wiecie jak jest, z jedną osobą chcesz spędzać czas a z inną nie .
To mam na myśli że zmuszanie się do seksu. Bo: skoro mężczyźni, którymi kiedyś tam sie interesowałam nie interesowali się mną więc automatycznie odpalali, przecież nikogo nie zmuszę.
Odpadali też Ci, ktorymi się nie interesowałam i wzajemnie- oni tez się mną nie interesowali- ale to oczywiste. To została ostatnia grupa- Ci, którymi się nie interesowałam ale oni interesowali się mną( nie było ich jakoś wielu, ale paru). Musiałabym się zmuszać do seksu z nimi. O co to to nie. Z niektórymi nie chciałam nawet utrzymywać jakichkolwiek kontaktów, a inni byli jak bracia, chętnie wyskoczyłabym z nimi na pizze czy do teatru, ale nie do łóżka:O nawet mi do głowy nie przyszlo.:o
Oczywiście słyszałam od koleżanek, że wybrzydzam, tylko jakimś cudem same były w związkach z mężczyznami, z którymi chciały być, spławiając, brzydko mówiąc, po drodze innych bo coś tam im nie odpowiadalo, albo najzwyczajniej były niezainteresowane.

5,785

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Evergreen napisał/a:
rossanka napisał/a:
Evergreen napisał/a:

He, no ja też ten real ukochałam, co robić...
No, ale skoro czas marnujesz na tych pogawędkach netowych, to może tu też spojrzeć... no nie wiem. Ale intymności nie ma i dziwnie jakoś... Ale jeśli słowo, to Twój konik i ekscytacja, to czemu nie spróbować?

Wolę na żywo, to zupełnie co innego. Widzę to przez ostatni rok. A tak sobie można pisać i pisać a potem okazuje się, że po drugiej stronie siedzi ktoś inny kogo się spodziewałaś.
Albo mieszka na drugim końcu świata i zostaje tylko kontakt przez internet, co na to samo wychodzi. Ja musze mieć na żywo mezczyzne z krwi i kości, a nie jakieś pogaduchy przez klawiaturę.

Oj święta prawda Ross... no to się muszę zapytać: w realu, jak tak sobie wędrujesz, to zwracają na Ciebie uwagę mężczyźni w podobnym wieku, starsi, młodsi? A Ty zwracasz uwagę na starszych/młodszych/rówieśników?

Dokładnie jak? Chodzi Ci czy mnie zaczepiają, zagadują?

Posty [ 5,721 do 5,785 z 8,335 ]

Strony Poprzednia 1 87 88 89 90 91 129 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024