pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Strony Poprzednia 1 30 31 32 33 34 129 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 2,016 do 2,080 z 8,335 ]

2,016

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
niepodobna napisał/a:

Ale i tak czaty są dużo lepsze od portali. Bo jest tam od początku żywa rozmowa, z której można wychwycić znacznie więcej, niż z opisu w jakimś profilu...To, jaki ktoś jest, poznaje się przecież w tym, co mówi na różne naturalnie nasuwające się tematy, a nie w tym, co napisze o sobie samym. ('Opisz siebie' - kolejny tekst, który mnie rozbraja smile )

No nie wiem. Musiałbym chyba śledzić taki czat godzinami dzień w dzień. Chociaż pomysł dobry. Wolę jednak jak ktoś się wypowiada na dane tematy w jakieś grupie czy towarzystwie na żywo. Ewentualnie na jakimś forum.

Zobacz podobne tematy :

2,017

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Peter4x napisał/a:
niepodobna napisał/a:

Ale i tak czaty są dużo lepsze od portali. Bo jest tam od początku żywa rozmowa, z której można wychwycić znacznie więcej, niż z opisu w jakimś profilu...To, jaki ktoś jest, poznaje się przecież w tym, co mówi na różne naturalnie nasuwające się tematy, a nie w tym, co napisze o sobie samym. ('Opisz siebie' - kolejny tekst, który mnie rozbraja smile )

No nie wiem. Musiałbym chyba śledzić taki czat godzinami dzień w dzień. Chociaż pomysł dobry. Wolę jednak jak ktoś się wypowiada na dane tematy w jakieś grupie czy towarzystwie na żywo. Ewentualnie na jakimś forum.


Nie, chodzi o rozmowę na tym czacie między Tobą a kimś. Ona mówi więcej niż opis na portalu.
Z forum też można sporo wyciągnąć. Tylko nie każdy lubi czy umie pisać w takiej formie, dłuższe wypowiedzi na 'zadany' temat, a czat to jakby taka zwykła codzienna komunikacja, tylko pisana. Na forum są wątki na założone z góry tematy, a na czacie to samo się toczy, tematy pojawiają się w trakcie, na zasadzie skojarzeń, swobodnych przeskoków.
Chodziło mi o to, że nie ma sensu opisywać  "jaki jestem" czy oczekiwać podobnych opisów chcąc kogoś poznać, bo to tak naprawdę nic nie mówi o tym, jacy jesteśmy smile Mówią reakcje, przemyślenia, odczucia, odniesienia do różnych spraw, sam język, jakiego się używa (wspólne symbole to połowa porozumienia).

2,018 Ostatnio edytowany przez trx (2019-08-26 04:36:55)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
umajona napisał/a:

W sumie jestem ciekawa, czy wśród osób, które są same, ale chciałyby być w związku, są takie autentycznie i szczerze szczęśliwe.

Tak.

umajona napisał/a:

Można czytać i pisać całe eseje o tym, że da się być szczęśliwym samemu, udowadniać to rozumowo na wszelkie możliwe sposoby. Ale siebie samego się nie oszuka.

Rozumowo nie da się, faktycznie. Myślę, że próby perswadowania sobie, że powinienem być szczęśliwy kiedy w głębi tak naprawdę nie jestem przynoszą skutek przeciwny do zamierzonego, rodzą tylko frustrację i pogłębiają złe samopoczucie.

umajona napisał/a:

Czy komuś, kto jest nieuleczalnie chory powie się, żeby nie przesadzał, bo inni tracą rodziny w katastrofach? Albo na odwrót? Nie... Niby takie mówienie ma na celu pocieszenie danej osoby, ale moim zdaniem to nie jest dobra metoda.

Nawet nie ma co takich rzeczy słuchać.

Piegowata'76 napisał/a:

Mam też dużo oporów przed ewidentnym poszukiwaniem. Kojarzy mi się to z wybieraniem ziemniaków na bazarze, tak jakoś... przedmiotowo. Wolę poznawać, co na czacie na przykład spotykało się z totalnym niezrozumieniem. Panowie pytali na dzień dobry, kogo szukam, co mnie bardzo drażniło. Odpowiadałam, że nie szukam, a oni odczytywali to jako sygnał, że zupełnie nie jestem zainteresowana. Nie chciało mi się wyjaśniać.

Bo ludzie tego kompletnie nie kumają. Niektórzy nie kumają też jak można być samemu i nie poświęcać 100 % czasu na kombinowanie jak tu zacząć być w związku big_smile

2,019 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2019-08-26 11:00:18)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
umajona napisał/a:

W sumie jestem ciekawa, czy wśród osób, które są same, ale chciałyby być w związku, są takie autentycznie i szczerze szczęśliwe.

Ależ owszem, jestem najzupełniej szczęśliwa, co nie oznacza, że chodzę nieustająco radosna i nie miewam złych nastrojów. Każdy miewa.

umajona napisał/a:

Można czytać i pisać całe eseje o tym, że da się być szczęśliwym samemu, udowadniać to rozumowo na wszelkie możliwe sposoby. Ale siebie samego się nie oszuka.

Nie oszukuję sama siebie. Cieszę się jak głupia np. z wycieczki kajakiem, ze słoneczników, które sama zasiałam, z pysznych lodów, którymi poczęstowała mnie koleżanka. Związek to wartość dodana, jak ładnie ktoś napisał wyżej.
I nie zgodzę się, że rozumowo nie da się ogarnąć pewnych spraw. Rozumu należy używać, choć nie umniejszam znaczenia emocji. Ale nie doszłabym do pewnych przekonań i nawet uczuć bez refleksji.

umajona napisał/a:

Czy komuś, kto jest nieuleczalnie chory powie się, żeby nie przesadzał, bo inni tracą rodziny w katastrofach? Albo na odwrót? Nie... Niby takie mówienie ma na celu pocieszenie danej osoby, ale moim zdaniem to nie jest dobra metoda.

Nie o pocieszanie chodzi, ale właśnie o odrobinę refleksji i świadomości. Nie tylko inni mają gorzej, ja sama za chwilę mogę marzyć o tylko takich problemach, jakie mam obecnie.

Nikt nie mówi o zaprzeczaniu własnym emocjom. One są nasze, szanujmy je, ale jednak warto mieć nieco dystansu.

2,020 Ostatnio edytowany przez umajona (2019-08-26 11:46:43)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

No i, Rossanko, może dlatego jesteś sama?

To znaczy dlaczego?

Rossanko, Piegowata trafiła w sedno wink
Kiedyś wspominałaś, że kręci się koło Ciebie jakiś facet, tylko Ty nie jesteś nim zainteresowana i wolisz być sama, niż z nim. I ja to doskonale rozumiem, bo mam takie samo podejście, że wolę być sama, niż z kimś, na kim mi nie zależy. Ale zobacz, wystarczyłoby jedno Twoje słowo i już byłabyś w związku wink Tylko nam nie o to chodzi...
O mnie też kiedyś mocno zabiegał pewien ktoś, tylko ja nie chciałam z nim być. Ale gdybym tylko chciała, to on byłby najszczęśliwszy na świecie, a ja miałabym związek. Tylko że szczęśliwa bym nie była, bo nie szukam związku dla związku. Obie mamy taką przypadłość wink Ale wiem dobrze, że nie wszyscy tak mają. Wiele osób podchodzi do kwestii związkowej albo na zasadzie "byle kto, byle był związek", albo na zasadzie "z rozsądku".
Do dziś pamiętam, jak moja rodzina nie mogła się pogodzić z tym, że nie chciałam być z tamtym chłopakiem. Moich tłumaczeń, że mi na nim nie zależy, nikt nie umiał zrozumieć sad Bardzo dużo przykrości ze strony najbliższych doznałam, bo czułam się bardzo nierozumiana... Nie sądziłam, że spotkam się z takimi pretensjami i zarzutami. Czułam się, jakbym ich zawiodła. Wiem, że chcieli dla mnie dobrze, żebym ułożyła sobie życie, ale byłabym bardzo nieszczęśliwa w takim układzie (bo związkiem tego nawet nazwać nie umiałam). Być może to moje podejście jest złe i nieżyciowe, ale nie umiem inaczej. Naprawdę wolę być sama.
Czyli poniekąd można powiedzieć, że jesteśmy same dlatego, bo wolimy być same, niż z kimś, kto nie jest dla nas ważny. Pozostaje teraz tylko pytanie, dlaczego tak trudno zakochać się w kimś z wzajemnością wink Pozytywnie zazdroszczę tym, którym się udało smile

Co do kwestii szczęścia - tak, umiem być szczęśliwa i cieszyć się życiem, ale w moim pytaniu chodziło mi o takie całkowite, szczere szczęście. A jak mam być szczera wobec samej siebie, to wiem, że siebie nie oszukam i gdzieś tam w środku mimo wszystko będzie ta tęsknota za ukochanym. Nie umiem sobie samej powiedzieć, że mi nie zależy i mi wszystko jedno, czy on jest, czy go nie ma. A skoro nie jest mi wszystko jedno, to to moje codzienne szczęście, mimo że jest, to nie jest takie totalnie całkowite. No ale to tak jest w moim przypadku, czyli jeśli chodzi o mnie wink "Ten typ tak ma" wink

Piegowata'76 napisał/a:

Nikt nie mówi o zaprzeczaniu własnym emocjom. One są nasze, szanujmy je, ale jednak warto mieć nieco dystansu."

Dystansu mi nie brakuje, mam świadomość tego, co się dzieje na świecie. I wiem, że ten mój problem tak obiektywnie patrząc jest maleńki. Czasem nawet mam wyrzuty sumienia, że jak mogę być radosna i się śmiać, podczas gdy inni płaczą i cierpią.... Ja sobie z tego zdaję sprawę, że są prawdziwe dramaty życiowe. I nie uważam swojej samotności za dramat, tylko za taki zwykły smutek, który czasem przychodzi. No, może trochę częściej, niż czasem wink

2,021 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2019-08-26 12:26:02)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Bardzo mocno odczuwam, że życie to głównie nasze interpretacje. I słowa, nazywanie rzeczy.
Zastanowiłam się, czy wierzę w całkowite, szczere szczęście i przyszedł mi na myśl fragment piosenki: "W życiu piękne są tylko chwile". Z tym, że słowo "tylko" zamieniłabym na "".
Mnóstwo jest tych mniejszych i większych chwil. A nie zdarza Wam się np. pędzić rowerem z górki przez jakiś piękny krajobraz, mieć wiatr we włosach i czuć radość? Czuć tylko i aż tę chwilę, nie myśleć o niczym innym? Albo - opcji jest zresztą wiele - tańczyć i czuć euforię?
Nie ma ludzi nieprzerwanie szczęśliwych, ale takich radości można naprawdę wiele uzbierać, sumują się i owocują takim... ogólnym bilansem.
Mój ogólny bilans szczęścia jest zdecydowanie na plus, choć nie mam partnera, dość konkretnie szwankuje mi zdrowie (kurczę, trzy albo cztery dni już nie biorę encortonu, bo się skończył i chyba już odczuwam znów dolegliwości, jestem niemal uzależniona od tego paskudztwa!), muszę np. uważać na swój budżet i za mocno nie szaleć. A jednak uważam się za szczęśliwą.

2,022 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2019-08-26 11:57:53)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
umajona napisał/a:

Dystansu mi nie brakuje, mam świadomość tego, co się dzieje na świecie. I wiem, że ten mój problem tak obiektywnie patrząc jest maleńki. Czasem nawet mam wyrzuty sumienia, że jak mogę być radosna i się śmiać, podczas gdy inni płaczą i cierpią.... Ja sobie z tego zdaję sprawę, że są prawdziwe dramaty życiowe. I nie uważam swojej samotności za dramat, tylko za taki zwykły smutek, który czasem przychodzi. No, może trochę częściej, niż czasem wink

Taki zwykły smutek nikomu nie jest obcy. A powodów jest sto.
Ja się chyba przyzwyczaiłam być sama. Zresztą małżeństwo miałam trudne, toksyczne i w samotności odpoczywam psychicznie. Chociaż pamiętam trudne chwile i poczucie osamotnienia. Zdałam się na lecznicze działanie czasu, włożyłam też trochę własnej pracy w zmianę podejścia. Pracy całkiem przyjemnej, bo głównie chodzi o docenienie i "dopieszczenie" samej siebie. Nawet z głupiej herbaty można uczynić święto i celebrować takie chwile.
Polecam z całego serca książkę "Chustka" Joanny Sałygi. Lektura mocna, ale przepiękna. Jest też blog, bardzo łatwy do znalezienia przez Google.

2,023 Ostatnio edytowany przez umajona (2019-08-26 12:03:19)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

A nie zdarza Wam się np. pędzić rowerem z górki przez jakiś piękny krajobraz, mieć wiatr we włosach i czuć radość? Czuć tylko i aż tę chwilę, nie myśleć o niczym innym? Albo - opcji jest zresztą wiele - tańczyć i czuć euforię?
Nie ma ludzi nieprzerwanie szczęśliwych, ale takich radości można naprawdę wiele uzbierać, sumują się i owocują takim... ogólnym bilansem.
Mój ogólny bilans szczęścia jest zdecydowanie na plus, choć nie mam partnera, dość konkretnie szwankuje mi zdrowie (kurczę, trzy albo cztery dni już nie biorę encortonu, bo się skończył i chyba już odczuwam znów dolegliwości, jestem niemal uzależniona od tego paskudztwa!), muszę np. uważać na swój budżet i za mocno nie szaleć. A jednak uważam się za szczęśliwą.

Zdarza się, i to bardzo często smile I to również uważam za szczęście, że mimo różnych trudności i smutków umiem być szczęśliwa i cieszyć się życiem smile
Co nie zmienia faktu, że gdzieś tam w głębi tęsknoty za ukochanym są wink I czasem wśród tych radości przychodzi myśl, że szkoda, że nie mogę tego wszystkiego dzielić z nim. No nie wykorzenię tego big_smile Ale już się chyba oswoiłam z tą swoją tendencją do melancholii wink Posmucę się, posmucę i za chwilę przejdzie ;p

2,024 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2019-08-26 12:15:20)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Mnie to już nie boli, choć się wcale nie obrażę, gdy mi los kogoś takiego ześle.
Wydeptałam już jednak swoje ścieżki i jest mi dobrze, jak jest.

Związek jest mi teraz tak potrzebny jak... może ekstrawypasiony rower. Ucieszyłabym się z takiego szalenie, ale póki co jeźdżę sobie takim rowerem, jaki mam, całkiem w końcu przyzwoitym i nawet się nad tym nie zastanawiam, bo jest o.k. I bardzo lubię sobie tym moim rowerem pomykać.

2,025

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Mnie to już nie boli, choć się wcale nie obrażę, gdy mi los kogoś takiego ześle.
Wydeptałam już jednak swoje ścieżki i jest mi dobrze jak jest.

Może każdy musi przejść swoją drogę, żeby dojść do takiego momentu?

2,026

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
umajona napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Mnie to już nie boli, choć się wcale nie obrażę, gdy mi los kogoś takiego ześle.
Wydeptałam już jednak swoje ścieżki i jest mi dobrze jak jest.

Może każdy musi przejść swoją drogę, żeby dojść do takiego momentu?

Może smile
Można trochę pomóc temu procesowi.

2,027

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
umajona napisał/a:
rossanka napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

No i, Rossanko, może dlatego jesteś sama?

To znaczy dlaczego?

Rossanko, Piegowata trafiła w sedno wink
Kiedyś wspominałaś, że kręci się koło Ciebie jakiś facet, tylko Ty nie jesteś nim zainteresowana i wolisz być sama, niż z nim. I ja to doskonale rozumiem, bo mam takie samo podejście, że wolę być sama, niż z kimś, na kim mi nie zależy. Ale zobacz, wystarczyłoby jedno Twoje słowo ).  wink

Umajona, ten facet to jest jeden z osiedlowych pijaczków,  przyczepił się i pożera mnie wzrokiem, wiem, jedno słowo i może mogłabym mieć faceta big_smile ale pijany, osmarkany  osobnik, który  wystaje pół dnia pod monopolowym, nie jest zbyt dobrą opcją. big_smile

2,028 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2019-08-26 13:11:40)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

Umajona, ten facet to jest jeden z osiedlowych pijaczków,  przyczepił się i pożera mnie wzrokiem, wiem, jedno słowo i może mogłabym mieć faceta big_smile ale pijany, osmarkany  osobnik, który  wystaje pół dnia pod monopolowym, nie jest zbyt dobrą opcją. big_smile

Przepraszam, ale kwiknęłam z rozbawienia smile
Ten pan to już skrajność, ale i mniej skrajnym się odmawia.
Ja mam wrażenie, że "zarywa" do mnie sąsiad, ale chłopak ma 28 lat i też za kołnierz nie wylewa. Na razie nic z tym nie robię, bo nie jestem pewna, czy właściwie interpretuję jego zachowania.

Sąsiad sympatyczny, lubię go, ale nic poza tym. Sporo rozmawiamy, bo gaduła z niego, i podobno już całe podwórko o nas plotkuje big_smile
Kurde, taką starą babę podrywać, też pomysły big_smile


Ross, desperatka pomyślałaby o tym Twoim amancie: do wanny go wrzucę, nos wytrę, dobrych manier nauczę, a po ślubie to on się zmieni i pić przestanie wink

2,029 Ostatnio edytowany przez umajona (2019-08-26 13:53:05)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:
rossanka napisał/a:

Umajona, ten facet to jest jeden z osiedlowych pijaczków,  przyczepił się i pożera mnie wzrokiem, wiem, jedno słowo i może mogłabym mieć faceta big_smile ale pijany, osmarkany  osobnik, który  wystaje pół dnia pod monopolowym, nie jest zbyt dobrą opcją. big_smile

Przepraszam, ale kwiknęłam z rozbawienia smile
Ten pan to już skrajność, ale i mniej skrajnym się odmawia.
Ja mam wrażenie, że "zarywa" do mnie sąsiad, ale chłopak ma 28 lat i też za kołnierz nie wylewa. Na razie nic z tym nie robię, bo nie jestem pewna, czy właściwie interpretuję jego zachowania.

Sąsiad sympatyczny, lubię go, ale nic poza tym. Sporo rozmawiamy, bo gaduła z niego, i podobno już całe podwórko o nas plotkuje big_smile
Kurde, taką starą babę podrywać, też pomysły big_smile


Ross, desperatka pomyślałaby o tym Twoim amancie: do wanny go wrzucę, nos wytrę, dobrych manier nauczę, a po ślubie to on się zmieni i pić przestanie wink

Hehe, kobietki, no to mnie obie rozbawiłyście big_smile

Edit:
Oho, awansowałam na Tajemniczą Lady..... wink

2,030

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
umajona napisał/a:


Hehe, kobietki, no to mnie obie rozbawiłyście big_smile

Takich to mam właśnie "kandydatów" wink
A "normalni" - Ci mnie nie chcą tongue
Z resztą może piegowata ma rację, są choroby, śmierci, to, co nieuniknione, dziś jesteś jutro - pstryk Cię nie ma- nie ma co narzekać i oczekiwać, że będzie ten facet czy nie będzie, skoro wszystko jest takie niepewne. Na śmierć nie mamy wpływu, ale i ciężko się pogodzić. W sumie życie, istnienie jest ciężkie. Jakby się człowiek nie urodził, nie miałby takich dylematów.
W każdym razie jest jak jest, przynajmniej się starałam (w relacjach).

2,031 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2019-08-26 15:32:36)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Czy życie jest ciężkie? No, bywa, ale przecież nie tylko i nie zawsze. Jakoś ogólnie nie mam poczucia, że aż takie jest trudne. Za to czasami na własne życzenie je sobie utrudniamy, nie zawsze świadomie.

2,032 Ostatnio edytowany przez trx (2019-08-26 20:53:22)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
umajona napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Mnie to już nie boli, choć się wcale nie obrażę, gdy mi los kogoś takiego ześle.
Wydeptałam już jednak swoje ścieżki i jest mi dobrze jak jest.

Może każdy musi przejść swoją drogę, żeby dojść do takiego momentu?

Wydaje mi się też, że to niekoniecznie jest droga w jedną stronę. Różnie reaguje się na różne okoliczności na różnych etapach życia. Też w rozmaite interakcje wchodzi się po drodze, które też oddziałowują.
Nie mam poczucia, że w okolicznościach jakie są na ten moment poczułam się dobrze raz na zawsze. Ale doceniam te chwile teraz, które są jakie są.

2,033

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

ale pijany, osmarkany  osobnik, który  wystaje pół dnia pod monopolowym, nie jest zbyt dobrą opcją. big_smile

A podobno kobiety nie mają wygórowanych wymagań..

2,034

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
rossanka napisał/a:

ale pijany, osmarkany  osobnik, który  wystaje pół dnia pod monopolowym, nie jest zbyt dobrą opcją. big_smile

A podobno kobiety nie mają wygórowanych wymagań..

W sumie tak. Podstawowa wersja faceta, to nie-alkoholik, zadbany i pół dnia spędzający w pracy wink

2,035 Ostatnio edytowany przez Peter4x (2019-08-26 21:28:03)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
niepodobna napisał/a:

Z forum też można sporo wyciągnąć. Tylko nie każdy lubi czy umie pisać w takiej formie, dłuższe wypowiedzi na 'zadany' temat

Mam nadzieję że nie chcą, a nie że nie potrafią. Ktoś kto nie potrafi ułożyć dwóch zdań raz na jakiś czas odpada chociaż wygląd może mieć jak miss/mister world big_smile


niepodobna napisał/a:

a czat to jakby taka zwykła codzienna komunikacja, tylko pisana. Na forum są wątki na założone z góry tematy, a na czacie to samo się toczy, tematy pojawiają się w trakcie, na zasadzie skojarzeń, swobodnych przeskoków.
Chodziło mi o to, że nie ma sensu opisywać  "jaki jestem" czy oczekiwać podobnych opisów chcąc kogoś poznać, bo to tak naprawdę nic nie mówi o tym, jacy jesteśmy smile Mówią reakcje, przemyślenia, odczucia, odniesienia do różnych spraw, sam język, jakiego się używa (wspólne symbole to połowa porozumienia).

Kiedyś dawno temu pisałem na takich pokojach tematycznych bodajże w onecie, chociaż nie jestem już pewien dokładnie gdzie. Po jakimś czasie mi się znudziło. Teraz widzę że nawet portale randkowe z czatami są.


Rumunski_Zolnierz napisał/a:

A podobno kobiety nie mają wygórowanych wymagań..

Nawet nie wypada tak żartować. Chciałbyś mieć partnerkę/żonę alkoholiczkę, osmarkaną, niechlujnie ubraną która pół dnia stoi przez monopolowym? Bo ja napewno nie. big_smile

2,036

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
rossanka napisał/a:

ale pijany, osmarkany  osobnik, który  wystaje pół dnia pod monopolowym, nie jest zbyt dobrą opcją. big_smile

A podobno kobiety nie mają wygórowanych wymagań..

Każde inne poza tym, żeby ktoś ją w ogóle chciał, jest pewnie wygórowane, co nie? big_smile

2,037 Ostatnio edytowany przez SamotnaWilczycaa (2019-08-26 22:12:44)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Asterka10 napisał/a:

Dla osoby takiej jak ja która szukała ciepła, zrozumienia, akceptacji taką jaka jestem.

Czytałam Twje posty, 6 stron, dalej już nie dotrwałam, rozumiem Cię, bo te Twoje podejście, rozczarowanie, ból, nie wzieły się znikąd,
musi byc jakaś przyczyna - rozczarowania...
A tak bardzo pragnełaś własnej rodziny, dobrego ciepłego człowieka u boku, kogos na dobre i złe,
i nie mogłaś takiego odnależć, smutne to...
Powiem Ci że wiele kobiet przeżywa to co Ty, zranione, złe doswiadczenia - rozczarowania, wkółko powatrza sie ten sam schemat facetów,
i kobieta ma dość, i zamyka się, chodż tak bardzo by chciała...Zmęczona juś jest tymi rozczarowaniami, tym samem schmatem facetów...


A ten facet który dokuczał Ci że jestes brzydka itp usczypliwości o wyglądzie Ci mówił, to zrozum że prawdziwy mężczyzna
bez kompleksów nie mówi takich słów do kobiety.
To był po prostu słaby, zakompleksiony facecik - chłopczyk, biedna istota, a nie mężczyzna.Traktuj go jak ułomnego facecika, a nie mężczyznę,
i wybacz tej biednej istocie.

2,038 Ostatnio edytowany przez SamotnaWilczycaa (2019-08-26 22:29:33)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Asterka10 napisał/a:

Nie mam miernego poczucia wartości , bo gdyby tak było byłabym z jakimś lubiącym mieć władzę nad kobietą facetem.
Byłabym być może zahukaną żoneczką, której celem życia jest służyć swemu panu.

Nie wmawiaj mi więc psychościem bo znam swoją wartość i dlatego między innymi gardzę facetami.








Bo liczy się prymitywna, rzucającas się w oczy uroda, a nie prawdziwa wartość kobiety.


Nawet teraz  wyglądam 10 razy lepiej od niektórych moich równolatków, dla których nomen omen jestem za gruba i za brzydka.NIE JA TO SOBIE WMAWIAM, TYLKO MĘZCZYŹNI KTÓRYCH SPOTYKAM.Wiesz mam w domu lustro, bardzo często słyszę komplementy od kobiet i to obcych kobiet - a dla faceta, choćbym się zrobiła, umalowała i ubrała bedę do dupy.



Niczego nie stracę????Bzdury Kaja piszesz - mogę stracić resztki godności i poczucia własnej wartości.

co mi da zmiana podejścia,

jak gromady podstarzałych księciuniów nadal będą mi wynajdywać mankamenty, albo wprost komunikować ,
żem niegodna tego żeby bywać w ich towarzystwie, bo wstydzą się ze mną pokazać.




Mam błagać na kolanach by się który ze mną przespał?
Mam stać na piedestałku wspaniałego człowieka za jakiego mnie uważają?Bo owszem podziwiają mnie za charakter, odwagę, determinację, radzenie sobie z życiem.To widzą.Tylko nie potrafią dostrzec, że pod tym wszystkim jest kobieta, która ma uczucia, która potrzebuje ciepłą i miłości.Może nie śliczna, ale potrafiąca kochać?Nie oni to mają w d..., bo chemi nie czują i pociągu seksualnego.

Są faceci bez klasy, chamscy i gdy  mu się kobieta nie podoba, to nawet nie chce im sie do niej być miłym,
a jak widzą ładną/ taka która mu sie podoba jest w jego typie, to od razu są mili...

Przykre to, ale takich facetów tez można spotkać.
Faceci powierzchowni są BARDZO MAŁO WARCI.


Są kobiety mniej atrakcyjne od Ciebie, i nawet bardzo brzydkie mają mężów, są w związkach, mają rodziny, dzieci,
i gdzie one tych Mężczyzn znajdują?

Więc jak ktoś mówi że kobieta nie ma faceta, jest samotna bo nikt ją nie chce to KOMPLETNA BZDURA,
i ten kto tak mówi " sama jest bo nikt ją nie chce" jest ograniczonym umysłowo człowiekiem, głupim po prostu.

2,039

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
SamotnaWilczycaa napisał/a:

Są faceci bez klasy, chamscy i gdy  mu się kobieta nie podoba, to nawet nie chce im sie do niej być miłym,
a jak widzą ładną/ taka która mu sie podoba jest w jego typie, to od razu są mili...

Przykre to, ale takich facetów tez można spotkać.
Faceci powierzchowni są BARDZO MAŁO WARCI.


Są kobiety mniej atrakcyjne od Ciebie i mają mężów, są w związkach, mają rodziny, dzieci, i gdzie one tych Mężczyzn znajdują?

W pierwszej czesci wypowiedzi zamien slowo 'faceci' na 'osoby' - bo problem dotyczy takze kobiet. Co do drugiej czesci, nie pytaj gdzie ich znajdują tylko jak ich rozpoznaja. Ci dobrzy kandydaci na męża czy ojca dzieci to czesto tzw. bety, czyli bez duzej kasy, bez super urody. To faceci ktore całe zycie mieli 'pod gorke' z kobietami. Wiec gdy ktorys zwiazek wypali to bardziej sie starają bo bardziej im zalezy niz samcom alfo co to w kobietach mogą przebierac. Bety nie spotkasz w modnym klubie, knajpie czy na siłowni. Spotkasz w pracy, na ulicy, w autobusie albo w sklepie.

2,040

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
SamotnaWilczycaa napisał/a:
Asterka10 napisał/a:

Nie mam miernego poczucia wartości , bo gdyby tak było byłabym z jakimś lubiącym mieć władzę nad kobietą facetem.
Byłabym być może zahukaną żoneczką, której celem życia jest służyć swemu panu.

Nie wmawiaj mi więc psychościem bo znam swoją wartość i dlatego między innymi gardzę facetami.

Bo liczy się prymitywna, rzucającas się w oczy uroda, a nie prawdziwa wartość kobiety.


Nawet teraz  wyglądam 10 razy lepiej od niektórych moich równolatków, dla których nomen omen jestem za gruba i za brzydka.NIE JA TO SOBIE WMAWIAM, TYLKO MĘZCZYŹNI KTÓRYCH SPOTYKAM.Wiesz mam w domu lustro, bardzo często słyszę komplementy od kobiet i to obcych kobiet - a dla faceta, choćbym się zrobiła, umalowała i ubrała bedę do dupy.

Niczego nie stracę????Bzdury Kaja piszesz - mogę stracić resztki godności i poczucia własnej wartości.

co mi da zmiana podejścia,

jak gromady podstarzałych księciuniów nadal będą mi wynajdywać mankamenty, albo wprost komunikować ,
żem niegodna tego żeby bywać w ich towarzystwie, bo wstydzą się ze mną pokazać.

Mam błagać na kolanach by się który ze mną przespał?
Mam stać na piedestałku wspaniałego człowieka za jakiego mnie uważają?Bo owszem podziwiają mnie za charakter, odwagę, determinację, radzenie sobie z życiem.To widzą.Tylko nie potrafią dostrzec, że pod tym wszystkim jest kobieta, która ma uczucia, która potrzebuje ciepłą i miłości.Może nie śliczna, ale potrafiąca kochać?Nie oni to mają w d..., bo chemi nie czują i pociągu seksualnego.

Są faceci bez klasy, chamscy i gdy  mu się kobieta nie podoba, to nawet nie chce im sie do niej być miłym,
a jak widzą ładną/ taka która mu sie podoba jest w jego typie, to od razu są mili...

Przykre to, ale takich facetów tez można spotkać.
Faceci powierzchowni są BARDZO MAŁO WARCI.

Są kobiety mniej atrakcyjne od Ciebie, i nawet bardzo brzydkie mają mężów, są w związkach, mają rodziny, dzieci,
i gdzie one tych Mężczyzn znajdują?

Więc jak ktoś mówi że kobieta nie ma faceta, jest samotna bo nikt ją nie chce to KOMPLETNA BZDURA,
i ten kto tak mówi " sama jest bo nikt ją nie chce" jest ograniczonym umysłowo człowiekiem, głupim po prostu.

Też to kiedyś czytałem, ale te wypowiedzi mają chyba 6 lat.

Ta kobieta bardzo przypomina mi Burzowego. Taka wersja kobieca Burzowego. Dlaczego tak piszę? Bo wszystkich facetów wrzuca do jednego worka dokładnie jak Burzowy kobiety. Szkoda że tylko takich spotykała co ją ranili emocjonalnie.


foggy napisał/a:

W pierwszej czesci wypowiedzi zamien slowo 'faceci' na 'osoby' - bo problem dotyczy takze kobiet. Co do drugiej czesci, nie pytaj gdzie ich znajdują tylko jak ich rozpoznaja. Ci dobrzy kandydaci na męża czy ojca dzieci to czesto tzw. bety, czyli bez duzej kasy, bez super urody. To faceci ktore całe zycie mieli 'pod gorke' z kobietami. Wiec gdy ktorys zwiazek wypali to bardziej sie starają bo bardziej im zalezy niz samcom alfo co to w kobietach mogą przebierac. Bety nie spotkasz w modnym klubie, knajpie czy na siłowni. Spotkasz w pracy, na ulicy, w autobusie albo w sklepie.

Cała prawda. Już pomijając miłość, taki beta będzie traktował kobietę jak księżniczkę bo ciężko mu będzie znaleźć drugą jak coś nie wyjdzie. Alfa ma zawsze dużo opcji rezerwowych.

2,041

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Hmm, ale jak facet, to tylko alfa.  Jak dla mnie musi być rozsądny,  wierny, odpowiedzialny, inteligentny, myślący,  troskliwy, zaradny. Po co mi beta, która będzie mnie zdradzał, albo w wieku 40 lat byl nadal na utrzymaniu rodziców, albo jakiś prostak,  czy buc, który ludzi ma za nic, a sam uważa się za alfe  i omega w jednym smile

2,042

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
SamotnaWilczycaa napisał/a:

Są kobiety mniej atrakcyjne od Ciebie, i nawet bardzo brzydkie mają mężów, są w związkach, mają rodziny, dzieci,
i gdzie one tych Mężczyzn znajdują?

A wzięłabyś dla siebie któregokolwiek z tych mężów?

2,043 Ostatnio edytowany przez niepodobna (2019-08-26 23:21:50)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Peter4x napisał/a:
SamotnaWilczycaa napisał/a:
Asterka10 napisał/a:

Nie mam miernego poczucia wartości , bo gdyby tak było byłabym z jakimś lubiącym mieć władzę nad kobietą facetem.
Byłabym być może zahukaną żoneczką, której celem życia jest służyć swemu panu.

Nie wmawiaj mi więc psychościem bo znam swoją wartość i dlatego między innymi gardzę facetami.

Bo liczy się prymitywna, rzucającas się w oczy uroda, a nie prawdziwa wartość kobiety.


Nawet teraz  wyglądam 10 razy lepiej od niektórych moich równolatków, dla których nomen omen jestem za gruba i za brzydka.NIE JA TO SOBIE WMAWIAM, TYLKO MĘZCZYŹNI KTÓRYCH SPOTYKAM.Wiesz mam w domu lustro, bardzo często słyszę komplementy od kobiet i to obcych kobiet - a dla faceta, choćbym się zrobiła, umalowała i ubrała bedę do dupy.

Niczego nie stracę????Bzdury Kaja piszesz - mogę stracić resztki godności i poczucia własnej wartości.

co mi da zmiana podejścia,

jak gromady podstarzałych księciuniów nadal będą mi wynajdywać mankamenty, albo wprost komunikować ,
żem niegodna tego żeby bywać w ich towarzystwie, bo wstydzą się ze mną pokazać.

Mam błagać na kolanach by się który ze mną przespał?
Mam stać na piedestałku wspaniałego człowieka za jakiego mnie uważają?Bo owszem podziwiają mnie za charakter, odwagę, determinację, radzenie sobie z życiem.To widzą.Tylko nie potrafią dostrzec, że pod tym wszystkim jest kobieta, która ma uczucia, która potrzebuje ciepłą i miłości.Może nie śliczna, ale potrafiąca kochać?Nie oni to mają w d..., bo chemi nie czują i pociągu seksualnego.

Są faceci bez klasy, chamscy i gdy  mu się kobieta nie podoba, to nawet nie chce im sie do niej być miłym,
a jak widzą ładną/ taka która mu sie podoba jest w jego typie, to od razu są mili...

Przykre to, ale takich facetów tez można spotkać.
Faceci powierzchowni są BARDZO MAŁO WARCI.

Są kobiety mniej atrakcyjne od Ciebie, i nawet bardzo brzydkie mają mężów, są w związkach, mają rodziny, dzieci,
i gdzie one tych Mężczyzn znajdują?

Więc jak ktoś mówi że kobieta nie ma faceta, jest samotna bo nikt ją nie chce to KOMPLETNA BZDURA,
i ten kto tak mówi " sama jest bo nikt ją nie chce" jest ograniczonym umysłowo człowiekiem, głupim po prostu.

Też to kiedyś czytałem, ale te wypowiedzi mają chyba 6 lat.

Ta kobieta bardzo przypomina mi Burzowego. Taka wersja kobieca Burzowego. Dlaczego tak piszę? Bo wszystkich facetów wrzuca do jednego worka dokładnie jak Burzowy kobiety. Szkoda że tylko takich spotykała co ją ranili emocjonalnie.


foggy napisał/a:

W pierwszej czesci wypowiedzi zamien slowo 'faceci' na 'osoby' - bo problem dotyczy takze kobiet. Co do drugiej czesci, nie pytaj gdzie ich znajdują tylko jak ich rozpoznaja. Ci dobrzy kandydaci na męża czy ojca dzieci to czesto tzw. bety, czyli bez duzej kasy, bez super urody. To faceci ktore całe zycie mieli 'pod gorke' z kobietami. Wiec gdy ktorys zwiazek wypali to bardziej sie starają bo bardziej im zalezy niz samcom alfo co to w kobietach mogą przebierac. Bety nie spotkasz w modnym klubie, knajpie czy na siłowni. Spotkasz w pracy, na ulicy, w autobusie albo w sklepie.

Cała prawda. Już pomijając miłość, taki beta będzie traktował kobietę jak księżniczkę bo ciężko mu będzie znaleźć drugą jak coś nie wyjdzie. Alfa ma zawsze dużo opcji rezerwowych.

I tak wracamy do tematu wyborów negatywnych, trochę pokrętną drogą wink Nie chciałabym być na miejscu kobiety dobrze traktowanej tylko dlatego, że jeśli coś nie wyjdzie, to gość nie znajdzie następnej. To lekko upokarzające by było.

Ale szczerze mówiąc, wciąż nie wiem, o co chodzi z tymi alfami i betami.
Co decyduje o byciu jednym z nich i kto o tym rozstrzyga?
Bo partnerki mają nie tylko mężczyźni z wyglądem jak z okładki i nie tylko z kasą. Ci z trochę mniej spektakularnymi warunkami też mają, i to fajne, i niekoniecznie dlatego, że któreś z dwojga nie mogłoby znaleźć "lepszej" osoby. Może nie dla wszystkich ten egzemplarz jest alfą lub betą. To najprostsze rozwiązanie.
Facet, który nie wygląda jak celebryta i nie jest bogaty wcale też nie musi czuć się kimś podrzędnym. Osób przeciętnych jest większość. Mężczyzn, kobiet. A jednak znajdują oni partnerów, dla których są kimś wyjątkowym, a nie opcją rezerwową. Więc nie w tym rzecz. A zapewne bardziej właśnie w akceptacji siebie,  i idącej za tym, naturalnej pewności, co umożliwia wydobycie na wierzch potencjału każdej osoby.
Bywa nawet skrajnie. Mam niepełnosprawnego kumpla, który spotkał wspaniałą dziewczynę. Gość nie ma ani urody, ani kasy, ani zdrowia. Ona ma to wszystko. Mam bardzo grubą koleżankę, która ma cudownego męża, przystojnego, co świata poza nią nie widzi, a mało kto by powiedział, że ona może się podobać...

2,044

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

Hmm, ale jak facet, to tylko alfa.  Jak dla mnie musi być rozsądny,  wierny, odpowiedzialny, inteligentny, myślący,  troskliwy, zaradny. Po co mi beta, która będzie mnie zdradzał, albo w wieku 40 lat byl nadal na utrzymaniu rodziców, albo jakiś prostak,  czy buc, który ludzi ma za nic, a sam uważa się za alfe  i omega w jednym smile

O, i z tego posta wyłania się sensowna definicja bety: to buc, prostak, facet, który zdradza, na półmetku życia nadal jest na utrzymaniu mamusi...

To chyba trochę odbiega od tego, kim jest samiec beta według samych mężczyzn?  smile

2,045 Ostatnio edytowany przez Peter4x (2019-08-26 23:51:26)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
niepodobna napisał/a:

I tak wracamy do tematu wyborów negatywnych, trochę pokrętną drogą wink Nie chciałabym być na miejscu kobiety dobrze traktowanej tylko dlatego, że jeśli coś nie wyjdzie, to gość nie znajdzie następnej. To lekko upokarzające by było.

A może akurat znajdzie? W każdym razie wydaje mi się że będzie się bardziej starał. No chyba że taki alfa się zakocha i poza Tobą świata nie będzie widział big_smile


niepodobna napisał/a:

Ale szczerze mówiąc, wciąż nie wiem, o co chodzi z tymi alfami i betami.
Co decyduje o byciu jednym z nich i kto o tym rozstrzyga?

Alfa może "rozkochać" w sobie każdą i ją zdobyć (no prawie) gdy tego zechce wink


niepodobna napisał/a:

Bo partnerki mają nie tylko mężczyźni z wyglądem jak z okładki i nie tylko z kasą. Ci z trochę mniej spektakularnymi warunkami też mają, i to fajne, i niekoniecznie dlatego, że któreś z dwojga nie mogłoby znaleźć "lepszej" osoby. Może nie dla wszystkich ten egzemplarz jest alfą lub betą. To najprostsze rozwiązanie.
Facet, który nie wygląda jak celebryta i nie jest bogaty wcale też nie musi czuć się kimś podrzędnym. Osób przeciętnych jest większość. Mężczyzn, kobiet. A jednak znajdują oni partnerów, dla których są kimś wyjątkowym, a nie opcją rezerwową. Więc nie w tym rzecz. A zapewne bardziej właśnie w akceptacji siebie,  i idącej za tym, naturalnej pewności, co umożliwia wydobycie na wierzch potencjału każdej osoby.
Bywa nawet skrajnie. Mam niepełnosprawnego kumpla, który spotkał wspaniałą dziewczynę. Gość nie ma ani urody, ani kasy, ani zdrowia. Ona ma to wszystko. Mam bardzo grubą koleżankę, która ma cudownego męża, przystojnego, co świata poza nią nie widzi, a mało kto by powiedział, że ona może się podobać...

Wydaje mi się że odpowiednim słowem a właściwie dwoma słowami będzie - prawdziwa miłość.


niepodobna napisał/a:

O, i z tego posta wyłania się sensowna definicja bety: to buc, prostak, facet, który zdradza, na półmetku życia nadal jest na utrzymaniu mamusi...

To chyba trochę odbiega od tego, kim jest samiec beta według samych mężczyzn?  smile

Raczej tak. Coś mi się wydaje że Rosanka by chciała "zjeść ciastko i mieć je nadal", albo rozkochać w sobie alfę. wink

2,046

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Peter4x napisał/a:
niepodobna napisał/a:

I tak wracamy do tematu wyborów negatywnych, trochę pokrętną drogą wink Nie chciałabym być na miejscu kobiety dobrze traktowanej tylko dlatego, że jeśli coś nie wyjdzie, to gość nie znajdzie następnej. To lekko upokarzające by było.

A może akurat znajdzie? W każdym razie wydaje mi się że będzie się bardziej starał. No chyba że taki alfa się zakocha i poza Tobą świata nie będzie widział big_smile

Ja nie wiem, kto to jest alfa.

Miłość to wielkie słowo, ale musi być przynajmniej przekonanie, że to mam być właśnie ja, a nie ktoś inny. Bynajmniej nie tylko rozumowe. I nie wydaje mi się to jakimś odrealnionym oczekiwaniem smile Ale jeśli by było, to wolę samotność.


niepodobna napisał/a:

Ale szczerze mówiąc, wciąż nie wiem, o co chodzi z tymi alfami i betami.
Co decyduje o byciu jednym z nich i kto o tym rozstrzyga?

Alfa może "rozkochać" w sobie każdą i ją zdobyć (no prawie) gdy tego zechce wink

Ale

kto

może rozkochać i zdobyć każdą? Jakie ma cechy?

Ja jestem pewna, że takich ludzi nie ma, ale jestem ciekawa, jak to widzisz.

niepodobna napisał/a:

O, i z tego posta wyłania się sensowna definicja bety: to buc, prostak, facet, który zdradza, na półmetku życia nadal jest na utrzymaniu mamusi...

To chyba trochę odbiega od tego, kim jest samiec beta według samych mężczyzn?  smile

Raczej tak. Coś mi się wydaje że Rosanka by chciała "zjeść ciastko i mieć je nadal", albo rozkochać w sobie alfę. wink

Rossanka napisała jasno, że chce alfę. Ale napisała też kim jest dla niej beta, więc skoro jest podział na alfy i bety i nic poza tym nie ma (zgodnie z męskim schematem myślenia wink), to gdy mamy zdefiniowane cechy bety, pytanie, kim będzie alfa?
Chyba nie tym, co myślisz, hm? smile Przynajmniej według Rossanki.
Nie widzę tu żadnych sprzeczności ani liczenia na cudowne rozmnożenie ciastek.

2,047

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
niepodobna napisał/a:

Ja nie wiem, kto to jest alfa.

Miłość to wielkie słowo, ale musi być przynajmniej przekonanie, że to mam być właśnie ja, a nie ktoś inny. Bynajmniej nie tylko rozumowe. I nie wydaje mi się to jakimś odrealnionym oczekiwaniem smile Ale jeśli by było, to wolę samotność.

Wczoraj już padłem. Dzisiaj za to mogę bardziej składnie to napisać.

Według mnie, gdy jest prawdziwa miłość to podział na alfy, bety czy omegi jest nieistotny bo schodzi na dalszy plan. Tak jak podane przez Ciebie przykłady o ludziach niekoniecznie idealnych, ale w sobie zakochanych. Żadna alfa im nie grozi, chociaż nigdy nie wiadomo... Sądzę że pamiętasz ten Twój przykład z kroplami deszczu i oceanem. Moje przekonanie jest takie, że "żadna alfa nie zastąpi oceanu, bo będzie tylko kroplami deszczu gdy beta jest już oceanem".


niepodobna napisał/a:

Ale szczerze mówiąc, wciąż nie wiem, o co chodzi z tymi alfami i betami.
Co decyduje o byciu jednym z nich i kto o tym rozstrzyga?

Samciec alfa - facet silny niezależny, dominujący, z ponadprzeciętną inteligencją, przywódca zarówno na gruncie zawodowym jak i prywatnym, odnoszący sukcesy zawodowe i w podbojach miłosnych czy seksualnych. Wierzy w siebie i nie boi się konkurencji bo lubi zwyciężać. Ma inicjatywę jest sprytny i zaradny, umie utrzymywać kontakt wzrokowy, nie peszy się jest ładnie i modnie ubrany. No i oczywiście jest obiektem westchnień setek, tysięcy kobiet. smile

Wada według mnie. Może zdradzić jak mu się dana samica znudzi wink


niepodobna napisał/a:

Rossanka napisała jasno, że chce alfę. Ale napisała też kim jest dla niej beta, więc skoro jest podział na alfy i bety i nic poza tym nie ma (zgodnie z męskim schematem myślenia wink), to gdy mamy zdefiniowane cechy bety, pytanie, kim będzie alfa?
Chyba nie tym, co myślisz, hm? smile Przynajmniej według Rossanki.
Nie widzę tu żadnych sprzeczności ani liczenia na cudowne rozmnożenie ciastek.

Rosanka napisała też że bety zdradzają, z czym niezupełnie się zgadzam. Prędzej to alfa zdradzi jak jej się partner znudzi. Po prostu poszuka lepszej, bardziej interesującej samicy. Jakoś słowo wierny nie za bardzo pasuje mi do alfy bo znałem osobników co zmieniali partnerki jak rękawiczki. Z kolei beta nie zawsze musi być prostakiem i bucem. Raczej wydaje mi się że to właśnie beta będzie bardziej troskliwy. Z tymi ciastkami chodziło mi o to że chce połączone najlepsze cechy alfy i bety. smile

2,048 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-08-27 09:32:52)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Bez przesady, mało który mężczyzna ma wszystkie cechy alfy lub bety.
Wcale ktoś super ubrany w najlepsze ciuchy nie musi być alfą- może go żona ubierać smile
Ktoś mający sukcesy zawodowe może mieć to gdzieś- znam takich
Z kobietami: Wielu mężczyzn jest jest nieśmiałych a pod skorupą dominujący samiec i vice versa.
Więc nie należy sądzić po pozorach.
Jedna kobieta woli kogoś kto nie zwraca uwagi innych kobiet i jest zapatrzony w nią
Innej nie przeszkadza wianuszek wieelbicielek i skupiają się na własnej relacji z nim.
I gdzie niby te BETY są? big_smile
No ja takich nie spotykam. smile
A jak się któryś deklaruje że do stóp pada to dzwony dzwonią i wiem co znajdę jak poskrobię smile
Dlatego ja mam wewnętrzny chichot zawsze- jak mężczyzna deklaruje się jako grzeczny i ułożony- a na mnie zwrócił uwagę.. big_smile
jakbym marzyła o takim mężczyżnie przy nodze to pozostaje mi koljnego syna sobie urodzić i może z 10 lat lub mniej takiego bym miała.

A zdradzają różni- przykłady na forum

hehee smile przeczytałam Rossanka Twój opis.:)
no nie da się mieć wszystkiego. Dlatego głupie jest, ze kobiety biorą sobie dominującego gościa a potem z nim wojują, by się słuchał jak dziecko. smile
albo same oczekują, że będą cały czas po główce głaskane.
Równie bez sensu jest jak mężczyzna bierze sobie wyrazistą kobietę za żonę, a potem gryzie palce z zazdrości, bo inni się kręcą.
Szare myszy też zdradzają.
albo znajdzie sobie grzecznego, gościa spokojnego, to zamiast się cieszyć na sąsiada zerka, że bardziej przebojowy i d..mężowi truje..
Trzeba znależć jakiś balans i nie być w sprzeczności ze sobą.

Rossanka- jakich mężczyzn przyciągasz- musi ich coś łączyć.

2,049 Ostatnio edytowany przez Luxie (2019-08-27 09:15:00)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Ela210 napisał/a:

Z kobietami: Wielu mężczyzn jest jest nieśmiałych a pod skorupą dominujący samiec (...).

Dokładnie. Taka - jak ja to nazywam, przysłowiowa - cicha woda wink

2,050

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
niepodobna napisał/a:

Ale szczerze mówiąc, wciąż nie wiem, o co chodzi z tymi alfami i betami.
Co decyduje o byciu jednym z nich i kto o tym rozstrzyga?

Nie lubię tego podziału, ale niech będzie. Alfa - to dla mnie facet, z którym chcę być, z którym wyobrażam sobie mieszkanie 24/24, a nie tylko spotkania na kawę, sam seks albo do kina raz na jakiś czas.
Beta - to facet, z którym nie chcę dzielić życia, ale jak go spotkam na ulicy, to mogę z nim porozmawiać, czy wypić kawe, nie interesuje mnie jako mężczyzna czy partner do życia. Niebezpieczeństwo jest jednak, gdy, z desperacji bierze się takiego partnera lub partnerkę za męza lubżone, z braku laku, bo lata lecą, ktoś mnie chce, gdzie ja znajdę innego. Lepsze to niż nic.


Partner Alfa dla mnie musi być alfa, a dla innej, ten mój Alfa może być beta, albo i nawet omega. Ważne jest, kim on jest dla mnie .:)

foggy napisał/a:

W pierwszej czesci wypowiedzi zamien slowo 'faceci' na 'osoby' - bo problem dotyczy takze kobiet. Co do drugiej czesci, nie pytaj gdzie ich znajdują tylko jak ich rozpoznaja. Ci dobrzy kandydaci na męża czy ojca dzieci to czesto tzw. bety, czyli bez duzej kasy, bez super urody. To faceci ktore całe zycie mieli 'pod gorke' z kobietami. Wiec gdy ktorys zwiazek wypali to bardziej sie starają bo bardziej im zalezy niz samcom alfo co to w kobietach mogą przebierac. Bety nie spotkasz w modnym klubie, knajpie czy na siłowni. Spotkasz w pracy, na ulicy, w autobusie albo w sklepie.

Ale tylko związek z alfa - czyli z mężczyzną, z którym chcesz autentycznie być, który odpowiada Ci na poziomiw emocjonalnym, fizycznym, z którym się dogadujesz w życiu  codziennym, z którym możecie sobie polegać - tylko taki związek ma dla mnie sens. Inaczej są potem wątki: nie kocham męża, w sumie zawsze był dla mnie jak brat, ale lata leciały, gdzie jainnego znajdę. albo - wersja męska _ pobraliśmy się, bo chodziliśmy już 7 lat ze sobą, rodzina i partnerka naciskała na pierścionek, ale nie czuję się w małżeństwie szczęśliwy, na dodatek poznałem inną i czuję, ze to mogłoby być TO.

Peter4x napisał/a:

niepodobna napisał/a:

O, i z tego posta wyłania się sensowna definicja bety: to buc, prostak, facet, który zdradza, na półmetku życia nadal jest na utrzymaniu mamusi...

To chyba trochę odbiega od tego, kim jest samiec beta według samych mężczyzn?  smile

Raczej tak. Coś mi się wydaje że Rosanka by chciała "zjeść ciastko i mieć je nadal", albo rozkochać w sobie alfę. wink

No oczywiście. Po co mi ktoś, do kogo nic nie czuję, z kim nie wyobrażam sobie życia codziennego, kto mnie odpycha fizycznie, a może i mamy inne poglądy na kluczowe sprawy życiowe?Dla mnie to jest beta, taki ktoś z braku laku - owszem, są takie związki, ale to mi się zdaje szalenie męczące na dłuższą mete. Związek to chęć bycia z kimś, ale nie na siłę i nie przekonywanie samego siebie, że: popatrz, nie pije nie bije, mówi dzień dobry i ma prace. Pytam się i co z tego, jak wewnętrznie nie chce się żyć razem z nim.

2,051

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Ela210 napisał/a:

Rossanka- jakich mężczyzn przyciągasz- musi ich coś łączyć.

Teraz (oprócz pana żula spod sklepu) żadnych. Z resztą nawet jak miałam 20 lat tabunów wielbicieli nie było.
Co ich łączyło? Dobre pytanie, na pewno nie wygląd, bo wyglądali całkiem inaczej (i wzrost i budowa i typ twarzy), tu chodziło bardziej o coś w rozmowie.
Ci , którzy bardzo mi się podobali - mogłam z nimi rozmawiać godzinami, byli bardzo inteligentni, ciekawi, imponowali mi wiedzą, a najważniejsze, że umieli słuchać, nie przechwalali się ani nie stroszyli piórek. Poza tym mieliśmy bardzo dużo wspólnych punktów co do sposobu patrzenia na świat. Co do wyglądu, też wyglądali zupełnie róznie, nie byli super przystojniakami, jak po latach patrzę na zdjęcia, to widzę całkiem zwykłych facetów, nawet gorzej "przeciętnej", ale dla mnie wtedy byli najpiękniejsi, nie wiem, może to ich przebijający charakter to sprawiał, aż do dziś mam do tych znajomości niewielki sentyment smile Jedno co ich łączyło, to jak się potem okazywało, zupełnie nie byli mną zainteresowani jako partnerką na życie.
Tak sobie myślę, że tu się nie da zdefiniować, kto i dlaczego mi pasuje. Chodzi tu bardziej o całość osoby, wygląd, wnętrze, zachowanie itd. Po prostu czujesz, czy kogoś lubi czy nie. Czy czujesz coś więcej czy nie.To się nie da tak rozumowo podejść do tematu: o Pan Nowak ma 44 lata, 177 cm wzrostu, samochód marki Opel, skończył studia wyższe, lubi sprzątać, przeprowadza staruszki przez jezdnię, dokarmia gołębie, nie pije i nie pali, mówi dzień dobry sąsiadom, używa dobrych perfum i w sobotę lubi pojść do kina. Opis brzmi zachęcająco, ale co z tego? Jednej koboiecie ktoś taki podpasuje, innej nie i to wyjdzie po spotkaniach na żywo. Te wszystkie cechy nie sprawią, ze ktoś stanie się atrakcyjny, ale jednocześnie dla innej całość osoby będzie bardzo atrakcyjna.iecie o co chodzi.

2,052 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-08-27 10:49:08)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Rossanka- kogo Ty chcesz? Człowiek ma określoną osobowość i ludzi traktuje podobnie. A nie, dla Ciebie taki, dla innych kobiet owaki.

O widzę że dopisałaś- niee chodziło mi o te pobieżne cechy, tylko własnie osobowość tych z którymi miałaś dobry kontakt.

Widzę że dla Ciebie Beta to drugi wybór, a alfa to taki co się Tobie podoba smile
Czyli Ty jesteś słońce a planety krążą- widzisz siebie i swoje potrzeby- a mniej wpatrujesz w mężczyznę, tak jakby średnio Cię interesował.

2,053 Ostatnio edytowany przez rossanka (2019-08-27 11:05:21)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Ela210 napisał/a:

Rossanka- kogo Ty chcesz? Człowiek ma określoną osobowość i ludzi traktuje podobnie. A nie, dla Ciebie taki, dla innych kobiet owaki.

O widzę że dopisałaś- niee chodziło mi o te pobieżne cechy, tylko własnie osobowość tych z którymi miałaś dobry kontakt.

Widzę że dla Ciebie Beta to drugi wybór, a alfa to taki co się Tobie podoba smile
Czyli Ty jesteś słońce a planety krążą- widzisz siebie i swoje potrzeby- a mniej wpatrujesz w mężczyznę, tak jakby średnio Cię interesował.

No tak, ale jaki jest sens wiązać się z kimś na siłę, z braku laku, aby tylko nie być samemu?

Edit: Oczywisćie, mi może się bardzo ktoś podobać, a inna kobieta nawet na nigo nie spojrzy jak na mężczyznę.

2,054

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

tyle stron wątku i nadal nie wiem, jakich mężczyzn lubisz, co Ciebie w nich fascynuje, czego nie cierpisz.
I co gorsza, obawiam się, że Ty się nad tym też mało zastanawiasz.
A to jest kluczowe, bo nic się nie znajdzie, jak nie wiadomo czego się szuka.
Potem spotyka się gość z fajną babką na kawę, spacer- słucha jej, bo ona lubi to- ok.
Czegoś się dowiaduje o niej- ok niezamknięta- to na plus
Ale On też chce jakiegoś feedbacku- czego ona szuka w mężczyznach- żywej reakcji, by miał się do czego odnieść- chce zobaczyć że Ona widzi JEGO- a nie kogokolwiek.

Trochę popłynęłam- mogę nie znać wszystkich faktów- ale takie mam odczucie.

2,055

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Ela210 napisał/a:

tyle stron wątku i nadal nie wiem, jakich mężczyzn lubisz, co Ciebie w nich fascynuje, czego nie cierpisz.
I co gorsza, obawiam się, że Ty się nad tym też mało zastanawiasz.
A to jest kluczowe, bo nic się nie znajdzie, jak nie wiadomo czego się szuka.
Potem spotyka się gość z fajną babką na kawę, spacer- słucha jej, bo ona lubi to- ok.
Czegoś się dowiaduje o niej- ok niezamknięta- to na plus
Ale On też chce jakiegoś feedbacku- czego ona szuka w mężczyznach- żywej reakcji, by miał się do czego odnieść- chce zobaczyć że Ona widzi JEGO- a nie kogokolwiek.

Trochę popłynęłam- mogę nie znać wszystkich faktów- ale takie mam odczucie.

Ale ja dokładnie wiem jakich lubie i jakich "szukam" ja takich poznałam już sporo w życiu. Sporo - to znaczy ja wiem, może z 8 jak tak liczę ostatnie ćwierć wieku. Oni istnieją, ale żaden z nich nie interesował się mną jako partnerką. Ile w życiu koszy dostałam, to szok big_smile Byłam tylko znajomą, koleżanką.
Także podsumowując, znalazłam takich, nawet ostatnio kolejnego - ale żaden mnie nie chciał big_smile

2,056 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2019-08-27 11:45:17)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Zaraz, zaraz... Czy na pewno jednakowo wszyscy rozumiemy pojęcie "alfa"?
Wikipedia podaje, i ja interpretowałam zawsze podobnie, że osobnik alfa to dominujący w stadzie, taki pierwszy jak rzeczona litera w alfabecie , o cechach przywódczych. No i dotyczy to też hierarchii - taki osobnik np. pierwszy w stadzie zjada posiłek, pozostali jedzą to, co zostanie smile
Osobiście nie potrzebuję do szczęścia alfa, wystarczy, że facet ma charakter. Na przeciwnym biegunie stawia się tzw. miłych, którzy zazwyczaj utożsamiani są z totalnymi fajtłapami, płaszczącymi się w związku i bez własnego zdania. Przecież to zupełnie nie o to chodzi! Miły może mieć charakter, a charakterny nie musi być alfa.

2,057

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Zaraz, zaraz... Czy na pewno jednakowo wszyscy rozumiemy pojęcie "alfa"?
Wikipedia podaje, i ja interpretowałam zawsze podobnie, że osobnik alfa to dominujący w stadzie, taki pierwszy jak rzeczona litera w alfabecie , o cechach przywódczych.
Osobiście nie potrzebuję do szczęścia alfa, wystarczy, że facet ma charakter. Na przeciwnym biegunie stawia się tzw. miłych, którzy zazwyczaj utożsamiani są z totalnymi fajtłapami, płaszczącymi się w związku i bez własnego zdania. Przecież to zupełnie nie o to chodzi! Miły może mieć charakter, a charakterny nie musi być alfa.

Kwestia podejścia jak widzę. A czasem ci, którzy piszesz, że są  " totalnymi fajtłapami, płaszczącymi się w związku i bez własnego zdania"- oni uważają się za normalnych i porządnych, których żadna nie chce - ale kobiety, tak myślę, niechcą ich, nie dlatego , ze oni są mili i porządni, ale że są bez własnego zdania, płaszaczą się i są jak napisałaś totalnymi fajtłapami. 
Ale jak mówię, zawsze można nad sobą popracować. Co prawda gwarancji to nie daje, ale co szkodzi spróbować.

2,058

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Jak wiesz, to czemu na forum- niby dyskusyjnym- zgoda- smile nie ujawniasz tego?
No może być jeszcze taka opcja- że ja jako kobieta tego nie widzę, a Panowie tak.- ale gdyby tak było, miałabyś w skrzynce mailowej wiadomości od mężczyzn- wiele. Bo wiedzieliby kogo szukasz.
wiesz Rossanka mogę się mylić - ale o wielu piszących tu koleżankach mogę odgadnąć ich preferencje- a U Ciebie- nie  mam pojęcia.

2,059

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Ela210 napisał/a:

Jak wiesz, to czemu na forum- niby dyskusyjnym- zgoda- smile nie ujawniasz tego?
No może być jeszcze taka opcja- że ja jako kobieta tego nie widzę, a Panowie tak.- ale gdyby tak było, miałabyś w skrzynce mailowej wiadomości od mężczyzn- wiele. Bo wiedzieliby kogo szukasz.
wiesz Rossanka mogę się mylić - ale o wielu piszących tu koleżankach mogę odgadnąć ich preferencje- a U Ciebie- nie  mam pojęcia.

Ale po co mam tu pisać na forum o swoich preferencjach, jak ja nie szukam nikogo na forum. Przyszłam tu po zakończonym związku, bo byłam załamana i chciałam się wygadać.
A "szukam" w świecie realnym , nie w internecie. Oczywiście, jakbym poznała kogoś p internecie (i nie 1000km od siebie), to nie powiem "nie", ale akurat tego na forum nigdy nie szukałam.

2,060 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-08-27 11:41:21)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Nie chodzi o pisanie o swoich preferencjach.
Chodzi o to, że wątek jest o związkach, relacjach- zresztą jak większość forum- więc pisząc odkrywamy te preferencje tak czy tak, mimochodem.
Ale biorę poprrawkę oczywiście na to, że jako kobieta mogę czegoś nie widzieć

2,061

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Ela210 napisał/a:

Nie chodzi o pisanie o swoich preferencjach.
Chodzi o to, że wątek jest o związkach, relacjach- zresztą jak większość forum- więc pisząc odkrywamy te preferencje tak czy tak, mimochodem.

Tylko, z e facet to nie katalog życzeń. Wiem, jakie cechy lubię, ale bez iskry nie wyjdzie. Albo odwrotnie, kiedyś, nie lubiłam łysych (ale nie, ze ogolony, tylko wyłysiały) i co? I zawrócił mi w głowie łysy (wyłysiały) 30latek. I bądź tu człowieku mądry. big_smile

2,062 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-08-27 11:49:11)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Nikt się nie rodzi mądrym- spodobał Ci się ktoś, kto nie był w typie- tylko Ty możesz zanalizować dlaczego i powinnaś, by poznawać siebie.
Jak tego nie robisz poruszasz si po omacku.
Katalog życzeń? nie przyszło by mi to do głowy..

2,063

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Ela210 napisał/a:

Nikt się nie rodzi mądrym- spodobał Ci się ktoś, kto nie był w typie- tylko Ty możesz zanalizować dlaczego i powinnaś, by poznawać siebie.
Jak tego nie robisz poruszasz si po omacku.

Ale ja wiem dlaczego, jego wnętrze mi się spodobało i to wpłynęło na postrzeganie jego "zewnętrza". To było prawie 15 lat temu, a do dziś pamiętam.

2,064 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2019-08-27 12:44:56)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Rossanko, tu chyba jednak bardziej chodzi o cechy psychiczne, sposób bycia.
Ja, jeśli chodzi o wygląd, nie mam jednego sprecyzowanego typu, bardzo różni faceci mi się podobają i bardzo różni nie podobają. Zdarza się, że od pierwszego wejrzenia wiem: ten mi się nie podoba i nie przeskoczę tego, bo po prostu mnie odpycha, ale znacznie częściej wygląd nie ma dla mnie decydującego znaczenia, jeśli facet podoba mi się pod innymi względami, wygląd nie jest aż tak istotny. Zresztą jak się już zauroczę, to nawet np. zmarszczki dodają mu uroku - są takie jego. Jego są gesty, mimika, ton głosu...
Teoretycznie diabelnie lubię wysokich brunetów, a byłam z niższym od siebie szatynem, przystojnym zresztą, co nie tylko ja zauwazałam.
Jeśli o charakter chodzi, lubię inteligentnych, życzliwych światu, mądrych (nie zawsze to idzie z inteligencją w parze) i takich, z którymi naprawdę można porozmawiać. Tajemniczy mruk to nie moja bajka. Nie cierpię cwaniaków i zarozumiałych bufonów. I szybkich Billów też nie chcę, o czym nieraz pisałam. I najczęściej o to ostatnie sprawa się rozbijała, bo o braku wzajemności zainteresowania już nie wspominam.

2,065

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Rossanko, tu chyba jednak bardziej chodzi o cechy psychiczne, sposób bycia.
Ja, jeśli chodzi o wygląd, nie mam jednego sprecyzowanego typu, bardzo różni faceci mi się podobają i bardzo różni nie podobają. Zdarza się, że od pierwszego wejrzenia wiem: ten mi się nie podoba i nie przeskoczę tego, bo po prostu mnie odpycha, ale znacznie częściej wygląd nie ma dla mnie decydującego znaczenia, jeśli facet podoba mi się pod innymi względami, wygląd nie jest aż tak istotny. Zresztą jak się już zauroczę, to nawet np. zmarszczki dodają mu uroku - są takie jego.
Teoretycznie diabelnie lubię wysokich brunetów, a byłam z niższym od siebie szatynem, przystojnym zresztą, co nie tylko ja zawazałam.

Toteż właśnie piszę.

2,066

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Jeżeli w tym wątku chciałaś się wyżalić, współczuję, samotność fajna pewnie nie jest.
Ale jak szukałaś jakiejś porady czy analizy- to nie każdy ma ochotę bawić się w zgaduj zgadulę.
W realu jest podobnie zwykle.
Więc jak usłyszałaś kiedyś, że nie ma iskry- to mogło nie chodzić o to, że Ty jesteś taka czy siaka, tylko że za mało z Tobą interakcji jest., bo jakoś się chowasz.

2,067

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Miałam to przemilczeć, ale mam wrażenie, że Rossanka unika odpowiedzi na pytanie Eli. Ma do tego prawo, ale to znaczące.

2,068 Ostatnio edytowany przez rossanka (2019-08-27 12:40:31)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Ela210 napisał/a:

Jeżeli w tym wątku chciałaś się wyżalić, współczuję, samotność fajna pewnie nie jest.
Ale jak szukałaś jakiejś porady czy analizy- to nie każdy ma ochotę bawić się w zgaduj zgadulę.
W realu jest podobnie zwykle.
Więc jak usłyszałaś kiedyś, że nie ma iskry- to mogło nie chodzić o to, że Ty jesteś taka czy siaka, tylko że za mało z Tobą interakcji jest., bo jakoś się chowasz.

Nie usłyszałam, że nie ma iskry, oni po prostu okazywali się zajęci, albo jak byli wolni, to znajdowali sobie zaraz inną.
Piszemy o czasach międzu 20 a 30 rokiem życia. Bo potem chwilę po 30 cudem poznałam exa. A potem, jak nie wyszło, to trafiłam na forum i siędzę tak do dziś. A jak kogoś poznaję do rzeczy, w znaczeniu, ze dobrze się rozmawia, wygląd też nie odrzuca - to się okazuje, że ma żone.

edit:
U wolnych, to zwykle kończę jako koleżanka. I tyle.

2,069

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Może tu rzeczywiście nie ma czego się doszukiwać - okoliczności oraz statystyki nie sprzyjają i tyle.

2,070

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Może tu rzeczywiście nie ma czego się doszukiwać - okoliczności oraz statystyki nie sprzyjają i tyle.

Fajnie by było, ,jednak mam teorie, że to że mną jest coś nie tak. Jakiś wadliwy system.

2,071

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Może tu rzeczywiście nie ma czego się doszukiwać - okoliczności oraz statystyki nie sprzyjają i tyle.

Fajnie by było, ,jednak mam teorie, że to że mną jest coś nie tak. Jakiś wadliwy system.

Chrzanisz wink wink wink

2,072 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-08-27 12:55:49)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Jeżeli w tym wątku chciałaś się wyżalić, współczuję, samotność fajna pewnie nie jest.
Ale jak szukałaś jakiejś porady czy analizy- to nie każdy ma ochotę bawić się w zgaduj zgadulę.
W realu jest podobnie zwykle.
Więc jak usłyszałaś kiedyś, że nie ma iskry- to mogło nie chodzić o to, że Ty jesteś taka czy siaka, tylko że za mało z Tobą interakcji jest., bo jakoś się chowasz.

Nie usłyszałam, że nie ma iskry, oni po prostu okazywali się zajęci, albo jak byli wolni, to znajdowali sobie zaraz inną.
Piszemy o czasach międzu 20 a 30 rokiem życia. Bo potem chwilę po 30 cudem poznałam exa. A potem, jak nie wyszło, to trafiłam na forum i siędzę tak do dziś. A jak kogoś poznaję do rzeczy, w znaczeniu, ze dobrze się rozmawia, wygląd też nie odrzuca - to się okazuje, że ma żone.

edit:
U wolnych, to zwykle kończę jako koleżanka. I tyle.

No wzięłam to z 1 posta Twojego w tym wątku.a związek w którym byłaś to największe zawsze żródło informacji o sobie.

No to jak wadliwy system, a nie skaranie boskie czy fatum- to super, bo do naprawy- tylko odkryć co- nie dostosować do innych, tylko dla siebie, by być szczęśliwym.

2,073

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Ela210 napisał/a:

No to jak wadliwy system, a nie skaranie boskie czy fatum- to super, bo do naprawy- tylko odkryć co- nie dostosować do innych, tylko dla siebie, by być szczęśliwym.

Odkryłam, przepracowałam, zmieniłam. I po rozmowie z profesjonalistami, a także zwykłymi śmiertelnikami, jak to mówią. Zmieniłam wiele i dla siebie i dla tego, aby wreszcie wyszło w sprawach miłosnych. Myślę, że naprawiłam. I zupełnie niespodziewanie kogoś poznałam po latach, a efekt zadziwił mnie samą: był dokładnie taki sam jak zawsze, czyli brak efektu. big_smile To się można zdenerwować tongue

2,074

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

Hmm, ale jak facet, to tylko alfa.  Jak dla mnie musi być rozsądny,  wierny, odpowiedzialny, inteligentny, myślący,  troskliwy, zaradny. Po co mi beta, która będzie mnie zdradzał, albo w wieku 40 lat byl nadal na utrzymaniu rodziców, albo jakiś prostak,  czy buc, który ludzi ma za nic, a sam uważa się za alfe  i omega w jednym smile

To, że kobiety wolą alfę od bety wiadomo nie od dziś
Nawet ostatnio widziałem temat na tym forum jak jakaś użytkowniczka pisała coś o związku z chłopakiem w więzieniu smile
Ale... pierwszy raz widzę aby jakaś kobieta pisała wprost i publicznie przy wszystkich, że woli alfę od bety
Z reguły takich rzeczy się nie mówi bo to tak jakbym powiedział, że szukam kobiety dla pieniędzy itp. big_smile

2,075

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Jesteś młody i nie byłeś w związku, więc nie możesz wiedzieć, jak w takiej relacji byś się zachowywał.
Wyjdzie w praniu.

2,076

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Ela210 napisał/a:

Jesteś młody i nie byłeś w związku, więc nie możesz wiedzieć, jak w takiej relacji byś się zachowywał.
Wyjdzie w praniu.

Chodzi Ci o więzienie czy o co bo teraz nie wiem?
Tylu dobrych spokojnych chłopaków jest samych, zaradnych życiowo, troskliwych, zarabiających pieniądze, z pasjami i planami na przyszłość a wiele dziewczyn i tak woli wchodzić w związki z jakimiś typami co im się wyroki odwieszają za pobicia i kradzieże.
Przecież był taki temat na tym forum niedawno?

2,077

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Jesteś młody i nie byłeś w związku, więc nie możesz wiedzieć, jak w takiej relacji byś się zachowywał.
Wyjdzie w praniu.

Chodzi Ci o więzienie czy o co bo teraz nie wiem?
Tylu dobrych spokojnych chłopaków jest samych, zaradnych życiowo, troskliwych, zarabiających pieniądze, z pasjami i planami na przyszłość a wiele dziewczyn i tak woli wchodzić w związki z jakimiś typami co im się wyroki odwieszają za pobicia i kradzieże.
Przecież był taki temat na tym forum niedawno?

Nie chodzi mi o więzienie, tylko bezsensowne wychwalanie tzw. samców beta. alfa tzw. ,może mieć te cechy co opisałeś, a wszystko blokuje nieśmiałość- więc zaliczasz go do B.  Kobiety nie chcą podnóżka, który pozwala się przestawiać, bo w większości odróżniają mężczyzn od dzieci- chociaż jest grupa co ma z tym problem. Nieprawda, że lubimy niespokojnych mężczyzn- chyba że 20 latki.

2,078

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Ale... pierwszy raz widzę aby jakaś kobieta pisała wprost i publicznie przy wszystkich, że woli alfę od bety

A Ty kogo wolisz, kobietę Alfa, która pociąga Cię charakterem i wyglądem czy kobietę Beta, Która nie podoba Ci się ani z wyglądu ani z charakteru?

Rumunski_Zolnierz napisał/a:

teraz nie wiem?
Tylu dobrych spokojnych chłopaków jest samych, zaradnych życiowo, troskliwych, zarabiających pieniądze, z pasjami i planami na przyszłość a wiele dziewczyn i tak woli wchodzić w związki z jakimiś typami co im się wyroki odwieszają za pobicia i kradzieże.
Przecież był taki temat na tym forum niedawno?

Ale zaraz zaraz, jakie dziewczyny wolą wchodzić w związek z kryminalistami? Te zaradne życiowo, troskliwe, z pieniędzmi z pasjami i planami na przyszłość, czy te nieporadne życiowo, albo z marginesu, albo mające duże problemy same ze sobą?
Jakoś nie znam żadnej zaradnej życiowo, troskliwej, zarabiającej pieniądze, mającej plany i pasje na przayszłość, która zadaje się z typami, co mają wyroki yikes One raczej szukają podobnych dosiebie, czyli zaradnych, troskliwych i tak dalej wink

2,079

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

O i tu Rossanka ujawniła faktyczną przyczyne swojej porażki. Ją interesowaly tylko alfy. Ale alfami wiekszosc kobiet sie interesuje, stąd rossanka była porzucana lub nie potrafiła zainteresowac soba alfy. Dodatkowo ta pogardliwa ocena betów. Przypisywanie im cech będących przeciwienstwem cech alfy. To bład, bety nie są bucami, fajtłapani, nieudacznikami czy niewierni. 90% albo wiecej facetów to bety a rossanka ich do kosza wyrzucila. Beta to facet 'nieokladkowy', czyli wzrost ponizej 180 cm, brak bujnej czupryny, brak przebojowosci lub pewna niesmiałosc w kontaktach z innymi osobami, raczej spokojny introwerdyk, zwykle bez wypasionej fury. Beta natomiast zwykle nie ma długów, jest wierny, chce mu sie chodzic do pracy, wcale nie musi mieszkac z rodzicami czy byc niezaradny. Beta to taki nauczyciel historii w szkole, pracownik biurowy na niekierowniczym stanowisku, elektryk, informatyk, czy motorniczy w tramwaju. Ktos kto nie musi byc przebojowy aby swoja pracę dobrze wykonac. Rossanko - błednie oceniasz facetow, tu Piegowata jest bliższa prawdy.

2,080

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Tak, wiem, nie pisac 2 postów pod sobą, przepraszam Olinko..... niemnie kontynuujac. Alfa jest jak pudełko czekoladek. Pieknie wygląda, czarno- fioletowe tło, złote litery a w srodku czekoladki. Kazda kobieta o nich marzy. Ale czekoladkami nie można sie najesc, tak samo z alfą ciezko jest stworzyc zwiazek. Tu wszystko jest na pokaz kręcone czarne włosy, iphone czy samochod kabrio. Koszula za 170 zl, czy perfumy za 300 zl. Ale to orzewaznie sa pieniadze rodzicow. To wlasnie alfa do niczego w zyciu nie dochodzi bo wszystko (kobiety i pieniadze) mu przyszly bez wysilku. Nie musial sie w zyciu natrudzi, wiec do ciexkiej pracy czy ofpowiedzialnosci nie przyzwyczajony. Beta jest jak bochenek chleba. Lezy z boku, bez reklamy, ale rozsadna kobieta aby nakarmic swoje dzieci siega własnie po chleb a nie po czekoladki. To chleb mozna jesc codziennie i sie nie znudzi jak czekoladki. Owszem, mozna czasem trafic na zakalec, niewypieczony czy splesniały chleb - tak jak mozna trafic na bete - fajtłape, ale wiekszosc bet taka nie jest. Nie ma ipchona ale ma czas, chec i siłe by jechac w gory i jezdzic na nartach. Beta nie ma kabrioleta ale ma 6 latniego opla ktorym zabiera swojà rodzine na wakacje we włoszech, beta nie ma celnej riposty słownej, ale moze miec doktorat z fizyki bo chciało mu sie uczyc i wlożyl w to cieżka prace. Beta w swoim zyciu ma czas dla siebie, dla swoich pasji, w wolnym czasie majsterkuje, uczy sie hiszpanskiego lub słucha muzyki. Alfa na to nie ma czasu, tozwoj polega na zmianie partnerek i nauce chwytliwych cytatów z filmów. To beta zabierze cie na wycieczke do Florencjii i opowie o historii Medyceuszy, alfa na most zlotników we Florencji nie spojrzy bo pobiegnie do sklepu Prady czy Gucciego.

Posty [ 2,016 do 2,080 z 8,335 ]

Strony Poprzednia 1 30 31 32 33 34 129 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024